opublikowano: 04-10-2013
Zapis rabowania Polski
Żyd Aaron Langman znany pod
nazwą Janusz Lewandowski. Geniusz żydowskiej ekonomii czyli destrukcji i
grabieży.
Zapis
rabowania Polski (1)
„Wyeliminowanie narodowej
produkcji w Polsce, głównie przemysłu ciężkiego, maszynowego, górniczego,
kolejowego czy okrętowego, zepchnęło Polskę do grona niedorozwiniętych
technologicznie krajów obrzeża starych krajów unijnych.
Pozbawiona zdolności
eksportowych Polska stała się łakomym kąskiem rynkowym wspólnotowej
konkurencji, która otwierając Polsce drogę do Unii, narzuciła jej dalsze
ograniczanie zdolności wytwórczych i zwiększanie uzależniającego ją
importu techniczno-technologicznego, permanentnie zadłużającego ją za granicą,
które obecnie wynosi 16,4 mld dolarów amerykańskich. Taka sytuacja i to w
sercu kontynentu europejskiego pozwoliła natomiast obcym firmom, głównie
europejskim i północnoamerykańskim na natychmiastową ekspansję lokalizacyjną.
Rozpoczął się wyścig po zdobycie uzbrojonej infrastruktury przemysłowej na
własność i to w głównych ośrodkach przemysłowych i wielkomiejskich na
obszarze całej Polski. W ten sposób nowe 87 obce firmy utrwaliły swoją długoterminową
ekspansję i rażąco wysoką dewizowo zależność eksploatacyjną Polski,
ograniczając nasz strukturalny rozwój w oderwaniu od położenia, zasobności
surowcowej i kapitału ludzkiego kwalifikowanej kadry robotniczej i inżynieryjnej,
która poszła w zupełną rozsypkę lub na wcześniejsze emerytury” – pisze
dr Ryszard Ślązak w artykulept. ”Powikłana prywatyzacja” zamieszczonym w
nr 1(10)/2009 dwumiesięcznika „Realia”.
Ponieważ po zlikwidowaniu
przemysłu stoczniowego przez rząd Donalda Tuska Polska stała się krajem bez
własnej ekonomiki, warto przyjrzeć się jak w ciągu 20 lat kolejne ekipy
„prawicowe” i „lewicowe” dokonywały eutanazji gospodarki narodowej, będącej
dziełem dwóch pokoleń Polaków. Ten przegląd zawdzięczamy uprzejmości dra
Ślązaka, który zezwolił nam na wykorzystanie materiałów zamieszczonych w
ww. pracy, za co autor i redakcja składają serdeczne podziękowania Panu
Doktorowi.
Sterowany bałagan
Na przełomie lat 1989/90 ówczesne
władze rozpoczęły przygotowania do przemian własnościowych w naszym kraju.
Jednym z motywów tych posunięć był jeden z niepisanych punktów układu
„okrągłego stołu”, polegający na oddaniu władzy politycznej
„Solidarności” w zamian za uwłaszczenie nomenklatury partyjnej. Pierwszy
krok stanowiło usamodzielnienie przedsiębiorstw państwowych, co oznaczało
zdjęcie gwarancji władz, natomiast państwo przejęło długi zagraniczne tych
zakładów. (Wówczas tylko państwo, a nie podmioty gospodarcze było zadłużone
względem zagranicy.) W tym okresie pojawiły się trzy rodzaje własności:
samodzielne przedsiębiorstwa używające jeszcze przymiotnika „państwowy”,
własność Skarbu Państwa i własność prywatna. Przywrócono funkcjonowanie
przedwojennego Kodeksu handlowego (nota bene nigdy nie został on formalnie
uchylony), który zezwalał na powstawanie nowych podmiotów gospodarczych różnego
rodzaju. Na początku lat 90. wyodrębniono czwarty rodzaj własności – własność
komunalną..
Za tymi gwałtownymi zmianami
nie nadążało jednak ustawodawstwo gospodarcze – w praktyce obowiązywało równolegle
nowe i stare prawo. Zasypywany pytaniami Sąd Najwyższy podjął uchwałę z
dnia 12 grudnia 1989 roku nr III CRN 401/89 (nie publikowaną!), w której
uzasadniał, że majątek państwowych zakładów jest ich własnością i nie
stanowi własności Skarbu Państwa.
Tym samym zakłady państwowe
zostały uwłaszczone majątkiem od stycznia 1989 roku.
Oznaczało to, że mogą one
tworzyć spółki z innymi podmiotami gospodarczymi – głównie akcyjne i z
ograniczoną odpowiedzialnością, bez uzyskiwania zgody branżowych ministrów.
Na podstawie nowych regulacji prawnych w latach1989 – 1990 zakłady stały się
właścicielami gruntów i innych nieruchomości dotąd przez niezarządzanymi w
imieniu państwa. W 1993 roku Sąd Najwyższy inną uchwałą (tym razem
opublikowaną) potwierdził rozróżnienie własności, formułując termin
„Skarbu Państwa”.
Tak szybki proces przekształceń
własnościowych stał się przyczyną majątkowego ataku na zadłużone zakłady
ze strony różnych sił krajowych i zagranicznych oraz bankowych kredytodawców.
Banki obejmując czy przejmując akcje lub udziały w nowych spółkach szybko
zaczęły je rozparcelowywać, dzielić, likwidować i zbywać ich majątek o równowartości
należności kredytowych czy akcji bądź udziałów. Częściowo również z
winy banków nastąpił lawinowy proces upadłości, bankructw, likwidacji,
sprzedaży i różnorodnych spekulacji majątkiem wypracowanym przez Naród w
latach 1945 – 1989. Miało miejsce rażące marnotrawstwo majątku narodowego,
na przy zezwoleniu władz państwowych wszystkich szczebli. Co gorsza, już na
początku realizowania doktryny prywatyzacyjnej odrzucono zasadę zachowania w rękach
państwa pewnej liczby przedsiębiorstw o znaczeniu strategicznym.
Opisany tu bałagan wynikał nie
tylko z braku doświadczenia czy też niechlujstwa. Przy braku jasnego,
czytelnego prawa, nieprecyzyjnych zasadach wyceny (o czym poniżej), braku określenia,
co powinno pozostać w ręku państwa lub pod jego kontrolą, można było za
bezcen – ale za to za łapówki – wyprzedać zagranicznemu kapitałowi cały
majątek narodowy.
Wycena według uznania
W pierwszych latach 90.
zastanawiano się nad metodą wyceny podmiotów państwowych oraz nad tym, co ma
być i komu sprzedane. W rezultacie mienie państwowe podzielono na trzy grupy:
a) niebędące przedmiotem
obrotu, zawsze pozostające jako własność państwa, np. złoża kopalin czy
dobra kultury;
b) dobra nieprzeznaczone do
obrotu, nabyte lub wytworzone za środki publiczne przez jednostki państwowe;
c) mienie stanowiące obecnie
lub w przyszłości przedmiot obrotu, a przeznaczone do prywatyzacji.
Według tej metodologii mienie
zaliczone do grupy „a” określano tylko rzeczowo, w ujęciu opisowym lub
rodzajowo-opisowym, ale wyceny dokonywano jak dla mienia będącego w stanie
naturalnym, dóbr kultury, zasobów dokumentacyjnych czy archiwaliów. Majątek
z grupy „b”, ujmowano wartościowo, stosując wartość szacunkową, głównie
w odniesieniu do gruntów. Natomiast mienie z grupy „c”, ujmowano wartościowo
na podstawie przepisów o rachunkowości oraz odnoszących się do jednostek państwowych.
