opublikowano: 09-12-2012
Heretyk Naleziński
Według Wikipedii:
Galileusz (Galileo Galilei, 1564 - 1642) – italski astronom, astrolog, fizyk i
filozof, twórca podstaw nowożytnej fizyki, zwolennik heliocentrycznej budowy
świata i teorii Mikołaja Kopernika. Ponieważ ówczesny Kościół bronił
geocentrycznej teorii, przeto 24 lutego 1616 Święte Oficjum zleciło
kwalifikatorom wydanie opinii o dwóch tezach.
„Pierwsza teza: Słońce
stanowi centrum świata i jest całkowicie nieruchome pod względem ruchów
lokalnych.
Cenzura: Teza ta została
jednogłośnie uznana za bezsensowną i absurdalną z punktu widzenia
filozoficznego i formalnie heretycką (...).
Druga teza: Ziemia nie stanowi
centrum świata, ani nie jest nieruchoma, lecz obraca się zarówno wokół
samej siebie, jak i ruchem dobowym.
Cenzura: Jednogłośnie
stwierdzono, że teza ta podlega tej samej cenzurze filozoficznej, z punktu zaś
widzenia teologii, jest co najmniej błędem w wierze”.
25 lutego 1616 główny
inkwizytor wydał oświadczenie: „Jego Świątobliwość nakazał Panu kardynałowi
Bellarmino wezwać rzeczonego Galileo do siebie i upomnieć go, aby porzucił
rzeczoną opinię; w przypadku odmowy posłuszeństwa, Komisarz ma mu nakazać,
w obecności notariusza i świadków, aby powstrzymał się całkowicie od
nauczania lub obrony tej opinii i doktryny, a nawet od dyskutowania jej; jeżeli
nie zgodzi się on na to, należy go uwięzić”.
Nazajutrz stwierdzono:
„Galileo wezwany (...), aby całkowicie wyrzekł się rzeczonej opinii, że Słońce
jest środkiem świata i jest nieruchome, i że Ziemia porusza się; ani nadal
jej nie wyznawał, nauczał, albo bronił w jakikolwiek sposób, ustnie albo na
piśmie; w przeciwnym wypadku postępowanie będzie wszczęte przeciwko niemu
przez Urząd Święty; z którym to nakazem rzeczony Galileo zgodził się i
przyrzekł mu być posłusznym”.
16 czerwca 1633 roku papież
Urban VIII wydał instrukcję dla Kongregacji Urzędu Świętego o następującej
treści: „Galileo ma być przesłuchany co do jego intencji, nawet z groźbą
tortur, a jeśli ją podtrzyma, ma wyprzeć się podejrzewanej u niego herezji
na plenarnym zgromadzeniu Kongregacji Urzędu Świętego, potem ma być skazany
na uwięzienie według upodobania Świętej Kongregacji i należy mu rozkazać,
aby nie rozprawiał nadal, w jakikolwiek sposób, ani w słowach ani w piśmie,
o ruchomości Ziemi i stabilności Słońca, w przeciwnym wypadku narazi się na
kary za recydywę. Książka zatytułowana Dialogo di Galileo Galilei Linceo ma
być zakazana”.
Uczony w czasie procesu
wyrecytował formułę odwołującą i przeklinającą swoje „błędy”, określającą
je jako „obrzydliwe” unikając surowszej kary; Inkwizycja nakazała spalić
wydrukowany już nakład Dialogu, a samo dzieło zostało przez Kościół
wpisane na indeks ksiąg zakazanych.
Papież Jan Paweł II powołał
specjalną komisję i Kościół rzymskokatolicki w 1992 (po 359 latach, a w
350. rocznicę śmierci Galileusza) oficjalnie go zrehabilitował).
Galileusz ocalił swoje życie,
bo wyparł się swoich przekonań. Po czterech wiekach gdańska Temida (spr.
IC692/09) dokonała podobnego szalbierstwa, choć oczywiście na mniejszą skalę,
bo i powódka Chomuszko oraz pozwany Naleziński, to znacznie mniej ważne
osoby, niż ów astronom. Swoim brakiem profesjonalizmu chwały nie przyniósł
także reprezentant pisarki, adw. Kolankiewicz, całość zaś położył sędzia
Sądu Okręgowego w Gdańsku – p. Midziak.
