opublikowano: 27-12-2010
Lista obecności na lotnisku w Smoleńsku.
Agent
ambasador Tomasz Turowski
Ponieważ
w sprawie Smoleńska mamy w zasadzie same niewiadome, każda rozwinięta i
udokumentowana informacja może kiedyś się okazać istotnym śladem. Ale,
oczywiście, wcale nie musi. Tropienie śladów, to zadanie hobbystów, więc jeśli
nawet trop będzie mylny, to hobbysta i tak nie będzie kwękał, że jakiś tam
czas stracił niepotrzebnie.
Lista
osób obecnych na lotnisku w Smoleńsku rano 10 kwietnia, opublikowana została
w świątecznym wydaniu ND, a więc nie została jeszcze przemaglowana ani w
prasie, ani na blogach. A informacja o licznym przedstawicielstwie polskiej służby
dyplomatycznej wczesnym rankiem na Siewiernym, chyba jednak jest nowością.
Interesujące jest np. skąd się tam wzięli (i dlaczego): Jarosław Drozd,
konsul generalny w Sankt Petersburgu i Krzysztof Czajkowski, konsul generalny w
dalekim Irkucku.
Na
początek jednak postanowiłam prześledzić sylwetkę "drugiego polskiego
ambasadora", Tomasza Turowskiego, zachęcona sformułowaniami autora artykułu
w ND, Piotra Falkowskiego:
<"Dwóch
polskich ambasadorów" to kolejne zastanawiające stwierdzenie prokuratury.
- Chodzi o ambasadora Bahra i ambasadora tytularnego - uzupełnia kpt. Marcin
Maksjan, p.o. rzecznik prasowy NPW. Rzeczywiście, oprócz Jerzego Bahra,
polskiego ambasadora w Moskwie, w delegacji oczekującej na prezydencki samolot
był Tomasz Turowski, były ambasador na Kubie, następnie pracujący w
Departamencie Strategii i Planowania MSZ, będący również ambasadorem
tytularnym. Pełnił on wtedy funkcję przedstawiciela nadzwyczajnego
Rzeczypospolitej Polskiej w Federacji Rosyjskiej. Na liście przekazanej przez
ambasadę nie ma jednak ani ochrony Bahra, ani Turowskiego (o ile w ogóle taką
posiada), ani nikogo innego. Figuruje na niej jedynie kierowca attaché
wojskowego Grzegorza Wiśniewskiego, który zapewne jest funkcjonariuszem
BOR.">
Z
bazy danych tygodnika "Polityka" Polityka - nr 31 (2309) z dnia
2001-08-04; s. 84.wynika, że Tomasz
Tadeusz Turowski (ur. 1948) został mianowany we wrześniu 2001 r.
ambasadorem RP na Kubie. Absolwent filologii rosyjskiej na UJ i WSP w Krakowie,
Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie (filozofia) oraz wyższej
uczelni Centre Sevres prowadzonej w Paryżu przez zakon o. Jezuitów. W l.
1970–89 publicysta w Polsce w miesięcznikach „Chrześcijanin w Świecie”,
„Myśl Demokratyczna”, w „Życiu Literackim”, w „Tygodniku
Demokratycznym” (organ SD). W kolejnych latach był w Watykanie pracownikiem
Sekcji Polskiej Radia Watykan, a w Paryżu – współtwórcą i dziennikarzem
emigracyjnego pisma „Libertas”. Autor publikacji książkowych (w tym –
poezja), haseł Filozoficznej Encyklopedii Uniwersalnej Presses Universitaires
de France (Paryż 1989/90). Na początku lat 90. zajmował się doradztwem w
procesie prywatyzacyjnym Stoczni Szczecińskiej. Od 1993 r. w MSZ, najpierw jako
naczelnik wydziału, później – wicedyrektor Departamentu Europy II. Od 1996
r. radca-minister i charge d’affaires a.i. Ostatnio, tj. do momentu nominacji
na placówkę na Kubie - minister pełnomocny Ambasady RP w Moskwie. Żona jest
z pochodzenia Hiszpanką. Mają dwie córki. Hobby: literatura, teatr, zwierzęta.
