opublikowano: 26-10-2010
Otwieramy oczy - przemówienie Włodzimierza Cimoszewicza na zakończenie obrad XIII Plenum KC PZPR wygłoszone 15 paĽdziernika 1983
r.
Z XIII Plenum wychodzimy bogatsi o wiele cennych opinii i wniosków. Dyskusja była żywa. niezwykle aktywna.
Zgłosiło się do niej 77 towarzyszy. Wystąpiło 44 mówców. Pozostali przekazali swe wystąpienia do protokołu.
Referat Biura Politycznego ujął kluczowe problemy ideologiczne w sposób analityczny i szczegółowy. Został on przyjęty przez Komitet Centralny. Dlatego też odniosę się do niektórych tylko spraw.
Jak można by scharakteryzować główną przewodnią linię naszego plenum? Chyba tak:
Po pierwsze naszej partii potrzeba więcej klasowej, ideowo-teoretycznej świadomości. W tym, powtarzając za Leninem, powinniśmy upatrywać główne Ľródło zwiększania sił partii.
Po drugie naszej partii potrzeba więcej codziennej aktywności, przetwarzającej ideologię w fakty, w rzeczywistość społeczną.
I po trzecie naszej partii potrzeba więcej czynów potwierdzających stabilność i nieodwracalność linii IX Zjazdu, przysparzającej nam robotniczego, społecznego zaufania.
Tematykę XIII Plenum podyktowało życie. Za nami wielki odcinek drogi. Już prawie cztery dziesięciolecia Polski Ludowej. Już przeszło trzy lata szczególnie ostrego starcia z siłami reakcji, z wewnętrznymi i zewnętrznymi zagrożeniami socjalizmu. Już przeszło dwa lata realizacji linii IX Zjazdu.
Nadzwyczajne środki stanu wojennego, nieustępliwa walka z przeciwnikiem, jak i cierpliwe dążenie do porozumienia, a przede wszystkim konsekwencja w urzeczywistnianiu socjalistycznej odnowy zaowocowały widocznymi powszechnie postępami normalizacji. Osiągnięć nie powinniśmy jednak przypisywać wyłącznie sobie. Obok tych, którzy od początku byli na pierwszej linii, przyczynili się do postępu również ci, którzy dokonywali wyboru stopniowo. W ocaleniu narodowym mają niemały udział również i ci obywatele, którzy mimo urazów i wątpliwości opowiadali się w krytycznych momentach i dziś opowiadają się nadal za ładem, spokojem społecznym i pracą.
Normalizacja nie jest celem samym w sobie. Jest dopiero wstępnym warunkiem powodzenia, dalszego postępu. Przyszłość zależeć będzie od tego, jak normalizację wykorzystamy.
W swej książce o roku 1944 Zbigniew Załuski sugestywnie ukazał ogromny wpływ, jaki na zwycięstwo Polski Ludowej miały pozornie szare, nieefektowne dni lubelskich początków. To przecież wtedy utrwalały się fakty rozstrzygające o zwycięstwie lewicy polskiej, o umocnieniu władzy ludowej. Tak jak Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego był zapowiedzią nowej historycznej drogi narodu, tak IX Zjazd był tej drogi uwierzytelnieniem, proklamacją naszego powrotu do Ľródeł.
Wielu towarzyszy pamięta, jaką wagę przywiązywała partia w pierwszych powojennych latach do tego, aby tworzyć codziennie jakiś konkretny fakt utwierdzający ludzi pracy w przeświadczeniu, że to jest ich władza, ich ustrój. To samo odnieść można do obecnego okresu. Stworzyliśmy już konieczne przesłanki, niezbędną konstrukcję tego, co potocznie nazwano socjalistyczną odnową. Teraz, w powszedniej pracy, w codziennej rozmowie z klasą robotniczą, ze społeczeństwem rozstrzygają się losy programu IX Zjazdu.
Przyjęte przez XII Plenum Komitetu Centralnego Sprawozdanie z prac komisji KC PZPR powołanej dla wyjaśnienia przyczyn i przebiegu konfliktów społecznych w dziejach Polski Ludowej, wskazuje wyraĽnie, że wszystkie dotychczasowe konflikty społeczno-ekonomiczne w Polsce miały jeden wspólny mianownik osłabienie politycznej i moralno-psychologicznej więzi partii z klasą robotniczą. Więzi, która rozstrzyga o sile naszej partii, o jej miejscu w życiu społeczeństwa. Im więcej będzie konkretnych, namacalnych potwierdzeń, że nie ustajemy w naprawianiu błędów, że rzeczywiście wprowadzamy reformy, że potrafimy je wprowadzić, tym bardziej skurczy się pole oddziaływania przeciwnika, przybywać będzie społecznego zaufania do naszej ideologii, do naszej polityki.
Nasza linia jest i musi być jasna, prosta. Na obecnym etapie nie wystarcza już zapowiedĽ, że nie ma powrotu do anarchii sprzed 13 grudnia 1981 roku, że nie ma powrotu do deformacji występujących przed sierpniem 1980 roku. Te słowa powinny być, jeśli można użyć takiej przenośni, wypisane w każdej partyjnej legitymacji. Jesteśmy bowiem nadal w ostrej walce. Nie toczy się już ona na ulicach, na ogół nie na powierzchni życia, lecz przede wszystkim w jego głębi, w warstwie społecznej świadomości. Podjęcie przez Komitet Centralny problematyki ideologicznej jest odpowiedzią partii na tę właśnie sytuację.
Stan wojenny został zniesiony, lecz nie słabnie ani na chwilę agresja propagandowa, wielopłaszczyznowe działanie wroga. Nie zrezygnował on z zamiarów, jakie pokrzyżowaliśmy 13 grudnia. Udało się nam w sposób zasadniczy osłabić przeciwnika, zepchnąć go do defensywy, ale konieczna jest nadal stanowczość i konsekwencja. Pojawiają się bowiem różne metody pośrednie, próby osiągnięcia tych samych celów, ale trochę inaczej, w innym tempie, innymi środkami. Utrzymywanie stanu niepewności, bojkoty i `szeptanki", rocznicowe awantury i demagogia socjalna oto niektóre formy walki przeciwnika rodem z okresu przedgrudniowego. Z tego też wynikają i nadzieje na swego rodzaju `drugi etap", na to, że władza nie wytrzyma nacisku Zachodu, że się zmęczy, zagapi, da się zaczarować różnymi księżycowymi ofertami. Służą temu celowi także nikczemne nawoływania do utrzymania imperialistycznych restrykcji. Ich popis dał ostatnio w amerykańskiej prasie przebywający na Zachodzie jeden z byłych liderów byłego stowarzyszenia dziennikarzy.
