opublikowano: 13-04-2014
Miernota i skorumpowanie funkcjonariuszy prokuratury z Seremetem na czele to już polska norma?Prokuratura
generalna: Amber Gold było zgodne z prawem
Amber Gold działało legalnie, żyło z wpłat od kolejnych klientów i nigdy nie przyniosło zysku. Państwo nie miało podstaw do tego, aby się interesować spółką, bo wszystko było zgodne z literą prawa. Takie tezy i konkluzje znajdują się w piśmie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta skierowanym do Sejmu. DGP jako pierwszy poznał jego treść.
Piramida finansowa i obowiązujące przepisy
„Spółka działała na podstawie obowiązujących przepisów (...), zajmowała się sprzedażą lokat w metale szlachetne oraz udzielaniem pożyczek gotówkowych” – pisze Andrzej Seremet. W związku z tym śledztwo w sprawie zaniechań, a nawet ewentualnych przestępstw, jakie w sprawie Amber Gold mieliby popełniać urzędnicy (np. skarbówki czy sądów), zostało umorzone. We wnioskach prokuratura podkreśliła, że ich działania nie były bezprawne. Co najwyżej mogą być one podstawą do wszczynania postępowań dyscyplinarnych.
Niemniej Seremet przyznaje, że po upadku gdańskiej piramidy służby i prokuratura powinny wnikliwiej przyglądać się schematom takim jak ten stworzony przez Marcina P. I nie powinny ignorować doniesień KNF i policji w sprawie Amber Gold.
– Pismo Seremeta ujawnia ogromną słabość prokuratury i stanowi usprawiedliwienie dla faktu, że ta sprawa nie znalazła jeszcze finału – uważa Marek Opioła, członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych. I wskazuje na zapis w piśmie Seremeta świadczący o tym, że dopiero 30 stycznia br., czyli dwa lata po wybuchu afery, doszło do porozumienia między MSW, resortem finansów i prokuraturą o współpracy przy wypracowaniu systemowych rozwiązań w zwalczaniu przestępczości gospodarczej.
Seremet tłumaczy się z Amber Gold
Kilkustronicowy raport Andrzeja Seremeta na temat Amber Gold pisany dla komisji ds. służb specjalnych był rozpatrywany przez posłów na kilku utajonych posiedzeniach. Chcieli się dowiedzieć, w jaki sposób państwo walczy z poważną przestępczością ekonomiczną i szarą strefą.
Szef prokuratury przedstawił schemat działania Amber Gold, które najpierw zostało zarejestrowane przez sąd jako dom składowy, a później przedsiębiorstwo składowe – wszystko zgodnie z prawem. Klientów przyciągało, obiecując oprocentowanie dużo wyższe niż w klasycznych bankach (bo nawet 15-proc.).
W rzeczywistości pieniądze lokowane przez klientów zarząd przeznaczał na inne cele, m.in. na inwestycje w spółki z grupy OLT, pokrywanie bieżących kosztów utrzymania spółki, udzielanie pożyczek gotówkowych osobom fizycznym, (...) także na wypłacanie wysokich wynagrodzeń członkom zarządu spółki. Amber Gold od początku istnienia aż do 20 września 2012 r. nie wypracowało jakichkolwiek zysków.
Śledztwo w tej sprawie toczy się w Prokuraturze Okręgowej w Łodzi, a twórca i szef spółki Amber Gold Marcin P. nadal przebywa w areszcie tymczasowym. Według śledczych straty klientów to 851 mln zł.
Seremet przyznaje, że prokuratura w sprawie Amber Gold działała niewłaściwie. Chodzi o kolejne doniesienia Komisji Nadzoru Finansowego i policji, które były umarzane przez Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz. Efektem są trwające postępowania dyscyplinarne, a także dymisja szefowej.
