opublikowano: 26-10-2010
Maksymiuk
na plaży w Egipcie - najbliższy współpracownik Andrzeja Leppera
- zrelaksowany, opala się, masuje go i smaruje olejkami w stroju topless
najseksowniejsza posłanka (też z Samoobrony) Sandra Lewandowska. Parkę
nakrył dziennikarz Super Expressu w kurorcie Szarm el-Szejk.
Kolorowe rafy błękitna woda, gorący
piasek, dzika natura i piękna kobieta u boku. Czego może chcieć więcej wiceszef
Samoobrony, który ma ogromne długi, komornika na karku i... świeży wyrok
skazujący i kolejne sprawy o przestepstwa? Kilka dni po otrzymaniu 9 miesięcy więzienia w zawieszeniu,
spakował walizki i wyruszył na święta wielkanocne do Afryki.
Czyim kosztem i za pomocą jakich oszust stać posła Maksymiuka na zafundowanie
sobie i koleżance relaksowego pobytu w Afryce?
Z przysłanych dokumentów do redakcji AFERY PRAWA wyraźnie wynika, że
tylko drogą oszustwa na firmie EuroFarm Witolda Duciewicza, małżeństwo
poselskie Janusza i Elżbiety Maksymiuków na czysto "wykręciło"
przynajmniej 2,5 mln złotych i tę kasę starannie starali się ukryć przed
fiskusem, sejmową komisją etyki i otoczeniem.
Otóż według poselskiego oświadczenia majątkowego posła J. Maksymiuka za lata 2005 - 2006,
ma tylko kilka tysięcy złotych w gotówce,
dom, niecały hektar pola i kawałek lasu wart jakieś 18 tys. zł. Ponadto -
jak wynika z oświadczeń - od dwóch lat nie maleje suma jego długów na kwotę
aż 2, 5 mln zł?!? - zobowiązania m.in. wobec Zakładów Azotowych Puławy i Zakładów
Chemicznych Police, gdy był współwłaścicielem spółki
zajmującej się handlem m.in. paliwami i środkami ochrony roślin. Dziwne,
że do tej pory komornik mu nie zlicytował go, co dowodzi że są ludzie ponad
prawem, w dodatku stale żyjące z prawem na bakier.
Udowodnimy, że Maksymiuk skłamał w swych oświadczeniach, ponieważ na początku
2005 r. zarobił razem z byłą żoną blisko 2,5 mln zł na sprzedaży ziemi.
Miesiąc wcześniej, pod koniec grudnia, Maksymiukowie za tę samą ziemię
zainkasowali zaliczkę w kwocie 2,8 mln zł. W sumie dostali blisko 5,6 mln zł,
co podzielili między siebie. Jednak w poselskich oświadczeniach nie ma nawet
śladu tych transakcji. Oszustwo Maksymiuka podlegał na tym, że dwa razy
sprzedał tę samą ziemię, za które nawet sam nie zapłacił.
Otóż, Maksymiuk w 1995 r. jeszcze
jako poseł SLD, wygrał przetarg na blisko 600 hektarów od
Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa za
około 2,5 mln zł. Obiecał, że w ciągu 10 lat spłaci jej nabycie. Zapłacił tylko pierwszą ratę
250tys.zł. Potem regularnie wnosił o
przesunięcie spłat: a to dotknęła go klęska nieurodzaju, a to gradobicie,
deszcze...
W lipcu 1999 r. małżeństwo Maksymiuków (w tajemnicy przed agencją żeby jej
nie spłacać, podpisało przedwstępną umowę z
Witoldem Duchiewiczem - biznesmenem nazywanym wtedy królem kukurydzy. Maksymiukowie
za ziemię, którą wzięli od agencji za 2,5 mln zł, zażyczyli sobie 3,64 mln
zł!
Duchiewicz zgodził się przejmować ziemię na raty, przez pięć lat. Zgodnie
z umową zawartą z posłem część pieniędzy wpłacał na jego konto, a część na
konto AWRSP, dopisując na przelewie adnotację: "na konto E. J. Maksymiuk".
Dzięki temu agencja była przekonana, że to Maksymiuk rzetelnie spłaca ziemię.
