opublikowano: 22-03-2014
ZNIEWOLONY SALON24 c.d.
Gospodarze
internetowego Salonu24 sami nazywają swój serwis
„niezależnym forum publicystów”. Co nie
przeszkodziło im
ocenzurować
mój „Blog weredyka” w całości.
Szefowa Salonu24
– Bogna Janke tłumaczy, że decyzję podjęła po zgłoszeniu
przez prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu, członka
Prezydium Krajowej Rady
Sądownictwa – Ewę Barnaszewską, jakobym naruszył jej dobra
osobiste. Ani słowa, w których tekstach o tej
funkcjonariuszce tzw.
wymiaru sprawiedliwości uchybiłem prawu. Opisywane przeze mnie fakty
dotyczące Barnaszewskiej jako osoby publicznej
są nie do podważenia, a
wolność wyrażania krytycznych opinii gwarantuje każdemu obywatelowi III
RP konstytucja.
Oburzony skandalicznym
ocenzurowaniem prawdy i ocen („subiektywnych”, jak
odkrywczo zaznaczono), napisałem w mejlu do
decydentów
Salonu24: „A teraz spójrzcie w lustro. Tak
wyglądają - obiektywnie - moralne zera, współwinne
dookolnego bezprawia władzy wobec
obywateli. Szczere
wyrazy pogardy. Tfu!”.
Wnet przesłałem im też
kopię skargi na cenzurowanie. Zaadresowałem ją do prezydenta Bronisława
Komorowskiego, premiera Donalda Tuska i
rzecznika praw
obywatelskich – Ireny Lipowicz.
Z reakcji Bogny Janke
wynika, że zlikwidowała moje konto w Salonie24 po konsultacji ze swoimi
prawnikami, nie chcąc narażać się na
odpowiedzialność prawną
i finansową. Wygląda więc na to, że dała się skutecznie zastraszyć.
Zarazem Janke zaproponowała odblokowanie
mojego konta. Pod dwoma
warunkami: skasowania „wszystkich notek będących naruszeniem
prawa” (szczegółów nadal brak) i
zaprzestania
pisania o
Barnaszewskiej.
Ripostowałem słowami:
„Jestem
zawodowym dziennikarzem i doskonale rozumiem obawy kierownictwa
Salonu24 przed wszechmocą zdeprawowanych funkcjonariuszy tzw.
wymiaru sprawiedliwości,
ale na zaproponowany kompromis się nie godzę.
Albo przestaniecie się -
sorry za skojarzenie - kundlić, albo nic tu po mnie.
Marzę - pisałem o tym
wprost również w notkach na forum Salonu24 - o pozwaniu mnie
przez sędzię Ewę Barnaszewską za cokolwiek. Dlaczego tego
nie robi, tylko
próbuje mnie kneblować przez usłużnych prawników
- pośredników? Gdybym został oskarżony, wreszcie ktoś
musiałby
publicznie
przeanalizować moje zarzuty dotyczące co najmniej nieetycznego
postępowania prezes Barnaszewskiej i przyzwalania na przestępcze
przekraczanie uprawnień
przez nadzorowanych sędziów. Państwa decyzja tylko utwierdza
ich - sitwę poza jakąkolwiek kontrolą społeczną - w
poczuciu zupełnej
bezkarności.
Ja już nie walczę z
sędzią Barnaszewską et consortes w interesie prywatnym, bo moja sprawa
się przedawniła. Ja walczę z nimi w interesie
społeczeństwa
obywatelskiego i będę to czynił w internecie nadal”.
Nazajutrz dodałem:
„Zastanawiałem się, co zrobiłbym na miejscu kierownictwa
Salonu24,mając do wyboru alternatywę: albo bezrefleksyjnie ocenzurować
blog
ofiary sędziowskiej
samowolki i zeszmacić się, albo chociaż spróbować wystąpić w
obronie pokrzywdzonego i nie dać się zniewolić perspektywą
ruiny ekonomicznej przez
gotowych na wszystko, niekontrolowanych przez nikogo spoza ich własnej
sitwy, kompletnie bezkarnych i kompromitujących
„państwo
prawne” aparatczyków tzw. wymiaru sprawiedliwości.
Redaktorska uczciwość
nakazywałaby mi przynajmniej upublicznić dylemat. A co najmniej
nieetyczną Ewę Barnaszewską poprosiłbym o
ustosunkowanie się np.
do jednej z moich notek, opublikowanej w grudniu 2010 (dlatego jest w
niej tylko o 7, a nie 9 [później dołączyli jeszcze
Grażyna Josiak i Czesław
Chorzępa] sędziach orzekających niezawiśle od ustaw).
„SĘDZIE
CHCIAŁY ZROBIĆ ZE MNIE FRAJERA".
Eureka! - zareagowałem
na wyrok Sądu Najwyższego w sprawie o sygnaturze akt I UK 82/10. To
powinna być lektura obowiązkowa dla siedmiu
wrocławskich sędzi,
które skompromitowały się w procesach dotyczących moich
roszczeń finansowych wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
We wspomnianym
orzeczeniu SN stwierdził oczywistą oczywistość, że osoba zatrudniona
traci nie tylko status bezrobotnego, także świadczenie
przedemerytalne.
Niedozwolone jest bowiem dorobienie do zasiłku pobieranego z budżetu
państwa choćby symbolicznej złotówki.