Prokurator generalny poinformował też, że jego instytucja wyciągnęła wnioski z tych błędów. Przekonuje, że dziś wszystkie doniesienia o działalności piramid finansowych trafiają do pionów przestępczości gospodarczej na szczeblu prokuratur okręgowych. Prowadzący je śledczy dysponują wytycznymi, są także regularnie kontrolowani i wspomagani przez kolegów z prokuratur apelacyjnych. Prokuratorzy, do których trafiają tego typu sprawy, odbyli już 16 szkoleń współorganizowanych z KNF.
Prokurator wykorzystał okazję, by w raporcie wytknąć rządowi poważne zaniechania w walce z przestępczością białych kołnierzyków. Jak przypomina, nieostre jest pojęcie podstawowych interesów ekonomicznych państwa, które pojawia się w ustawie o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu.
– W 2010 roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że przepis ten narusza standardy demokratycznego państwa prawa (...). Trybunał zasygnalizował Sejmowi potrzebę prac legislacyjnych, celem usunięcia uchybień o ABW i AW, lecz zalecenie to nie zostało dotychczas zrealizowane – oskarża Seremet.
W konsekwencji tak nieostrych definicji prokuratura, służby i policja mają utrudnione ściganie sprawców takich afer jak właśnie Amber Gold. – Za potwierdzenie takiej tezy może świadczyć wystąpienie sejmowe ministra finansów Jana Vincenta Rostowskiego, który stwierdził, że „polski system bankowy jest silny i skala działalności parabankowej nie stanowi żadnego zagrożenia dla jego stabilności” – wskazał Seremet.
Przypomnijmy: afera Amber Gold wybuchła latem 2012 r. Zaledwie trzy lata zajęło Marcinowi P., karanemu już wcześniej za przestępstwa gospodarcze, rozwinięcie piramidy i zbudowanie linii lotniczej. Prokuratura nie potraktowała z należytą uwagą doniesień KNF, że firma działa jak klasyczna piramida finansowa. Dopiero gdy Marcin P. założył linię OLT, przyciągnął uwagę służb specjalnych. Funkcjonariusze ABW prześwietlili rachunki firmy i okazało się, że przewoźnik utrzymuje się z wpłat klientów Amber Gold. Wkrótce potem firma przestała wypłacać klientom odsetki i oddawać wkłady finansowe. Po zatrzymaniu Marcina P. udało się odnaleźć majątek o wartości około 70 mln, z którego będą spłacani poszkodowani. Nie wiadomo jeszcze, jaka kwota trafi do oszukanych inwestorów, gdyż pierwszeństwo w windykowaniu należności ma zawsze państwo.
Prokurator skazany na więzienie. Sąd: "Brał łapówki od przestępców"Pod koniec 2006 r. Marek C. - wówczas prokurator Prokuratury Okręgowej w Częstochowie - został nieoczekiwanie zawieszony w czynnościach służbowych. Oznaczało to odsunięcie C. od wszystkich obowiązków i pozostawienie mu połowy uposażenia. W 2007 r. sąd dyscyplinarny przy Prokuratorze Krajowym uchylił Markowi C. immunitet. To pozwoliło na sporządzenie zarzutów karnych.
Według aktu oskarżenia, który w 2010 r. przygotowała Prokuratura Apelacyjna w Katowicach, Marek C. w 2003 r. wziął 10 tys. zł za załatwienie uchylenia aresztu dla zamieszanego w przestępstwa paliwowe Grzegorza G. Pieniądze na łapówkę żona Grzegorza G przekazała prokuratorowi przez Roberta S.
W tym samym roku C. - powołując się na wpływy w sądzie - miał obiecywać za 20 tys. zł pomoc w załatwieniu zwolnienia z aresztu Włodzimierza T. Pieniędzy ostatecznie nie wziął. Dowiedziono jednak, że w 2002 r. za 5 tys. zł od Roberta S. spowodował, że wobec jednego z podejrzanych w sprawie paliwowej nie zastosowano tymczasowego aresztowania. Prokurator C. miał też przyjąć 50 tys. zł łapówki za umorzenie śledztwa w sprawie przedsiębiorcy branży paliwowej Józefa B.