Duchiewicz z Maksymiukami podpisali tylko umowę przedwstępną, ponieważ agencja mogłaby odkupić od Maksymiuka ziemię, gdyby obydwaj zgłosili
chęć sfinalizowania transakcji, chociaż tak naprawdę to agencja rzadko korzysta z
prawa pierwokupu.
Z uwagi na ten fakt Maksymiukowie wciąż
formalnie byli właścicielami ziemi.
Do końca 2003 r. Duchiewicz wpłacił na konto agencji 1,5 mln zł, a
Maksymiukom przekazał 880 tys. zł przy
podpisywaniu umowy i kolejno 215 tys. zł przelał na ich konta zgodnie z umową
sprzedaży.
Dla bajeru w 1999 r. Maksymiukowie w akcie notarialnym ustanowili na rzecz Duchiewicza
hipotekę na ziemi w kwocie 3,6 mln zł. Ale śladu takiego wpisu nie ma w księgach
wieczystych, choć wniosek został złożony do sądu. Jednak Maksymiuk zrobił
prosty przekręt - nie wpłacił
obowiązkowej wysokiej opłaty od wpisu i sąd nie wpisał Duchiewicza do
hipoteki - i jak tu wierzyć posłom?
Niestety, w czerwcu 2004 r firmę Duchiewicza zgłoszono do upadłości, co skrzętnie
wykorzystał nieetyczny poseł J. Maksymiuk Choć biznesmen spłacił za Maksymiuka większość rat, polityk nie wywiązał
się z umowy.
W 2005 r. sprzedał ziemię raz jeszcze o wiele drożej ponieważ ziemia po wejściu
Polski do UNII znacznie zdrożała. Tym
razem za blisko 5,6 mln zł!
Maksymiukowie sprzedali 600 hektarów spółce Agro Krzepice. Oświadczyli fałszywie,
że nieruchomość jest wolna od roszczeń. Tym samym w styczniu 2005 r. ziemia, na którą Maksymiuk wyłożył w 1995 r. raptem
250 tys. zł, została sprzedana za 5,6 mln!! - czyli poseł zarobił na czysto (po
podziale pieniędzy z byłą żoną) ponad 2 mln zł.!?!
Żeby Agencja nie mogła starać się o pierwokup ziemi (to utrudniło zakup
Duchiewiczowi), tym razem Maksymiukowie założyli na ziemi zaporową hipotekę
kaucyjną na rzecz Agro Krzepice - aż 10 mln zł! - teraz stać ich było na opłatę.
Agencja, żeby przejąć
ziemię, musiałaby zapłacić właśnie taką sumę, więc zrezygnowała z
prawa pierwokupu. Tak więc około 750 tys. zł kosztowało
Maksymiuka ostateczne rozliczenie z agencją.
Z
zaliczki, którą Duchiewicz udzielił Maksymiukom w grudniu 2004 r., tj.
1,5 mln zł, teraz spokojnie zwrócili syndykowi upadłej firmy Duchiewicza.
Logiczne, że do dziś nie oddali mu pieniędzy
przelanych bezpośrednio na ich konta czy wręczonych osobiście w kwocie ok 1,1 mln zł
!?! - przyjęli to jako prezent...
- A czy moralne jest sprzedanie dwa razy tej samej ziemi? - pyta
Rzeczpospolita.
Poseł: - Ja grunt sprzedałem raz. Ale na skutek zaniedbań, mój grunt wszedł
do masy upadłościowej i ponownie wydał mi go syndyk, mocą decyzji sądu.
Wszystkie należności, które za mnie zapłacił poprzednik oddałem sądowi.
Poza zadatkiem, bo ten - zgodnie z kodeksem cywilnym - przepada. Jaki to
prosty przekręt na "melona".
Aktualnie Witold Duchiewicz oskarża Maksymiuków o przywłaszczenie mienia, korupcję i poświadczenia nieprawdy. Pod koniec 2006 r. zawiadomił o tym prokuraturę we Wrocławiu. Krzysztof Schwartz, rzecznik prokuratury udaje że prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości w obrocie ziemią. Znając z praktyki postępowania tej mafii prokuratorsko - sądowej, wcale się nie zdziwimy, jak okaże się że kradzież była zgodna z prawem. Duchiewicz już został dawno podany "na tacy" na pożarcie tym sępom.
