opublikowano: 26-10-2010
Jaki
kraj takie wyroki! Proces Andrzeja Leppera i Stanisława Łyżwińskiego.
Jaki
to kraj, w którym przed publicznie zadanymi oskarżeniami można bronić się
tylko za zamkniętymi drzwiami? Jaki to kraj, w którym sądy wydają wyroki
skazujące na bezwzględne więzienie na podstawie zeznań osoby, która ma
proces za oszustwa i wyłudzenia, która nie wie z kim ma dziecko i która
przypomina sobie, że była rzekomo wykorzystywana po 5 latach, kiedy akurat
przegrała wybory do sejmiku? Niestety to nasza Polska!
Wyrok
(dodajmy nieprawomocny) ws. tzw. „seks afery”, który 11 lutego został
wydany przez jednoosobowy skład sędziowski w Sądzie Okręgowym w Piotrkowie
Trybunalskim dowodzi, że słowa „demokracja” i „praworządność” nie
mają z naszym „wymiarem sprawiedliwości” nic wspólnego!
Proces
Andrzeja Leppera i Stanisława Łyżwińskiego (którego przez 2,5 roku
przebywania w areszcie doprowadzono do kompletnej zapaści zdrowotnej) został
nazwany przez Janusza Wojciechowskiego - byłego sędziego i to z tego rejonu
Polski „procesem kiblowym”. Sędzia Wojciechowski nawiązał tu do czasów
stalinowskich, gdy podobnie jak ws. seks afery, procesy toczyły się w
aresztach lub więzieniach, a oskarżeni byli skazywani na podstawie zeznań świadków,
którzy sprawę znają co najwyżej ze słyszenia.
Proces
ws. „seks afery” nie nawiązywał to metod stalinowskich tylko miejscem, w
którym odbywano rozprawy. Mimo, że nawet sprawy rozwodowe odbywające się w
powiatowych sądach rejonowych zazwyczaj są oceniane przez co najmniej trzy
osoby - sędziego i dwóch ławników - w seks aferze (mimo, że wyrok wydano w
sądzie okręgowym, gdzie standardem jest trzyosobowy skład sędziowski) orzekała
tylko jedna sędzina! Jeszcze przed rozpoczęciem procesu sędzina ta udzieliła
wywiadu „Super Expressowi”, w którym opowiadała o swoich przyszłych
decyzjach (np. przedłużeniu aresztu tymczasowego Łyżwińskiemu). Z gazety
mogliśmy się też dowiedzieć, że w chwili wpłynięcie do sądu aktu oskarżenia
czekała ona dopiero na nominację. Czyżby komuś zależało, by ta konkretna
osoba wydała wyrok w sprawie?
Co
jeszcze bardziej kuriozalne, mimo iż wszystkie oskarżenia zostały wysunięte
publicznie „ (w wywiadzie prasowym umieszczonym w dodatku do „Gazety
Wyborczej” z 4 grudnia 2006), a sama Aneta K. nigdy nie złożyła doniesienia
do prokuratury ws. seks afery (prokuratura wszczęła śledztwo na podstawie
relacji medialnych po rozmowie jej ówczesnego szefa z Jarosławem Kaczyńskim),
to sędzina bez mrugnięcia okiem utajniła cały proces! (Decyzja ta zapadła
jeszcze przed jego rozpoczęciem i też została ogłoszona w „Super
Expressie”). Dlaczego Andrzejowi Lepperowi i Stanisławowi Łyżwińskiemu
odebrano prawo do obrony w takich samych warunkach, w jakich zostali oskarżeni
w obecności opinii publicznej? Czyżby ktoś obawiał się zeznań liderów
Samoobrony?
Obrona
Leppera i Łyżwińskiego wielokrotnie zgłaszała wnioski o ujawnienie chociaż
tylko wyjaśnień oskarżonych, a gdy sędzina uporczywie odmawiała jawności,
także o rozszerzenie składu sędziowskiego. Wszystkie te wnioski były
automatycznie odrzucane! Dlaczego? Czy ktoś obawiał się sytuacji, w której
dwie osoby więcej wiedziałyby co się dzieję za zamkniętymi drzwiami
piotrkowskiego sądu?
Tajne
jest też uzasadnienie wyroku! To znaczy do opinii publicznej dotarł taki
komunikat: Andrzej Lepper i Stanisław Łyżwiński zostali skazani na tyle i
tyle. A teraz sąd powie dlaczego, tylko najpierw proszę wyjść! Jakże ta
sytuacja przypomina „Proces” Kafki lub bardziej współczesny odcinek „Świata
według Kiepskich”, w których prokurator oskarżył Ferdynanda K. o to, że
jest winny. Czy naprawdę tak ma wyglądać nasza rzeczywistość?
Na
naszej stronie pisaliśmy już o tym, jak wiarygodne są oskarżające kobiety,
zbyt ambitne karierowiczki, które mszczą się po przegranych wyborach, za to,
że nie dostały jedynki na liście i nie uzyskały reelekcji na jakiejś
synekurze. Przypomnijmy tylko: Jedna nie wie z kim ma dziecko i dodatku wciąż
przeciw niej toczy się proces o oszustwa, druga oskarżała już swojego przełożonego
w sejmiku o lobbing, gdy ten zabrał jej służbową komórkę, a w rewelacje
trzeciej nie wierzy nawet jej własny ojciec!
Można
tylko pogratulować polskiemu państwu autorytetów! Gdyby jednak w tym procesie
występowały wyłącznie te panie to zapewne sąd nie kompromitowałby się
stając za nimi murem! Trzeba pamiętać jednak o tym, że za oskarżającymi od
początku stały wpływowe koncerny medialne, które na ich historiach zarabiały
krocie i które nie mogły dopuścić do kompromitacji swoich bohaterek oraz, że
natychmiast zostały one wmanewrowane w polityczną grę i konkurencja
Samoobrony w tej aferze też maczała swoje brudne palce!
Teraz
możemy tylko mieć tylko nadzieję, że w wyższej instancji sąd się
zreflektuje i, że ten kompromitujący nasze państwo wyrok, który, co należy
podkreślić nie ma mocy prawa zostanie uchylony!
Wszyscy
ludzie, którzy widzą co się dzieje lub sami doświadczyli jak działa nasze sądownictwo,
prokuratury i inne organa władzy w Polsce nie mogą się jednak poddawać! I
nie mogą działać sami! To jest na rękę dla tych, którzy tworzyli ten
system „ zamknąć drzwi i pojedynczo, a z jednym, człowiekiem zrobią co chcą!
Musimy się zjednoczyć i razem walczyć o praworządność w NASZYM KRAJU!
NIE ODDAWAJMY IM POLSKI WALKOWEREM!
Niech każdy Polak robi co może, by do naszej Ojczyzny zawitała wreszcie
praworządność!!!
Piotr
Mazurek
"Tusk jest cyniczny, w Platformie są wilcze zasady" - Rafał Dutkiewicz
wzięte z archiwum -Skurwiona Samoobrona czy tylko Aneta Krawczyk?
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.