opublikowano: 26-10-2010
Czy kontrolerom NIKU można ufać? Jak Polski Koncert Naftowy ORLEN S.A. mści się za ujawnianie przekrętów firmy.
Pani Grażyna z Warszawy pracowała od 1992 r. najpierw w CPN a później do roku 2002 w PKN Orlen, który powstał z połączenia jej firmy z Petrochemią Płocką. W pierwszych latach pracy wszystko układało się dobrze. Pani Grażyna była pracownikiem biura dyrektora handlowego. Problemy zaczęły się w roku 2000 po zmianie zarządu firmy. Do tego czasu pracodawca nie miał do niej żadnych zastrzeżeń. Miała wtedy miejsce kontrola NIK. P KN Orlen był firmą państwową a pani Grażyna traktowała obowiązki obywatelskie serio. Podczas kontroli w sposób poufny ujawniła kontrolerowi informację o nadużyciach i działaniach na niekorzyść firmy. PKN to wielkie interesy, pieniądze i wielka polityka. Te sprawy nie zawsze załatwiane są w sposób czysty. Pani Grażyna była osobą prostolinijną. Za późno zrozumiała, że w Polsce nie można wierzyć nikomu a już najmniej urzędnikom instytucji antykorupcyjnych. Instytucje te bowiem są używane do rozgrywek politycznych i szukania haków na konkurentów do władzy. Po kontroli NIK’u, Pani Grażyna została wezwana na rozmowę z szefostwem firmy. Dowiedziała się nagle, że jej kwalifikacje są już niewystarczające, że może mieć problemy z dalszym zatrudnieniem w firmie. Od tego czasu jej miejscem pracy stał się po prostu korytarz. Natomiast na papierze rzekomo pracowała ale była to kolejna gra zarządu, na wypadek gdyby Pani Grażyna chciała się komukolwiek poskarżyć. Firma chciała być formalnie w porządku, lecz prawda była zupełnie inna. Kiedy zobaczono iż wytrzymała tydzień na korytarzu a potem na V piętrze w pustym sekretariacie, zaczęła otrzymywać pierwsze groźby telefoniczne. Od tego czasu jej życie zmieniło się w koszmar. Potem postanowiono wykorzystać ja do pracy na rzecz 2 firm (nowo powstałej córce firmy na odrębnym rozliczeniu) oraz zajmowaniem się faktur. Zwiększył się diametralnie zakres jej obowiązków. Otrzymywała do wykonywania zadania, do których zupełnie nie miała przygotowania, np. sprawdzanie i rozlicznie faktur, które to rzeczy zazwyczaj robi księgowa. Zapewne nie dałaby sobie rady, gdyby nie pomoc koleżanki z pokoju i która zainterweniowała u przełożonego. Ponieważ nic to nie dało, zaczęła dobrowolnie jej pomagać. W tej sprawie złożyła ona stosowne zeznania. W tym czasie rozpoczęły się ponowne groźby telefoniczne pod jej adresem z żądaniem, aby się zwolniła ponieważ tutaj dla niej nie ma miejsca. Słyszała uwagi jak: „Czy wiesz co Cię czeka za ujawnianie tajemnicy państwowej?” W roku 2002 na przestrzeni kilku miesięcy padła ofiarą dwóch napadów niby rabunkowych. Miały one miejsce w biały dzień wśród ludzi. Pan Grażyna nie był osobą zamożną aby być naturalnym celem takiego napadu. Charakterystyczne jest też to, że nigdy wcześniej nic takiego nie wydarzyło jej się. Z pierwszego napadu ledwie uszła z życiem. Została wtedy zaatakowana nożem w tętnicę szyjną. Zabrano jej torebkę z dokumentami i pieniędzmi. Jednak sposób ataku, z nożem wśród ludzi, wskazywał na motywy inne niż zwykły rabunek. Podobnie było w drugim przypadku. Prokuratura znalazła bezpośrednich sprawców, jednak nie była zainteresowana ich mocodawcami. Wskutek zastraszania i stresu z tym związanego, Pani Grażyna nabawiła się depresji, silnej nerwicy i stanów lękowych w końcu nie bez powodu. Działania pracodawcy przyniosły w końcu zamierzony cel. Potwierdził