To pokłosie przegranej sprawy sądowej z byłym Komendantem Głównym Policji.
W 2010 Sąd Najwyższy orzekł, że Rokita ma przeprosić b. szefa policji Konrada Kornatowskiego za nazwanie go "nikczemnym prokuratorem". Rokita twierdził, że w latach 80. Kornatowski - który pełnił wówczas funkcję prokuratora - fabrykował
- Jestem pierwszą osobą, która zapłaci za zbrodnie stanu wojennego - stwierdził były polityk.
- Cokolwiek bym w Polsce zarobił legalnie, to zostanie zabrane dla Kornatowskiego, więc ja tracę środki do życia w Polsce. Moja sytuacja jest taka, że albo znajdę pracę w Polsce na czarno, co jest naruszeniem moich zasad życiowych, albo będę musiał szukać miejsca tam, gdzie niesprawiedliwość RP mnie nie dosięgnie, czyli poza granicami Polski - powiedział Jan Rokita.
- Na razie komornik zabiera mi pensję, obawiam się, że za chwilę przyjdzie zabrać mój komputer i księgozbiór. Ten wyrok skazuje mnie na wykluczenie społeczne - dodał.
- To nie był niezawisły sąd. Na tej rozprawie nie pozwolono mi zadać Kornatowskiemu żadnego pytania, ponieważ sędzia uchyliła wszystkie moje pytania. Na tej rozprawie sędzia zdecydował się literalnie przypisać do wyroku nawet te zarzuty, które były całkowicie fikcyjne w moich słowach, a które postawił Kornatowski - najpierw kazał mi w wyroku przepraszać go za to, że nazwałem go "mordercą", podczas gdy nigdy go nie nazwałem - tak Rokita skomentował wyrok nakazujący zapłacić niemal 350 tys. zł tytułem przeprosin i zadośćuczynienia za nazwanie Konrada Kornatowskiego "nikczemnym prokuratorem stanu wojennego".
- Ten sąd był w zmowie, to nie ulega najmniejszej wątpliwości. To jest pierwszy wyrok z finansową odpowiedzialnością za zbrodnie stanu wojennego - dodał.
- To nie jest wymiar sprawiedliwości. Jest w Polsce zbyt wielu ludzi skrzywdzonych przez sądy, żeby nazywać je wymiarem sprawiedliwości - ocenił były polityk.
Pytany o to, czy "zabolało go" to, że został skreślony z listy członków PO za niepłacenie składek, Rokita powiedział, że zdziwiło go to, bo "te dwie sprawy się zbiegły". - Państwo polskie raptem po sześciu latach mojego niezainteresowania polityką się mną zainteresowało - powiedział.
W 2010 Sąd Najwyższy orzekł, że Rokita ma przeprosić b. szefa policji Konrada Kornatowskiego za nazwanie go "nikczemnym prokuratorem". Rokita twierdził, że w latach 80. Kornatowski - który pełnił wówczas funkcję prokuratora - fabrykował dowody niewinności dla osób odpowiedzialnych za zabójstwo opozycjonisty Tadeusza Wądołowskiego.
W sumie koszty przeprosin i zadośćuczynienia to niemal 350 tysięcy złotych. "W moim wieku to oznacza egzekucję do końca życia" - napisał Jan Rokita, dziennikarzowi RMF FM, który poprosił go o komentarz.
(ib, bart)
Rokita w TVN24: "Jestem pierwszą osobą, która została skazana za zbrodnie stanu wojennego, tyle tylko, że ja broniłem ofiar..."
Jarosław Kaczyński raczej jest nastawiony na to, żeby zadośćuczynić pohańbionej pamięci swego brata, a nie zemście. Pamięć Lecha Kaczyńskiego faktycznie została w Polsce pohańbiona dość brutalnie
- mówił Jan Rokita, który był gościem "Faktów po Faktach" w TVN24.Zdecydowana część rozmowy dotyczyła wyroku i politycznego i sądowego na byłym pośle PO.
Na początku rozmowy, Kamil Durczok zapytał Jana Rokitę o Włochy, w których obecnie przebywa – podoba się panu w Perugii – dopytywał?
Ja we Włoszech się czuję bardzo dobrze, mam tu wielu przyjaciół dobrze mi się tu pisze pracuje...
