Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 23-06-2013

Piotr Matuszewski Prezes Sądu Rejonowego w Gdyni - Trójmiejski pingpong Mirosław Naleziński

IX Wydział Karny Gdynia, 20 czerwca 2013

Sąd Rejonowy w Gdyni

81-969 Gdynia, Pl. Konstytucji 5 

Sprawa IXK1257/12

Panie Prezesie!

Jednego dnia z Sądu Rejonowego w Gdyni otrzymałem dwa pisma. W pierwszym (datowane 10 czerwca 2013) poinformował mnie Pan, że „sędzia prowadząca pana sprawę zobowiązana została do bezwzględnego przestrzegania zasady, iż wnioski stron rozpoznawane są bez zbędnej zwłoki”, co mnie niezmiernie ucieszyło, bowiem po takim pryncypialnym oświadczeniu zostałem upewniony przez Pana, że sprawa będzie się toczyć gładko i bez jakichkolwiek proceduralnych przeszkód.

Niestety, otworzyłem drugą kopertę z obszerniejszym pismem (datowane 6 czerwca 2013) i cóż tam czytam? Sędzia Pańskiego Sądu, p. Ilona Rudek, „postanawia stwierdzić swą niewłaściwość i sprawę przekazać do rozpoznania SR Gdańsk-Południe w Gdańsku”. Czyżby tak błyskawicznie i profesjonalnie zareagowała sędzia na Pańskie wytyczne i zapewnienia?

Sędzia Rudek zapoznała się z obszernym aktem oskarżenia, prowadziła dwie rozprawy i ustaliła datę trzeciej, teraz straciła sporo czasu, aby tę sprawę przekazać innemu sądowi, którego sędzia będzie musiał powtórzyć całą procedurę zapoznawania się ze sprawą. Przecież jest to nieracjonalne i nieefektywne działanie. Zaryzykuję stwierdzenie – gdyby Pańska sędzia zajęła się rzetelnie moją sprawą, to w tym roku mielibyśmy dokładnie zbadaną sprawę pomówienia mnie przez pisarkę M. Chomuszko (że na portalu NaszaKlasa pisywałem jako Kawalec, który to „dżentelmen” ją nieelegancko mieszał z błotem).

Koszty sądowe niepomiernie wzrastają wskutek żonglowania ową sprawą i to niezależnie od tego, czy koszty ponosi Skarb Państwa, czy osoby prywatne, bowiem są to całkowicie zbędnie ponoszone wydatki. Mało tego – aby być na rozprawie w Gdyni, wystarczy zwolnić się z pracy, ale żeby być w Gdańsku, to już należy wziąć urlop.

Kiedy pisarka jesienią 2012 pomówiła mnie po raz kolejny, że jako Kawalec pisałem na portalu NaszaKlasa, postanowiłem przekazać sprawę tego zniesławienia do naszego, czyli gdyńskiego, sądu.

Na pierwszej rozprawie (kwiecień 2013) pisarka się nie stawiła, bo pismo zamiast zostać wysłane na jej adres, zostało wysłane na adres jej adwokata (ja taki wpisałem, bowiem pisarka wyraziła swe obawy przez Temidą, że - znając jej adres - mogę zrobić jej krzywdę, zatem nie chciałem zaznajamiać się z jej miejscem zamieszkania). Sąd nie zauważył formalnej – jak się okazało – usterki i czas wyznaczony na pierwszą rozprawę został zmarnowany (nie wiadomo, co się stało z pismami adresowanymi na kancelarię prawniczą adw. K. Kolankiewicza).

