Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 11-07-2013

Adam Słomka pobity do nieprzytomności!

W Katowicach, 10.04.2013r. o godz. 16 odbył się happening z okazji pożegnania sowieckiego „Pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej”. Stoi on na centralnym placu miasta. Podczas imprezy interweniowała policja. Pobity został Adam Słomka. Nieprzytomnego zabrała karetka pogotowia. Ze szpitala wypuszczono go do domu. Dwie osoby spośród uczestników zostały nadal zatrzymane ( Mariusz Cysewski i Zygmunt Miernik). Skonfiskowano ulotki plakaty i plansze. Wśród policjantów interweniujących byli też cywile. Impreza była legalna.

Niedługo prześlemy link do relacji filmowych z akcji policji pod pomnikiem w Katowicach 

zdjęcia poniżej i w załączniku

http://www.dziennikzachodni. pl/artykul/941755, demonstracja-srodowisk- patriotycznych-pod-pomnikiem- armii-radzieckiej-w- katowicach-zdjecia,2,11,id,t, sm,sg.html#galeria-material

Demonstracja środowisk patriotycznych pod pomnikiem Armii Radzieckiej w Katowicach [ZDJĘCIA]

Data dodania: 2013-07-10 17:01:06 Ostatnia aktualizacja: 2013-07-10 19:43:03

Dziennik Zachodni

Kilkadziesiąt osób zgromadziło się w środę na placu Wolności w Katowicach pod pomnikiem Wdzięczności Armii Radzieckiej. Odbyła się tam demonstracja sympatyków środowisk patriotycznych. W związku z decyzją miejskich urzędników o przeniesieniu pomnika w inne miejsce, KPN - Obóz Patriotyczny i inne ugrupowania zorganizowały "pożegnanie" monumentu. ZOBACZ ZDJĘCIA

Podczas manifestacji jeden z uczestników zaczął uderzać kilofem w postument pomnika, co spowodowało interwencję policji. W demonstracji wzięli udział m.in. redaktor pisma "Wolny Czyn" Mariusz Cysewski, Zygmunt Miernik i lider KPN - OP Adam Słomka. 

Na cokole pomnika manifestujący umieścili banner z hasłami: "Żądamy usunięcia pomnika okupantów" i "Dość Stalinogrodu w Katowicach" oraz "W tym miejscu był polski pomnik wysadzony przez okupantów". Pojawiły się także symbole - swastyka i sierp i młot, a pomiędzy nimi znak równości. 

http://www.dziennikzachodni. pl/artykul/941755, demonstracja-srodowisk- patriotycznych-pod-pomnikiem- armii-radzieckiej-w- katowicach-zdjecia,2,11,id,t, sm,sg.html#galeria-material

 -========

 Biuro Prasowe KPN-Obóz Patriotyczny <pokoleniekpn@wp.pl> napisał(a)

KONFEDERACJA POLSKI NIEPODLEGŁEJ
- Obóz Patriotyczny
www.kpn-1979.pl
Biuro Prasowe

Warszawa, 10 – 11.lipca 2013 r.


Pobity i duszony przez funkcjonariuszy policji 
Adam Słomka stracił przytomność !

Biuro Prasowe KPN – Obóz Patriotyczny informuje, że w efekcie brutalnej interwencji policji w obronie pomnika „wdzięczności” Armii Czerwonej w Katowicach lider Konfederatów nieprzytomny trafił do lecznicy MSW.

10 lipca br. o godzinie 16:00 rozpoczęła się na katowickim Placu Wolności zorganizowana m.in. przez KPN-OP manifestacja pod tytułem „ŻEGNAMY POMNIK WDZIĘCZNOŚCI”. Na miejscu zgromadziło się blisko 100 osób reprezentujących m.in. KPN-OP, Solidarnych 2010, Ruch Byłych i Przyszłych Więźniów Politycznych „Niezłomni”, Krajową Wspólnotę Emerytów, Rencistów i Kombatantów, LOS, ROB  oraz  przechodnie mieszkańcy Katowic. Obecnych było też wielu przedstawicieli mediów dokumentujących wydarzenie.

Celem było doprowadzenie do realizacji uchwały Rady Miasta w Katowicach podjętej z inicjatywy Adama Słomki w latach 90-tych XX wieku o likwidacji komunistycznego symbolu. Warto wspomnieć, że wspomniała w/w uchwała była powtórzona z inicjatywy katowickich radnych PiS w połowie pierwszej dekady XIX wieku.

Gdy na samowoli budowlanej pojawiły się plansze zrównujące symbole nazizmu i komunizmu, a zgromadzeni w ramach „artystycznego performance” próbowali kilofami symbolicznie dotykać nielegalnego pomnika nastąpiła brutalna interwencja policji. Akcją kierował kom. Ryszard Bilski. Po niedawnym zawiadomieniu lidera KPN-OP ws. możliwości popełnienia przestępstwa m.in. przez biegłych w sprawie opinii na temat zdrowia zbrodniarza Jaruzelskiego, umundurowani funkcjonariusze policji oraz funkcjonariusze „po cywilnemu” (ABW lub policja) w obronie komunistycznej sitwy oraz pomnika „wdzięczności” Armii Czerwonej ... dusząc i bijąc doprowadzili do utraty przytomności lidera KPN-OP, który trafił do katowickiej lecznicy MSW.

Zatrzymano również uczestniczących w patriotycznym happeningu: redaktora Mariusza Cysewskiego (w latach 90-tych XX wieku zatrzymany w ZSRR przez funkcjonariuszy NKWD i osadzony „w psychuszce” – zwolniony po interwencji posłów KPN Sejmu RP I kadencji oraz MSZ) i Zygmunta Miernika (autor tortowego protestu w czasie posiedzenia sądu chroniącego przed odpowiedzialnością komunistycznego zbrodniarza Cz. Kiszczaka).

Przypominamy, że w tym samym miejscu 17 września 2011 roku policja rozbiła legalny wiec wyborczy organizowany w 72. rocznicę agresji ZSRR na Polskę z udziałem trzech kandydatów do Senatu RP.

Adam Słomka – poseł na Sejm RP I,II,III kadencji, były przedstawiciel Polski w Zgromadzeniu Parlamentarnym Europy i obserwator procesów demokratycznych w krajach b. Bloku Wschodniego z ramienia Rady Europy i OBWE - został potraktowany w sposób, który pokazuje, że bezkarność komunistycznych zbrodniarzy uosabiana licznymi komunistycznymi pomnikami czy fetami rocznic urodzin totalitarnego dyktatora ma się ku końcowi. Powoduje to brutalne fizyczne represje zagrażające zdrowiu i życiu realizowane przez funkcjonariuszy publicznych działających w politycznym interesie.

Lider Konfederacji opuścił klinikę MSW około godziny 19:00 i złożył doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez interweniujących funkcjonariuszy śląskiej policji oraz ewentualnie funkcjonariuszy ABW, który prawdopodobnie „po cywilnemu” byli obecni na patriotycznej manifestacji.

Sam „wymiar sprawiedliwości” III RP poinformował, że zatrzymanym (zwolnieni 10.07. 2013 r.: Z. Miernik godz. 23:15, red. M. Cysewski, godz. 21:30) postawiono zarzut znieważenia pomnika ... co budzi tylko politowanie i nadzieję, że nie zostanie on uzupełniony o zaśmiecanie Placu Wolności, bo trudno będzie ustalić czy samowola budowlana sławiąca okupacyjną armię sama w sobie nie zaśmieca przestrzeni publicznej.

Reasumując. Jaruzelski fetuje, a Konfederatów bije nowe ZOMO!

Biuro Prasowe KPN-OP


*********
Media o sprawie:


http://www.dziennikzachodni. pl/artykul/941755, demonstracja-srodowisk- patriotycznych-pod-pomnikiem- armii-radzieckiej-w- katowicach-zdjecia,2,6,id,t, sm,sg.html#galeria-material

http://niezalezna.pl/43452- adam-slomka-pobity

http://www.ngopole.pl/2013/07/ 10/3-pytania-ws-slomki/

http://wpolityce.pl/artykuly/ 57718-wiecej-slomki-czy-czeka- nas-tortowa-rewolucja


Kontakt z Adamem Słomką, tel. 601 64 60 80



Przypomnijmy jego ostatnie wypowiedzi w Polsacie (czerwiec 2013) :

 

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.