- odpowiedział Rokita
Dalej już nie było tak sielsko, dziennikarz zapytał , czy Rokita zamierza wykonać wyrok sądu w sprawie Konrada Kornatowskiego
Nie nie, skąd. Komornik go wykonuje za mnie, trudno wykonywać takie wyroki
– odparł był polityk PO. I szybko przeszedł do oceny werdyktu wydanego przez sąd:
Wydaje mi się że to jest postawienie sprawy na głowie. Jeżeli ja mam przeprosić Kornatowskiego za to, że on jest współodpowiedzialny za to co prokuratura robiła w latach 80 to można powiedzieć, że Michnik powinien przeprosić Kiszczaka za swój list, a Wałęsa powinien wypłacać odszkodowania Jaruzelskiemu.
Rokita podkreślił, że jest zdumiony wyrokiem bo po raz pierwszy dochodzi w Polsce do sytuacji, że to ktoś kto bronił ofiar stanu wojennego musi przepraszać i płacić karę na rzecz jednego ze sprawców zbrodni z tamtego okresu.
Ja jestem pierwszą osobą która ma zapłacić znacznie więcej niż to co przekracza mój dobytek człowiekowi, którego Sejm uznał za winnego nadużyć w stanie wojennym. Ta sprawa jest bezsporna – i ustalona przez Sejm. Jest obszerny materiał, rzecz nie podlega wątpliwość Tadeusz Wądołowski był zabity na komisariacie, są na to dowody, że go tam katowano. Kornatowski tak przesłuchiwał biegłego, żeby ten stwierdził, że ślady krwi nastąpiły w wyniku zawału serca.
- mówił na antenie TVN24 Jan Maria Rokita.
Były członek komisji śledczej badającej aferę Rywina przyznał również, że nie pojmuje jak ktoś taki jak Konrad Kornatowski mógł zostać Komendantem Głównym Policji już w wolnej Polsce.
Ja czuje się obowiązany do tego żeby być strażnikiem tamtych ustaleń sejmu to wszystko poszło w zapomnienie. Ludzie, których Sejm uznał że nie powinni pełnić funkcji publicznych awansowano a jeden został o dziwo szefem policji...
Później ze strony Durczoka padło pytanie, czy Rokita zamierza wracać do kraju. Polityk stwierdził jednak, że to mało prawdopodobne pod obecnymi rządami...
Jestem w trudnej sytuacji życiowej, jestem pierwszą osobą która będzie płaciła za zbrodnie stanu wojennego nikt za to dotąd nie płacił to jest miarą absurdu, w którym żyjemy. Ja się przed tymi nie obronię nie mam majątku więc nie zapłacę, to co zarobiłem zostanie mi zabranie dla Kornatowskiego. Albo znajdę pracę na czarno, bo jak trzeba jeść i zapłacić to trzeba znaleźć pracę na czarno - pan w takiej sytuacji tez by musiał tak zrobić albo będę musiał szukać miejsca poza granicami polski, gdzie rzeczywistość prawna mnie nie dosięgnie. Komornik jeszcze nie wdarł się do mojego mieszkania, ale niedługo może przyjść i mi zabrać komputer i księgozbiór. Ten wyrok skazuje mnie na wykluczenie społeczne. Nie wiem co zrobię.
Dziennikarz TVN24 wyraźnie nie był zadowolony z tej odpowiedzi i nie krył zdziwienia, dlaczego Rokita mówi, że nie wróci do Polski dopóki przy władzy pozostaje Donald Tusk. Polityk odpowiedział bardzo emocjonalnie:
Pyta pan człowieka który został napadnięty na drodze, co on dalej chce zrobić, kiedy on leży na ziemi a rabusie chcą go jeszcze bardziej obrabować. Nie wiem co zrobię...
Później zaczęły się pytania o zasadność wyroku sądu i próby dotarcia do poczucia praworządności Jana Rokity, Durczak apelował do byłego posła PO i powoływał się na jego zasady i szacunek dla instytucji państwa. Polityk nie zamierzał jednak wycofywać się ze swojego stwierdzenia, że wyrok wydany w jego sprawie nie został wydany przez w pełni niezawisły sąd:
To nie był niezawisły sąd jakby pan był na rozprawie to by pan to wiedział nie pozwolono mi zadać żądnego pytania, zostały uchylone, przypisano mi fikcyjne zarzuty, które sformułował Kornatowski nie pozwolono mi zadać żadnego pytania, sąd wziął mechanicznie wszystkie zarzuty i wydał wyrok więc niech mi pan nie mówi że to jest wymiar sprawiedliwości. Ten sąd był w zmowie to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Nic tutaj więcej się nie da powiedzieć. Niesprawiedliwy wyrok – Rokita ma być pierwszą ukaraną osobą, rozumiem że to ja wprowadziłem Stan wojenny i mam za to teraz płacić.