Rachuby przeciwnika na nasze cofanie się są nierealistyczne. Z obranej drogi nic nas zepchnąć nie zdoła. Jednoznaczna, bojowa atmosfera naszego plenum potwierdziła to raz jeszcze. Dziś jest to już droga wypróbowana, potwierdzona. Stanowi ona pryncypialną, a jednocześnie twórczą kontynuację tego. co było najlepsze, najpłodniejsze w całym czterdziestoleciu Polski Ludowej.
Ideologiczne, polityczne, wychowawcze zadanie polega dziś na tym, aby klasa robotnicza, jak najwięcej obywateli, praktycznie cały naród rozumiał zarówno istotę, sens, jak i uwarunkowania obecnej sytuacji. Mamy do czynienia z obolałością tkanki społecznej. W sensie politycznym nadal więc jesteśmy w swoistym stanie wyjątkowym. Teraz za każdy błąd płaci się podwójnie, a każdy krok prawidłowy jest o połowę mniej dostrzegalny.
XIII Plenum dokonało oceny stanu naszej partii, jej ideowego wnętrza. Uznaliśmy, iż nie przestała ona ani na chwilę być kierowniczą siłą w państwie. Ale po wstrząsach, które przeżyła, odzyskuje dopiero swą przewodnią rolę w społeczeństwie. Dlatego krytycyzm i samokrytycyzm w toku naszych obrad jest szczególnie uzasadniony, szczególnie ważny i potrzebny.
Odbudowa więzi partii z jej klasą, z ludĽmi pracy, odzyskanie zaufania to zadanie dla nas najważniejsze. Dzień po dniu, krok po kroku musimy likwidować dystans, jaki powstał między partią i częścią świata pracy. Można to osiągnąć tylko w jeden, jedyny sposób: ludzie powinni czuć, że partia jest im życiowo potrzebna, że jest blisko nich, że stanowi najpewniejszą oporę w walce z trudnościami i bolączkami, z marazmem i zastojem, z wszelkimi rodzajami zła, że program, który posiada, że zadania, które wytycza, mają na celu jedynie dobro narodu.
Nasza działalność po IX ZjeĽdzie, po 13 grudnia nie może być zwolniona od wnikliwej oceny. Musimy codziennie rozliczać się z tego jak przezwyciężamy kryzys, jak uzdrawiamy, reformujemy poszczególne dziedziny życia. Wiemy, że zrobiliśmy wiele, ale przecież nie zrobiliśmy wszystkiego, co by należało.
Dotyczy to również i kierownictwa partii. Jest ono dalekie od samozadowolenia. Na przykład nie udało nam się dotychczas wystarczająco posunąć do przodu tak doniosłych problemów, jak kompleksowo rozumiana problematyka młodzieży, wychowania. Pod ciężarom problemów codzienności nie potrafiliśmy poświęcić dostatecznej uwagi zadaniom perspektywicznym. Wciąż jeszcze egzekwowanie do końca uchwał i decyzji me jest naszą mocną stroną. Należałoby wreszcie odbywać jeszcze więcej spotkań kierownictwa partii i państwa z załogami zakładów pracy, z aktywem partyjnym i społecznym. Mówił między innymi o tym towarzysz Stępień. Wyciągniemy z tego, osobiście I sekretarz, wszystkie możliwe i niezbędne wnioski.
Na dzisiejszym plenum podkreślić jednak przede wszystkim należy, iż nie działa jeszcze w dostateczny sposób system teoretycznego wspomagania oraz ideologicznego zasilania działalności partyjnej. A przecież właściwa orientacja ideologiczna jest absolutnie konieczna po to, by wytyczać takie cele i znajdować takie argumenty, które spotkają się ze zrozumieniem. Ale decydują fakty. Albo uskrzydlają one ideę, albo ją podważają, a nawet kompromitują.
Zastanawiając się nad ideologią, mówimy nie o abstrakcji, lecz o czynniku, który motywuje ludzkie postępowanie i głęboko je przepaja. Każdy człowiek ma tylko jedno życie. Ale każdy, bez względu na to, czy się do tego przyznaje, czy nie, ma ideologię, którą kieruje się w codziennym postępowaniu. Ideologia jest wyrazem interesów klasowych. Tym samym w życiu człowieka wyznacza bardzo wiele: stosunek do wielkich i mniejszych społecznych spraw, stosunek do pracy, problemy życia osobistego, przykład dawany własnym dzieciom.
To prawda, że byt kształtuje świadomość, ale bez odpowiedniej świadomości ukształtować byt też jest trudno. Niejednokrotnie przecież widzimy, że ludzie lub nawet całe warstwy, które socjalizmowi zawdzięczają wszystko, nie wyłączając nawet wysokiego standardu materialnego, wykształcenia, awansu, popularności, wykorzystanych życiowych szans, dyszą wprost nienawiścią do władzy ludowej. A iluż z kolei uczciwych, dobrze pracujących, ofiarnych ludzi, którzy borykają się z dotkliwymi trudnościami, z drożyzną, z brakiem mieszkania, z arogancją kumoterskich klik, nie traci zaufania do socjalizmu ani przekonania, że władza ludowa jest ich władzą.
Nie tylko my, komuniści, przywiązujemy wielką wagę do spraw ideologicznych. Nie mniejszą wagę przywiązuje do nich przeciwnik, który swe poglądy upowszechnia, gdzie może i jak może. Nawet w kolejce i na bazarze, w klasie szkolnej i w stołówce, w domu, w rozmowach, w codziennym postępowaniu odnajdujemy jakąś ideologię, jakiś system wartości.
Walka ideologiczna toczy się każdego dnia. Toczy się wszędzie. Jej front przebiega przez wszystkie środowiska i grupy ludzi, przez każdą rozmowę o sprawach społecznie ważnych. Partyjnym obowiązkiem jest w tej rozmowie uczestniczyć, bronić w niej socjalistycznych, robotniczych racji, przeciwstawiać się wrogim argumentom, przekonywać i zjednywać. Bardzo mądrze i ciekawie mówiło o tym wielu uczestników naszej dyskusji.
Będziemy mieli podstawy do zadowolenia z kondycji ideologicznej naszej partii, gdy tak jak w pierwszych latach Polski Ludowej członkowie partii prostym, niewyszukanym językiem będą mówić takim jak oni. ludziom pracy, po co żyć, na co stawiać, do czego dążyć, O co walczyć. Jest takich towarzyszy wielu i wciąż przybywa. Ale, jak dziś powiedziano, są i tacy, którzy cierpią w milczeniu", gdy partia w ich obecności jest znieważana i poniewierana, ale boją się zabrać głos. Są też `gabinetowi rewolucjoniści", którzy licytują się pryncypialnością w swoim gronie, ale publicznie się nie wypowiedzą, nie napiszą, ukrywając się za ogólnikami, które niczym nie grożą.
Dzieło Lenina jest wzorem zarówno wielkiej teoretycznej twórczości i rewolucyjnego działania, jak i wzorem rzeczowości, konkretności, niechęci do werbalizmu, ogromnego szacunku dla małych efektów, z których powstają rzeczy wielkie.
