Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 26-10-2010

AFERY PRAWA DOWCIPY ROZRYWKA PORADNIK MŁODEJ SĘDZI BLONDYNY

PORADNIK MŁODEJ SĘDZI

Mając na uwadze wzrastający poziomo świadomości swoich praw jaki dokonuje się u polskich ojców, w celu wyrównania szans i w trosce o dalszy rozwój zawodowy oraz wzrost kompetencji sędziów sądów rodzinnych, w tym miejscu zamieszczać będziemy pomocne dla nich wskazówki jak postawić na swoim. Pamiętając o praktycznym przeznaczeniu niniejszego opracowania nasze rady wspierać będziemy przykładami z orzecznictwa. Niestety nie będzie obrazków, ale mam nadzieję, że chociaż części uda się przebrnąć przez tę przeszkodę.

Problem 1. Jak zgodnie z prawem nałożyć na ojca karę finansową za złożony wniosek o wykluczenie sędziego pomimo braku ku temu możliwości prawnych?

Rozwiązanie problemu numer 1:

Krok 1. W pierwszej instancji nałożyć na podsądnego grzywnę na mocy nieistniejącego aktu prawnego.
Krok 2. Jeśli podsądny odwoła się do drugiej instancji należy jego odwołanie obarczyć wpisowym.
Krok 3. Sąd II instancji bezprawnie nałożoną grzywnę anuluje, ale forsa za odwołanie pozostaje w kasie, a ojciec jest o parę złotych szczuplejszy i nie ma już na klocki Lego. No i wybije mu się z głowy dochodzenie swoich praw w przyszłości.

Jak to robią zawodowcy, czyli przykład praktyczny dla problemu numer 1:

Pozwany złożył wniosek o wyłączenie SSR Ewy Cywińskiej z rozpatrywania jego sprawy (SR w Pruszkowie – sygn. III RC 165/01).

Dnia 21.01.2003r SR w Pruszkowie w składzie : (przewodnicząca) SSR Izabella Wiśniewska, SSR Hanna Fischer, SSR Bożena Kosieradzka postanowił:

I .Oddalić wniosek pozwanego o wyłączenie sędziego Ewy Cywińskiej.

II. Na mocy art. 53 kpc ukarać pozwanego grzywną w wysokości 500.- /pięćset/ zł.

Dnia 2.02.2003r pozwany złożył zażalenie, w którym przywołał uchylenie art. 53 kpc przez Trybunał Konstytucyjny.

Sąd nie skorzystał z art. 395 par 2 i nie uchylił zaskarżonego postanowienia we własnym zakresie i wezwał pozwanego do uiszczenia wpisu 15zł.

Wniosek dla adepta sztuki sądowniczej:

Pamiętaj, że musicie trzymać się razem. Najważniejsza jest solidarność zawodowa (nie tylko ta oczywiście, ale ta też). W jedności siła! Zjednoczone możecie nie tylko prawo stosować (to cholernie nużące), ale i tworzyć otaczającą Was rzeczywistość prawną (to dopiero jest godne Was wyzwanie).

Zagadka dla prymusa: Czy jeśli ojciec nie zapłaci wpisowego to bezprawny wyrok się uprawomocni i będzie on musiał zapłacić grzywnę 500 zł czy nie?

Uwaga. Ilość kobiet (a tym bardziej ich jakość) zaangażowanych w tę sprawę jest przypadkowa i o niczym nie świadczy. Innymi słowy to szara codzienność sądownictwa rodzinnego.

10 MITÓW NA TEMAT OJCÓW I POLSKIEGO SĄDOWNICTWA RODZINNEGO

Polska ma jeden z najlepszych na świecie Kodeksów Rodzinnych i Opiekuńczych
Polscy ojcowie nie chcą płacić alimentów na swoje dzieci
Przemoc w rodzinie jest wyłączną domeną polskich mężczyzn
Płeć nie gra roli
Sądy rodzinne nie mają możliwości egzekwowania kontaktów dziecka z ojcem
Polska ma jeden z najlepszych na świecie Kodeksów Rodzinnych i Opiekuńczych.

To jedna z najbardziej oklepanych bzdur. Niestety często powtarzana także przez środowiska podające się jako obrońcy praw ojców. W rzeczywistości obecny Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy (KRiO) jest ustawą niezgodną z Konstytucją RP właśnie w aspekcie równouprawnienia kobiety i mężczyzny.

