opublikowano: 26-10-2010
Skazanie niesłusznie za użycie obraźliwych słów wobec strażników miejskich. Janowski przeciwko Polsce. Raport Europejskiej Komisji Praw Człowieka.
orzeczenie - 21 stycznia 1999r.; z 3 grudnia 1997r., skarga nr 25716/ 94)
Według wersji wydarzeń przedstawionej przez Józefa Michała Janowskiego, dziennikarza ze Zduńskiej Woli, 2 września 1992r. zauważył on, że dwaj strażnicy miejscy usuwali ulicznym sprzedawcom opuszczenie rynku w tym mieście. Polecono im przesunąć swoje stragany na pobliskie targowisko. Janowski interweniował protestując przeciwko postępowaniu strażników. 29 kwietnia 1993r. Sąd Rejonowy w Zduńskiej Woli skazał Janowskiego za znieważenie strażników na osiem miesięcy pozbawienia wolności z zawieszeniem na dwa lata oraz 1,5 mln starych złotych grzywny. Zobowiązano go także do zapłaty 400 tys. złotych jako nawiązki na cele społeczne oraz pokrycia kosztów sądowych w wysokości 346 tys. złotych.
Odwołał się od tego wyroku. Sąd Wojewódzki w Sieradzu 29 września 1993r. uchylił wyrok w części dotyczącej kary pozbawienia wolności oraz obowiązek zapłaty nawiązki. Utrzymał natomiast w mocy karę grzywny, obniżając nieco koszty. Uznał, że chociaż w wyroku sądu pierwszej instancji nie wymieniono obraźliwych słów użytych przez Janowskiego, w aktach istniały jednak wystarczające dowody do uznania, że znieważył strażników, używając wobec nich określeń “ ćwoki” i “ głupki”.
W skardze do Europejskiej Komisji Praw Człowieka Janowski zarzucił, iż wyrok skazujący stanowił naruszenie prawa do swobody wypowiedzi na podstawie art.10 Konwencji. Komisja uznała, że naruszono ten przepis ( osiem do siedmiu).
Trybunał uznał za bezsporne, że skazanie Janowskiego było ingerencją w korzystanie ze swobody wypowiedzi. Nie było także sporu co do tego, że ingerencja ta była przewidziana przez prawo. Wyrok skazujący został wydany za przestępstwo z art.236 kodeksu karnego. Komisja, powołując się na wyrok sądu odwoławczego uznała, że ingerencja realizowała uprawniony cel zapobieżenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu. Zdaniem władz był to tylko jeden z celów, chodziło także o ochronę dobrego imienia i praw strażników miejskich. Ze względu na szczególne okoliczności tej sprawy oraz uzasadnienie wyroku sądu odwoławczego, Trybunał stwierdził, że celem skazania skarżącego było zapobieżenie zakłóceniu porządku. Kwestionowana ingerencja realizowała więc jeden z celów uprawnionych na podstawie art.10 ust.2.
W części dotyczącej
kwestii jej konieczności w demokratycznym społeczeństwie Janowski podkreślił,
że nie miał zamiaru obrazić strażników, chciał jedynie dać im do
zrozumienia, że ich działania są nielegalne.
W sytuacji, gdy działali bez podstawy prawnej, nie mogli korzystać z
ochrony przed krytyką. Jako dziennikarz stwierdził, że skazanie zostało
szeroko uznane za próbę powrotu do cenzury i krok zniechęcający do wyrażania
krytyki w przyszłości.
