opublikowano: 11-06-2013
Wrocław - prokurator A.M. Molik jak z teflonu. Nic się do niej nie przykleja :-)
Była szefowa Prokuratury Rejonowej Wrocław Krzyki-Zachód Anna Molik przed rokiem musiała podać się do dymisji po tym, jak CBA nagrało jej dwuznaczne rozmowy z adwokatami. Teraz została pozbawiona prokuratorskiego immunitetu. Ale wciąż normalnie pracuje, bo przełożeni nie widzą postaw do zawieszenia jej w obowiązkach Kłopoty ówczesnej szefowej Prokuratury Rejonowej Wrocław Krzyki-Zachód zaczęły się w maju 2012 roku, kiedy okazało się, że była rozpracowywana przez CBA w ramach operacji specjalnej o kryptonimie "Astrea".
Prokurator Anna Monika Molik (druga z prawej) podczas wizji lokalnej w głośnej sprawie posła PiS Dawida Jackiewicza (Fot. Łukasz Giza / AG)
Agenci śledzący możliwe nieprawidłowości we wrocławskim wymiarze sprawiedliwości podsłuchiwali ją i dwoje wrocławskich adwokatów. Z nagrań wynika, że chcieli za jej pośrednictwem załatwić swojemu klientowi korzystne rozstrzygnięcie sporu, jaki toczył z innym przedsiębiorcą. Jak twierdzi CBA, w zamian prokurator miała otrzymać 100 tys. zł.
Po zwolnieniu lekarskim wróciła do pracy
W stenogramach z podsłuchów wyczytać można, jak o Molik mówi jeden
z adwokatów: "Ona nic nie zrobi, dopóki nie będzie hajcu!".
W innej rozmowie [z kontekstu nagrania wynika, że klient zgodził się
zapłacić - przyp. red.] adwokat dzwoni do prokuratorki i informuje ją:
"w wiadomej sprawie mamy ustalenia, że do środy ma być ready
[gotowy - przyp. red.] gość".
Wkrótce po ujawnieniu materiałów CBA Anna Molik podała się do
dymisji. Po trwającym blisko rok zwolnieniu lekarskim wróciła do
pracy w Prokuraturze Rejonowej Wrocław Fabryczna. Postępowanie w tej
sprawie nadal prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku. Ale nazwisko
prokurator Molik pojawia się także w zupełnie innym śledztwie,
prowadzonym obecnie na Śląsku.
Z pozoru błahe przewinienie
- Mogę zdradzić tylko tyle, że prowadzimy śledztwo w sprawie poświadczenia
nieprawdy podczas przyjęcia protokołu zawiadomienia o przestępstwie.
Oraz że wystąpiliśmy do sądu dyscyplinarnego o pozbawienie
immunitetu jednego z wrocławskich prokuratorów. Niewykluczone, że będziemy
chcieli tej osobie postawić zarzuty - mówi Michał Szułczyński z
Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Decyzja o odebraniu Molik immunitetu jest na razie nieprawomocna. Ale że
chodzi właśnie o nią, potwierdza Jakub Przystupa z Prokuratury Okręgowej
we Wrocławiu:
- Znany jest nam fakt wydania decyzji w przedmiocie immunitetu pani
prokurator.
Więcej Przystupa ujawnić nie chce. Po szczegóły odsyła do
Prokuratury Generalnej w Warszawie.
Ta z kolei do Gliwic. I kółko się zamyka. Jak udało nam się ustalić
nieoficjalnie, Molik miała podpisać się pod protokołem przesłuchania,
którego nie prowadziła.
- To tylko z pozoru błahe przewinienie. W rzeczywistości stanowi
przestępstwo w związku z wykonywaniem czynności służbowych - tłumaczy
jeden z wrocławskich prokuratorów.
Jak wielu innych nie może zrozumieć, że Molik wciąż normalnie
pracuje jako prokurator w Prokuraturze Rejonowej Psie Pole i nie została
zawieszona w obowiązkach. - Ale prokurator Molik jest jak z teflonu,
nic się do niej nie przykleja - mówi.
"Decyzja należy do moich przełożonych"
Inny prokurator przypomina, że kiedy we wrześniu ubiegłego roku
prokuratorka ze Śródmieścia zapodziała akta jednej ze spraw, to choć
niedługo później się odnalazły i nikt nie wnioskował o pozbawienie
jej immunitetu, z miejsca została zawieszona w wykonywaniu czynności służbowych.
Przystupa: - W żadnym razie nie można stosować w tym wypadku
analogii. Okoliczności obu tych spraw mają charakter odmienny. W
ocenie prokuratury aktualnie brak jest jednoznacznych podstaw przemawiających
za natychmiastowym zawieszeniem wymienionej prokurator w czynnościach służbowych.
Podobnego zdania jest sama Anna Molik. Twierdzi, że została pomówiona.
Zwraca też uwagę na fakt, że zdarzenie, którego dotyczy doniesienie,
miało miejsce pięć lat temu, zostało złożone przez osobę
niezadowoloną z niekorzystnego zakończenia dla niej postępowania, na
dodatek w tym samym dniu, gdy media ujawniły stenogramy CBA. Zresztą
sam fakt ich opublikowania prokuratorka określa jako próbę jej
oczerniania.
Zapytaliśmy ją więc, czy sama nie czuje, że w obliczu nagromadzenia
postępowań wobec niej nie byłoby na miejscu zawieszenie jej w
wykonywaniu obowiązków: - Taka decyzja należy do moich przełożonych.
Ja uważam, że na obecnym etapie nie ku temu żadnych podstaw. Jestem głęboko
przekonana, że niezawisły sąd i organy prokuratury wyjaśnią
wszystkie okoliczności dotyczące mojej osoby.
Cały tekst: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14059714,Prokurator_jak_z_teflonu__Nic_sie_do_niej_nie_przykleja.html#ixzz2VvyudZYr
Więcej:
Komentowanie nie jest już możliwe.