Na
placówce w Hawanie spędził 4 lata. Końcówka pobytu była dość pracowita i
wiązała się m.in. z koniecznością interweniowania przez T. Turowskiego w
sprawie pięciu Polaków zatrzymanych w maju 2005 r. na Kubie, którzy przybyli
z Polski na zjazd kubańskich organizacji opozycyjnych. Nie wpuszczono ich i
musieli wracać, co wymagało różnych działań konsularnych. Na portalu
"Solidarni z Kubą" relacjonuje swoje kubańskie refleksje, swoje
dysputy z innym ambasadorem, obecnie redaktorem Jarosławem Gugałą [http://www.solidarnizkuba.pl/turowski
] i osoby zainteresowane tam odsyłam.
W
2010 r. T. Turowski jest pracownikiem ambasady RP w Moskwie, gdzie już wcześniej,
do 2001 r., był tzw. ministrem pełnomocnym. Można więc sądzić, że po placówce
na Kubie, po 2005 r. ponownie pracuje w Moskwie.
Jest
tutaj tytułowany: ambasadorem tytularnym RP [tytuł ambasadora
ad personam (ambasador tytularny). tytuł taki otrzymują z reguły osoby
bardzo zasłużone dla służby dyplomatycznej swojego kraju i mogą go używać
niezależnie od tego, czy w danej chwili pełnią funkcję ambasadora, jako
szefa misji dyplomatycznej] oraz szefem Wydziału Politycznego ambasady RP w
Moskwie. Tomasz Turowski nie jest postacią milczącą. Nie śledziłam, co
prawda jeszcze jego publikacji, ale jest ich niemało, jak sądzić można z
biogramu T. Turowskiego, zamieszczonego na początku tej notki.
W
okresie poprzedzającym dwie polskie wizyty w Katyniu również pan ambasador był
bardzo czynny. Zaangażowany był szczególnie w przygotowanie wizyty premiera
Donalda Tuska. W obszernym tekście datowanym na 23.03.2010, który znajdzie się
w części 2., wizycie prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego poświęcił jedynie 4
z ostatnich linijek.
Wielu z nas już nie pamięta dokładnie tekstów poprzedzających przyjazd premiera Tuska do Katynia. Trauma narodowa związana z datą 10 kwietnia nadała zupełnie nowe znaczenia wielu sprawom. Więc tym bardziej warto będzie niektóre z tych tekstów przypomnieć.
Oto obszerna relacja Katolickiej Agencji Informacyjnej o
przygotowaniach w Moskwie do planowanej na 7 kwietnia wizyty w Katyniu premiera
RP, Donalda Tuska. (Pogrubienia w tekście – moje).
"Intensywne
przygotowania do 70. rocznicy zbrodni katyńskiej
tk / mk, Moskwa, 2010-03-23
W środę 24 marca w Moskwie zapadną konkretne decyzje
dotyczące przebiegu uroczystości upamiętniających 70. rocznicę zbrodni katyńskiej.
Jak dowiaduje się KAI w programie uroczystości przewidziano
wmurowanie kamienia węgielnego pod cerkiew prawosławną, która powstanie na
rosyjskiej części cmentarza-pomnika. 7 kwietnia w Katyniu spotkają się
premierzy Tusk i Putin, zaś 10 kwietnia odbędą się główne uroczystości
rocznicowe z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Wiadomo już, że 7 kwietnia premierzy Polski i Rosji uczczą
w Katyniu zarówno polskie, jak i rosyjskie ofiary zbrodni stalinowskich. Donald
Tusk i Władimir Putin przejdą wspólnie do miejsca upamiętniającego ofiary
represji stalinowskich pod krzyżem prawosławnym, złożą pod nim wieńce i
wspólne przejdą na polski cmentarz wojenny.
Zarówno 7 i 10 kwietnia odbędą się modlitwy, prowadzone
przez duchownych prawosławnych i katolickich. Nie wiadomo jeszcze, kto będzie
reprezentował Kościoły. Jak wynika z informacji KAI, ze strony Rosyjskiego Kościoła
Prawosławnego będą to osobistości dość wysokiego szczebla.
„Dokonuje się forma ekumenicznego pojednania ze strony zarówno
katolickiej jak i prawosławnej i to w tak symbolicznym miejscu jak cmentarz w
Katyniu” – ocenił w rozmowie z KAI ambasador tytularny RP w Moskwie Tomasz Turowski. Dodał, że
uroczystości w Katyniu będą stanowić „gest politycznego zadośćuczynienia
moralno etycznego i równocześnie gest bliskości chrześcijańskich Kościołów”.
