opublikowano: 26-10-2010
PARCHATA SPRAWIEDLIWOŚĆ Władysław Gauza
Mamy w Polsce niby demokrację i niepodległość. Naród
polski jest niby suwerenem w swoim kraju. Należymy już do Europy i do związku
państw demokratycznych o cywilizacji chrześcijańskiej, gdzie niby prawo idzie
przed siłą, co wynika z prawa rzymskiego.
A jaka jest rzeczywistość? Praktyka dowodzi, że to
wszystko jest niby. Bo naprawdę, to mamy parchatą sprawiedliwość przywleczoną
z Azji. Parchate sądownictwo, czyli tzw. „wymiar sprawiedliwości” i
parchatą moralność, narzucaną nam uporczywie przez
stadninę spod stalinowskiej gwiazdy.
Adam Michnik, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” i wpływowy cadyk Polski „pookrągłostołowej” i magdalenkowej, po przestawieniu się na otwartą już współpracę z największym SBekiem PRLowskim (Kiszczakiem) i z czołowym terrorystą (Jaruzelskim)
w 1989 r., stał się wybitnym szermierzem szeroko pojętej
„tolerancji”, „kompromisu”, „odpuszczania grzechów”, i
„wybaczania win”. („uczcie się trudnej sztuki wybaczania”).
Równolegle do tego występował jako zaciekły wróg stosowania „odwetu”
i „zemsty” w kwestiach winy i kary.
„Przywalałem komunistom i osobiście Jaruzelskiemu,
kiedy jeszcze nie było to takie modne.
Siedziałem w kryminale, byłem w ich łapach i rąbałem żyletką po oczach.
Ale jestem przeciwny mistyce zemsty, mistyce odwetu”. – wrzeszczał w
1991 roku.
I zaraz dodawał:
„Mam chodzić po mieszkaniach i konfiskować działaczom PZPR kolorowe
telewizory i dywany?” (Zob. „Gazeta Poznańska” z 7 czerwca i
„Polityka” z 29 czerwca 1991 r.).
Po czerwcowych „wyborach” kontraktowych w 1989 r.,
kiedy A. Michnik znalazł się już u władzy w Polsce (jako poseł na sejm
kontraktowy), jeden z posłów (solidarnościowych) postawił na forum tegoż
sejmu, problem winy i kary. Chodziło o pociągnięcie komunistów do
odpowiedzialności za ich przestępczą działalność
w Polsce. Reakcja Michnika była natychmiastowa i interesująco gwałtowna: „
– Ja tu słyszę wołanie o krew, to haniebne!”
W dniach 3 – 5 listopada 1989 roku, odbyło się we Wrocławiu
sympozjum pt. „Europa Srodkowa. Kultura na rozdrożu – pomiędzy
totalitaryzmem a komercjalizmem”. Wówczas
Michnik w swoim wystąpieniu przestrzegał przed „nowym procesem
norymberskim” przeciw komunistom” .
„Czas zrozumieć tym razem – wrzeszczał – że matką
demokracji jest kompromis a nie odwet”. (
Zob. Jacek Illg, krakowski “Tyg.Powszechny” nr. 48.2109, a także „Ład”,
nr. 7(281) z 18 lutego 1990 r. str. 3).
Po wypowiedzeniu przez bandę komunistyczną wojny przeciw narodowi polskiemu, ale też i przeciw społeczeństwu polskiemu, Michnik spisał trochę „refleksji”, pt. „Polska wojna”. (Te michnikowskie „refleksje” najpierw zostały uplasowane w „Der Spiegel”, 8 marca 1982, potem w „Aneksie”, nr 27 i w „Krytyce” korowskiej, nr 12, str. 4).
Swoje wynurzenia refleksyjne, były „opozycjonista
demokratyczny” z KSS”KOR” tak zakańcza – cytuję: „Przeto moim przyjaciołom, zwłaszcza tym ściganym
i walczącym, życzę wiele sił, by mogli przebyć tę pustą ciemność
rozpostartą między rozpaczą a nadzieją. I wiele cierpliwości, by nauczyli
się trudnej sztuki wybaczania.”
Zdawałoby się, że A. Michnik tę trudną sztukę
wybaczania opanował do perfekcji po tylu latach i że dotyczy to wszystkich
ludzi bez względu na przekonania polityczne i religijne.
Ci, którzy tak sądzili, popełniali fatalny błąd.
