opublikowano: 26-10-2010
Sprawa agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy jest nie tylko dramatem legendarnego już przywódcy pierwszej „Solidarności”, symbolu polskiej walki z komunizmem i byłego prezydenta naszego państwa. To także dramat wielu Polaków, którzy szukając stabilnych fundamentów swej tożsamości z przerażeniem obserwują rozmiary cywilizacyjno-moralnego rumowiska, jakie pozostawił po sobie PRL. Musimy jednak pamiętać, że odwracanie głowy od tegoż rumowiska nie przyspieszy jego porządkowania. A z roku na rok coraz bardziej butnemu Lechowi należy przypomnieć, że nie byłoby mitu Wałęsy, gdyby nie miliony bezimiennych, częstokroć znacznie odważniejszych (bo nie mogących liczyć na układy z przeszłości) bojowników o wolną Polskę.
Wspominaliśmy już na łamach GŁOSU film „Plusy dodatnie, plusy ujemne” zrealizowany na zamówienie TVP przez studio „CINEMASTER”.
Telewizja publiczna, wciąż jeszcze żyjąca w cieniu Roberta Kwiatkowskiego i komunistycznej agentury, oczywiście odmówiła emisji tego filmu. Na szczęście dzięki uprzejmości autorów mogliśmy zapoznać się z tym dokumentem na otwartej dla wąskiej grupy widzów projekcji.
O czym jest ten film?
Nie Lech Wałęsa, ale robotnicy na których donosił w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych, oraz przywódcy WZZ-tów na Pomorzu, którym zawdzięcza swój polityczny debiut - są tu głównymi bohaterami. Po dramatycznych zajściach z grudnia 1970 roku komunistyczna bezpieka przeprowadziła zakrojoną na szeroką skalę akcję zastraszania i zdobywania tą drogą agentury. Już wówczas pojawiło się podejrzenie, że Lech Wałęsa współpracuje ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Ale jednocześnie koledzy z pracy nadal z nim pracowali i przyjaźnili się w Stoczni Gdańskiej. Dopiero po latach, dzięki zachowanym kopiom (zaginionych za prezydentury Wałęsy) dokumentów z archiwów SB dowiedzieliśmy się, jak znajomy elektryk marzący o przewodzeniu tłumom zawiódł ich zaufanie, stwarzając swymi donosami zagrożenie dla ich bezpieczeństwa i życia.
***
Film zbudowany jest z trzech elementów. Jednym są rozmowy z pracownikami Stoczni Gdańskiej, którzy w latach siedemdziesiątych stykali się z przyszłym przywódcą „Solidarności”. Można powiedzieć, że na gruncie zawodowym i opozycyjnym do pewnego stopnia się z nim przyjaźnili. To zapomniani bohaterowie tamtych czasów: Henryk Jagielski i Henryk Lenarciak. Kolejni rozmówcy stanowili już wówczas elitę opozycji. To oni organizowali pierwsze w bloku komunistycznym Wolne Związki Zawodowe, które utorowały drogę powołanej do życia w roku 1980 „Solidności”: Joanna Duda-Gwiazda, Andrzej Gwiazda i Krzysztof Wyszkowski. Wszyscy oni wspominają Wałęsę, jego rolę w środowisku, początki kariery, podejrzenia i wątpliwości, jakie budziła jego osoba oraz twarde realia polityczne tamtych czasów, które kazały popierać go bez względu na jego wcześniejszą współpracę z SB (do której sam Wałęsa wielokrotnie się przyznawał także w dokumentach pisanych, a następnie upublicznianych).
Drugi element filmu stanowią odczytywane przez lektora i prezentowane na ekranie kopie teczki personalnej tajnego współpracownika SB pseudonim „Bolek”, rozszyfrowanego w części dokumentów jako „obywatel Lech Wałęsa”. Podjęcie współpracy w grudniu 1970, donosy, przyjmowanie zleceń, przyjmowanie pieniędzy, których obywatel L.W. domagał się w zamian za swoje usługi.