Akt oskarżenia trafił do częstochowskiego sądu wiosną 2010 r. Z uwagi na pełnioną przez Marka C. funkcję i kontakty służbowe sąd wnioskował o przeniesienie procesu poza Częstochowę. Sąd Najwyższy uznał jednak, że nie ma takiej potrzeby i trzeba poszukać sędziego, który nie zna oskarżonego. Gdy taki sędzia się znalazł, Marek C. długo chorował. W końcu jego proces się rozpoczął. Toczył się przy drzwiach zamkniętych. Jawny jest tylko wyrok, który właśnie zapadł.
Sąd rejonowy uznał Marka C. za winnego wszystkich czynów zawartych w akcie oskarżenia. Skazał go na trzy lata więzienia, 15 tys. zł grzywny oraz 10-letni zakaz pracy nie tylko w prokuraturze, ale i innych organach wymiaru sprawiedliwości. Ma też oddać na rzecz skarbu państwa 65 tys. zł pochodzących z łapówek.
Wyrok nie jest prawomocny. Apelację złożył zarówno Marek C. i jego obrońca, jak i oskarżyciel, który domagał się surowszej kary. Gdy sprawa trafi do sądu okręgowego, trzeba będzie znaleźć trzech sędziów, którzy nie mieli kontaktu służbowego z tym prokuratorem. Jeśli skazujący wyrok zostanie utrzymany, 43-letni Marek C. przestanie być prokuratorem i straci uprawnienia do świadczeń - w tym emerytury - należnych prokuratorom.
PROKURATOR MOLESTOWAŁ NIELETNICH? JEST DOCHODZENIE
Krakowska Prokuratura Apelacyjna prowadzi śledztwo w sprawie wykorzystywania seksualnego nieletnich przez – jak podały media – prokuratora z woj. świętokrzyskiego. Na razie nikomu nie przedstawiono zarzutu.
W
kieleckim wydaniu „Gazety Wyborczej” podano, że
chodzi
prokuratora z miejscowości Końskie. Fakt prowadzenia takiego śledztwa
potwierdził rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie prok. Piotr
Kosmaty.
– Potwierdzam,
że prowadzimy postępowanie o wykorzystywanie seksualne osób
poniżej lat 15. Postępowanie prowadzone jest „w
sprawie”, a
nie „przeciwko komuś”, co oznacza, że nikomu nie
przedstawiliśmy zarzutu –
powiedział prok. Kosmaty.
Poinformował również, że postępowanie prowadzone jest od
roku i
że w jego ramach prokuratura nie występowała o uchylenie immunitetu
żadnemu funkcjonariuszowi publicznemu.
– Ze
względu na dobro śledztwa, a przede wszystkim małoletnich, prokuratura
nie podaje żadnych bliższych informacji o sprawie –
powiedział prok. Kosmaty.
W ubiegłym tygodniu CBA zatrzymała w sprawie korupcji innego
prokuratora z Końskich. Jak informował wówczas prok.
Kosmaty, w
stosunku do tej osoby prokurator okręgowy w Kielcach podjął decyzję o
zawieszeniu jej w czynnościach prokuratora i skierował wniosek do
prokuratora apelacyjnego o wszczęcie postępowania wyjaśniającego
(będącego wstępnym etapem do postępowania dyscyplinarnego). – Postępowanie
takie zostanie wszczęte niezwłocznie –
powiedział prok. Kosmaty.
Druga zatrzymana wówczas osoba – były mistrz
Polski w
boksie Sławomir Z. – usłyszał zarzut płatnej protekcji.
Prokuratura ze względu na dobro postępowania również o tej
sprawie nie podawała bliższych informacji.
By nie było podejrzeń co do bezstronności, ze sprawy wyłączono świętokrzyskie prokuratury. Sprawę prowadzą śledczy w Nowym Sączu, którzy wystąpili o uchylenie immunitetu 48-letniego prokuratora. - Czekamy na decyzję komisji dyscyplinarnej przy Prokuraturze Generalnej. Dopiero wtedy będzie można wykonać dalsze czynności w tej sprawie - mówi Waldemar Kriger, zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Sączu. Tłumaczy, że na razie postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko komuś.
