opublikowano: 26-10-2010
Kursa - jeszcze żyje, ale już martwy - do milionów po trupach z pomocą polskich "sądów" A.D. 2007
„Sami
swoi – 50 lat później” - epilog
Jeżeli ktokolwiek jeszcze nie zorientował się
w genezie tragedii z 27.09.2007, kto kogo atakował i jakie było podłoże całego
chorego konfliktu (o moje całe mienie !!!), to załączam kopie dokumentów.
Oczywiście, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi
o kasę - w tym wypadku chodziło o zagarnięcie całego majątku mojej rodziny z 2 małych dzieci. To był
ich jedyny faktyczny cel – od pierwszego dnia, jak tylko R. pojawiły się w
moim rodzinnym domu w Krakowie w 1994 roku. Ja tylko broniłem dorobku mojej
rodziny przed tymi chorymi z pazerności i roszczeniowości bolszewikami, którym moja własność
„no przecież się należała, bo byli znaną rodziną w Krakowie” (jak
zeznał Marian S. w sądzie w 2003 roku). Agnieszka R. w sądzie z wózka
inwalidzkiego oświadczyła „mieliśmy prawo do (mojej) nadbudowy” !!!
Niezależnie od „procesu” karnego, rodzina R/S.
wniosła natychmiast o zajęcie całego mojego mienia – w pierwszym dniu
roboczym po tragedii !!! (k- 145)i dokładnie pilnowali mojego mienia od
pierwszego dnia po przybyciu do Krakowa w 1994 roku, a po tragedii, to zagarnięcie
całego majątku mojej rodziny to był i jest ich cel nr 1. I dzięki „sądowi”
w Krakowie – czyli sędzi Izabeli Dyce z SO, która zasądziła jako
odszkodowanie dla R. wszystko, co tylko sobie oni zażyczyli, swój cel osiągnęli.
Po trupach (expressis verbis). Całość
„dowodów” to były „oświadczenia” esbeka – oficera MO z lat
1966-1985 z Gorzowa Wielkopolskiego – Mariana S. (który po 15 latach
„emerytury” od 2000 roku dorabiał jako komornik w Urzędzie Skarbowym w
Gorzowie – wyciągając rocznie ponad 50.ooo zł za 9 miesięcy „choroby”
+ stałą pensję wysokiego rangą milicyjnego emeryta) oraz Jadwigi R.
Sędzia Dyka zezwoliła wyłącznie na jednokrotny mój przyjazd do sądu i
praktycznie cała rozprawa toczyła się pod moją nieobecność à łamiąc wprost Międzynarodowy Pakt Praw
obywatelskich i politycznych – art. 14 ust. 1. Atrakcyjna sędzia Dyka (typowy
krakowski sędzia à
osoba odwrotnie urodziwa do swojej inteligencji) w praktyce przyjęła jakieś
gigantyczne potencjalne zarobki R. – 33 letniego asystenta filozofii z UJ i 30
letniej wiecznej studentki filologii ( w tym rentę ode mnie ponad 12.000,- zł
miesięcznie).
Sąd Apelacyjny – czyli kolega z wydziału cywilnego SA Hanny Nowickiej de
Poraj (Błasiakowej) – sędzia Paweł Rygiel „skorygował” ten wyrok, że
w praktyce i tak całe moje mienie przejmą R. cały dorobek mojego życia, który
znajdował się w Polsce – całe
mienie mojej rodziny, czyli:
1. Nadbudowane
w 1990 roku moje własne mieszkanie 140 m2, w którego wykończenie włożyłem
w latach 1990-1997 ponad 1.ooo.ooo nowych złotych (dzisiaj warte ponad
2.ooo.ooo. zł)
2. Mieszkanie
po rodzicach (spadek) warte ponad 600.000 zł
3. Udział
w mieszkaniu mojej siostry ( 1/3 z 95 m2) – również spadek po rodzicach,
4. Garaż
murowany, wybudowany w 1958 roku przez mojego ojca
5. Zajęte
przez prokuratora w 2001 roku wszystkie oszczędności
(Moja żona – Gryżyna – oczywiście też
sędzia, po tragedii zagarnęła wszystkie moje oszczędności z pracy w
Niemczech, rozwiodła się i „zapomniała” o mnie, jak o starych butach, w
których nagle zrobiła się dziura i po 11 latach przestały być użyteczne).
Cały czas jestem zupełnie sam i całkowicie
bezradny w więzieniu. Wyroki cywilne odszkodowawcze zapadły przed prawomocnym
wyrokiem sądu karnego, chociaż wyrok karny jest dla sądu wiążący. Jak widać
cały mój proces to była jedna wielka farsa. O
wyniku „apelacji” przeczytałem w Dzienniku Polskim – w więzieniu.
Czekali 1 rok z egzekucją, aby uzyskać tak wysokie
odsetki, żeby zająć całe moje mienie.
Dodatkowo do dzisiaj moje mieszkanie 140 m2 (warte
ponad 2 miliony złotych dzisiaj) nadal nie istnieje w księgach wieczystych i
zapewne zostanie do końca procesu zagarniania mojego mienia „współwłasnością”
z R. bo nadal zgłaszają jakieś chore „zastrzeżenia” do wybudowanego w
1990 roku mojego mieszkania, a jakaś kolejna „sędzia” z sądu rejonowego
Kraków – Śródmieście – opiera się na kolejnych „opiniach” biegłych
budowlanych, którzy pod moją nieobecność wypisują wszelkie absurdy, jakie
tylko R.sobie wymyślają.