Te pośpiesznie przyjęte zasady wyceny sprawiły, że nadano im szczegółowy
charakter i przyjęto odmienne wymogi.
Tak sformułowane zasady
powodowały nieadekwatność przyjmowanych kwot wyceny do rzeczywistej wartości
mienia oraz niemożność stosowania jednego miernika wartości. Majątek państwowy
wyceniano poprzez szacunek ekspercki, szacunek własny Ministerstwa Skarbu Państwa,
poprzez operat szacunkowy, w oparciu o informacj e przekazywane przez starostów,
a także wyceniano według wartości wynikającej z protokołów przekazania zakładu
pracy nowemu użytkownikowi – właścicielowi.
Stosunkowo największa uznaniowość
występowała przy wycenie gruntów państwowych, będących obiektem szczególnego
zainteresowania rolników – z jednej strony a wszelkiej maści spekulantów
krajowych izagranicznych – z drugiej. Pamiętajmy, że w roku 1987 grunty
Skarbu Państwa obejmowały 42% terytorium kraju, co stanowiło niemal 13 mln
hektarów. Gminy i różne osoby prawne zajmowały tylko 6% obszaru państwa, a
osoby fizyczne miały prawo własności do 52% powierzchni kraju. Wartość tych
gruntów ujmowano tylko wtedy, gdy nieruchomość była znana. W zasobach
Agencji Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa w 1997 roku znajdowało się
2.435.214 hektarów o uznaniowo określonej wartości 6 021 160 110 zł. Po 2004
roku grunty wyceniano bardziej precyzyjnie.
Ile mieliśmy
W 1997 roku. działało 415
jednoosobowych spółek Skarbu Państwa o wartości nominalnejakcji
26.494.319.033 zł. Z liczby tej 39, o wartości akcyjnej 110.684.200 zł, było
w stanie likwidacji. Natomiast spółek z częściowym udziałem Skarbu Państwa
istniało 1.347, o wartości udziałów państwa wynoszącej 8.983.367.950, w
tym 33 spółki o wartości 74.567.470 zł znajdowały się w stanie likwidacji.
Wszystkie spółki z całkowitym i częściowym udziałem Skarbu Państwa,
podlegały nadzorowi Ministra Skarbu Państwa. Do organów zarządzających tych
spółek partie polityczne desygnowały swoich delegatów, co nadzwyczaj sprzyjało
ich prywatyzacji.
Jeszcze w 1997 r. przedsiębiorstwa
państwowe i banki państwowe, dla których organem założycielskim i zarządzającym
byli minister skarbu i wojewodowie, posiadały fundusze własne o łącznej,
szacunkowej wartości 42.099.088 tys. zł, która w czasie działalności
gospodarczej powinna wzrastać, a nie maleć, bo stanowi to przecież cel ich
działalności.
Poza tym majątkiem Skarbu Państwa,
Minister SP wniósł część majątku narodowego do 38 różnego rodzaju
fundacji o łącznej wartości 17,098.mln zł. Majątek ten w wielu przypadkach
został dziwnie „uwłaszczony” i nadal po cichu się rozpływa. Z czego
wynika konieczność rzetelnej ewidencji majątków wszelkich fundacji, którym
rząd powierzył mienie narodowe do czasowego gospodarowania. Minister powinien
każdego roku składać dokładne sprawozdanie z gospodarowania tym majątkiem
przez fundacje. Ponadto do wiadomości publicznej powinien podawać wykaz
fundacji z wyszczególnieniem, jakim majątkiem narodowym dysponują i jak go użytkują.
A są to grunty, budynki, pałace, nawet te znacjonalizowane, a niezwrócone ich
prawowitym właścicielom, budynki wybudowane po wojnie. Majątek ten nie
powinien pozostawać bez nadzoru państwa, mimo iż umknął z dotychczasowej
publicznie dostępnej ewidencji.
Po 10 latach, w 2007 roku. Skarb
Państwa dysponował akcjami i udziałami w 1.344 spółkach, z których 982
prowadziło działalność gospodarczą, a wartość akcji i udziałów w tych
spółkach wynosiła 198 mld złotych. Z tych 1.344 spółek tylko 410 było
jednoosobowymi spółkami Skarbu Państwa z kapitałem o wartości 80 mld złotych.
Na giełdzie papierów wartościowych notowano tylko 40 spółek dysponujących
akcjami o wartości 73 mld zł. Najdroższe były spółki energetyczne
wycenione na ok. 56 mld złotych, których wartość znacznie wzrosła. Za nimi
znajdowały się spółki kolejowe o wartości 12 mld złotych. Do nieodpłatnego
nabycia akcji w spółkach w samym tylko 2007 roku uprawnionych było 1,64 mln
pracowników różnych zakładów, a także rolników, którzy łącznie
otrzymali nieodpłatnie 950 mln akcji. W całym dotychczasowym procesie
prywatyzacyjnym nieodpłatnie akcje uzyskało około 4 mln pracowników.
Zapis
rabowania Polski (2)
Kontynuujemy zapis eutanazji
gospodarki narodowej pod hasłem „prywatyzacji” przeprowadzanej od tzw. przełomu,
czego symbolicznym zakończeniem stała się likwidacja przemysłu stoczniowego
na przełomie ubiegłego i bieżącego roku. Przypominam, że w artykuletym
korzystam z danych zawartych w artykule dra Ryszarda Ślązaka „Powikłana
prywatyzacja” zamieszczonym w nr 1/10 2009 dwumiesięcznika „Realia”, na
co zezwolił Autor.
Po cichu, a potem jawnie.
„Prywatyzacja stała się
doktryną i programemgospodarczym niemal wszystkich rządów po roku 1989 (…)
stała się integralną częścią programu działalności gospodarczej, którego
założenia opracowywał rząd, a Sejm zatwierdzał i rozliczał go z tej
realizacji” – w wymienionej pracy. Pierwsza prywatyzacja odbywała się po
cichu, niejawnie, począwszy od 1988 r. i obejmowała ona głównie nomenklaturę
partyjno-rządowo-esbecką. Ta prywatyzacja nie podlegała ewidencji, choć objęła
ona majątek wartości 200 mln zł.
Tę jawną rozpoczęto w 1990 r.
Istniało wtedy 8.453 zarejestrowanych przedsiębiorstwpaństwowych, z czego w
okresie 1990 – 2000 „sprywatyzowano” 5.216, co stanowi 62% stanu wyjściowego.
W 2002 r. działalność gospodarczą prowadziło 1.386 państwowych zakładów,
z których w roku 2006 pozostało czynnych tylko 551, 94 likwidowano, a 188
znajdowało się w stanie upadłości (vide – tabela 1). Zasadniczy cel
prywatyzacji stanowiło unicestwienie najpierw wielkich przedsiębiorstw państwowych,
określanych pogardliwie „molochami”. Tak naprawdę chodziło o sprzedaż
uzbrojonych terenów, głównie miejskich, zabudowań i wyposażenia
technicznego. W ten sposób firmy zagraniczne, przy pomocy polskich kondotierów,
wyparły raz na zawsze polskie przedsiębiorstwa z ich zagranicznych rynków
zbytu.