~Gość
19-07-2013 / 17:55
Panie Słomka trochę obiektywizmu!.
~waldek
19-07-2013 / 17:48
brojne ramie sanacji Policja II RP w szyku do pacyfikacji strajków. A były w porównaniu do PRL uzasadnione –W POLSCE RZECZYPOSPOLITEL LUDOWEJ nie było nedzy, biedy, bezrobocia bezdomnych.Itd. Krzysztof Pilawski – Wielka amnezja Przykład dla działań sławiących II RP i zohydzających PRL idzie z góry. Z historycznych dokumentów przyjętych przez Sejm i Senat II Rzeczpospolita wyłania się, jako ideał niepodległego, wolnego, nowoczesnego państwa. Taki wizerunek zaprezentowano m.in. na zorganizowanej w 2008 r. przez Muzeum Historii Polski na Zamku Królewskim w Warszawie wystawie „Dwudziestolecie. Oblicza nowoczesności”. PRL w uchwałach Sejmu czy wypowiedziach polityków pozostaje zaprzeczeniem II RP oraz dzisiejszej Polski. Stwierdzenie „Jak w PRL” zamyka wszelką dyskusję. Polska Ludowa jawi się, jako twór obcy, narzucony z zewnątrz, zniewalający naród. Straszny jak UB, a zarazem prymitywnie śmieszny jak saturator z wodą sodową. Sejm przez aklamację przyjął uchwałę o uczczeniu 75. Rocznicy rozpoczęcia budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego. Skrupulatnie odnotowano w niej, że w ramach COP „zbudowano 51 nowych zakładów przemysłowych, w których stworzono 110 tys. nowych miejsc pracy www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/krzysztof-pilawski-wielka-amnezj Kiedy Sejm odda hołd Polakom, co odgruzowali odbudowali i rozbudowali POLSKE po 1945r? II Rzeczpospolita miała na swym sumieniu wiele robotniczej krwi – tak jak we Lwowie w 1936 r. Dla wysokiej izby przypominam ze nie wolno wybiórczo traktować zbrodni-III RP jest spadkobierca II RP. Tylko dla celów politycznych i wybiórcze oddawanie hołdu jest nie etyczne powiem więcej to zbrodnia na historii. We Lwowie w tym czasie była to POLSKA – było oficjalnie zarejestrowanych ok. 30 tysięcy bezrobotnych – Polaków, Ukraińców oraz Żydów. We wtorek 14 kwietnia 1936 r. we wczesnych godzinach popołudniowych przed lwowskim oddziałem Państwowego Urzędu Pośrednictwa Pracy (PUPP), mieszczącego się wówczas na ulicy Świętokrzyskiej, zgromadziło się ponad 3 tysiące bezrobotnych. Bezrobotni lwowiacy wybrali spośród siebie kilkuosobową delegację, która udała się na spotkanie z urzędnikami PUPP-u. Kilkutysięczna kolumna bezrobotnych lwowiaków ruszyła w kierunku ratusza. W międzyczasie pojawiły się na miejscu jednostki policji. Udało jej się na krótko rozbić uformowaną kolumnę manifestujących bezrobotnych i zepchnąć ich w boczne ulice. Bezrobotni bardzo szybko zdołali uformować ponownie zwartą kolumnę, która ruszyła następnie w kierunku śródmieścia. Manifestanci wykrzykiwali: „Pracy i chleba!”, „Precz z policją!”. Krótko potem oddziały policji, które przybyły na miejsce z zamiarem zatrzymania i rozbicia pochodu, przypuściły niczym niesprowokowany atak na manifestantów. Jako pierwsi zaatakowali policjanci na koniach? Po krótkiej walce policjanci na pewien czas ustąpili. Doszło wówczas do tragedii. Oficer policji państwowej dowodzący jednym z oddziałów oddał osiem strzałów, jeden po drugim ze służbowego rewolweru wprost do tłumu manifestantów. Z zimną krwią zamordowany został wówczas 22-letni bezrobotny Ukrainiec Władysław Kozak. 30-Letni robotnik o nazwisku Szereda zmarł nazajutrz rano na skutek ciężkich ran postrzałowych w jednym ze lwowskich szpitali. Pogrzeb Kozaka i Szeredy wyznaczony został na 16 kwietnia na godzinę 15. Odległość od Instytutu Medycznego do cmentarza Janowskiego wynosiła pięć kilometrów. Początkowo, pomimo odczuwalnej napiętej atmosfery spowodowanej obecnością policji, wszystko przebiegało bez zakłóceń. Nic nie zwiastowało, że tego dnia dojdzie do jeszcze większej tragedii niż ta sprzed dwóch dni. Policjanci z dziką furią bili wszystkich – kobiety, mężczyzn oraz dzieci. Nikomu nie odpuszczali. Szczególnym przedmiotem ataku policjantów stały się wieńce pogrzebowe oraz sztandary, które nieśli uczestnicy pogrzebu. Pod policyjnymi kulami padali kolejno robotnicy niosący trumny, które dla wyjątkowo brutalnych w tym dniu policjanci traktowali niczym tarcze strzelnicze. Zabitych na ulicy Kazimierzowskiej robotników niosących trumny zastępowali natychmiast inni. Trumny ze zwłokami Kozaka i Szeredy wskutek kilkukrotnego upadku na bruk były już uszkodzone. Bezrobotny Michał Miga – uczestnik pogrzebu wspominał: „na placu Mariackim koło hotelu George’a znów zobaczyłem trumnę (ze zwłokami Władysława Kozaka – przyp. RR). Poruszał się naprzód. Wtem usłyszałem strzały i robotnik niosący trumnę upadł. Trumna zakołysała się, przystanęła. Przez kilka sekund trwało osłupienie. Wtedy idąca obok mnie Bluma Finkelstein, robotnica, która przed kilkoma tygodniami wyszła na wolność po sześcioletnim wyroku za komunizm, przyskoczyła, chwyciła trumnę na ramiona Na ulicy Legionów jeszcze dwa razy policja szarżowała na trumnę i strzelała w nią. Za każdym razem trumna padała na ziemię i za każdym razem po odparciu ataku policji, zabitych i rannych zastępowali nowi i przedzierali się z trumną wśród kul”. O godzinie 19. Obie trumny, straszliwie potrzaskane przez policyjne kule, spoczęły ostatecznie w grobach na cmentarzu Janowskim. Bilans masakry robotników i bezrobotnych, która miała miejsce we Lwowie, w czwartek 16 kwietnia był przerażający. W masakrze zginęło na miejscu 31 osób. Kolejne 18 osób zmarło w szpitalach miejskich w skutek odniesionych ran postrzałowych następnego dnia. Łącznie 49 ofiar śmiertelnych. We lwowskich szpitalach znalazło się ponad 300 ciężko i lżej rannych. Kilkuset uczestników pogrzebu zostało aresztowanych. www.internacjonalista.pl/historia-i-wspoczesno/18-dzial-walki-rewolu wolnemedia.net/historia/krwawy-kwiecien-we-lwowie-2/ Cmentarz Janowski we Lwowie Na lewo od głównej alei pochowane są ofiary kwietniowych wydarzeń w 1936 r., kiedy podczas zamieszek bezrobotnych policja zabiła Władysława Kozaka (1913-1936). Jego pogrzeb przekształcił się w antyrządową manifestację, w trakcie której policja zabiła jeszcze 48 w demonstrantów. Mogiły ofiar uporządkowano w 1956 r. www.lvivguide.info/pl/lviv-necropolises/yaniv-cemetery.html Sejm nie chce uczcić ofiar Wielkiego Strajku Chłopskiego www.old.maliszewskimiroslaw.eu/modules.php?name=News&file=article&si Marszałek Sejmu nie zgodził się na posiedzeniu prezydium na wprowadzenie do porządku obrad Sejmu uchwały PSL w sprawie uczczenia ofiar Wielkiego Strajku Chłopskiego 1937 roku. Nie zgodzono się na uczczenie ofiar strajków przeciwko biedzie, bezprawiu i życiu w poniżeniu. Strajków, które stanowiły akt samodzielnej walki ruchu ludowego o demokrację, o realizację wizji Polski wolnej od wyzysku i nierówności społecznej HistPol-ListGonczy.pngWincenty Witos.JPGList gończy za politykami Centrolewu z 1933 (z lewej) oraz portret Witosa Pisał Wincenty Witos. - Nawet zamożniejsi gospodarze nie używają cukru. Oszczędzają także na soli, która często stanowi jedyną już okrasę. Przecinanie zapałek na kilka części, krzesanie ognia z kamienia, przenoszenie żarzących węgli w garnku z jednego końca wsi na drugi, stało się rzeczą codzienną i naturalną. W nocy wieś tonie w ciemnościach, rzadko, w jakim oknie pokaże się słabo migocąca łojówka. Niedostatek i braki powodują coraz liczniejsze choroby. Grasująca w sposób niesłychany gruźlica zabiera niemiłosiernie mnogie ofiary, szczególnie spomiędzy młodszego pokolenia. Ludność chodzi bez obuwia, bez koniecznej bielizny, dodzierając reszty łachmanów, jakie jej z dawnych lepszych pozostały czasów. Szkoły pustoszeją, a nawet kościoły przerzedziły się w sposób widoczny. Rządy sanacji na chłopski protest odpowiedziały przemocą i represjami, zamiast mediatorów do chłopów i ludowców wysłano uzbrojone oddziały Golędzinowskiej policji i wojska. Lista ofiar walki wsi polskiej z sanacyjnymi rządami w latach trzydziestych to stu siedmiu zamordowanych. Otwiera ją Franciszek Czernicki ze wsi Lubla w powiecie krośnieńskim, który zginął 15 maja 1932 roku, jednymi z ostatnich na tej liście są natomiast 6-letni Edward Dzieło i Katarzyna Pyszka z Majdanu Sieniawskiego – ofiary starć z policją podczas Wielkiego Strajku Chłopskiego w sierpniu 1937 r. W czasie ekonomicznych strajków chłopskich w latach 1932-1933 zginęło 44 chłopów i ludowców. Ponad tysiąc osób aresztowano i represjonowano. 