Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 03-05-2013

DLACZEGO FRASYNIUK BOI SIĘ LUSTRACJI ?   - Leszek Skonka .
 

Jest kilka bardzo istotnych powodów skłaniających Frasyniuka do występowania przeciw lustracji  i ujawnianiu zawartości teczek. Dlatego nie stara się sam w IPN o świadectwo pokrzywdzonego, bo chyba by go nie otrzymał. Oficjalnie twierdzi, że nie interesuje go, kto na niego donosił i co SB o nim pisała. W rzeczywistości boi się, że społeczeństwo dowie się o jego prawdziwej roli w "Solidarności", a także  przy okazji o takich jej filarów i przywódców Unii Wolności, jak Mazowiecki, Geremek, Modzelewski, Barbara Labuda, Pinior, Marcin Święcicki, Balcerowicz i o setkach im podobnych. Społeczeństwo może się dowiedzieć, dlaczego, z czyjej inicjatywy niektórzy działacze "Solidarności" i Unii Wolności zostawali po 1989 roku wojewodami, prezydentami miast, posłami, ministrami? Skąd Frasyniuk, skromny związkowiec miał miliony na założenie własnej drogiej, o zasięgu międzynarodowej,  firmy transportowej ?
Czy i jakie zlecenia wykonywał dla SB, dla KOR-u, Sorosa i jakie czerpał z tego korzyści?
Frasyniuk to szmatława postać.
Poznałem go w czasie sierpniowego strajku i sam go na początku lansowałem powierzając mu funkcję  rzecznika prasowego Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego  (byłem członkiem Prezydium Komitetu Strajkowego odpowiedzialnym za sprawy organizacyjne strajku). Po zakończeniu strajku zaproponowałem  go do pierwszego składu Zarządu MKZ - (Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego) NSZZ). Jednakże już po kilku dniach pokumał się on z ludźmi KOR-u. Skaperował go do walki przeciw działaczom o związkowych postawach, Karol Modzelewski. Z polecenia i przy pomocy KOR-u, wyeliminował związkowego działacza - pierwszego przewodniczącego MKS i MKZ Jerzego Piórkowskiego. Następnie usuwał wszystkich działaczy, którzy przejawiali gotowość realizowania Umowy Gdańskiej, sprzeciwiali się upolitycznieniu ruchu pracowniczego oraz przekształcaniu go w partię polityczną dla zdobywania władzy. Jaki to był związkowiec świadczy jego obecny stosunek do własnych pracowników, którym zabronił tworzenia związków w jego przedsiębiorstwie. A w ogóle ten były pseudo "związkowiec" , podobnie jak Lech Wałęsa, wypiął się na tych, dzięki, którym swego czasu tak się wzbogacił i  politycznie zaawansował.     
 

 

Po zakończeniu strajków sierpniowych w 1980 roku, opanowaniu kierownictwa "Solidarności" przez KOR i związanych z nimi różnych grup gangsterskich oraz  agentów SB, zerwano warunki Umowy Gdańskiej rozpoczynając jednocześnie walkę o zdobycie władzy w Państwie. Dlatego wyeliminowano ze Związku działaczy o postawach pro związkowych, którzy dążyli do realizacji warunków Umowy Gdańskiej na podstawie uzgodnionych ze Strona Rządową 21 postulatów. By pozbyć  się działaczy o postawach związkowych, bezpodstawnie, bez jakichkolwiek dowodów, publicznie   pomawiano ich o rzekomą współpracę  z SB. Czynili to zwłaszcza ludzie z kierownictwa "Solidarności" faktycznie związani z SB lub wręcz agenci SB zainstalowani w Solidarności przez te służby. Nie przedstawiano osobom inkryminowanym żadnych dowodów, bo ich po prostu nie było. Wystarczyło, że sugestie wysuwali ludzie z kręgów kierownictwa Solidarności, by zniszczyć niewygodnego przeciwnika. Pokrzywdzeni tymi oskarżeniami byli bezsilnie. Nie pozwolono im się bronić, a nawet, gdyby dopuszczono ich do głosu, to i tak dano by wiarę "świętej" "Solidarności". Zabieganie o uzyskanie "zaświadczenia" z SB byłoby traktowane jako potwierdzenie oskarżenia i ośmieszało skrzywdzonego. Dlatego wykazanie bezpodstawności oskarżeń przez wydawanie przez IPN zaświadczeń o pokrzywdzeniu wywołało wściekłość u tych, którzy na  25 lat  odsunęli niewinnych ludzi od aktywnego życia publicznego, od pracy zawodowej, możliwości awansu, Jak się dziś  okazało oskarżyciele byli inspirowani i powiązani agenturalnie ze Służbą Bezpieczeństwa, jak się okazało to także Władysław Frasyniuk.   

 

FRASYNIUK W SŁUŻBIE GEN. KISZCZAKA(x)

W emigracyjnym wydawnictwie w Kanadzie ukazały się relacje z okresu stanu wojennego internowanego wiceprzewodniczącego Komisji  Krajowej NSZZ "Solidarność" Mirosława M. Krupińskiego,  działającego  obecnie bardzo aktywnie w Australii. Autor w latach 1982/1983 przebywał wraz w Frasyniukiem w więzieniu w Łęczycy. Twierdzi on, że Frasyniuk agitował wówczas za współpracą ze Służbami Bezpieczeństwa,  kierowanymi przez gen. Kiszczaka. Służby te usilnie zabiegały wówczas o pozyskiwanie wśród bardziej znaczących i godowych do współpracy z władzami stanu wojennego internowanych, potencjalnych uczestników do rozmów w Magdalence i przy "Okrągłym Stole".