Wedle interpretacji - i
przeze mnie, i przez SN - obowiązujących przepisów,
bezrobotny w ogóle nie może osiągać dodatkowych
dochodów z
tytułu jakiejkolwiek
pracy zarobkowej. Zatem domaganie się przez sędzie,nadzorowane przez
prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu i członka
Prezydium Krajowej Rady
Sądownictwa - Ewę Barnaszewską, abym udowodnił,że poszukiwałem
zatrudnienia w czasie trwania sporu z ZUS-em o
świadczenie
przedemerytalne, kiedy to byłem zmuszony pozostawać na
uniemożliwiającym dorabianie statusie bezrobotnego - wygląda wręcz na
podżeganie
pokrzywdzonego do próby celowego złamania prawa!
Wyrok SN zaświadcza
ponadto, że absurdalne w swych konsekwencjach przepisy nie premiują
uczciwych, nagradzają natomiast cwaniaków. Gdyby
przegrany w tym procesie
nieszczęśnik dorabiał nie na podstawie formalnej umowy (i nie opłacał
składek na ZUS), lecz "na czarno" (i nie dał się na tym przyłapać)
- miałby i dodatek
pieniężny do zasiłku dla bezrobotnych, i nie pozbawiłby siebie
świadczenia przedemerytalnego.
Mniemam, że wyrok SN
pozwala też zrozumieć mniej pojętnym bywalcom (czytelników
się nie wybiera) mojego bloga, dlaczego uważam, że w mojej
sprawie sędzie: Urszula
Kubowska-Pieniążek, Beata Stachowiak i Ewa Gorczyca - z premedytacją, a
Anna Sobczak, Elżbieta Sobolewska-Hajbert,
Anna Kuczyńska i Izabela
Bamburowicz - z niewiedzy, popełniły przestępstwo przekroczenia
uprawnień. I dlaczego czuję się, jak ktoś
okradziony przez
funkcjonariuszki "wymiaru sprawiedliwości" z należnej mi
kasy”.
Załączyłem też
informację z „Dziennika Gazety Prawnej”, gdzie
30.11.2010 zamieszczono taki tekst (cytuję bez adiustacji):
„Bezrobotny,
który przyjmie zlecenie i otrzyma z tego tytułu
dochód, może stracić nie tylko swój status, ale
także świadczenie
przedemerytalne.
Ubezpieczony w styczniu
2006 roku skończył 60 lat, a w ostatnim dniu tego miesiąca skończyła mu
się umowa o pracę. Trwała rok i została
wypowiedziana przez
firmę. Kilka dni później, 2 lutego, zarejestrował się w
powiatowym urzędzie pracy jako bezrobotny z prawem do zasiłku
przez pół
roku. Pierwsze świadczenie otrzymał już za część lutego.
Od 16 lipca do 12
sierpnia ubezpieczony był zatrudniony na podstawie umowy-zlecenia w
biurze. 17 sierpnia złożył do ZUS wniosek o przyznanie
prawa do świadczenia
przedemerytalnego. ZUS przyznał mu to świadczenie od 18 sierpnia 2006
roku.
Dyrektor urzędu pracy
pozbawił go jednak statusu bezrobotnego od 16 lipca za to, że zatrudnił
się w czasie, kiedy miał status bezrobotnego.
Bezrobotny w
ogóle nie może osiągać dodatkowych dochodów z
tytułu jakiejkolwiek pracy zarobkowej.
ZUS, kiedy dowiedział
się o decyzji dyrektora, w lutym 2008 roku wydał decyzję, aby
ubezpieczony zwrócił świadczenia przedemerytalne.
Pozbawiał go też do
niego prawa. Ubezpieczony odwołał się od decyzji ZUS do sądu. Sąd
poparł ZUS uznając, że świadczenie przedemerytalne
nie przysługuje
ubezpieczonemu, bo nie miał on statusu bezrobotnego w chwili kiedy
starał się o to świadczenie. Zataił przed ZUS, że był
zatrudniony na
umowę-zlecenie. Dlatego nie ma prawa do świadczenia. Takie samo
stanowisko zajął sąd apelacyjny po wniesieniu apelacji przez
ubezpieczonego.
Ten wniósł
skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Sąd uznał, że skarga jest
nieuzasadniona, dlatego że ubezpieczony nie spełnił warunku
do uzyskania
świadczenia. Chodzi o to, że w momencie składania wniosku do ZUS o
świadczenie przedemerytalne powinien mieć status bezrobotnego. A
wtedy nie był już
bezrobotnym, bo dyrektor powiatowego urzędu pracy pozbawił go tego
statusu. Pozostałe warunki do uzyskania tego
świadczenia ubezpieczony
spełniał. Ostatnio był zatrudniony ponad pół roku i został
zwolniony przez pracodawcę z przyczyn od niego zależnych.
Ubezpieczony legitymował
się odpowiednim wiekiem i stażem emerytalnym.
Skończył 60 lat i miał
okres uprawniający do emerytury wynoszący 35 lat.
Sygn. akt I UK
82/10”.
Ciąg dalszy nastąpi?
Link do poprzedniego
tekstu na ten temat:
www.aferyprawa.eu/Zycie/Prezes-Sadu-Okregowego-we-Wroclawiu-Ewa-Barnaszewska-cenzuruje-portale-Salon24-Blog-pl
Tematy
w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Komentowanie nie jest już możliwe.