Zdaniem polskiego dyplomaty, fakt wspólnego wystąpienia w
Katyniu premierów Polski i Rosji jest wydarzeniem historycznym. „Jeden z
rosyjskich analityków zauważył, że sam gest pochylenia się premierów Tuska
i Putina nad grobami pomordowanych byłby bardzo wymownym sygnałem dla
wszystkich, zwłaszcza dla Rodzin Katyńskich, którym należy się sprawiedliwość
w formie etyczno-moralnego zadośćuczynienia” – relacjonuje
ambasador.
„Ogrom krwi narodu rosyjskiego, tych którzy zginęli
podczas represji rosyjskiej, ze strony Kościoła prawosławnego miesza się tam
z krwią polską” – zwraca uwagę Turowski.
– To jest testament dla przyszłych pokoleń polskich i rosyjskich, żeby krew
przelana poprzez tych samych katów, poprzez tych, którzy wykonywali wyroki i
na swoich współobywatelach i na Polakach - była zaczynem realnej przyjaźni i
realnego pojednania między Polska i Rosją” – dodał.
Turowski
zwraca uwagę, że nie do przecenienia jest rola, jaką w wymiarze pojednania
narodów pełni obecnie Rosyjski Kościół Prawosławny, a zwłaszcza Cyryl I,
patriarcha Moskwy i Wszechrusi. „To osobowość charyzmatyczna” – ocenia
polski dyplomata.
Szef Wydziału
Politycznego ambasady RP w Moskwie zwraca uwagę, iż od momentu kiedy przed rokiem Cyryl przejął
tron patriarszy, Rosyjski Kościół Prawosławny regularnie wynosi na ołtarze
postaci prawosławnych kapłanów - męczenników okresu zbrodni stalinowskich.
„Nurt rozliczenia ze zbrodniami stalinowskimi jest przez patriarchę
realizowany bardzo konsekwentnie i przekłada się na stosunek do polskich ofiar
Katynia” – ocenia ambasador.
Pytany o komentarz do słów bp. Stanisława Budzika, który
nie wykluczył, iż w tym roku patriarcha Cyryl złoży wizytę w Polsce, ambasador
Turowski odparł: „Gdyby do tego doszło, mielibyśmy do czynienia z
wielkim wydarzeniem historycznym, zarówno w wymiarze międzypaństwowym jak i w
relacjach pomiędzy Kościołami”.
Główne uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej odbędą
się 10 kwietnia. Weźmie w nich udział prezydent RP Lech Kaczyński, Rodziny
Katyńskie kombatanci i harcerze. „Będzie to swoista sztafeta pokoleń, bo
przyjedzie polska młodzież ze swoim prezydentem” – zwraca uwagę Tomasz
Turowski.
Szczegółowy program obydwu uroczystości jest w trakcie
opracowywania. Jutro przyjedzie do Moskwy grupa przygotowawcza na czele z min.
Andrzejem Przewoźnikiem, sekretarzem generalnym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
24 marca na terenie cmentarza wojennego w Katyniu członkowie tej grupy spotkają
się ze swoimi rosyjskimi odpowiednikami."
W poprzedniej części zaprezentowany został materiał KAI z
23 03 2010 o przygotowaniach do obchodów 70-lecia zbrodni w Katyniu.
Podstawowym źródłem informacji KAI o podjętych przygotowaniach do planowanej
uroczystości był Tomasz Turowski, ówczesny (ale chyba także obecny) Szef
Wydziału Politycznego Ambasady RP w Moskwie.
Z tekstu jasno wynika, że 99% zainteresowań pana ambasadora
pochłaniało nie tyle przygotowywanie do zorganizowania spotkania z Rodzinami
Katyńskimi i z Prezydentem RP Lechem Kaczyńskim w Katyniu, co wizyta pana
premiera Tuska i spotkanie tegoż z W. Putinem. Uroczystości zaplanowane na 7
kwietnia, jak zapewniał pan ambasador T. Turowski, ""będą stanowić
„gest politycznego zadośćuczynienia moralno etycznego i równocześnie gest
bliskości chrześcijańskich Kościołów”."
