opublikowano: 26-10-2010
Niedźwiecki - Wystrychnięci na dudka - kulisy postępowania starosty Jacka Włodygi i Dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Piotra Włodarkiewicza w Jeleniej Górze.
c.d. artykułu: Jeleniogórski przekręt starosty Jacka Włodygi - za ile dał się kupić? i kogo "kłuło w oczy" gospodarstwo Adama Dudka?
W
reportażu zatytułowanym „Jeleniogórski
Kluska” pisałem już o kontrowersyjnej decyzji Starosty Jeleniogórskiego
wymierzającej panu Adamowi Dudkowi opłatę eksploatacyjną w wysokości 436.227,20
zł za wydobywanie kopaliny bez wymaganej koncesji z terenu położonego
na jego działce. Dziś postaram się rozszerzyć ten temat o losy kolejnego
rolnika odsłaniając do reszty kulisy postępowania Starosty Jacka Włodygi i
Dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Piotra Włodarkiewicza.
Pan
Aleksander Bogdan, biedny rencista, amator myślistwa, odziedziczył w
ostatnich latach ubiegłego stulecia gospodarstwo
rolne w Jeżowie Sudeckim wraz ze stawem
hodowlanym po swoim wuju, gajowym, Zygmuncie Zabłockim. Odziedziczył ze
wszystkimi prawami i obowiązkami, w tym z bezterminowym pozwoleniem
wodnoprawnym na pobór i odprowadzanie wody oraz gromadzenie i piętrzenie
wody w stawie rybnym. Pan Bogdan hodowałby sobie spokojnie rybki do dziś na
własne potrzeby i wszystko byłoby w porządku, gdyby w jego sąsiedztwie nie
rozgościł się pan Edward Mądracki (wraz z małżonką), który kupił po
lewej stronie działkę
od innego rolnika. A rozgościł się na dobre i wbrew wszelkim przepisom i
normom współżycia społecznego. Na początku wykopał bez pozwolenia staw
na powierzchni około 40 arów (ponoć na 4 m głęboki), zasypując opaskę
brzegową wokół stawu Zygmunta Zabłockiego i przytulając się do jego
grobli. Mało tego, staw ten położony jest powyżej stawu będącego obecnie
własnością pana Bogdana i usypana z gruzu grobla
przesiąka już grożąc podtopieniami i zalaniem okolicznych łąk. Buńczuczny
„gospodarz”, pomijając samowole budowlane, zamiast odprowadzić wodę z
uruchomionego stawu do najbliższego strumyka „Szumiąca”, to podłączył
się do pozostałej części opaski
brzegowej poprzednika pana Bogdana rozmywając
przy zrzucie wody i zabagniając
wciąż jego działkę.
Czynny
udział, dziwny interes przy podejmowaniu decyzji o wydanie pozwolenia
wodnoprawnego w 1995 roku dla państwa Mądrackich miał Piotr Włodarkiewicz,
wówczas Zastępca Dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Wojewódzkiego
w Jeleniej Górze. Podpisał on protokół z rozprawy, w której bez wiedzy i
pełnomocnictwa chorego gajowego Zygmunta Zabłockiego zastąpił go jego brat
Aleksander z Jeleniej Góry, wówczas poborca skarbowy, u którego dyrektor Włodarkiewicz
garażował swój samochód. Na podstawie tych machlojek wydano państwu Mądrackim
pozwolenie wodnoprawne na szczególne korzystanie z wód. Pan Edward Mądracki
jest ponoć emerytowanym żołnierzem LWP, często widywanym na „dywaniku”
u postkomunistycznych urzędników. O ile pierwsze decyzje uległy już
przedawnieniu, jeśli chodzi o ściganie karne z art. 231 § 1 kk, to dziwnym
jest, że nikt nie wszczął jeszcze postępowania w sprawie przekroczenia
uprawnień przy ponownym wydaniu pozwolenia wodnoprawnego zaradnemu żołnierzowi,
po wykopaniu przez niego w roku 2002 kolejnych dwóch stawów obok już
istniejącego. Decyzję OŚR.IV-6223/35/05 dnia 30.11.2005 r. ze świadomością
braku pozwoleń na budowę i z wiedzą co do okoliczności z przeszłości
podpisał z upoważnienia Starosty Piotr Włodarkiewicz – obecnie Dyrektor
Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Powiatu Jeleniogórskiego.
Żeby
było ciekawiej, Edward Mądracki wykopał rów
doprowadzający wodę do swoich stawów oraz zbudował dziką zastawkę
wodną na działce należącej do wspomnianego na wstępie Adama Dudka i
„steruje” strumieniami oraz rozlewiskami według własnego uznania.
