opublikowano: 12-04-2013
Kolporter Sieci Handlowe Sp. z o.o. oszukuje ajentów - z listów do redakcji.
Umowa pomiędzy KSH reprezentowana wówczas
przez Pełnomocnika ds. Administracji pana Macieja Borka na prowadzenie
„SALONIKU PRASOWEGO” a mną jako ajentem została zawarta w dniu
02.08.2007roku.
Do zawarcia umowy wymogiem przez KSH jest uiszczenie opłaty marketingowej +
kaucji ,jak i weksle in blanco i ich poręczyciele zwani dalej
wierzycielami.
Oczywiście wymogi te spełniłam, umowę podpisałam-aneks do umowy również.
Jakie to korzyści z takiej pracy będę miała to słów nie było końca, a to
że pensja wcale nie mała, że o nic nie będę musiała się martwić tylko
klientelę „nagonić” i robić utargi, a cały mój trud zostanie doceniony
w formie wynagrodzenia (czytaj prowizji) przez Kolporter. Salonik był czynny od
godz.6 rano do 20-tej wieczorem, czyli 14 h. Obejmowało wyłożenie prasy,
przyjęcie towarów, nadziałów, obsługa terminala LOTTO, wdrożenie różnego
rodzaju promocji, prowadzenie obsługi „Trans Kasy”(opłaty), przygotowanie
co tydzień dokumentacji z każdego minionego tygodnia i przesłania do
Kolportera, utrzymanie czystości, wizualności
i nie przekraczanie limitów wytyczonych przez KSH odnośnie mediów na
saloniku. Więc nie ukrywam musiałam się uwijać, bo i klientów-stałych
klientów miałam od groma. Zadowolona perspektywą zarobku zaciskałam zęby i
pracowałam, pracowałam, pracowałam........ I na mojej pracy się kończyło.
Od samego początku współpracy nie dostawałam wynagrodzenia, natomiast księgowa Kolportera systematycznie mi takowe faktury z kwotą do wypłaty miesięcznej wystawiała i przychodziło to droga e mailową na mój salonik, ja wówczas drukowałam, pieczętowałam i odsyłałam do KSH. W tym też momencie powinien być wpływ wynagrodzenia na moje konto. Ale niestety to tylko były moje mrzonki! Po moich interwencjach telefonicznych przyjechał pan Borek i oznajmił, iż wynagrodzenia są zabierane na poczet zadłużenia SALONIKU, czyli braku wpłat utargów przez zemnie. Ja odp. że opóźnienie wzięło się z stąd iż nie miałam podanego jeszcze konta, ani aktywowanej w systemie, który udostępnia KSH takowej usługi . Więc zrobiłam przelew blankietem. Według mnie wszystko grało, jeśli robiłam przelew co kilka dni to opiewał na dużą kwotę. We wrześniu wykłóciłam moją wypłatę i otrzymałam tylko część tj. około 1800zł. Nie miałam możliwości wpłacania utargów co dzień, gdyż byłam sama na saloniku, utarg całodzienny generował się przy zamknięciu kasy-raporcie,a bank był czynny do godz.17-tej,a salonik do 20-tej. Często był taki ruch, że nie było czasu na nic ,jak na obsługę klienteli przychodzącej do saloniku.
Po trzech miesiącach i przepychankach słownych księgową wygenerowała mi na pocztę zestawienie wpłat i utargów z datą dużo przed, zanim ja zaczęłam współpracę. Jakie było moje Wielkie Zdziwienie, gdy okazało się, że na dzień kiedy ja podpisywałam umowę salonik ten był zadłużony na kwotę -7294,11zł. Chwyciłam słuchawkę i wykręciłam nr do księgowości KSH, przedstawiłam pani wydruk, który mi wcześniej wysłała i poprosiłam o wyjaśnienie. Okazało się, że pani zrobiła wielkie oczy na to iż, od trzech już miesięcy jest ktoś inny na saloniku, czyli ja .Zaczęła dociekać od kiedy ja jestem i jak się nazywam!
Przedstawiłam więc jej mimo wszystko jeszcze
grzecznie zaistniałą sytuację, a ona mi na to....że zadłużenie te jest
uregulowane przez moją poprzedniczkę, która była wcześniej ich ajentem i która,
przekazała mi w sposób prawnie - formalny salonik....
I tak to trwało przez kilka miesięcy, ja pracowałam, wypłaty przez Kolporter
nie dostawałam, brałam zestawienia i przeliczałam utargi oraz moje wpłaty na
konto KSH po nocach-zakończonej pracy. Mi w obliczeniach wychodziło co innego,
co przedstawiał w swych zestawieniach Kolporter, a były to kwoty kolosalnie duże
i nie realne jak dla mnie. Im więcej wypytywałam i dociekałam tym bardziej
zostawałam karana finansowo. Zaczęły od października 2007r. przychodzić
noty obciążeniowe o różnych kwotach. Blisko końca roku, a przerwy świątecznej
zadzwoniłam do pana administratora i powiedziałam mu, żeby szukał sobie
innego jelenia na salonik, ja rezygnuje. Zaraz po Nowym Roku zjawił się u mnie
w saloniku z propozycją podwyżki wynagrodzenia i przekonywał mnie ,abym tego
nie robiła.
