opublikowano: 26-10-2010
O potrzebie społecznej kontroli sądów. Waldemar Korczyński
Brak kontroli
demoralizuje
O tym, że władza demoralizuje wiadomo od wieków. Im większa tym demoralizuje
bardziej. Zachęcam wszystkich Czytelników do poczytania o znanym eksperymencie
Philipa Zimbardo, który badał zachowania studentów udających strażników i
więźniów. Były też eksperymenty, gdzie kazano ludziom dręczyć fizycznie
(uderzenia prądem elektrycznym) innych, aby się szybciej uczyli. Natura ludzka
jest ułomna i człowiek pozbawiony kontroli łatwo przeradza się w bestię.
Prawie każdy człowiek. Wszystkie demokracje wypracowały różne mechanizmy
społecznej kontroli sądów. W niektórych stanach USA zapis rozprawy, wyrok i
jego uzasadnienie dostępne są w Internecie, w innych obowiązują bardzo
rygorystyczne zasady wyłączania jawności rozpraw, a w całych USA w ważnych
sprawach o winie decyduje ława przysięgłych.
My, a stare demokracje
W krajach starych demokracji społeczeństwo częściej i uważniej patrzy na ręce
władzy i podnosi krzyk, gdy dostrzeże na nich brud korupcji lub
niekompetencji. Narzucona nam przez zaborców, a potem niemieckiego okupanta i
radzieckich „przyjaciół” władza, żadnej kontroli społecznej nie
tolerowała. Sądy, zgodnie z doktryną Lenina, były narzędziem w ręku władzy
ludowej i nie mogły normalnie wypełniać funkcji do których zostały powołane.
Dyspozycyjni sędziowie ferowali wyroki często pod bezpośrednie dyktando nawet
wojewódzkich czy powiatowych władców Polski. Niektórzy tacy sędziowie
pozostali. Mimo, iż dziś sądzą w większości nowi ludzie, stare nawyki
pozostały, bo sądy nie zostały nigdy ani zdekomunizowane, ani nawet
zlustrowane. Nie tylko zresztą dlatego. Ponadto środowisko prawnicze nie zostało
nigdy otwarte na dopływ nowych, nie związanych z PRL ludzi i wielu
dzisiejszych sędziów zostało wypromowanych przez elity prawnicze i partyjno
– państwowe sprzed 1989 roku.
Patrzmy realnie
Dziś nie da się tego już zmienić. Nie ma sposobu na oddzielenie ziarna od
plew. Za dużo było po drodze zmian, wiele dokumentów zostało zniszczonych i
nie można dziś kwestionować zasadności uznania kogoś kilkanaście lat temu
za na tyle nieskazitelnego, by mianować go sędzią. Nie da się więc udowodnić,
że nominacja była zła i że sędziego trzeba odwołać. Nie da się tego
zrobić również z tego powodu, że sędzia ma immunitet, a Naczelna Rada Sądownicza
niezwykle rzadko go uchyla. Mimo, że ponad połowa społeczeństwa ocenia nasz
wymiar sprawiedliwości bardzo źle.
Co możemy zrobić?
Czy jesteśmy więc skazani na niesprawiedliwe sądzenie przez ludzi, którym
nie ufamy? Nie. Na szczęście pozostało jeszcze jedno narzędzie patrzenia na
ręce władzy sądowniczej. Udział w rozprawach sądowych. W Polsce jest wiele
stowarzyszeń, które do takiego udziału zachęcają i go organizują. Z moich
informacji wynika, że żadna z nich nie jest w jakikolwiek sposób wspierana
przez rząd ani bogate organizacje pozarządowe. Mimo to wielu ludzi poświęca
swój czas i pieniądze, by społecznie pomagać innym w nierównej walce z
wymiarem sprawiedliwości. Na pewno nie wszyscy zdecydują się na finansowe
wsparcie tych ludzi. Nie potrafią oni tak skutecznie jak inni prosić o pomoc,
mimo, że często innym ludziom darmowo różną pomoc świadczą. Nie mają
pieniędzy na reklamę w mediach i nie wspierają ich ani dziennikarze ani znani
politycy. Ale to właśnie ci ludzie jeżdżą na rozprawy sądowe, poświęcają
swój czas na pisanie o sprawach innych ludzi, piszą w ich sprawach różne
pisma czy biorą udział w manifestacjach mających uzmysłowić ludziom gdzie
żyją. Bo nie każdy to wie. Wielu z nas nie chce myśleć o tym jak
funkcjonuje nasze Państwo, zamyka oczy na najbardziej nawet widoczne oznaki
jego degrengolady i siedząc cicho w swoim małym kącie ma chyba nadzieję, że
dotykające innych zawirowania jego właśnie ominą. Łatwo jest oglądać
seriale i mecze, pogadać o perypetiach doktora Hausa czy naszego bramkarza w
meczu ze Słowacją. Media zadbają o to, byśmy mieli co oglądać i o czym
potem pogadać. Do seriali i meczów dołożą sprawozdania z podniosłych
uroczystości i serial komediowy pt. Sejm RP. Podniecą niektórych
referowaniem afer i zadbają byśmy czasem nie zapytali o naprawdę winnych. Nie
tylko tych, którzy w aferach brali udział, ale i tych, którzy stworzyli prawo
umożliwiające powstawanie afer, a potem uniewinnianie ich bohaterów. O
zainteresowaniu nas tematami naprawdę dla nas ważnymi możemy zapomnieć.
Tematem „wymiar sprawiedliwości” interesujemy się zazwyczaj wtedy, gdy
puka on do naszych drzwi lub my zaczynamy wisieć u jego klamki. Najczęściej
jest już za późno, bo obywatel RP ma znikome szanse na wygraną w starciu z tą
instytucją.
Żyjemy bardziej w państwie prawników niż w państwie prawa. A nasza obojętność
sytuację tę utrwala. Jeśli nie możemy wspierać finansowo portali takich jak
„Afery Prawa”, to może warto rozważyć wspieranie ich np. uczestniczeniem
w rozprawach sądowych. Takich, gdzie stroną są nasi znajomi lub przyjaciele,
ale też i takich, gdzie decydują się sprawy innych ludzi. Bo jutro możemy być
sami, gdy chodzić będzie o nasze.
Linki do wybranych tekstów W. Korczyńskiego
Dlaczego prawo powinno być miękkie... odp. cz.2 - Waldemar Korczyński
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.