opublikowano: 26-10-2010
Medialne wpadki
dziennikarskie i telewizyjne - sierpniowy cykl krytyczny Mirosława
Nalezińskiego.

Ponieważ z powodu awarii nie zdołałem wpłacić abonamentu telewizyjnego, przeto nazajutrz udałem się do placówki pocztowej, aby spełnić obowiązek, który jest olewany przez połowę moich rodaków. Wyrażam wolę zapłacenia za całe drugie półrocze (od lipca do grudnia), ponieważ nie lubię chodzić co miesiąc i wpłacać po kilkanaście złotych tracąc czas przed okienkiem. Pani nalicza niemal 100 zł oraz karę za przeterminowanie płatności za lipiec.
"Ależ ja płacę wprawdzie z miesięcznym opóźnieniem, jednak przecież za 5 miesięcy z góry". Pani - "To nic, zgodnie z przepisami, jeśli płatność wnoszona jest po niezapłaconym miesiącu, uiszcza się zwłokowe".
Wczoraj (31 lipca) chciałem zapłacić, ale komputery nie działały, a dzisiaj (1 sierpnia) już działają, ale mamy nowy miesiąc. I kto jest frajerem w tym nowoczesnym kraju? Oczywiście, że ja - zapłaciłem za półroczny abonament (w tym 5/6 z góry) i zostałem potraktowany jak przystało na palanta, czyli karą za brak rozumu. Pretensje mogę mieć tylko do siebie, bowiem znam ten kraj zarządzany w chyba każdej dziedzinie przez rozmaitej maści durniów, zatem powinienem wykazywać dość szczególną ostrożność przy podejmowaniu decyzji, które w innych cywilizowanych państwach zaliczane są do normalnych decyzji. Przecież nie przyjechałem tu kilka dni temu z cywilizowanego świata, ale mieszkam, pracuję i żyję tutaj ponad pół wieku. Poza prostym dowodem na mą głupotę, należy podsumować i wskazać winnego - gdyby nie komputeryzacja Poczty, to bym nie zapłacił kary, nie urządzałbym przedstawienia w miejscu publicznym i nie szarpałbym sobie układu nerwowego. Rozumiem, dlaczego dawniej niszczono maszyny w fabrykach. Na poczcie też przyszło mi to do głowy, ale grube szyby i jednak wychowanie na w miarę spokojnego obywatela, zrobiły swoje...
Drobiazg? Poważniejsze sprawy są załatwiane mądrzej na wyższym szczeblu?

NIK jak zwykle zdała egzamin - wykryła nieprawidłowości. Nie ma miesiąca, aby NIK nie znalazła czegoś kompromitującego na naszych zarządców. Czy nie taniej byłoby dla biednej Polski - aby NIK na bieżąco przyglądała się każdej ważnej decyzji? Wówczas korekta następowałaby natychmiast bez strat, bez kompromitującego rozgłosu i bez kosztownych procesów oskarżanych osób, które nie musiałyby się tłumaczyć ze swojej (niezamierzonej?) głupoty i z (nadmiernego!) poziomu jakości życia. A cóż nam po kolejnych spostrzeżeniach NIK i potwierdzeniach, że mądry Polak po szkodzie? Przecież o tym wiemy wszyscy od dziecka.
Znane są przypadki wyginięcia pewnych gatunków zwierząt z powodu wyjątkowo niesprzyjających warunków życiowych, które spadły na nie jak grom z jasnego nieba. Boję się zapytać - czy znane są narody, którym los zesłał nadmiernie powiększony gen głupoty? A może opisana głupota dotyka współczesnego homo sapiens, nie tylko naszych rodaków?
Proszę Państwa!
Niniejszym otrzymują Państwo opracowanie, w którym proponuję
ujednolicić pisownię po *c, s, z* oraz po *j* i samogłoskach,
tudzież na początku wyrazu, aby wyeliminować rozmaite podejście
do tematu przez (nawet) dostojne wydawnictwa naukowe. Ponadto -
propozycja jest w gruncie rzeczy uproszczeniem zasad, bowiem reguła
jest jedna i prosta (o czym w dalszym ciągu).
Dane
do opracowania zbierałem kilka tygodni, zaś samo opracowanie pochłonęło
kilkadziesiąt godzin, zatem oczekuję nie tylko przejrzenia tekstu,
ale jednak choćby refleksji i oceny mojej pracy.