Nie chodzi naturalnie o wpadanie z jednej skrajności w drugą. Wąski praktycyzm jest szkodliwy. Fakty jednak silniej przemawiają niż słowa. Partii niezbędne jest więc głębokie poczucie realizmu, wrażliwy zmysł praktyczny. Działalność ideologiczna wyrasta bowiem z życia, z praktyki.
Zawsze, ale obecnie szczególnie dużo mówi się o roli i znaczeniu klasy robotniczej, roli i znaczeniu marksizmu-leninizmu. U niektórych słowa te nie schodzą ze szpalt i z ust. Kto więcej razy tych ornamentów użyje, ten sam sobie wydaje się bardziej pryncypialny. Oczywiście marksizm-leninizm wypowiada się i wypowiadać go trzeba słowami, ale najważniejsze, by był on w głowie, w sercu, a przede wszystkim w czynie, w postępowaniu.
Naszemu ruchowi zbędna jest deklaratywna dewocja, głoszenie haseł odległych od życia jak niebo od ziemi. Mówił o tym bardzo interesująco towarzysz Wroński. To bowiem właśnie marksizm dowiódł, że żaden, nawet najbardziej logiczny wywód, jeżeli na dłuższą metę kłóci się z logiką interesów ludzi pracy, z ich doświadczeniem. nie może liczyć na szersze poparcie.
Zadaniem partii jest dbać o warunki pracy i życia, pozycję i prestiż klasy robotniczej. Partia jej przewodzi, ale i jej służy. Jak słusznie pisał niedawno redaktor Bartosz z Wrocławia: Obowiązkiem partii jest nie tylko reprezentowanie klasy robotniczej, lecz utożsamianie się z nią. Nie można skutecznie przewodzić bez poczucia, że się służy jej klasowym wartościom i interesom. Tak jak partia nie jest sama dla siebie, tak i klasa robotnicza nie jest sama dla siebie. Tylko hegemonia tej klasy, tylko wprowadzane w życie idee ruchu robotniczego są najlepszą gwarancją uwzględnienia interesów wszystkich ludzi pracy, pomyślnej budowy socjalizmu.
Staje przed nami wielkie zadanie rozszerzenia płaszczyzn, na których praktycznie i bardziej skutecznie wyrażać się powinna czołowa rola klasy robotniczej. Duże znaczenie powinny mieć lepsze warunki jej organizowania się już w procesie produkcji. Na przykład w ZSRR nowy system pracy brygad obejmuje wiele mobilizujących elementów dużą samodzielność oraz silną motywację materialną i moralną. Warto też starannie studiować interesujące doświadczenia towarzyszy z Niemieckiej Republiki Demokratycznej, Węgierskiej Republiki Ludowej i innych krajów realnego socjalizmu. Klasa robotnicza jako rzeczywisty gospodarz powinna korzystać w pełni z możliwości, jakie dają jej związki zawodowe, samorządy przedsiębiorstw, samorządy terytorialne. Coraz silniejsza reprezentacja klasy robotniczej powinna znaleĽć się w Sejmie, radach narodowych oraz różnych innych organach przedstawicielskich. Będziemy rozszerzać system konsultacji, odbywać narady robotnicze, takie jak narada marcowa. Nową istotną płaszczyzną stać się może system inspekcji robotniczej. Rozpoczynamy prace nad przygotowaniem stosownych propozycji. Zaś dla nas powinno być szczególnie ważne umacnianie robotniczego trzonu partii, troska o to, by w jej władzach, na wszystkich szczeblach odpowiednio liczący się udział stanowili robotnicy. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza obecnie, w przededniu rozpoczęcia kampanii sprawozdawczo-wyborczej.
Marksizm-leninizm to wytyczne działania. Obowiązkiem kadr partyjnych jest znać teorię naukowego socjalizmu. Z kolei wiedza członka partii musi potwierdzać się w jego działaniu. Budownictwo socjalizmu wymaga intelektualnego wysiłku nad poznawaniem społecznej rzeczywistości i wypracowaniem racjonalnych sposobów jej przekształcania. Wielkie to zadanie dla nauk społecznych powiem mocniej to zadanie bojowe, jakie partia stawia przed swym teoretycznym zapleczem.
Partia ponosi szczególną odpowiedzialność za edukację historyczną społeczeństwa, zwłaszcza młodzieży.
Dzieje narodu toczą się łożyskami wyżłobionymi przez historię. Nie da się zawrócić ich do punktu wyjścia. Zadanie żyjących pokoleń polega na tym, by odcinek dziejów, za który odpowiadamy, kształtować zgodnie z wymogami swego czasu, z logiką postępu społecznego. Ekshumowanie idei `przedmurza", ożywianie katastrofalnych koncepcji poszukiwania wrogów blisko, a przyjaciół daleko wszystko to jest nadużywaniem patriotyzmu i wymaga zdecydowanego przeciwdziałania we własnym, najgłębiej polskim interesie.
Nie będziemy ustawać w walce z próbami rehabilitowania przekreślonych przez historię doktryn i kierunków politycznych, oświetlaniem przeszłości zarówno w duchu nacjonalizmu i polonocentryzmu, jak i narodowego nihilizmu i kosmopolitycznego kompleksu małej wartości.
Przeciwnicy usiłują wskrzesić najbardziej wsteczne nurty przeszłości, nawołują równocześnie, aby Polska, juko pierwszy i zapewne jedyny kraj świata, wzięła na siebie ryzyko wypróbowania takich form organizacji ekonomiczno-społecznych, jakie nie sprawdziły się jeszcze nigdy i nigdzie. Nie ma w dzisiejszym świecie mody, pomysłu, starzyzny intelektualnej, których by nie wykorzystali do walki z partią i socjalistycznym państwem.
Dla robotniczej awangardy szczególne znaczenie ma walka ideologiczna, która toczy się w fabrykach, wśród załóg. Partia musi nieustannie zapoznawać się z dążeniami i oczekiwaniami robotników, z treściami ich świadomości. Jej kształtowanie łączyć należy z ofensywnym przeciwdziałaniem `wnoszeniu" idei i poglądów przez siły i ośrodki wrogie socjalizmowi. Jeśli partia zlekceważy życiowe doświadczenie, odczucie robotników i w ogóle ludzi pracy, przestaje być partią mas, ulega biurokratyzacji. Z kolei, jeśli żywiołowi się podporządkowuje, staje się narzędziem demagogii, ulega ideowej erozji.
Partia nie musi być przymilna. Jej obowiązkiem jest mówić prawdę i tylko prawdę. Jej powinnością jest uświadamianie klasie robotniczej, całemu narodowi tego, co możliwe, ale i tego, co konieczne.