W tym samym czasie TW „Bolek” angażował się coraz bardziej w życie polityczno-związkowe w Stoczni Gdańskiej. I choć dzięki temu stawał się coraz cenniejszym nabytkiem dla SB, to jednocześnie - jak wyraźnie pokazują to prezentowane w filmie dokumenty - „obywatel L.W.” zaczyna wycofywać się ze współpracy. Jego donosy są błahe, lub nie ma ich wcale. W końcu oficjalnie odmawia dalszej współpracy. Będzie potem szantażowany faktem, że współpracował z SB, podczas kolejnych rozmów z oficerami bezpieki, będzie usiłował ich zwodzić, łagodzić ewentualny atak na siebie i akcje związkowe. Lecz po raz kolejny błędu z lat siedemdziesiątych nie powtórzy – nie przyjmie ponownie roli tajnego współpracownika.
Ale przeszłość agenturalna, z którą Wałęsa nie miał odwagi się zmierzyć, zaciąży na jego wyborach politycznych. Boleśnie i tragicznie brzmią słowa Henryka Lenarciaka, że przy „okrągłym stole”, a potem wzmacniając „lewą nogę” czy też fraternizując się z Kwaśniewskim – Lechu wrócił do swoich. Dramat polega na tym, że swoimi byli dlań robotnicy, których w głupocie czy chciwości zdradzał swymi donosami. Swoimi byli budujący „Solidarność” Polacy, którzy chcieli komunę i moskiewskich zwierzchników z Polski przepędzić. Dla czerwonych, którym ostatecznie wysługiwał się politycznie był jedynie „TW Bolkiem” - człowiekiem, którego można było w krytycznych momentach szantażować chwilą słabości z lat siedemdziesiątych, wymuszając korzystne dla postkomunistów rozwiązania polityczne, jak umowa okrągłego stołu, czy zablokowanie na ponad 10 lat lustracji.
Trzeci ważny element składowy filmu to rozmowa z Lechem Wałęsą. Wychodzi w niej cała małostkowość, bufonada i agresja legendy „Solidarności”. Bezsilna złość, z jaką usiłuje zatrzeć pamięć o prawdzie, drąc na oczach widzów kopie swoich donosów.
***
Film, jak powiedziano na wstępie, jest smutnym obrazem rynsztoka pozostawionego w polskim życiu politycznym oraz publicznym przez SB i komunistów. Póki go nie wyczyścimy, póty triumfować stale będą niezrozumiałe na pierwszy rzut oka absurdy. Jak owa deklaracja Donalda Tuska, iż nie pozwoli zaprzepaścić „dorobku Lecha Wałęsy”, niezrozumiała dla kogoś, kto nie widział młodego lidera liberałów jak martwi się o poparcie SLD dla obalającej rząd Jana Olszewskiego koalicji strachu. Jak równie wówczas młody i wahliwy Waldemar Pawlak pyta pokornie Wałęsę, czy będzie miał wolną rękę w „czyszczeniu MSW”, zapewne z brudów PSL-owskich, i nie tylko.
Film stawia też przed nami kolejne problemy. Choćby skandaliczna manipulacja faktami i dokumentami, jakiej dopuścił się Leon Kieres, który ze świadectwa IPN uczynił narzędzie sporu politycznego. Nie ulega wątpliwości, że Kieres dopuścił się przestępstwa. A zatem pytanie: kiedy odpowie za nie przed sądem?
Mam nadzieję, że nowy prezes TVP, anonsowany od kilku dni Bronisław Wildstein, będzie miał więcej odwagi niż jego poprzednicy. Że przypomni zarówno film „Nocna Zmiana” traktujący o kulisach obalenia rządu Olszewskiego jak i film „Plusy dodatnie, plusy ujemne”, nie tyle sensacyjny (bo wszystkie prezentowane tam dokumenty i świadectwa są znane od dawna – choćby z licznych publikacji GŁOSU) co przede wszystkim smutny. Smutny, że tak było, i smutny, że nasi liderzy bywają tak żałosnymi tchórzami.
http://www.glos.com.pl/strona/Agent_Bolek.html
A TERAZ WYPOWIEDZI PREZYDENTA LECHA WAŁĘSY -
tylko dowód braku wykształcenia, czy debilizmu?