Pan
Grzegorz Jagodziński, świetny polonista amator, wytknął
niekonsekwencje językowe spotykane w encyklopediach i podzielił się
swoimi spostrzeżeniami z zawodowymi polonistami. Niestety,
odpowiedzi są niezadowalające, wręcz zbywające. Dzięki niemu
zapoznałem się także z wieloma przykładami wyrazów podlegających
omawianym zasadom.
Może
najlepiej uczynili ci, co zorientowali się w polskojęzycznym bublu
(obecne zasady) i w ogóle nic nie odpowiedzieli? Ale takie
stanowisko przeczy ich naukowemu posłannictwu – równie dobrze słynni
astronomowie mogliby nie odpisywać na zarzuty dotyczące walącej
się teorii geocentrycznej.
Proszę
Państwa! Groteską jest nieudzielanie odpowiedzi miłośnikom języka
polskiego z powodu rzekomego (albo prawdziwego, co gorsza) obowiązku
odpowiadania wyłącznie osobom publicznym (firmy, urzędy,
uczelnie). Niech tak obstrukcyjnie czynią nadal państwowe językowe
instytucje, a na pewno wzrośnie zainteresowanie sprawami języka
polskiego wśród Narodu... Gdyby światowe organizacje
astronomiczne bojkotowały sugestie amatorów, to zapewne byłyby
rozwiązane albo poważnie wstrzymano by im dotacje. Bo współczesne
instytuty naukowe są także dla podatników, którzy interesują się
wieloma dyscyplinami niekoniecznie zawodowo.
Z
poważaniem
Mirosław Naleziński, Gdynia
PS Wiele nazwisk jest wymyślonych na potrzeby niniejszych wywodów, ale dzisiaj podano w mediach interesujące prawdziwe nazwisko *Cisarż* (leżące w kręgu naszych językowych rozważań; jest w internecie).
****************************************************************************************
Istnieją uznane słownikowe wyrazy - Czuwaszja oraz kwasziorkor. Czy odczuwamy dyskomfort na widok rozbieżności szj/szi? Problem jest wprawdzie marginalny, bowiem dotyczy grupy bodaj kilkunastu wyrazów, jednak wydaje się, że polonistom zabrakło czasu na pewnym sympozjum (sympozium?) i nie zadbali o przemyślaną pisownię... Zapewne również uznali znikomość i pomijalność zagadnienia wobec ogromu innych językowych problemów, z którymi im (oraz rodakom) przychodzi się zmagać.
Ponieważ Czuwaszja jest wyjątkiem (inne wyrazy o podobnej konstrukcji zawierają i zamiast j w omawianym szyku) poloniści wyjaśniają, że odbiegający od normy termin (według zasad powinien mieć postać Czuwaszia) został zatwierdzony przez komisję ustalającą nazwy geograficzne, i... przechodzą nad tym do porządku dziennego (jakby nigdy nic). Ta nonszalancja może przypominać hipotetyczne (całe szczęście) stanowisko dyrekcji banku emitującego banknoty, która na wieść, że ktoś wytwarza konkurencyjne środki płatnicze w ramach wolnych mocy produkcyjnych pomiędzy drukowaniem map a biletów kolejowych, odpowiedziałby - e tam, tak zadecydowała komisja geograficzna drukarni...
Owszem, w każdym języku bywają wyjątki od reguł, ale czy w omawianych przykładach jest to racjonalnie uzasadnione? Jeśli uznać, że językoznawcom zdarza się mimo wszystko podejmować rozsądne decyzje...
Obecnie obowiązują poniższe
zasady.
Jeśli w polskim wyrazie słyszymy spółgłoskę
[j],
to stosujemy literę j ("grupa j"):
- na początku wyrazu (Jan, jony),
- po samogłosce (brajl, mijać, spojler,
szejk, szyje wujek) [*1],
- po literze j (rubajjat, Chajjam)
[*2],
- po literach c (Francja), s
(Rosja), z (Azja);
albo stosujemy literę i ("grupa i"):
- po b (biały), ch (psychiatra),
d [*3] (diabliki), f (mafia), g (magia),
h (hiacynt), k (manikiur), l (talia),
m (natomiast), n [*4] (opinia), p
(spięcie), r (kariera), t (talia),
w (żywioł);
- po cz, ć, dz, dź,
dż, ł, ń, rz, sz, ś, ź,
ż [*5].
Nie podano przykładów w nawiasach dla przypadków,
które będą przedstawione w ramach proponowanego spojrzenia na
omawiany problem.