Jednocześnie likwidowano
centrale handlu zagranicznego, głównie eksportowe, co niemal całkowicie i
nagle załamało polski eksport wyrobów przemysłowych i eksport budownictwa.
Ten ostatni rozwijany był na podstawie długoterminowych umów państwowych,
przyczyniając się do wzrostu polskiego eksportu w ramach nowej polityki
gospodarczo-modernizacyjnej Edwarda Gierka. Polityka „prywatyzacji”
doprowadziła polskie centrale eksportowe do paraliżu ekonomicznego, a następnie
do ich rozpadu i likwidacji. Na proces prywatyzacji nie miały one wpływu,
ponieważ o losie przedsiębiorstw państwowych decydowały ówczesne, z zasady
niestabilne politycznie, nowe władze. W rezultacie nastąpiło zwiększanie
importu inwestycyjnego i importu ogółem, w dużej części zbędnego, czy wręcz
śmietnikowego. Poprzedniej struktury eksportowej nigdy już nie odbudowaliśmy,
a i dziś w programach rządowych ten problem nie istnieje.
Jeszcze do początku lat 90
Polska eksportowała kompletne obiekty przemysłowe, różnorodne usługi (także
medyczne) na Bliski i Daleki Wschód, do Azji, Europy, Związku Sowieckiego.
Budowaliśmy drogi, mosty, zakłady przemysłowe pod klucz, kopalnie, huty,
elektrownie, całe osiedla mieszkaniowe od zaprojektowania do ich kompleksowego,
ostatecznego wykonania, szpitale, w których w ramach kontraktów usługowych były
zatrudnione całe nasze zespoły medyczne. Roczne wpływy z tego eksportu sięgały
ponad 6 mld USD. Tylko z samego eksportu różnorodnych usług, nasze wpływy w
końcu lat 70. i w latach osiemdziesiątych wynosiły rocznie ponad 2 mld USD.
Wyspecjalizowane polskie firmy renowacyjne (odbudowy i konserwacji zabytków)
realizowały w różnych krajach europejskich i pozaeuropejskich tego rodzaju usługi,
co poza zarobkiem i dopływem wymienialnej waluty dla nich i dla kraju, dawało
polskiej kadrze technicznej i artystycznej uznanie i zawodową sławę zagranicą,
z czego korzystamy do dziś.
Tzw. Prywatyzację motywowano
rzekomo większą efektywnością ekonomiczną tego sektora. Tłumaczono, że
nawet przedsiębiorstwa państwowe przekształcone w spółki prawa handlowego
osiągają lepsze wyniki w porównaniu z czysto państwowymi. Aby nadać szczególną
wagę tej wyprzedaży, ukuto termin „inwestora strategicznego”, z reguły
zagranicznego. Wyprzedaż miała się stać jednym z decydujących czynników
wzrostu gospodarczego, szybkiego wzrostu eksportu i spadku importu. Minione
20-lecie dowiodło czegoś wręcz przeciwnego: eksport rósł bardzo powoli (była
to tendencja stała), czemu towarzyszył lawinowy wzrost importu uzupełniającego,
co uzależnia produkcję realizowaną przez nowego właściciela od dostaw
zagranicznych. Import półfabrykatów i innych elementów, które mogą być
produkowane w Polsce, ma stałą tendencję wzrostu.
Ponadto w Polsce zagraniczni właściciele
z reguły zmieniali asortyment produkcji i wytwarzają części, elementy i półfabrykaty,
a nie produkt finalny. W przypadku tego ostatniego nie oznakowują, że towar
został wytworzony w Polsce.
Taki stan rzeczy zwiększa pośrednio
obciążenie dewizowe państwa, bo tylko państwo dysponuje dewizami i to państwo,
kosztem własnego budżetu, zapewnia obce dewizy na regulacje zobowiązań płatniczych
wobec zagranicy.
Pętla Balcerowicza
Nowo mianowany minister finansów,
a jednocześnie wicepremier – Leszek Balcerowicz (funkcje te pełnił w latach
1989-1991, a następnie za rządów AWS/uW w okresie1987-2000), od razu
wprowadził restrykcyjną politykę finansową służącą podbiciu
ekonomicznemu Polski przez Zachód. Paradoksalnie, jego polityce sprzyjały
odziedziczone po poprzednim systemie – centralny model zarządzania oraz
powszechna własność państwowa. Ponadto do państwa nadal należały
wszystkie banki, a NBP nadal nosił charakter nie banku centralnego, ale
monobanku: udzielał kredytów, obsługiwał finansowo podmioty gospodarcze,
dysponował rozbudowaną siatkę filii.
Nadal więc polityka kredytowa i
stopy procentowe zależały od decyzji MinistraFinansów.
Na początku 1989 roku średnia
stopa procentowa dla kredytów inwestycyjnych wahała się w granicach 4 -7
procent, a kredytów obrotowych 7-10 proc. Od początku 1990 r. Balcerowicz
podniósł drastycznie wszystkie stopy procentowe, w tym stopy odsetek od zaległości
podatkowych oraz odsetki cywilnoprawne, czyli tzw. ustawowe, stosowane w
relacjach podmiot – obywatel.
Stopy kredytowe wzrosły w roku
1990 do ponad 72 proc., a stopa redyskontowa nawet do106 proc. rocznie.
Odsetki ustawowe wzrosły do 92
proc. średniorocznie, odsetki od zaległości podatkowych nawet do 212 proc. średniorocznie,
a czasowo aż do 720 proc.
Horrendalnemu podniesieniu stóp,
co stanowiło bandytyzm ekonomiczny, towarzyszył bandytyzm prawny, bowiem nowo
wprowadzone stopy procentowe obejmowały nie tylko nowe umowy kredytowe, ale również
wszystkie kredyty udzielone uprzednio. Czyli, już w trakcie trwania umowy,
kredytobiorcom narzucono nowe warunki kredytowe w czterech tytułach
odsetkowych, po to, aby nie mogli prowadzić działalności gospodarczej.
Zostali oni z góry skazani na straty. Wszystkie przecież rodzaje kosztów były
uprzednio kalkulowane w oparciu o stopy z umów zawartych przed rokiem 1990. Nagły
wzrost stóp procentowych prowadził nieuchronnie do szybkiej upadłości i
likwidacji przedsiębiorstw państwowych z powodu niewypłacalności, niewypłacalność
do ich upadku, a to z kolei dawało asumpt do ich pośpiesznej, przymusowej
prywatyzacji pod pozorem braku zyskowności. Metody te przypominają niszczenie
własności prywatnej domiarami w czasach stalinowskich. Zadłużone w ten sposób
podmioty gospodarcze nie mogły spłacić nie tylko kapitału uzyskanego z
kredytu, ale i ponad dziesięciokrotnie wyższych odsetek, tym bardziej że władze
i banki przyjęły zasadę, że wszelkie spłaty dłużnika (kredytobiorcy)
najpierw są zaliczane na spłatę odsetek, a dopiero reszta na spłatę kapitału
kredytowego.