Na drugiej rozprawie (maj 2013) pisarki nie było, bowiem akurat przebywała na jakiejś konferencji. Kiedy parę lat wcześniej ja poinformowałem sędziego Midziaka z Sądu Okręgowego w Gdańsku, że nie będę na rozprawie (IC692/09), bowiem po zawale i założeniu bajpasów będę w sanatorium, to ów prawnik tak się przejął moją informacją, poprowadził proces beze mnie, nie poinformował mnie o terminie zaplanowanego wydania wyroku i o samym wyroku, przez co uniemożliwił mi złożenie apelacji i do dzisiaj żaden polski prawnik nie potrafi (lub nie chce) zająć się tą sprawą pod hasłem - „sędzia jest niezawisły”. I nie ma znaczenia, czy sędzia jest nieukiem, czy łapownikiem, czy idiotą (piszę ogólnie, nie akurat o tym pechowcu, któremu nie chciało się po prostu uczciwie zająć sprawą, przez co „urządził mi życie w togowym polskim koszmarze”) – nikt nie może poprawić infantylnych błędów popełnionych przez takiego sędziego.

Jak to się stało, że sędzia Rudek wykazała zrozumienie dla nieobecności pisarki, a sędzia Midziak nie wykazał takiego zrozumienia dla sytuacji człowieka po zawale? Przykłady niezawisłości i bezstronności jakże różnie rozumianej w jednej Polsce? Pisarce wystarczyło, że napomknęła o nieobecności, zaś ja powinienem załatwiać sobie usprawiedliwienie u speclekarza sądowego? I to jest ta proceduralna sprawiedliwość wobec dwóch osób, które w rozmaity sposób mogą się usprawiedliwiać?

Ostatnio złożyłem wniosek oszczędzający czas - aby sąd zwrócił się do admina NaszaKlasa o wykaz logowań, co powinno zdecydowanie przyspieszyć wyjaśnienie sprawy i wydanie sprawiedliwego wyroku. Sędzia odrzuciła ten wniosek, bowiem może on być złożony podczas rozprawy pojednawczej, a ta nie była możliwa z powodu nieobecności pisarki. Sprawę przełożono na lipiec. Jak rozumiem (po odpowiedzi sędzi Rudek) SR w Gdyni nie ma zamiaru kontynuować sprawy, choć już wniósł spory wkład pracy - teraz chce przekazać do innego sądu, poza moje miejsce zamieszkania.

Jako obywatel pierwszy raz spotykam się z takim podejściem – nawiedzonej pisarce wydaje się, że pisałem jako inna osoba, wszczyna swoje pretensje poprzez sądy, a sądy nie chcą zbadać tej najważniejszej sprawy (bycia przez mnie Kawalcem). Sędzia Midziak okazał się dyletantem i nie zbadał tej sprawy, czym się niejako nawet pochełpił w uzasadnieniu wyroku, a gdyby to uczynił, to owa pisarka już dawno wiedziałaby, że nie obrażałem jej jako Kawalec i sprawa byłaby dawno zamknięta.

Sędzia Rudek ostatnio ustaliła termin trzeciej rozprawy pojednawczej, a pojednania od dawna nie chce żadna ze stron, bowiem tu nie chodzi o podział jakiejś kwoty, co do którego to podziału można dojść mediacjami, lecz o uznanie czarno-białego faktu – pisarka uważa, że jestem Kawalcem (i ma jakiś infantylny dowód) , zaś ja wiem, że tym Kawalcem nie jestem (i nie mam żadnego dowodu - ani idiotycznego, ani genialnego) i marzę od lat, aby nasza Temida, dysponująca nowoczesnymi metodami informatycznymi, psychologicznymi, wariograficznymi i jakimikolwiek innymi, możliwie niezwłocznie wystawiła mi certyfikat z pieczęcią Orła, że nie pisałem jako Kawalec.

Jak jednak widzę, moje marzenia są zbyt wygórowane, bo sędzia chce przekazać sprawę do sądu w Gdańsku, gdzie to wniosek o zbadanie bycia Kawalcem zostanie zagubiony pośród wielu innych wniosków i obustronnych pretensji. Miałem nadzieję, że sprawa (nie)bycia Kawalcem, jako jedyna i najważniejsza, zostanie w sposób perfekcyjny zbadana przez Pański Sąd.

