Dzisiaj na FB prezes Stowarzyszenia Przeciwko Bezprawiu zamieścił
odmowną odpowiedź Rzecznika Praw Obywatelskich na prośbę o
wywiedzenie kasacji w sprawie Jana Ptaszyńskiego, skazanego na dożywocie
za podwójne zabójstwo.
W opowiedz BRPO lakonicznie "
informuje", że nie
ma podstaw do wywiedzenia kasacji. Fakty w sprawie są dość kontrowersyjne
i nie tak jednoznaczne, jak odpowiedź RPO. Brak merytorycznego
uzasadnienia odmowy, pozbawia wnioskodawców skonfrontowania zarzutów z
oceną pseudo-specjalisty z biura RPO.
Historię Jana Ptaszyńskiego opowiedzieli: redaktor Elżbieta Jaworowicz w „Sprawie
dla reportera” (program z dnia 15 marca 2012 r.) oraz redaktor Rafał
Zalewski w „Interwencji” (programy z dnia cz. I – 20 kwietnia
2012 r., cz. II – 27 sierpnia 2012 r.),
a także program „Państwo w państwie“ wyemitowany 14 października
2012 r.
Po raz enty Rzecznik potwierdza, że jest kolejną atrapą
demokracji na niby! Kosztuje to podatników ca 40 milionów zł rocznie.
Poniżej dane statystyczne RPO za rok 2012 – źródło – oficjalna
strona RPO. Krótka analiza i parę prostych obliczeń dotyczących
tych danych, potwierdza powyższe twierdzenie.
Rzecznik Praw Obywatelskich to okrutna mega-ściema.
Do RPO wpłynęło 62 400 skarg ( w tym 28 884 "nowe") +
6251 osób zgłosiło się osobiście z wnioskiem + 29 633 telefonicznie =
98 284.
Skargi dotyczące - spraw karnych (41.7%), cywilnych (15.1%), prawa międzynarodowego
i konstytucyjnego (15.5%), prawa pracy i zabezpieczenia społecznego
(14.9%), prawa administracyjnego i gospodarczego (11.8%).
Z tych niemal 100 000 skarg BRPO "podjęło" 32 224 spraw,
a "rozpatrzyło" 11 094.
Rozwiązanie "oczekiwane przez wnioskodawcę uzyskano" w
2756 sprawach w tym 49 wniosków o kasację.
I tutaj dygresja;
zastanawia mnie powyższy eufemizm. Zgodnie z Art. 80 Konstytucji -
Każdy ma prawo wystąpienia, na zasadach określonych w ustawie, do
Rzecznika Praw Obywatelskich z wnioskiem o pomoc w ochronie swoich wolności
lub praw naruszonych przez organy władzy publicznej. A zgodnie z art. 8 &
1 Ustawy o RPO - podejmuje czynności przewidziane w ustawie, jeżeli poweźmie
wiadomość wskazującą na naruszenie wolności i praw człowieka i
obywatela, w tym zasady równego traktowania.
A więc zgodnie z prawem, RPO rozpatrując wnioski obywateli podejmuje
czynności sprawdzające zasadność merytoryczną wniosku. Decyzja o
zasadności czy bezzasadności wniosku musi zależeć więc od oceny faktów,
a nie od „oczekiwań wnioskodawcy“. Te wszyscy wniokodawcy mają
identyczne!
Wracając do statystyki, na ca 100 tys. próśb obywateli o
pomoc (nawet jeżeli część jest ponawianą prośbą) RPO pochylił się
troszkę "głębiej" nad 1/3 spraw, a "rozpatrzył" z ogółu
ca 11% i z tego ogółu, a tylko mniej niż 3% próśb obywateli uznał za
zasadne!
Jeżeli BRPO zatrudnia (w przeliczeniu na pełne etaty) 277 osób, to pewnie
ca 200 osób lub mniej faktycznie "rozpoznaje" prośby
o pomoc.
200 osób X ca 1800 godzin przepracowanych rocznie = 360.000 godzin pracy.