Aby nazbyt się nie rozwodzić
– nasza Temida w wyroku ogłoszonym 18 grudnia 2009 oraz w uzasadnieniu uznała,
że pisarka:
- nie sfałszowała podpisu
pozwanego na portalu NaszaKlasa, bo to była „omyłka”,
- nie wypowiadała się obraźliwie
i niegrzecznie w stosunku do pozwanego,
- nie zamieszczała
niestosownych żarcików tamże,
- nie udzieliła zgody na
omawianie jej internetowej twórczości
oraz Temida
- nie rozpatrywała
obrzydliwego kłamstwa pisarki, że pozwany miał dodatkowe dwa konta, z których
ją postponował.
Natomiast Naleziński do tej
pory uważa (pomimo wyroku i nasyłanych sądowych gróźb, w tym kary do 100
tys. zł, jeśli nie wykona wyroku), że pisarka:
- sfałszowała podpis na
portalu NK, co jest przestępstwem,
- upubliczniła kłamstwo, że
pozwany zarejestrował się na dwóch dodatkowych kontach pod innymi danymi, co
jest przestępstwem zniesławienia, a ponieważ owo przestępstwo rozpowszechnia
do dzisiaj, zatem popełnia je w sposób wieloletni i ciągły, co powinno być
szczególnie dotkliwie osądzone przez Temidę,
- zamieszczała pikantne (w tym
seksistowski i antygejowski) żarciki pośród całkiem wulgarnych, choć –
jako wykładowczyni i doktorantka – nie powinna w ten sposób tam się
produkować, a ponadto powinna walczyć z tego typu menelskimi zachowaniami,
- nie pisała ugrzecznionych
komentarzy, bowiem wyzwisko w rodzaju „ohydny donosiciel” trudno do takich
zaliczyć, a jest to obelga karalna,
- szydziła z przysięgi
studenckiej i jest hipokrytką.
Ponadto kuriozalny jest wymóg
uzyskania zgody na krytyczne omawianie czyjejkolwiek twórczości, bowiem nikt
takiej zgody chyba do tej pory jeszcze nie wydał. Codziennie media emitują
interwencyjne programy krytykujące rozmaite osoby, które żadnej zgody nie
wydają, a nawet często wręcz zabraniają dziennikarzom opiniowania ich
zachowań.
Wszystkie powyższe zarzuty można
znaleźć w internecie i ocenić je według swoich własnych norm językowych,
obyczajowych, etycznych.
Pisarce konfabulantce wydawało
się, że pisałem jako Kawalec, co jest wierutną bzdurą, adw. Kolankiewicz
sfałszował w pozwie wybrane określenia (zamiast słowa „pikantne” wpisał
„wulgarne”, dopisał „haniebne” i „obelżywe”), sędzia Midziak
przyjął sfałszowany pozew i na jego podstawie wydał kuriozalny wyrok, przy
czym nie powiadomił mnie ani o terminie wydania wyroku, ani o jego wydaniu,
czym uniemożliwił złożenie apelacji. Pasmo ciągłej komedii w wykonaniu
trojga wykształconych Polaków, którzy skompromitowali polski wymiar
sprawiedliwości i to już w nowoczesnej UE! A ponieważ spienionej pisarce a kłamczusze
mało było sprawy cywilnej, przeto udała się do kolejnego sądu, wytaczając
proces karny.
W czasach Galileusza, większość
ludzi uważała, że to Ziemia jest środkiem wszechświata, zatem można
zrozumieć przekonanie wielu ówczesnych obywateli, w tym naukowców i sędziów,
że tenże Ital jednak mylił się. Gdyby dzisiaj ktoś popierał geocentryczną
teorię, to raczej sąd w Gdańsku nie podjąłby się jego osądu, natomiast
prawdopodobnie zasugerowano by specjalistyczne badania takiego delikwenta. Zatem
nie wiadomo, dlaczego tenże sąd, zamiast zająć się przestępstwami pisarki,
podjął się prowadzenia procesu w kierunku skazania pozwanego? Bo tenże uważał,
że pisarka napisała szereg niestosownych dowcipów? I że sobie pokpiła z
przysięgi studenckiej i że jest hipokrytką?
Takie ocenne jest prawo krytyka – jeśli ktoś uważa, że
jakikolwiek pisarz napisał coś nagannego i to opublikuje w kulturalny sposób
(aby przedyskutować temat), to dlaczego jakikolwiek sędzia uważa, że taki
tekst należy skasować z internetu, zaś autora ukarać? Czy to jest współczesny
europejski standard? Czy to nie jest współczesna cenzura, która przypomina
przygodę Galileusza?
