opublikowano: 26-10-2010
Pikiety z "Solidarnością"
Stoczni Gdańskiej w tle.
„Nie w Moskwie a w Leningradzie, nie samochody a
rowery" czyli odpowiedź na artykuł Grupa pościgowa z "Solidarnością"
Stoczni w tle.
W odpowiedzi na artykuł red. W.
Gadomskiego Grupa pościgowa z Solidarnością" Stoczni w tle - jako
przedstawiciel Komisji Rewizyjnej KM NSZZ „Solidarność" Stoczni Gdańskiej
i zarazem świadek opisanych wydarzeń, chciałbym stanowczo zaprotestować na
podawanie przez autora zafałszowanych obrazów ludzi i faktów, ponieważ tego
rodzaju publicystyka przyczynia się do celowego zakłamywania historii i
utrudnia oceny problemów o zasadniczym dla Stoczni Gdańskiej znaczeniu.
Czytając uważnie ten tekst
wielokrotnie, ze zdziwienia przecierałem oczy. Poraziły mnie nieścisłości w
temacie, o którym autor się wypowiada. Jest to typowy przykład nagonki i
kolejna próba zmierzająca do zdyskredytowania działaczy i członków
„Solidarności" Stoczni Gdańskiej. Widać, że tekst pisany był na
zamówienie, jest tendencyjny i zarazem stronniczy. Autor nie był obecny przy
opisywanych wydarzeniach, więc tym samym opowiada relacje i wrażenia osób
trzecich, w tym przypadku naruszając obowiązujące każdego dziennikarza
zasady bezstronności i obiektywizmu.
Zanim odniosę się do ważniejszych
błędnych tez artykułu, chciałbym zwrócić uwagę na to, że opisani
„organizatorzy pikiet i demonstracji" są demokratycznie wybranymi
przedstawicielami KM NSZZ „SOLIDARNOŚĆ" Stoczni Gdańsk S.A., którzy
mają obowiązek zgodnie z Art. 4 Ustawy o związkach zawodowych - reprezentować
pracowników i bronić ich praw oraz interesów materialnych i moralnych, jeśli
są naruszane, a tak wówczas było - w formie i skali odpowiedniej do powstałej
sytuacji i zagrożenia.
„Sukces
i jego przeciwnicy" - pan redaktor Witold Gadomski twierdzi, iż to syndyk
i notariusz uratowali kilka tysięcy miejsc pracy w działającej wciąż
Stoczni Gdańskiej - zapomniał jacy to „bojówkarze" wywalczyli
konieczność dalszego funkcjonowania Stoczni mimo, iż początkowe dążenia
syndyka były zgodne z zamiarami
ówczesnych władz i prawem upadłościowym, wszystko zmierzało do jej
likwidacji i to w okresie 3 miesięcy.
Obecnie jesteśmy świadkami wdrażania
podobnego scenariusza „restrukturyzacji przez upadłość" wobec Stoczni
Gdynia S.A. oraz Stoczni Szczecińskiej.
„Tajemniczy
świat kodeksu spółek handlowych" - Pan redaktor nie zaprzeczył, że na
terenie B przekazanym przez ówczesne zarządy: Stoczni Gdynia, Stoczni Gdańskiej-Grupa
Stoczni Gdynia S.A. i EVIP dla „Synergii 99" znajdują się pochylnie.
Bez dostępu do tych pochylni Stocznia Gdańsk S.A. nie będzie mogła budować
statków w całości - chyba, że wybuduje alternatywne urządzenie. W przypadku
wygaśnięcia umowy dzierżawy pochylni i jej nie odnowienia lub wypowiedzenia
dzierżawy przez Synergię, Stocznia Gdańsk S.A. będzie pozbawiona możliwości
budowy kadłubów statków w całości.
Gwarancją, która miała
zabezpieczać interesy Stoczni w tym zakresie, tj. możliwość prowadzenia
produkcji stoczniowej było zobowiązanie podjęte 07 lipca 1999r przez „Synergię
99" do ustanowienia hipoteki kaucyjnej na prawie użytkowania wieczystego
gruntów i własności budynków, budowli i urządzeń znajdujących się na
terenie B, które w przypadku pozbawienia Stoczni możliwości korzystania z
pochylni, zobowiązywało „Synergię 99" do zapłaty na jej rzecz
odszkodowania w wysokości 205 min zł tj. równoważnego nakładom
inwestycyjnym, koniecznym do uruchomienia urządzenia do wodowania w innym
miejscu. Zwolnienie „Synergii 99" z tego zobowiązania przez ówczesnego
prezesa i wiceprezes Zarządu Stoczni Gdańskiej - Grupa Stoczni Gdynia S.A.,
które nastąpiło 17.06.2000r było działaniem na szkodę Stoczni Gdańskiej -
fakt ten uznają wszyscy uczciwi ludzie, niezależnie od tego jakie mają poglądy
polityczne i w jakich instytucjach pracują. Nie
da się tego faktu zaciemnić pokrętnymi wyjaśnieniami Pana redaktora rodem
m.in. z „inżynierii finansowej", nie wspominając o zmieniających się
postanowieniach sądowych w tej sprawie.