Wniosek w tej sprawie został zgłoszony przez Rzecznika Praw Obywatelskich do Trybunału Konstytucyjnego w kwietniu roku 2002 i do tej pory pozostaje on bez odpowiedzi (co znakomicie komponuje się z całokształtem indolencji wymiaru sprawiedliwości w zakresie zwalczania patologii w sądownictwie rodzinnym). Według tej ustawy kobiety wiedzą z kim do łóżka idą, a mężczyźni nie. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że kobieta może doprowadzić do ustalenia ojcostwa nawet wbrew woli mężczyzny (poprzez orzeczenie sądowe), ale aby na wniosek mężczyzny uznać go za ojca dziecka niezbędna jest zgoda matki (tutaj jurysdykcja sądów nie sięga).

KRiO jest ustawą, która np. nie definiuje pojęcia ojca. Pochodzenie dziecka natomiast określa od matki i jej męża. W tym kontekście słowo "ojciec" w tej ustawie nie pada. Nic zatem dziwnego, że w praktyce sprowadza się to do tego, że po rozwodzie mężczyzna przestając być mężem matki traci również prawo do dziecka.

O ojcostwie niezamężnego mężczyzny lepiej nawet nie wspominać - KRiO nakłada na mężczyznę szereg obowiązków nie dając ani jednego prawa do dziecka, a wręcz przeciwnie - z urzędu ustawa ta część praw ojca (czy raczej "niemęża" matki) mu odbiera. Z góry zakłada, np. że niepewność mężczyzny co do ojcostwa jest wynikiem jego łajdactwa, a nie np. złego prowadzenia się matki dziecka. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że w przypadku sądowego ustalenia ojcostwa mężczyźnie z urzędu odbiera się władzę rodzicielską? I to wbrew temu co mówią najwyższe autorytety naukowe czyli, że stosunek mężczyzny do dziecka po rozwiązaniu jego wątpliwości dotyczących ojcostwa ulega diametralnej zmianie.

Ustawa, która ma chronić przede wszystkim dziecko, paradoksalnie dyskryminując jego ojca wyrządzą wielką i nieodwracalną szkodę właśnie temu dziecku. Ustawa nie precyzuje zresztą jak należy rozumieć samo pojęcie dobra dziecka. Tym samym zezwala na nadużywanie władzy przez często niedouczonych i przepełnionych stereotypami sędziów. Stan taki jest powszechną patologią i zmorą sądownictwa rodzinnego. Te same sądy raz warunki materialne przytaczają jako argument za pozostawieniem dziecka przy matce (albo np. babce - jak w przypadku Tomka z Zielonej Góry), a innym razem argumentują, że lepsza sytuacja materialna ojca nie ma znaczenia i dziecko pozostawiają z matką.

Profesorowie prawa apelują, że ojcowie są dyskryminowani zarówno przez obowiązujące akty prawne jak i przez orzecznictwo. Podstawowy akt prawny jakim jest KRiO pozostaje wstydliwym świadectwem dyskryminacji i bezprawia mającego miejsce w sądownictwie rodzinnym.

Ojcowie nie chcą płacić alimentów na swoje dzieci

Badania naukowe wskazują na fakt, że mężczyźni nie identyfikują się z potomstwem, z którym nie mają kontaktu i na którego wychowanie nie mają wpływu (z potomstwem, które często nie tyle jest wychowywane co wręcz tresowane w nienawiści do nich).

Słynący ze swego pragmatyzmu Amerykanie wprowadzili w swoim prawie prostą zasadę, że rodzic, któremu utrudniane są kontakty z dzieckiem ma prawo do zawieszenia płacenia alimentów. Z pozoru wydaje się to być bardzo kontrowersyjnym pomysłem bowiem czy można obciążać dziecko konsekwencjami nieodpowiedzialności jednego lub dwojga swoich rodziców? Niemniej stosowanie tej zasady doprowadziło w praktyce do zdyscyplinowania rodziców dziecka do szanowania prawa dzieci do kontaktu z obojgiem rodziców.

Ograniczając ojcom i dzieciom prawo do wzajemnych kontaktów sądy same nakręcają spiralę krzywdy i nienawiści, której później próbują nieudolnie przeciwdziałać (chociaż wcale nie jestem pewien czy rzeczywiście chociażby próbują).

