opublikowano: 26-10-2010
Motto:
"Bogowie i człowiek"
Rozmowa po śladach przeszłych,
tylko cisza sterczy jak kikut.
– Z.J.P.
* *
*
„Jeśli ty mnie szukasz – P r a w
d a woła –
To z namiętnościami czasowemi
Węzeł swój roztargnij, synu ziemi!
Bo nie dojrzysz i cieniu mego zgoła...” –
C.K.N.
„Bogowie
i człowiek”, to tytuł wiersza Cypriana Kamila Norwida. - Podchodzę do
Mistrza. We wtorek (3 października 2006 r.) dotykam jego „Poezje” – tylko
tyle w tytule, a wystarczający na kilka, na kilkanaście epok. Później może
być wielka wojna, i spali to wszystko, co było. Nawet fortepian Fryderyka
Szopena. Byłem jako już dorosły na tej ulicy Nowego Świata w Warszawie,
przyglądałem się temu budynkowi. A Mistrz pisał, stał tam i
widział, i pisał oczami, co stało się z fortepianem Fryderyka. Pewnie przyjaźnili
się wzajemnie. Szkoda, że mnie przy was nie było. Taka epoka dla artystów i
twórców to wielkie poświęcenie. Ja zagmatwany w komunistycznej rasie, wciąż
błądzę, szukam człowieka; tak trudno...
Cyprianie
pisz ponownie do Fryderyka, że: „A w tym,
coś grał: taka była prostota
(...) I była w tym Polska”... Ale tak dla przypomnienia, czy byłeś
u „Pani Baranowej, która przyjmuje bardzo
pięknie” – mnie wtedy tam nie było, czy myślisz Mistrzu, że i
mnie by ona przyjęła w swoim domu, a w salonie ugościła winem? Ślady są
wszędzie, jeśli je widzimy nawet i po 150 latach. Przecież gdzieś dobrzy
ludzie kierują się po śmierci, muszą się kierować w takie miejsca, gdzie
wszystko jest dobre – nie tylko poezja, nie tylko muzyka, nie tylko skryta miłość
do człowieka.
Piszesz:
„Kiedy błądziłem w Piekle (...) – i
szedłem dalej w powietrzu i porze, I świetle”... Jeśli nawet po
drodze tak trudnej, by spamiętać to wszystko, bo pamięć też wysycha nawet
jeśli ją kilkakrotnie budzisz do własnych celów, to powiedz mi Mistrzu, ile
tej Polski nosiłeś w sobie, czy cała była ona w Tobie? Piszesz: „Tam
– milion rzęs”... Wiem, że wiele razy płakałeś, po kryjomu są
najpiękniejsze łzy, z woli i ciała i duszy. Wiem, płakałeś za Polskę –
choć tak trudno wielu innym zachować się podobnie. Tak, wiem: „Wstaniesz
– i pójdziesz, kamienny z rozpaczy, I nie zatrzymasz się”...
Czy
myślisz że Bogowie Ci pomogli przetrwać, dotrwać do celu? Gdzie są Bogowie
nie ma człowieka, bo: „Czułość bywa
jak pełny wojen krzyk”, tak, musiałeś bywać tam, a niepokój o
Polskę doskwierał Ci tę jałmużnę w codziennych wymiarach, i na początku i
na końcu, i prawie w każdym wierszu. Czytam te Twoje ślady Mistrzu, a tak mało
radosnych opisów, nawet i jasność nieba i jasność w czasie poranku zgrzyta
twardym słowem. – Czyżbyś był wiecznym żołnierzem niespełnionym ku
zwycięstwom? Twoje oczy to wicher namalowany na obrazach.
„Jak niewiele jest ludzi i jak nie ma prawie
Pragnących
się objawić!... (...)
Ni
w s p ó ł c z e ś n i, ni bliscy, ani sobie znani..”
Tylko
pozory. Pozory są pajęczyną wplataną niewolnikom. Żyjemy stadami, choć w
tej stadninie ludzkiej kołyszemy nienawiść niemowlęcym poruszeniem. Czy
wiemy o tym, czy udajemy. Skąd się to bierze? Matka nam o tym nie mówiła.
Ojciec nam o tym nie mówił. Przechodziliśmy to całe stadium dojrzewania, z
dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok, z dekady na dekadę. Czy
moglibyśmy to zmieścić nasze życie człowieka w jednym li tylko sezonie? Są
owady żyjące tylko jeden sezon, choćby tak przyjazny do ludzi, motyl. Motyl,
symbol piękna. Technika przyjścia na świat. Technika latania. Skrzydła większe
i ważniejsze od całości. Kolory i wzory. – Kto to czyni Mistrzu? Kto czyni
to piękno bez ludzkich rąk przecie.
*
* *
Ziemia
ludzkich spraw z korzeni...
Sznuruję
ciekawość, schylam się do ziemi,
dotykam to ciepło życia, jest w nim zamęt...
Rozpamiętuję dziecinny hałas, podlotka zaloty,
ojciec w oknie liczył moje podwórkowe grzeszki.