A może sędzia nie ma pojęcia
o prowadzeniu tego typu spraw? Może czas skończyć z togowymi nieudacznikami,
którzy - znając szereg wyroków wydanych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka
- brną, niczym władcy, którzy wymusili na Galileuszu porzucenie swoich poglądów?
A może nasi sędziowie nie znają wyroków zapadających w Strasburgu i nie
czują ich wykładni? To może niech nasza stolica zastanowi się nad propozycją
wysłania takich sędziów na kursy dokształcające ufundowane przez Unię?
Gamoniowata Temida na podstawie
idiotycznego wyroku wydanego przez Sąd Okręgowy w Gdańsku, szantażuje mnie
grzywną do 100 000 zł, jeśli nie wykonam wyroku z 2009 roku, który to
wyrok jest niewykonalny i który przypomina szantaż zastosowany kilkaset lat
temu wobec Galileusza. Ówczesna sprawa została dawno zbadana, zatem kiedy w końcu
Ministerstwo Sprawiedliwości rzetelnie zbada opisaną gdańską kompromitację?
Nie mogę przeprosić pisarki za określenia, których nie umieściłem w
internecie a mnie je sąd przypisał, nie mogę również przeprosić za moje
określenia, które sąd błędnie zinterpretował – czy to pojmą w końcu
togowi polscy nieudacznicy?!
Nazwiska osób
skompromitowanych i zamieszanych w sprawę Galileusza są znane od setek lat i
żadna cenzura nie nakazuje wymazania ich z ksiąg i z internetu; nazwiska osób
skompromitowanych i zamieszanych w sprawę Nalezińskiego również powinny być
ujawnione i przetrwać wieki.
Ongiś uważano, że
niewolnictwo jest normalnym zjawiskiem. Podobnie pańszczyzna była postrzegana
jako zwykła sprawa. Nawet w środku Europy, kilkadziesiąt lat temu, miliony
inteligentnych i kulturalnych ludzi uważało, że są lepsi od sąsiadów i uważali
się za rasę panów, zatem zagonienie podludzi do niewolniczej pracy było dla
nich całkowicie normalne i zrozumiałe, i to do tego stopnia, że większość
z nich nie protestowała. Wielu z nich uważało nawet, że można bezkarnie
pozbawić życia miliony ludzi i że jest to właściwe postępowanie.
Do dzisiaj stosowana jest kara
śmierci – jedni uznają ją za właściwą karę, ale inni za całkowicie
niedopuszczalną; wielu waha się z oceną i zmienia swoją opinię w zależności
od siły argumentów. Jakie poglądy zapanują w 2100 roku, jeśli ludzkość
jeszcze będzie istnieć?
Zatem – dlaczego sędzia
Midziak uważa, że Naleziński nie ma racji, nazywając żarciki pisarki
pikantnymi, seksistowskimi i antygejowskimi? Bo jemu się wydaje, że nie są? A
kimże on jest? Pewnie jego opinia na temat kary śmierci ewoluowała przez lata
– ongiś był zwolennikiem, a teraz jest przeciwnikiem. Kto ma to ocenić?
Jeden przyzna rację sędziemu, inny pozwanemu – to ma się odbyć referendum,
w którym obywatele wypowiedzą się co do gatunku i wagi dowcipu zamieszczonego
przez pisarkę? I od takiej oceny ma zależeć wyrok i reputacja oraz przyszłość
Nalezińskiego, któremu sąd, zwany tu przesadnie wysokim, nabruździł w
papierach? To sąd w Gdańsku robi sobie jeszcze większe żarty na progu XXI
wieku, niż ongiś italski… Z powodu tego kuriozalnego gdańskiego wyroku,
Naleziński będzie uznawany przez lata za osobę notowaną przez wymiar tzw.
sprawiedliwości?
A ponieważ sędzia nie
powiadomił jednej ze stron o wyroku, to w ten - jakże zaskakujący sposób -
uniemożliwił złożenie apelacji, co wiąże się z wieloletnią szarpaniną z
całym polskim wymiarem sprawiedliwości. Przecież ten temat powinien wziąć
na warsztat jakiś komediowy pisarz – to doskonały motyw dla kolejnego Barei!