Zamiast alimentów płatnych do rąk matki wyliczanych na podstawie opłat (za szkołę, rachunków za odzież, pływalnię, rozrywki) sądy mogłyby (jeśli to już naprawdę byłoby konieczne gdyż stanowcza większość rodziców - zarówno ojców jak i matek - nie uchyla się od obowiązku utrzymywanie dzieci) nakazywać alimentację naturalną w postaci obowiązku zapłacenia za szkołę, kupna butów zimowych itp. itd. Niby to to samo, ale przecież każdy ojciec wie, że tak naprawdę to zupełnie co innego. W tym drugim przypadku trzeba pójść do szkoły dziecka, pójść z nim do sklepu, na trening, do kina itp. To jest właśnie troska o dobro dziecka, a nie (jak w przypadku zmuszania do płacenia znienawidzonemu partnerowi pieniędzy, a w konsekwencji niejednokrotnie odbieranie ojcu szansy/pieniędzy na kupienie dziecku zabawki, ubrania, pójścia do kina) nakręcanie spirali nienawiści w centrum, której znajduje się dziecko.

Czyż nie właśnie o to proszą ojcowie na rozprawach? Ostatnio rozmawiałem z ojcem, którego Pani sędzia (z Sądu Okręgowego w Poznaniu, XII Wydział Cywilny) spytała się ile wydaje na zabawki, które daje dziecku podczas wizyt, po czym zaproponowała, że o tyle zwiększy alimenty, a on nie będzie musiał kupować zabawek. (Czy ona jest mądra, czy może tylko skończyła prawo? Nieważne, bo jest niezawisła.) Kodeks powinien wręcz zakazywać aby można było wystąpić z wnioskiem alimentacyjnym wobec normalnego człowieka, który może i chce utrzymywać swoje dzieci. Wprawdzie prawo (wbrew potocznym opiniom) nie zmusza sądu do zasądzenia alimentów wypłacanych do rąk drugiego rodzica, ale w praktyce po pierwsze sędziowie go nie znają, a po drugie działają tak jak im starsze koleżanki powiedziały, że się robi.

O dziwacznych regulacjach komorniczych, które zezwalają na obciążanie ojca opłatami wnoszonymi na rzecz komornika nawet w sytuacji, gdy nie uchyla się on od terminowego wnoszenia alimentów szkoda nawet wspominać. Gdyby wymiarowi tzw. sprawiedliwości rzeczywiście zależało na zabezpieczeniu dobra dziecka (w tym na poprawie jego sytuacji materialnej) to wręcz karałby finansowo rodzica (w praktyce matkę), który złośliwie obciąża drugą stronę dodatkowymi i zupełnie niepotrzebnymi kosztami komorniczymi. Sądy rodzinne wolą jednakże stać na straży swojej wygody i lenistwa sędziów aniżeli dobra dzieci. No i komorników, na których wdzięczność pewnie potem mogą liczyć.

Nie widać szans na to by w Polsce zaczęło panować prawo i zdrowy rozsądek w zakresie zasądzania i egzekucji alimentów. Póki co regulacje prawne są takie, że czynią z alimentów idealne narzędzie zemsty (o czym wkrótce też napiszemy). W świetle prawa oczywiście i dla dobra dziecka. 3.

Przemoc w rodzinie jest dziełem wyłącznie mężczyzn

Zupa była słona. Nieobiektywna propaganda środowisk feministycznych za publiczne pieniądze wyrządziła krzywdę niejednemu już przyzwoitemu ojcu. Skandalem jest zaangażowanie się w tę nagonkę wymiaru tzw. sprawiedliwości, który wyraził swego czasu zgodę na uprawianie tej nieodpowiedzialnej propagandy w budynkach sądów poprzez zamieszczanie w nich plakatów z wizerunkiem mężczyzny w krawacie za kratkami i napisem "Przemoc wobec kobiet jest przestępstwem. STOP". Skojarzenie miało być przy tym oczywiste. Każdy mężczyzna to sadysta. Także ten na co dzień uśmiechnięty, dobrze ubrany i lubiany w pracy przez koleżanki.