Mimo tego krzywdzącego wyroku, Rokita przyznał, że nie żałuje tego, że w latach 90. bronił ofiar stanu wojennego:
Stanąłem nie werbalnie ale czynnie w imieniu ofiar stanu wojennego w latach 90 – z punktu mojego komfortu to był błąd tego nie należało robić, wtedy miało by się zapewnioną komfortową stałość.Al e nie żałuję tego, jakoś sobie poradzę w życiu choć ono zapowiada się niełatwo. Egzekucja na mnie będzie dokonywana do końca życia. To jest wymiar niesprawiedliwości
- mówił Rokita w Faktach po Faktach, dodał też że nie zamierza wycofać swoich słów o Kornatowskim:
To co zostało przeze mnie powiedziane wtedy o Kornatowskim to jest najłagodniejsza wersja tego co można było o nim powiedzieć, Sejm powiedział w latach 90 – to jest człowiek który nie powinien zajmować żadnych państwowych stanowisk, kilka lat później został komendantem policji.
Polityk podkreślił też, że jest mocno zdziwiony całym zamieszaniem wokół siebie, szczególnie zaskoczyło go to, że w jednej chwili zbiegło się kilka spraw – m.in. wyrok i zamieszanie związane ze skreśleniem go z listy PO za niepłacenie składek:
Państwo po 6 latach mojego niezainteresowania polityką, zaczęło się mną interesować Te 2 rzeczy się ze sobą zbiegły i to wywołuje moje zdziwienie. Od lat nie przeszkadzało nikomu, że Rokita składek nie płaci – teraz go wyrzucają, 6 lat nie przeszkadzało, że nie przeprosiłem Kornatowskiego – teraz przychodzi komornik. Ktoś przekręcił wajchę.
- stwierdził polityk. Wyjaśnił też dlaczego nie zamierza wracać do Polski:
Polska jest dziś na tyle zdegradowana że nie warto w niej czynnie uczestniczyć, ciekawi mnie tylko dlaczego teraz tyle rzeczy na raz....Upadł etos polityki całkowicie. To jest wynik porażki roku 2005. Polska podzieliła się na nowo na dwa nurty – modernizatorów i patriotów. To jest cena tego co się wtedy stało. A przywódcy są cyniczni i gotowi są ożywiać emocje. Tusk i Kaczyński mają władzę nad emocjami Polaków i ją wykorzystują.
Na koniec Durczok zapytał o ocenę Donalda Tuska, dopytywał czy to jest ten sam człowiek, z którym Rokita współpracował kiedyś w Platformie. Ocena była dość surowa:
Nie – to jest jedna osobowość, to jest osoba żądna władzy, umiejętnie prowadząca intrygę, dość cyniczna...
Ponieważ nie takiej odpowiedzi oczekiwał prowadzący – to szybko postanowił zbilansować wypowiedź swojego gościa i poprosił o ocenę Jarosława Kaczyńskiego. Ale raczej nie usłyszał tego co chciałby usłyszeć...
Kaczyński raczej jest nastawiony żeby zadośćuczynić pohańbionej pamięci swego brata a nie zemście – Pamięć Lecha Kaczyńskiego faktycznie została w Polsce pohańbiona dość brutalnie.
- zakończył swój występ w TVN24 Jan Rokita.
-================
Wiem ,że to nie człowiek naszej bajki, ale kwota jest skandaliczna. Zniszczono człowieka .Tak nie może być .Komornicy to jedna banda .Jeżeli ktoś z nimi nie miał do czynienia to nie zdaje sobie sprawy jaką kwotę od zasądzonych sum ściągają dla siebie.
Jan Rokita nie
dorobił się majątku. Mieszka w prywatnej kamienicy/nie swojej/
od dziecka. Jeszcze jego mama dostała tam przydział z kwaterunku. Praktycznie
jesteśmy jeszcze nadal sąsiadami bo mój brat mieszka nadal na przeciwko
p.Jana. Niszczono go bezwzględnie za komuny /jestem świadkiem/ i teraz
sytuacja się powtórzyła.
Musimy zaprotestować .Nie wiem jak .
Adam Słomka: Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał?