Dlaczego sędzia Midziak nie osądził
surowo nawiedzonej pisarki, która miała zwidy polegające na uznaniu, że
Naleziński pisuje na NK pod innymi danymi osobowymi? Kobiecie się zwidziało,
że on pisuje jako Kawalec i od paru lat ona tkwi - oraz jej internetowi
przyjaciele - w tym idiotycznym przekonaniu. Wierzą w to, że Kawalec jest
Nalezińskim, podobnie jak kiedyś wielu inteligentów równie idiotycznie uważało,
że Słońce krąży wokół Ziemi. Dlaczego nie osądził za fałszerstwo
podpisu? Ślepy, niekumaty, inteligentny inaczej? I nie powołał żadnego biegłego,
który zbadałby sprawę, choć później admin NaszaKlasa deklarował, że
przekaże Temidzie wykaz logowań niejakiego Kawalca, którego znakomita gdańska
doktorantka uznała za Nalezińskiego.
Dlaczego sędzia Midziak nakazał
przeproszenie za słowa, których Naleziński nie napisał oraz za zarzuty, które
wprawdzie napisał, lecz są one prawdziwe? Togowiec był nieprzytomny w pracy?
Może powinien wziąć chorobowe w okresie świąteczno-noworocznym?
Miejmy nadzieję, że polscy sędziowie
nie są takimi waranami, jak italscy, którzy sądzili Galileusza i że znacznie
szybciej dojdą prawdy oraz unieważnią kretyński wyrok z końca 2009. Na
zmianę wyroku nie będziemy chyba czekać kilkaset lat?!
Co ciekawe, sędzia w sprawie
karnej VIII155/10 dodatkowo rozpętanej (po cywilnej IC692/09) przez parę
Chomuszko – Kolankiewicz, przekazała biegłej cztery artykuły napisane przez
Nalezińskiego. Nie dopatrzono się w nich zniesławienia szlachetnej pisarki,
która to pozwalała sobie na działania niegodne swej pozycji społecznej, a
kiedy opisano sprawę, to skasowała swoje konto na NK i udała się do sądów
obojga rytuałów (cywilnego i karnego), tudzież na komisariat policji, dając
podwaliny pod największą togową komedię w branży internetowych pomówień
ze swoim udziałem i gdańskich prawników. A przecież dokładnie te same
teksty oceniał sędzia Midziak, który jednak, z uwagi na swój geniusz, nie
potrzebował wsparcia biegłego i miał całkowicie odmienne zdanie!
Oryginalnie rozumiejąca
poczucie swojej i obcej godności osobistej (zapomniała o obu) pisarka, zamiast
zostać skazana przez wnikliwy i rzetelny sąd za popełnione przestępstwa,
uzyskała wyrok skazujący Nalezińskiego. Na szczęście drugi sąd - Sąd
Rejonowy w Gdańsku - stanął na wysokości zadania i dzięki biegłej nie uznał
tekstów Nalezińskiego za znieważające pisarkę. Niestety, pisarka uznała
wyrok za niesatysfakcjonujący i wniosła apelację, która została uwzględniona
i wyrok został unieważniony. Proces miał zostać powtórzony 30 listopada
2012, ale kolejna sędzia dopatrzyła się w pozwie, że teksty napisano w
Gdyni, zatem pozbyła się kłopotu, wysyłając akta do sądu sąsiedniego
miasta. Szkoda, bo cała wiedza, którą posiadła (a przejrzała dziesiątki
stron sprawy), została w ten sposób zaprzepaszczona. Nie wiadomo, co sąd by
postanowił, gdyby Naleziński teksty pisał w Bieszczadach podczas urlopu albo
podczas wycieczki po Karaibach, bo może proces toczyłby się w całkiem
atrakcyjnym i egzotycznym otoczeniu.
Jakim to prawem sędzia Midziak
karze Nalezińskiego i każe zmienić opinię na temat pisarki? Jeśli uważam,
że jakiś kawał jest seksistowski lub antygejowski, to tak je postrzegam;
podobnie italscy sędziowie nakazali zmienić Galileuszowi zdanie na temat
obrotu ciał niebieskich. A polscy togowcy żądają przeproszenia pisarki i
skasowania tekstów z internetu pod rygorem horrendalnych grzywien. Powariowali?
