
Mam nadzieję, że Komorowski ujawni nam swe alibi oraz swego teścia na 13 maja 1981 roku.
Komorowski mając 29 lat w dniu zamachu na Jana Pawła II oraz znając z
lat harcerskich czyli od wczesnej młodości swą żonę, zintegrował się
wspaniale z teściem i teściową pracujących dla ministerstwa morderców. Już
kilka lat wcześniej w ramach dbania o swą córeczkę teściowie otoczyli
swymi morderczymi parasolami ochronnymi zięcia i powierzali wielokrotnie
tajne zadania Komorowskiemu. Nie mógłby zostać Prezydentem przy swych
prostackich zmysłach i politykiem realizującym morderczą politykę Rosji w
Polsce. Dostał więc telefon od Miedwiediewa i objął władzę absolutną
wraz z grupą kiboli, którym przewodzi niejaki Tusk, a którzy na czas
wykonywania hazardowych instrukcji realizują dobrze znaną w ich środowisku
korupcję polityczną.
Środowisko kościelne mające zaufanie do pewnej grupy ludzi pozostawało często
naiwne lub interesowne na inwigilację z zewnątrz i wewnątrz kościoła
struktur morderców do której należeli teściowie Komorowskiego. Komorowski
korzystał z dobrego imienia, a jego żona wyznania mojżeszowego uszlachetniała
swe rozpoznania dla tatusia mordercy w Kościele Św. Marcina na ul. Piwnej w
Warszawie. Było to tuż za rogiem gdzie był rodzinny dom Bronisława
Gieremka, więc z kontaktami i obserwacją Polaków nie było problemu.
To jednak środowisko kościelne wykreowało super szpiega Tomasza
Turowskiego. Osobnik wyjątkowy i jednoznacznie zamieszany w dwa zamachy na
Papieża i dwóch Prezydentów RP. Oszust dyplomata jest kolegą
Komorowskiego, z którym są na ty oraz realizującym wspólne cele zamachowe.
Komorowski jako dobrze strzelający osobnik, zawsze mógł wnieść kilka gram
ołowiu w życie niejednego osobnika wzorując się na jego teściach.
Zaskakujące jest to, że w Rzymie mamy strzały i w Smoleńsku też się
pojawiają. Kto by pomyślał o używaniu broni palnej gdy należy ratować
ludzi ? Tylko Putin, pogromca tygrysów, mógł to wymyślić. Powracając do
Turowskiego ziomala Komorowskiego. Był on wyszkolony przez XIV wydział I
Departamentu (wywiad PRL-u) i został nielegałem, czyli agentem pracującym
pod przykryciem. Używał pseudonimów "Orsom", "Ritter" i
"Dzierżoń". Miał dostęp do brudnopisów wystąpień Jana Pawła
II. Było to możliwe, ponieważ przez 10 lat od środka szpiegował zakon
jezuitów. W Warszawie na ul. Rakowieckiej wstąpił do nowicjatu na i zaraz
potem został wysłany do Rzymu.
To środowisko kościelne na własnym karku wykreowało żmiję Turowskiego i
zamachowca. Obracał się on w środowisku jezuitów zajmujących się Związkiem
Sowieckim. Dzięki temu miał dostęp do informacji na temat Kościoła w
dalekich rejonach komunistycznego mocarstwa.
13 maja 1981 r. Turowski był w Rzymie. Dodajmy, iż według ustaleń włoskiego
sędziego Ferdinando Imposimato na placu św. Piotra był w momencie zamachu,
także płk. Adam
Pietruszka, ten sam, którego sądzono za zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki,
i który brał udział w wymierzonej w ojca świętego operacji "Triangolo",
trwającej co najmniej od kwietnia 1979 r.
Dokładna rola byłych już funkcjonariuszy służb PRL w zamachu na Jana Pawła
II i Prezydenta Kaczyńskiego jest dziś znana i wiadoma. Odegrali znaczącą
rolę w samej logistyce oraz medialnej dezinformacji potrzebnej do zacierania
dowodów.
Niezwłocznie po nieudanym zamachu na Papieża Tomasz Turowski został
przeniesiony do Paryża. Zaczął wykładać w położonym w podparyskim
Meudon Centre Russe, jezuickim ośrodku uczącym rosyjskiego języka i
kultury, w tym pisania ikon.
Turowski wielokrotnie publicznie chwalił się, że wysokie stanowisko w placówce
w stolicy Rosji (ambasador – minister pełnomocny) załatwiał dla niego ówczesny
marszałek Sejmu RP, obecny prezydent Bronisław Komorowski. Obaj panowie są
zaprzyjaźnieni od lat młodzieńczych, a do siebie mówią po imieniu
utrzymując również kontakty nie tylko służbowo-wywiadowcze, ale i
towarzyskie. Kancelaria Prezydenta RP nie wydała żadnego oświadczenia i
uparcie milczy w sprawie Turowskiego mimo, że znają się doskonale dzięki
teściowi od wczesnej młodości. Świat rodzin morderców z MPB jest po
prostu hermetyczny. Dialog w tym środowisku odbywa się z użyciem ołowiu
lub innych technik operacyjnych jak np. topienie w Wiśle i to powoduje, że
jest to środowisko znacząco ograniczone, a Komorowski ze swą inteligencją
wspaniale się zintegrował z nimi, zostając nawet Prezydentem z polecenia
Miedwiediewa.