Nie znaleziono polskich wyrazów ze spółgłoską
[j] po literze ł [*6], po literach ć, ś
[*7], ź, po dwuznakach dz, dź, dż, rz
[*8] oraz po samogłoskach ą, ę, ó [*9], a
także po literach q, v, x [*10].
*1 - chyba że wpływ podziału wyrazu na sylaby
(A-i-da, ge-o-i-da), ale wówczas należy wymawiać
jednak [i] (nie [j]);
*2 - także wyrazy złożone (trójjęzykowość,
najjaśniejszy), co wydaje się oczywistym przypadkiem (Omar Chajjam,
XI - XII wiek, perski uczony i poeta; pisał rubajjaty -
wiersze);
*3 - chyba że po przedrostku (podjazd),
co wydaję się oczywiste;
*4 - wymowa [-ńja] (wyrazy [-ńa],
np. Gdynia, nie są tu rozpatrywane);
*5 - z powodu braku przykładów, ich
niejednoznaczności w interpretacji obecnej zasady albo na podstawie
istniejących przykładów (lodżia, welwiczia),
wymienione polskie litery oraz dwuznaki zaliczono do "grupy
i";
*6 - chyba że w wyrazach złożonych (półjawa),
co jest oczywiste;
*7 - jednak znaleziono (wajśja - członek
jednej z kast indyjskich);
*8 - znaleziono (erzjański), ale o
wymowie [r-z], zatem jest to wprawdzie ciekawy przykład,
jednak na... z;
*9 - ponieważ w "grupie j" wymieniono
samogłoski, zatem można zrezygnować z formalnego zapisu o typowo
polskich samogłoskach;
*10 - ponieważ q, v, x nie
są polskimi literami, zatem nie mogą tworzyć polskich wyrazów,
co zapewne jest oczywiste (choć nie dla wszystkich...).
RJP przyjęła uchwałę o
(rzekomo) poprawnej nazwie listu elektronicznego (e-mail,
potocznie mejl). Nie dość, że najzwyczajniej przepisano
angielskie słowo (co nie zawsze bywa karygodne, wszak radar),
to przyjęto je jako polskie, popełniając błąd, bowiem jeśli po
samogłosce słyszymy [j], to powinniśmy pisać j,
zatem poprawną formą może być (e)majl (a jeśli już ktoś
pragnie być potoczny na niższym szczeblu ważności wypowiedzi) - mejl.
Poloniści są zakłopotani, ponieważ nazwa Czuwaszja
zasadniczo (o czym zaraz) nie przystaje do reguły pisania j
po c, s, z. Powinno być Czuwaszia, ale
prawdopodobnie mylnie (a dosłownie!) zinterpretowano zapis "po
z", wszak przed literą z mogą przecież
znajdować się jakiekolwiek inne litery, w szczególności
litera... s, i... w ten sposób powstała nazwa Czuwaszja,
która literalnie spełnia jednak językową zasadę! Zapewne to
przypadek zrządził, ale właśnie ta nazwa powinna być wzorcem
dla innych haseł o równie dyskusyjnej pisowni!
Ponieważ przed literą z mogą znajdować
się również litery c oraz r, przeto uzyskujemy
cztery dwuznaki (cz, dz, rz, sz), po których
należy pisać j w przypadku słyszenia [j] (według
mojej propozycji). Gwoli ścisłości, można byłoby dodać (raczej
żartobliwie) piąty przypadek - zz (np. bezzjawiskowość).
Propozycja, którą
niniejszym przedstawiam, polegałaby na przeniesieniu z "grupy
i" do "grupy j" wyrazów zawierających litery oraz
dwuznaki cz, ć, dz, dź, dż, ł,
ń, rz, sz, ś, ź, ż, również
litery samogłoskowe ą, ę, ó (co formalnie
już zapisano w "grupie j", jednak dla jasności warto
wyraźnie je wymienić).
Zakres stosowania j (jeśli słyszymy [j])
- ***na początku wyrazu, po samogłoskach, po literze j***
oraz po literach c, s, z, należy rozszerzyć
na podobne litery ć, ś, ź, ż oraz na
ł, ń, także na ą, ę, ó (choć
formalnie już je wymieniono jako samogłoski) oraz na dwuznaki związane
z literą z - cz, sz, rz i jej typowo polskimi
odmianami - dz, dź, dż.