Wzorując się na procesie
Galileusza, stawiam tezy –
Pierwsza teza Nalezińskiego:
Pisarka Chomuszko sfałszowała podpis i pomówiła tegoż, że pisywał jako J.
Kawalec.
Cenzura Midziaka: Teza ta została
jednogłośnie uznana za bezsensowną i absurdalną – fałszerstwo jest omyłką,
zaś pomówieniem Temida się... nie zajęła.
Druga teza Nalezińskiego:
Pisarka Chomuszko szydziła z przysięgi studenckiej, pisywała pikantne żarciki
pośród całkiem wulgarnych, nie zniechęcała użytkowników do zaprzestania
obrzydliwej produkcji, zniesławiała pozwanego, wyzywając od ohydnych, jest
hipokrytką.
Cenzura Midziaka: Jednogłośnie
stwierdzono, że pisarka nie zachowywała się niegodnie i nie jest hipokrytką.
Zatem – kto ma ocenić, czy
patafianem jest Naleziński, czy jednak Midziak. A jeśli jeszcze dodać, że
adw. Kolankiewicz sfałszował oskarżenie, bowiem pozamieniał niektóre słowa
i sędzia Midziak nie zauważył tego matactwa, to należy zapytać – wzorem
dawnych astronomów – kto w III RP jest w stanie zbadać tę dziecinnie prostą
sprawę. Przecież wystarczy poświęcić nieco czasu, aby ocenić, który z
tych panów ma coś z głową. Mataczenie Temidy w tej sprawie, to poważny
uszczerbek na szlachetnym polu sprawiedliwości. Zamiast sprawę zbadać w
prosty sposób, cwani prawnicy teraz będą lawirować i stosować kruczki
prawne, aby nie dojść prawdy, jedynie aby się popisywać prawniczą żonglerką.
Jest także dodatkowy problem
– jeśli adw. Kolankiewicz sfałszował pozew, aby wygrać, czyli aby uzyskać
wyrok skazujący i otrzymać 20 tys. zł na rzecz pisarki, to w jaki potoczny
sposób można określić owe machloje i oczekiwania?
Jeśli ktoś uważa, że Słońce
krąży wokół Ziemi lub że Naleziński pisał jako Kawalec, to nadaję sobie
prawo, aby takich ludzi uważać za kretynów. A jeśli ktoś uważa, że nie
mam prawa opisywać w sposób (co jest oczywiste) subiektywny, ale rzetelny i
kulturalny, że pisarka poszydziła sobie z przysięgi i powpisywała żarciki
seksistowskie i antygejowskie, to mam prawo uznać, że tacy ludzie nie powinni
osądzać obywateli w sprawach o zniesławienie.
Każdy ma prawo walczyć w
internecie (i w innych mediach) z głupcami i cwaniakami, tak z
pseudoastronomami, jak i z pseudoprawnikami.
W marcu 1616 r. dzieło
Kopernika zostało wprowadzone na indeks ksiąg zakazanych. 18 grudnia 2009
artykuły heretyka Nalezińskiego zostały uznane przez Sąd Okręgowy w Gdańsku
za przestępcze, zatem - zgodnie z wyrokiem - należałoby je wykasować, niczym
ongiś dzieła polskiego i italskiego astronoma. Kto swoim nazwiskiem poświadczy,
że istotnie, zgłoszone przez adw. Kolankiewicza moje cztery artykuły powinny
być unicestwione? Kto swoim nazwiskiem poświadczy, że pisałem jako J.
Kawalec? Kto swoim nazwiskiem uzna, że dowcipy zamieszczone przez p. Chomuszko
z pewnością nie są seksistowskie i antygejowskie i że pisarka nie szydziła
z przysięgi studenckiej? Kto swoim nazwiskiem zaręczy, że pisarka zachowywała
się wyłącznie godnie i uprzejmie na forum NaszaKlasa i że jej wypowiedzi na
pewno nie trącały hipokryzją?
Od kiedy nowoczesne sądy demokratycznego państwa zajmują się
ocenianiem czyjegokolwiek postrzegania? Przecież już nie mamy średniowiecza!
A przy okazji Temida kompromituje się wskazaniem i skazaniem nie tego
obywatela, który popełnił przestępstwa – komedia? Nie, to raczej
tragifarsa!
Mirosław
Naleziński, Gdynia
Więcej:
Komentowanie nie jest już możliwe.