Partia nie jest ani misjonarzem, ani administratorem. Aby dobrze służyć robotniczym interesom, wiele razy musieliśmy i zapewne będziemy musieli w przyszłości podejmować decyzje trudne, niepopularne. Partii nie wolno zwodzić ludzi pustymi deklaracjami i gołosłownymi obietnicami, ulegać przed żądaniami, których nie da się zrealizować. Klasowy charakter partii powinien przejawiać się w codziennej i systematycznej pracy wśród klasy robotniczej, w organizacjach robotniczych. Działalność związkowa, młodzieżowa, samorządowa to partyjny obowiązek.
Nie wystarczy mieć racją, słuszną ideologię. Ideologia upowszechnia się, zdobywa serca i umysły tylko wtedy, gdy pada na użyĽniony pozytywnymi faktami grunt. Gorzej, jeśli jest odwrotnie. Słusznie przestrzegał towarzysz Kurdziel przed zbyt łatwym optymizmem. Są nadal ludzie, którzy niewiele zrozumieli i niczego się nie nauczyli. Dramatyczne wydarzenia minionego okresu spływają po nich `jak z gęsi woda". Znów wszystko wiedzą najlepiej, znów wypinają pierś do przodu. Dla nich człowiek, ludzie istnieją głównie po to, by można było nimi apodyktycznie kierować, niezbyt troszcząc się o to, co myślą, co czują, jakie nurtują ich rozterki i jakie gnębią troski. Są i tacy, którzy znów wpadają w dygnitarski styl życia i pracy, wykazują nadmierną zapobiegliwość o osobiste sprawy. Przechodzą na biurokratyczno-wygodnicki tryb i przesadnie sztywne normy czasu urzędowania. Przy czym, jak celnie podkreślił towarzysz Hani, wielu z nich, dziś tak pewnych siebie, wczoraj trzymało się na bezpieczną odległość.
Minione doświadczenia pozostawiły po sobie szczególną wrażliwość moralną na każdą, nawet najmniejszą szczelinę, jaka w praktyce sprawowania władzy może pojawiać się między teorią i praktyką. W partii, w administracji zdecydowanie dominują ludzie sumienni i uczciwi. Nadchodzą jednak sygnały potwierdziły je i głosy na plenum że w niektórych gminach czy miastach, w poszczególnych zakładach pracy pojawia się znów klimat klikowości, kumoterstwa, ubijanie własnego interesu, bezduszność wobec ludzkich spraw, brak wrażliwości na ludzką krzywdę.
Nie chcę wchodzić w sprawy, co do których zapadły decyzje organów kontroli partyjnej mówił o tym dobitnie towarzysz Urbański ale nie można milczeć o zdarzających się faktach udziału członków partii pełniących różnorodne funkcje w przemyśle, budownictwie, handlu i usługach w różnego rodzaju nadużyciach czy też o faktach karygodnego niedbalstwa i marnotrawstwa, a więc, powiedzmy po prostu, szkodnictwa.
Z jednego z zakładów przyszedł list informujący, że w ramach rozbudowy powstał luksusowy budynek dyrekcyjny z kosztownym wyposażeniem. Wyjaśniając tę sprawę, dyrektor napisał, że wszystko jest w porządku, bo na meble, dywany i żyrandole poszło `tylko" około 3,5 miliona złotych. Myślę, że takich dyrektorów trzeba będzie posyłać na przyspieszone kursy skromności. Są też sygnały o tym, ze tu i ówdzie wraca zwyczaj urządzania wystawnych przyjęć finansowanych z publicznych funduszów, że ludzie w niejednym miejscu kraju obserwują ,.ważnych" myśliwych, uganiających się za zwierzyną w dniach i godzinach, w których powinni pracować.
Odpowiedzialność jak mówił towarzysz Paterka to pierwszy warunek do sprawowania stanowiska kierowniczego. Trzeba otwarcie powiedzieć, że choć organa kontrolne działają coraz skuteczniej, to ciągle jeszcze obserwujemy niechęć różnych ogniw, w tym niektórych instancji partyjnych, do wyciągania pryncypialnych wniosków w razie stwierdzonej przez kontrolę odpowiedzialności określonych osób funkcyjnych.
Okazuje się, że niektórzy towarzysze złe zjawiska piętnują chętnie `w ogóle", kierując przeważnie wzrok ku górze czy też w inną stronę. U siebie natomiast są często pobłażliwi i wyrozumiali wobec tych, którzy na pobłażliwość nie zasługują. Instancje partyjne powinny w takich sytuacjach postępować rygorystycznie, cofać mandat do pełnienia odpowiedzialnego stanowiska. W pełni podzielam wyrażone przez kilku towarzyszy stanowisko w tej sprawie.
Nie są to, na szczęście, zjawiska szerokie; reaguje na nie i reagować będzie coraz bardziej zdecydowanie Centralna Komisja Kontroli Partyjnej, terenowe komisje kontroli. Zjawiska te znajdują również i znajdować będą nadal stosowne odbicie w decyzjach administracyjno-kadrowych.
Na łamach `Rzeczypospolitej" redaktor Szeliga opisał niedawno podróż wagonem Polskich Kolei Państwowych w pociągu międzynarodowym. Wagony z innych krajów socjalistycznych były czyste i wygodne, zadbane i dobrze obsługiwane, nasz zaś odrapany, odstraszał brudem, niechlujstwem, brakiem elementarnej troski o pasażera. A więc, mówiąc obrazowo, wagon-widmo. Nie chcę wyciągać zbyt daleko idących wniosków, ale jest w tym i pewien symbol: nasz polski wagon trzeba remontować. Musi on dobrze służyć pasażerom. Nie może być zasmolonym kopciuszkiem międzynarodowego socjalistycznego składu. Nie ma żadnych powodów, aby go wstydliwie ukrywano na bocznych torach.
Porządki trzeba zaczynać od siebie. Członkowie partii są wszędzie: w zakładach pracy, w instytucjach, dyrekcjach, w agendach ubezpieczeń społecznych, na poczcie, na kolei, w ambulatorium, w sklepie. Są we władzach wszystkich szczebli. Jeśli więc gdzieś dzieje się niedobrze, pracuje się gorzej, niż na to pozwalają warunki, Ľle obsługuje się ludzi, opieszale załatwia ich sprawy jest to strata naszej partii. Można wręcz powiedzieć, że wszelkie anomalie, które występują w tej sferze, są rodem z tego samego ZOO `pracuj jak żółw" czy `bądĽ ślepy jak kret" wobec ludzkiej sprawy czy wobec społecznej potrzeby.
Można by nam zarzucić wyolbrzymianie znaczenia zagadnień moralnych. Byłby to zarzut niesłuszny. W społeczeństwie socjalistycznym odnowa rozumiana jest nie tyle jako zespół założeń polityczno-programowych, nie tyle jako suma reform instytucjonalno-prawnych, lecz przede wszystkim jako stopień zmian dających się zaobserwować we własnym, najbliższym kręgu. Bez konsekwentnego oczyszczania życia ze zła, z wynaturzeń społeczno-moralnych nikt w rzeczywistą odnowę nie uwierzy.
