opublikowano: 05-08-2012
Łebskich
obywateli nam trzeba!
Mirosław
Naleziński
Kilka dni temu – jak donoszą media - pewien obywatel nagrał rozmowę szefa komisariatu w Łebie, podinsp. Marka Kwaśniaka, który doradzał komuś, aby „pod koła auta konkurentowi podłożyć deseczki ponabijane gwoździami”. Ponadto zasugerował rozmówcy, aby „wyposażył się w kajdanki, a potem jak z czymś podpadnie, przewrócił go na ziemię, skuł i wezwał policję” oraz poradził, aby „zebrał kilku kolegów, założyli kominiarki, przyczaili się na konkurenta i spuścili mu wp..., a on na pewno nie znajdzie sprawcy”.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie podżegania (do pobicia) przez szefa łebskiego komisariatu, którego odwołano – na to stanowisko ogłoszony zostanie konkurs. Wszyscy liczą na to, że nowy komendant będzie bardziej łebski, jednak niesugerujący lania po łbie.
Kiedy na początku 2009 doktoryzująca się pisarka Chomuszko powpisywała swoje seksistowskie i pikantne żarciki na portalu NaszaKlasa, pośród innych, znacznie wulgarniejszych żarcików naszej młodzieży, kiedy pani ta – wskutek „cudownego” widzenia - uznała, że zarejestrowałem się na tym portalu (pod postaciami dwóch nieznanych mi osób), skąd ją rzekomo postponowałem w obrzydliwy sposób, postanowiłem opisać jej - i jej towarzyszy - żartobliwe zmagania, przy czym nie podałem ich danych osobowych i nie nagrałem – jak opisany łebski obywatel z miasta Łeba - lecz po prostu skomentowałem teksty, które zamieścili na portalu w sposób dobrowolny, czyli nieprzymuszony.
Pisarka - jako rozumna istota, obserwująca media i szarże naszych rodaków, których zachowania są nagrywane i omawiane przez media wszelakie – musiała liczyć się z sytuacją, kiedy jej produkcję poczyta sobie np. rektor Uniwersytetu Gdańskiego, na którym powstaje jej doktorat albo że z jej komentarzami zapozna się przyszły wydawca jej książek lub po prostu jej mądrości wypatrzą rodzice wyrośniętych pacholąt, którym - poza dyskusjami na portalu NaszaKlasa - udzielała porad w formie wykładów i to bardziej poważnych, bo w dziedzinie komputerowej księgowości.
Jeśli jednak pisała to, co pisała, a jednak nie brała pod uwagę, że ktoś poczyta i wyciągnie wnioski z jej oryginalnych żartów i komentarzy, to znaczy, że nie jest realistką. Ponadto pisarka posunęła się do fałszerstwa i zniesławienia mnie, że jakobym posiadał dwa jakieś lewe konta. Jeśli uważała, że może innych pomawiać o niecne czyny i deptać ich godność, zaś sama ma prawo protestować i łazić po sądach, aby bronić swego dobrego imienia, mając w nosie innych, to może jedynie świadczyć o jej hipokryzji.
Nagranie komendanta w Łebie miało piorunujący skutek, natomiast w sprawie pisarki, polski wymiar sprawiedliwości od paru lat nie potrafi poprawnie osądzić incydentów z początku 2009 i nie potrafi (może nie ma ochoty?) dojść prawdy, czy istotnie miałem owe dwa konta.
Komisariat w Łebie oczekują nowego a łebskiego komendanta, zaś gdańskie sądownictwo wypatruje łebskich sędziów, którzy sprawiedliwie ocenią sprawę Chomuszko – Naleziński. Czy ten drugi miał prawo ocenić w internecie fałszerstwo i zniesławienie pisarki oraz jej frywolne żarciki i inne jej wyczyny i to bez podawania danych osobowych?