Ja mu na to o jakiej podwyżce mowa, skoro ja żadnego
wynagrodzenia za wykonywaną pracę nie otrzymuje. Czułam się jak sponsor, który
robi niezłe obroty, wpłaca na konto wskazane przez KSH i do tego zabierane są
moje wcale nie małe wynagrodzenia. Ciekawi mnie, kto jeździ samochodem za moje
pieniądze?.....
W miesiącu lutym 2008roku znów się zjawił, ale tym razem z propozycją wzięcia
kredytu w KSH, bo jak mi powiedział, oni też udzielają, na poczet spłaty zadłużenia
jakie powstało na saloniku. Ja mu na to ,że nic u nich nie wezmę, bo ja nie
mam żadnego zadłużenia i to Kolporter jest mi winny pieniądze, a nie
odwrotnie. O dziwo nic na to nie powidział, tylko zamknął swój laptop, ze
swoimi zestawieniami i odjechał. I tak mnie przeciągnęli do kwietnia. W
ostatni dzień kwietnia odebrałam telefon o inwentaryzacji i zrobienia protokołu
zdawczo -odbiorczego, gdyż po długich poszukiwaniach znalazła się osoba chętna
na salonik. Z dniem 3 kwietnia 2008roku to Kolporter rozwiązał ze mną umowę
w trybie natychmiastowym, bez zachowania okresu wypowiedzenia. Współpraca zakończyła
się w tym dniu inwentaryzacją z tytułu prasy, towaru, wyposażenia,
rozliczenia LOTTO.
Po połowie roku, gdy uwolniłam się z tego kieratu przyszło do mnie na adres domowy rozliczenie z datą 02,07,2008r Saloniku na końcową kwotę minus 45 671,01zł.z wezwaniem wpłaty w ciągu 7 dni. I w po nastała długa cisza, aż do dnia 27 maja 2009r gdy ja wraz z poręczycielami weksla dostaliśmy „wezwanie do wykupienia weksla” na kwotę 42,699,24zł. Następstwem tego był „pozew o zapłatę w postępowaniu nakazowym” z dnia 17 lipca 2009roku ,który też dostałam odpis tego pozwu, wraz z poręczycielami moimi.
10 sierpnia 2009r dostaliśmy „nakaz zapłaty w postępowaniu nakazowym”. Potem ''wezwanie do zapłaty” przez firmę „PRETORIUS” notabene z adresem takim samym jak siedziba Kolportera w Kielcach. Obecnie mam komornika, ja jak i moi wierzyciele. Jestem obciążona kwotą, w której nigdy nie byłam posiadaniu.
Chcę zaznaczyć, że mimo tego rzekomego zadłużenia na saloniku, Kolporter nie zaprzestał dostaw towaru, nawet o tym nie wspominał. Dostawałam normalnie prasę, towar, nadziały. System na którym pracowałam i był udostępniony do sprzedaży, nie został zablokowany. Wszystko funkcjonowało normalnie, mimo braku pieniędzy na saloniku!
W momencie kiedy zaczęło się nasyłanie pism na mnie i wierzycieli, Kolporter zaczął nasyłać też ludzi, pod mój adres. Krzyczeli po sąsiadach, że jestem dłużnikiem Kolportera, wymachując przy tym do tąd nie zidentyfikowanymi dokumentami. Zaczęłam dostawać głuche telefony, czułam oddech Kolportera na plecach.
Nigdy nie zostałam wezwana w tej sprawie na przesłuchanie przez Sąd, a przecież kwota jest ogromna! Nigdy nikt, nigdy się mnie nie pytał skąd taka kwota. Przecież to grozi wyrokiem o defraudację pieniędzy! Są to duże egzekwowane ode mnie pieniądze na podstawie tylko wypisanego weksla in blanco, który wymagał Kolporter przy podpisaniu umowy. Teraz wiem w jakim celu! Nie stać mnie na adwokata, prawnika czy radcę prawnego.
Kolporter wyssał ze mnie spokój ducha, pogodę życia, wiarę w uczciwość,
nadzieję na lepsze jutro. Moralnie mnie ośmieszył i ośmiesza. Jest to w moim mniemaniu wymuszenie haraczu. Na takich ajentach jak ja ,pan Klicki wraz z zarządem budują bezkarnie imperium. Gdybym mogła cofnąć czas to byłabym teraz pewnie szczęśliwsza i spokojniejsza o jutro.Wiem i mam kontakt z osobami, z którymi
Kolporter zrobił to samo.
System ich działania wobec ajentów jest ten sam. Każdy obciążony górą
pieniędzy i przegrany.
Bezradność jaka ogarnia jest tak wielka, jak te kwoty wystosowane o zapłatę dla Kolportera. Powielają się słowa, że z Kolporterem się nie wygra, że mają swoich ludzi, że z tymi obciążeniami będziemy do końca życia i po naszej śmierci będą inni to spłacać.
To jest jakiś koszmar, który trwa i o dziwo
nikt nie chce pomóc, albo jeśli ktoś się znajdzie to szybko nabiera „wody
w usta”....
O co chodzi....” czy Kolporter to jedno wielkie aferalne oszustwo ?
ofiara KSH
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo Internetowe redagowane jest przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: |
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA
WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI
RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być
ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie
dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska,
zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób.
Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
Komentowanie nie jest już możliwe.