Reflektorem krytyki oświetlamy celowo zjawiska negatywne. W ostrym świetle lepiej widać, jak bardzo kontrastują one co pragnę jeszcze raz podkreślić z przeważającymi w partii, w organach władzy ludowej, w służbach publicznych postawami sumienności i uczciwości. Jeśli więc mówimy o tym tak ostro, to przede wszystkim mając na uwadze partyjno-polityczną profilaktykę, przecięcie pewnych zjawisk, zanim się rozwiną i rozrosną do niebezpiecznych wymiarów. Wiemy z licznych, jakże bolesnych doświadczeń, do czego w konsekwencji one prowadzą.
Dobrze więc, że nasze plenum było bojowe i surowe, było krytyczne. Tym bardziej, że pojawiają się i inne postawy. Pojawiają się zadowoleni z siebie, tacy, którzy uważają, że błędy są już poza nami.
Nie mamy patentów na nieomylność. Błędów będzie mniej, będą mniej kosztowne, jeśli krytyka i samokrytyka stanie się instrumentem stosowanym codziennie, naturalną, nie wzbudzającą sensacji metodą działania.
Błędów nie popełniają tylko ci, którzy stoją z boku i nie biorą na swoje barki żadnej decyzji, za nic nie odpowiadają i odpowiadać nie chcą. Ale może jeszcze bardziej naganne i szkodliwe jest nie tylko popełnianie błędu, lecz zaniechanie, zaniedbanie, odłożenie na póĽniej sprawy, którą trzeba rozwiązać już dziś. Takich postaw, takiej opieszałości i bierności istnieje jeszcze niemało.
W tym świetle jakże ważne jest, by partia stała się opozycyjna w stosunku do wszelkiego zła. To przede wszystkim z naszych szeregów powinna wychodzić krytyka i zdecydowane zwalczanie zjawisk, które są z socjalizmem sprzeczne, a tym samym dostarczają amunicji wrogowi.
Pozbyliśmy się na szczęście demobilizującego niegdyś przeświadczenia, że mamy monopol na kształtowanie opinii społecznej w Polsce. Zaczynamy podejmować coraz skuteczniejszą, bardziej przekonywającą polemikę z dywersją propagandową wewnętrznego i zewnętrznego przeciwnika politycznego. Tu postęp jest już wyraĽny. To już nie `propaganda sukcesu" i nie `propaganda klęki", lecz wnioski i zadania płynące z rzeczywistości.
Partia sprawuje kierownictwo nad frontem propagandy. Prasa, radio, telewizja, ogniwa informacji każdego dnia zdają trudny i ideowy egzamin. Zdają go redaktorzy, publicyści, zespoły, zdają organizacje partyjne oraz ogniwa dziennikarskiego stowarzyszenia. Ale są też jeszcze zjawiska ujemne. Należy w szczególności przełamywać nastrój rezerwy, niechęci do angażowania się w walce twarzą i nazwiskiem, zajmowanie pozycji kibica. Nie można przemilczać ideowo-politycznego mętniactwa i bałamuctwa. Pryncypialna, celna replika i krytyka powinny stawać się coraz skuteczniejszym orężem. Z drugiej jednakże strony trzeba też zerwać z natrętną dydaktyką, z denerwującymi ludzi uproszczeniami, po prostu z banałem i nudą. Wiemy, że żadna propaganda nie zastąpi pozytywnych rezultatów gospodarowania, pożądanych zmian w życiu. Ale mądra propaganda jest do ich osiągania absolutnie niezbędna.
Mnożą się tytuły prasowe, rosną nakłady gazet i czasopism, do normy wraca program telewizyjny i radiowy, ale ilość powinna szybciej przechodzić w jakość. Jak słusznie zwrócił uwagę towarzysz Morawski, niezwykle ważna jest celność, sugestywność języka używanego w propagandzie, w całej naszej pracy ideologicznej.
Poruszano w dyskusji problem niebezpieczeństw ideologicznych. Chcę krótko ustosunkować się do tej sprawy.
Rewizjonizm i dogmatyzm w czystej, krystalicznej niejako postaci występują niezbyt często. Co więcej, ani rewizjonista, ani dogmatyk sami się za takich nie uważają. Jeden uważa się bowiem za jedynego autentycznego realizatora socjalistycznej odnowy, drugi zaś za jedynego obrońcę zasad marksizmu-leninizmu.
Towarzysze wybaczą żartobliwe porównanie, ale przypomina mi to coś z dziecięcych filmów telewizyjnych. Jedni to pszczółka Maja, która osobistą słodyczą i przymilaniem się do każdego ma zamiar uzdrowić świat. Drudzy to rozbójnik Rumcajs, który bez fuzji po świecie poruszać się nie umie.
Nasza partia działa w warunkach ostrej walki klasowej. Do oportunisty i kapitulanta, do ideologicznie `rozlazłego" działacza, który zwątpił w niewzruszalność naszej idei i linii, który o nią nie walczy, nieuchronnie, prędzej czy póĽniej, dotrze jawny lub niekiedy zakamuflowany wróg klasowy.
Ale również pożytku nie przyniosą pomruki różnych recenzentów linii partii, samozwańczych `strażników świętego ognia". Pryncypialność nie polega na kanonadzie ostrych słów, lecz na umiejętności przekonywania ludzi, inicjowania procesu przemian, które rzeczywiście posuwają naprzód sprawę socjalizmu.
Najważniejsze jest jednak nie to, co dzieje się na tak zwanych skrzydłach, na których zresztą wznosić się w górę nie sposób, lecz w podstawowym trzonie naszej partii. Jest on coraz bardziej zwarty i jednolity, chociaż niemało jeszcze partyjnych towarzyszy nie przyswoiło sobie gruntownie uchwał IX Zjazdu, ich postawy są częstokroć nijakie. W tym kontekście trzeba powiedzieć wyraĽnie naszym groĽnym przeciwnikiem jest również ignorancja, brak wiedzy, powierzchowność, pomieszanie pojęć. Znajomość podstaw marksizmu-leninizmu nie jest dostateczna. Pewna część członków partii ocenia sprawy `na oko", a zdarza się, że ulega sensacyjności i plotce. Widać elementarny niekiedy brak znajomości faktów, liczb, konkretów. Niewystarczające jest czytelnictwo prasy partyjnej, zwłaszcza ,.Trybuny Ludu", `Nowych Dróg", a także innych tytułów. Każdy członek partii powinien znać abecadło ideologii i historii, polityki i gospodarki. Nie ma takich poglądów przeciwnika, których nie można byłoby odeprzeć, powołując się na rzeczowe argumenty, na klasową analizę.