Jana Rokitę ściga komornik. Jeden z najważniejszych polityków czasu „Okrągłego
Stołu” i poseł sześciu kadencji ma poważne problemy. To pokłosie
przegranej sprawy sądowej z byłym Komendantem Głównym Policji. W sumie
koszty przeprosin i zadośćuczynienia za nazwanie Konrada Kornatowskiego
"nikczemnym prokuratorem stanu wojennego" to niemal 350 tysięcy złotych
– donosi RMF FM.
Jan Rokita w okresie swojej bogatej działalności parlamentarnej był m.in. szefem sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do Zbadania Działalności MSW PRL, która zajęła się zbadaniem archiwów Służby Bezpieczeństwa PRL. Był autorem raportu końcowego z jej prac, zwanego „raportem Rokity”. Komisja działała do września 1991. Efektem jej prac był przedstawiony Sejmowi PRL X kadencji 26 września 1991 tzw. „raport Rokity”, w którym członkowie komisji uznali, że spośród 122 niewyjaśnionych przypadków zgonów działaczy opozycji aż 88 miało bezpośredni związek z działalnością funkcjonariuszy MSW. Ustaliła też nazwiska ok. 100 funkcjonariuszy MSW i urzędników prokuratury, podejrzanych o popełnienie przestępstw, związanych z 91 przypadkami zgonów, z których żaden nie został pociągnięty do odpowiedzialności do dnia dzisiejszego.
Jan Rokita był sceptyczny w sprawach lustracji i dekomunizacji. Przez wiele lat zasiadał w kierowniczych gremiach Komitetu Obywatelskiego, Unii Demokratycznej, Unii Wolności, Stronnictwa Konserwatywno – Ludowego AWS i Platformy Obywatelskiej. Jednak wiedza wyniesiona przez niego z archiwów komunistycznych służb represji nie stała się przyczyną otwartego przejścia Jana Rokity do obozu zwolenników oczyszczenia urzędów (sądów, prokuratury, służb mundurowych) z komunistycznych sługusów.
Od kilku lat wskazuję na to, że w wymiarze sprawiedliwości oraz organach ścigania pracuje kilka tysięcy sędziów, prokuratorów i funkcjonariuszy policji czy ABW, którzy rozpoczynali swoje „kariery” od zwalczania opozycji demokratycznej czasów PRL. Często komunistyczni zbrodniarze awansowali oraz kreowali swoje dzieci na kluczowe państwowe stanowiska. Stali się przy tym dyspozycyjni wobec każdej władzy która zagwarantuje im bezkarność. Mimo, że ma tego świadomość również Jan Rokita - to nigdy nie stał się obiektem represji środowiska, które było bronione przez apologetów „ludzi honoru” red. Adama Michnika.
Z Janem Rokitą dzieli mnie ocean. Ale jest on kolejnym po Krzysztofie Wyszkowskim przykładem, że władza sądownicza w III RP jest atrapą i jawnie zaprzecza art. 2 i 19 Konstytucji RP.
Panu Janowi przypominam, że jako lider Stronnictwa Konserwatywno –Ludowego nie chciał realizować programu Akcji Wyborczej Solidarność. Na pierwszej stronie rozdawanej setkami tysięcy broszurki programowej Akcji z 1997 roku ponad 40 środowisk zdeklarowało, że zostanie przeprowadzona dekomunizacja i lustracja.
To Rokita był mentorem zawarcia wąskiej koalicji z Unią Wolności i podniósł rękę w 1998 roku za wyrzuceniem z AWS środowiska KPN-OP za uparte dążenie do realizacji obietnic wyborczych. W 2001 roku zdecydował się na tworzenie Platformy Obywatelskiej mając za jednego z tenorów Andrzeja Olechowskiego – ostentacyjnie przyznającego się do bycia agentem w czasach PRL.
Jestem ciekawy dziś komentarza Jana Rokity do ostatniego „tortowego protestu” Zygmunta Miernika na sprawie Kiszczaka. Były poseł jako działacz „ugodowej opozycji” miał okazję „potrząsać prawicą” Kiszczaka w czasie obrad Okrągłego Stołu.Ręka mu nie uschła, ale całkiem niewykluczone, że ludzie kreowani z tej samej zbrodniczej ręki na swoje funkcje w aparacie PRL przygotowali Rokicie dzisiejszy cios finansowy.