Sędzia w sprawie cywilnej okazał się niekumaty, bowiem tak niestarannie przeczytał moje artykuły, że ocenił, iż zarzuciłem pisarce nadmierną trunkowość i w wyroku zażądał, abym przeprosił za to tę panią. A ja jej nie przeproszę, ponieważ tekst dotyczył nie jej, lecz wymyślonego pisarza, który lubił sobie wypić. Jeśli pisarka, jej mecenas i sędzia mają problemy z logicznym myśleniem, to niech udadzą się do odpowiednich specjalistów, natomiast ja nie mam zamiaru nikogo przepraszać, skoro nikogo nie obraziłem, chyba że Temida zażąda, abym przeprosił... anonima, ale przecież nie on rozpętał procesy w Gdańsku. Poziom wykształcenia doktorantów i prawników w Pomorskiem wyraźnie spada, skoro tej klasy fachowcy nie potrafią czytać po polsku prostych tekstów.
Kiedy jeden ze studentów użytkowników zirytował się moim pouczaniem, pisząc – „Palnij się w łeb... W tamtym wątku mają być same kawały a nie twoje chore wypowiedzi...”, to inny, ale już absolwent, dodał – „Panie Miroslawie... mowilem cos... spadamy, bo nam w koncu w pie..dol spuszcza”, co natychmiast rozbawiło doktorantkę, która przekazała temu komentatorowi uśmieszki - :))))))), niczym zarumieniona a spłoszona dama, rzucająca chusteczkę szlachetnemu rycerzowi walczącemu o jej honor, tyle że epoka nie ta i doktoryzująca się dama także niezbyt subtelna - opowiedziała się po niewłaściwej stronie, czyli po stronie gawiedzi.
Kiedy poruszyłem sprawę przysięgi studenckiej (w aspekcie wulgaryzmów, które uczelniom reprezentowanym przez większość użytkowników NK nie przydają blasku), to szydzono – „Drogi Mirosławie, zgadzam się, powinniśmy poinformować Jego Magnificencje, tu się dzieją rzeczy karygodne!!! Kopię pisma wyślemy też do Kancelarii Premiera. To nasz obowiązek”, do czego natychmiast dołożyła się doktorantka UG – „A ja proponuję jeszcze zacytować przysięgę wojskową, harcerską, ślubowanie pierwszoklasistów.. i w tym kontekście skargi wysłać do jednostek wojskowych, do podstawówek, do drużyn harcerskich.. no i oczywiście kopie do Ministerstwa Oświaty.. i Ministerstwa Obrony”.
Kiedy próbowałem poinformować właściwe instytucje, które powinny choć udawać, że przynajmniej powierzchownie interesują się studentami, co ci wyprawiają na portalach, to wykładowczyni a doktorantka (która powinna dbać o właściwy język na portalu oraz o dobre imię swej uczelni) zaprotestowała i podsumowała moje wysiłki – „A to ohydny donosiciel! ale to jest do niego podobne”. Rok później, odważny stołeczny policjant, Andrzej Struj, został zadźgany przez dwóch uczniów, którym inni nauczyciele nie poświęcili zbyt wiele czasu, a na pewno niezbyt stanowczo zwracali im uwagi na wulgaryzmy.
Ponad miesiąc przed masakrą w kinie (Aurora, USA), psychiatra zajmująca się Jamesem Holmsem ostrzegała przed nim władze uniwersyteckie. 24-latek miał się dziwnie zachowywać. Nie podjęto jednak żadnych działań. Może ktoś zainteresowałby się pogróżkami i wulgaryzmami zamieszczanymi na portalu NK? Przecież groźby zwykle są rzucane na wiatr, jednak część z nich...
Mirosław Naleziński, Gdynia
Panie Prezesie Sądu Okręgowego w Gdańsku –
dlaczego Pański Sąd nie ma zamiaru zbadać sprawy obrzydliwego sfałszowania podpisu przez p. Chomuszko i pomówienia mnie o posiadanie dwóch lewych kont, co stało się zarzewiem konfliktu Chomuszko – Naleziński? Jakże inaczej potoczyłyby się oba procesy – cywilny i karny, gdyby sędziowie uzmysłowili pisarce, że popełniła dwa przestępstwa?
Mirosław Naleziński, Gdynia
Więcej tekstów Mirka:
Czy sędzia współodpowiada za przestępstwo?
Komentowanie nie jest już możliwe.