„Każdy chciał ugryźć" -
cytat „Pozyskane przez nią („Synergię 99") pieniądze (ze sprzedaży
terenów dawnej Stoczni Gdańskiej) miały być przeznaczone na spłatę długów
stoczni" - faktycznie udziały w „Synergii 99" zostały sprzedane,
jak Pan nazywa „Amerykanom" - a pieniądze zostały przekazane komu?
jakiej stoczni? - Stocznia Gdańska w owym czasie nie miała długów, ponieważ
przeszła proces upadłości.
A oto wykaz bardziej szczegółowych
nieścisłości i niedomówień:
• cytat:...„rozpoczęły się akcje nieustających pikiet i demonstracji.
Grupka bojówkarzy, ubranych w służbowe drelichy gwizdała, wyła i wykrzykiwała
oskarżenia pod ich oknami. Leciały petardy, kamienie i jajka. Akcja była
sponsorowana przez zarząd Stoczni Gdańskiej, który dofinansowywał
wyjazdy"....
Są to nieprawdziwe informacje. Skoro red. Gadomski nie był obecny podczas
opisanych zdarzeń, to należy mu powiedzieć jak naprawdę tam było. Rzekome
nieustające pikiety i demonstracje miały miejsce przed domami Elżbiety
Dudziuk i Bogumiła Banacha tylko
jeden raz.(wg sąsiadów wówczas nie było ich w domu).
• Rzekomymi „bojówkarzami" byli członkowie NSZZ „Solidarność"
Stoczni Gdańskiej. Nie rzucano kamieniami (niby w co lub kogo miano rzucać, w
10-cio piętrowy blok B. Banacha, czy willę pani Dudziuk). Rzucając kamieniami
z pewnością uszkodziliby szyby lub tynki budynków, a to nie miało miejsca.
Zarzut sponsorowanie akcji przez zarząd Stoczni Gdańskiej Grupa Stoczni Gdynia
jest wprost śmieszny i zarazem groteskowy, Zwierzchnictwo nad nim miał jej właściciel
czyli Stocznia Gdynia, w której dyrektorami byli B. Banach oraz E. Dudziuk.
• Na marginesie sprawy dzięki takim „bojówkarzom" z „Solidarności"
i m.in. Karolowi Guzikiewiczowi dzisiaj mamy wolny kraj i żyjemy w
demokratycznym państwie, państwie w którym m.in. taki dziennik jak „Gazeta
Wyborcza" może być wydawany. W załączeniu w prezencie od „Solidarności"
przesyłamy G.W. broszurkę z płytą cd pt. „Nie ma wolności bez solidarności"
wraz z imiennym wykazem tzw. „bojówkarzy".
• cytat: „Najbardziej skandaliczny incydent miał miejsce w sądzie w
styczniu 2005 r.... gdy na procesie Banacha i Dudziuk zeznawał jako świadek
Janusz Szlanta. Pikieciarze, pod przywództwem Guzikiewicza, obrzucili świadka
jajami. Dostało się też chroniącym go policjantom. Potem wtargnęli na salę
rozpraw. Kilka jaj poleciało w stronę ławy świadków”.
I znów same nieścisłości.
- w tym dniu nie przewodził K. Guzikewicz lecz inny członek związku,
- nie wtargnęli, lecz po okazaniu policji specjalnych przepustek, zostali
wpuszczeni na salę,
- na sali sądowej nie rzucano jajami, tym bardziej, że policja pilnowała na
niej porządku,
- owszem odpryski jajka znalazły się na czarnym kombinezonie roboczym pani
policjantki, która J. Szlantę osłoniła własnym ciałem.
Redaktor W. Gadomski uważa sprzedaż Stoczni przez syndyka A. Wiercińskiego
bankrutowi (z 250 milionami zł. zobowiązań, w tym 59 milionami zł. długów
wobec ZUS-u) jakim była Stocznia Gdynia oraz firmie EVIP Progress za pełny
sukces. Evip Progress S.A. nawet nie raczyła złożyć na czas oferty zakupu
Stoczni, a i tak jej „oferta" została przyjęta przez sąd.(?) (vide
Dziennik Bałtycki 18.06.1998 r. Wprost „Worek bez dna" z 26.09.1999 r.
oraz Nasz Dziennik 18.02.2003 r. „Polskie Eldorado").