Z tego wynika, że co najwyżej tylko na
papier toaletowy (i to fatalnej jakości) nadają się oświadczenia poselskie?
Na konto samego posła Maksymiuka za sprzedaż ziemi wpłynęło prawie 2,3
mln zł. Jednak śladu tej transakcji nie ma w jego oświadczeniach majątkowych.
Czy powinien wpisać tam pieniądze za ziemię?
Irena Galińska, ekspert z
Biura Analiz Sejmowych, twierdzi, że poseł aż w trzech miejscach w oświadczeniu
mógł wskazać przychody z ziemi. Poseł tego nie zrobił.
Jak sam głupio się tłumaczy:
- Nie miałem
przychodu z tego gospodarstwa, a sprzedaż nieruchomości nie podlega oświadczeniom.
To nie jest działalność gospodarcza... Wydaje mi się, że nie musiałem...
Za zatajenie informacji w oświadczeniu majątkowym grożą mu 3 lata więzienia
- tylko kto oskarży posła? Wątpliwe żeby zrobili to skorumpowani
prokuratorzy wałbrzyscy, czy wrocławscy. Zarówno posła, jak też sędziów i
prokuratorów wszak chroni immunitet od przekrętów.
Przedstawiamy ostatnie pismo w tej sprawie skierowane przez Duchiewiczów do sądu
informujące też o mataczeniach syndyka Włodzimierza Bernackiego.
Jolanta i Witold Duchiewicz
Stolec 29.06.2007r. SĄD REJONOWY SYG. AKT VI GUP 09/04 I VI GU 37/04 W związku z toczącym się postępowaniem przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu I Wydział Cywilny Syg. Akt IC 1259/05 przeciwko Januszowi i Elżbiecie Maksymiukom, a także firmie Agro Krzepice sp. z o.o. syndyk był kilkakrotnie wzywany do dostarczenia informacji i dokumentów do Sądu, ale tego nie uczynił osobiście, tylko za pośrednictwem Jana Dobrowolskiego, który pełni u Syndyka Włodzimierza Bernackiego praktycznie jego rolę w oparciu o nieprawidłowe pełnomocnictwa oraz nieprawidłową umowę o pracę. Takie działanie Jana Dobrowolskiego powoduje nieważność większości czynności, które wykonuje za syndyka, a który wszystkie czynności powinien wykonywać sam skoro otrzymuje wynagrodzenie 800.000 zł rocznie, a ponadto Sędzia Komisarz powołał Zastępcę Syndyka Ronalda Olszewskiego, który również pobiera wysokie wynagrodzenie, a nie robi dosłownie nic od 2 lat. Aby wykazać jakimi pełnomocnictwami Syndyka Włodzimierza Bernackiego posługuje się Jan Dobrowolski to załączam po kolei; zał. nr 1, pismo Sądu Okr. we Wrocławiu z 27.12.2006 r. wzywające Jana Dobrowolskiego do dostarczenie oryginałów pełnomocnictw, które złożył z pismem w imieniu syndyka w październiku 2006 r. zał. nr 2 pismo z 02.01.2007r. Jana Dobrowolskiego do Sądu wraz z zał. nr 3 pełnomocnictwo z 14.02.2006 r. do występowania w imieniu syndyka przed sądami i zał. nr 4 pełnomocnictwo z 04.05.2006 r do wykonywania wszelkich czynności i podpisywania dokumentów związanych z prowadzonym postępowaniem upadłościowym BHU EuroFarm, które właśnie przedstawił jako przedmiotowe pełnomocnictwa umocowujące go praktycznie do wszystkiego i wszędzie łącznie z sądami dzięki czemu syndyk Włodzimierz Bernacki zupełnie przestał zajmować się firmą BHU EuroFarm i w siedzibie bywał raz na dwa miesiące, a ogromna kasa leci jakby był co najmniej Prezesem bardzo dużego Banku. Przewodniczący Składu Sędziowskiego Sądu Okręgowego we Wrocławiu, stwierdził, że wg obowiązujących przepisów prawa pełnomocnictwa Jana Dobrowolskiego są nieprawidłowe, ale ustalenie stanu faktycznego polecił nam i to niniejszym czynimy. Okazuje się, że oba wymienione i załączone pełnomocnictwa Jana Dobrowolskiego nie mają żadnej wartości prawnej dla wykonywania czynności zawartych w ich treści. Prawo Upadłościowe i Naprawcze szeroko wykazuje i potwierdza nasze zarzuty całkowitej bezprawności posługiwania się przedmiotowymi pełnomocnictwami przez Jana Dobrowolskiego, a