opublikowano: 10-07-2012
Pomyłki sądowe: nie policja, nie prokuratura, ale właśnie sędziowie są najczęstszymi sprawcami niesłusznych skazań przestępstw sądowych.
To sami sędziowie są głównymi sprawcami pomyłek sądowych - wynika z prekursorskich badań nad przyczynami niesłusznych skazań w Polsce. Jak na to zareaguje środowisko prawnicze?
Taką obrazoburczą na pierwszy rzut oka tezę mają przedstawić dziś środowisku prawniczemu dwaj młodzi naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego, którzy współpracują z Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR). Dr Łukasz Chojniak i mgr Łukasz Wiśniewski przez dwa lata analizowali akta sądowe i napisali raport ''Przyczyny niesłusznych skazań w Polsce''.Tak jak ''Ścigany''
Dr Richard Kimble (Harrison Ford) w filmie ''Ścigany'' zostaje oskarżony o zamordowanie żony i skazany na śmierć. Ale ucieka z więziennego transportu. Przez dwie godziny wciśnięci w fotel kibicujemy, by nie dał się złapać bezwzględnemu policjantowi (Tommy Lee Jones) i żeby udało się Kimble'owi wyjaśnić zagadkę morderstwa, którego motywem były oszustwa wielkich koncernów farmaceutycznych i współpracujących z nimi lekarzy. Nie znamy przebiegu procesu. Pewnie poszlaki wskazywały na doktora Kimble'a, być może prokurator czy sędzia nie chcieli (albo nie umieli) zgłębić tej sprawy.
Tak mniej więcej, głównie za sprawą filmów, wyglądają nasze wyobrażenia
o pomyłkach sądowych i ich konsekwencjach. Wpływ na to mają też doniesienia
o identyfikacji przestępców na podstawie badań DNA - na tej podstawie po
latach odkrywa się, że ktoś niesłusznie został skazany. W USA
zanotowano już blisko trzy setki takich przypadków.
Z badań amerykańskich wynika, że od 3 do 5 proc. wyroków skazujących zapada
w wyniku pomyłek sądowych.
A najgłośniejsze pomyłki u nas? Osiem lat po morderstwie, które w 2001 r.
wstrząsnęło Polską, sąd uniewinnił Barbarę S., matkę czteroletniego
Michałka, od zarzutu, że poleciła syna utopić w Wiśle. Wcześniej kobietę
skazano na 25 lat, a politycy na tle jej sprawy domagali się przywrócenia w
Polsce kary śmierci. Skazujący wyrok skasował (nakazał jeszcze raz rozpatrzyć)
Sąd
Najwyższy. W powtarzanych dwa razy procesach kobietę dwa razy
uniewinniano.
Finał sprawy? W grudniu 2011 r. państwo zapłaciło jej 110 tys. zł
odszkodowania za miesiące, które spędziła za kratkami.
Trzy lata w więzieniu przesiedział niepełnosprawny intelektualnie Tomek K.
skazany na 15 lat za zabójstwo dziecka w rodzinnym Lisewie Malborskim. Nie był
w stanie zrelacjonować zbrodni, ale przyznał się do winy, bo policja obiecała
mu wojskowe moro, a potem leczenie. W więzieniu jako zabójca dziecka był dręczony.
W 2006 r. zatrzymano zabójcę innego dziecka, który przyznał się też do
zbrodni w Lisewie. Sąd Najwyższy na wniosek prokuratury wznowił sprawę Tomka
i nakazał zwolnić go z więzienia.
Właśnie na podstawie analizy takich przypadków powstał raport Chojniaka i Wiśniewskiego.
Wielkie odszkodowania
Za pomyłki sądowe autorzy raportu uznali niesłuszne skazania. Aby zrozumieć
ich metodę badawczą, zobaczmy, jakie jest prawo.
W kodeksie jest artykuł, który daje najpierw oskarżonym, a następnie
uniewinnionym lub skazanym na łagodniejszą karę prawo do odszkodowania lub
zadośćuczynienia. Takie przypadki powstają na dwóch ścieżkach sądowej
procedury. Od prawomocnego wyroku przysługuje kasacja do Sądu Najwyższego. SN
nie zajmuje się oceną faktów, ale baczy na błędy w procedowaniu - w I lub
II instancji czy też w prokuraturze. Jeśli je dostrzeże, może skazanego
uniewinnić albo nakazać powtórzenie procesu.