Coś zbyt wielki bałagan panuje w trójmiejskim sądownictwie – po korzystnym wyroku dla mnie w sprawie karnej wszczętej w SR w Gdańsku z oskarżenia pisarki (VIIIK155/10), pani ta postanowiła apelować. Gdański sąd dopatrzył się jakiegoś zdarzenia i zaproponował, aby sprawę przejął sąd w Gdyni. Straciłem wówczas dzień urlopu (a rozprawa trwała ok. 10 minut) oraz parę miesięcy, bowiem do dzisiaj nic się w tej kwestii nie dzieje, jeśli nie liczyć godnego uwagi wydarzenia, że gdyński sąd skutecznie odbił piłeczkę z powrotem... do grodu nad Motławą, zatem moimi dwoma sprawami gdyński sąd nie chce się zajmować, choć jestem obywatelem Gdyni.

I tak się pracuje w III RP – rowy kopiemy, układamy kanalizację, zasypujemy i odkopujemy ponownie, bo zapomniano o wodociągach. Kto za to płaci? Kto traci mnóstwo czasu? Jaka instytucja ma górę akt do przerobienia przez całe lata? 

Panie Prezesie, zadam fundamentalne pytanie – co byłoby, gdyby na angielskojęzycznym odpowiedniku NK dyskutowała pisarka, ale mieszkająca w Nowej Zelandii oraz ja, mieszkający na Alasce. Jak Pan myśli – który z sądów rozpatrywałby sprawę sfałszowania podpisu w wykonaniu pisarki, jej pomówienie, że jestem Kawalcem i moje omówienia jej przaśnych żarcików oraz kilku innych ocen jej niezbyt eleganckich zachowań? Sąd w Nowej Zelandii? Na Alasce? A może jakiś angielskojęzyczny skład sądowy zainstalowany pomiędzy tymi krainami? A może sobie Pan wyobraża, że sądy leżące na krańcach świata przekazywałyby sobie latami taką sprawę (jak Gdańsk i Gdynia), zaś ja i pisarka latalibyśmy sobie przez pół świata samolotami na rozprawy trwające niekiedy tylko po 10 minut? 

Dlaczego jest wskazany pośpiech w tej sprawie? Oto bowiem sympatyk (p. Krzysztof) pisarki i niejako jej rzecznik, na moje pytanie – „Jak to jest możliwe, że ta pani ciągle jest przekonana do swojej racji”, na znanym portalu aferyprawa.eu odpowiada 18 czerwca 2013 -

„Panie Naleziński, przecież to jest proste. Pisarka zobaczyła na własne oczy jak Pan się zagapił i odpowiedział Dominikowi [Langnerowi] z drugiego konta. Zrobiliśmy zrzuty ekranu pana wpadki, nie przypuszczając że kiedykolwiek nam się na coś to przyda. Te screenshoty zostały zrobione natychmiast, czego dowodem jest na logo użytkownika, jeszcze widniejące imię i nazwisko: Jacek Kawalec. Parę dni później administracja NK zablokowała to konto i te dane zostały zamienione na: ‘konto zablokowane’. To jest dowód, żadna fikcja, żadna manipulacja. Jesteśmy na 100% pewni, że badanie IP tylko potwierdzi to, co i tak jest widoczne i oczywiste. A to, że Pan mnoży swoje teksty (dziś już do setek), że trwa to już latami, to jest tylko Pana problem. Z każdym kolejnym tekstem Pana sytuacja się tylko pogarsza. Pewnie ma Pan tego świadomość. Nie mam pojęcia na co Pan liczy? że przestraszymy się Pana pisaniny????? Panie Naleziński, dysponujemy dowodem twardym, a nie poszlakowym. Dlaczego mamy pozwolić Panu na to co Pan robi? Sprawa będzie doprowadzona do końca. Już w tej chwili jest przygotowywana książka o tej historii. Mamy nadzieję, że będzie się cieszyła zainteresowaniem, bo temat jest wciąż nieopracowany w Polsce. Będzie to takie wsparcie dla każdego, kto będzie poszukiwał sposobów radzenia sobie w sytuacji spotkania kogoś takiego jak pan. Poza tym trzeba będzie wyprostować te wszystkie pana kłamstwa i upublicznić prawdziwą wersję zdarzeń. To ważne i trzeba to zrobić. Nie warto zadzierać z Pisarzem”. 