Inaczej - jeżeli słyszymy [j] po
literach c, s, z oraz po wszystkich
charakterystycznych polskich literach i dwuznakach piszemy j
(w pozostałych przypadkach piszemy i). Dwuznak ch
jest związany z literą h, zatem zarówno po h, jak również
po ch, piszemy i, co można ująć krócej - po h
stawiamy i (wszak ch formalnie spełnia ten warunek).
Pokuśmy się o możliwie najkrótszą wskazówkę
stosowania j w powyższych przypadkach.
Po literach c, s, z oraz po
wszystkich dwuznakach zawierających te litery i po wszystkich
specyficznych polskich literach ą, ć, ę, ł,
ń, ó, ś, ź, ż.
Jeszcze krócej? Po literach c, s, z
oraz po (wszystkich) typowych polskich literach ą, ć,
ę, ł, ń, ó, ś, ź, ż.
Chyba krócej nie uda się opisać omawianego zalecenia według
nowej propozycji.
Komentarz - jeśli "po literach c, s,
z", to powyższy zapis zawiera przypadki cz, sz,
dz, rz (niezależnie od wymowy [r-z] lub [ż]);
jeśli "po typowych polskich literach ą, ć, ę,
ł, ń, ó, ś, ź, ż",
to przecież także po dź, dż. Niewymienienie ch/h
nie zakłóca opisanej interpretacji.
Oczywiście, we wszystkich omawianych wariantach
proponowanych zasad, nadal obowiązuje zapis umieszczony pomiędzy
parą gwiazdek ***. Gwoli ścisłości - taki zapis powoduje niejako
podwójne wymienienie liter ą, ę, ó.
Jeśli ktokolwiek zechciałby utworzyć polski wyraz od niepolskiego słowa Alex, to np. Aleksja (nie Alexia). Podobnie - od słowa aqua, to np. akwia (nie aquia). Także - od słowa Casanova, to np. Kasanowia (nie Casanovia). Albowiem słowa uznawane za polskie nie mogą mieć owych trzech liter.
Gdyby na cześć cezarów
o imionach Gajusz/Gaius lub Juliusz/Iulius nazwano
pewne terytoria, to w naszym języku mielibyśmy Gajuszja
Gajuszji i Juliuszja Juliuszji (wszak Czuwaszja
Czuwaszji), nie zaś Gajuszia Gajuszii i Juliuszia
Juliuszii (nie Czuwaszia Czuwaszii).
Gdyby wielkie państwo w oryginale miało
brzmienie bardziej sz, niż s, to zamiast nazwy Rosja
Rosji mielibyśmy Roszja Roszji czy Roszia
Roszii, Roszjanie czy Roszianie?
Mamy słowa olimpiada, uniwersjada.
Kierując się względami estetycznymi, raczej nikt nie zaproponuje
nazw - jacuśiada, grzegorziada, lubiążiada, poznańiada,
zamośćiada, albowiem imprezy pod takim mianami mogą ponieść
fiasko finansowe. Ćwiczenie z teorii dla polonistów: a może właściwsze
byłyby nazwy - jacuśjada, grzegorzjada, lubiążjada,
poznańjada, zamośćjada?
Mamy także słowa mickiewicziana, sienkiewicziana.
Gdyby wybranemu obszarowi na cześć sławnego wieszcza
zaproponowano nadać nazwy Mickiewiczia Mickiewiczii oraz Mickiewiczja
Mickiewiczji, to druga para wydaje się właściwsza.
A na cześć pisarzy o nazwiskach: Foryś,
Grań, Jarmuż, Jażdż, Kopeć, Kniaź,
Kurz, Piędź mielibyśmy: foryśiana, grańiana,
jarmużiana, jażdżiana, kopećiana, kniaźiana,
kurziana, piędźiana, czy raczej: foryśjana, grańjana,
jarmużjana, jażdżjana, kopećjana, kniaźjana,
kurzjana, piędźjana? Przeto jednak mickiewiczjana
oraz sienkiewiczjana.
Wiele nazw stanów USA
zostało spolszczonych, jednak nie Georgia [dżordżja].
Gdyby ktoś zechciał tę nazwę przystosować do naszego języka
(nazywając kawiarnię w Polsce), to raczej Dżordżja, niźli
Dżordżia.
Calisia - łacińska nazwa naszego
prastarego miasta. Oczywiście, Kalisz to właściwa i
szanowana nazwa, ale potencjalnymi imionami są Kalisja Kalisji
albo Kaliszja Kaliszji spełniające polskie wymogi językowe
(jednak nie Kalisia Kalisii oraz Kaliszia Kaliszii).