Komisja uważała, że wobec funkcjonariuszy publicznych działających w związku
z wykonywaniem swoim urzędowych funkcji, podobnie jak polityków, granice
dopuszczalnej krytyki są szersze. Jeśli funkcjonariusze działają bez
podstawy prawnej, muszą liczyć się z krytyką ze strony obywateli i
zaakceptować, iż może ona być, w pewnych okolicznościach, ostra i wyrażona
w obelżywej formie. Możliwe, że skarżący znieważył strażników nazywając
ich “ ćwokami” i “głupkami”, jednak w szczególnych okolicznościach
tej sprawy, zwłaszcza ze względu na to, że spontanicznie reagował na
nieuzasadnione działania strażników z prawdziwie obywatelskiej potrzeby i
wyraził swoje poglądy w trakcie gorącej wymiany zdań, nie przekroczył
granic dającego się zaakceptować krytycyzmu. Komisja podkreśliła ponadto,
że sądy krajowe skazały go wyłącznie na podstawie obraźliwego charakteru użytych
przez niego dwóch słów, bez uwzględnienia sytuacji, która wywołała jego
reakcję. Uznała, że skazanie Janowskiego
nie było proporcjonalne do realizowanego uprawnionego celu ani też konieczne w
demokratycznym społeczeństwie. Tak więc nastąpiło naruszenie art.10
Konwencji. Delegat Komisji dodał, że w demokratycznym społeczeństwie
obywatele muszą mieć możliwość reagowania na zachowanie funkcjonariuszy
publicznych, nawet jeśli ich reakcje nie są usprawiedliwione i przybierają
kontrowersyjną formę. Funkcjonariusze organów stosowania prawa powinni być
odporni na obraźliwe reakcje słowne na ich działania, stanowi to bowiem część
ich zawodowego ryzyka.
Władze polskie nie zgodziły się z opinią Komisji, iż funkcjonariusze wykonujący swoje obowiązki mogą, podobnie jak politycy, być poddani szerszej krytyce. Chociaż można ich otwarcie i dokładnie oceniać i krytykować, muszą jednak równocześnie korzystać z ochrony przed niszczącymi atakami, aby móc skutecznie wykonywać swoje funkcje. Kwestionowały także pogląd Komisji dotyczący niezgodności z prawem działań strażników miejskich, którzy byli uprawnieni do żądania od osób handlujących, aby usunęli się w inne miejsce. Podstawą były regulacje sanitarne i przepisy drogowe. Janowski nie wyraził swojej krytyki za pośrednictwem mediów, nie była też częścią publicznej dyskusji o ważnych problemach. Wymierzona kara była proporcjonalna do realizowanego uprawnionego celu. Nie było więc zdaniem władz naruszenia art.10 Konwencji.
Trybunał przypomniał ogólne
zasady wynikające z orzecznictwa dotyczącego art.10:
“ 1/ Swoboda wypowiedzi jest jednym z filarów demokratycznego społeczeństwa,
podstawą jego rozwoju i warunkiem samorealizacji jednostki. Z zastrzeżeniem
treści ust.2 art.10, nie może ona ograniczać się do informacji i poglądów,
które są odbierane przychylnie albo postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne,
lecz odnosi się w równym stopniu do takich, które obrażają, oburzają lub
wprowadzają niepokój w państwie lub w jakiejś części społeczeństwa.
Takie są wymagania pluralizmu i tolerancji, bez których demokracja nie
istnieje. Jak wynika z art.10 swoboda ta jest ograniczona wyjątkami, które
muszą być jednak ściśle interpretowane, a potrzeba wszelkich ograniczeń
przekonująco ustalona.
2/Przymiotnik “ konieczny” w rozumieniu art.10 ust.2 zakłada istnienie “ pilnej potrzeby społecznej”. Państwa - strony mają pewien margines swobody przy ocenie istnienia takiej potrzeby. Równocześnie jednak istnieje kontrola europejska obejmująca zarówno przepisy jak i decyzje wydane na ich podstawie, nawet przez niezawisły sąd. Trybunał jest więc uprawniony do orzekania ostatecznie, czy “ ograniczenie” jest do pogodzenia ze swobodą wypowiedzi chronioną w art.10.