Kariera Turowskiego była realizowana również z pomocą Władysława
Bartoszewskiego. Dla władzy i ich partyjniaków, Bartoszewski to guru
korupcji. Wyjść z Auschwitz na lewe zwolnienie i do tej pory realizować młodzieńczy
fach, to jednak pozostaje wyjątkowa postać w świecie korupcji. Całe szczęście,
że Boga nie można skorumpować i niedługo Bartoszewski się o tym osobiście
przekona.
Otóż niejaki wyżej cytowany szef MSZ Władysław Bartoszewski zgłasza
kandydaturę Turowskiego na stanowisko ambasadora w Hawanie na Kubie. –
Chciałbym zaznaczyć, że moja decyzja jest przemyślana. Brałem pod uwagę,
jakie będzie stanowisko administracji waszyngtońskiej i watykańskiej – mówił
minister Bartoszewski posłom z Komisji Spraw Zagranicznych.
– Zależało nam na tym, aby stanowisko ambasadora RP w Republice Kuby
powierzyć człowiekowi, który być może przyczyni się do nowego otwarcia,
między innymi przez kontakty kościelne, które zaczynają odgrywać istotną
rolę dla Fidela Castro. Kandydat ma doświadczenie, jeśli chodzi o proces
transformacji na terenie post-radzieckim. Był wysoko oceniany przez naszych
partnerów rosyjskich, o czym wiem drogą nieoficjalną. Ta droga nieoficjalna
to droga korupcji i agentury.
Podobieństwo zamachów w Rzymie i Smoleńsku ma zasadnicze cechy wspólne
dezinformacji wywiadów wojskowych zarówno włoskiego jak i polskiego. Według
włoskiego sędziego śledczego poważne zarzuty ciążą na włoskim
wywiadzie wojskowym, który już w pierwszych godzinach po zamachu na Jana Pawła
II przekazał całkowicie wprowadzającą w błąd wiadomość o tym, że Ali
Agca działał sam. Według sędziego Imposimato podczas prowadzonego we Włoszech
dochodzenia w sprawie strzałów z 13 maja 1981 roku utracono wiele okazji
dotarcia do prawdy, głównie z tego powodu, że – jak to ujął – włoski
wywiad "wiosłował" w przeciwnym kierunku niż wymiar sprawiedliwości.
Dowodem wschodnich działań dezinformacyjnych są zabiegi i pomysły, jakie
zrodziły się w sztabie Stasi, do której Bułgarzy zwrócili się o pomoc w
odpieraniu zarzutów przeciwko Antonowowi. 24 maja 1981 r. I Sekretarz Bułgarskiej
Partii Komunistycznej Todor Żiwkow wystosował do władz NRD depeszę z prośbą
o podjęcie kroków przeciwdziałających oskarżaniu Bułgarii o zamach na
Jana Pawła II.
Na razie można dysponować zeznaniami funkcjonariuszy NRD jak pułkownik
Stasi Gunter Bohnsack, który zeznał jako świadek:
"Z Sofii otrzymaliśmy pismo, zarówno od wywiadu, jak i od szefa partii
Żiwkowa osobiście. Była w nim mowa o tym, że oczekuje się od nas wsparcia
wobec zachodniej kampanii sprzysiężenia przeciwko Bułgarii i KGB. Nasze
zadanie miało polegać na podjęciu ataku odciążającego i skierowaniu
uwagi na ślady prowadzące do CIA, dokumentując to pogłoskami i innymi środkami".
podjęto działania, by przyjść Bułgarom z pomocą, pułkownik odparł, że
m.in. "postanowiono rozpuszczać w świat poprzez mass media pogłoski o
udziale CIA w zamachu na Papieża". Fałszowano także treść różnych
dokumentów bądź
całkowicie je fabrykowano. Preparowano np. pochodzące rzekomo od
"Szarych Wilków" listy z pogróżkami do rządu federalnego, w których
Turcy zapowiadali zamachy terrorystyczne w Niemczech, jeśli Bonn nie podejmie
kroków wobec władz włoskich, by te potraktowały Agcę łagodnie. Listy
pisano łamaną niemczyzną i wysyłano z różnych miejscowości RFN.
"Rozpowszechnialiśmy również plotki – zeznał Bohnsack.
– Nasi ludzie rozpuszczali je wśród polityków tureckich, greckich.
Wysyłaliśmy także przygotowane przez nas petycje do prezydenta Włoch czy
Papieża, jako tzw. głos ulicy, opinii publicznej".