Jest więc ten tekst dość dobrym odzwierciedleniem głównego
nurtu działań podejmowanych w kręgu premiera Tuska przed wyjazdem do Katynia.
Wiemy jednakże, iż jest to jedynie pewien tylko fragment
klimatu, jedynie wąski wycinek rzeczywistości poprzedzającej katyńskie
uroczystości. Tym segmentem zupełnie pominiętym przez KAI są perypetie
towarzyszące wyjazdowi pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego i trudności piętrzone
przed Jego ekipą, wybierającą się do Katynia 10 kwietnia.
By przypomnieć ten klimat napięć, a niekiedy zwykłego łajdactwa,
nonszalancko przejawiającego się w wypowiedziach ośrodka rządowego i
kierownictwa Sejmu RP przed uroczystościami katyńskimi, wybrałam jeden z
tekstów.
-----------------------------------------------------------------
Ukazał się on w "nt-News Telegraf" [http://www.newstelegraf.pl/content/dyplomatyczne-zamieszanie-czy-wzajemne-prowokacje
] dnia 22. 02. 2010.
" Dyplomatyczne
zamieszanie czy wzajemne prowokacje?
Rosjanie po raz pierwszy są organizatorami obchodów zbrodni
katyńskiej, co powinno cieszyć nas, Polaków. Niestety zaistniała sieć
nieporozumień pomiędzy ambasadą rosyjską, kancelarią prezydenta RP a
polskim ministerstwem spraw zagranicznych.
Zaczęło się od pięknego gestu premiera Federacji
Rosyjskiej Władimira Putina, który zaprosił Donalda Tuska na uroczystości
upamiętniające wymordowanie polskiej kadry oficerskiej i inteligencji przez
NKWD, wiosną 1940 roku. Ten gest wpisuje się w politykę władz rosyjskich, która
ostatnimi czasy potrafiła potępić politykę Stalina. Organizacja obchodów
rocznicowych byłaby nie tylko kolejnym pozytywnym zwrotem w prowadzonej przez
Kreml polityce historycznej, ale byłaby również ważnym gestem w relacjach
polsko – rosyjskich.
Pierwszy zgrzyt wyniknął z niezaproszenia na uroczystości
prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Z jednej strony jest to niezrozumiałe,
ponieważ na obchody ważnej dla państwa rocznicy winna być zapraszana głowa
państwa. Z drugiej strony organizatorem uroczystości jest premier Rosji, więc
będzie to spotkanie na szczeblu szefów rządu. Jeśli Lech Kaczyński miałby
być zaproszony, to powinno być to zaproszenie od prezydenta Rosji Dymitrija
Miedwiediewa, którego jednak na uroczystości zabraknie.
Jednak prezydent Polski zapowiedział, że na obchodach
zbrodni katyńskiej zamierza się pojawić, o czym poinformował prezydencki
minister Paweł Wypych, który dodał, że ambasada rosyjska otrzymała stosowny
list w tej sprawie. Burzę wywołał ambasador Federacji Rosyjskiej w Warszawie
Władimir Grinin, który powiedział, że takowego pisma nie widział. Po słowach
szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksandra Szczygły, który zarzucił
ambasadorowi wprowadzanie w błąd opinii publicznej, Grinin sprostował, że
list dostał, natomiast nie były w nim zawarte żadne konkretne propozycje.
Kolejny zgrzyt miał miejsce już stricte po polskiej
stronie. Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski powiedział, że kancelaria prezydencka
zachowała się niezgodnie z protokołem dyplomatycznym przekazując list od
Lecha Kaczyńskiego ambasadzie rosyjskiej. Zdaniem rzecznika droga listu powinna
iść poprzez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych do kancelarii prezydenta
Rosji. Z tego wynikałoby, że MSZ nie został poinformowany o chęci
uczestniczenia prezydenta RP w obchodach w Lesie Katyńskim, czemu zaprzeczyła
kancelaria prezydenta. Co ciekawe, Piotr Paszkowski zapewnił, że jego wypowiedź
dotyczyła sposobu przekazywania listu, a w żadnym stopniu nie odnosiła się
do tego, czy ministerstwo zostało poinformowane.
Minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski potwierdził,
że uczestnictwo w obchodach zostanie prezydentowi umożliwione. - Deklarujemy i
solennie potwierdzamy, że skoro pan prezydent jedzie, to rząd, a MSZ w szczególności,
mu to umożliwią. Kuchnię zostawmy urzędnikom.
Z kolei kancelaria prezydenta poinformowała, że oprócz MSZ
i ambasadora Grinina poinformowała o chęci wzięcia przez prezydenta udziału
w obchodach również ambasadora RP w Moskwie Jerzego Bahra, sekretarza
generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika oraz
współprzewodniczącego polsko-rosyjskiej Grupy ds. Trudnych Adama Rotfelda.
Mariusz Handzlik z kancelarii Lecha Kaczyńskiego uważa, że albo MSZ albo
ambasada RP w Moskwie nie przekazały dalej noty dyplomatycznej stronie
rosyjskiej, bo list do ambasadora Grinina miał jedynie znaczenie kurtuazyjne.
Marszałek sejmu Bronisław Komorowski powiedział, że
prezydent niepotrzebnie wybiera się do Katynia, skoro nie został zaproszony,
bo wprowadza jedynie zamieszanie. Tę wypowiedź skrytykował europoseł PiS
Marek Migalski uznając, że Komorowski uległ rosyjskim prowokacjom.
Odnośniki: gazeta. pl:
Prezydent w Katyniu? Ambasada Rosji: Nie dostaliśmy listu
wyborcza. pl:
Gdzie jest list od prezydenta?
wp. pl:
"Komorowski dał się wykorzystać Rosjanom"
wp. pl:
Iskrzy między kancelarią prezydenta a MSZ
wp. pl:
Stalinowski zbrodniarz uświetni uroczystości w Moskwie?
Komentarz:
Pozostaje pytanie, o co tak naprawdę chodzi? Rosjanie z jednej strony zmieniają
politykę historyczną, a z drugiej na obchodach 65. rocznicy zakończenia II
wojny światowej obok portretów Stalina mają być eksponowane podobizny Ławrientija
Berii, zbrodniarza, który dowodził wówczas NKWD. Dziwi również fakt, że
rosyjskie media poinformowały o zaproszeniu premiera Tuska do Katynia już w
godzinę po telefonie pomiędzy premierami. Zwykle mija trochę czasu, zanim
ogłaszana jest taka informacja.
Czy konieczna jest obecność prezydenta, skoro nie został
zaproszony na uroczystość? Można uzasadniać to tym, że jest to polska
rocznica, więc głowa państwa winna być obecna. Niemniej jednak gospodarzem
jest strona rosyjska i skoro ona zdecydowała, aby obchody przebiegały na
szczeblu szefów rządu, to należałoby to uszanować. Przyjazd Lecha Kaczyńskiego
postawi w niezręcznej sytuacji stronę rosyjską, jeśli nieobecny będzie jej
prezydent.
Wydaje się jednak, że znów szykuje się wojenka
polsko-polska, którą mogą złośliwie podsycać rosyjscy dyplomaci. Szkoda,
że przedmiotem targu jest tak ważna dla nas uroczystość, której temat, póki
co, zszedł na drugi plan.
n.d. Autor: Julaszek "
-------------------------------------------------------------
Jeżeli teraz, w kontekście owego przypomnienia atmosfery
wrogości, jaką ośrodek rządowy wytwarzał wokół prezydenta L. Kaczyńskiego,
przeanalizujemy ostatnie akapity tekstu KAI i wypowiedzi ambasadora T.
Turowskiego („Będzie to swoista sztafeta pokoleń, bo przyjedzie polska młodzież
ze swoim prezydentem”), to widać wyraźnie, że pan ambasador usiłował
kompletnie zmarginalizować rolę obchodów planowanych na 10 kwietnia i udział
w nich Lecha Kaczyńskiego.
"... bo przyjedzie młodzież ze swoim
prezydentem..." – jak to zdanie w ogóle skomentować?
Bo przyjedzie młodzież ze swoim wychowawcą? Ze swoim
idolem? Ze swoim opiekunem? Z organizatorem wycieczki?
W tym szyku zdania nawet "polska młodzież" jest
ważniejsza od "jej prezydenta"!
