opublikowano: 03-07-2011
Niezawisły
znad Wisły Mirosław
Naleziński
Media
zostały poruszone kolejną kradzieżą związaną z niemieckim obozem
koncentracyjnym w Auschwitz – po głośnym (medialnie, choć na tyle cichym,
że nikt demontażu stalowego napisu „Arbeit macht frei” nie dosłyszał)
zabraniu przez kilku Polaków niewymienionych z nazwiska i jednego Skandynawa z
ujawnionymi danymi (dowód na hipokryzję, niesymetrię i niesprawiedliwość
polskiego prawa), po kilkunastu miesiącach zastoju w dziedzinie wynoszenia
przedmiotów wytworzonych przez więźniów tego koszmarnego obozu, dowiadujemy
się, że dwoje Izraelów* próbowało wywieźć w samolocie kilka przedmiotów
zabranych z obozowego magazynu zwanego „Kanada”.
Co
na to polski niezawisły sędzia z Krakowa, czyli znad niemal początku Wisły?
Małżeństwo z Izraela dobrowolnie poddało się karze pozbawienia wolności w
zawieszeniu i zapłaciło nawiązkę na ochronę zabytków. Nasze dumne i durne
państwo potraktowało kradzież na równi z podprowadzeniem przygarści świecidełek
wykonanych z tanich kamyków stosowanych do wytwarzania wakacyjnych
(jednosezonowych) naszyjników. Polski sędzia uznał, że jesteśmy państwem
Trzeciego Świata, skoro rangę kradzieży wspomnianych pamiątek umieścił
gdzieś pomiędzy zaborem worka kartofli a półlitrówki. O wielkości nawiązki
nie wspomniano, zatem można domyślać się, że niezupełnie cała kwota została
odpowiednio zaksięgowana. To niemal norma na wschód od Bugu, ale zdarza się
także, niestety, także od Odry (i w tym samym kierunku).
Kara
jest oburzająco niska, zważywszy, że przedmioty skradzione przez żydowskich
turystów zostały przez Niemców skradzione w tym obozie innym Żydom (starszym
o jedno pokolenie) na kilkanaście minut przed ich zgładzeniem.
Sami
Izraele* są zaskoczeni czynem swoich rodaków i zdumieni niską karą nałożoną
przez polski wymiar sprawiedliwości (a właściwie tolerancji) – izraelski
dziennik "Jediot Achronot" skomentował: „Polski sędzia z Krakowa
był zbyt łagodny wobec dwojga pozbawionych sumienia Izraelczyków, którzy z
terenu obozu Auschwitz ukradli pamiątki. Powinien ich wysłać do więzienia na
kilka lat. Nie ma granic idiotyzmu, bezczelności i nie ma takiego dna, które
mogłoby ludzi powstrzymać przed jeszcze dalszym pogrążaniem się”.
Polskie
sądy nie mają dobrej prasy, zaś ich niezawisłość jest równie
problematyczna, jak serwowane wyroki. Gdański sąd wykazał się (sprawa
IC692/09) całkowitym brakiem znajomości tematyki dotyczącej pomówień –
zamiast autorkę „Symfonii” ukarać za zniesławienie (że pewien użytkownik
znanego portalu miał dodatkowe konta, z których ją postponował) i za fałszerstwo
(zamieniła podpisy w komentarzu, a jest księgową z zamiłowania), to
niekumaty sędzia nie dostrzegł bezczelności pisarki i swej idiotycznej działalności,
która polegała na niepoinformowaniu pozwanego o terminie wydania wyroku oraz
niepowiadomienia o tymże wyroku, przez co nie miał on wiedzy o wydaniu owego
kuriozalnego wyroku, co uniemożliwiło mu złożenie apelacji. Ponadto ów wątpliwy
znawca naszego języka oraz logiki, skompromitował się w tych obu dziedzinach,
bowiem doczytał się, że pozwany - w swoich artykułach - zarzucał pisarce
wulgaryzmy i niemoralne prowadzenie się. No takich mamy temidowych matołków i
nic na to nie poradzimy, wszak żadne państwo nam nie podeśle swoich prawników.