Balcerowicz stworzył sytuację
wieczystego zadłużenia i niemożności spłaty kredytów kiedykolwiek, co przyśpieszało
nagonkę prywatyzacyjną zarówno ze strony władz, jak i różnych kombinatorów
krajowych i zagranicznych. Stosunkowo często przyjmowano kwotę zadłużenia
przedsiębiorstwa za cenę jego sprzedaży. Wycena przedsiębiorstwa zazwyczaj
miała charakter uznaniowy. Z zasady kwestionowano wartość ewidencyjną majątku
trwałego, twierdząc, że majątek ten został już zamortyzowany, jest mało
wartościowy produkcyjnie, a to rażąco zaniżało wartość podmiotu
gospodarczego. Ponadto do wyceny z reguły nie zaliczano wartości gruntu, na którym
znajdował się zakład. Przejęć za należności kredytowe i odsetkowe
dokonywały także banki. Uzyskały one zamianę swoich należności kredytowych
na udziały czy na akcje u tych kredytobiorców. W sztucznie zawyżonej części
odsetkowej uzyskiwały one korzyści finansowe czy majątkowe niemal za darmo.
Podsumujmy. Wskutek wstrząsowej
polityki finansowej nastąpiła niemal powszechna niewypłacalność różnorodnych
podmiotów gospodarczych, ogromne zatory płatnicze i zastosowana przez władze
blokada kredytowa wobec przedsiębiorstw państwowych.
W takich to warunkach
ekonomicznych następował aktywny politycznie proces przekształceń
prywatyzacyjnych. Sztucznie zawyżone zobowiązania bezpośrednio wpływały na
uzyskiwaną cenę zbycia, czy ceny udziałów bądź akcji podlegających
sprzedaży. Innymi słowy, chodziło o wyprzedaż polskich zakładów jak
najszybciej i jak najtaniej.
Zapis
rabowania Polski (3)
Poniżej przedostatni odcinek
relacji z niszczenia gospodarki polskiej przez ekipy rządzące Polską od 1989
r. W artykule tym korzystam z danych zawartych w artykule dra Ryszarda Ślązaka
„Powikłana prywatyzacja” zamieszczonym w nr 1/10 2009 dwumiesięcznika
„Realia”, na co zezwolił naszej redakcji Autor.
Apogeum wyprzedaży
31.10.1997 r. rządy w Polsce
objęła koalicja AWS-UW. Na czele gabinetu stanął Jerzy Buzek (AWS), ale
kluczowe resorty gospodarcze (i nie tylko) objęli bądź funkcjonariusze UW, bądź
ludzie z AWS, których poglądy na gospodarkę (a raczej wykańczanie polskiej
gospodarki) mieli tożsame z partią Bronisława Geremka. Tak więc
wicepremierem i jednocześnie ministremfinansów został Leszek Balcerowicz –
w gabinecie Tadeusza Mazowieckiego pogromca przedsiębiorstw państwowych. Urząd
ten pełnił do czerwca 2001 r., kiedy to UW – ku rozpaczy Mariana
Krzaklewskiego – opuściła koalicję. Był on faktycznym dyktatorem
gospodarki. W procederze wyprzedaży majątku narodowegozaciekle pomagał mu
minister skarbu państwa – Emil Wąsacz (AWS), zdymisjonowany dopiero
16.08.2000 r., na cztery miesiące zastąpiony przez Andrzeja Chronowskiego, a
od 28.02.2001 r. funkcję tę objęła Aldona Kamela-Sowińska. Zapewniała ona
publicznie, że do końca kadencji rządu nie pozostanie w Polsce ani jeden zakład
państwowy. Wprawdzie zapowiedzi nie spełniła, ale starała się bardzo
usilnie. W każdym razie rządy Buzka stanowią apogeum wyprzedaży (z reguły
za bezcen) majątku narodowego, zaś rok 2000 jej szczyt.
W roku 1999 majątek Skarbu Państwa
(w tym państwowe zasoby własności rolnej) wyceniono na 159 mld zł (ok. 41
mld USD). Wartość samych przedsiębiorstw i banków państwowych i
jednoosobowych spółek Skarbu Państwa oraz udziałów i akcji państwa w różnych
podmiotach gospodarczych wynosiła ok. 137 mld zł (ok. 35 mld USD). Przyjęto
wtedy (teoretycznie), że część majątku państwowego służąca zadaniom
publicznym nie będzie prywatyzowana. Jego wartość oszacowano na ok. 21 mld złotych.
Tylko w roku 2000
„sprywatyzowano” poprzez sprzedaż: Polski Koncern Naftowy S.A,
Telekomunikację Polską S.A, Bank Handlowy w Warszawie S.A, Bank PBK S.A., Bank
Pekao S.A, Orbis S.A. Nadto rozpoczęto przygotowania do prywatyzacji głównych
sektorów gospodarki: energetyki, hutnictwa, cukrownictwa, górnictwa węgla
kamiennego, a nawet przemysłu obronnego. Forsowano też przyśpieszenie
prywatyzacji bezpośredniej, czyli sprzedaży całkowitej. W tym samym roku
rozpoczęto sprzedaż 9 spółek w ramach prywatyzacji pośredniej, tzw. kapitałowej,
czyli udziałów i akcji w spółkach Skarbu Państwa wcześniej powstałych w
ramach komercjalizacji. W grupie tych 9 spółek były: Zespól Elektrociepłowni
Wrocławskich Kongeneracja S.A, Elektrociepłownie Warszawskie S.A, Polskie
Linie Lotnicze LOT SA, Elektrociepłownia im. T Kościuszki S.A, Zakłady
Farmaceutyczne Polfarma S.A, Szczecińskie Zakłady Nawozów Fosforowych
„Superfosfat” S.A, Kieleckie Zakłady Przemysłu Wapienniczego S.A, Zakłady
Gipsowe Dolina Nidy oraz Opoczno S.A. W 3 innych spółkach nastąpiła
warunkowa sprzedaż akcji tj. w Elektrociepłowni Wybrzeże S.A, w Górnośląskim
Zakładzie Energetycznym S.A i w Śląskiej Spółce Cukrowej S.A.
Minister Skarbu sprzedawał też
udziały i akcje 24 spółek Skarbu Państwa oraz rozpoczął sprzedaż akcji i
udziałów w 80 nowych spółkach, w 32 wznowił sprzedaż akcji i udziałów,
jak również wznowił procesy upadłościowe. W roku 2000 całkowicie
sprywatyzowano 35 spółek i w 12 rozpoczęto sprzedaż. Z niepełnych danych
wynika, że podczas 20 lat prywatyzacji wpływy finansowe wyniosły zaledwie
94,54 mld zł, w tym ze sprzedaży banków 22,52 mld zł. Ryszard Ślązak
pisze: „W żadnych materiałach sejmowych nie można było znaleźć danych o
wpływach dewizowych z tej prywatyzacji, o dokonanych wpłatach dewizowych z
zagranicy za nabywany zakład czy za nabywane akcje lub udziały. Nie ma też
wykazu sprywatyzowanych czy przekształconych w spółki zakładów, komu zostały
sprzedane, jakie uzyskano za nie należności, czy były wpłaty dewizowe za ich
nabycie przesyłane z zagranicy oraz jakie poniesiono koszty w trakcie sprzedaży,
czy przekształcania danego zakładu”.