Krupiński wyjaśnia dlaczego nie od razu ujawnił pewnych  faktów dotyczących działalności Frasyniuka: 

 (.) w czasie kiedy interesy "Solidarności " jako całości były dla mnie pierwszoplanowe, tego aspektu "solidarności więziennej" nie poruszałem, aby obrazu "S" nie psuć. Teraz w roku 2001, zaczynają docierać do mnie, układające się w całość dalsze fragmenty politycznej prostytucji, których dalej maskować powodów nie mam. (.) I dalej pisze o swoich podejrzeniach wobec agenturalnej roli Frasyniuka:

"Gdzieś na przełomie lat 82/83 przywieziono do Łęczycy Władysława Frasyniuka. Przez kilka dni trzymano go oddzielnie, a następnie "dokwaterowano" do nas. Było nas już wtedy ponad dziesięciu i od czasu do czasu zmieniano nam strategicznie cele. Po jednej z takich roszad znalazłem się sam na sam z Frasyniukiem w małej celi z czteroma pryczami. Zastanawiałem się nad celem takiej rozrzutności metrażowej - cele były zwykle przepełnione, tutaj, pomimo dwóch pustych prycz nie dokwaterowano nam nawet wtyczki ( byli tacy). Najmniej machiawelicznym wytłumaczeniem mogło być, że cela miała dobry podsłuch i chciano posłuchać naszych rozmów. Rozbawiony pomyślałem, że słuchających spotka raczej zwód, bo Frasyniuka za tytana intelektu raczej nie uważam, - zatem szans na ekstrawertyczne dyskusje z mojej strony nie było. W jakimś jednak stopniu się pomyliłem - Władek miał dziwnie wiele do powiedzenia. Nie mówił wprawdzie własnym językiem tylko cytatami z Michnika, Kuronia & Co, ale mówił zadziwiająco wiele, zadziwiająco płynnie. Wręcz recytował.

 Nie było w tym "prawie monologu", nic o "Solidarności", członkach KK, której obaj byliśmy, ani o sytuacji Polski, której wykładnikiem była nasza obecność w Łęczycy. Było natomiast wiele o strategii dojścia do władzy i o władzy tej przyszłym składzie. A ów referowany skład był z grubsza, taki jak to dziś bym określił pomagdalenkowy -  czyli Frasyniuka idole, Frasyniuk  i ci, co z nimi trzymać będą. ( .) Do tej pory nie jestem pewien, co było powodem tej wylewności. (.) Może inspiracja Kiszczaka, & Co, którzy mogli uważać mnie za kandydata przyszłego magdalenkowca? Może wreszcie frasyniukowe mniemanie, że nikt okazji przyłączenia się do przyszłej władzy się nie oprze i będzie o jej względy czynem i lojalnością zabiegał? Najbardziej dziś prawdopodobna wydaje mi się mieszanina wszystkich trzech powodów, - bo przecież ktoś musiał nam to tet a' tet w pół pustej celi zorganizować, a mój +wykładowca teorii dorwania się do przyszłej władzy+ mówił otwarcie, jak do swojego.  A Ja go nieszczęsny zbyłem, jak głupiego dzieciaka i wyśmiałem (nie zwracając  nawet uwagi na spodziewany podsłuch i Frasyniuka własne walory intelektualne ,  wywołując najpierw zdziwienie i konsternacje, następnie wyraźną wrogość. Musiał jakiś plan w stosunku do mnie się w tedy rypnąć. .Czyj?

Była jeszcze później jakaś próba z jego strony podsunięcia mi do podpisania deklaracji, że uważam TKK (Tajna Komisja Krajowa, przyp. LS) za jedyną siłę przewodnią i reprezentację "Solidarności" i społeczeństwa, a kiedy i to wyśmiałem, zostaliśmy wrogami, bo ja go po prostu lekceważyłem. Lekceważyłem niesłusznie - jak dowiodła późniejsza Magdalenka, której prescenariusz było mi dane wysłuchać w cztery oczy od Władysława Frasyniuka  w więzieniu w Łęczycy na początku roku 1983.    Gdy Lechowi Wałęsie przedstawiłem tę wypowiedź nie zdziwił się. Odpowiedział mi (mailem, że również na niego wywierała SB taki nacisk i szantażowała , że jeżeli nie zgodzi się na współpracę, to zastąpią go tacy ludzie jak Bujak, Frasyniuk i podobni, którzy nie będą mieli takich skrupułów.

Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY PROKURATURA ADWOKATURA
POLITYKA PRAWO INTERWENCJE - sprawy czytelników

Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA

"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo Internetowe redagowane jest przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA

uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres:
afery@poczta.fm
- Polska
aferyprawa@gmail.com

Dziękujemy za przysłane teksty opinie i informacje.

WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.

~Peter
09-05-2013 / 20:22
A dlaczego niby miałby być za lustracją?? Oskarżony nie musi mówić prawdy, ani pokazywać gotowych rozwiązań, oskarżony zawsze przyjmuje najwygodniejszą dla siebie linię obrony. Frasyniuk nie jest jedynym antyPolakiem sprzeciwiającym się dekomunizacji, debolszewizacji, czy deubekizacji. A dziś przydałoby się nowe określenie deliberalizacji..., bo w przyszłości będą chcieć rozliczać dzisiejszych oprychów i rozbójników.