Taki tylko ciąg skojarzeń - w kontekście rangi, jaka winna
być przypisana planowanym wówczas na dużą skalę uroczystościom?
Uroczystościom, które 10 kwietnia zamieniły się w narodową
tragedię...
"Zniszczyć mu kamerę!": Szpieg Turowski zacierał ślady w Smoleńsku?
Tomasz
Turowski w studiu rosyjskiego radia (fot. finam.fm)
Cezary Gmyz opublikował dziś w "Rzeczpospolitej" artykuł dowodzący, że jeden z najważniejszych urzędników polskiego MSZ, bliski współpracownik Radosława Sikorskiego do spraw rosyjskich, był agentem wywiadu PRL.
Cóż, ktoś mógłby rzec, że niegdyś niemal każda osoba wyjeżdżająca z ludowej ojczyzny pełniła wywiadowcze funkcje. Owszem – ale Tomasz Turowskim nie był zwykłym źródłem informacji. Został zwerbowany jeszcze na studiach i podjął służbę jako profesjonalny superszpieg – tzw. nielegał. Działanie nielegałów było kontrolowane przez najwyższe kierownictwo wywiadu PRL oraz rezydentów KGB:
Nielegałowie nie korzystali z dyplomatycznych kanałów łączności. Wiadomości
do kraju były przekazywane przez własny systemłączności radiowej lub przez kurierów. Prawie do końca lat 80. nie posługiwali się pseudonimami, lecz jedynie numerami rejestracyjnymi. Meldunki Tomasza Turowskiego prawie do końca były sygnowane numerem 9596. To ten numer z Samodzielnej Ewidencji Operacyjnej Departamentu I pozwolił jednoznacznie ustalić, że używał go właśnie Tomasz Turowski.
Służba
Wkrótce po powrocie agenta z owocnej misji komunizm się skończył. Turowski zgłosił się do MSZ, i od 1993 roku wspinał się coraz wyżej po szczeblach kariery. Prawdopodobnie nikomu nie ujawnił informacji o swej szpiegowskiej karierze – co jest niezgodne z prawem.
Jeszcze bardziej niepokojące jest, że nielegałowie podlegając kontroli KGB mogli być po 1989 łatwo przejęci przez rosyjskie służby. Czyżby dyplomata odpowiedzialny za stosunki Polski z Rosją mógł być człowiekiem FSB?
Po ujawnieniu prawdy o przeszłości Turowskiego, internauci natychmiast
zaczęli przypominać pewien już nieco zapomniany fakt. Na początku
listopada ujawniono niektóre fragmenty akt smoleńskiego śledztwa. Wśród
ujawnionych
„Chcę zeznać, że gdy funkcjonariusze próbowali mi wyrwać torbę z kamerą, którą schowałem do środka, w grupie rosyjskich funkcjonariuszy był przynajmniej jeden Polak. Ci co mnie zatrzymali zapytali się czy mnie zna. On odpowiedział po polsku, ja nie znam tego człowieka, a następnie po rosyjsku powiedział, żeby mnie aresztować i zniszczyć sprzęt” - mówił autor pierwszego filmu z miejsca katastrofy, montażysta TVP, Sławomir Wiśniewski w czasie przesłuchania w prokuraturze wojskowej w Warszawie.
Wiśniewski dodał: „Ja kojarzę z twarzy tego człowieka, wydaje mi się, że jest to jakiś pracownik ambasady albo konsulatu polskiego. Rozpoznałbym go, był wysoki, szczupły, krótko obcięty szatyn, w długim beżowym płaszczu. Miał na pewno więcej niż 50 lat. Jestem przekonany, że był to Polak, mówił po polsku bez akcentu, twardo, bez zmiękczenia”.
Opis owego tajemniczego
AKTUALIZACJA
Jak zwrócił uwagę użytkownik
„Ambasador Turowski około godz. 12:00 przekazał mi, że otrzymał informację od funkcjonariusza FSO, że trzy osoby przeżyły i w ciężkim stanie zostały przewiezione do szpitala” – zeznał w prokuraturze Dariusz G., naczelnik Wydziału Federacji Rosyjskiej Departamentu Wschodniego MSZ.
Bardzo to wszystko razem ciekawe.
Komentowanie nie jest już możliwe.