Tu dowody na kłamstwa wielokrotnie głoszone przez A. Walentynowicz i jej podobnych . Należy iść tym torem , wyjaśniając ,żyją jeszcze bezpośredni świadkowie tych zdarzeń
Przecież to są dowody w tym i innych wywiadach na
współdziałanie Sb z Walentynowicz i jej podobnych przeciw
mnie .Mnie chciano miedzy innymi tą prowokacją w internowaniu zaszantażować
i złamać . Chyba nie ma wątpliwości, że i tym nie dałem się złamać..Mnie
o tym, że tak zrobią grożono wcześniej, jak na przykład w tedy ,gdy
kazałem ludziom z BOR rzucić premiera Rakowskiego ze zachodów
zamiast jakichkolwiek z nimi rozmów, na które przyjechał do mnie. Tak byłem
odważny i zdecydowany pewny swego. I zrobiono tą prowokacje i ona do dziś funkcjonuje u niektórych słabeuszy.I
to oni na to się dali nabrać i oni w to uwierzyli . No przecież
to takie są fakty i wnioski , tchórze w tedy a dziś bohaterowie .To
się Wam nie mieści w głowach do tego stopnia że aż mówicie że to niemożliwe
by być tak wielkim i odważnym . Tylko z takim tupetem ,charakterem mogłem
poprowadzić do zwycięstwa nad komunizmem Dramat mój że nie mogłem
o tym mówić a to robić i zrobić a Wam podobni nigdy tego nie
zrozumiecie bo jesteście za mali w wielu wymiarach
Pozdrawiam L Wałęsa .
Ci
mający pretensje wygłaszane przeciw mnie L Wałęsie , bezzasadne ,bez
kszty prawdy,, nieprzyjmujący żadnych argumentów,,tylko swoje ''to nic innego
jak kompleksy dezertera; ja myślałem, że to dotyczy tylko kilku tych, co nie
powinni wyjechać, ale jak z tych komentarzy widać' to
szersza brać z kompleksem dezertera.
Jak Wam bracia i Siostry pomóc zastanowię
się.
Pozdrawiam L Wałęsa?
To SB podkładało im
materiały podrobione dla walki ze mną to ich podpuszczano .są dziś znane
odkryte materiały .A dziś co proponują .Nie potrafili i nie potrafią nic
mądrego pozytywnego to występują
na arenie międzynarodowej by
nam nie pomagano by burzyć nasze działanie .Niech organizują sobie sami ,
niech załatwiają pieniądze a nie podkradają innym
Niech organizują obchody , ale nie wchodzą na moje pole , ja na ich nie
wejdę i nie będę im burzył .Ile więcej było można osiągnąć w każdej
dziedzinie gdyby nie krecia robota tej kolumny.
Walczyłem z komuną o Wolność
i demokracje wszystko to zostało
osiągnięte ,reszta należy do demokracji
i jej efektów Oczywiste na dziś nie jestem zadowolony z rezultatów
,ale i ja mam tylko jeden głos i wielu przyjaciół i nieprzyjaciół .
51-Pozostaje pytanie podstawowe , czy od początku była to głupota ,zawiść , kretyństwo takich ludzi ja Walentynowicz , Gwiazdowie Macierewicza , Wyszkowski , O,Rydzyk , wykorzystywane przez SB i komunę ?Czy jednak współdziałanie , zorganizowane na szkodę Polski i jej Wolności .Należało by nad wyjaśnieniem tego popracować .
51-To
się nie mieści w głowie że żyją takie gnidy .Poprowadziłem Was do
wolności i przekazałem zwycięstwo demokracji tak wielkie że nie radzicie
sobie i aż podejrzewacie że
to musiała być przy pomocy z SB , NKWD ,CJA ,MOSADU czy komuny; nic
podobnego dubki .