Afera z pogranicza sportu i środowiska prawniczego. Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali kieleckiego prokuratora Jacka S. i wielokrotnego mistrza Polski w boksie kielczanina Sławomira Z. Ten drugi ma już zarzut płatnej protekcji
- We wtorek około godziny 14 w Galerii Korona w związku z podejrzeniem korupcji zatrzymanych zostało dwóch mężczyzn. Na tym etapie nie informujemy, kim są ci panowie. Sprawa została przekazana do Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie - mówi "Wyborczej" Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że zatrzymani to były mistrz Polski w boksie kielczanin Sławomir Z. oraz prokurator Jacek S., który przez wiele lat pracował w kieleckiej prokuraturze, a ostatnio w Końskich.
Nasze źródła mówią także, że bokser mógł być pośrednikiem pomiędzy światem przestępczym a prokuratorem i przekazywać mu łapówki. Chodziło m.in. o załatwienie uchylenia aresztu.
W czwartek po południu krakowska prokuratura apelacyjna przedstawiła Sławomirowi Z. zarzuty dotyczące płatnej protekcji.
- Zdecydowano się zastosować wobec niego środki wolnościowe, czyli dozór policji, podejrzany ma też zapłacić poręczenie majątkowe - informuje Piotr Kosmaty, rzecznik PA w Krakowie. Zaznacza, że to jedyna osoba, jaka została w tej sprawie doprowadzona do prokuratury.
Co się stało z Jackiem S.? Po zatrzymaniu go i przeszukaniu agenci CBA musieli go wypuścić - aby stawiać prokuratorowi ewentualne zarzuty, konieczne jest bowiem wcześniejsze uchylenie mu immunitetu. To wymaga z kolei przeprowadzenia całej procedury i wystąpienia z takim wnioskiem do sądu dyscyplinarnego.
Póki co prokurator okręgowy w Kielcach zawiesił Jacka S. w czynnościach.
- I zwrócił się do nas o wszczęcie postępowania wyjaśniającego - informuje Kosmaty.
- Oznacza to, że będziemy wyjaśniać, czy w postępowaniu prokuratora nie doszło do naruszenia prawa i etyki, jest to wcześniejszy etap postępowania dyscyplinarnego - tłumaczy Piotr Kosmaty.
Prokuratorem Jackiem S. śledczy zajmowali się już kilka lat temu. Był on podejrzewany o to, że wziął 20 tys. zł łapówki w zamian za uchylenie aresztu dwóm osobom podejrzanym o kradzież samochodu i próbę wymuszenia okupu.
Śledztwo prowadziła wówczas Prokuratura Okręgowa w Krakowie, ale ostatecznie umorzyła sprawę, bo sąd dyscyplinarny nie zgodził się na uchylenie mu immunitetu. Uznał, że dowody są zbyt słabe. A w takiej sytuacji krakowska prokuratura nie mogła postawić mu zarzutów.
Drugi z zatrzymanych przez CBA, Sławomir Z., to legenda świętokrzyskiego boksu. Wielokrotny mistrz kraju, uczestnik mistrzostw świata i Europy. W latach 1974-1990 był pięściarzem Błękitnych Kielce, po zakończeniu kariery został szkoleniowcem bokserów.
- Znam go jeszcze jako zawodnika, nietuzinkowa postać, kilkukrotny mistrz Polski i reprezentant kraju. Kiedyś szkolił u nas młodzież, ale przez ostatnie lata nie miałem z nim kontaktu. Słyszałem, że jakiś czas pracował za granicą. Jeśli rzeczywiście wplątał się w jakąś aferę z gangsterami, to jest mi przykro, na pewno boks na tym ucierpi - komentuje Jan Gierada, prezes Świętokrzyskiego Związku Bokserskiego.