tym samym bezskuteczność wszelkich czynności prawnych i innych przez niego dokonywanych. Aby nasze tezy udowodnić załączamy kserokopie stosownych stron koniecznych dla wyjaśnienia naszych racji z nowej specjalistycznej monografii z 2006 r. autorstwa Pani dr Anny Hrycaj pod tytułem ,,Syndyk Masy Upadłości”. zał. nr 5 str. 80-87 (8 stron). Autorka jest także praktykiem, jako czynny sędzia Sądu Rejonowego Wydziału XV Gospodarczego Spraw Upadłościowych i Naprawczych w Poznaniu co dodatkowo wzmacnia jej tezy i wykładnie zawarte w profesjonalnie przygotowanym szczegółowym komentarzu do prawa upadłościowego i naprawczego dotyczącym syndyków masy upadłości. Treść pełnomocnictwa zał. nr 3 dotyczy występowania przed sądami co jest niezgodne wywodem i tezami Pani Anny Hrycaj na str.83-85,, iż min. na dokonywanie czynności procesowych lub administracyjnych konieczne jest zezwolenie sędziego-komisarza art. 179 ust 1puin, a takiego zezwolenia dla Jana Dobrowolskiego nigdy nie wydano. Ponadto gdyby nawet takie zezwolenie wydano to byłoby ono nieważne zgodnie z KPC, ponieważ reprezentować jako pełnomocnicy syndyka mogą wyłącznie osoby będące adwokatami lub radcami prawnymi. Treść drugiego pełnomocnictwa zał. nr 4 dotyczy reprezentowania syndyka przy wykonywaniu wszelkich czynności co jest przedstawione przez autorkę na str. 82-83 jako bezwzględnie sprzeczne z z ustawą art. 58 &1 KC w zw. z art. 98 KC. W związku z powyższym przedmiotowe pełnomocnictwo udzielone Janowi Dobrowolskiemu przez syndyka W. Bernackiego jest nieważne na podstawie art. 58 KC&1 w zw. z art.161 ust. 1 oraz art.159 Pr. Upadł. i Napr. wobec czego czynności prawne dokonane przez takiego pełnomocnika nie wywołują skutków prawnych dla masy upadłości. Ponadto jakby tego było mało Syndyk W. Bernacki zatrudnił w sposób niezgodny z Art.179 Pr. Up. i Napr. ponieważ do końca 2005 r. Jan Dobrowolski pracował u syndyka jako pracownik upadłego w oparciu o umowy o pracę, które załączam jako zał. nr 6 i zał. nr 7, a dopiero w 2006 r. zawarł prawdopodobnie kolejną umowę kontynuującą zatrudnienie, ale bez jakiegokolwiek śladu w dokumentacji upadłościowej co wskazuje na fikcyjność zatrudnienia, ponieważ Syndyka nikt nigdy nie kontroluje, a Sędzia Komisarz Jarosław Iwanek bezwiednie zatwierdza wszystkie sprawozdania Syndyka W. Bernackiego, a on czując się całkowicie bezkarny rażąco łamie prawo co byłoby niedopuszczalne gdyby był jakikolwiek nadzór nad tym w czepku urodzonym bezkarnym syndykiem tak bardzo kompromitującym Sąd Rejonowy w Wałbrzychu. Bezprawność sposobu zatrudnienia przez Syndyka Jana Dobrowolskiego jest wykazana przez autorkę P. Annę Hrycaj na str. 85-87 monografii. W związku z powyższym: 1.Wzywamy Sąd Rejonowy w Wałbrzychu do wszczęcia z urzędu postępowania przeciwko Syndykowi Włodzimierzowi Bernackiemu o jego natychmiastowe odwołanie z funkcji syndyka BHU EuroFarm. 2.Wzywamy Sąd Rejonowy w Wałbrzychu do zawiadomienia prokuratury o popełnieniu przez Jana Dobrowolskiego na rzecz Syndyka W. Bernackiego i wobec Masy Upadłości BHU EuroFarm oraz upadłego szeregu przestępstw polegających na dokonaniu bardzo wielu nieważnych czynności materialno - prawnych, administracyjnych i prawnych, które spowodowały szkody wielkich rozmiarów dla uczestników postępowania upadłościowego oraz osób trzecich nieświadomych celowych oszustw. Pismo przesyłamy faxem oraz listem poleconym z potw. odbioru. Jolanta i Witold Duchiewicz Do wiadomości: |
Poseł Janusz Maksymiuk dalej figuruje na liście dłużników niewypłacalnych. Ma grubo ponad 2 mln zł długów. Ciekawe czy komornik zajął przynajmniej jego pensję poselską?