Ziemia i grunty pod młotek
Na początku przekształceń własnościowych
w rękach państwa znajdowało się 3.352.631 ha ziemi, z czego większość
przeznaczono do sprzedaży, względnie do dzierżawy – często nawet na okres
ponad 20 lat. Dotąd sprzedano 1,8 mln ha gruntów. W 2003 r. na podstawie 150
tys. umów wydzierżawiono 2,4 mln ha gruntów, tj. około 70 proc. ówczesnego
zasobu, a obecnie wydzierżawionych jest 1,8 mln ha W zasobach państwowych
pozostało jeszcze 1,1 mln ha. Obecnie porządkuje się ewidencję gruntów
znajdujących się w dyspozycji wojewodów i starostów gospodarujących
gruntami Skarbu Państwa. Inne grunty, jako samorządowe, pozostają w
dyspozycji wójta, starosty i marszałka województwa.
Grunty i ziemia niedzierżawiona
i niesprzedana oraz położona wewnątrz aglomeracji miejskich, czy w nieistniejących
już okręgach przemysłowych, stanowi przedmiot usilnych zabiegów spekulantów,
głównie zagranicznych, w celu ich odrolnienia. Odrolnienie ma objąć grunty
bez względu na klasę ziemi, choć powinno obejmować tylko grunty klasy V i
VI, jako niemal nieużytki rolne. Dr Ślązak zauważa: „Powtarza się
sytuacja z okresu panowania ziemskiej doktryny przeniesionej ze Związku
Sowieckiego, że ziemia nie była czynnikiem ekonomicznym, nie miała w ogóle
ceny. Według tej zasady rozwój przestrzenny Warszawy pchano na żyzne tereny
rolnicze Służewca i Ursynowa, zamiast na piaski Młocin czy w kierunku
Otwockim”.
Brak ustalenia ceny gruntów w
okresie intensywnej prywatyzacji od początku lat dziewięćdziesiątych
spowodował, że wielu prywatnych nabywców zakładów państwowych, natychmiast
dzieliło je na mniejsze działki i wnosiło aportem po parokrotnie wyższej
cenie do innych nowo powstałych podmiotów, czy nawet zbywało.
Usługi doradcze, opiniodawcze
dokonywały firmy czy nowo tworzoneobce spółki, które kapitał zdobywały,
dopiero realizując zamówienia na tzw. doradztwo. Zyski pochodzące z tych zamówień
transferowano, po zamianie krajowych środków płatniczych na waluty obce
zagranicę.
Wzrost zainteresowania
wszelkiego rodzaju gruntami wystąpił głównie w okresie przygotowawczym do
naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Rozparcelowywano grunty kółek
rolniczych oraz państwowych gospodarstw rolnych po ich likwidacji. Z drugiej
strony – reprywatyzację i zwrot ziemi przedwojennym właścicielom
przewlekano w nieskończoność, aby nie reaktywować historycznej warstwy
ziemian.
Narodziny nowej oligarchii
Tzw. Prywatyzacja służyła dwóm
grupom beneficjantów. Pierwszą stanowiły firmy i koncerny zagraniczne, które
nabywały nie tylko poszczególne zakłady, ale całe branże i rynki zbytu po
cenach śmiesznie niskich. Przejmowały one polskie podmioty gospodarcze, a następnie
likwidowały, bądź uruchamiały produkcję półfabrykatów, stanowiących
uzupełnienie produkcji zakładów umieszczonych w krajach macierzystych. O
kulisach tej prywatyzacji oraz branych przy tej okazji łapówkach znakomicie
pisał kilka lat temu prof. Kazimierz Poznański w dwóch książkach –
„Wielki przekręt” i „Obłęd reform”.
Druga grupa to rodzime
„elity” polityczne, które podjęły samouwłaszczenie, zapominając o obowiązku
wyrównania krzywd pokoleniu, które odbudowywało Polskę ze zniszczeń
wojennych i zostało pozbawione jakiejkolwiek własności. A jest to pokolenie
odchodzące.
Dr Ślązak tak komentuje ten
proces: „Naiwna, liberalna wiara w samoregulującą się gospodarkę rynkową
i preferencje wobec cudzoziemszczyzny sprawiły, że majątek narodowy
przechodził w obce ręce, a nie w ręce własnych pracowitych obywateli, zwłaszcza
indywidualnych rolników, którzy powinni nabyć na paroletnich warunkach
kredytowych większość gruntów rolnych, jakimi państwodysponowało od
momentu przemian.
Łatwość nabywania od państwa
ziemi rolnej nawet na długoletnie dzierżawy czy też gruntów po zakładowych
spowodowała szybkie własnościowe rozwarstwienie się społeczeństwa, co
sprzyjało powstawaniu nowej klasy posiadaczy i nowych już regionalnych
struktur oligarchicznych, nawet oligarchii rolnej. Aktywność w pozyskiwaniu
ziemi od państwa przejawiały głównie te siły, które dysponowały wiedzą i
przygotowywały się pod przyszłe uzyskiwanie korzyści z unijno- narodowych
dopłat okresu członkowskiego. Te przyszłe zapoczątkowane w roku 2004
narodowo- unijne dopłaty powierzchniowe do gruntów rolnych, utrwaliły podział
struktury w rolnictwie, na większościową liczebnie drobnicę gospodarstw do
20 ha stanowiącą około 76 proc. ogółu gospodarstw rolnych i drugą część
oligarchiczną od 300 ha aż do 12.400 ha stanowiącą około 20 proc. obszaru
rolnego”.
Nowi władcy Państwa Polskiego
nie zapomnieli również o pomocy dla nabywców naszego majątku narodowego w
sektorach pozarolniczych. Przejawiała się ona w zwolnieniach podatkowych sięgających
nawet 10 lat. Była to innego rodzaju dotacja i to dla firm cudzoziemskich. Inną
formą dotacji były kredyty preferencyjne oraz pomoc uzyskiwana z funduszy
przedakcesyjnych rozdzielanych przez państwo. Trzeba też pamiętać o dopłatach
powierzchniowych dla rolnictwa, już w niemałym stopniu opanowanym przez
zagranicznych właścicieli. Wreszcie – po aneksji Polski do UE – obcy
kapitał w rolnictwie czy w innych dziedzinach gospodarki korzysta z najprzeróżniejszych
funduszy unijnych, skorzystanie, z których jest uwarunkowane udziałem budżetu
państwa w granicach 25 – 50 proc.
Zapis
rabowania Polski (4)
Poniżej ostatni odcinek relacji
z niszczenia i wyprzedaży gospodarki polskiej przez ekipy rządzące Polską od
1989 r. Przypominam, że wartykule tym korzystam z danych zawartych w artykule
dra Ryszarda Ślązaka „Powikłana prywatyzacja” zamieszczonym w nr 1/10
2009 dwumiesięcznika „Realia”, na co zezwolił Autor.
„Tubylcy” w odstawce
Prywatyzację w Polsce
przeprowadzały z reguły firmy zagraniczne. Pełniły one dwojakie funkcje: po
pierwsze – przystosowywały one zakłady do przejęcia przez nowego właściciela,
po drugie – choć nie zawsze – wyszukiwały kupca zwanego mylnie inwestorem.
Dr Ryszard Ślązak pisze: „Miały one niczym nieskrępowany dostęp do organów
władzy, która wprost szczyciła się otwartością na współpracę z zagranicą,
choć w rażącej różnicy poziomowej, bo nie na równorzędnym poziomie państwowym”.
Firmypolskie były dyskryminowane w tym procederze. Nie brały w
„doradzaniu” ani nasze uczelnie ekonomiczne, ani wybitni polscy ekonomiści.