Panie Janie, mam nadzieję, że zadany cios spowoduje, że porzuci Pan w całości dziedzictwo „grubej kreski” i w trosce o stan państwa publicznie odetnie się od zmowy części koncesjonowanej opozycji PRL z „ludźmi honoru”. To byłby dobry początek przechodzenia z obozu apologetów zmowy z przełomu 1989 i 1990 roku na pozycje prawdziwie wolnościowe i antykomunistyczne. W końcu ... jeśli dalej wsadzają Słomkę ... to niedługo wsadzą Rokitę ...
Adam Słomka
Przewodniczący KPN-Obóz Patriotyczny
http://wpolityce.pl/artykuly/
Prztyczek w esbecki nos
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu pokazał miejsce w szeregu ponad 1600 byłym funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa, którzy złożyli do niego skargi przeciwko Polsce za – ich zdaniem niezasłużone i wynikające z dyskryminacji za dawną pracę w bezpiece – obniżenie emerytur w wyniku obowiązującej od 2009 roku ustawy dekomunizacyjnej.
Członkowie
Trybunału zdecydowali, że skargi Adama Cichopka i 1627 innych esbeków, a wśród
nich matki znanego sędziego Igora Tulei, nie zostaną w ogóle rozpatrzone.
Czytając owe skargi odnosi się wrażenie, że pracujący w PRL „w służbie
narodu” (taki tytuł nosił tygodnik wydawany przez MSW do 1989 roku) – łącznie
z generalicją WRON-owską - w III RP siedzą w więzieniu bądź nie dojadają,
są prześladowani, muszą przemykać się po zmierzchu pod ścianami budynków,
a dyskryminacja jakiej są poddawani uniemożliwia im znalezienie pracy.
Ale sędziowie ze Strasburga dali prztyczka w esbecki nos podkreślając, że
ustanowiony system obniżający emerytury nie oznaczał „nadmiernych obciążeń
dla skarżących, którzy nie doznali utraty środków do życia albo całkowitego
pozbawienia świadczeń, a system ten był i tak bardziej korzystny niż inne
systemy emerytalne (…), praca skarżących w służbie bezpieczeństwa,
stworzonej po to, by naruszać podstawowe prawa człowieka chronione przez
Europejską Konwencję, powinna być uważana za istotną okoliczność dla
zdefiniowania i uzasadnienia kategorii osób, które mogą być objęte redukcją
świadczeń emerytalnych”.
Informacja o decyzji Trybunału prawie zbiegła się w czasie z zawieszeniem
procesu przeciwko generałowi Czesławowi Kiszczakowi, oskarżonemu o
przyczynienie się do śmierci górników z kopalni „Wujek”. Przyczyną jest
„zły stan zdrowia” generała. Z przedstawionych na kolejnych procesach
opinii wynika, że Kiszczak cierpi m.in.
na: zły słuch, otępienie, spowolnienie psychiczne, zaburzenia pamięci i
uwagi, co może powodować „możliwość zafałszowania" jego odpowiedzi;
podejrzewa się także chorobę Alzheimera. Objawy pogłębiają się od
dwudziestu lat i jeżeli generał nie wróci do pełni sił – przed sądem
nigdy już nie stanie.
I na to się zanosi. „Zły stan zdrowia” jest tu znakomitym
usprawiedliwieniem, zupełnie jak w PRL, gdy w ten sposób wyjaśniano odejście
tego, czy innego I sekretarza KC PZPR, obalonego w wyniku wewnętrznych
rozgrywek koterii partyjnych.
Dziś „zły stan zdrowia” służy do zapewnienia bezkarności winnym zbrodni
na narodzie. Na potrzeby sądów Kiszczak jest niemal umierający, ale poza salą
rozpraw dochodzi do cudownego ozdrowienia, w wyniku którego – co ujawnił rok
temu „Super Express” - np. dziarsko działa w przydomowym ogródku.
Albo, jak pisał w czerwcu 2012 roku „Fakt”, remontuje swoją daczę nad
jeziorem Omulew na Mazurach. Ten sam „Fakt” dziennikarską prowokacją
udowodnił także, że Kiszczak słyszy dość dobrze i bez problemu porozumiewa
się z przechodniami pytającymi o drogę: „Nasz dziennikarz podszedł do
generała z tyłu i cicho zapytał, gdzie jest pewna ulica. Generał usłyszał
pytanie, odwrócił się i wskazał kierunek. Każdy głuchy chciałby tak słyszeć,
panie generale”.