Panie Prezesie, od Pańskiego Sądu zależy, czy pisarka i wydawca jej książki zostaną możliwie niezwłocznie poinformowani o szokującym dla nich fakcie – nie jestem i nie byłem Kawalcem! I niech sobie tę książkę wydają, byle znając prawdę. Taka książka z pewnością zostanie kabaretowym przebojem, wręcz osnową dla najsłynniejszych naszych komików. 

Panie Prezesie, reasumując – wnioskuję, aby to Pański Sąd możliwie niezwłocznie poprowadził proces, który dogłębnie sprawdziłby kwestię bycia przez mnie nieznanym mi Kawalcem, poprzez - a to zbadanie listy logowań na NK, a to analizy porównawczej moich tekstów i owego Kawalca, a to zbadania mnie wariografem.

Popieram Pańskie stanowisko wyrażone przez Pana w piśmie omówionym na wstępie i liczę na to, że proces będzie kontynuowany wręcz wzorcowo i wzorowo przez sędzię Rudnik, skoro już tak wiele czasu i serca w tę sprawę włożyła.
!

Więcej:

Gdybym był Latkowskim Mirosław Naleziński
Internetowe pomówienie to wieloletnie kłopoty Mirosław Naleziński 
Gdyński nietrafiony system opłat śmieciowych Mirosław Naleziński
Za pomówienie nawet minister Gowin może trafić przed oblicze Temidy Mirosław Naleziński 
Nie miej pretensji, skoro ściemniasz Mirosław Naleziński 
Granice żartowania z godności  Mirosław Naleziński
Upadek inteligencji polskiej? Mirosław Naleziński 
Porada przeciw poradzie - art.212kk i subiektywne odczucia togowca... Mirosław Naleziński
Jakie dochody ma przeciętny Amerykanin? Mirosław Naleziński
Czyżby Temida zdurniała do szczętu? Mirosław Naleziński
Rozprawmy się w końcu z pijakami i narkomanami za kierownicami Mirosław Naleziński
Prawo autorskie i ulgi ubezpieczeniowe a kamerki - Mirosław Naleziński
Magdalence Lance wskazuje drogę Mirosław Naleziński
Jak szybko przedawnia się zniesławienie z art.212kk w internecie?  Mirosław naleziński
Załoga mogła przeżyć Mirosław Naleziński 
Heretyk Naleziński  czy tylko średniowieczna miernota sędziów gdańskich ? ! ?
Pisarka Chomuszko nadal kłamie... Mirosław Naleziński
Naruszanie godności – ciągle nierozpoznany temat? Mirosław Naleziński
Ujawnianie danych osobowych - Mirosław Naleziński
Molestowanie stale na topie, czyli wysyp kłamstw i pomówień. MIROSŁAW NALEZIŃSKI
Polska najweselszym barakiem postkomunistycznym - Mirosław Naleziński
Czy nie za wielu jest lawirantów kręcących się po sądach?  Mirosław Naleziński
Stadion Narodowy zatonął jak Titanic Mirosław Naleziński
Pomyłki sądowe i co dalej? Mirosław Naleziński
Europejski Trybunał Praw Człowieka - Polska nie wie, co w Europie jest zniesławieniem. Mirosław Naleziński 