15 Sierpnia 1936 r. podczas pokojowych obchodów Święta Czynu Chłopskiego, przypominającego o roli chłopów w walce o niepodległość Polski, policja zamordowała 19 chłopów. Oddziały wojska i policji spacyfikowały w tym czasie 27 wsi na Zamojszczyźnie, w Żukowie w pow. Hrubieszów zginęło 5 chłopów. Łącznie aresztowano ponad 800 ludowców, ich domy zniszczono, a majątek skonfiskowano. Bilans strajku był tragiczny. Od kul policji zginęło 44 chłopów, 5 tysięcy aresztowano, 617 uwięziono. Strajk dał chłopom poczucie siły. Represje nie złamały ruchu ludowego i nie osłabiły solidarności wsi P/S w III RP podobny przypadek smiertelnie pobitego 13 latka. panowie POSŁOWIE 15. rocznica śmierci Przemka Zamieszki w Słupsku – w styczniu 1998 roku, po meczu koszykówki Czarnych Słupsk z AZS Zagaz Koszalin wybuchły kilkudniowe zamieszki w Słupsku. Bezpośrednią przyczyną była śmierć jednego z kibiców, 13-letniego Przemysława Czai (ur. 7 lipca 1984). W związku z niebezpieczną sytuacją nowo mianowany wojewoda słupski Jerzy Kuzyniak powołał zespół kryzysowy, w którego funkcjonowaniu brali udział m.in. senator Anna Bogucka-Skowrońska i poseł Kazimierz Janiak[4]. Sytuacja została opanowana w środę 14 stycznia, po zgromadzeniu w mieście ok. 1000 policjantów wyznaczonych do patrolowania ulic. Dzięki wysiłkom lokalnych władz udało się uspokoić atmosferę przed mającym się odbyć pogrzebem chłopca[5]. W rezultacie walk 239 dorosłych osób zostało zatrzymanych, 72 policjantów zostało rannych, z czego dwóch wymagało leczenia szpitalnego. Cały art. pl.wikipedia.org/wiki/Zamieszki_w_S%C5%82upsku_(1998) Przemek Czaja to 13-letni kibic, który zginął 10 stycznia 1998 roku, po meczu Czarnych Słupsk z AZS Koszalin. Po jego śmierci w Słupsku rozpoczęły się zamieszki, sprowokowane komunikatem prokuratury jakoby chłopiec zginał od uderzenia w słup trakcji trolejbusowej. W mieście budowano barykady, atakowano posterunek policji przy dworcu PKP. Zdemolowano 22 policyjne radiowozy, aresztowane Sąd Apelacyjny w Gdańsku w połowie maja 2001 roku skazał byłego już policjanta Dariusza W. na karę 8 lat pozbawienia wolności. Po odbyciu połowy wyroku został warunkowo zwolniony. Drugi z policjantów Robert K. został skazany na osiem miesięcy więzienia za nieudzielenie pomocy. Symboliczny pomnik przy ulicy Szczecińskiej otoczyły znicze. Symboliczny pomnik przy ulicy Szczecińskiej otoczyły znicze. (fot. Krzysztof Piotrowski) www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/gallery?Site=GP&Date=20130110&Category=SLU pl.wikipedia.org/wiki/Policja_Pa%C5%84stwowa Powiązane notki: Dosyc zakłamania od SANACJI do PRL równocześnie ujawniają i dokumentują rażące deformacje aktualnych propagandowych i sądowych... Litwa: wiec przeciwko postulatom Polaków-lekcja historii dla Polityków od Lewa do Prawa. Mała lekcja historii dzisiaj, 16:11 „Nie – polonizacji Wileńszczyzny”, „Obrońmy... Dosyc wycierania gęby Stanem Wojenym oraz gen.W.Jaruzeskim Dosyć wycierania gęby Stanem Wojennym-oraz gen.W.Jaruzeskim. Pismak z... Przyznać równe prawa do zbrodni-nie wybiórczo wiadomosci.onet.pl/waszymzdaniem/57504,__przyznac_wszystkim_poleglym KATYŃ, WOŁYŃ, PONARY I Obozy koncentracyjne, Wola 1944r... Dosyc siania nienawisci-dosyc bredni o zamachu. wesoło było w PRL-u Radosni Niesiołowski i Jarek Kaczynski ... Share on facebook Share on twitter Share on email KATEGORIE: Promuj notkę 2 Komentarze Napisz komentarz → ~ewa 22 maja 2013 o 21:17 Jeszcze doma jedno wypowiedz oceń: -1+1 wesoły komuch : To chyba jakaś paranoja!! Jak można czcić jakiegoś pijanego gówniarza który jak sie nachlał jaboli, to dostawał białej gorączki? To styropianowe matołectwo wsparte błogosławieństwem Wolnej Europy z tego warsiaskiego buraka zrobiło bohatera narodowego. Przecież to jest zwykły debilizm. A dla SLD nic innego niz kunktatorstwo, bo gdyby nie podpisali się, a nie podpisali się, to od razu oszołomstwo zrobiło wrogów obecnego systemu i miłośników minionych czasów. Dlatego wolał Miller powiesić Iwińskiego by siedzieć w „dobrym” towarzystwie. Na co Miller liczy? Naprawde ma racje… Odpowiedz ~ewa 22 maja 2013 o 21:15 oceń: -1+1 wesoły komuch : wiecie jaki jest szczyt bezczelności oszołomstwa z PO? – oto on –…”Po 30 latach od tragicznej śmierci Grzegorz Przemyk zajmuje należne mu miejsce w historii zmagań o wolną i niepodległą Polskę. Jego ofiara nie poszła na marne”.. Zapomnieli dodać że ten tzw bohater w walce o niepodległa Polskę to zwykły moczymorda, Ale jak widać każda epoka musi mieć swojego Horsta Wessela.. Teraz Pietrzak dopiero będzie darł japę rycząc
~waldek
19-07-2013 / 17:47
Kiedy sejm III RP spadkobierca II RP? Odda hołd pomordowanym przez władze sanacyjne- nie wolno manipulować politycznie zbrodniami. Masakra robotników podczas pogrzebu we Lwowie 1936r 49 zabitych wg Lwowskiego, Gońca” około 80. Strajki chłopskie 1937r zamordowanych 44 chłopów Nie wspomnę o zamachu majowym gdzie życie straciło około 400 obywateli II RP. Bereza Kartuska obóz koncentracyjny. Wszystkie strajki robotnicze i chłopskie kończyły się tr
~Gość
19-07-2013 / 17:42
Przewrót majowy i zbrodnie reżimu sanacyjnego Niedawno miała miejsce rocznica śmierci Józefa Piłsudskiego. Z tej okazji zorganizowano ku jego czci wystawę pod tytułem "Dał Polsce granice, wolność, moc i szacunek", wspieraną przez rząd, a nawet niektóre związki zawodowe. W związku z tym warto przypomnieć krwawe represje, jakie reżim Piłsudskiego stosował wobec robotników, chłopów i mniejszości narodowych, przemilczane przez oficjalną propagandę III RP. Po rewolucyjnych wystąpieniach robotników w Krakowie w 1923 r. wydawało się, że następuje uspokojenie sytuacji. W wyniku masowych strajków sytuacja ludzi pracy uległa poprawie, wysiłki nowego rządu Grabskiego dla ustabilizowania gospodarki wydawały się przynosić efekty – stabilizację waluty i spadek drożyzny. U robotników wywoływało to złudzenie, że rząd naprawdę jest w stanie przywrócić „normalne” warunki bytu, dlatego wykazywali gotowość do ustępstw. Okazało się to wstępem do kolejnego ataku kapitalistów na prawa i warunki pracy klasy robotniczej. Po raz kolejny też wspierały ich w tym rząd i policja. Na równi pochyłej Już w lutym 1924 r. górnikom na Śląsku obniżono płace o 10 proc. Gdy nie spotkało się to z oporem – kapitaliści postanowili z kolei wydłużyć czas pracy pod ziemią. Podczas strajku, który w związku z tym rozpoczął się na Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim, doszło do starć z policją. W Czeladzi, pod biurem dyrekcji kopalni „Piaski”, zastrzelonych zostało dwóch górników (według innych źródeł – pięciu). W całym kraju następowały kolejne obniżki płac. Latem pojawiła się recesja i masowe bezrobocie – kapitaliści zaś, podobnie jak dzisiaj, postanowili przerzucić koszty kryzysu na robotników. Właściciele górnośląskich kopalń i hut zażądali przedłużenia dnia roboczego do 10 godzin. Robotnicy ponownie, jak przed rokiem, wybrali Centralny Komitet Akcji, zwany także Komitetem 21, na którego czele znów stanął znany działacz komunistyczny Józef Wieczorek. 