Nie
wiem czy wróciłem o czasie, zegar na piasku
skrzywił cień oddalającego słońca, było późno.
Matka przy kuchni smażyła placki, na patelni
olej się skarżył, a w głośniku sekretarz partii.
To
zapożyczona epoka szara i śmieszna, lud
powstał z korzeni, z ogrodów ukrytych Szatana!
I tak pamiętam Cyprianie te moje zacne ciała,
to zalesie pagórków, krzaki i wojny na piasku.
Zygmunt
Jan Prusiński
5 października 2006 - Ustka
Pewnie
Mistrzu byś mnie skrzyczał, gdybym Ci podrzucił ten wiersz w tej chwili
napisany. Za świeży do światła przenieść go, niech w ciemności
dojrzewa... Ale Ty, wojowniczy pasjans z kart układasz i piszesz: „Tak
kły pszeniczne ruszają się z ziemi, Wyzieleniając, za grzmotem...”
Prostota
z ułamkami. Czai się zawsze niepokój... Czy wiesz Mistrzu, że Polska dalej
nie ułożona wryła się w skalną ziemię. Słyszę uciekających – nie
przed policyjną pałką czy lufami czołgów. Dzisiaj inna to broń, inna
taktyka przeciwko ludzkości. To nienawiść. Nienawiść (w parlamencie) łomoce
duchem zaszłości. Ludzie uciekają z własnej ojczyzny. Ludzie – a w niej
najwięcej (młodego kwiatu)., młodzież polska zostawia swój ślad jak
najdalej od Polski. – To nie Twoja emigracja, to nie moja emigracja, to jest
dziwna „emigracja”, bo w pokoju... Przy Twojej emigracji był okupant, przy
mojej emigracji był także okupant, a jaki okupant jest teraz obecny? A Ty już
wtedy pisałeś o tym cholernym socjalizmie:
„Ludzie,
choć kształtem ras napiętnowani,
Z wykrzyknikiem r ó ż n ą
m o w ą wargi,
Głoszą: że oto ź l i
i już i w y b r a n i,
Że już h o s a n n a
tylko, albo skargi!...”
A
skąd o tym wiesz, człowiek przeszłość ma zawsze pozrywaną, no bo nie jest
był zapamiętać na tyle, ile może. Pozrywane są nitki pamięci, gdzieś
zaplamiony obraz w szczątkach lub we fragmentach. Ty miałeś swoją „przeszłość”
– której ja nie umiem dotknąć, tym bardziej rozpoznać... Bo:
„Nie
Bóg stworzył p r z e s z ł o ś
ć, i śmierć, i cierpienia.
Lecz ów, co prawa rwie;
Więc – nieznośnie mu dnie;
Więc, czując złe, chciał odepchnąć s
p o m n i e n i a!”
Od
ciemności do ciemności., ta ciemność i dziś ma swoje miejsca. Ludzi łatwo
odróżnić, ale łatwo też poróżnić. I wtedy taki klon myśli przydaje się:
„Płomień w niebo rzucą, ofiarny...” Ale gdyby dostąpili
skrawek tego nieba, nie myślisz Mistrzu, że by i to zepsuli, na poczet
skrajnej zawiści. Denerwują mnie takowe odpowiedzi, że człowiek grzeszyć
musi. A dlaczego? Czemu nie wybiera „wysiłku” na rzecz umiłowania ziemi.
– Gdyby nie ta ziemia, gdzie by postawił swój dom? Gdzie by wiedział, iż
ta ziemia, to jego ojczyzna? W
„Pielgrzymie” napisałeś:
„Przecież
i ja – z i e m i t y l e
m a m,
I
l e j e j
s t o p a m a
p o k r y w a,
D
o p o k ą d i d ę!...”
No właśnie, „człowiek”; który jest ważniejszy? Jeśli jest ten jeden gdzieś w czeluści ukryty słowami filozofów i technologów od religii, to jak nazwać tych, którzy przez całe nasze życie się przewijają we władzach. Byli potomni, i są nadal – bogami się zwąc, lub i każą się zwać. Ty Mistrzu masz swoją odpowiedź zupełnie powikłaną, bo co do kapłana – prędzej do apostoła, tak, niech każdy będzie takim apostołem swojego czasu. Ty ogłaszasz:
-
„C z ł o w i e k?... j e s t
t o k a p ł a n
b e z w i e d n y i
n
i e d o j r z a ł y...” –
*
* *
Twoje „Dno jedynie – stale-o j c z y s t e.” Dno moje upadłe, bom tej szczęśliwości nie zaskarbił sobie. Tak trudno odszukać siebie, choć w lustrze na co dzień przeglądanym, nawet ukradkiem, nawet idąc patrzymy na swoje odbicie... Zapamiętujemy rysy jak urok zatok. Tak, rozumiem Twoje zaklęcie, bo szlachetność jest rzeczą trudną:
„Ach!...
czy nie ma już miejsca na świecie
Dla
N i e w i n n o ś c i?”