Jeśli z jakichś powodów miałyby zostać zmienione nazwy albo
powstać inne, podobne do znanych, to jednak Apaczja Apaczji,
Harnaśja Harnaśji, Kambodżja Kambodżji, Notećja
Notećji, Olkuszja Olkuszji, Toruńja Toruńji, Tylżja
Tylżji, Zgierzja Zgierzji, Żmudźja Żmudźji
(nie Apaczia Apaczii, Harnaśia Harnaśii, Kambodżia
Kambodżii, Notećia Notećii, Olkuszia Olkuszii, Toruńia
Toruńii, Tylżia Tylżii, Zgierzia Zgierzii, Żmudźia
Żmudźii).
Stolica Indonezji to Dżakarta, która mogłaby
przyjąć postać Dżjakarta, ale przecież nie Dżiakarta.
Nazwę włoskiego miasta Perugia [perudżja]
można spolszczyć dwojako - Perugia [perugja] (Perugii)
albo Perudżja [perudżja] (Perudżji), przecież
nie Perudżia [perudżja] (Perudżii).
Na cześć sławnych naukowców są tworzone
odnazwiskowe matematyczne pojęcia. Nie ma językowych kłopotów z
terminem wronskian (operator Wrońskiego) w przeciwieństwie
do nazwy lagrangian (operator Lagrange'a). Większość słowników
zwyczajowo nie zamieszcza polskiego sposobu wymawiania tego hasła,
przeto można nawiązać do wymowy nazwiska w oryginale. Jednak hasło
to, czytane [lagranżjan] (z francuska), nie jest polskim słowem!
Aby uznać je za polskie, należałoby wymawiać je po polsku [lagrangjan]
albo ustalić pisownię w formie nie lagranżian, lecz lagranżjan
i takoż czytać. Podobnie jest z imionami Roger oraz Angelika
- można wymawiać je z angielska [rodżer, andżelika],
z francuska [rożer, anżelika] albo po polsku [roger,
angelika], i tylko w tych ostatnich przypadkach uznamy je za
polskie wyrazy. Oczywiście, Rodżer oraz Andżelika również
są polskimi imionami, ale już raczej nie tak atrakcyjnymi dla
rodziców i ich latorośli...
Jeśli polscy naukowcy o nazwiskach Będę,
Cisarż, Dadzą, Itó, Przybył, Szadź
zaproponują światu swe genialne operatory, które zechcemy nazwać
na ich cześć, to będziemy mieli będęjan, cisarżjan,
dadząjan, itójan, przybyłjan, szadźjan
(nie będęian, cisarżian, dadząian, itóian,
przybyłian, szadźian).
Od profesora Tyrania (Tyrań) mielibyśmy
hasło tyrańjan (nie tyrańian), zaś od profesora
Tyranii (Tyrania) - tyranian, przy czym wymowa mogłaby
być dwojaka - [tyrańjan] (Toskania [toskańja])
lub [tyrańan] (Terenia [tereńa]), ponieważ
wyraz tyrania możemy wymawiać dwojako, w zależności od
znaczenia (złowieszcza tyrania / dość tego tyrania).
Gdyby nazwę Fidżi chciano zmienić, to
raczej na Fidżja Fidżji niźli Fidżia Fidżii,
podobnie państwo na Madagaskarze to Malgasja Malgasji,
ewentualnie Malgaszja Malgaszji, ale nie Malgaszia
Malgaszii. Inguszetia to republika w Federacji
Rosyjskiej, ale moglibyśmy zaakceptować nazwę Inguszja
Inguszji, jednak nie Inguszia Inguszii.
Trudno znaleźć przykłady na inne wymienione
zakończenia, ale odwołajmy się do intuicji - jeśli wymyślono państwo
Utopia, to w powieści można byłoby wykreować państwo Sabotażja
Sabotażji (nie Sabotażia Sabotażii) lub Imażja Imażji
(nie Imażia Imażii), także Komentarzja Komentarzji
(nie Komentarzia Komentarzii). Istnieje język erzjański
[er-zjański] (podobnie [mar-znąć]), jednak gdyby
istniały inne dwa podobne słowa, w których rz [r-z]
byłoby zastąpione przez rz oraz przez ż (oba [ż]),
to nie zmienilibyśmy j na i - mielibyśmy erzjański/eżjański
[eżjański] (w obu przypadkach), nie erziański/eżiański.
Jest to argument, aby także po literze ż pisać j.