17 lipca odbył się – proklamowany przez związki zawodowe – jednodniowy strajk protestacyjny, kontynuowany na wezwanie Komitetu. Policja obsadziła wówczas huty i kopalnie, członkowie Komitetu zostali zaś aresztowani. W strajku powszechnym, który wybuchł na Śląsku 30 lipca, brało udział 112 tys. górników i 34 tys. hutników. Po dwóch tygodniach strajk został jednak złamany, hutnikom narzucono 10-godzinny dzień pracy. Pomimo wielkich strajków w innych branżach – strajkowali m.in. pracownicy przemysłu naftowego i włókniarze – „pracodawcy” wyszli z tego etapu walki na ogół zwycięsko, stosując często zamykanie fabryk dla złamania oporu. W wyniku lokautów pracę straciło 14 tys. robotników, płace na jesieni spadły o kolejne 20 proc. w stosunku do miesięcy letnich. Nasilił się terror policyjny. Bicie i tortury stosowano w więzieniach zarówno wobec komunistów, jak i działaczy mniejszości narodowych, a nawet „na wszelki wypadek” wobec zwykłych chłopów białoruskich. W więzieniach dochodziło do morderstw. Zaczęło to wywoływać oburzenie i protesty nawet za granicą. Głośna była sprawa Samuela Engela, działacza komunistycznego rozstrzelanego w Łodzi z wyroku sądu doraźnego za zabójstwo prowokatora. Engel miał zaledwie 19 lat – i nie był jedyną ofiarą. Nasyłanie prowokatorów na rosnącą w siłę KPRP stało się w tym czasie powszechną praktyką. Komuniści bronili się, wykonując na nich wyroki śmierci. W lokalu lewicowej Niezależnej Partii Chłopskiej policja umieściła bomby, aby oskarżyć ją o działalność terrorystyczną; sprawa wyszła na jaw, ponieważ bomby przedwcześnie wybuchły. W marcu 1925 r. dwaj oficerowie-komuniści – Wieczorkiewicz i Babiński – oskarżeni o wysadzenie prochowni w Cytadeli Warszawskiej, mieli być wymienieni na polskich jeńców w ZSRR. Przed granicą zostali jednak zamordowani przez konwojującego ich policjanta. Cała sprawa wysadzonej prochowni okazała się zaś policyjną prowokacją… Wcześniej jeszcze, 6 marca, na ulicach Dąbrowy Górniczej zginęli podczas walki z policją dwaj członkowie Związku Młodzieży Komunistycznej – Mieczysław Hajczyk i Franciszek Pilarczyk. Trzej inni działacze KPP zostali wkrótce rozstrzelani na stokach warszawskiej Cytadeli, a kolejny – Naftali Botwin – we Lwowie. Z kolei komunistyczny poseł na Sejm, Stanisław Łańcucki, został przez prawicową większość pozbawiony nietykalności za „podburzanie” kolejarzy, a następnie przekazany sądowi, który skazał go na sześć lat ciężkiego więzienia. W swoich ostatnich słowach do Sejmu Łańcucki powiedział: „Nie potraficie zamknąć do więzienia głodu, nie potraficie zamknąć do więzienia braku pracy, nie potraficie zaspokoić potrzeb wszystkich pracujących w Polsce. Nie jesteście w stanie tego uczynić, i to będzie waszym dołem grobowym”. W 1924 r. z przyczyn politycznych aresztowano ok. 3 tysięcy osób, w 1925 r. – 5 tysięcy, przede wszystkim w głównych ośrodkach robotniczych i na Kresach Wschodnich, gdzie pacyfikowano całe wsie. W sierpniu 1924 r. w Warszawie tylko w ciągu jednego dnia aresztowano 169 komunistów, kilka dni później – 114. Sądy rozpoczęły delegalizację „czerwonych” związków zawodowych, których przywódcy trafiali zwykle do więzienia. Rozwiązano więc warszawski Związek Robotników Przemysłu Budowlanego, liczący 13 tys. osób związek pracowników przemysłu skórzanego, inne związki, liczące w sumie ponad 30 tys. robotników… W celu odwrócenia uwagi od coraz gorszej sytuacji gospodarczej, rząd starał się rozpętać histerię antykomunistyczną. Minister spraw wewnętrznych – Raczkiewicz – apelował do wojewodów o przekazywanie sądom doraźnym wszystkich komunistów posiadających broń, nawet legalnie. W prasie powszechnie oskarżano komunistów o „terroryzm”. Wszystko to miało odwrócić uwagę od realnego problemu – bezrobocia, które w grudniu 1925 r. sięgnęło 30 proc. Rozpoczęły się demonstracje bezrobotnych. 17 grudnia policja brutalnie rozbiła jedną z nich w Zawierciu. Jednak już w lutym 1926 r. użyć musiano wojska. W Kaliszu zginęło 9 demonstrantów, 12 – w Stryju. Starcia z policją miały miejsce we Włocławku i Lublinie, przez kilka dni – w Warszawie, gdzie znów padli zabici, aresztowano zaś setki osób. Władze wydały komunikat, w którym stwierdzały, że demonstracje udało się opanować „z nadmiernym jedynie wysiłkiem”. Do strajku parli zagrożeni redukcjami kolejarze. 20 kwietnia PPS przeszło do ostrej opozycji; 5 maja rząd upadł. Już w dniu 1 Maja warszawa przypominała strefę działań wojennych – dochodziło do starć między bojówkami prawicy, PPS i demonstrującymi komunistami, zginęło 5 osób – najgorsze jednak miało dopiero nadejść. Marszałek chce władzy Piłsudski, od połowy 1923 roku nie biorący czynnego udziału w życiu politycznym, szykował się teraz do przejęcia władzy. Nie zamierzał tego robić drogą legalną – posadę premiera ofiarowywano mu kilkakrotnie. Chodziło mu o zbrojny przewrót, rządy niezależne od partii parlamentarnych. Tragiczne było to, że masy robotnicze i chłopskie naprawdę widziały w Piłsudskim nadzieję na poprawę sytuacji, na zaradzenie kryzysowi. Wśród robotników od dawna agitowali poplecznicy Piłsudskiego, powtarzając te jego wypowiedzi, które odnosiły się do sytuacji ludzi pracy. Wszystko to wywoływało wrażenie, że Piłsudski jest „człowiekiem lewicy”. Pomogło mu także utworzenie kolejnego już rządu Chjeno-Piasta z Witosem na czele – przywoływało to wspomnienia 1923 r. i groźbę faszystowskiej dyktatury. Nawet w opinii komunistów każdy, kto walczył z endecją, był „mniejszym złem”. Tymczasem, jak pisze historyk Andrzej Ajnenkiel, Piłsudski: „w najgłębszej tajemnicy stale utrzymywał kontakty z wpływowymi przedstawicielami klas posiadających. (…) Deklarował więc swoją niechęć do reformy rolnej, rozbudowy ustawodawstwa socjalnego i systemu parlamentarnego”. Przewrót, dokonany w dniach 11–14 maja 1926 r. przez wierne Piłsudskiemu wojska, największe straty przyniósł nie którejkolwiek z walczących stron, ale… cywilom, przyglądającym się walkom. Zginęło ich 164. W większości byli to robotnicy, demonstrujący poparcie dla Piłsudskiego. Sam Piłsudski określił zamach jako „rewolucję bez żadnych rewolucyjnych konsekwencji”. Realizację reform społecznych odłożono na czas nieokreślony, zajmując się przede wszystkim wzmacnianiem pozycji prezydenta i aparatu państwowego. Nadzieje na likwidację sadów doraźnych i wyroków śmierci spełzły na niczym. Jeszcze tego samego roku działacza komunistycznego skazano na śmierć za… kolportaż ulotek. Jednak robotnicy – zwłaszcza ci, którzy popierali KPP – od razu mogli przekonać się, kim jest Piłsudski. Od razu po zakończeniu walk rozpoczęli oni demonstrację na Placu Teatralnym. Jak wspomina R. Granas: „tysięczne masy robotników wypełniły plac po brzegi. Nastrój był podniosły, jak po wygranej bitwie. Cóż dziwnego – rząd Chjeno-Piasta obalony, faszyzm poniósł klęskę. Na prowizorycznej trybunie (…) Sochacki, nasz poseł. (…) Nagle cały plac zafalował. Z wylotu ulicy Elektoralnej wypadł oddział policji z wyciągniętymi szablami i szarżą ruszył na zgromadzony tłum. Nikt się tego nie spodziewał. Zaskoczenie było tak wielkie, że plac nie opustoszał od razu, zrobiło się tylko wielkie zamieszanie, ludzie biegli falami z jednego końca na drugi, a granatowi pędzili za nimi (…) Próbowaliśmy pocieszać się myślą, że może policja z własnej inicjatywy rozpędziła wiec, tak sobie, siłą przyzwyczajenia. Chyba z godzinę tak czekaliśmy, aż Sochacki wróci z tych pertraktacji. Wreszcie wyszedł z gmachu. Otoczyła go spora grupa robotników. Dostrzegliśmy z dala, jak machnął ręką, co mogło oznaczać tylko jedno: wszelkie iluzje były płonne”. „Łagodna” dyktatura Już w niecały miesiąc po przewrocie dyktatura Piłsudskiego ujawniła swoje prawdziwe oblicze. Gdy kilka tysięcy hutników z Ostrowa Świętokrzyskiego strajkowało, domagając się podwyżek, policja uwięziła ich przywódców. Do tłumu zgromadzonego przed komisariatem oddano salwy, zabijając 2 osoby. W mieście rozpoczęły się walki, w wyniku których zginęło 6 robotników i jeden policjant. 