opublikowano: 12-10-2012
Wrocław: zaginęły akta sprawy przeciw znanemu lekarzowi, w Poznaniu znani ale skazani ginekolodzy dalej operują... w Rzeszowie podobnie... patologie sądowe
We wrocławskiej prokuraturze zaginęły akta sprawy, w której postawiono zarzuty popełnienia błędu lekarskiego profesorowi Andrzejowi K., szefowi dolnośląskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego i kierownikowi kliniki ginekologii i położnictwa SPSK nr 1 we Wrocławiu.
Od 20 września Prokuratura Okręgowa prowadzi śledztwo w tej sprawie. Dziś powinna zapaść decyzja o przekazaniu jej poza Wrocław. Z takim wnioskiem do szefa Prokuratury Apelacyjnej mają wystąpić wrocławscy śledczy.
Więcej: www.gazetawrocławska.pl
Do zdarzenia doszło pod koniec 2006 roku. Młoda kobieta będąca w szóstym miesiącu ciąży trafiła do kliniki przy Polnej ze szpitala w Słupcy. W Poznaniu nie wykonano jej specjalistycznych badań (np. USG). Pierwszy z płodów obumarł - lekarze uznali, że nie zagraża drugiemu płodowi, ani matce i nie zdecydowali się na cesarskie cięcie. Po kilkudziesięciu godzinach obumarł drugi płód. Ostatecznie nie udało się uratować także kobiety, której stan znacznie się pogorszył.
W środę w poznańskim Sądzie
Okręgowym zapadł wyrok w tej sprawie. Dwóch lekarzy ginekologów - prof.
Krzysztof D. oraz Arkadiusz B. - oskarżano o nieumyślne spowodowane śmierci.
Ordynatora oddziału ginekologicznego, Krzysztofa D., skazano za błąd
lekarski na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Arkadiusza B. skazano natomiast za nieumyślne spowodowanie śmierci tłumacząc,
że niewykonanie cesarskiego cięcia spowodowało śmierć kobiety. Wyrok
Arkadiusza B. to rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Lekarze wciąż będą mogli wykonywać swój zawód. Sąd uznał bowiem, że
mają nieposzlakowaną opinię, a co za tym idzie wyrok w zawieszeniu jest
dla nich wystarczającą karą.
50-letni Grzegorz M., lekarz prowadzący pacjenta i 47-letni Grzegorz P., lekarz nadzorujący terapię z zakładu radioterapii przy Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Rzeszowie mają jeszcze zapłacić po 6 tys. zł grzywny.
Takiego wyroku domagał się w mowie końcowej prokurator. Obrona wnosiła o uniewinnienie. Po ogłoszeniu wyroku obrońca Grzegorza P. zapowiedział apelację. Adwokat Grzegorza M. jej nie wykluczył, jednak decyzję podejmie po uzgodnieniu z klientem.
Według sądu Grzegorz M. nie zapoznał się z dokumentacją medyczną i zaakceptował niewłaściwie przygotowany plan leczenia pacjenta z rakiem krtani. W efekcie u chorego napromieniano niewłaściwe miejsce. Biegli uznali, że guz w tej fazie mógł się jeszcze cofnąć, ale na skutek źle przeprowadzonego leczenia nowotwór się rozwinął i konieczne było usunięcie krtani.
Sędzia Katarzyna Baryła w uzasadnieniu wyroku zaznaczyła, że P.
nadzorował terapię, nie mając odpowiednich uprawnień (tylko I stopień
specjalizacji). Zaakceptował błędny plan leczenia pacjenta, nie
zapoznając się z nim, ale opierając się na autorytecie swojego kolegi
Grzegorza M. Sędzia podkreśliła też, że wyrok w zawieszeniu powinien
skłonić obu lekarzy do przykładania większej staranności w wypełnianiu
obowiązków.
Do wspomnianych błędów w radioterapii doszło wiosną 2009 roku, a do
operacji krtani - w sierpniu. Grzegorz P. w procesie nie przyznał się do
zarzucanego mu czynu. Grzegorz M. zaprzeczał, by działał umyślnie.
Jego zdaniem Grzegorza P. nie powinno być wśród oskarżonych. Podkreślał,
że zawodowo ufali sobie wzajemnie i nie ingerowali we wcześniej
przygotowany plan napromieniania. Zawiadomienie o podejrzeniu błędnie
prowadzonych terapii przez Grzegorza M. zgłosili dyrekcji szpitala inni
lekarze. Przeprowadzono wówczas kontrolę, która potwierdziła nieprawidłowości
w 21 przypadkach i skierowano sprawę do prokuratury.
Prokuratura zwróciła się do biegłych, którzy potwierdzili w 20 przypadkach nieprawidłowości, ale nie w rozumieniu prawa karnego. Natomiast w jednym przypadku zdecydowano o wszczęciu śledztwa.
WIĘCEJ:
Komentowanie nie jest już możliwe.