Podobny efekt można osiągnąć inną - rzadszą - drogą. Po latach może się
w jakiejś sprawie pojawić nowy dowód (świadek, ślad zbrodni odkryty dzięki
postępom kryminalistyki). Albo wyjdzie na jaw, że do skazania doszło z powodu
przestępstwa (np. gdy ktoś zeznawał fałszywie). Jeśli miało to wpływ na
treść pierwszego wyroku, sprawa może zostać wznowiona i mówimy wówczas o
niesłusznie skazanym.
Ile jest takich przypadków rocznie? Niestety, niespodzianka - Ministerstwo
Sprawiedliwości nie ma takiej statystyki. Odnotowuje tylko tych, którzy z
powodu niesłusznego skazania dostali od państwa odszkodowanie albo zadośćuczynienie.
To od kilkunastu do czterdziestu paru osób rocznie. Precyzyjnie liczona jest za
to zapłacona przez podatników kwota. W 2011 r. pomyłki sądowe kosztowały
nas blisko milion złotych, rok wcześniej - 1,8 mln zł.
Ale - zauważają autorzy raportu - nie każdy występuje o odszkodowanie
(przedawnienie to rok od prawomocnego uniewinnienia). Nie wobec każdego również
wykonano karę. I dlatego Chojniak oraz Wiśniewski nie badali akt
odszkodowawczych, ale powtarzane procesy - po decyzji Sądu Najwyższego - których
są setki.
Raport odnosi się do spraw z lat 2007-09 w apelacji poznańskiej (w Polsce mamy
11 apelacji). Teraz przeglądają sprawy z apelacji łódzkiej i warszawskiej.
Ocenili, że ze zbadanych 119 spraw w 68 doszło do pomyłki sądowej i zapadały
niesłuszne wyroki.
Sędzia - najsłabsze ogniwo
Przykłady? Do sądu rejonowego w Ś. pod Poznaniem (w raporcie są anonimowe
dane) wpłynął wniosek prokuratora o skazanie pijanego rowerzysty na półtora
roku więzienia z zawieszeniem. Rzekomo uzgodniony z oskarżonym. Sędzia zgodził
się na tzw. dobrowolne poddanie się karze (tak się załatwia dziesiątki tysięcy
tego typu spraw). Sędzia ''klepnął'' wniosek prokuratora, a od siebie dodał
''zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów''.
Wyrok odkrył inny sędzia. Co się okazało? Oskarżony godził się, ale na
sześć miesięcy odsiadki. Za jazdę po pijanemu grozi maksimum rok, a zakazać
prowadzenia ''wszystkiego'' sąd po prostu nie może.
Z kolei sąd w T. w 1999 r. orzekł wobec sprawcy gwałtu dwa lata pozbawienia
wolności, ale z powodu niepełnosprawności umysłowej ten czas mężczyzna miał
spędzić w zakładzie psychiatrycznym. Siedział do grudnia 2007 r., gdy po
kasacji pierwszy wyrok został uchylony. Czemu tak długo? Sędzia zastosował
przepisy surowsze dla skazanego (prawo tymczasem nakazuje stosować względniejsze,
czyli korzystniejsze dla skazanego). Rodzina interweniowała, gdzie mogła.
Kasację napisał prokurator generalny. Jednak sześć i pół roku ktoś
odsiedział w psychiatryku - jak mówią skazani - ''za darmo''.
Dotąd, analizując przyczyny niesłusznych skazań, zwracano głównie uwagę
na nadmierne zaufanie sądów do świadków koronnych (pisał o tym m.in.
adwokat prof. Jan
Widacki) i na błędne rozpoznania podczas okazań wytypowanych przez policję
osób.
Tak uważa trzy czwarte policjantów i prokuratorów pytanych przez Olgę Mazur
(wyniki publikuje wiosenna ''Palestra''). To wnioski wynikające z badań opinii
praktyków.
Z analiz akt - a nie opinii - Chojniak i Wiśniewski wyciągają inne
wnioski.