3/ Zadanie Trybunału, przy
wykonywaniu jego funkcji kontrolnej, nie polega na zastępowaniu właściwych
organów krajowych, ale badaniu na podstawie art.10 decyzji wydanych w
realizacji ich uprawnień. Nie oznacza to, że kontrola jest ograniczona do
ustalenia, czy dane państwo korzystało ze swoich uprawnień w rozsądny sposób,
ostrożnie i w dobrej wierze; Trybunał musi spojrzeć na kwestionowaną
ingerencję z punktu widzenia całości sprawy i ocenić, czy była
proporcjonalna do uprawnionego realizowanego celu oraz czy racje przedstawione
przez władze krajowe na jej uzasadnienie są “odpowiednie i wystarczające”.
Dokonując tego Trybunał musi być przekonany, że władze krajowe zastosowały
standardy zgodne z zasadami zapisanymi w art.10, a podstawą ich decyzji była
dająca się zaakceptować ocena faktów wchodzących w grę “.
W tej sprawie zadanie Trybunału polegało na ocenie, czy, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, ograniczenie swobody wypowiedzi odpowiadało pilnej potrzebie społecznej i było proporcjonalne do realizowanego uprawnionego celu, a także czy racje przedstawione przez władze krajowe na jej uzasadnienie były odpowiednie i wystarczające. Trybunał stwierdził, że Janowski został skazany za znieważenie strażników przez nazwanie ich “ ćwokami” i “ głupkami” podczas incydentu, do którego doszło na rynku w Zduńskiej Woli. Zrobił to w obecności przechodniów, z powodu działań strażników, którzy żądali, aby handlarze przenieśli się stamtąd w inne miejsce. Wypowiedzi te nie były więc częścią otwartej dyskusji o sprawach publicznie ważnych. Nie były także związane z wolnością prasy, ponieważ skarżący, chociaż był z zawodu dziennikarzem, wyraźnie działał przy tej okazji jako osoba prywatna. Trybunał zwrócił także uwagę, że podstawą skazania było użycie dwóch słów uznanych za znieważające przez oba sądy, a nie wyrażenie przez niego krytycznej opinii wobec strażników ani postawienie zarzutu, że ich działania były nielegalne.
W tych okolicznościach Trybunału nie przekonał argument skarżącego, że skazanie potraktowano w opinii publicznej za próbę władz przywrócenia cenzury i zniechęcenia do wyrażania krytyki w przyszłości. Trybunał odnotował także argument Komisji, iż wobec funkcjonariuszy publicznych wykonujących swoje obowiązki, tak jak w wypadku polityków, granice dopuszczalnej krytyki są szersze. Przyznał, że w pewnych okolicznościach można ich bardziej krytykować niż zwykłych obywateli. Nie można jednak twierdzić, że funkcjonariusze świadomie wystawiają się na ścisłą kontrolę wszystkiego co mówią i robią w takim stopniu jak politycy, i w rezultacie, w wypadku krytyki, powinni być podobnie traktowani. Funkcjonariusze muszą korzystać z publicznego zaufania i być wolni od niewłaściwych perturbacji, jeśli mają z powodzeniem wykonywać swoje obowiązki. Ochrona przed obraźliwymi atakami słownymi podczas pełnienia przez nich obowiązków może więc okazać się konieczna. W tej sprawie nie było potrzeby rozważania ochrony ze względu na interesy wolności prasy lub otwartej dyskusji o sprawach publicznie ważnych, inny był bowiem kontekst wypowiedzi skarżącego.
Zdaniem Trybunału racje uzasadniające skazanie Janowskiego były istotne z punktu widzenia uprawnionego celu. To prawda, że użył obraźliwych słów z prawdziwej troski o dobro innych obywateli, podczas gorącej dyskusji. Słowa te były skierowane do funkcjonariuszy organu stosowania prawa, wyszkolonych w sposobach reagowania na nie. Obraził ich jednak w miejscu publicznym, w obecności przechodniów, podczas wykonywania obowiązków. Działania strażników, nawet jeśli nie były oparte na wyraźnych regulacjach rady miejskiej, ale na przepisach sanitarnych i drogowych, nie upoważniały do obraźliwych słownych ataków. Tak więc, nawet jeśli istniały pewne okoliczności pozwalające na inną argumentację, istniały wystarczające podstawy do decyzji, jaką podjęły sądy krajowe.