Nie wiem, co musiałoby się stać, by PRL osądzić. Pamiętamy z jakimi trudnościami
udało się skazać członków Plutonu Specjalnego ZOMO, którzy strzelali do górników
z „Wujka”. Zresztą czego można oczekiwać po niezlustrowanym wymiarze
sprawiedliwości, który personalnie, bądź pokoleniowo tkwi przez cały czas w
peerelu? Nie dziwmy się więc takim „perełkom” jak uniewinnienie Stanisława
Kociołka od zarzutów w sprawie Grudnia 1970 roku i określenie przez sąd
masakry robotników jak „śmiertelnego pobicia”. Rację ma prof. Antoni
Dudek, gdy twierdzi: „Jeżeli dosięga w końcu kogoś sprawiedliwość za
zbrodnie dyktatury, to dzieje się to po wielu latach i dotyczy to wyłącznie
„ręki”, która uderzała, natomiast „głowa”, która tym kierowała,
zostaje uniewinniona". Co prawda Dudek mówi tu o orzeczeniu w sprawie
Grudnia, jednak opinię tę można z powodzeniem odnieść do niemal wszystkich
spraw dotyczących zbrodni z PRL.
Przez cały czas czkawką odbija się magdalenkowy dogowor pomiędzy władzami
PRL a podziemnym „styropianem” z Adamem Michnikiem na czele. Michnik, już
jako poseł Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego atakował w Sejmie w początkach
września 1989 roku posła Kazimierza Ujazdowskiego za wniosek o ukaranie sędziów
skazujących w procesach pokazowych w latach stalinowskich. Potem poszło z górki,
m.in. po przyjęciu ustawy
amnestyjnej, gwarantującej spokojny byt pracownikom aparatu bezpieczeństwa. A
gdy w 1996 roku Komisja Krajowa „Solidarności” w specjalnym oświadczeniu
postulowała rozliczenie zbrodni komunistycznych przeciwko narodowi polskiemu
naczelny „Wyborczej” opowiedział się po właściwej stronie. 17 grudnia w
„Gazecie Wyborczej” pisał: „Górnicy z kopalni „Wujek” polegli za
wolną i demokratyczną Polskę. W takim państwie prawo winno być prawem.
Liderzy „Solidarności” najpewniej o tym zapomnieli, proponując bliżej nie
sprecyzowany trybunał nadzwyczajny dla rozliczenia stanu wojennego. Rzecznik
„S” chce się wzorować na Trybunale Norymberskim, gdzie sądzono
hitlerowskich ludobójców. Jest to pomysł przerażający, który – brany dosłownie
– może przekształcić Polskę w piekło bezprawia”.
Więc Polska została odbudowana zgodnie z tym modelem: komuniści są bezkarni,
a państwo pozostało niezdekomunizowane. Po to spaliśmy na styropianie, na to
wychodzi. Zbrodniarz komunistyczny nie zostanie osądzony, ale do trzech lat więzienia
grozi byłemu opozycjoniście Zygmuntowi Miernikowi za znieważenie
funkcjonariusza publicznego oraz naruszenie jego nietykalności cielesnej w
czasie pełnienia obowiązków. Miernik rzucił w tortem w sędzię Annę
Wielgolewską, po tym jak ogłosiła ona decyzję o zawieszeniu postępowania
wobec Kiszczaka. Zbrodnia to niesłychana!
„Skoro górnicy sami się wystrzelali, to tort sam się rzucił” –
komentował logikę wymiaru sprawiedliwości Miernik. Nie dziwię się, nawet
jak się ma skórę słonia, to tego już było za wiele i człowiekowi po
prostu puściły nerwy. „Dość naigrywania się z prawa i z narodu polskiego.
Tak skorumpowanych sądów, jak dziś, nie było nigdy, nawet za komunizmu.
Chronienie przestępcy, który przyznał się do swojej winy, jest niepoważne.
Nieukarane zbrodnie rodzą nowe zbrodnie” – mówił Zygmunt Miernik.
Podobnie myśli wielu prześladowanych przez komunę, którzy do tej pory nie
znaleźli sprawiedliwości
Natknęłam się kiedyś na zdjęcie przedstawiające Adama Michnika i Czesława
Kiszczaka, bodajże podczas rozmów okrągłego stołu. Michnik pokazuje na nim
znak „V”. Zdjęcie prorocze.
Julia M. Jaskólska
http://www.stefczyk.info/
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo Internetowe redagowane jest przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: |
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA
WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI
RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być
ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie
dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska,
zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób.
Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
Komentowanie nie jest już możliwe.