Zbuntowany przedsiębiorca agro-budowlany stanął zarówno w obronie nowego
myśliwego jak i swojej i zgłosił sprawę do nadzoru budowlanego. W odwecie
Edward Mądracki doniósł na Adama Dudka, ze ów wykopał na swoim polu dużą
jamę (vide „Jeleniogórski Kluska”). SLD-owski Starosta, w imieniu którego
po linii politycznej usłużnie działa kolega żołnierza dyrektor Włodarkiewicz
nasłał kontrolę Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska na staw pana
Bogdana i żąda nagle od niego uzyskania decyzji wodnoprawnej (ca. 5 tys. zł)
strasząc karami (grzywny i więzienia), mimo iż nie korzysta on z wód w
sposób szczególny, czyli pobór wody nie przekracza 5 m³ na dobę.
Niepokornemu zaś „solidaruchowi” Dudkowi, który niwelował pochopnie swój
teren pod agroturystyczne brodziki wymierzył sowitą opłatę za urobek
kopaliny bez wymaganej koncesji.
W
myśl art. 32 Konstytucji RP Edward Mądracki winien zapłacić około 1
mln zł opłaty eksploatacyjnej za wykopanie potężnych dołów bez
wymaganej koncesji. Czekamy zatem na decyzje, tym bardziej, że czynności te
akurat przyniosły już temu inwestorowi wymierną korzyść gospodarczą w
postaci handlu rybkami. Na razie Dolnośląski Wojewódzki Inspektor Nadzoru
Budowlanego uchylił na wniosek Adama Dudka decyzję PINB legalizującą
samowolę budowlaną Edwarda Mądrackiego w postaci wybudowania stawu
hodowlanego, Starosta Jeleniogórski zmuszony został przez Wojewodę Dolnośląskiego
do wygaszenia pozwolenia wodnoprawnego Edwardowi Mądrackiemu z 1995 roku na
pierwszy staw i zawieszenia postępowania wodnoprawnego na pozostałe stawy, a
Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska po wielu „strzałach” biednego
myśliwego odstąpił chwilowo od wykonania obowiązku nałożonego wcześniej
zarządzeniem w przedmiocie żądania od Aleksandra Bogdana przedłożenia
dokumentów w celu uzyskania nowego (aktualne jest z 1970 roku) pozwolenia
wodnoprawnego na funkcjonującą od dziesięcioleci sadzawkę. Samorządowe
Kolegium Odwoławcze uchyliło również i przekazało do ponownego
rozpatrzenia decyzję Starosty Jeleniogórskiego wymierzającą opłatę
eksploatacyjną Adamowi Dudkowi, ale macki lokalnych notabli są jeszcze nadal
szerokie i silne...
Reasumując,
jeden „rolnik”, bliski urzędnikom więzami politycznej krwi, może wykopać
bez pozwolenia na budowę trzy potężne doły, wydobyć kopalinę bez żadnych
opłat eksploatacyjnych, wybudować nielegalnie stawy hodowlane kosztem obcych
urządzeń melioracyjnych, usypać nietrwałe groble o kształcie urwiska i
hodować masowo rybki, które z przegęszczenia tonami zresztą zdychają.
Może też palić z wiatrem na dom starszej sąsiadki (kolejny świadek) różne
śmieci wymagające utylizacji typu: folia, papa czy opony bez żadnych
konsekwencji. Drudzy, mający dożywotnio wszelkie pozwolenia muszą chodzić
na kolanach, a raczej taplać się po kolana w błocie
na swoim terenie z winy tego pierwszego. Edward Mądracki dewastuje
Aleksandrowi Bogdanowi teren, a ten musi nie tylko solidarnie ponosić koszty
jego naprawy i utrzymania, lecz wisi nad nim jeszcze groźba poważnych klęsk
nie tylko żywiołowych. Starosta wyraźnie stanął po stronie łamiącego
prawo żołnierza i wystrychnął na dudka nie jednego Bogdana. Według słów
pana Aleksandra, dyrektor Włodarkiewicz powiedział mu, że jeśli dalej będzie
podskakiwał, to po jego stawie pozostanie tylko dołek. W normalnym państwie
prawa taki urzędnik nie tylko nie miałby prawa wykonywania zawodu dożywotnio,
ale gniłby długie lata w więzieniu za niegospodarność. Prawo i
Sprawiedliwość najwyraźniej niestety nie funkcjonuje i nie rządzi jeszcze
w naszej „czerwonej dolinie”. Centralne Biuro Antykorupcyjne wie o całej
sprawie, ale cicho sza.
Jest
szansa, żeby problemami tymi zajęła się „Sprawa dla reportera”. Byliśmy
z tym w poniedziałek 4 czerwca w TVP w Warszawie. Na razie pani redaktor Elżbieta
Jaworowicz sonduje, czy będą odpowiedni „aktorzy” do jej reality show.
Sprawom tym przygląda się również biernie Prokurator Prokuratury Okręgowej
w Jeleniej Górze Maria Dziedzic.
Grzegorz Niedźwiecki
I PODOBNE TEMATY w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Krzysztof Maciąg, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński oraz wielu sympatyków SOPO |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.