Należy tutaj dodać o wielu
uchybieniach prawnych i nieprawidłowościach, które wówczas zaistniały,
m.in. są to:
• nie uwzględnianie przez sąd gospodarczy przy sprzedaży Stoczni
prawomocnego Wyroku Sądu Wojewódzkiego z Gdańska z dnia 23.02.1998 r..(sygn.
akt IX GC 1128/96) unieważniającego podstawę prawną złożenia przez Zarząd
Stoczni Gdańskiej S.A. wniosku do sądu o jej upadłość,
• kupującymi Stocznię Gdańską nie byli: Stocznia Gdynia S.A. i EVIP
Progress S.A., którzy występowali w tej umowie wyłącznie jako gwarant jej
wykonania przez kupującego. Wg kodeksu spółek handlowych „Zezwolenie na
sprzedaż konkretnemu nabywcy rodzi skutki prawne takie jak przybicie w sprzedaży
licytacyjnej". Z tych przyczyn udział Stoczni Gdynia S.A. i EVIP Progress
S.A. jako gwarantów był niedopuszczalny.
• Stocznię kupiła Trójmiejska Korporacja Stoczniowa, spółka
tzw.„meteor", która po „narodzeniu się" natychmiast rozpadła się
(trwało to kilka dni) na Synergię'99 oraz Stocznię Gdańską Grupa Stoczni
Gdynia SA. Jak powszechnie wiadomo spółki „meteory" likwiduje
(wyrejestrowuje) się po to, aby zacierać ślady jej istnienia, zaś jej
wierzyciele mogli „szukać wiatru w polu". Prezesem „Synergii 99”,
spółki z o.o. z Radomia z kapitałem 4 tysiące zł. (!) był brat J. Szlanty
- Borys Szlanta. W efekcie jej działania sprzedano tereny tzw. po-stoczniowe
firmie developerskiej (ze stanu Delavare tzw. raju podatkowego)- TDA i potem Duńczykom.
Przy okazji zabrano Stoczni pochylnie, za użytkowanie których należało i
należy „słono" płacić" oraz kilka 100 tonowych dźwigów KONE.
„Synergia 99” również się rozpadła.
• Kaucja hipoteczna za pochylnie, którą ustalono na 205 milionów złotych
miała być swoistym zabezpieczeniem budowy suchego doku o długości 250 m.
Wykreślenie kaucji hipotecznej z atu notarialnego, zarząd Stoczni Gdańskiej
Grupa Stoczni Gdynia dokonał potajemnie.
• akt notarialny warunkowej sprzedaży S.G. S.A. „został sporządzony
niezgodnie z prawem, a mianowicie bez wymaganej art..l31 prawa upadłościowego
prawomocnej zgody Sędziego Komisarza wydanej w zastępstwie nieistniejącej
Rady Wierzycieli - wpis do Księgi Wieczystej KW 64167. Rada ta powstała
dopiero po warunkowej umowie sprzedaży Stoczni Gdańskiej we wrześniu 1998 r.,
jako efekt skargi Zarządu Stoczni Gdańskiej w upadłości ponieważ wcześniej
jej nie było (ww. wpis w KW),
• sprawą nieprawidłowości sprzedaży Stoczni Gdańskiej zajęli się
również radni gdańscy i ich prawnicy, stąd w tej sprawie we wrześniu 2001
r. ogłoszono Apel Rady Miasta Gdańska. Cytat: (...) „sprzedaży Stoczni Gdańskiej
dokonano innemu podmiotowi aniżeli stanowiło postanowienie Sądu Rejonowego w
Gdańsku w dniu 23.07.1998 r. oraz „nie wykonano do dzisiaj punktu 1.4
warunkowej umowy sprzedaży S.G. S.A. mówiącego o nieważności tej umowy, do
czasu wydania przez sąd prawomocnego postanowienia w tej sprawie. (radni kilka
razy ogłaszali ten Apel w sprawie S.G. m.in. w maju oraz 30.09.2001 r.),
• brak przestrzegania procedur sprzedaży Stoczni przez panią minister Skarbu
Państwa Kamelę Sowińską, która mimo tego, że nie uzyskała zgody MON i MSW
na sprzedaż za granicę (Amerykanom z TDA) terenów portowych i granicznych
należących do Stoczni Gdańskiej. Oczywiście ww.spółka TDA też już nie
istnieje,
• już w dniu 24.02.2000 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku orzekł - cytat z
wyroku (...) „ Sąd zażądał od Syndyka masy upadłości Stoczni Gdańskiej
brakującej dokumentacji oraz szybkiego ujawnienia treści zalakowanych kopert
znajdujących się w aktach sprawy"(...). Uznał to (brak dokumentów -dop.