Pozdrawiam LW
Dobrze to o czym to świadczy , jesteśmy internowani tylko że ja sam oddzielnie j, jestem obrabiany na wiele sposobów ; miedzy innymi i ten , Na kogo liczy SB kto współpracuje z SB i przeciwko komu niech sama powie
rozmowa z Anną Walentynowicz
Apokaliptyczny cień Lecha Wałęsy... z Anną Walentynowicz rozmawia Zbigniew K. Rogowski - Nasza Polska - Pani nazwisko pojawiało się i pojawia częściej w zachodnich analizach współczesnej polityki polskiej niż we własnym kraju. Jest Pani bez wątpienia jedną z najważniejszych postaci w naszej nowożytnej historii. Fakt ten sankcjonuje obiegowe stwierdzenie, że "w stoczni gdańskiej wszystko zaczęło się od Anny Walentynowicz...". Owszem, utrwalono Panią w dokumentacji filmowej, pojawiła się Pani w sztuce "Relacje", w której na scenie warszawskiego Teatru Małego wcieliła się w Pani postać znana aktora Zofia Kucówna. Bywała Pani przyjmowana przez szefów rządów, w Holandii ogłoszono Panią Kobietą Roku, a w amerykańskim mieście Buffalo ośrodkowi dla uchodźców politycznych władze municypalne nadały Pani imię. W Polsce Pani solidarnościowy mit jest mocno tuszowany, w najlepszym razie sytuuje się Panią na drugim planie. A przecież była Pani także sygnatariuszką sierpniowych porozumień. I czy przestało mieć większe znaczenie to, że swoje zapasy z komunistycznym reżimem okupiła Pani 19-miesię-cznym więzieniem? Czym Pani tłumaczy owo wymazywanie Pani z historii współczesnej Polski? |
Fragment
jednego z wielu wywiadów P.Walentynowicz gdzie ta treść przygotowana
przez SB jest powtarzana , a P Walentynowicz do
tego wykorzystana .W tym czasie ja byłem łamany i
szantażowany miedzy innymi tą prowokacją samotnie
internowany .i kto tu współdziałał z SB
A jednak okazała się Pani wobec Lecha Wałęsy lojalna, bo kiedy
była Pani osadzona w obozie dla internowanych w Gołdapi w 1982 roku i SB
podrzuciła Pani dokumenty kompromitujące Wałęsę, Pani je zniszczyła,
mimo iż nie przestała Pani go obwiniać o zdradę ideałów Sierpnia. Co
się znajdowało w tych dokumentach? - Były to 4 strony maszynopisu, w których ujawniono Wałęsę
jako współpracownika SB o pseudonimie "Bolek", za co otrzymywał
pieniądze. Esbecy chcieli, żebym to rozgłosiła, a - w myśl ich intencji
- oni mnie wtedy skompromitują jako występującą przeciw Wałęsie. .[To
mało będzie więcej jak będzie trzeba] To te materiał i tylko te przez
Sb przygotowane w tedy do dziś kursują po całym świecie .
jeszcze
raz podaję jeden z dowodów że to jest prowokacja poraz kolejny i
ostrzegam jeszcze raz Sąd roztrzygnie a prowokatorzy zapłacą mi.
L Wałęsa
Fragment z uzasadnienia Wyroku Sądu Lustracyjnego .
Jak już wspomniano powyżej zarówno z obiektywnego dokumentu jakim jest" protokół" z otwarcia sejfu Szefa UOP-u z 5/5.VI.1992r., jak i zeznań przesłuchanych na tę okoliczność świadków wynika, że w tym okresie UOP nie dysponował jakimkolwiek dowodem pierwotnym pochodzącym od Lecha Wałesy i od t.w."Bolek".Z zeznań św.Żaczka i sporządzonej przez niego analizy(k.63-83) wynika ,że już w 1982 r. ówczesne MSW nie dysponowało takimi dowodami. Potwierdza to ,zdaniem Sądu dokument w postaci odręcznie sporządzonego w dn.9.V.1985 r. przez mjr . Stylińskiego inspektora Wydz.II Biura Studiów Slużby Bezpieczeństwa MSW "Uzupełnienia-oświadczenia".W sposób jednoznaczny i nie pozostawiający wątpliwości wynika z niego ,że ówczesneMinisterstwo Spraw Wewnętrznych dążyło do skompromitowania Lecha Wałęsy , przy wykorzystaniu wszelkich możliwych środków nie tylko w Polsce , ale i za granicą .Jest przecież oczywiste, że gdyby dysponowało oryginalnymi materiałami wskazującymi na jego współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa , to zostałyby one wykorzystane. Ponieważ nie dysponowało nimi przeprowadzona został pod kierownictwem ówczesnego Wiceministra SW Władysława Ciastonia szeroko zakrojona operacja-jako jedna z wielu -fałszowania dokumentów mających świadczyć , że Lech Wałęsa 10 lat wstecz współpracował ze SB PRL. Sporządzone w jej toku pokwitowania odbioru pieniędzy i donosów pod¬pisanych "Bolek" rozprowadzono w Polsce i za granicę m.in.przy pomocy fikcyjnej organizacji "OKO".z tego źródła pochodzą kserokopie obu pokwitowań i "doniesienia" którymi dysponuje Sąd ( vide ulotka sygnowana Mieszko 11- k.3019-3020 t.XV~),z tego też źródła pochodzą prawdopodobnie kserokopie dokumentów jakie znajdowały się w sejfie szefa UOP-u w czerwcu 1992 r.,a będące rzekomymi informacjami spisanymi przez funkcjonariuszy SB z rzekomych doniesień t.w."Bolek". Dla wniosków powyższych znaczenie mają nadto wspomniane powyżej informacje t.w."Maciej" i OK.O."Władek",a zwłaszcza zamieszczone na nich adnotacje funkcjonariusza SB .