18 czerwca w Grudziądzu policja strzelała do robotników, by bronić łamistrajków – 22 osoby odniosły rany. 22 czerwca trzech robotników zginęło, a wielu odniosło rany podczas starć z policją w Gostyninie. Jeszcze tego samego miesiąca policja dwukrotnie zaatakowała demonstracje PPS, tylko w Inowrocławiu zabijając trzech robotników. Piłsudski szybko zmierzał do dyktatury. Sfałszowane były już wybory w 1928 r.; tego samego roku z PPS wyodrębniły się prawicowe, pozostające na usługach rządu bojówki pod dowództwem Romualda Jaworowskiego. Przybrały one nazwę „PPS – dawna Frakcja Rewolucyjna”. Jeszcze przed rozłamem „fracy”, jak ich pogardliwie nazywano, otworzyli ogień do olbrzymiej demonstracji pierwszomajowej w Warszawie, kierowanej przez komunistów. Atak wspierała policja. Było wielu zabitych, setki rannych. W późniejszych latach „fracy” służyli Piłsudskiemu do tworzenia łamistrajkowych związków zawodowych, ich bojówki organizowały pobicia przeciwników politycznych Marszałka. Były ofiary śmiertelne. Wybory brzeskie W 1930 r. wiadomo było, że szykowana jest generalna rozprawa z opozycją. Piłsudski osobiście zaznaczał, kogo należy zamknąć w twierdzy wojskowej w Brześciu Litewskim. Pierwsze aresztowania – dokonywane nocą przez żandarmerię – objęły 19 osób, które przez kilka dni szykanowano i bito do nieprzytomności. Kolejne – dalszych kilkudziesięciu opozycyjnych posłów i senatorów. Zatrzymano około 5 000 działaczy lewicowych i ukraińskich. Na Śląsku aresztowano Korfantego i Wieczorka. Rozbijając w Warszawie demonstrację Centrolewu w obronie uwięzionych, policja konna zabiła dwie osoby, raniła 80, aresztowała dalszych kilkaset. Bojówki Jaworowskiego atakowały lokale partii opozycyjnych, rozbijając zebrania, biły mówców na wiecach. W tych warunkach odbyły się wybory. Na wschodzie kraju organizowano „pielgrzymki”, które w asyście policjantów zbiorowo oddawały głosy na piłsudczyków. W miastach oszustwa były mniejsze. Ponad pół miliona głosów, zwłaszcza oddanych na lewicę, unieważniono. Potem odbył się „proces brzeski” – 11 socjalistów i ludowców oskarżono o spisek. Skazano ich na od półtora do trzech lat więzienia. Przebieg procesu wywoływał protesty nawet u zagorzałych piłsudczyków. Ostatecznie część oskarżonych, wśród nich Witos, udała się na emigrację, cześć po roku ułaskawiono. Wielki kryzys Pod koniec 1929 r. rozpoczął się największy w historii kryzys gospodarki kapitalistycznej, który ogarnął cały świat. W Polsce masowo rosło bezrobocie i bezdomność, 40 proc. robotników pracowało w niepełnym wymiarze czasu, innych zmuszano do nadludzkiego wysiłku, by zachować pracę. Na wsi niemal jedynym pożywieniem stały się ziemniaki; sól czy zapałki były oznakami bogactwa. W 1932 r. zmniejszono o połowę dodatki za nadgodziny i urlopy. Centralna Komisja Związków Zawodowych określiła to jako „cyniczny podarunek kapitalizmu, który ma uchronić go przed bankructwem kosztem klasy robotniczej.” Wprowadzono nadzór państwowy nad stowarzyszeniami – włączając w to związki zawodowe. W latach 1931–1932 doszło w Zagłębiu i w Krakowskiem do serii strajków i starć z policją, w których zginęło 9 robotników. W 1931 r. złamano strajk tramwajarzy warszawskich, aresztując setki osób. W 1933 r. na czoło walk wysunęli się włókniarze, których w okręgu łódzkim strajkowało 120 tys. Wśród komitetu strajkowego większość mieli komuniści i lewicowi socjaliści. Interweniująca policja zabiła w Pabianicach pięciu robotników. W Łodzi odbył się strajk protestacyjny, który zatrzymał tramwaje, gazownię, urząd miejski, fabryki metalowe, budowy i warsztaty rzemieślnicze. Kapitaliści musieli skapitulować. W sumie w latach kryzysu 40 robotników zginęło w bezpośrednich starciach z policją, a kilkuset odniosło rany. Jak pisała prasa chrześcijańska: „Ze wszystkich stron kraju donoszą o demonstracjach robotników pozbawionych pracy, o krwawych starciach bezrobotnych z policją. O uszy nasze obijają się echa salw karabinowych, przy pomocy których organa bezpieczeństwa publicznego likwidują zatargi wynikłe na tle bezrobocia. Czytamy o rannych i zabitych”. W tym czasie pojawiła się nowa forma walki – strajki okupacyjne. Były one niezwykle skuteczne, zdecydowana większość z nich kończyła się wygraną robotników. W 1931 r. było ich 30, w 1935 – już 390. Zaczęto je nazywać „strajkami polskimi”. W międzyczasie rosła przemoc prawicowych bojówek, zwłaszcza wobec Żydów, na uniwersytetach powstawały getta ławkowe. Mnożyły się aresztowania. W 1935 r. powstała Konstytucja Kwietniowa – przez wielu uznana za bliską faszyzmowi, likwidująca swobody obywatelskie. Oparta była na „solidaryzmie społecznym” – przekonaniu, że klasy społeczne powinny współpracować dla dobra państwa. Szybko nadchodziły wydarzenia, które miały pokazać, że taka współpraca jest niemożliwa. Krwawa wiosna 1936 W marcu 1936 r. znów rozpoczęły się masowe strajki włókniarzy. W Krakowie doszło do okupacji w niemal wszystkich fabrykach, strajkujących szewców i robotników budowlanych setkami aresztowano pod zarzutem „terroru strajkowego”. W nocy z 20 na 21 marca policja usunęła załogę okupowanej fabryki gumowej „Semperit”. Robotnice były bite, jedna z nich poroniła. Policjant, spychając ją ze schodów, powiedział „będzie mniej o jednego bolszewika”. Jednocześnie z kopalni w Wieliczce usunięto górników. 23 marca w proteście strajkowała cała krakowska klasa robotnicza, rozpoczęła się dziesięciotysięczna demonstracja. Po strzale rewolwerowym, oddanym przez prowokatora, policja rozpoczęła salwy do tłumu. Zginęło 8 osób, prawie sto odniosło rany. Chłopi, wracający z Krakowa na wieś, roznieśli wiadomość, że „w Krakowie rewolucja”, co spowodowało wystąpienia na wsi. W demonstracyjnym pogrzebie brało udział 100 000 osób. Również w Częstochowie policja rozbiła demonstrację robotniczą, zabijając jedną osobę. 2 kwietnia odbył się strajk generalny dla upamiętnienia ofiar, w obronie prawa do strajku okupacyjnego. W całym kraju strajkowało od 50 do 90 proc. robotników. Nie był to jednak koniec tragedii. 