Dalej - czy hipotetyczne wyrazy pisalibyśmy eczjański, eszjański,
edzjański, edżjański, edźjański, ećjański,
eńjański, eśjański oraz ełjański, czy
jednak ecziański, esziański, edziański, edżiański,
edźiański, ećiański, eńiański, eśiański
oraz ełiański?
Gdyby od nazw geograficznych tworzono inne nazwy
(np. firm albo wyhodowanych kwiatów), to Warszawa - Warszawia,
Gdańsk - Gdańskia, Sopot - Sopocja
(albo Sopotia), ale Łódź - Łódźja Łódźji
(nie Łódźia Łódźii), Witeź - Witeźja Witeźji
(nie Witeźia Witeźii), nieprawdaż? Język polski ma
niewiele wspólnego z logiką, jednak nad pewnymi kwestiami można
się zadumać w sposób mimo wszystko... rozumny.
Viktor Babeº, sławny rumuński naukowiec, odkrył
chorobę zwierzęcą wywołaną przez pasożyty czerwonych krwinek.
Na jego cześć pasożyty nazwano po łacinie Babesia, zaś
wywoływaną przezeń chorobę - Babesiosis. Polskie obowiązujące
nazwy są niefortunne - babeszia babeszii oraz babeszioza,
a powinny brzmieć - babeszja babeszji oraz babeszjoza
lub babesja babesji oraz babesjoza.
W internecie można znaleźć zdania - Babesie
pasożytują w krwinkach. Babesie mają kształt rogalikowaty
(wymawiane zapewne [babesje], nie [babeśe]). Skoro już
mamy stworka nazwać po polsku, to raczej ta babesja, te
babesje, tych babesji lub babesyj.
Niektóre źródła podają polską nazwę babesioza, co jest
oczywistym błędem, bowiem w podobnych przypadkach stawiamy j
(nie i).
Niekiedy polskie nazwy niekoniecznie całkowicie
nawiązują do nazwy pierwotnej. Jest roślina z rodziny wiesiołkowatych
o łac. nazwie Fuchsia (od nazwiska Fuchs -
niemieckiego botanika). Po polsku fuksja fuksji, choć można
byłoby nazwać fuchsja fuchsji. Ten przykład mógłby być
argumentem dla nazw babesja, babesjoza, gledycja,
welwicja, które nieznacznie odbiegałyby od wymowy sławnych
nazwisk.
Roślina ozdobna (łac. Quassia) to kwasja
(gorzknia); mnogi dopełniacz kwasji lub kwasyj
(gorzkni). Mogłaby nazywać się kwaszja (kwaszji
lub kwaszyj) albo kwaszia (kwaszii lub kwaszij)?
Józef Warszewicz (polski podróżnik i botanik);
od jego nazwiska utworzono dwie nazwy storczyków - warszewiczia
warszewiczii oraz warszewicziella, choć powinno być - warszewiczja
warszewiczji oraz warszewiczjella.
Gleditsch (niemiecki botanik) dał imię
ozdobnemu drzewu (Gleditschia, Gleditsia), które u
nas znane jest pod nazwą glediczia glediczii, a powinno być
znane jednak jako glediczja glediczji lub gledyczja
gledyczji albo gledycja gledycji. Inna polska nazwa - iglicznia
igliczni.
Welwitsch (austriacki botanik); na jego cześć
nazwano afrykańską roślinę (łac. Welwitschia) o długim
korzeniu i niskim pniu, z którego wyrastają parometrowe liście.
Roślina jest u nas określana (w pierwszym członie) osobliwie
przedziwnie jako welwiczia osobliwa albo welwiczia
przedziwna. Kuriozalna roślina i takaż polska nazwa; powinna
brzmieć welwiczja albo welwicja (welwiczji/welwicji,
lecz nie welwiczii!).
Kryteria estetyczne nie są zbyt naukowe w rozważaniach
językoznawczych, ale welwiczia welwicziowce wyglądają
zabawnie i można zaryzykować opinię, że ustalenie pisowni słów
tego typu nie zostało przemyślane przez polonistów. Na wątpliwości
wyrażane wobec przyjęcia dziwacznych polskich słów do polskiego
słownika, mają oni zresztą gotową odpowiedź - nie poloniści
tworzą i akceptują słowa, ale użytkownicy. Nie sądzę, aby
takie dziwolągi były tworzone wyłącznie przez użytkowników bez
ingerencji fachowców od języka - tu wyraźniej widać językowe
niedopracowanie problemu...
Istnieje wiele imion żeńskich, które pochodzą
od nazw roślin, zwłaszcza kwiatów.