Ale przecież BRPO nie tylko "rozpoznaje" skargi obywateli,
ale też zajmuje przygotowaniem sprawozdań, wystąpień legislacyjnych,
wniosków do instytucji państwowych, wniosków do TK, wizytacją ZK, AŚ
etc w ramach Krajowego Mechanizmu Prewencji, kontrolą np. przystosowania
infrastruktury dla potrzeb niepełnosprawnych osób, kontrolą Policji, Straży
Granicznej, Ośrodków dla uchodźców, prowadzi akcje przyjmowania
interesantów w terenie, musi przygotować wystąpienia RPO na
konferencjach, na wizyty zagraniczne, sprawozdania wymagane przez UE i
oczywiście PR, itp. itd.
Ile czasu poświęca BRPO na rozpatrywanie skarg obywateli? Przypuszczam, iż
nie więcej niż 40% czyli przyjmuję ca 140 000 godzin rocznie.
W tych 140 tys. godzin musi udzielić pisemnej odpowiedzi
na każdą prośbę ( zgodnie z ustawą o RPO) czyli minimum 62 400. Zakładając
przeciętnie tylko 3 godziny na zapoznanie się z prośbą, ewaluację i
odpowiedź daje to 187 200 h pracy.
Tutaj czas przeznaczony na rozpatrywanie wniosków został przy moich założeniach
wyczerpany.
"Głębsze rozpatrywanie" tych 32 tys z haczykiem podjętych
powinno zająć więcej czasu i przyjmuję tylko 4 godziny przeciętnie =
128 000 h pracy.
A te 11 tys skarg z haczykiem "podjętych" do rzeczywistego
rozpatrzenia musi zajmować co najmniej 2-3 dni (w sumie na różnych
etapach) to ca 260. 000 godzin. A gdzie wywiedzenie kasacji co najlepszym
specjalistom zajmuje dobre parę tygodni roboty, a tych RPO wywiódł w
sumie 46.
Stąd konstatacja: nawet gdyby przyjąc, że RPO zatrudnia
super-specjalistów i tytanów pracy, tej ilości skarg i wniosków o pomoc
BRPO w liczbie ca 200 osób nie jest w stanie rozpatrzyć! Brakuje
mu minimum ca 435 tysięcy roboczogodzin!
I tutaj nasuwa się naturalny i oczywisty wniosek, cala ta statystyka
przedstawiana w rocznym sprawozdaniu w Sejmie przez RPO, nie może być
prawdziwa. A nasi przedstawiciele w Sejmie od dekad przyklepują to
sprawozdanie i wszystko jest niby cacy.
A niestety wiedza fachowa specjalistów (znam z autopsji jakość pracy
tych w od postępowań karnych) w tym urzędzie pozostawia wiele do życzenia,
tak zresztą jak i profesjonalne maniery i stosunek do wnioskodawców.
Tragiczna prawda - RPO nie stoi na straży praw obywatela, jak gwarantuje
Konstytucja, a chroni interesów urzędu, na którego działania
skarży się obywatel. Samo rozpatrywanie tych 11% - nie wiadomo wg jakich
kryteriów wybranych wniosków do "rzeczywistego
rozpatrywania" - w lwiej części polega na przesłaniu
pisma do skarżonej instytucji z zapytaniem "czy to prawda, że
obywatelowi X zrobiliście takie to a takie kuku"?
Następnie po otrzymaniu odpowiedzi „ależ skąd to nieprawda“ wystarczy przepisanie
odpowiedzi na firmowym papierze RPO. I voilà tout! Tadam! (Nawet
jeżeli ta odpowiedz jest absurdalna, a samo działanie instytucji rażąco
i ewidentnie narusza prawa obywatela).
Zdaję sobie sprawę, że w tym miejscu wielu, być może większość może
mi zarzucić, iż ta ocena jest krzywdząca, nieobiektywna czy absurdalna, a
ja nie znam ani treści tych 100 000 000 wniosków, ani faktów, dokumentów
etc.
Śpieszę wyjaśnić, że zapoznałam się w ciągu kilku lat z dziesiątkami
spraw, z którymi obywatele zwracali się do RPO o pomoc i wiele z nich
dotyczyło nie prośby o kasację w sprawie skazania na dożywocie, czy
wieloletnie więzienie, czy inne skomplikowane sprawy, gdzie
trzeba przestudiować wielotomowe akta etc. Sprawy te dotyczyły prostych do
zdeterminowania naruszeń praw człowieka i wolności.