Skazani jesteśmy na (niezwykłość w zwykłości), na balans p o m i ę d z y...
Zostawiłeś
ten szkielet tylko u niedobitków, bo tchórze mają swoje światy. Komu mam mówić
o Tobie, kiedy piszesz potomnym i to zaklęcie:
„A
Ojczyzna – czy tylko
Jest
t r a g e d i ą-o j c z y z n y?”
Nie
kusz mnie bym odpowiedział. Zresztą nie jestem pewny, czy umiałbym
odpowiedzieć. Jak piszesz, „Sieroctwo”, to w moim pojęciu jest ono zaprawdę
długiem wielo-potomnym...
W
ogrodach jest późno na zachwyt
Tudzież
moje istnienie, w kartach nic nie ma,
czarne kolory jak chmury przed burzą, zlewa się
ołowiana apokalipsa w literaturze i na obrazach.
Migotliwie rozpoczynam podróż, w poezji jest
taki pociąg bez maszynisty i konduktora, rozkwita
pamięć po odeszłych i odchodzących; wczoraj
pofrunął Marek Grechuta – śpiewnie do nieba.
Jesienne
podróże są ciche, wkoło zasypiają tangary,
robi się ciaśniej na przyczółku, ziewa puszysty
orszak ku sukcesom, polityka wdziera się nawet
do sypialni, posypana pudrem czas wstyd zakrywa,
a my tacy niedołężni i z nadwagą, do snu wracamy.
Kolebka
Twojej Polski była zupełnie inna, nie ma
dziś podobnego Norwida – są tylko pokraczne słowa.
Zygmunt
Jan Prusiński
10
października 2006 – Ustka
Mistrzu, to Twoja wina. Wplątałem się w gąszcz zawiłych roszczeń do wolności. Mezalians odkupienia jest iluzją, jest uwodzeniem o stan posiadania. Mieszkam w zaniedbanym domku rybackim – komunalnym, cuchnie wilgocią; grzybica robi swoje. – Kto tu w ogóle coś robi? Za wolność musisz płacić! Nie ma, zlituj się, w ogóle nie wiem kto się lituje. A Ty mi tu śpiewasz:
Bo
p i e ś ń n i m
d o j r z y , c z ł o w i e
k n i e r a z
s k o n a ,
A
n i ż l i s k o n a
p i e ś ń , n a r ó d
p i e r w w s t a n i
e.
Posłowie:
Byłeś
potrzebny Cyprianie Kamilu, wobec tamtego czasu i tego, w którym nie
uczestniczysz. – Komu dzisiaj te Twoje słowa, słowa odkupienia? Kto dzisiaj
zagląda na te strony, gdzie wiersze pachną Tobą samotniku – wędrowcze -
pustelniku? Wiersze to jak ten pociąg bez maszynisty i konduktora. Ale wiem, byłeś
światu potrzebny! Byłeś Polsce potrzebny! Byłeś literaturze potrzebny!
Wreszcie, byłeś mi potrzebny, żebym mógł Cię dotknąć, żebym mógł
ujrzeć Twój ostatni ślad na ziemi... w wierszu.
Ustka. 10.10.2006 r.
Z twórczości Z. J. Prusińskiego:
Motto: Polacy to stado baranów - powiedział Adam Michnik w australijskiej telewizji - A TO TEN, OD BARANÓW!
Literatura faktu - POLSKI NIE MA, JEST ZA TO „OSTEN-ISRAEL”!
dyktator Saddam Husain został powieszony - czas osądzić naszego dyktatora Wojciecha Jaruzelskiego
Władysław Frasyniuk, Wojciech Olejniczak i ubecka Służba Bezpieczeństwa - felietony
z cyklu polskie sprawy - ŚWIĘCI APOSTOŁOWIE, A NARÓD NA BOSAKA Z TORBAMI...
Lech Wałęsa NAUCZYCIEL SPOD PARASOLA BEZPIEKI
CZY PRASA W POLSCE JEST WOLNA?
ROZTAŃCZONE BAŁWOCHWALSTWOBłazny i judasze "Chłopy do roboty, towarzysze do muzeum” LIST OTWARTY - PONAGLENIE! Prezydencie III RP! POUCZENIE PREZYDENTA. Do mediów w kraju i za granica... LIST OTWARTY DO SENATORA STEFANA NIESIOŁOWSKIEGO POTYCZKI W ŚWIECIE LITERACKIM NA EMIGRACJI
WIERSZEM
DO JANA PAWŁA II Zygmunt Jan Prusiński
OJCIEC
KSIĘŻYCA I GWIAZD - Jan Paweł II WIELKI - Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt
Jan Prusiński... tak trochę z jego twórczości żyjącej niespokojną
codziennością...
Zygmunt
Jan Prusiński... jest taki patriotyczny, nieustraszony, walczący poeta...
Podobne tematy znajdziesz w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
i wiele innych w kolejnych w działach czasopisma "AFERY PRAWA"
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński i sympatycy SOPO |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.