Oczywiście, nie każdy członek partii może być teoretykiem. Każdy jednak powinien być człowiekiem, którego jednoznaczna postawa osobista, zasób podstawowych argumentów oraz sposób ich przedstawiania budzą w najbliższym otoczeniu, w miejscu pracy i zamieszkania rzeczywisty szacunek oraz zwykłe ludzkie zainteresowanie. Mówił zresztą wczoraj o tego typu sytuacjach i przykładach jak zwykle barwnie towarzysz Jan Mikulski. Być komunistą to znaczy być przede wszystkim człowiekiem odważnym i otwartym. To znaczy być wśród ludzi, borykać się dzień po dniu ze światem, jaki jest, uczyć innych i uczyć się od innych, słuchać robotników i wyjaśniać robotnikom to, co dziś dla Polski i dla naszej idei najważniejsze.
Komunista powinien szanować ludzką indywidualność, odmienność upodobań, prawo do prywatności, ale w sprawach zasadniczych musi być naszym rzeczywistym, nie celuloidowym `człowiekiem z żelaza".
Właściwie mógłbym w tym miejscu przytoczyć statut. Gdyby był on przez wszystkich ściśle przestrzegany, bylibyśmy o wiele dalej.
Porozumienie narodowe, stanowiące warunek powodzenia linii IX Zjazdu, oparte jest na sojuszach klasowych, a nie na umowie każdego z każdym. Nie chodzi o tuszowanie zróżnicowań klasowych, politycznych, światopoglądowych, ale o konsolidację wokół traktowanych nierozerwalnie podstawowych interesów narodowych i zasad ustrojowych.
Prowadzimy i prowadzić będziemy nieustanną walkę z wrogiem, polemikę z obcymi kierunkami. Są Polacy, z którymi `dogadać się" nie zamierzamy. Paktowania z wrogiem, z pupilami imperialistycznej dywersji nie będzie. Ale do tych, którzy nierzadko w dobrej wierze, w emocji czy goryczy politycznie pobłądzili wyciągamy rękę, tworzymy szansę `wyjścia z twarzą" z prowadzącego donikąd zaułka. Stale i szczerze dążymy do rozbudowy pomostów ułatwiających ludziom przechodzenie na naszą stronę, na stronę socjalizmu. To Lenin uczył, że nie może uważać się za komunistę ten, kto nie pozyska osobiście dla sprawy choć jednego nie przekonanego.
Wielu dyskutantów podkreślało, że sytuacja w naszym kraju na swój sposób przypomina front. To prawda, że dla partii nie jest rzeczą bez znaczenia, skąd i dlaczego przyszedł do nas nowy towarzysz lub sojusznik, ale stokroć ważniejsze co między innymi podkreślili towarzysze Maniawski i Walichnowski jest to, po której stronie się opowiedział, jak się dziś zachowuje, czemu służy.
Czy na przykład wokół nas, w centrali, województwie, gminie, nie widzimy dziś ludzi, którzy jeszcze kilka lat temu uchodzili za obojętnych czy chwiejnych, a w latach trudnej dla partii próby dokonali jednoznacznego, ideowego wyboru. A ilu wstępuje do partii, `aby się sprawdzić" jak to określił jeden z młodych robotników w rozmowie z reporterem `Trybuny Ludu".
Pozwólcie, że w tym miejscu odwołam się do wojennego doświadczenia. Kiedy na ludzkie głowy sypią się pociski, żołnierz nie pyta swojego sąsiada w okopie, skąd przyszedł, kim był, liczy się to, co ten człowiek w tej chwili robi, jak się zachowuje, czy można na nim polegać. Jak wiadomo, wśród żołnierzy I Dywizji i I Armii znaczną część stanowili tacy, których poczucie krzywdy, rozterki i wątpliwości były bardzo silne, a jednak nie zawiedli w boju. I nie po prostu i tylko dlatego, że łączył ich nadrzędny cel walka z faszyzmem, walka o wolność Polski. Ale że potrafili ich wychować polscy komuniści, że wpłynęli na nich swym przykładem, klimatem ideowym, idąc razem w ogień i wodę, bojowi towarzysze radzieccy.
Obowiązek cierpliwości i taktu dotyczy zwłaszcza kontaktów z młodzieżą. O młodych trzeba walczyć uporczywie i wytrwałe. Nie ma sprawy ważniejszej jak odzyskiwać i zdobywać ich dla sprawy socjalizmu.
Naturalną cechą młodości jest krytycyzm. Inspirujmy więc młodych do walki ze złem w różnych jego postaciach. Jest okazja, by powrócić do doświadczeń, które w okresie ZWM i ZMP czyniły z ich członków siłę uderzeniową przeciwko wstecznictwu i kołtuństwu.
Naturalną cechą młodości również jest ambicja, chęć wybicia się, wyróżnienia. Dbajmy więc o to, by młodzi mogli sprawdzić się w trudnych zadaniach, by materializowały się ich szansę podnoszenia kwalifikacji, zasłużonego awansu i uznania. Pokażmy społeczeństwu młodych działaczy partii, sojuszniczych sił politycznych, Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego, związków zawodowych, rad narodowych i samorządów, młodych dyrektorów i kierowników, wynalazców i racjonalizatorów, młodych twórców związanych z ideą socjalizmu, tych, którym `nie jest wszystko jedno". A przede wszystkim zadbajmy o to, by ich przybywało.
Na tym właśnie plenum trzeba powiedzieć kilka słów o reformie gospodarczej. Podejście do niej też ma wymiar ideologiczny. Chodzi o socjalistyczne oblicze reformy.
Reforma to wielki krok na drodze przebudowy sposobu funkcjonowania gospodarki, a więc i społeczeństwa. W sposób zasadniczy zwiększona została samodzielność socjalistycznych przedsiębiorstw. Ulepszane są formy centralnego kierowania gospodarką. To posunięcia we właściwym kierunku. Ale istnieją również zagrożenia, zarówno te, które wyrażają się w chęci powrotu do starych przeżytych form, jak i te, które wykorzystują samodzielność dla partykularnych, egoistycznych interesów.
W trakcie dyskusji wiele uwagi poświęcono problemom sektora prywatnego. Podzielam pogląd towarzyszy Otawy, Maniawskiego i wielu innych członków KC co do konieczności dalszego zaostrzenia kursu wobec naruszeń prawa w enklawie prywatnej przedsiębiorczości produkcyjnej i usługowej. Wyznaczamy jej społecznie właściwe i gospodarczo uzasadnione ramy. Zapewniamy w tych ramach warunki trwałej stabilnej działalności. Musimy jednak z większą niż dotąd konsekwencją spowodować, by ustalone przepisy były skrupulatnie przestrzegane, a odstępstwa od nich surowo karane.