Nasz orędownik tolerancji i kompromisu z „Gazety Wyborczej” pokazuje nam od wielu lat, że jest zaciekłym zwolennikiem stosowania odwetu i zemsty na ludziach, którzy próbują korzystać z wolności słowa nie tak, jak to on sobie wymyślił. Innymi słowy - jeżeli ktoś wyraża opinię, lub mówi oczywistą prawdę, ale nie po myśli Michnika; albo niekorzystnie dla komunistów, musi się liczyć z odwetem ze strony redaktora naczelnego „G.W.” i jego stadniny. Stawianie bowiem na porządku dziennym kwestii winy i kary wobec byłych członków bandy PZPRowskiej jest rzeczą haniebną i nikczemną. Jeżeli zaś chodzi o ludzi bez genów KPP/PPRowskich, to sprawa ma się zupełnie inaczej. Tych można tratować bezgranicznie; można się mścić i stosować odwet za każdy pogląd, lub za wyrażanie publicznie oczywistej prawdy, które źle wpływają na proces trawienia u komunistów.
Dlatego słynny cadyk III RP nie widzi nic złego w tym, żeby
konfiskować kolorowe „telewizory i dywany” u działaczy
niekomunistycznych, którzy nie chcą patrzeć na demokrację w Polsce i na
zasady moralne, przez michnikowskie okulary.
Prof. Andrzejowi Nowakowi zagroził odwetem, jeżeli nie przeprosi Michnika publicznie za wyrażenie poglądu niekorzystnego dla redktora „Gaz.Wyb.”. Za to samo zemścił się na prof. Andrzeju Zybertowiczu, konfiskując mu kolorowy telewizor, dywany i inne przedmioty o wartości 10 tysięcy PLN. Ale nie tylko to: prof. Zybertowicz zmuszony został do publicznego przeproszenia Michnika.
Dwom dziennikarzom z „Gazety Polskiej” konfiskuje
w odwecie telewizory kolorowe, dywany, komputery i inne rzeczy o wartości
30 tysięcy złotych, oraz żąda publicznych przeprosin za to, że
wyrazili parę słów oczywistej prawdy o politycznym „adwokacie”
skorumpowanej bandy PZPRowskiej. Przecież nie kto inny, ale A.Michnik krzyczał
z ławy poselskiej w sejmie kontraktowym, że domaganie się ukarania komunistów
za ich przestępczą działalność jest rzeczą haniebną, czym tworzył klimat
bezkarności dla czerwonych aferzystów i skorumpowanych aparatczyków
PZPRowskich. Tu pytanie: A kto to wyrażał niecodzienny entuzjazm i sympatię -
w okresie intensywnego rozkradania majątku narodowego przez stadninę PZPRowską
(tzw. uwłaszczanie nomenklatury, kiedy zakładowe
PZPRowskie partei abteilungi przepoczwarzały się w zarządy spółek)
– dla idei, że pierwszy milion trzeba ukraść, żeby stać się kapitalistą?!
Kto to siedział cichutko, kiedy kradziono drugi, trzeci i dziesiąty milion?!
Za publiczne wyrażanie poglądów nie wychodzących na
korzyść Michnika i jego stadniny, redaktor nacz. „Gaz.Wyb.” zemścił się
m.in. na R.Giertychu i W. Wierzejskim z LPR i na wielu innych, nie obdarzonych
KPP/PPRowskimi DNA.
W czasach tzw. „opozycji demokratycznej” i przed
Magdalenką, kiedy ktoś wyraził
krytyczny pogląd o Michniku i jego stadninie, bywał w odwecie natychmiast
karany oszczerczym pomówieniem, że jest „SBekiem„
, „antysemitą” , albo jednym i drugim jednocześnie. Dzisiaj takie
sztuczki nie przejdą, więc Michnik w odwecie wzywa ludzi, których nie lubi,
przed trybunał sprawiedliwości. I mści się na nich materialnie, domagając
się konfiskaty „kolorowych telewizorów, dywanów”
i komputerów. Jest przy tym
bezkompromisowy. W tych przypadkch kompromis już nie jest „matką demokracji”, bo
komuniści na tym nie korzystają.
Michnik był czołowym piewcą wybaczania win.
Akompaniowali mu przy tym m.in. ks.Tischner, bp. Pieronek, i bp. Zyciński.
Dzisiaj w tej orkiestrze już nie akompaniują, bo wybaczanie win ma się
stosować tylko do członków bandy KPP/PPRowskiej. I nie tylko jej pierwszego,
ale drugiego i trzeciego pokolenia. Tu zresztą decyduje DNA i przynależność
do czerwonego klanu, nomenklaturowych koteri, klik i sitw.
Tak zaprogramowany jest dzisiejszy wymiar sprawiedliwości,
a zwłaszcza stadnina sędziów, którzy nadal okupują stołki z nadania
stalinowskiego w Polsce. Przecież nie było w III RP ani lustracji sędziów,
ani dekomunizacjiw aparacie sądowniczym, o co też zadbał Michnik i jego
stadnina ideowa, z myślą o przyszłości: żeby sprawiedliwość była po
stronie jego i czerwonej stadniny. Dlatego nie ma się co dziwić, że wpływowy
cadyk III RP wygrywa wszystkie procesy o „naruszenie dóbr osobistych”.