Siła myślenia stereotypowego jest porażająca. Weźmy na ten przykład pierwszego z brzegu Pana Pawła Jarosa (Rzecznika Połowy Praw Dziecka), który sugeruje, że w patologicznych rodzinach mężczyźni są z marginesu społecznego, a kobiety z elit ekonomiczno-kulturowych. W ten sposób argumentuje statystyki, które nakazują mu wierzyć, że po rozwiązaniu małżeństwa w środowiskach patologicznych dzieci nagle stają się szczęśliwe, dobrze ubrane i odżywione. Prawda jest tymczasem zupełnie inna: mężczyźni z marginesu łączą się z kobietami z marginesu. Po rozwodzie taka kobieta najczęściej nadal pije denaturat. Dzieci włóczą się głodne po ulicach i zaczynają popełniać przestępstwa bez względu na stan cywilnych ich rodziców. Jedyna różnica jaka dokonuje się w ich życiu jest taka, że teraz, za wiedzą, przyzwoleniem, a nieraz i przy współudziale matki, zamiast ojca znęcają się nad nimi kolejni jej konkubenci. Lepiej zatem wrócić do poważnej dyskusji o naprawie tego co naprawić można, aniżeli pleść głupoty, które mają uzasadniać bezprawie i nieuczciwość sądownictwa rodzinnego. Zresztą za te głupoty Pan Jaros nagrodę już dostał ... od KOPD - order uśmiechu. Rzeczywiście niezły z niego jajcarz.

Statystyki są jakie są i bezrozumni często chętnie po nie sięgają jak po prawdę objawioną. Nikt się nie zastanawia czy mierzącemu 190 cm wzrostu facetowi wypada pójść na Policję powiedzieć, że dostał w buzię od żony w związku z tym prosi o interwencję. W Poznaniu znany jest mi przypadek gdy pani (a jakże) prokurator zaniedbuje pomimo ewidentnych dowodów (w tym zeznań podejrzanych) sprawę o pobicie i groźby karalne kierowane pod adresem ojca dziecka. Zachowanie matki dziecka i jej ciotki (wspólnie zamieszkują) usprawiedliwia w pisemnych postanowieniach tym, że "taki mają temperament". Tym samym potwierdza zdarzenia, o których donosił ojciec i umarza postępowanie. Takich głupot nawet sąd nadzorujący sprawę nie może znieść i cofa umarzane sprawy do ponownego rozpatrzenia. A pani pożal-się-boże-prokurator dalej swoje. Wkrótce będzie może okazja bliżej opisać tę wschodzącą gwiazdę wymiaru sprawiedliwości.

Także na niebieskiej linii panie psycholog wprost odmawiają zgłaszającym się mężczyznom pomocy. Nawet jeśli proszą o nią w imieniu swych maltretowanych przez matki dzieci. Facet, który nie potrafi dać sobie rady z własną żoną budzi w naszym społeczeństwie wzgardę i politowanie. Nikt mu nie pomoże. Mógłby wprawdzie udać się do sądu rodzinnego po rozwód z żoną, ale wówczas jak w banku ma, że odbiorą mu też dzieci. Nierzadko także cały materialny dobytek swojego życia. Przemoc psychiczna ze strony żony nie będzie dla sądu rodzinnego żadnym argumentem albowiem w świetle prawa sama w sobie nie jest przestępstwem. Nie wolno mu się też bronić. Niechby tylko spróbował! Wówczas będzie siniak, a zaświadczenie o przemocy psychicznej zawsze chętnie koleżance wyda pani psycholog z niebieskiej linii.

Skandalem jest to, że prawo nie ściga samej w sobie przemocy psychicznej, której sprawczyniami znacznie częściej są Panie. A przecież obie formy przemocy - zarówno psychiczna jak i fizyczna zasługują na potępienie. (mówią o tym największe autorytety, jak chociażby Stanisław Lem, który osobiście tego doświadcza pod nosem sądu rodzinnego). Tajemnicą poliszynela jest, że właśnie brak latami reakcji na ową przemoc psychiczną niejednokrotnie wywołuje niestety niekontrolowaną obronę w niedopuszczalnej formie przemocy fizycznej. Wówczas wkracza prawo, a statystycy się cieszą, że im słupek rośnie. A przecież przemoc jest złem bez względu na jej formę i płeć ofiary. Nie jest przypadkiem fakt, że to właśnie mężczyźni kilkakrotnie częściej niż kobiety popełniają samobójstwa z powodu rozpadu rodziny i izolacji ich od dzieci (patrz m.in. prace profesor Marii Jarosz). Samobójstwo to szczególna sytuacja, gdy przemoc psychiczna także zostawia ślady na ciele, np. w postaci sinej pręgi na szyi, rozciętego nadgarstka lub plam opadowych. Wówczas jednakże najbliżsi ofiary są rzuceni na kolana i nie mają już siły dalej walczyć... "Zwycięzców" się bowiem nie sądzi. Ale o tym sza!