Po zakończeniu przygody ze sportem Sławomir Z. pracował w policji, ostatnio był ochroniarzem w kieleckiej drogerii. W ubiegłym roku wstąpił do SLD, do partii zgłosił się sam. Lewica cieszyła się z cennego nabytku, przymierzano się nawet, by były bokser kandydował w tym roku na radnego Kielc.
- Pół roku temu była to dla mnie osoba nieskazitelna. Utytułowany sportowiec, wielokrotny mistrz Polski, ale także były policjant. Dziś jestem w szoku - komentuje Marcin Chłodnicki, szef koła nr 4 w Kielcach, do którego przyjęto Sławomira Z.
Zapowiada, że zostanie on teraz automatycznie zawieszony jako członek partii, a jeśli w przyszłości zostanie skazany przez sąd, będzie całkowicie wykreślony z szeregów SLD.
Cały tekst: http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262,15656972,Lapowki_za_areszt__Prokurator_zatrzymany__legenda.html?piano_t=1#ixzz2yl50VjLv
Rodzina Krzysztofa Olewnika: Prokurator sfałszował dowód w sprawie zabójstwa
Notatka miała dotyczyć spotkań Włodzimierza Olewnika z człowiekiem przebywającym w zakładzie karnym a także faktu, że o tych spotkaniach Olewnik nie poinformował śledczych przez co utrudniał współpracę. Do spotkań z Tomaszem M., skazanym w innym procesie miało dojść trzykrotnie. Sam Włodzimierz Olewnik zaprzecza i mówi, że w tej sprawie kłamie prokurator Jarosław Paluch. " Tego faktu, który opisuje w tej notatce prokurator Paluch w ogóle nie było. Dla mnie to jest sfabrykowanie dowodów - powiedział na konferencji prasowej wWarszawie Włodzimierz Olewnik. Z kolei pełnomocnik rodziny Bohdan Borkowski dodał, że obawia się iż ta notatka miała bardzo duże znaczenie w wyroku uniewinniającym policjantów biorących udział w akcji poszukiwawczej Krzysztofa Olewnika. " Ona tak naprawdę szła w kierunku linii obrony policjantów " - podsumował mecenas.
Prokuratura Apelacyjna broni jednak prokuratora Palucha. " Prokurator wykonał czynności, udokumentował je, zachował się prawidłowo - zapewnił rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Mariusz Marciniak. Dodał też, że Włodzimierz Olewnik nie informował prokuratorów o spotkaniach dlatego skarga jest nieuzasadniona o czym przełożony prokuratora Palucha już rodzinę Olewników poinformował.
Teraz jednak wpłynęły kolejne skargi do Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku i Prokuratury Generalnej. Na odpowiedź śledczy mają 30 dni.
Do porwania Krzysztofa Olewnika, syna mazowieckiego biznesmena, doszło w październiku 2001 r. w podpłockim Drobinie. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. Policjanci ani razu nie sprawdzili z jakiego numeru dzwoniono. Rodzina porwanego zatrudniła też prywatnych detektywów, m.in.Krzysztofa Rutkowskiego.
W śledztwie, zwłaszcza na jego początkowym etapie zdaniem rodziny Olewników popełniono szereg błędów. Zachodziło podejrzenie o celowe utrudnianie postępowania przez organy ścigania." Chociaż sprawcy zostali osądzeni, wciąż nie znamy ostatecznej wersji wydarzeń" - mówiła siostra Krzysztofa, Danuta Olewnik.
Ostatnio Sąd Okręgowy w Płocku uniewinnił dwóch policjantów, którzy w latach 2001-04 pracowali przy sprawie porwania Krzysztofa Olewnika.Sąd uznał m.in., iż nie ulega wątpliwości, że gospodarzem postępowania w sprawie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika był prokuratur i to na nim spoczywała odpowiedzialność za dynamikę i kierunek śledztwa.
za: http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/786947,sprawa-zabojstwa-olewnika-rodzina-oskarza-prokuratora-o-sfalszowanie-dowodu.htmlTematy
w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Tematy
w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Komentowanie nie jest już możliwe.