Nie dopuszczono też ani polskich (jeszcze)banków, ani instytutów branżowych
(potem rozpędzonych). Na „doradców” zagranicznych, niekiedy zwykłych
hochsztaplerów, nie szczędzono środków.
Często honorarium otrzymywały
one, głównie banki, w walutach wymienialnych, aby wykonawcy tych usług nie
ponosili kosztówróżnic kursowych i prowizji bankowych przy zamianie w
polskich bankach złotych na walutę obcą. Troska to zgoła wzruszająca.
Niejednokrotnie tak uzyskane należności „doradcy” przeznaczali na zakup
polskichprzedsiębiorstw lub udziałów lub akcji w nich (sic!). Największe
prowizje otrzymywały banki zagraniczne za „sukces przy prywatyzacji”, za
znalezienie kupca (z zasady ze swojego kraju) i za przeprowadzenie jego sprzedaży.
Od niektórych wynagrodzeń strona polska płaciła jeszcze podatek VAT i inne
pochodne im koszty, niezaliczone bezpośrednio w koszt obsługi tych umów.
„Zagraniczny, więc lepszy”
– takie hasło przyświecało sprzedawcom naszego majątku, a właściwie
sprzedawczykom.
Kto się obłowił?
Przyjrzyjmy się, ile w niektórych
latach zarobiły zagraniczne firmy doradcze.
Wydatki na nich w 1993 r.
stanowiły kwotę ponad 37 mln zł.
Wówczas sprzedawano 184 przedsiębiorstw.
W 100 przypadkach brali udział „doradcy” zagraniczni, w większości obce
banki. Oto lista tych, którzy w owym roku najbardziej się obłowili. Habros
Bank zajął się sprzedażą 5 państwowych zakładów papierniczych, za co
policzył sobie i wziął 4,4 mln zł. Bain and Compagnie „obrabiał”
przedsiębiorstwa z branży telekomunikacyjnej za 7,3 mln zł. Price Waterhause
pobrał 1,9 mln zł, White and Case – 110 tys. zł, Samuel Montagu – 586 mln
zł, Creditanstalt Investment – 4,5 mln zł. Zakłady „Stomil” prywatyzowało
Societe General za 890 tys. zł. Inni doradcy policzyli sobie następująco:
Nicom Consulting – 200 tys., zł, NM Rothschild – 270 tys. zł, Winson and
Elkins -150 tys. zł, Dickions Wright – 300 tys. zł, BAA – 143 tys. zł,
KPMG – 400 tys. zł, Artur Andersen – 1,214 mln zł, Deloitte and Touche –
100 tys. zł, Kleinwort Benson Limited – 260 tys. zł, International Finance
Corporation – 1,1 mln zł, York Trust 160 tys. zł, ING Bank 90 tys. zł. Ci i
inni „doradcy” kosztowali budżet państwa (czyli nas wszystkich) 26 mln zł,
co stanowiło 69 proc.kosztów obsługi wyprzedaży majątku narodowego w 1993
r.
W 1994 r. koszty te opiewały na
22,893 mln zł, z czego firmom obcym, przeważnie bankom, zapłaciliśmy 16,8
mln zł, czyli 73,5 proc. tej kwoty. „Krajowcy” uzyskali 5,2 mln zł, tzn.
22,7 proc. Zapłacony z budżetu państwa od niektórych transakcji z firmami
zagranicznymi podatek VAT wypełnia różnicę. Price Waterhause zajął się
hutami szkła Jarosław i Kunice za 1,5 mln zł. Bain and Company „prywatyzował”
fabryki baterii, w tym znaną Centra Poznań, za 380 tys. zł. Dams and Moore za
„zajęcie się” celulozowniami i zakładami papierniczymi uzyskał 350 tys.
zł.
Rothschild doradzał, jak
„spylić” Orbis za 250 tys. zł. Morgan Grenfell za „prywatyzację”
fabryk tytoniowych wziął 150 tys. zł. International Financial Corporation
zarobił 1,7 mln zł, W następnym, 1995 r., koszty obsługi „prywatyzacji”
121 zakładów państwowych wyniosły 34,8 mln zł, z czego firmy zagraniczne
wzięły 21,094 mln zł, czyli 69,7 proc. Były to z reguły zachodnie banki, które
obsługiwały 36 największych państwowych zakładów. W większości przypadków
podatek VAT zapłaciła za nich strona polska.
A oto czołówka najdroższych z
roku 1995. International Finance Corporation za „prywatyzację” Cementowni Ożarów
otrzymał 2,516 mln zł, a za KOW Kujawy 2,282.mln zł, razem – prawie 4,8 mln
zł. Morgan Grenfell zajmujący się państwowymi fabrykami papierosów policzył
sobie łącznie 132 mln zł. Były to zakłady w Augustowie, Radomiu, Łodzi,
Krakowie, Poznaniu. Business Analysis and Advisers (BAA) za wynegocjowanie wartości
spółki oraz zobowiązań inwestycyjnych dostała 270 tys. zł, a firma Schoder
za pomoc przy „prywatyzacji” zakładów papierniczych otrzymała prowizję
za „sukces prywatyzacyjny” w kwocie 418.018 zł. Central Europe Trust za
doradztwo przy prywatyzacji zakładów Hanka w Siemianowicach Śląskich zarobiła
235.820 zł.
W 1996 r. „prywatyzacja”
kosztowała Polaków 39,446 mln zł. Rozdzielono ją na kapitałową (koszt –
36,25 mln zł) i przetargową (koszt – 3,196 mln zł). „Prywatyzacji”
kapitałowej podlegało 67 zakładów, a przetargowej – 51. Przy pozbywaniu się
20 największych zakładów drogą kapitałową i 10 ważniejszych zakładów
drogą przetargową „doradzały” firmy zagraniczne, głównie banki. W
pierwszym przypadku kosztowało to polskiego podatnika 28,58 mln zł, a w drugim
– 2,901 mln zł. Na cudzoziemskie doradztwo wydaliśmy wtedy 31,481 mln zł,
czyli 80 proc. „prywatyzacyjnych” kosztów.
A komu wówczas zapłaciliśmy
najwięcej? Morgan Grenfell and Cooperation Ltd doradzał przy zbyciu 6 największych
zakładów tytoniowych: w Augustowie, w Radomiu (2 zakłady), Krakowie, Lublinie
i Poznaniu, za co otrzymał 22,936 mln zł. Prócz tego zapłaciliśmy za niego
VAT – 633 tys. zł. Hambros Bank za przetarg na Zakłady Przemysłu
Celulozowego Kwidzyń dostał 4,535 mln zł. Z tytułu „sukcesu za prywatyzację”
Browarów w Tychach Finkorp pobrał prowizję 1,993 mln zł, a Zakładów Kęty
firma Evip – 698 tys. zł.
Pro-Invest otrzymał prowizję
za sprzedaż akcji spółki FAEL w kwocie 1,191 mln zł. Z kolei firma BAA
otrzymała premię 190 tys. zł za „prywatyzację” Browarów Piast we Wrocławiu.
W roku 1997 „prywatyzacja”
kosztowała nas 65,726 mln zł, z czego udział obcych doradców wyniósł 69
proc.