Tu należy zwrócić uwagę na to, że osoby tego rodzaju, jak A. Michnik, marszałek sejmu Komorowski, propagandzista z postkomunistycznego TVN Miecugow, czy Subotić, występują publicznie. Są zatem osobami publicznymi i przez to podlegają ocenie publicznej, a także osądzie publicznym.
Jeżeli nie chcą się z tym pogodzić; jeżeli nie chcą
być poddawani ocenie publicznej i wyrażaniu o nich publicznych sądów i poglądów,
to po prostu niech się nie pchają na piedestał; niech szukają zacisza. Niech
przestaną występować publicznie. Karanie ludzi za publiczne wyrażanie ocen o
osobach publicznych stosuje się w ustrojch dyktatorskich i totalitarnych, ale
nie w demokratycznych.
W Polsce
dzisiejszej demokracja jest kulawa. A sędziowie, którzy wydają wyroki skazujące
ludzi za publiczne oceny działań osób publicznych są albo złośliwi, albo głupi
do potęgi n-tej, albo są na garnuszku postkomunistycznych klanów, klik i
sitw.
Trzeba tu również przypomnieć, że we wszystkich
dyktaturach totalitarnych, komunistycznych, faszystowskich i nazistowskich, po
dojściu do władzy kliki dyktatorskiej, aparat sądowniczy zostaje zawsze
przekształcony w narzędzie sitwy rządzącej do strzeżenia
jej partykularnych interesów. Prawo ustanawia się pod kątem strzeżenia
interesów grupy trzymającej władzę. Sądy stają się organami kliki do
obrony ich wszechwładzy. I dokładnie taką rolę spełniał aparat sądowniczy
w całym okresie istnienia PRL.
Po ułożeniu się obu czerwonych sitw, Kuronia-Michnika i
Jaruzelskiego-Kiszczaka w Magdalence i „okragłym stole”, aparat sądowniczy
został nienaruszony. A zatem, co jest rzeczą naturalną w takiej sytuacji,
nadal pełni funkcję, do jakiej został powołany przez bandę KPP/PPRowską po
otrzymaniu przez nią władzy w Polsce z rąk Stalina i Rosji bolszewickiej.
Dlatego mamy parchatą sprawiedliwość.
Nie ma co oczekiwać, że aparat ten będzie niezawisłym, (jak w krajach demokratycznych), bo dopóki nie dokona się bezwzględnej lustracji i dekomunizacji w wymiarze sprawiedliwości dzisiejszej Polski, będzie służył komunistycznym klanom, koteriom i sitwom; będzie bronił ich stanu posiadania i ich interesów.
Adam Michnik jest genetycznie stalinistą w drugim
pokoleniu. Jest przy tym załganym hipokrytą, brukowym intelektualistą szerzącym
świadomie relatywizm moralny, będący fundamentem rozumowania KPP/PPRowskiego,
przywleczonego do Polski wraz z bolszewizmem ze Wschodu.
Do członków swojej stadniny o tych samych DNA, stosuje inną miarę, niż
do innych. Winy swoich należy wybaczać, nie kierować się wobec nich chęcią
zemsty i odwetu, czyli praktycznie rzecz biorąc: nie podlegają oni karze za popełnione
występki przeciw obowiązującemu prawu. Dalej, trzeba z nimi iść na
kompromis, bo w przeciwnym wypadku demokracja zostanie osierocona.
Natomiast innych ludzi, mających poglądy niekomunistyczne i DNA wskazujące,
że nie da ich się połączyć ze stalinizmem i bandą PZPRowską, należy traktować
surowo i karać bezwzględnie.
Swego czasu znany pisarz emigracyjny, Gustaw Herling-Grudziński,
zaniepokoił się stanem zdrowia psychicznego Adama Michnika i poradził mu
publicznie, żeby zamówił wizytę u psychiatry.
Obserwując od paru dziesiątków lat zachowanie
dzisiejszego redaktora nacz. „Gaz. Wyb.”
i „wybitnego” (tu każdy może wpisać, co chce), muszę wyrazić mój
pogląd, (do czego mam prawo), że nieleczona choroba znamionująca psychopatów,
zrobiła w mózgu Michnika duże spustoszenia i znaczący postęp.
Uważam, że nadszedł już najwyższy czas, żeby pookrągłostołowa
ikona tolerancji, kompromisu, wybaczania win, wróg zemsty i odwetu i czegoś
tam jeszcze, zaczęła się leczyć naprawdę.
Władysław Gauza
Sierpień 2008
W dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.