Lech Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne. Co więcej ,można w oparciu o całokształt zgromadzonych w sprawie materiałów operacyjnych, archiwalnych i innych dokumentów ( art.31 ustawy) stwierdzić z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością
,że nie istniały, pierwotne dokumenty potwierdzające że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem byłej Służby Bezpiecze6stwa PRL.Z tych wszystkich przyczyn Sąd Apelacyjny w Warszawie rozstrzygnął jak w orzeczeniu
Konsekwencje "nocnej zmiany"
18.06.2006r o 21.50 na TVN zostanie odkryty kolejny
kawałek prawdy o bagnie, które zgotował nam układ postkomunistów
i części opozycji.
Poniżej przypomnienie jednego z kamieni węgielnych odkrywanej dzisiaj
mafii polskiej.
27 maja 1992 r. prezydent wycofuje swoje poparcie dla rządu
Olszewskiego i proponuje powołanie nowego gabinetu.
Następnego dnia Janusz Korwin-Mikke zgłasza w Sejmie projekt uchwały
zobowiązującej ministra spraw wewnętrznych do podania do dnia 6 czerwca
1992 r. pełnej informacji na temat urzędników państwowych szczebla od
wojewody wzwyż, a także senatorów, posłów. Za uchwałą głosuje 186
posłów, przeciw jest 15, 32 wstrzymuje się od głosu.
Rozpoczęcie akcji lustracyjnej uruchamia reakcję łańcuchową. Kluby
poselskie Unii Demokratycznej i Kongresu Liberalno-Demokratycznego,
Polskiego Programu Gospodarczego i Solidarności Pracy wydają oświadczenie,
że uchwała jest nielegalna.
29 maja Jan Maria Rokita w imieniu UD, KLD i PPG składa wniosek o odwołanie
premiera Olszewskiego.
4 czerwca o godz. 9.05 minister Antoni Macierewicz dostarcza przewodniczącym
wszystkich klubów sejmowych zalakowane koperty z nazwiskami posłów i
senatorów figurujących w zasobach archiwalnych MSW jako osoby współpracujące
ze Służbą Bezpieczeństwa. Inne koperty - z informacjami o szczególnym
znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa - otrzymują prezydent, marszałkowie
Sejmu i Senatu, premier, I prezes Sądu Najwyższego, prezes Trybunału
Konstytucyjnego. Na tej liście widnieją m.in. nazwiska prezydenta Lecha
Wałęsy, marszałka Sejmu Wiesława Chrzanowskiego, szefa prezydenckiego
Biura Bezpieczeństwa ministra Jerzego Milewskiego.
O godzinie 12.00 do Polskiej Agencji Prasowej trafia oświadczenie
prezydenta Wałęsy: "Po pierwszym strajku w stoczni w grudniu 1970
r. przysiągłem Bogu i sobie, że będę walczył aż do zwycięstwa nad
komunizmem. Byłem przywódcą strajku, próbowałem różnych możliwości
i różnych sposobów walki. Aresztowano mnie wiele razy. Za pierwszym
razem, w grudniu 1970 r. podpisałem 3 albo 4 dokumenty. Lech Wałęsa".