16 kwietnia we Lwowie odbył się demonstracyjny pogrzeb bezrobotnego, zamordowanego przez policję. W centrum miasta policja atakowała kondukt, starając się odebrać trumnę, demonstranci bronili się kamieniami. W końcu doszło do masakry. Według danych policji zginęło 16 robotników, ale prawdziwą liczbę ofiar ocenia się nawet na 49. Aresztowano 1 500 osób. W ciągu następnych miesięcy padli zabici robotnicy w Gdyni, Toruniu, Chrzanowie, ranni w Chorzowie, Chełmie i Poznaniu. Kilkanaście osób zabito, rozbijając strajki robotników folwarcznych, aresztowano tysiące działaczy lewicy. Mimo to, setki tysięcy osób uczestniczyły w pochodach pierwszomajowych, a liczba okupowanych zakładów wzrosła do 2 639 w 1937 r. Robotnicy uzyskali wszędzie znaczne podwyżki zarobków i poprawę warunków pracy. W 1938 r. strajki okupacyjne zdelegalizowano. Wtedy jednak liczba protestów już się zmniejszała – wszyscy wiedzieli, że nadchodzi wojna z faszyzmem, przy którym „faszyzm polski” był tylko żałosną karykaturą. Jednak zanim to nastąpiło, klasa robotnicza pokazała w masowych strajkach okupacyjnych swoją siłę. Bereza Kartuska - Polski obóz koncentracyjny „Miejsce odosobnienia” w Berezie Kartuskiej utworzone zostało w 1934 r., po zabójstwie ministra Pierackiego. Inspiracją stała się wizyta w Polsce Hermanna Goeringa, który zachwalał obóz w Dachau. Nie jest tajemnicą, że ówczesny premier – prof. Leon Kozłowski – podziwiał niemieckich i włoskich faszystów. Jednak zgodę na utworzenie obozu wyraził osobiście Józef Piłsudski. Na miejsce obozu wybrano dawne więzienie carskie na Polesiu, w rejonie ubogim i odciętym od świata. Jednak wieści o tym, co się tam dzieje, rozprzestrzeniały się szybko. Kierowano tam osoby „zagrażające spokojowi i bezpieczeństwu publicznemu”, czyli więźniów politycznych. Choć pierwszymi więźniami byli członkowie prawicowego ONR, to już w 1936 r. ponad 90 proc. więzionych stanowili komuniści. Nadzór nad obozem sprawował pułkownik Wacław Kostek-Biernacki – szerzej znany jako „Kostka-Wieszatiel”. Przez Berezę przewinęło się ok. 16 tys. więźniów. Oprócz komunistów najliczniejszą grupę stanowili działacze mniejszości narodowych. Nowi przetrzymywani byli w celach aresztanckich, przeznaczonych dla 15 osób – zwykle było ich tam około 70, panował potworny zaduch i smród. Betonową podłogę wciąż polewano zimną wodą, aby więźniowie nie mogli usiąść, ani się położyć. „Nowy” przechodził przez trzydniową kwarantannę w izbie przejściowej. Przez cały dzień musiał stać twarzą do ściany, w nocy mógł się kłaść tylko na pół godziny, po których był budzony przez policjanta i zmuszany do „gimnastyki”. W samym obozie czekało ich bicie, praca ponad siły, tortury fizyczne i psychiczne. Po wyjściu z obozu ludzie cierpieli na choroby psychiczne i epilepsje. Większość z nich szybko umierała. Samuel Podhajecki tak wspomina „przywitanie” w Berezie: „Każdy rozkaz musi być wykonywany przez aresztowanego szybko i ochoczo. To znaczy – dodaje Pytel – że przez cały czas pobytu w obozie nie wolno aresztowanemu nawet trzech kroków zrobić zwykłym krokiem. Zawsze musicie biegać. (…) My wam pokażemy w Berezie amerykańskie tempo. Niewykonanie rozkazu zostanie przełamane siłą, a nawet użyciem broni. Bici i tak będziecie – komentuje ochrypłym głosem Pytel – ale biada temu, kto się nam przeciwstawi”. „Nad gruźlikiem Krupką, który odsiedział już pięć lat w polskich więzieniach, rozbestwiony Świerkowski tak długo się znęcał, aż Krupka zemdlał. Wówczas jedną ręką chwycił go za włosy i głową uderzał w cementową posadzkę, drugą zaś bił w kark. Tak, s... – wykrzykiwał Świerkowski dziko – będę was cucił, gdy będziecie mdleć!” Jak wyglądał rozkład dnia w Berezie? Pobudka następowała o czwartej rano. Śniadanie składało się z kawy zbożowej i 400 gramów czarnego chleba. „Gimnastyka” trwała od godziny 6.30 do 11.. Obiad, podawany o 12. – była to porcja gorącego płynu i ziemniaków bez tłuszczu. Następnie znów praca do godziny 17., potem kolacja – kawa zbożowa lub żur. Więźniowie wciąż byli głodni, nie mieli paczek od rodzin ani możliwości widzenia się z nimi. O 18.30 rozpoczynano przygotowania do „snu”. W nocy dokonywano „rewizji”. Więźniowie musieli rozebrać się do naga i przebiec do jednej z sal między szpalerem policjantów, którzy bili ich pałkami. Przeszukiwano wówczas cele. Jedynymi ubraniami więźniów były te, w których ich aresztowano. Ubrania te szybko się niszczyły i potwornie śmierdziały. Więźniom nie dawano się nawet załatwiać, cierpieli ciągły ból z powodu niewypróżnionych żołądków. O pozwolenie na drobne czynności, takie jak wytarcie nosa, trzeba było prosić policjantów. „Wywijając pałą Pytel krzyczy: – Nic wam nie wolno robić z własnej inicjatywy, dranie, nawet myśleć...” „Gimnastyka”, prowadzona przez policjantów lub więźniów kryminalnych, polegała na wielogodzinnym bieganiu, padaniu i czołganiu się, bez przerw – często w miejscach, w których z latryn wypływały nieczystości. Tych, którzy nie wytrzymywali tempa ćwiczeń, bito. „Próchniewicz, Pytel, starszy przodownik i »Garbaty« aspirant raz za razem wyciągali kogoś z szeregu i bili. Przy takiej gimnastyce Próchniewicz tratował nogami tow. Germaniskiego z Wilna, zamordowanego potem 9 maja, grzmocił pięściami w plecy gruźlika Princa, bił po twarzy siwego jak gołąb Edmunda Cedlera, kandydata robotniczego na senatora z Zagłębia Dąbrowskiego, pastwił się nad młodziutkim Czaplickim z Kielc i dziesiątkom z nas odbił nerki i płuca.” Opornych kierowano do specjalnej grupy, zwanej „podchorążówką” – ćwiczyła ona w pracowni betoniarskiej, gdzie tumany betonowego pyłu, zalegającego podłogę 5-centymetrową warstwą, uniemożliwiały oddychanie. Z kolei praca polegała na czyszczeniu kibli – zwykle gołymi rękami, których nie pozwalano myć przed posiłkiem. Więźniowie musieli wykopywać, a potem zakopywać rowy, przenosić bez sensu kamienie z jednego miejsca w drugie itp. Tych, którzy zasłabli, bito pałkami. „Zdyszany od biegu stanąłem przed stupajką Malinowskim i proszę zgodnie z regulaminem, by mi zezwolił dalej biec do depozytu. W odpowiedzi otrzymałem straszliwe uderzenie kolanem pod brzuch. Ty łotrze bolszewicki – darł się Malinowski, degenerat o odrażającej ospowatej twarzy – ja ciebie nauczę, z jakiej odległości należy się do mnie zwracać! Tak nas ujeżdżano do godziny 11. w nocy. Nareszcie dostajemy rozkaz »położyć się spać«. Nie dają sienników ani koców. W samej bieliźnie, ponieważ ubranie musimy, podobnie jak w więzieniach, wynosić na korytarz, kładziemy się na zimną cementową posadzkę. Ciało każdego zbolałe, pełne sińców. Nie można zasnąć. Leżymy z otwartymi oczyma, z zaciśniętych kurczowo ust wyrywają się ciche, stłumione jęki.” „Górnika z Zagłębia Dąbrowskiego, Borowika, bito w plecy tak długo, aż mu dosłownie wyrwano płat ciała. Wskutek gnicia powstałej rany zrobiła mu się dziura wielkości pięści.” Policjanci dbali również o „uczucia religijne” więzionych: „W Berezie nauczę cię modlić się. Klęknij! Górnik ukląkł. Zidiociały z sadystycznych wyczynów w Berezie Gosławski zaczął bredzić: »Stalin, ażeby cię jasny szlag trafił! Stalin, ażebyś zdechł jak sobaka« itd., itp. Przejęty swą osobliwą modlitwą Gosławski dopiero po chwili zauważył, że klęczący górnik za nim nie powtarza. Oczy nabiegły mu krwią. – Powtórz! – ryknął. Nie będę się modlił – śmiało odpowiedział nasz towarzysz – to nie jest modlitwa. Długo i okrutnie, lecz bezskutecznie pastwił się nad nim Gosławski.” Najcięższą pracą było pompowanie wody – więźniów zaprzęgano wówczas do kieratu. Podhajeckiemu szczególnie wrył się w pamięć jeden tragiczny dzień: „9 maja urządzono nam przy pracy krwawą masakrę. Owego pamiętnego ranka zjawił się nieoczekiwanie Kamala-Kurhański i długo szeptał na ucho »Garbatemu«, który prężąc się służalczo nie mógł powstrzymać się od zacierania rąk z uciechy. »Rozkaz! Tak jest! Wszystko zostanie wykonane!