Polska kłamstwami stoi - przykład Prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku Ryszarda Milewskiego Mirosław Naleziński 
Jak zwalczać patologię w italskich i polskich szkołach? Mirosław Naleziński
Czy księżnej Kate wypada toplesować? Mirosław Naleziński
Polska to kraj cudownych ludzi i coraz przejrzystszych przepisów... telefoniczna przygoda z komorniczką Mirosław Naleziński 
Pisarka Chomuszko kłamie jak z nut... Mirosław Naleziński 
Nagi Harry a naruszanie dóbr osobistych - Kto im obroni dobre imię? Mirosław Naleziński
Niezbędna komisja ds. Amber Gold Mirosław Naleziński
Wolność słowa na Ziemi i kara ponad naszą planetą  Mirosław Naleziński
Media Markt i sądy – nie dla idiotów! Czy idioci tworzą procedury? Mirosław Naleziński
Hipokryzja prawna a nowy znak drogowy Mirosław Naleziński
Państwa i obywatele pomawiają się na całego... Mirosław Naleziński
Antypody Temidy niskokomfortowego państwa. Mirosław Naleziński
Łebskich obywateli nam trzeba! Mirosław Naleziński
Czy sędzia współodpowiada za przestępstwo? Mirosław Naleziński
Czy fałszywy dowód pogrzebie ekspertkę Chomuszko ? Mirosław Naleziński, Gdynia 
Polscy sędziowie mylą się na potęgę Mirosław Naleziński, Gdynia
Piłkarscy i togowi sędziowie ciągle popełniają błędy bez odpowiedzialności i konsekwencji. Mirosław Naleziński
Londyn walczy z internetowymi łobuzami, to może i Warszawa powalczy? Mirosław Naleziński
Nie tylko antypodzi są durniami - Mirosław Naleziński
Jak zarobić w internecie 200 tysięcy rubli? Mirosław Naleziński, Gdynia
Lawiranci mają się dobrze w RP  Mirosław Naleziński, Gdynia
Wolność słowa a togowy kretynizm Mirosław Naleziński
Temidzie wisi interes publiczny Mirosław Naleziński
Mirosław Naleziński Kaktusy i obrazy - adresat: Pan Jarosław Gowin Minister Sprawiedliwości 
Szaleństwo posła Niesiołowskiego i minimalna odległość od niego  Mirosław Naleziński, Gdynia
Wolność dziennikarskiego słowa – Strasburg kontra Polska  Mirosław Naleziński, Gdynia
Sprzyjam reżyserowi Rutkowskiemu Mirosław Naleziński, Gdynia
Gdański sąd ukarał Kopernika Mirosław Naleziński
Dwie Madzie, czyli reglamentacja wariografów Mirosław Naleziński
Kurtyny i barykady ratujące życie. Mirosław Naleziński
Warani to egzotyczni kretyni Mirosław Naleziński  
Suwerenność pana Arłukowicza  Mirosław Naleziński
Biegli dla złodziei, lecz nie dla pokrzywdzonych z art. 212 Kk Mirosław Naleziński 
Subiektywizm jednostki a obiektywizm społeczeństwa Mirosław Naleziński
Temida dyletantką Mirosław Naleziński, Gdynia

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.