Z tych względów, Trybunał uznał, że racje przedstawione przez władze krajowe były odpowiednie i wystarczające dla celów ust.2 art.10. W szczególnych okolicznościach tej sprawy, ingerencja była proporcjonalna do realizowanego uprawnionego celu. Podkreślił, że wymierzona kara została znacznie złagodzona w instancji odwoławczej, a co ważniejsze, Sąd Wojewódzki w Sieradzu uchylił karę pozbawienia wolności. Nie można było uznać, że władze krajowe przekroczyły margines swobody przysługujący im przy ocenie konieczności kwestionowanego środka. Nie było naruszenia art.10 Konwencji ( stosunkiem głosów dwanaście do pięciu). W jednym ze zdań odrębnych sędzia Sir Nicolas Bratza, do którego dołączył sędzia Rozakis, stwierdził, że nie może zgodzić, się z konkluzją większości Trybunału, że nie było naruszenia art. 10.
Dochodząc do takiego wniosku, większość akcentowała margines swobody posiadany przez sądy krajowe. Zdaniem tych sędziów, przez stwierdzenie, że słowa użyte przez skarżącego, określające strażników miejskich jako “ćwoków” i “głupków” były znieważające w rozumieniu art.236 kodeksu karnego oraz uznanie winnym i ukaranie skarżącego za naruszenie tego przepisu Sąd Wojewódzki w Sieradzu nie przekroczył granic dozwolonego marginesu i w rezultacie skazanie Janowskiego było usprawiedliwione na podstawie ust.2 art.10.
Sędzia Bratza stwierdził, iż jego zdaniem jest to zbyt wąskie podejście do kwestii objętych ochroną art.10. “ Rzeczywista trudność w tej sprawie istnieje, jak się wydaje, w nazbyt szerokiej i nieprecyzyjnej treści samego art.236. Przepis ten uznaje za przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności obrazę funkcjonariusza publicznego podczas i w związku z wykonywaniem przez niego obowiązków służbowych. Jak dobrze rozumiem, artykuł ten nie pozwala sądowi krajowemu na nic innego niż skazanie oskarżonego, w razie stwierdzenia, że zniewagi były skierowane do funkcjonariusza wykonującego swoje obowiązki. W szczególności, sąd, jak się wydaje, nie musi ani nie może badać okoliczności, w których użyto obraźliwych słów, czy posłużenie się nimi można uznać za usprawiedliwione, oraz czy zachowanie funkcjonariusza sprowokowało zniewagi lub też słowa te w jakikolwiek sposób przeszkodziły funkcjonariuszowi w wykonaniu jego obowiązków. W związku z tym pozwolę sobie odnotować twierdzenie władz polskich, że przy ocenie, czy doszło do przestępstwa z art.236 “ nie ma znaczenia lub jest obojętne, czy funkcjonariusz miał w istocie podstawy do podjęcia określonego działania w ramach swoich służbowych obowiązków. Wystarczy ustalenie, że funkcjonariusz publiczny został znieważony podczas wykonywania swoich obowiązków służbowych”. Istnieje więc wyraźna różnica w stosunku do przepisów prawa austriackiego, badanych przez Trybunał w sprawie Oberschlick ( nr 2) ( orzeczenie z 1 lipca 1997r. , RJD 1997 - IV), które umożliwiają obronę osobie, która posłużyła się wobec innej obraźliwym językiem, jeśli zniewagi zostały sprowokowane lub wyniknęły ze zrozumiałego oburzenia ( ...).