''Niesłuszne skazania nie są, paradoksalnie, spowodowane tylko
nierzetelnym dowodem prowadzącym do mylnych wniosków. Najsłabszym ogniwem
procesu jest zazwyczaj człowiek (sędzia, obrońca, prokurator), a nie sam
dowód'' - napisali autorzy w podsumowaniu raportu.
''Postępowanie kasacyjne [w SN] usuwające rażące naruszenie prawa, którego
wcześniej dopuściły się orzekające w sprawie sądy, wskazuje, że to
sam sąd może być głównym sprawcą pomyłki sądowej - uważają
Chojniak i Wiśniewski. - Profesjonaliści mylą się niekiedy w sposób
niedopuszczalny''. - Nie oceniamy środowiska, to jednostki się mylą -
zastrzega dr Chojniak.
Czy obroni te tezy podczas poniedziałkowej dyskusji ze środowiskiem?
Co zrobić z pomyłką
- Niesłuszne skazanie jest tylko skrajnym przejawem pomyłki sądowej. Pomyłka
to pojęcie szersze - mówi ''Gazecie'' Maria Ejchart, prawniczka prowadząca
Klinikę Prawa ''Niewinność'' w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Klinika obserwowała w ostatnich latach około stu spraw wyselekcjonowanych
z tysięcy, w których oskarżeni czy skazani twierdzili, że są niewinni.
Zdaniem prawniczki utożsamianie niesłusznych skazań tylko z pomyłkami
wyjmuje poza nawias niesłusznie postawionych w stan oskarżenia, którzy często
już w I instancji są uniewinniani albo ich sprawy kończą się
umorzeniami.
- Trzeba też pamiętać o tych, którzy nie mieli szansy na kasację lub
wznowienie procesu. Są osoby, które od lat mówią: ''Ja tego nie zrobiłem'',
ale nie ma szans, by zostało to dowiedzione - dodaje Ejchart.
Jedną z takich spraw w Klinice jest historia dwóch młodych mężczyzn
skazanych za głośne zabójstwo braci w Giżycku w 1998 r. O ich winie świadczyły
pomówienia współoskarżonych, wielokrotnie zmieniane, odwoływane. - Sądy
dały wiarę wersji niekorzystnej dla tej dwójki i po 14 latach nic już
nie zmieni obrazu tej sprawy. No, chyba że znajdzie się ktoś inny, kto
przyzna się do tej zbrodni - mówi Ejchart.
Uważa też, że nie można nie doceniać np. błędnego rozpoznania jako
przyczyny pomyłek. Przypomina się opisywana przez ''Gazetę'' sprawa
historyka sztuki oskarżonego o napad z bronią w ręku na szosie pod Grójcem,
bo wytypował go detektyw Krzysztof Rutkowski. Historyk został uniewinniony
już w I instancji.
- Cały świat - a znam badania niemieckie, amerykańskie - szukając
przyczyn pomyłek sądowych, zaczyna od błędów popełnionych przy
zabezpieczaniu dowodów na miejscu zbrodni. Obiegowe opinie, że o wykryciu
sprawcy decydują pierwsze 24 godziny albo że ''sprawca kryje się w
pierwszym tomie akt'', wynikają z praktyki - twierdzi Ejchart.
Gdy o pomyłki sądowe zagadnąłem kiedyś mec. Tadeusza de Virion (nie żyje)
odpowiedział anegdotą: - Wybitny adwokat, broniąc w procesie poszlakowym,
wskazał na stojący na sędziowskim stole krucyfiks i powiedział: ''Oto
przykład największej pomyłki sądowej''. Pomyłki w wymiarze sprawiedliwości
zdarzać się muszą, bo ludzie są omylni. Chodzi o to, by gdy okaże się,
że wyrok został wydany na podstawie błędnych przesłanek, można było
doprowadzić do przywrócenia prawdy - powiedział mecenas.
Nic dodać, nic ująć.
Źródło:
Gazeta
Wyborcza
Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY PRAWA"
- Niezależne Czasopismo
Internetowe redagowane jest przez dziennikarzy AP
i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA
SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH
INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST
ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być
ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie
dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska,
zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób.
Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
Komentowanie nie jest już możliwe.