Takie imiona powinny być estetyczne w pisowni i miłe dla ucha.
Wyobrażam sobie nazwy Gledyczja Gledyczji i Welwiczja
Welwiczji, choć lepiej - Gledycja Gledycji i Welwicja
Welwicji, natomiast zupełnie nieładnie prezentują się w
pisowni - Glediczia Glediczii oraz Welwiczia Welwiczii.
Brak im polskojęzycznego (cokolwiek by to nie oznaczało) wdzięku.
Imiona Aleshia oraz Latashia w
polskim słowniku mogłyby przyjąć postać Aleszja Aleszji
oraz Lataszja Lataszji, przecież nie Aleszia Aleszii
oraz Lataszia Lataszii. Oczywiście, jedynie w oryginalnym
zapisie byłyby pożądane przez rodziców, bowiem ich "polski
wygląd" nie jest wystarczająco atrakcyjny, niezależnie od
wariantu, ale RJP wydałaby zgodę jedynie na zapis sz (nie sh).
Pewna choroba głodowa szerząca się wśród
dzieci w egzotycznych krajach to kwasziorkor. Encyklopedia
PWN (Onet) zamiast polskiej nazwy podaje jedynie angielską nazwę -
kwashiorkor (bez wymowy), ale po polsku nazwa ta powinna mieć
postać kwaszjorkor [kfaszjorkor].
Ferezja
to dawny wierzchni ubiór pochodzenia wschodniego, jednak z języka
tureckiego określany jest również jako feredżia feredżii,
choć powinien być raczej jako feredżja feredżji.
W baroku i renesansie - otwarty, ozdobny pawilon
z arkadami zamiast ścian; obecnie balkon wnękowy. Po włosku loggia.
Słowniki języka polskiego mają loggia [lodżja] (tej
loggii, tę loggię, tą loggią; te loggie,
tych loggii, tym loggiom). Zbyt egzotyczne, aby uznać
za polskie, zatem autorzy słowników zaproponowali coś bardziej
polskiego - lodżia [lodżja] (tej lodżii, tę
lodżię, tą lodżią; te lodżie, tych lodżii,
tym lodżiom). Ponieważ wydaje się to tylko polskawe,
przeto można omówić inne rozwiązanie - lodżja [lodżja]
(tej lodżji, tę lodżję, tą lodżją; te
lodżje, tych lodżji, tym lodżjom). Które są
najprzyjaźniejsze dla języka polskiego? A nieco już archaiczne
formy to dla porządku (kolejno) - tych loggij, lodżij,
lodżyj.
Urlop spędzany na wsi (dawniej) to po francusku villégiature
(z włoskiego villegiatura), ale po polsku powinno być wilegiatura
[wilegjatura] albo wileżjatura lub wiledżjatura.
Rozmaite terminy muzyczne można pisać według włoskich
oryginałów, jednak w przypadku spolszczenia należy przyjrzeć się
wybranym hasłom.
Szybkie kolejne wykonanie dźwięków akordu to
po włosku arpeggio, ale w naszym języku powinno być arpedżjo
arpedżjów (nie arpedżio arpedżiów).
Bardzo wolne tempo, albo utwór (lub jego część
w tym tempie) to po włosku adagio, ale po polsku powinno być
adadżjo adadżjów (nie adadżio adadżiów).
Nutka przejmująca akcent nuty głównej to po włosku
appogiatura, ale po polsku powinno być apodżjatura
(nie apodżiatura).
Jeden ze sposobów kształcenia słuchu
muzycznego to solfeż z języka francuskiego albo po włosku solfeggio,
jednak po polsku powinno być solfedżjo solfedżjów (nie solfedżio
solfedżiów).
Wykorzystywanie różnic kursów papierów wartościowych
to po francusku agiotage, ale po polsku powinno być ażjotaż
(nie ażiotaż).
Procentowa nadwyżka kursu papierów wartościowych
ponad ich wartość nominalną to po francusku agio, ale po
polsku powinno być ażjo (nie ażio).
Spadek kursu dewiz lub papierów wartościowych
poniżej ich wartości nominalnej to po włosku disaggio, ale
po polsku powinno być dyzażjo (nie dyzażio).
Owe dwa znaczenia mogłyby przyjąć nazwy dyz(ażja)
dyz(ażji), ale przecież nie dyz(ażia) dyz(ażii).
Nie znaleziono słów ze spółgłoską [j]
po literze ł (oczywiście poza złożonymi wyrazami, np. półjawa).