« Za chwilę Próchniewicz, kierujący dotychczas ćwiczeniami, obejmuje komendę nad tzw. grupą ogólną, przeznaczoną do niwelowania terenu. Spojrzeliśmy na siebie – coś się szykuje... Gdy tylko zaczęliśmy pracować, na znak dany przez Próchniewicza rzucili się na nas policjanci. Bicie w Berezie było naszym chlebem powszednim, ale nigdy przedtem ani potem nie znęcali się nad nami tak, jak wówczas. Próchniewicz uwziął się na szczupłego, wątłej budowy, o typowo żydowskich rysach twarzy Gertnera, pomocnika handlowego ze Lwowa. Zmuszał go do zgięcia się w ten sposób, aby prawie czołem dotykał ziemi, a wtedy mierzył w plecy i w nerki. Po każdym uderzeniu Gertner z jękiem padał na ziemię. Kopnięciem w bok przywracał go strażnik do poprzedniej pozycji i bił, dopóki się nie zmęczył. Gdy Próchniewicz pastwił się nad Gertnerem, reszta policjantów wpadała jakby w szał i prześcigała się w okrucieństwach. Korczyński wepchnął Ukraińca z Tarnopola, Micheńkę, do jamy i kazał mu wydobywać się z niej, a gdy ten usiłował to wykonać, bił go pałką po palcach i szczuł na niego psa. Wilczyński zmusił literata Żyrmana, by wykopał sobie dół, a następnie kazał go zasypać aż po szyję. Gosławski kazał pokryć rozciągniętego na ziemi robotnika białoruskiego Mozyrkę liśćmi i urządzał sobie po nim spacery. Wieczorem tego samego dnia Mozyrko zapadł na ostre zapalenie płuc i w kilka dni później zmarł.” Inny więzień Berezy – wspomniany już Józef Kogutek – podaje, że Mozyrkę jeszcze przed śmiercią „zasypali w dole i zadeptali na śmierć”. Nie była to jedyna ofiara tego dnia: „W karcerze zamęczony został na śmierć student z Wilna, Germaniski. Bijąc nas żądali, byśmy krzyczeli: »Nie będę więcej komunistą!« Na palcach można było policzyć tych, którym okrzyk ten wyrwano z ust – reszta milczała... Doprowadzało to katów do wściekłości. Dwa trupy, przeszło stu ciężko pobitych, których musiano zabrać na izbę chorych – oto krwawy plon zebrany 9 maja przez siepaczy Berezy.” Obóz koncentracyjny w Berezie Kartuskiej istniał do września 1939 r. Budzenie nienawiści - represje wobec ludności ukraińskiej i białoruskiej Według zawyżonych danych – Polacy stanowili zaledwie 69 proc. obywateli II RP. W wielu wschodnich województwach stanowili mniejszość ludności. Największą mniejszością narodową byli Ukraińcy – oficjalnie 3,5 miliona, faktycznie co najmniej 5 milionów ludzi. Podobnie, jak ponad milion Białorusinów – byli to przeważnie chłopi małorolni. Oficjalnie wszystkie ich prawa – do własnego języka, kultury, wyznania – były zabezpieczone w konstytucji. W praktyce – lokalne polskie władze zaprzeczały istnieniu narodu ukraińskiego, osoby przyznające się do narodowości ukraińskiej były wyrzucane z pracy, do ich języka odnoszono się z pogardą. W 1922 r. powstała ustawa o sejmikach wojewódzkich, przewidująca, że w województwach wschodnich powstaną równorzędne izby polskie i „ruskie” z szerokimi prawami. W praktyce – dzięki tej ustawie Europa uznała wschodnią granicę Polski, ale jej postanowienia nigdy nie były realizowane. Podobnie było z ustawą o dwujęzycznych szkołach – wykorzystywano ją do tego, żeby w dotychczasowych szkołach ukraińskich przechodzić na język polski. Również ludność białoruską poddawano przymusowej polonizacji. Głód ziemi Najostrzejszym jednak problemem był głód ziemi. Ukraińskie i białoruskie gospodarstwa były przeludnione, na Wołyniu wielu ludzi bytowało w powojennych bunkrach i ziemiankach, bez dostępu do opieki lekarskiej. Tymczasem polskie władze prowadziły na tych terenach osadnictwo wojskowe – na samym Wołyniu przyznano do końca 1923 r. 3 tys. parcel. Tylko na 4 proc. z nich pracowali właściciele, 10 proc. odnajmowano Ukraińcom za wysokie czynsze, olbrzymia większość pozostawała nieobsadzona! Nic dziwnego, że wywoływało to opór. Na ziemiach białoruskich utrzymywał się faktyczny stan wyjątkowy, działała tam antyrządowa partyzantka. Gdy w 1924 r. opanowała przejściowo powiatowe miasto Stołpce oraz zatrzymała pociąg z wojewodą poleskim, biskupem i komendantem policji, których poddano chłoście, prawica zaczęła domagać się odwetu. „Groza, groza, krew ścinająca musi paść na całą tamtejszą ludność od góry do dołu…” – wzywano. Tak też się stało. W województwach tarnopolskim, wołyńskim, stanisławowskim cała władza przeszła w ręce wojskowych pod dowództwem gen. Rydza-Śmigłego, wyposażonych w nadzwyczajne pełnomocnictwa. Utworzono Korpus Ochrony Pogranicza, rozbito ruch partyzancki. Jednak nie tylko on był celem – również ciesząca się dużymi wpływami rewolucyjna lewica. Warszawskie władze wciąż obawiały się „bolszewickiego przewrotu” i uważały, że zacznie się od ściany wschodniej. Dlatego wśród „organizacji komunistyczno-białoruskich” przeprowadzono na początku kwietnia 2 tys. rewizji, aresztowano 500 osób. Nielegalna była zarówno Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy, jak i KP Zachodniej Białorusi, na przełomie 1926 i 1927 r. sanacja zdelegalizowała liczącą 100 tys. osób białoruską Hromadę. Towarzyszyły temu masowe aresztowania działaczy Hromady i Niezależnej Partii Chłopskiej – w sumie aresztowano około 500 osób, w tym 5 posłów, bez zgody Sejmu. Podczas najmniejszej próby oporu więźniowie byli bici. Zatrzymanym stawiano zarzuty, których władze w żaden sposób nie potrafiły udowodnić. W tym samym czasie 151 robotników i chłopów sądzonych było za przynależność do Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy – skazano ich łącznie na 1 032 lata więzienia. W Kosowie Poleskim policja strzelała do demonstracji przeciwko aresztowaniu białoruskich posłów, zabijając 6 osób, raniąc kilkanaście. „Przywracanie polskości” W połowie września 1930 r., w odpowiedzi na podpalenia dokonywane przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), rozpoczęła się akcja pacyfikacji województw południowo-wschodnich. Prowadzono ją siłami wojskowymi przez 10 tygodni. Pomimo że OUN nie cieszyła się poparciem ludności – aresztowano setki działaczy ukraińskich, kilkudziesięciu byłych posłów, dokonywano rewizji w domach, niszczono sprzęty, żywność polewano naftą, jeżeli nie dało się jej wywieźć. Dokonywano publicznej chłosty zwykłych ukraińskich chłopów, rwano książki, zamykano szkoły. Zmuszano władze gminne od rozwiązywania wszelkich ukraińskich organizacji i instytucji. Wśród ludności powodowało to tylko poczucie krzywdy, pojawiła się nienawiść do Polaków. Na Wołyniu wciąż jednak dominowały wpływy lewicy rewolucyjnej. 1 Maja 1935 r. chłopi szli na Łuck pod czerwonym sztandarem, z hasłem „Uwolnić więźniów politycznych!”