AKTUALNOŚCI:
I już wiemy że wskutek naszej interwencji windykatorzy zabierają się za
Maksymiukja. Windykatorzy zajmą pensję
posła - wiceprzewodniczącego Samoobrony Janusza Maksymiuka
Zgodnie z naszą sugestią, jak dowiadujemy się z Dziennika Zachodniego, śląscy windykatorzy wkrótce
siądą na sejmowe uposażenie J. Maksymiuka.
Zakłady Chemiczne w Policach zleciły właśnie śląskim windykatorom odzyskanie 1,5 mln zł od posła. Firmy windykacyjne oceniają jego zadłużenie na ok. 10 mln zł. On sam w oświadczeniu majątkowym pisze o połowie tej kwoty.
Dług - zdaniem gazety - ma być ściągnięty z poselskiego uposażenia Maksymiuka. Ale nie tylko. Z informacji windykatorów wynika, że parlamentarzysta ma majątek, którego istnienie zataja w oświadczeniu majątkowym.
- To koniec bezkarności posłów. Do tej pory wierzyciele parlamentarzystów bali się upominać o swoje - twierdzą windykatorzy, z którymi rozmawiał dziennik.
Dług Maksymiuka, którego odzyskaniem dla Polic zajmą się windykatorzy ze Śląska, powstał w 1999 r. Wówczas wiceszef Samoobrony był
członkiem SLD i współwłaścicielem firmy handlującej nawozami i środkami ochrony roślin. On i jego wspólnik nie zapłacili za ok. 850 ton nawozów.
Prawomocny wyrok w tej sprawie zapadł w połowie 2004 r. W następnym roku Police odzyskały zaledwie 20 tys. zł - czytamy w gazecie.
Jak dowiedział się "Dziennik Zachodni", do Polic zgłosili się dwaj mężczyźni zainteresowani wykupem długu Maksymiuka. To mieszkańcy Szczecina i Stargardu Szczecińskiego. Nieoficjalnie mówi się, że istnieje spore prawdopodobieństwo, iż stoi za nimi sam poseł. Maksymiuk twierdzi, że skoro jego długi są na sprzedaż, to kupić może je każdy. Wcześniej część długów Maksymiuka wykupił Ryszard Bonda jego były kolega z ław poselskich.
A
jak wynika z ostatnich informacji z 9 lipca Maksymiu i Lepper zostali skasowani
- czy ostatecznie? - zobaczymy.
I tak zgodnie z praktyką polityków kopiemy leżących:
Więcej
informacji w bezprawiu jakie spotkało rodzinę Duchiewiczów:
AFERA
EUROFARMU - bezprawie a PRAWO?
BEZPRAWIE
SĄDU REJ. W WAŁBRZYCHU WOBEC EUROFARMU!
Pisze
i mówi się o Polsce jako o państwie aferzystów, złodziei, skorumpowanych
urzędników rządzących za pomocą organów niesprawiedliwości... kolejny
raz przedstawiamy dowody...
EUROFARM
- jak syndyk Włodzimierz Bernacki rozkradł firmę Witolda Duchiewicza - czyli
wielomilionowy przekręt syndyka przy sprzedaży Osiedla Przylesie.
A sporo innych artykułów znajdziemy po prosty wrzucając
do wyszukiwarki na naszej głównej stronie hasło: eurofarm
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Krzysztof Maciąg, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński oraz wielu sympatyków SOPO |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.