Każdy przejaw żerowania na trudnościach, tuczenia się cudzym kosztem, uprawiania bezpośrednich i pośrednich form wyzysku wywołuje, obok ujemnych skutków ekonomicznych, jeszcze większe szkody społeczne, moralne, psychiczne. Działa bowiem zniechęcająco i demoralizująco, rani socjalistyczne poczucie sprawiedliwości, upowszechnia klasowo obce wzorce pazerności, drobnomieszczańskiego stylu życia. A więc, o ile w skali ogólnoekonomicznej to jeszcze problem mikro, to w sferze społecznej, ideowej, moralnej staje się on problemem makro.
Zwracamy się do niezawisłych sądów, aby częściej korzystały z przewidzianej przez prawo możliwości nakładania kary dodatkowej, tj. publikowania nazwisk malwersantów, złodziei mienia społecznego, łapówkarzy. Aby zrezygnowały w ich traktowaniu z niczym nie uzasadnionej delikatności. Uczciwi ludzie powinni wiedzieć, kto ich okrada, kto działa na ich szkodę. Powinni mieć pełną informację, jak się z nadużyciami walczy. Powinni wiedzieć, jak się do tej walki można włączyć. Odpowiednie do istoty dyktatury proletariatu zadania stawiamy w tym względzie przed organami ścigania, wymiaru sprawiedliwości, aparatem państwowej kontroli.
Problem jednak nie zamyka się w granicach sektora prywatnego, byłoby to uproszczenie i zawężenie. Dotyczy on również niejednego z przedsiębiorstw państwowych i spółdzielczych, zarówno od strony nadużyć, przecieków angażowania się w nielegalną działalność gospodarczą, jak i od strony niedbalstwa i marnotrawstwa, bumelanctwa i brakoróbstwa. Konsekwentne uzdrawianie, porządkowanie, intensyfikacja dominującej u nas gospodarki uspołecznionej są kluczowym warunkiem poprawy sytuacji, również moralnej, na całym obszarze życia społeczno-ekonomicznego.
W tym miejscu znów wracam do reformy. Jest ona wielką próbą podjętą z inicjatywy partii i ściśle związaną z jej imieniem. To zobowiązuje. Jak wiadomo, o wyższości ustroju w ostatecznym wyniku zadecyduje poziom wydajności pracy. Nie jest u nas z tym najlepiej. To nie wina socjalizmu. I bez bicza bezrobocia szereg krajów realnego socjalizmu osiąga dobre wyniki.
Reforma stwarza wielką szansę właśnie dla partii, dla każdego jej członka. Chodzi o to, aby świadomie, w duchu interesów społeczeństwa i państwa uczestniczyć w ekonomicznym procesie, uruchomić na trwałe mechanizmy postępu ekonomicznego. Może się to dokonać tylko poprzez pełne wykorzystanie elementarnych wartości socjalizmu: każdemu według pracy (a więc zdrowe materialnezainteresowanie); szerokie pole dla inicjatywy i nowatorstwa; satysfakcja moralna człowieka pracy.
W tym kontekście widzimy wielki problem ideowo--wychowawczy poznawania i popularyzowania najlepszych Judzi, pracowitych, rzutkich, utalentowanych pod względem technicznym i organizacyjnym, myślących kategoriami nie tylko własnego zakładu.
W ostatnich latach ujawniło się i pogłębiło w sposób jaskrawy, iż świadomość społeczna pozostaje częstokroć w tyle wobec socjalistycznych stosunków produkcji. W umysłach wielu ludzi nastąpiło rozerwanie związków między tym, co się należy, i tym, co się z siebie daje.
Właśnie to najbardziej uzasadnia zaznaczoną dzisiaj przez towarzysza Laszczaka potrzebę upartych starań o to, aby socjalistyczna zasada społecznej sprawiedliwości od każdego według jego możliwości, a każdemu według jego pracy" była urzeczywistniana nie tylko w sferze podziału, lecz i w sferze pracy, produkcji, gospodarowania, jak również w całokształcie polityki kadrowej.
Słusznie również dziś wskazywano na dotkliwe nie-równomierności i dysproporcje, jakie występowały w procesie przeobrażeń społeczno-ustrojowych w Polsce. Obecnie musimy skupić uwagę przede wszystkim na przezwyciężaniu tej, która wyraża się w sprzeczności między znacznym w wielu dziedzinach, nowoczesnym potencjałem produkcyjnym a lichą organizacją pracy, niską jej jakością i wydajnością, niedostateczną efektywnością gospodarowania.
Popełnione błędy, wszystkie słabości, o których mówimy tak otwarcie, nie zmieniają faktu, że czterdziestolecie jest okresem prawdziwie przełomowym, etapem najgłębszych przemian i najszybszych postępów w naszych trudnych dziejach. Pozwólcie, ze ograniczę się do jednego, bardzo zresztą nietypowego argumentu. Otóż ukaże się niebawem niezwykle ciekawa książka, napisana w 1939 roku. pt. Dysproporcje, pióra przedwojennego wicepremiera, jednego z twórców Centralnego Okręgu Przemysłowego i Gdyni, w odbudowie której po wojnie, jako pełnomocnik ludowego rządu, również uczestniczył, mianowicie Eugeniusza Kwiatkowskiego. Jeśli więc zdecydowano wydać książkę człowieka pełniącego wysokie funkcje przed wojną, to dlatego, że jest ona ważkim ideologicznym argumentem na naszą korzyść. Wynika z niej jasno, że dopiero partia klasy robotniczej, dopiero rewolucyjne przemiany mogły zapewnić Polsce realizację tych niezbędnych przeobrażeń cywilizacyjnych i ekonomicznych, z których potrzeby zdawały sobie sprawę już od dawna najświatlejsze umysły minionej epoki.
Przyjęliśmy doniosłe decyzje w sprawie polityki kadrowej. Rozpoczynamy tworzenie systemu odpowiadającego współcześnie w sposób optymalny celom partii i interesom socjalistycznego państwa. O powodzeniu tego systemu zadecyduje praktyka, sposób i konsekwencja z jaką wprowadzać go będziemy w życie. Wymaga to, jak słusznie powiedziała towarzyszka Antoszewska, zdecydowanego odesłania do lamusa polityki `walki o swojego" zamiast `walki o najlepszego".
Prawidłowość, rzetelność, przejrzystość polityki kadrowej to jeden z podstawowych warunków odbudowy wiarygodności i społecznego zaufania dla naszej partii, to jeden z najważniejszych warunków realizacji całego naszego programu.
Wrócę do początku moich uwag. Jakie są przyczyny, dla których miliony ludzi pracy, polskich robotników wstających o świcie, nierzadko z trudem wiążących koniec z końcem, co dzień jak w górnictwie ryzykujących własnym życiem lub, jak w tylu innych dziedzinach, stykających się nie tylko z oporem materii, lecz i z ciemnotą lub bojkotem, nie opuściło szeregów partii? Dlaczego tysiące towarzyszy z instancji terenowych, z aparatu partyjnego, z administracji, poddanych codziennie ostrzałowi wroga czy poszturchiwaniu głupca nie cofało się, nie ustępowało i nie ustępuje, lecz trwa w swojej partii?