własny) za rażące naruszenie prawa, ponieważ, nie można rozpatrywać sprawy
bez zapoznania się z dokumentami i ich treścią, co miało miejsce w Sądach
niższej instancji” ... Sędziego prowadzącego sprawę odsunięto od niej zaś
wyrok unieważniając go szybko zmieniono „na jedynie słuszny".(„ Przełom
w sprawie Stoczni Gdańskiej" Nasz Dziennik24.02.2000 r.),
• Stocznia Gdynia S.A. nie dotrzymała żadnego z warunków „warunkowej
umowy sprzedaży Stoczni Gdańskiej" oraz zobowiązań, których w lipcu
1998 r. podjął się ówczesny zarząd Stoczni Gdynia SA. Było to m.in.:
- budowa suchego doku o długości 250 m. Nie tylko, że nie zbudowano doku to
na dodatek odebrano Stoczni pochylnie, za których użytkowanie kazano Stoczni
Gdańsk słono płacić,
- zamiast znaczącego wzrostu zatrudnienia w Stoczni Gdańskiej Gr. Stoczni
Gdynia to zwolniono z pracy kilkaset pracowników,
- zamiast projektowania statków w biurze projektów, to rozwiązano biuro
projektowe,
- zamiast nowych form ubezpieczeń emerytalnych i zdrowotnych Stocznia nie płaciła
składek ZUS-u. i długi Stoczni wobec ZUS-u sięgały ponad 70 min. zł,
• Stocznię Gdańską w upadłości o powierzchni 160 ha sprzedano Stoczni
Gdynia za 77 milionów zł. kredytu wziętego pod jej zastaw. 10 lat później
ukraiński koncern ISD zakupił 75% udziałów Stoczni Gdańsk (okrojonej przez
poprzedniego właściciela o 46% powierzchni) za 405 milionów zł. W prosty
sposób można wyliczyć, że Stocznia „kupiona" przez Szlantę była
warta prawie 1 miliard zł., nie zaś 77 milionów zł. kredytu pod jej zastaw.
• Stocznia Gdańska przez 8 lat była firmą w Grupie Stoczni Gdynia, firmą z
której zrobiono tzw. centrum kosztów. Oznacza to, że spółki tej Grupy
przelewały na Stocznię Gdańską swoje straty, a Stocznia Gdynia chciała
wymazać Stocznię Gdańską z mapy gospodarczej Polski.
• Odłączenie Stoczni Gdańsk od Stoczni Gdynia było wymogiem stawianym
przez Komisję Europejską, ponieważ Stocznia Gdynia S.A. będąca w złej
sytuacji finansowej, wymagała restrukturyzacji, a więc nie mogła ona
restrukturyzować innej firmy, bo nie miała do tego celu środków własnych.
• Przedstawione powyżej nieprawidłowości oraz uchybienia prawne stanowią
jedynie „wierzchołek góry lodowej".
Sprawa ww. nieprawidłowości
jest otwarta i zajmują się nią kompetentne instytucje spoza Trójmiasta.
Bezpodstawnie i z nieznanych przyczyn autor artykułu ze „wściekłością'
atakuje Karola Guzikiewicza -wiceprzewodniczącego NSZZ „Solidarność"
Stoczni Gdańskiej, oskarżając go o niekompetencje w tematach, na które
wypowiadał się w sądzie, naruszając jego dobre imię i dobra osobiste.
Komisja Rewizyjna NSZZ „Solidarność" Stoczni Gdańskiej uważa, że
Karol Guzikiewicz działał w dobrej wierze, w ramach ustawowych obowiązków,
kierował się troską o: miejsca pracy dla pracowników Stoczni, nasze
demokratyczne państwo prawa (zgodnie z art.82 Konstytucji III RP oraz art. 304
k.p.k.).
Sprawy
związane ze Stocznią Gdańską (jest to materialny dorobek kilku pokoleń
stoczniowców) były i są mu bardzo bliskie. Można tylko żałować, że
takich charyzmatycznych postaci jak K. Guzikiewcz jest tak mało.
z
up. Komisji Rewizyjnej „Solidarność” S.G.
mgr, inż. Edward Roeding
czł. Komisji Rewizyjnej SKPO
przy Regionie „Solidarności”
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.