Kampania dezinformacyjna Stasi, prowadzona pod kryptonimem "Bałkany"
lub "Operacja papież", polegała na fabrykowaniu dowodów o powiązaniach
Agcy z "Szarymi Wilkami", organizacją terrorystyczną. Policji włoskiej
podrzucano np. rzekome listy zamachowca do przywódców tureckiej prawicy.
Spreparowano nawet list szefa bawarskiej partii CSU, głośnego polityka
prawicowego Franza Josefa Straussa do generała Turkesha. Moskwa nie odbiegała
operatywnością dezinformacji i była równie operatywna jak jej konkurenci w
konstruowaniu śladu kulis zamachu, wskazującego oczywiście na Zachód.
Pierwszą znaczącą reakcją Rosjan na strzały z 13 maja był komunikat
agencji prasowej TASS z 17 maja 1981 r. Powołując się ogólnikowo na "źródła
zachodnie", głosił on, że Papież "padł ofiarą szerokiego międzynarodowego
spisku o charakterze neofaszystowskim", którą to opinię podzielała również
TASS. "Literaturnaja Gazieta", w bezczelny sposób pomawiała Jana
Pawła II piętnując polskiego papieża „jako sługusa amerykańskiego
imperializmu, fałszywego apostoła pokoju, zdrajcę watykańskiej polityki
wschodniej. Ostrzegała przed czynnym wtrącaniem się Kościoła w sprawy
polskie i zwracała uwagę, że rozruchy uliczne w Gdańsku, Wrocławiu, Nowej
Hucie wybuchły zaraz po nabożeństwach".
W meldunkach przekazywanych przez Turowskiego do centrali są dokumenty związane
z ochroną papieską. Świadczy to o czynnym udziale w zamachu na Jana Pawła
II Tomasza Turowskiego. Tym dziwniejsze jest, że nie ma ani jednego jego
meldunku na temat zamachu na Jana Pawła II z 13 maja 1981 roku. Z tzw.
katalogów jezuickich, odnotowujących, gdzie przebywa dany jezuita,
jednoznacznie wynika, że Turowski był wówczas w Rzymie.
Ostatnio deputowany włoskiej centroprawicy Giancarlo Lehner apelował o powołanie
nowej komisji śledczej we włoskim parlamencie. – Beatyfikacja Jana
Pawła II zasługuje na moralny zryw ze strony świata polityki, po to by
odwracając role zastąpiła ona sądownictwo – ocenił Lehner.
Zdaniem deputowanego, po latach dezinformacji, "opłacanej" – jak
dodał - przez KGB, należy dogłębnie przeanalizować wszystkie okoliczności
zamachu na papieża Polaka, czego "nigdy nie uczynił wymiar sprawiedliwości"
we Włoszech. Deputowany wyraził przekonanie, że trzeba dokładnie zbadać
informacje, do jakich dostęp miały polskie służby.
Giancarlo Lehner przywołał między innymi postać pułkownika polskich służb
o nazwisku Bąk, "powodowany wiarą katolicką i patriotyzmem",
przekazał włoskiemu agentowi Giuseppe Cucchi informacje o planach zamachu na
papieża, jakie miał na dwa tygodnie przed strzałami na Placu św. Piotra.
Według Lehnera Polak uczynił to w nadziei, że strona włoska podejmie
interwencję, by nie dopuścić do próby zabicia Jana Pawła II.
O części działalności dezinformacji polskich służb pisałem w publikacji
biorąc za przykład szefa BOR gen. Janickiego oraz działalność Gazety
Wyborczej. Myślę że większość wie jak to było z gen. Błasikiem,
naciskami i całej plejadzie dezinformacji medialnych, które tylko dzięki
internautom nie zostały utrwalone jako pewniki. To Turowski był źródłem
informacji o tym że przeżyły trzy osoby z katastrofy. Celowa dezinformacja
aby wzbudzić nadzieję i myśleć że ktoś jeszcze się uratował gdy
tymczasem ocalenie byli z zimną krwią dobijani na miejscu katastrofy.
W ujawnionych informacjach na temat agenturalnej działalności Tomasza
Turowskiego, wciąż jest wiele pytań. M.in. o rzeczywistą rolę i zakres
odpowiedzialności Tomasza Turowskiego w organizacji wizyt 7 i 10 kwietnia
2010 r. O jego działalność w MSZ na początku lat ’90 oraz na stanowisku
ambasadora RP na Kubie oraz współpracy z Radosławem Sikorskim po objęciu
przez niego funkcji szefa MSZ.
Wreszcie, o jego działalności w Watykanie przed i w czasie zamachu na papieża
Jana Pawła II w 1981 r.
To tylko niektóre informacje tej zamachowej postaci i serdecznego przyjaciela
Komorowskiego oraz rodziny.
Mam nadzieję, że Komorowski ujawni nam swe alibi oraz swego teścia na 13 maja 1981 roku.
Komentowanie nie jest już możliwe.