opublikowano: 07-02-2013
Tajna bieda w bogatej gminie Polkowice ukrywana przez "sytych" włodarzy ?Chciałabym skierować uwagę na pewną sprawę, z którą
zetknęłam się przypadkowo, a która od pewnego czasu spędza mi sen z
powiek i nie pozwala przejść obok obojętnie. Piszę jako osoba
postronna, całkowicie niezwiązana z poruszanym przeze mnie problemem, a
jednocześnie ze względów natury moralnej głęboko zaangażowana w wątek
aroganckiego traktowania przez władze nieszczęścia bezbronnego,
samotnego człowieka, który od kilkunastu lat walczy bezowocnie o prawo
do godnego życia dla siebie oraz dla swej matki - staruszki.
Człowiek, w
którego imieniu pragnę interweniować - Marcin E., mieszkaniec bogatej
gminy Polkowice, imał się w życiu wielu sposobów rozwiązania problemu
mieszkaniowego, pukał do wielu drzwi w nadziei znalezienia pomocy rozwiązaniu
prostej sprawy, a która w mniemaniu sytych urzędników, jest nierozwiązywalna.
Dlaczego uczciwy, zdolny i chory człowiek jest traktowany przez lokalne władze
jak uzurpator i niewiarygodny fantasta?
I gdyby w skali i stopniach można
było zbadać ludzkie cierpienie - w którym miejscu na tej skali powinien
znaleźć się potrzebujący, aby zasłużyć sobie na urzędniczą uwagę?
Doprawdy, ja sama nie wiem jakich słów użyć, aby mój apel zasłużył
na miano wiarygodnego, i aby zabrzmiał tak, aby nie pozostawiał wątpliwości
co do potrzeby właściwego zareagowania. Wiem jedno, że jeżeli pozostałabym
obojętna i nie podjęła próby pomocy nie mogłabym rościć sobie prawa
do miana osoby wierzącej w Boga i nie mogłabym dłużej utrzymywać
znajomości z pokrzywdzonym bez uczucia wstydu.
Spróbuję, dla jasności ująć sprawę w punkty, aby bez zbędnych
ozdobników ukazać bezmiar obojętności, bezduszność paragrafów, zza
których urzędnik przestaje dostrzegać w petencie ludzką istotę:
1. Pan Marcin E. od kilkunastu lat znajduje się na liście oczekujących
na mieszkanie z puli TBS w Polkowicach pragnąc zrealizować, jakże
przyziemne marzenie o bezpiecznym dwupokojowym mieszkaniu dla siebie i
zniedołężniałej matki. Niestety, bez względu na ogrom wysiłków włożonych
w swe usiłowania, w istniejących przepisach zawsze znajduje się jakiś
punkt, który czyni roszczenia pana Marcina bezzasadnymi. Po
przeanalizowaniu sytuacji doszłam sama do wniosku, że przepisy nie
istnieją po to aby przeciwdziałać nędzy i społecznemu wykluczeniu,
ale po to aby wykazać, że władza zawsze może mieć rację i wara
maluczkim od sądzenia sposobu jej sprawowania. Zdaniem polkowickich władz
pan Marcin na mieszkanie nie zasługuje, tym bardziej, że wiele lat temu
otrzymał od gminy lokal zastępczy czyli 18 metrową klitkę bez kuchni,
grożącą zawaleniem namiastkę w postgierkowskim bloku, jednym z tych które
zohydzać będą swym wyglądem krajobraz polskich miast przez następnych
kilka dekad, a których istnienie pozwala niesumiennym urzędnikom na
niesienie wyimaginowanej pomocy czy też mówiąc bez ogródek na
"zatkanie gęby" krzyczącym.
Kilka lat temu na skutek
kolejnych interwencji złożono panu Marcinowi propozycję przyjęcia
innego lokum, które ze względu na fatalny, wymykający się wszelkim
kryteriom standardów stan przyjęty nie został, a który kolejny raz
pozwolił włodarzom tej bogatej gminy uwierzyć w uczciwość swych
intencji. Tak więc Marcin E. wegetuje nadal we wspaniałomyślnie
przydzielonej mu norze, na mieszkanie z puli TBS czekać może w nieskończoność,
starą i bezradną matką zająć się nie jest w stanie, a wszystko to
dzieje się w pełnym blasku i majestacie polskiego prawa. Polkowickie władze
stosują system punktacji dla oczekujących na mieszkanie. Jednym z
ciekawych przykładów naginania przepisów wedle życzeń są punkty za
wyższe wykształcenie.
Otóż, kilka lat temu władze respektowały
dyplomy uzyskane po roku 1994, niestety ku rozpaczy pana E. data została
zmieniona na 1995, a tym samym pozbawiła go potrzebnych punktów, bo jak
nietrudno się domyślić pokrzywdzony ukończył studia właśnie w 1994
r. I tu chciałabym zapytać naiwnie: Czy dyplom oraz stopień magistra
uległy przedawnieniu? Jeżeli tak, to czy dotyczy to również dyplomów
burmistrza oraz jego ekipy? Oczywiście takich bezsensownych i żenująco
niemądrych zasad znalazłoby się więcej, ale ten przykład swą głupotą
bije inne na głowę.