Czy któryś z sędziów wymierzających sprawiedliwość zastanowił się kiedyś ile przemocy psychicznej jest np. w postawie sądów rodzinnych, które nie chcą skutecznie egzekwować praw dzieci do kontaktu z ojcem nawet wówczas gdy same takie kontakty nakazują? Lepsza bowiem najgorsza matka niż najlepszy ojciec.

Tyle na temat relacji damsko-męskich. A co z dziećmi? W Polsce orzeka się rocznie ponad 40.000 rozwodów, w wyniku których praktycznie zawsze dzieci pozostają z matkami. Po 10 latach (kiedy te dzieci dorastają) daje nam to liczbę 400.000. 50% kobiet utrudnia lub uniemożliwia dzieciom kontakt z byłymi mężami. Daje to liczbę około 200.000 dzieci, które padają ofiarą przemocy w rodzinie ze strony swoich matek. Na próżno by tego szukać w oficjalnych statystykach.

Płeć sędziego nie gra roli

Temat jest trudny, ale nie można udawać, że problem nie istnieje. Z góry przepraszam za może zbyt mocne i bezpośrednie argumenty. Nie chodzi jednakże o to by czepiać się rozwiązań, w których zwyciężył rozsądek i górę wziął interes obywatela. Chodzi o to by przedstawiać sprawy uczciwie, a problemy nazywać po imieniu. Na początek zatem drastyczny przykład, gdzie uznano jednakże, że płeć bogu ducha winnego funkcjonariusza ma jednakowoż znaczenie dla prawidłowego toku spraw: dopiero co doczekaliśmy się uregulowań gwarantujących kobietom, które padły ofiarą gwałtu, że nie będą przesłuchiwane przez mężczyzn Policjantów. Dlaczego skoro to nie oni je gwałcili? Dlatego, że o pewnych sprawach kobietom jest łatwiej porozmawiać, dlatego, że funkcjonariusz kobieta nie kojarzy się z napastnikiem, a dzięki temu ofiara (chociażby podświadomie) nie zablokuje się, dlatego, że sprawa dotyczy spraw intymnych, a te z definicji napotykają na naturalną barierę komunikacyjną pomiędzy osobami różnej płci, podczas gdy pomiędzy osobami tej samej płci nawiązuje się niewidzialna nić zrozumienia, której źródłem są doświadczenia właściwe wyłącznie dla przedstawicieli danej płci od czas najwcześniejszego dzieciństwa po późną starość.
Podsumowując trochę może już bardziej na luzie: Linda może i wie najwięcej o zabijaniu, ale co on k... może wiedzieć o tym jak boli, gdy cię ciągną za warkoczyk? (Pana aktora przepraszam, że się nim posłużyłem. Mam do niego słabość bo w roli Taty był naprawdę dobry chociaż marynarz z niego do d... Chciałem mu o tym osobiście powiedzieć, gdy płynąc Polpharmą 2000 z Juraty na Hel zawadziliśmy kilem o dno, ale się zablokowałem :)

W sądzie te proste prawdy nie obowiązują. Pani sędzia i jej koleżanki ławniczki podparte opiniami koleżanek biegłych wiedzą, bowiem o nieszczęsnym chłopie wszystko, co on by chciał, aby wiedziały + to, co żona dodała lub wymyśliła. Załóżmy zatem nawet to w co nikt z nas i nich nie wierzy, a więc, że są na tyle nieskazitelnie idealne, że płeć zostawiają w domu na tyle skutecznie, że zdarza im się w pracy pomylić toalety (i że nie pomyślą o nas złego słowa nawet wówczas gdy usiądą na posiusianą deskę). Załóżmy, że na tych wszystkich szkoleniach, na których nigdy nie były i we wszystkich książkach, których nigdy nie przeczytały właśnie tego uczą. Załóżmy w ostateczności, że to wszystko naprawdę umieją, bo zdolne z nich, kurczę, bestie!

Czy to wystarczy do sukcesu? Czy to dowodzi już, że ich płeć nie będzie grała roli i, że przy wydawaniu orzeczenia kierować się będą tylko już oceną postaw małżonków?