Nie mogę zaakceptować, że zastosowanie art.236 w tej sprawie było konieczne w demokratycznym społeczeństwie dla osiągnięcia jakiegokolwiek uprawnionego celu: powołanie się na ten przepis w celu ścigania skarżącego, uznania go winnym i ukarania grzywną nie było moim zdaniem ani odpowiedzią na pilną potrzebę społeczną ani proporcjonalne. Doszedłem do takiego wniosku z następujących powodów:
(1) Istnieją wyraźne dowody, że dwa obraźliwe słowa zostały użyte w trakcie, jak to Komisja właściwe określiła “żywej wymiany zdań” między skarżącym i strażnikami miejskimi. Została ona wyraźnie sprowokowana przez to, co skarżący uważał za nadużycie władzy przez strażników żądających, aby handlujący przenieśli swoje stragany z rynku na pobliskie targowisko. Chociaż władze polskie nie zgadzają się z twierdzeniem, że strażnicy czyniąc to, działali nielegalnie, bezsporne jest, że - jak stwierdził Sąd Wojewódzki - skarżący prawidłowo uważał, że nie było zarządzenia rady miejskiej zakazującego sprzedaży ulicznej i nie wywieszono tam w owym czasie publicznego ogłoszenia. W tych okolicznościach protest skarżącego, korzystającego ze swobody wypowiedzi, wobec strażników miejskich, był całkowicie usprawiedliwiony. To, że w trakcie użył dwóch obraźliwych słów, które wyrażały w oczywisty sposób poczucie frustracji w związku z zachowaniem strażników, nie mogło usprawiedliwiać oskarżenia. Większość Komisji prawidłowo podkreśliła, że nawet, jeśli język użyty przez skarżącego można uznać za zbyt ostry, nie był umyślnym i bez powodu atakiem na strażników.
(2) Większość Trybunału podkreśliła, że wypowiedź skarżącego nie była częścią otwartej dyskusji o sprawach publicznie ważnych. Nie mogę się z tym zgodzić. Chociaż prawdą jest, że w dyskusji w tej sprawie brali udział jedynie skarżący i strażnicy, a jej przedmiot nie był szczególnie ważny, dotyczyła jednak tego, co skarżący uważał za nadużycie władzy lub przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych i w tym zakresie była związana - moim zdaniem - w oczywisty sposób ze sprawą publicznie ważną, zasługującą na ochronę art.10.
(3) Nic nie wskazuje, aby użycie dwóch obraźliwych słów miało w jakikolwiek sposób na celu zakłócenie porządku publicznego lub przeszkodzenie strażnikom w wykonywaniu ich funkcji. Nie można wykluczyć, że konfrontacja ze skarżącym mogła być potraktowana za przeszkadzanie i być publicznie zawstydzająca dla strażników. Skarżący został jednak w wyraźny sposób uniewinniony z przestępstwa “ chuligaństwa” przez Sąd Wojewódzki i nic w wyroku tego sądu nie wskazuje, że samo użycie tych dwóch słów miało jakiś wpływ na wykonywanie przez strażników ich służbowych obowiązków.
(4) Grzywna wymierzona skarżącemu nie była w żadnym wypadku nieznaczna. Władze polskie twierdziły, że była niewielka. Z drugiej strony jednak zaakceptowały, że stanowiła mniej więcej równoważność miesięcznego zasiłku dla bezrobotnych.. Nie mogła, moim zdaniem, być uznana za proporcjonalną reakcję na przestępstwo, za które skazano Janowskiego.
Moim zdaniem, zastosowanie tępego instrumentu art.236 kodeksu karnego w okolicznościach tej sprawy, w celu oskarżenia, uznania winnym i ukarania skarżącego było nieusprawiedliwioną ingerencją w jego prawa z art.10 Konwencji”. Sędzia Wildhaber ( Prezes Trybunału) stwierdził, że pilna potrzeba społeczna nie uzasadniała, w okolicznościach tej sprawy, ukarania skarżącego grzywną. W sytuacji, gdy użył tylko dwóch słów umiarkowanie obraźliwych, podczas spontanicznej i żywej dyskusji, dla obrony stanowiska, które było prawnie uzasadnione i w której nie miał żadnego bezpośredniego interesu osobistego, nie było “konieczne w demokratycznym społeczeństwie” ukaranie go grzywną w celu zapobieżenia zakłóceniu porządku.
Janowski przeciwko Polsce (orzeczenie - 21 stycznia 1999r
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.