Np. w prostej i ewidentnej sprawie rażącego naruszania prawa do obrony - kiedy
prośba o pomoc w dostępie do akt sprawy, którego odmawiał sąd okręgowy
skazanemu odwołującemu się od wyroku, RPO odpowiedział, że jest to
sprawa administracyjna sądu i nic nie może (SIC!). Czy prawo do obrony może
być administracyjną sprawą sądu? Ano dla fachowca RPO może!
Na ponowiony wniosek RPO odpowiedział, że przecież już ustosunkował się
do wniosku i na "dalszą korespondencję" nie będzie więcej
odpowiadał!
Inny specjalista olał kompletnie wniosek o pomoc i nawet nie odpowiedział
na wniosek, a na ponowiony uznał, iż wnioskodawca nie jest pokrzywdzonym,
a tylko pokrzywdzony może składać wniosek, więc niech się odczepi. Tymczasem
w ustawie o RPO stoi jak wół -Art. 9.
Podjęcie czynności przez Rzecznika następuje:
1) na wniosek obywateli lub ich organizacji, a nie tylko pokrzywdzonego.
Jeśli zaś chodzi o wnioski o wywiedzenie kasacji w sprawach takiej wagi
jak skazanie na dożywotnie więzienie, odpowiedź odmowna winna zawierać
szczegółowe odniesienie się do zarzutów wnioskodawcy i uzasadnienie
odmowy. Odpowiedź informująca o bezzasadności wniosku w dwóch czy
trzech zdaniach jest jawnym pogwałceniem ustawy RPO!
Uzasadnienie odmowy jest podstawą oceny przejrzystości działań tej
instytucji.
Rzecznik ślubuje, iż każdą odpowiedź na wniosek obywatela poprzedzi
bezstronnym, z największą sumiennością i starannością zapoznaniem się
z argumentami wnioskodawcy, sprawdzeniem zasadności
tych zarzutów poprzez zapoznanie się z dokumentami, aktami sprawy etc. Art.
14 Ustawy o RPO - po zbadaniu sprawy Rzecznik może:
1) wyjaśnić wnioskodawcy, że nie stwierdził
naruszenia wolności i praw człowieka i obywatela. Określenie wyjaśnienie nie
jest tożsame z określeniem poinformowanie.
Za to płacimy Rzecznikowi i specjalistom w Biurze RPO (przy pomocy których
Rzecznik wykonuje swoje zadania).
Parę dni temu czytałam w Salonie24 kolejną historię wniosku do
RPO - a oto cytat:
“…Szczegółowy wniosek do Rzecznika Praw Obywatelskich o kasację
nadzwyczajną (G.N.) złożył w dniu 9 maja 2013 r. i adresat nie wystąpił
do Sądu Rejonowego w Jeleniej Górze o udostępnienie akt postępowania
więc nie mógł zweryfikować obiektywnie dowodów…”
Abstrahując od kwestii oceny zasadności czy bezzasadności tego wniosku,
pozostaje pytanie jak specjalista BRPO zdeterminował, że jest on
bezzasadny, bez nawet pobieżnego zapoznania się z aktami
sprawy?
Powyższy zarzut, powtarza się jak mantra w większości
historii wnioskodawców, którzy „uzyskali rozwiązanie
nieoczekiwane“!
Instytucja RPO jest dla setek tysięcy
obywateli i ich rodzin ostatnią nadzieją na "sprawiedliwość",
nadzieją, że instytucje państwa popełniają "błędy", działają
bezprawnie, krzywdzą obywateli, ale jest przecież Rzecznik, ten pomoże.
Ale ta ostatnia deska ratunku w morzu bezprawia jest spróchniała i zgniła jak
cała reszta i rozpada sie w przy pierwszym kontakcie.
Zlikwidować! RPO jest jeszcze jedną
instytucją utrwalającą bezprawie w Polsce, pod przykrywką !
Komentowanie nie jest już możliwe.