. Wysłano na nich niesławny Korpus Golędzinowski. Jak wspomina Zbigniew Załuski: „padły trzy salwy. Nazwisk poległych nie znalazłem. Nazwiska rannych zapisał protokolant policyjny przy aresztowaniu. Kataryna Maksymczuk miała lat 17, Lidia Molnyczuk – 16, Nadia Tarasiuk – 15. Zmarła po kilku dniach w więzieniu.” W 1938 r. wojsko zorganizowało na Wołyniu i Chełmszczyźnie akcję „przywracania polskości”. Zniszczono 189 cerkwi, 149 zmieniono na kościoły katolickie, a pozostało ich ledwie 51. W ciągu jednego dnia w Zdołbunowie 113 osób przeszło na wiarę katolicką… w obecności wojska. „Rewindykowani” szybko zostawali wójtami, oporni mogli pożegnać się z dobytkiem. Gwałty polskiego aparatu represji na ludności były głównym powodem rosnącego nacjonalizmu Ukraińców. Już wkrótce, w latach II wojny światowej, zemściło się to masowymi mordami. Policyjny terror wobec chłopów i mniejszości narodowych Salwa w tłum!dem Chłopi stanowili ponad połowę ludności II RP – 14,5 miliona – ale też najuboższą jej część. Wśród 3 milionów bezrolnych głód na przednówku był czymś normalnym, zaś 19 tysięcy obszarników posiadało w sumie jedną trzecią ziemi. Były to dwa światy: w jednym pałace z polami golfowymi, salami teatralnymi, cieplarniami i stajniami. W drugim – jak wynika ze wspomnień pewnego chłopa: „życie rolnika jest teraz tak nędzne, że nie ma istoty do porównania. (…) praca jest ciężka bardzo (…), 18 godzin i więcej, zależy od ostatniej siły”. Czyniło to wieś ośrodkiem buntów społecznych, które – w sojuszu z klasą robotniczą w miastach – mogły zmieść kapitalistyczne państwo polskie. Dlatego, podobnie jak robotnicy, chłopi często padali ofiarą państwowych represji. Terror i zastraszanie stały się – zwłaszcza w czasach sanacji – normalnym językiem rozmowy władzy z chłopami. Ci jednak nie byli bierni. Historia represji wobec chłopów to również historia ich bohaterskiego oporu i walk solidarnościowych. Strajki robotników rolnych Robotnicy rolni, „fornale”, stanowili najlepiej zorganizowana grupę na wsi, już od 1918 r. zrzeszającą się w związki zawodowe i Rady Robotników Folwarcznych. W 1919 r. zaczęły się ich masowe strajki – podczas pierwszego, w marcu, wywalczono kontrakty i umowy zbiorowe na Lubelszczyźnie, które stały się wzorem dla fornali z całego kraju; kolejny strajk, na jesieni, objął cały kraj z wyjątkiem Małopolski, Wielkopolski, Pomorza. Po czterech dniach wojsko i policja stłumiły strajk, aresztując 5 000 osób. W Wielkopolsce strajki powtarzały się w następnych latach wielokrotnie – policja i wojsko stosowały zaś nie tylko bicie, ale i chłostę, zarówno wobec samych robotników rolnych, jak i ich rodzin. Przyczyną kolejnych strajków było zwalnianie i represje wobec uczestników poprzednich protestów, ludzi świadomych politycznie. W czasie słynnego „czarnego strajku” w 1922 r., który objął 1 400 majątków, od kul policji i wojska zginęło co najmniej kilkunastu fornali. Kolejny wielki strajk – w ośmiu województwach – miał miejsce w 1925 r. Z kolei podczas strajków robotników rolnych w lipcu 1937 r. policja zastrzeliła co najmniej 15 osób. „Ściąganie należności” i strajki chłopskie Od 1924 r. jednym z głównych problemów ubogiej ludności wiejskiej stały się podatki i bezwzględna egzekucja przez komorników, zwykle w asyście policji. W 1924 r. doszło do tzw. „wypadków kolneńskich” – w powiecie Kolno, podczas ściągania podatków, jeden chłop został zabity, kilkunastu odniosło rany. Broniących się aresztowano, tych, którzy usiłowali ich uwolnić, rozpędzało wojsko. Z podobnych powodów do starć z policją doszło w Puszczy Myszynieckiej. Jednak prawdziwy horror rozegrał się dopiero za sanacji, w latach 1932–1937. Rok 1932 – wraz z dramatycznym pogarszaniem się sytuacji wsi w wyniku kryzysu – przyniósł radykalizację mas chłopskich. Policja otwierała ogień do pochodów, zdążających na święta chłopskie, zabijając w sumie 6 osób. Kilka tygodni później narzucanie chłopom darmowej pracy spowodowało w powiecie leskim wystąpienia 8 tys. chłopów z ponad 20 wsi. Wydarzenia te nazywane są „powstaniem leskim” – stłumiło je 400 policjantów, batalion piechoty i trzy samoloty, ostrzeliwujące chłopów z karabinów maszynowych. Śmierć poniosło 49 osób. W czerwcu 1933 r. policja wyruszyła zbierać zaległe podatki. Jak wspomina Józef Kogutek, działacz KPP, który wychowywał się w tamtych rejonach: „Policja podwoiła patrole i powiększyła zapasy amunicji.(…) W piątym roku światowego kryzysu gospodarczego, rok po największej zimie tego wieku, szli szukać należności za wszystkie minione lata nędzy. We wsi Kozodrza rewidowali kufry, przewracali skrzynie i brali na wozy, co miało jakąkolwiek wartość sprzedażną.(…) Ci z trąbkami zaalarmowali sąsiednie wsie.(…) Ścisk się robi. Tysiąc. Dwa tysiące. Egzekutorzy zmuszeni do oddania zabranego mienia, policja zmuszona do zwolnienia aresztowanych chłopów.” Chłopi zaczęli się organizować, wybrali przywódców, wysunęli postulaty. Ale „zamiast myślenia gospodarczego zastosowano kryteria stupajki. Pierwszy przez policję zabity pada w Grabinach pod Dębicą 17 czerwca. A na drugi dzień do pacyfikacji kilkunastu wsi zjeżdża szkoła policyjna z Wielkich Mostów i specjalny korpus z Golędzinowa. Aresztuje setki postępowych chłopów, znęca się nad rodzinami.” 19 czerwca, w powiecie rzeszowskim „6 ludzi zabitych. I dalsze aresztowania w następnych dniach, niszczenie sprzętu gospodarczego (…) Prucie pościeli i rozlewanie nafty do żywności. I bicie. Ofiarą pada ludność Wólki, Łukawca, Stobiernej.” W powiecie ropczyckim „całą noc trwają rewizje połączone z biciem ludzi. Nad ranem wywożą więźniów. (…) Na barykadach pada 9 zabitych i wielu rannych.” W Grodzisku Dolnym ludność zdobyła posterunek policji. „Następnego dnia zjeżdża ekspedycja karna. Salwy policji z broni maszynowej i pada pięciu chłopów bez życia. (…) Okrutna rozprawa z bezbronnymi ludźmi, bestialskie znęcanie się. Setki chłopów aresztowanych. W większości powiatów Małopolski masowe aresztowanie komunistów i niepartyjnych postępowych ludzi. Więzienia zapchane tak, że ciągle muszą przenosić część do innych więzień w kraju (…) Miesiącami trzymają bez aktów oskarżenia. (…) Więźniowie przeprowadzają głodówki, aby przyśpieszyć rozprawy przeciw sobie (…) Tymczasem wyprawy karne przenoszą się na coraz inne powiaty. (…) bo siły, które zdecydowały się bronić kapitalizmu w Polsce robią to nie przebierając w środkach (…)”. W sumie zabitych zostało ponad 40 osób. Sytuacja powtórzyła się w 1937 r., kiedy w połowie polskich powiatów chłopi zastrajkowali, żądając parcelacji latyfundiów obszarniczych i umorzenia zaległych podatków. „W Grębowie w Tarnobrzeskiem – zabici i ranni. Pacyfikacja wsi Stale. Czterech zabitych w Dydni w powiecie Sanok. Trzech chłopów padło we wsi Harta w powiecie rzeszowskim, gdzie ludność przez dwa dni na barykadach odpierała ataki policji.(…) Siedem osób zginęło od serii karabinów maszynowych w Muninie. Masakra ludności w Sieniawie, przeprowadzona przez policję konną. Czternaście osób zabitych w Majdanie Sieniawskim. Dwu chłopów oddało życie w Gnojnicach Jarosławskich. Setki rannych, tysiące aresztowanych. Na apel komunistów, wbrew woli przywódców PPS, występują do strajku robotnicy w Tarnowie. Wielki strajk siedmiu tysięcy budowlanych w Stalowej Woli. Stu aktywnych robotników wtrącono do więzień (…)”. W sumie padło 41 zabitych. Był to jednak pierwszy tak wielki przykład solidarnej walki chłopów i robotnik
~Wasyl
19-07-2013 / 17:39
Polegli i zmarli z ran w wypadkach krakowskich 1923 roku[edytuj] Cywile[edytuj] Tadeusz Badko - urzędnik pocztowy inż. Ignacy Lachowicz - asystent na Wydziale Rolnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego Aleksander Malinowski - słuchacz IV roku Akademii Górniczej Edmund Bombal Bigosiński Antoni - kolejarz Józef Furmanek Wojciech Gondur Łukasz Książek - pracownik tramwajów miejskich Pesach Lejman Józef Nowak Mateusz Ochojna Ignacy Orzechowski Franciszek Sajak Wojciech Sikora Andrzej Sikorski Stanisław Skoczeń Roman Skorupka Józef Stanclik
~zen
12-07-2013 / 16:29
ciemniak ten z RPalikota. Ten mu tlumaczy,podaje przyklady gdzie do dnia dzisiejszego sadzi sie hitlerowcow na swiecie,dlaczego teraz robią służby podobnie jak kiedys, a ten młody ciemniak nic nie kuma. I pierdoli o zwierzetach, a z ryja glupi ze hej