2. Pan Marcin E. jest poważnie chorym człowiekiem, rencistą cierpiącym od dziecka na fobię społeczną, ciężką postać nerwicy czyli chorobami utrudniającymi lub wręcz uniemożliwiającymi sprawne funkcjonowanie. Nerwica przerwała jego świetnie zapowiadającą się karierę naukową, skazała na życie na granicy ubóstwa. Marcin jest doskonale wykształconym, wybitnie uzdolnionym filologiem - germanistą i tłumaczem literatury, człowiekiem który mimo, że należy bez wątpienia do elity intelektualnej tego kraju, skazany został na niepewny byt korepetytora i ochłap w postaci polskiej renty, której wysokość choć nie skazuje chorego i samotnego na prędką śmierć, to jednak wyklucza prowadzenie bezpiecznego życia. Jednym z warunków poprawy stanu zdrowia pana Marcina (doskonale udokumentowanym przez medyczne autorytety) jest poprawa warunków bytowych. Osobie ze zdiagnozowaną ciężką postacią nerwicy pod żadnym pozorem nie wolno przebywać w hałasie, samotnie i bez opieki. Niekończące się remonty w bloku, skazują Marcina na dodatkową torturę w postaci codziennego jazgotu wiertarek, walenia młotów oraz inne wątpliwe atrakcje typu pijackie imprezy zza ściany. Nerwicę można leczyć, a przynajmniej dzięki odpowiedniej terapii uzyskać poprawę pozwalającą w miarę normalnie żyć i zarabiać. Podstawą skuteczności leczenia w przypadku Marcina jest wyeliminowanie źródła stresu jakim jest dla niego obecne - choć brzmi to zbyt szumnie - mieszkanie i łaskawe przydzielenie mu zwykłego (bez żadnych cudów), dwupokojowego lokum, w którym zamieszkałby wraz z mamą. Taktyka jaką stosują władze ( powołane chyba między innymi po to, aby zapobiegać nędzy, bezdomności oraz izolacji) nazwałabym śmiało łamaniem praw człowieka.
3. Matka pana Marcina jest stara niedołężna i schorowana. Mieszka
samotnie, kilkaset kilometrów od syna, który zabrałby ją do siebie,
gdyby dano na to szanse. Widok domu, w którym zmuszona jest mieszkać
staruszka sprawia, że każdemu przeciętnie wrażliwemu człowiekowi
ciarki zaczynają chodzić po plecach. Jest to rozpadająca się lepianka,
wywołująca skojarzenia z cygańskimi gettami, bombajskimi dzielnicami nędzy
czy brazylijskimi favelami. Pani E. zamarza w zimie. Tak, nie przesadziłam,
tego domu nie da się ogrzać, pobliżu nie ma sklepu...
Czy ludzi starych
wyrzuca się na śmietnik? Przecież żyjemy w bogatej i wyznającej
zasady humanizmu i chrześcijańskiego miłosierdzia Europie.
Marcin jest bardzo mocno emocjonalnie związany z matką, a jej
cierpienia i własna bezsilność fundują mu codziennie nową porcję
psychicznych udręk. Matka jest dla niego jedyną nicią, która łączy
go z własną przeszłością. Władz w Polkowicach nie obchodzi los tej
kobiety - nie jest mieszkanką Polkowic - nie muszą zatem nic robić -
sumienia i w tym przypadku mają czyste.
4.Teraz chciałabym wyjaśnić dlaczego ta sprawa wydaje mi się aż tak wyjątkowa.
Pan Marcin - ofiara bezduszności urzędniczej - cierpi sobie nie w
samotności, lecz publicznie, na oczach sporej rzeszy Polaków, a jego
sprawa znana jest również wielu obcokrajowcom.
Jak to jest możliwe?
Odpowiedź jest prosta: Pan Marcin prowadzi internetowy pamiętnik, gdzie od
wielu lat opisuje swoje porażki. Nigdy nie czytałam równie przejmującego
dokumentu i nigdy nie spotkałam się z przykładem takiej znieczulicy i
arogancji władz.
Poniżej zamieszczam adres bloga. Jest przepiękny,
literacko nienaganny, lecz tematyka którą zawiera wycisnęłaby łzy nawet
z kamienia. Niestety, to nie jest beletrystyka, lecz literatura faktu z
prawdziwym bohaterem, upodlonym, podeptanym przez zuchwałą pewność
siebie władz.
http://homoemocjonalista.blox.pl/html
Uważam, że należy pomóc temu człowiekowi, choć polkowickie
władze poprzysięgły Marcinowi, że nie ugną się nawet po interwencji
prezydenta RP i nasyłały w celu "wyregulowania' niepokornego policję.
Moim skromnym zdaniem w sądzie, z pomocą adwokata Marcin miałby szansę
udowodnić, że wszechmoc władzy to fikcja.
Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo Internetowe redagowane jest przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: |
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA
WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI
RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być
ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie
dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska,
zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób.
Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
Komentowanie nie jest już możliwe.