Okazuje się, że w tym polskim sądowym szambie –
bez znaczenia jest wybudowanie własnego mieszkania w 1990 roku – po
notarialnym odkupieniu praw własności od reszty rodziny, po uzyskaniu
prawomocnego pozwolenia na budowę, po wybudowaniu tego mieszkania z własnych
pieniędzy, po odebraniu tej nadbudowy przez wszelkie instytucje – z wydziałem
architektury i budownictwa włącznie w 1996 roku – idealnie zgodnie z
zatwierdzonymi planami. Okazuje się,
że kolejna sędzia – jakaś początkująca asesor – może podważyć
wszystko, jak tylko jakieś bolszewickie R. tak sobie tego zażyczą.
Po kupieniu całego parteru przez R. w 1994 roku
( 140 m2) – czyli 2 mieszkań, 2
łazienek, 2 kuchni i 5 pokoi – luksusowo wykończonych, R. miały
„drastycznie różną sytuację majątkową” (à
karta 383 w załączeniu) w stosunku do
mojej rodziny, która posiadała identyczne 140 m2 mieszkanie nad nimi (+ 40 m2
w spadku po moich rodzicach).
Teraz po tragedii z 27.09.2001, gdy po 7 latach
chorej agresji tych perfidnych i chorych z pazerności ludzi w końcu moja psychika się załamała, będą
posiadać:
1. Wszystkie
moje oszczędności z banku w Krakowie
(kilkaset tys. zł)
2. Zapłacone
przez moją siostrę kilkaset tys. zł za ich „udział” w jej mieszkaniu
3. 4
mieszkania w moim rodzinnym domu – w tym 2
z mojego majątku warte ponad 2.600.ooo zł oraz 2 mieszkania R. – warte ponad 2.000.000 zł.
4. Stałą
rentę, której nie jestem w stanie nigdy im wypłacić.
Do tego należy jeszcze doliczyć pieniądze, które
zebrały R/S. przez liczne akcje „humanitarne” na „leczenie Agnieszki”
– w TVN (Zielone Drzwi, Rozmowy w toku), akcje zbierania przez dzieci pieniędzy
pod supermarketami i inne.
Oglądałem wywiad w TVN w 2002 roku z Marianem S,
który opowiadał, że zebrano już
kwoty pomad 1.ooo.ooo,- zł, a „wszystko wpłacili ludzie dobrej woli”. Wtedy jeszcze jakiś szwedzki milioner o nazwisku „Arvinius”
miał dodatkowo jeszcze dać „biednym” R. kilka milionów koron
szwedzkich. W efekcie R. na nieszczęściu i na zrujnowaniu życia całej
mojej rodziny, po kupieniu wyroku u sprzedajnego mordercy w sędziowskiej todze
– Hanny Błasiak
( Nowickiej de Poraj), z pomocą bolszewików o długich rękach ( prof.
Woleński) na tragedii zarobiły na dzisiaj co najmniej 5.ooo.ooo zł (czyli
prawie 2 miliony dolarów USA) i powiększyły
swój majątek do ponad 7.000.000,- zł (nowych złotych).
Ja straciłem wszystko, rodzinę, dzieci, wolność,
całe swoje mienie, na które ciężko i uczciwie pracowałem do 41 roku życia.
Dzisiaj już nie mam kompletnie NIC.
Dzisiaj już nie ma „drastycznie różnej sytuacji majątkowej”.
W Polsce zatriumfowała sprawiedliwość.
Jeszcze tylko powinienem wyrazić skruchę i
poczucie winy za to, że w dniu 27.09.2001 nie padłem na serce, jak to R.
zaplanowały. I że nie mogłem zrozumieć tego, co mówi sprzedajna „sędzia”
Błasiakowa w sądzie w dniu 27.09.2001. (Na marginesie – Hanna Nowicka –
jest od niedawna żoną komornika z Krakowa Śródmieścia Rafała Nowickiego.
Zapewne licytując moje mieszkania – Nowicki i jego sprzedajna – mordercza
żona na tym zarobią więcej, niż dostali łapówki od R.
w 2001 roku.)
Więc wyrażam
skruchę i oświadczam, że jestem temu winny, iż odważyłem się bronić
mienia swojej rodziny i że mam takie niedobre serce, które nie chciało dostać
zawału po 7 latach koszmaru. I że
zamiast żyć na południu Niemiec w Bawarii, jak w dostatnim praworządnym
raju, ja byłem takim idiotą, że uwierzyłem po 1990 roku w koniec bolszewizmu
w Polsce i że w tym kraju da się żyć.
Przepraszam, za wszystko.
Andrzej Kursa
Suplement
do kasacji Sądu Najwyższego w dniu 31.05.2007 IV
KK 85/07
mgr inż.
Andrzej Kursa
Zakład Karny
ul. Konarskiego 2
33-100 Tarnów
Obrona konieczna – art. 25 kk. Andrzej Kursa oskarżony o morderstwa z naruszeniem prawa.
MAFIA
W TOGACH - PROCEDURA KARNA PO POLSKU - wspomnienia z pobytu w więzieniu
Andrzeja Kursa. Jak zostaje się sędzią w Polsce, biegli i inne psy sądowe,
prawda o więzieniach i aresztantach.
MOWA KOŃCOWA OSKARŻONEGO - ANDRZEJ KURSA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński i sympatycy SOPO |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.