to biegły sądowy. Stwierdził on też jednocześnie, że pod względem psychicznym pani Grażyna jest osobą zdrową, jednak długotrwały stres wywołał u niej stany depresyjne, które mają miejsce do dzisiaj. W pracy stosowano wobec niej przemoc nie tylko psychiczna ale i fizyczną udokumentowaną i popartą zeznaniami świadka. Z tego powodu nie wytrzymała sytuacji jaka miała miejsce w PKN ORLEN SA i z tego też powodu przebywa na rencie. W roku 2002 Pani Grażyna skierowała sprawę do sądu celem zadośćuczynienia za poniesione starty moralne i materialne, spowodowane utratą pracy i złym traktowaniem przez firmę. Sąd Okręgowy w Warszawie pozew odrzucił. Koronnym argumentem było to, że zarzucane szykany miały miejsce przed wprowadzeniem ustawodawstwa antymobbingowego. Jest to oryginalna argumentacja. Tak jakby wcześniej nie istniało pojęcie szykan i znęcania się w miejscu pracy. Jednocześnie próbuje się z niej zrobić osobę chorą psychiczne mimo pozytywnej opinii biegłego. Jak pokazywaliśmy już nieraz w Aferach Prawa, jest to częsty sposób wykorzystywany przez wymiar „sprawiedliwości” do załatwiania niewygodnych ludzi. Przed sądem kontroler NIK’u wyparł się wiedzy o nadużyciach w Orlenie, zasłaniając się iż nie pamięta i nie przypomina sobie rozmowy z Panią Grażyną, lecz również, nie wykluczając, że taka miała miejsce. Powołani świadkowie, którzy byli zatrudnieni przez zarząd firmy nie potwierdzili przytaczanych faktów, mimo iż wcześniej pomagali lub współczuli pani Grażynie. W sądzie złożyli fałszywe zeznania i w związku z tym zostały złożone zawiadomienia do Prokuratury z prośbą o zastosowanie wariografu, lecz ta również nie była zainteresowana wyjaśnieniem prawdy. Nie ma w tym nic dziwnego, świadkowie ci byli pracownikami firmy, zatrudnionymi nie bez przyczyny przez układ koleżeński i w końcu zależało im na pracy. Za mówienie prawdy, mógłby ich spotkać ten sam los co Panią Grażynę. Natomiast dobrze udokumentowanymi wnioskami dowodowymi nie byli zainteresowani ani Sąd ani Prokuratura i nie bez przyczyny. Po prostu tak silnego układu powiązań i korupcji w tym kraju nie sposób ruszyć bo układ na to nie pozwoli. W Sądzie Okręgowym sędzia Agnieszka Ambroziak nie tylko nie była zainteresowana sprawą osoby poszkodowanej, ale wręcz ironizowała od początku i dawała to odczuć powódce. Nie wyraziła zgody, aby rozprawa była nagrywana, mimo iż Pani Grażyna miała do tego pełne prawo, nie tylko zgodnie z k.p.c., ale także pod względem pod względem moralnym. W końcu walczy nie tylko o zadośćuczynienie ale o prawdę. Dlatego też zależało jej aby udokumentowany był zarówno przebieg rozprawy jak też rozmiar polskiego bezprawia. W sposób podany w tym artykule niszczy się ludzi i wycisza i tuszuje afery, szczególnie tam gdzie istnieje układ i ewidentna korupcja. Dla sądu wiarygodnym staje się pełnomocnik strony pozwanej, który konfabuluje i insynuuje w zależności od sytuacji, aby bronić skutecznie klan. Dlatego też Pani Grażyna napisała skargę do Prezesa Sądu na działania sędzi Agnieszki Ambroziak, która poza ewidentnie stronniczą postawą, dodatkowo przeciągała sprawę w czasie. 9 stycznia 2009r. miała miejsce rozprawa apelacyjna, wyrok ma być ogłoszony 23 stycznia. A jaki będzie? Zobaczymy. Czy dalej będzie się udawać, że niby nic się nie stało i nie było w ogóle sprawy ?!
Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE - sprawy czytelników
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.