Od wyrazów Bajkał, Hucuł, oryginał zapewne
utworzymy Bajkalia, Huculia, Oryginalia,
ale od ił, karzeł, orzeł, Paweł, pył,
jednak - Iłja, Karzełja, Orzełja, Pawełja,
Pyłja. Owszem, raczej nikt tak nie określi większych
obszarów na mapach, ale niewielkie prywatne terytoria? Dlaczegóż
by nie? Ale przecież nie - Bajkałia, Hucułia, Oryginałia;
Iłia, Karzełia, Orzełia, Pawełia, Pyłia.
Jest to chyba argument na zastosowanie po ł jednak j,
niźli i. Jeśli właściciel zgłosi taką (lub podobną)
nazwę do zarejestrowania w urzędzie, to jaką otrzyma decyzję?
Zapewne najpierw skierują dziwnego petenta do RJP. I jakie będzie
wówczas rozstrzygnięcie?
Po powyższych rozważaniach -
proponuję pisać j
po wszystkich typowo polskich literach
i (jak do tej pory) - na początku wyrazów,
po literach samogłoskowych podstawowych (a, e, i,
o, u, y), po literze j oraz po literach c,
s, z.
Przykłady istniejących wyrazów utwierdzają w
przekonaniu, że zasady regulujące omawiane zagadnienie nie są
jasne, wyrazy o tym samym znaczeniu bywają pisane w rozmaitych
wariantach (i to w poważnych wydawnictwach), a chyba najważniejsze
- dyskutowany obszar jest wprawdzie marginalny, jednak konieczny do
opanowania przez polonistów, dziennikarzy, specjalistów, skrablistów,
krzyżówkowiczów oraz... dyktandowiczów.
Poloniści to uczeni ludzie, którzy nie tylko
powinni notować słowa polskie oraz ich częstość występowania,
ale także sugerować rozwiązania w przypadku obecności paru
wariantów oraz wskazywać właściwe modele w przypadku całkowicie
hipotetycznych rozważań, wszak wiele słów powstaje na użytek
blogów, bajek, opowiadań, także z okazji mnożenia sie firm, których
twórcy mają dylematy podczas wymyślania nazw (były problemy z
nazwą Narnia - Narni czy Narnii). I w takich
przypadkach należy doradzić reprezentując jednak rozsądny punkt
widzenia.
Przedstawiona propozycja wydaje się czytelna,
logiczna, przekonująca, rozsądna i co ważne - podana reguła jest
chyba najłatwiejsza do zapamiętania: po wszystkich literach
charakterystycznych dla naszego języka piszemy j (poza
oczywistymi do tej pory przypadkami oraz kiedy słyszymy [j],
ponieważ taki problem był omawiany w niniejszej pracy).
Kwestie estetyczne nie są kryteriami naukowymi,
ale w omawianych przykładach - z punktu widzenia wrażliwości na
harmonię naszego języka (cudzoziemcy odczuwać będą z
perspektywy własnego języka) - właśnie estetyka może być
elementem przeważającym przy skłanianiu się ku przedstawionej
propozycji.
Wysłano 15 sierpnia 2006 do Rady Języka Polskiego oraz do
Towarzystwa Miłośników Języka Polskiego.
AKTUALNOŚCI
LIPCOWE MIROSŁAWA NALEZIŃSKIEGI
AKTUALNOŚCI
STYCZNIOWE MIROSŁAWA NALEZIŃSKIEGI
i przechodzimy na 2005r
AKTUALNOŚCI
GRUDNIOWE MIROSŁAWA NALEZIŃSKIEGI
AKTUALNOŚCI
LISTOPADOWE MIROSŁAWA NALEZIŃSKIEGI
AKTUALNOŚCI
PAŹDZIERNIKOWY MIROSŁAWA NALEZIŃSKIEGI
AKTUALNOŚCI
WRZEŚNIOWE MIROSŁAWA NALEZIŃSKIEGI
AKTUALNOŚCI
SIERPNIOWE MIROSŁAWA NALEZIŃSKIEGI
AKTUALNOŚCI
CZERWCOWE MIROSŁAWA NALEZIŃSKIEGI
AKTUALNOŚCI
MAJOWE MIROSŁAWA NALEZIŃSKIEGI
AKTUALNOŚCI
KWIETNIOWE MIROSŁAWA NALEZIŃSKIEGO
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia
i wiele innych w kolejnych działach wydawnictwa:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.