Rok 2000 stanowi szczyt ilościowego
udziału obcych spółek doradczych lub firm, lub ich spółek- córek
funkcjonujących w naszym kraju.
Usługi tych firm były średnio
czterokrotnie droższe niż podmiotów polskich o tym samym profilu. Najwięcej
kosztowała nas „prywatyzacja” polskich banków. Za PKO S.A. Credit Suisse
First Boston sp. z o.o. wzięła 4,6 mln zł, a Nikom Konsulting Ltd pobrał
6,625 mln zł za Bank Zachodni S.A. W wysokości honorarium „przebił”
wszystkich ABN Amro Bank Polska, który za „prywatyzację” PZU S.A. policzył
sobie12 mln złotych. TDI -Towarzystwo Doradztwa Inwestycyjnego za
„prywatyzację” Towarzystwa Ubezpieczeń i Reasekuracji Warta S.A. wzięło
1,4 mln złotych. Tylko za doradztwo przy zawieraniu umowy kupna-sprzedaży
akcji Wytwórni Wyrobów Tytoniowych S.A w Poznaniu Deutsche Morgan Grenfeel zapłacono
720 tys. zł. Innym wypłacono: Central Europe Trust Polska sp. z o.o. -1,3 mln
zł, spółce Doradztwo Gospodarcze DGA -1.830 tys. zł. White and Case za
doradztwo przy odszkodowaniach otrzymało 980 tys. zł. Firmy polskie za
analogiczne usługi brały w tym samym roku średnio 52,5 tys. zł.
„Wolny najmita”
Przedstawiony powyżej zapis
wyprzedaży majątku narodowego Polaków, choć niepełny, jest obrazem wstrząsającym.
Na oczach całego narodu ekipy zwące się raz lewicowymi, raz prawicowymi
wyprzedały dorobek wielu pokoleń Polaków.
Chciałoby się napisać, że
dokonano „wyprzedaży bezmyślnej”. Takie określenie stanowiłoby jednak kłamstwo.
Konsekwencja i determinacja w oddawaniu naszego majątkuobcym świadczą o czymś
wręcz przeciwnym. Była to od początku do końca operacja przemyślana i rozłożona
na etapy. Kraj, który nie posiada we własnych rękach kluczowych,
strategicznych gałęzi gospodarki jest skazany na niebyt polityczny, a jego
niepodległość staje się fikcją. Rządzący Polską kondotierzyzagranicznych
koncernów i agenci obcych wywiadów poszli dalej: nie tylko pozbawili nas branż
strategicznych, ale również innych gałęzi gospodarki. A co zakrawa już na
cynizm, za tzw. prywatyzację na rzecz obcych Polacy musieli zapłacić z własnych
kieszeni. Nawet przy tym podłym, zdradzieckim procederze, dawano zarobić różnej
maści doradcom zagranicznym, odsuwając polskie firmy doradcze.
Początkowo była to wyprzedaż
chaotyczna. Potem przybrała charakter planowy, systemowy i w ciągu 20 lat średniej
wielkości, zasobny, uprzemysłowiony kraj położony w centrum Europy został
prawie całkowicie pozbawiony własnej gospodarki. Piszę „prawie”, ponieważ
do „ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej” pozostała jeszcze wyprzedaż
ostatniego dobranarodowego – ziemi. Ten „problem” już rozwiązuje.
Doprowadzenie do nieopłacalności produkcji rolnej, cicha wyprzedaż ziemi
pozostającej w rękach agencji państwowych, dopuszczenie do nieuczciwej
konkurencji na rynku żywnościowym (produkty wytwarzane przez zachodnie, wysoko
dotowane rolnictwo), wywłaszczanie przez „polskie” sądy obywateli polskich
z ich własności na rzecz Niemców – to pierwsze jaskółki oddania ziemi
obcym. (Nota bene – co robi w tej sprawie PSL?) Część Polaków posiada
jeszcze nieruchomości. Tę sprawę załatwi podatek katastralny, do którego
wprowadzenia od kilku lat przymierzają się rządzący. Natomiast na Ziemiach
Odzyskanych przejmą je Niemcy, co już się dzieje, a spotęguje między innymi
dzięki przygotowywanej w Sejmie ustawie o obywatelstwie polskim oraz dalszej
inkorporacji prawa Unii Europejskiej do naszego prawodawstwa.
Polak zostanie „wolnym najmitą”,
szukającym pracy i chleba za granicą, gdzie będzie wykonywał prace, których
zachodni bezrobotni wykonywać nie chcą. Ten proces już się rozpoczął, a
niedługo stanie się zjawiskiem jeszcze bardziej powszechnym.
Zbigniew Lipiński
http://padre.info.pl/polityka/item/362-zapis-rabowania-polski/362-zapis-rabowania-polski.html
Za: http://wirtualnapolonia.com/2013/08/29/zapis-rabowania-polski/
Za: http://www.wicipolskie.org/index.php?option=com_content&task=view&id=9307&Itemid=56
Data publikacji: 29.08.2013
Zobacz także
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/antoni-szymanski-mniej-nas-2013-09
Cicha
eksterminacja Polaków http://wolna-polska.pl/wiadomosci/polskie-firmy-zaangazowane-w-izraelska-okupacje-2013-08
Polskie
firmy zaangażowane w izraelską okupację http://wolna-polska.pl/wiadomosci/judejscy-paplacze-judeo-agit-propaganda-2013-09
Judejscy
paplacze i „antysemityzm” http://wolna-polska.pl/wiadomosci/wstrzasajacy-zyciorys-ojca-aleksandra-kwasniewskiego-2013-09
Wstrząsający
życiorys ojca Aleksandra Kwaśniewskiego „Wszystko zaczęło się na początku
1989 roku w czasie tzw. „okrągłego stołu”,potem było tylko gorzej.
W lutym 1989 r. z Narodowego
Banku Polskiego wydzielono dziewięć banków: Bank Przemysłowo-Handlowy,
Powszechny Bank Kredytowy, Bank Zachodni, Wielkopolski Bank Kredytowy, Bank Gdański,
Powszechny Bank Gospodarczy w Łodzi (PBG), Bank Depozytowo-Kredytowy w Lublinie
(BDK), Pomorski Bank Kredytowy w Szczecinie (PBKS) i Bank Śląski.
Banki z pierwszego ” rozdania
” szybko znalazły inwestora zagranicznego i te banki bardzo szybko
wprowadzono na giełdę i w ten sposób sprywatyzowano:
-1992 r. BRE Bank, większościowym
inwestorem jest Commerzbank
-1993 NBP utworzył Bank Inwestycyjny, który został kupiony przez Kredyt Bank
, właścicielem Kredyt Banku jest belgijski KBC Bank.
-1994 r. Bank Śląski, większościowym inwestorem jest holenderski ING
-1995 r. WBK, większościowym inwestorem jest irlandzki AIB (Allied Irish Bank)
-1995r. Bank Gdański kupił notowany na giełdzie prywatny bank – Bank
Inicjatyw Gospodarczych (który powstał w 1989 r., a od 1992 r. był notowany
na GPW). W 1997 r. oba banki zostały połączone i powstał BIG BG, teraz Bank
Millennium którego akcjonariuszem jest Banco Comercial Portugues.