Widzimy, jakim aplauzem wynagradza się renegatów, byłych komunistów, tych wszystkich, którzy albo uznali, że pora pożeglować w inną stronę, albo z partią moralnie i politycznie nigdy nic wspólnego nie mieli. Towarzysze mogliby niewątpliwie wymienić wielu takich, którzy z wtorku na środę wierność ideałom zamienili na piątkę ze sprawowania wystawioną przez te ośrodki, dla których partia jest najgroĽniejszą, najtrudniejszą do przezwyciężenia `zawadą".
Partia przeszła i wytrzymała ciężką próbę. Obroniła swe główne pozycje. Potwierdziła swe prawo do kierowania państwem i przewodzenia narodowi. Trafniej zresztą byłoby powiedzieć, że egzamin ten zdawał każdy z osobna członek partii. Bezcennym jej kapitałem są wszyscy ci, którzy nie tylko w najtrudniejszym momencie, lecz nadal i dzisiaj umieją walczyć ze zwykłym ludzkim zmęczeniem, ze słabością, od której przecież nikt nie jest wolny, z plugawą nieraz potwarzą, plotką, obmową.
Padło z tej trybuny wiele krytycznych i gorzkich słów. Nas już na to stać. Nie są one oznaką naszej słabości, a na odwrót, powracającej siły, powracającego zdrowia. Są potwierdzeniem, że idziemy słusznym kursem, służą usuwaniu kamieni z naszej drogi.
W ostrym świetle widać lepiej, jak bardzo istniejące jeszcze negatywne zjawiska kontrastują ze zdecydowanie przeważającymi w partii postawami ofiarności i odpowiedzialności. Postawami, które nie powinny być ani samozadowoleniem, ani samobiczowaniem. Jak to kiedyś celnie powiedziała towarzyszka Makowska: `ani pychą, ani pokorą".
Wielkie problemy ideowe, o których mówiliśmy na tym plenum, zaistnieją jako rzeczywistość społeczna, społeczna praktyka i atmosfera, o ile zostaną zrozumiane, zaakceptowane i przyswojone przez każdego członka partii. O ile uczynią go obrońcą, rzecznikiem i realizatorem linii generalnej, którą nasz robotniczo-chłopski Komitet Centralny potwierdza i rozwija na kolejnych posiedzeniach. Linia ta będzie o tyle trwała, o ile podstawowa część klasy robotniczej uświadomi sobie w pełni istotę swego miejsca klasowego, swój związek z marksistowsko-leninowską robotniczą partią.
Nasze plenum spotka się bez wątpienia z kolejnymi przejawami wrogości ze strony przeciwnika, zwłaszcza dywersyjnej propagandy. To zrozumiałe. XIII Plenum czyni naszą partię, a więc i socjalizm w Polsce silniejszym. Trudno więc oczekiwać, że przeciwnik będzie bić z tego tytułu brawo. Im głośniej, bardziej agresywnie atakować nas będą, tym bardziej poświadczą, że ich zabolało, że się niepokoją, ze rozsypują się kolejne ich spekulacje i rachuby.
W szczególności skompromitowała się spekulacja dotycząca rzekomych podziałów i konfliktów w naszej partii. Jedność celów działania, wierność linii IX Zjazdu znalazła na tym plenum dobitne potwierdzenie. Jest ona leninowskim wymogiem i oczywistym nakazem chwili.
Jest jeszcze trudno i długo nie będzie łatwo. Ale horyzont się rozszerza, perspektywa wydłuża. Podczas spotkania w hucie `Baildon" jeden z mówców powiedział obrazowo, iż nadszedł czas na `drugi oddech w pracy dla socjalistycznej odnowy". Dobiegające końca obrady Komitetu Centralnego stały się mocnym impulsem w tym właśnie kierunku. Dały one jednocześnie wartościowe tworzywo dla kampanii sprawozdawczo-wyborczej w partii oraz dla ogólnonarodowych obchodów czterdziestolecia Polski Ludowej.
Temperatura ideowa i jednocześnie rzeczowość XIII Plenum pozwala sądzić, że jego uchwały zostaną zrealizowane punkt po punkcie, w całej rozciągłości i z całą skrupulatnością.
Tak być powinno. Tak być musi.
Nowe publikacje o tematyce aferalnej i korupcyjnej:
Bagno prezydenckiej kampanii pochłania nowe ofiary...:-) smród nie tylko z rządowego W.C.
ALEKSANDER KWAŚNIEWSKI - JAKI PREZYDENT, TAKIE PAŃSTWO
KIM
NAPRAWDĘ JEST PREZYDENT R.P.???? ALEKSANDER KWAŚNIEWSKI, CZY MOŻE STOLZMAN???
NIEZNANE FAKTY Z ŻYCIA KWAŚNIEWSKIEGO - KOLEJNA AFERA SLD?
"CZY JOLANTA KWAŚNIEWSKA
MA SZANSE ZOSTAĆ PREZYDENTEM RZECZPOSPOLITEJ???"
czy fundacje "piorą
pieniądze?" , zostały tylko krzyż
narodu polskiego? - Judaizm, czyli "Jak rozpoznać
Żyda".
10 kłamstw
Aleksandra Kwaśniewskiego??? - a co na to Unia Europejska ? - podaj
dalej...
TAJNE
- JAWNE TAJEMNICE PAŃSTWOWE?
Raport o działalności pułkownika Władimira Ałganowa z KGB w sprawach:
Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego, Premiera Józefa Oleksego i Leszka
Millera, szefa MSWiA oraz Ministra Spraw Zagranicznych Włodzimierza
Cimoszewicza, Ministra Skarbu Wiesława Kaczmarka, oraz biznesmena Jana
Kulczyka.
Jedwabne
tylko dla Żydów? i
witryna
OBYWATELSKIE NIEPOSŁUSZEŃSTWO
i dodatkowo:
Tym samym dochodzimy do setna sprawy, czy "Raportu o stanie sądownictwa polskiego"
Zapraszamy
wszystkich sędziów, prokuratorów, adwokatów, polityków i resztę urzędniczego
"badziewia" zamieszanego we wszelkie oszustwa do ogólnopolskiej
"czarnej listy Raczkowskiego"...
miłego towarzystwa wzajemnej adoracji w ukrywaniu durnowatych kantów...
wierzcie mi, że prawda zawsze na wierzch wypłynie...., zresztą już ja się o
to postaram...
www.aferyprawa.com
- Niezależne Wydawnictwo Internetowe "AFERY - KORUPCJA - BEZPRAWIE" Ogólnopolskiego Ruchu Praw Obywatelskich i Walki z Korupcją. prowadzi: (-) ZDZISŁAW RACZKOWSKI. Dziękuję za przysłane teksty opinie i informacje. |
![]() |
WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
ponadto
Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądĽ dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.