To oświadczenie zostaje niemal natychmiast wycofane z mediów.
O godz. 15.30 pojawia się drugie oświadczenie Wałęsy, w którym nie ma
już mowy o "podpisaniu 3 albo 4 dokumentów". Prezydent
stwierdza natomiast, że dostarczone z MSW materiały są podane wybiórczo,
a do tego sfałszowane.
O godz. 19.15 Lech Wałęsa kieruje do Sejmu list z żądaniem
natychmiastowego odwołania rządu Jana Olszewskiego.
Gdy w Sejmie trwa debata nad trybem i czasem odwołania gabinetu, pada
wniosek o ujawnienie nazwisk z drugiej listy. Wtedy na mównicę wchodzi
Kazimierz Świtoń: - Jako stary opozycjonista, odpowiedzialny za swoje słowa,
pragnę powiedzieć, że na drugiej liście jest pan prezydent jako agent
Służby Bezpieczeństwa.
Godzina 22.00 - w pokoju prezydenckim w Sejmie odbywa się tajne spotkanie
polityków, utrwalone na taśmie wideo. To słynna "nocna
zmiana". Zawiązuje się koalicja strachu, która ma za zadanie obalić
rząd Olszewskiego.
Wokół Wałęsy zasiadają m.in. Donald Tusk, Tadeusz Mazowiecki,
Leszek Moczulski (którego nazwisko figuruje na tzw. liście Macierewicza),
Waldemar Pawlak. Jest obecny Mieczysław Wachowski.
Moczulski: - Właściwie tak tuśmy doszli do wspólnego wniosku, że
można nawet w tej chwili powołać premiera na tak zwane porozumienie dżentelmeńskie.
Żeby na tydzień był premierem. W ciągu tygodnia uformujemy koalicję.
Wałęsa: - Wy nie wiecie, jak daleko oni zaszli, dlatego trzeba ich błyskawicznie.
Natychmiast, dzisiaj.
Pawlak: - Tylko że to jest trochę gangsterski chwyt.
Wałęsa: - Panowie, na kogo ma moja nominacja być? Czy przejdzie Pawlak?
Panie Tadeuszu, ale pan jest wicepremier [o Mazowieckim].
Mazowiecki: - Ja nie wejdę do rządu, ale mogę to skonsultować.
Wałęsa: - Słuchajcie, bo jak nie przejdzie [Pawlak - wyj. red.], to
jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Też możemy się porozumieć, że później
będziemy robić różne układanki jeszcze. Ale natychmiast trzeba
zablokować tych ludzi, żeby nie przyszli do biura.
Tusk: - Jak SLD nie skrewi, to przejdzie. A jak nie przejdzie...
Moczulski: - To wtedy przecież pan Waldek nie będzie się upierał,
prawda.
Tusk: - Panowie, policzmy głosy - KPN, SLD, mała koalicja.
Moczulski: - Jeśli lewica wstrzyma się od głosowania, to nam wystarczy.
Tusk: - Według mojej wiedzy i wszystkich chyba tu obecnych SLD nie
wstrzyma się, tylko będzie głosować za odwołaniem.
Moczulski: - Za odwołaniem tak, ale czy będzie głosował za Pawlakiem w
ogóle.
Tusk: - Waldek, twierdziłeś, że tak. Dla SLD jest lepszy kandydat do
poparcia.
Wałęsa: - Dzisiaj wysondowałem wszystkie możliwości, dziś nie przeciągniemy
inaczej.
Moczulski: - Podejmujemy męską decyzję: Pawlak i koniec.
Głosy: - Zgoda, zgoda, zgoda.
Wałęsa: - Pismo jest przygotowane. Dzisiaj, natychmiast. Ja jutro nie
mogę ich wpuścić do biura.
Adam Haribu Blog - Onet.pl Blog
Podobne tematy znajdziesz w dziale:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia
i wiele innych w kolejnych działach czasopisma "AFERY PRAWA":
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
ponadto
Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.