-1995 r. BPH oraz PBK. Inwestorem strategicznym w BPH był Bayerische Hypo- und
Vereinsbank (HVB), a w PBK austriacki BA CA. Po połączeniu zagranicznych
inwestorów połączono również BPH i PBK. Powstał BPH, którego właścicielem
większościowym jest UniCredito Italiano za pośrednictwem spółki zależnej
Bank Austria Creditanstalt.
-1996 r. utworzono Pekao SA, w 1999 r. Pekao SA weszło na giełdę a większościowy
pakiet akcji kupiły UniCredito Italiano SpA i Allianz Aktiengesellschaft.
-W 1997 r. na giełdzie zadebiutowały akcje Banku Handlowego, polskiego banku
istniejącego od 1870 r. którego większościowym akcjonariuszem został po różnych
perypetiach Citibank Overseas Investment Corporation
Na dzień dzisiejszy grubo ponad
70% sektora bankowego w Polsce kontroluje zagraniczny kapitał, minister Grad
zapowiada prywatyzację kolejnych banków w których udziały ma państwo
polskie: PKO BP, BOŚ, BGŻ.
Krwioobieg gospodarki jakim jest sektor bankowy jest już w rękach kapitału
zagranicznego.”
Niewiele zostało do sprzedania
,jeśli chodzi o tzw.strategiczne zakłady to raptem 16 głównie z branży
chemicznej (LOTOS)i energetycznej (ENEA),rząd planuje na ten rok wpływy z
prywatyzacji na poziomie 25-30 mld złotych w dodatku chce zbyć udziały w
największych grupach energetycznych PGE i Tauron 20% ,ale 52% pozbywając się
całkowitej kontroli nad energetyką krajową .Ja uważam ,że nie powinniśmy
wyprzedawać resztek sreber rodowych ,tylko dlatego ,że trzeba czymś zasypać
dziurę budżetową ,to jednorazowy strzał ,a zyski jak zwykle popłyną w obce
ręce.
Wrzucam listę ,jak poszczególne
rządy prywatyzowały naszą gospodarkę.
Rząd Mazowieckiego UW od
12.09.1989r. rządził 16 m-cy, Przygotował ustawę o restrukturyzacji i
prywatyzacji .
Rząd Bieleckiego KLD od
12.01.1991 rządził 11 m-cy i 11dni.Sprzedał 1208 zakładów.
Rząd Olszewskiego ROP od
23.XII.1991 rządził 6 miesięcy i 18 dni Sprzedał 1 zakład. Zatrzymał
prywatyzację.
Rząd Suchockiej UD od
11.07.1993 rządził 15 m-cy i 14 dni. Sprzedał obcym 21 zakładów.
Rząd Pawlaka PSL od 26X.1993r
rządził 16 m-cy i 12 dni. Sprzedał obcym 2269 zakładów.
Rząd Oleksego SLD od
7.03.1995r. rządził 14 miesięcy. Sprzedał 598 zakładów.
Rząd Cimoszewicza SLD 7II.96 rządził
20 m-cy,18 dni. Sprzedał 992 zakładów.
Rząd Buzka AWS od 31.X.1997 rządził
47 m-cy 19 dni. Sprzedał 1311 zakładów.
Rząd Milera SLD od 19X.2001r.
rządził 30 m-cy 15 dni. Sprzedał 548 zakładów.
Rząd Belki SLD od 2 V 2004r. rządził
17 m-cy 29 dni. Sprzedał obcym 477 zakładów.
Rząd Marcinkiewicza PIS 31X05r
rządził 8 m-cy 15 dni. Sprzedał 271 h zakładów.
Rząd Kaczyńskiego PIS od 14 07
2006 rządził 15 m-cy 24 dni. Sprzedał 18 zakładów.
Rząd Tuska PO rządzi od
7.XI.2007r. Sprzedał 724 zakłady do 31.12.2010.
Balcerowicz czeka na
przedawnienie:
Spowodował osiemnastomiesięczne
zamrożenie kursu dolara, przy równoczesnym, sięgającym 90% rocznie ,
bankowym oprocentowaniu kapitału złotówkowego, co pozwoliło niebieskim
ptakom całego globu przywieść nad Wisłę wagony dolarów, a kilkanaście
miesięcy później wywieźć znad Wisły dwa i pół raza tyle (prawie
250%!!!). Za ten wymarzony „numer” cwaniacy Wschodu i Zachodu winni
solidarnie wznieść panu Balcerowiczowi pomnik o wysokości Wieży Eiffla, i to
ze szczerego złota, którego ciężar byłby lichym ułamkiem ich „doli”.
Historia ekonomii zna niewiele finansowych „przekrętów”, które miały
skalę porównywalną. – Wychładzał gospodarkę podczas gdy należało ją
podgrzewać. – Sprzedał polskie złoto (ponad 150 ton) kiedy było w
absolutnym dołku cenowym. Polska straciła na tym ok. 2,5 mld dolarów. –
Przeszedł w rozliczeniach zagranicznych z rozliczeń dolarowych na euro w
momencie wprowadzenia euro, a wiec nieustabilizowanym kursie. Po tym euro spadło
z $1,15 do $0,89. A wiec siła nabywcza polskiej rezerwy walutowej spadła o
prawie 30%, czyli ok. 15 mld$. – Ostatnie jego posunięcia są wręcz fatalne.
Przy prawie zerowej inflacji utrzymywanie stóp na tak wysokim poziomie jest
czystym absurdem. W USA w podobnej sytuacji stopy spadły poniżej 2%. – Panu
Balcerowiczowi pomyliły sie role jaką powinien spełniać pieniądz w
gospodarce. Pieniądz ma spełniać służebna rolę względem gospodarki i
rozwoju kraju a nie odwrotnie jak to sie zdaje panu Leszkowi B.Geniusz
Balcerowicz zaciągnął kredy i ulokował w obligach USA – 30 mld dolarów!!
Przy kursie dolara ponad 4 zl. Na ten cel wyemitowano obligacje – większość
na długi okres o stałym procencie – 15% i więcej. Obligacje USA były na
1-2%
Polska na tym straciła na przestrzeni lat ponad 100 mld USD – ukrywanych jako
straty NBP.
Tak niestety było! Nazywało
sie to „kotwica Balcerowicza ”To było zaproszenie dla wszystkich tych
„inwestorów portfelowych” do robienia „lokat” w naszych bankach.
Rezultatem było zdewastowanie polskiego eksportu gdyz mechanizm był następujący:
firma zawierała kontrakt w np markach. Szalejaca w Polsce i inspirowana przez
mechanizmy wymyślone przez Balcerowicza inflacja (rzędu kilkadziesiąt
procent) powodowała drożenie w takim tempie krajowych surowców np. drewna.
Polski eksporter nie mógł jednostronnie korygować kontraktowej ceny a koszty
produkcji rosły niewyobrażalnie/Rezultatem było bankructwo wielu firm i przejęcie
ich za bezcen. Z powstałej w ten sposób armii bezrobotnych Kuroń robił
rencistów. Doszło do tego że z zagranicy opłacało sie importować
wszystko-nawet wodę destylowaną.
Jaki system na świecie wytrzymałby takie praktyki? A z Balcerowicza zrobiono
wybawcę kraju.
Ciekawe, że np. Czesi nie mieli takiego tytana a bezrobocie nie przekroczyło u
nich 9% ( u nas wówczas-ponad 20 – i to to oficjalne-nie licząc.
Więcej:
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Komentowanie nie jest już możliwe.