W tej chwili żaden polski sąd nie może poprawić błędów popełnionych
przez sędziego urzędującego u ujściu Wisły, bowiem jest niezawisły.
Co
do bezczelności i idiotyzmów – nie wiadomo, czy owe ostre określenia
zastosowane przez izraelskiego dziennikarza dotyczyły jego rodaków, czy zbyt
łagodnego a przymulonego krakowskiego sędziego, bowiem przekład tekstu wydaje
się być niejednoznaczny, jednak (niezależnie od postponowanych osób) można
zorientować się, że zagraniczni dziennikarze ostro formułują swoje opinie i
nie obawiają się kar serwowanych przez gdańskiego sędziego, a szkoda, bo
mogliby zapoznać się z wyrokiem wydanym w nadmotławskim grodzie, co z pewnością
ostudziłoby ich nazbyt gorące słownictwo.
Różnice
pomiędzy owym małżeństwem a polskim obywatelem znad Bałtyku – oni
ukradli, uiścili i są wolnymi obywatelami Izraela, zaś Polak jest nękany
przez zwolenników pisarki (że jest kłamcą, że miał dwa lewe konta i że od
dwóch lat pastwi się nad ich znajomą o nieposzlakowanej opinii). Turyści mają
z głowy polskie sądy, zaś Polak jest zasypywany pismami, w tym komornika i
mecenasa, którzy winszują sobie konkretnych sum, zaś sądy grożą zamianą
żądanych kwot na odsiadkę w skali 100 zł – jedna doba.
Polska
to dziki kraj, w którym wystarczy, że dowolna nawiedzona łajza pokaże kogoś
palcem i ten ktoś ma wyrok bez prawa apelowania i bez dokładnego sprawdzenia
zarzutów, zaś pieniacz, który pomówił, kłamał i fałszował - nie ma żadnych
kłopotów z Temidą!
Dawniej
w cyrkach pokazywano nieszczęśników urodzonych z wadami budzącymi mniej lub
bardziej niezdrowe zainteresowania, teraz mamy cyrki w wykonaniu polskich
niezwisłych sędziów! I - zgodnie z procedurami! – nikt nie może poprawić
wyroków wydawanych przez takich młotków: temidowe matoły (lub nieco godniej
– temidowi matoli) nie mają żadnej recepty ani na sędziego, który zawalił
sprawę, ani pomysłu na wznowienie procesu, którego wyrok uprawomocnił się,
choć pozwanemu nikt nie przekazał żadnych informacji o nim (w przewidzianym
prawem terminie umożliwiającym apelację), a przyjazne państwo (zwłaszcza w
tym przypadku, kiedy pozwany był po zawale i bajpasach) całkowicie nie zdało
egzaminu; więcej – twierdzenie, że mamy takie państwo, jest zwykłym
oszustwem (choć z pewnością nie można tej opinii uogólniać), co zresztą
wpisuje się w klimat prowadzonej sprawy, skoro kłamliwa pisarka i fałszerka
podpisu wygrywa sprawę. Jak z nawiedzonej kłamczuchy zrobić obywatelkę o
nieposzlakowanej opinii i latami nękać niewinnego obywatela – zapraszamy do
naszego pięknego kraju po receptę.
*
- Nazwy narodowości powinny być krótsze, np. jeden Izrael, Dun, Ukrain,
Island, Indonez, Czeczen, wszak jedna Izraelka, Dunka, Ukrainka, Islandka,
Indonez(yj)ka, Czeczenka; dwaj Izraele, Duni, Ukraini, Islandzi, Indonezi,
Czeczeni, bowiem Szwedzi, Francuzi i
Rumuni (nie Szwedczycy, Francuzyjczycy, Rumuńczycy i nie Duńcy, Hiszpańcy,
Rumuńcy); jeden Niemiec z Niemiec, Włoch z Włoch (Ital z Italii), Czech z
Czech, Chin z Chin, dwóch Kanadów z Kanady, trzech Izraelów z Izraela
Mirosław Naleziński, Gdynia
Więcej:
Komentowanie nie jest już możliwe.