Niestety nie. Dlaczego? Ba mamy jeszcze w sądzie chłopa, który już z pewnością taki idealny nie jest i gdy zobaczy wkoło tyle bab gotowych by pomóc mu rozwiązać jego problem z jedną babą to z pewnością coś się w nim zacznie blokować. Nie o kwiatkach i pszczółkach idzie przecież rozprawa, a o najbardziej intymnych sprawach ludzi - o nich samych i o ich rodzinie. Na szczęście Wysoki Sąd to nie jakaś tam Policja kryminalna toteż ma lepsze metody na odblokowanie: badania u biegłych (najczęściej rozwiedzionych) pań psychologów albo w ostateczności grzywna, która odblokuje największego nawet twardziela.

Dużo w tym drwin i kpin. Prawda jednakże jest taka, że zetknięcie się mężczyzny przeżywającego poważny kryzy i mającego duże problemy osobiste z taką ilością kobiet może i w praktyce często powoduje włączenie się bardziej lub mniej świadomych mechanizmów obronnych, które nie mają niczego wspólnego z tym co taki człowiek sobą reprezentuje na co dzień. Do tego wystarczy dodać mu 3 godziny widzenia z własnymi dziećmi w tygodniu i proszę ... wyszło szydło z worka. "A nie mówiłam?"

Wniosek dla mnie płynie z tego tylko jeden: czy się to komuś podoba czy nie płeć sędziego zawsze odgrywa rolę. Potwierdzają to bezlitośnie również statystyki, które dup nie pokazują, że racje pań i ich punkt widzenia trafia na podatniejszy grunt w sądach rodzinnych aniżeli argumenty panów. No chyba, żeby założyć, że w chłopach rzeczywiście siedzi coś niedobrego. Jeśli tak, to proszę bardzo, ale bądźmy konsekwentni. Znaczy to, że owo tajemnicze zło siedzi w około 50% populacji, a to pozwala już założyć, że to nie patologia, a norma, która powinna być usankcjonowana prawnie i chroniona. Wróćmy zatem lepiej na ziemię i powiedzmy wprost: bezstronność werdyktu w sprawach rodzinnych (a więc póki co pomiędzy kobietą i mężczyzną) wymaga dbałości o zachowanie parytetu płci zarówno w składach orzekających, jak i osobach powoływanych przez Sąd do uczestnictwa w procesie. Nie jest to warunek wystarczający, ale z całą pewnością konieczny.

Sądy rodzinne nie mają możliwości egzekwowania kontaktów dziecka z ojcem.
za witryną: http://www.tata.pl/

Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY PROKURATURA ADWOKATURA
POLITYKA PRAWO INTERWENCJE - sprawy czytelników

Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA

A dla odreagowania sympatyczne linki dla poszkodowanych przez schorowane organy sprawiedliwości :-))
10 przykazań dla młodych adeptów prawa, czyli jak działa głupota prawników + modlitwa...
"walczący z wilkami, szeryf z Bieszczad czyli z impotentnymi organami (nie)sprawiedliwości?" takie sobie dywagacje Z. Raczkowskiego
Wilk Zygfryd - CZARNA BIESZCZADZKA RZECZYWISTOŚĆ...

"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich
Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński i sympatycy SOPO

uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: afery@poczta.fm
redakcja@aferyprawa.com
Dziękujemy za przysłane teksty opinie i informacje.

WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.

zdzichu

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.

~Ardemolesandes
24-12-2014 / 11:27
At last! Something clear I can undtnseard." rel="nofollow">jdezhgrg.com">undtnseard. Thanks!
~Dimitris
20-12-2014 / 18:02
You're the gresaett! JMHO
~Rafał
11-03-2010 / 00:00
Mamy z żoną problemy z sędziną Marcinkowską w Brzegu. Od dwóch lat uwzięła się baba na nas i szuka haka próbując nam zniszczyć związek. Na rozprawach nie dopuszcza do głosu, notuje, co chce na wyrywki, patrzy się wrednie w oczy i szydzi. Sama świadków wyszukuje i liczy, że coś od nich wyciągnie. Adwokat niewiele nam pomógł, bo wzięliśmy z podwórka, więc nie chce się wychylać. Tułamy się od rozprawy do rozprawy, to na badania z dziećmi, to z kuratorem. Uprzykrza życie rodzinie, i ośmiesza przed sąsiadami. Ani myśli sprawę umorzyć. Ratujemy się z żoną, ale to na nic, bo to stara sędzina i dawno już zapomniała o czyje dobro tu chodzi. Żona już myśli, abyśmy się rozeszli to może, dla świętego spokoju SĘDZINY i naszego!!