~Mirnal
08-05-2014 / 12:23
Otrzymałem prawomocne i niezaskarżalne postanowienie SO w Gdańsku Wydział V Karny Odwoławczy z 23 kwietnia 2014, z którego wynika, że subiektywne odczucie przykrości pisarki M. Chomuszko nie może być przesłanką do prowadzenia procesu o czyn z art. 212 par. 2 Kk - sąd nie dopatrzył się znamion czynu zabronionego z mojej strony. Sąd stwierdził, że "oświadczenia oskarżonego prywatnego wyrażały prawo do krytyki wobec określonych twierdzeń oskarżycielki prywatnej". To po kiego ta ogólnie szanowana i podziwiana dama dała sprawę do Temidy? Nie miała co robić w wolnym czasie? Mogłaby więcej książek napisać i być przydatniejsza naszej Ojczyźnie. Nadmieniam o tym, bowiem pisarka życzyła sobie w sądzie (na piśmie), aby publikować wyroki dotyczące jej sprawy.
~Mirnal
10-01-2014 / 09:46
Sąd Okręgowy w Gdańsku (a to w wyroku, a to w postanowieniu, czyli dwukrotnie) uznał, że p. Chomuszko i jej adwokat mec. Kolankiewicz nie mieli racji dając do sądu 4 moje artykuły w celu napietnowania mnie przez Temidę. Temida uznała bowiem, że ci ogólnie szanowani obywatele nie mieli racji - moje teksty nie naruszają art. 212 Kk. Niestety, sądy nie kwapią się do sprawy sfałszowania podpisu przez p. Chomuszko oraz jej pomówienia, że pisałem na NaszaKlasa jako Kawalec (a ten pisał obrzydliwe kawałki na temat p. Chomuszko i od tego pisania coś się niedobrego porobiło z tą panią...). Sędzia Midziak chyba długo będzie wspominał proces IC692/09, do którego się nie przygotował jak należy. Zresztą jego wyrok został niejako podważony przez późniejsze wspomniane oceny (i to przez... jego SO w Gdańsku).
~ocochodzi
18-12-2013 / 14:53
Krzysztofie - i jak tam sprawy stoją?Kim jest Kawalec? Nalewką czy Wydmuszką?
~Ghoust
17-08-2013 / 18:46
BINGO! Bujaj się!
~ocochodzi
02-07-2013 / 08:01
Prokuratura nie ma twardych dowodów na to, że to 26-letni Marcin L. stoi za fałszywymi alarmami bombowymi - twierdzi "Rzeczpospolita", powołując się na wysokiej rangi policjanta. W sprawie pojawił się szereg wątpliwości. Z informacji "Rz" wynika, że część zaangażowanych w śledztwo policjantów odradzała CBŚ zatrzymanie L., tak jak wcześniej dwóch jego znajomych, których szybko wypuszczono. - Z Warszawy było jednak duże ciśnienie na szybki sukces - mówi "Rz" jeden z funkcjonariuszy. oooooooooo Krzysiu, nadal twierdzisz, że to prosta sprawa?
~ocochodzi
30-06-2013 / 00:22
O, złapali gościa, a K. zapewniał, że to prosta sprawa. Cała Polska szukała i w końcu coś znaleźli. Brawo!
~ocochodzi
28-06-2013 / 13:07
Kto tu twierdził, że bardzo prosto ująć człowieka piszącego z kompa? Czy to był Krzysiu czy inny fachowiec od internetu? Bo jakoś cała nasza policja nie może ustalić wysyłających informacje o bombach (sprawa sprzed paru dni) a sprawa jest priorytetowa.
~ocochodzi
28-06-2013 / 10:05
Skoro K. stawia za wzór MKolanko, to może zapyta go o zakres wolności słowa w USA. Czy tam Amerykanin może omówić dowcipy zamieszczone przez ministra, profesora, pisarza, kapłana? Może K. podeśle MK teksty z zimy 2009 i niech oceni - czy się one nadają na sprawę o zniesławienie? Skoro już przywołuje Maksa to niech idzie krok dalej.
~ocochodzi
27-06-2013 / 09:54
Krzysiu, tak bardzo wierzysz w system amerykański i wykład Maksa? A Dżochar ile milionów dolców kary dostanie za zamach przeprowadzony w Bostonie? Zaproponuj jakąś kwotę i zobaczymy ile dostanie i ile z tego zapłaci. A może rodzice z Czeczenii prześlą mu pomoc ze swoich zarobków albo sprzedadzą stadko kóz?
~ocochodzi
26-06-2013 / 09:15
Kelly Rutherford toczy obecnie sądową batalię ze swoim byłym mężem, niemieckim biznesmenem Danielem Gierschem. Para walczy o prawo do opieki nad 6-letnim Hermesem oraz 4-letnią Heleną. Sąd zdecydował, że dzieci mogą zamieszkać na stałe z ojcem w Monako, wakacje zaś będą spędzać z matką w Nowym Jorku. Gwiazda "Plotkary" wydała blisko 1,5 miliona dolarów na koszty rozprawy i w konsekwencji stała się zupełnie niewypłacalna... Jak pisarka nie pójdzie po rozum do głowy, to też powinna zabulić wielką kasę.