opublikowano: 12-07-2012
USA v. Richard Nixon, Prezydent US sygnatura 418 U.S. 683/1974 - z cyklu fakty i mity o Ameryce...
38 lat temu, w lipcu 1974
r. Sąd Najwyższy USA wydal jeden z najważniejszych wyroków ubiegłego
stulecia w sprawie Stany Zjednoczone v. Nixon. Dwa tygodnie później Nixon wsiadł do
helikoptera na lądowisku w Białym Domu. Opuszczał to miejsce na zawsze jako
pierwszy prezydent USA, który zrezygnował z urzędu.
Ale najpierw musimy się cofnąć do czerwca
1972r, kiedy to 5 mężczyzn
zaopatrzonych w aparaty fotograficzne i pluskwy do podsłuchu aresztowano wewnątrz
centralnej kwatery Komitetu Wyborczego Partii Demokratycznej w kompleksie
biurowym Watergate w Waszyngtonie. Szybko okazało się, że włamywacze
pracowali, bezpośrednio lub pośrednio, dla Komitetu Wyborczego prezydenta
Nixona. Sam prezydent i przywódcy
jego kampanii wyborczej zaprzeczyli, aby mieli jakikolwiek związek z
“niefortunnym” incydentem.
W 1973 roku Komisja Senatu rozpoczęła dochodzenie i
okazało się, że najwyżsi członkowie administracji Nixona byli zaangażowani w zamiatanie pod
dywanik i włamania i wielu innych działań niezgodnych z prawem. Stwierdzono również,
że Nixon zainstalował w kilku pomieszczeniach Białego
Domu, w tym w Oval Office system nagrywający audio, który
automatycznie zapisywał wszystkie jego rozmowy z doradcami i innymi osobami.
Specjalny prokurator Archibald Cox. wyznaczony do badania
afery Watergate wystąpił z wnioskiem o zabezpieczenie i przekazanie mu taśm
audio z systemu nagrywającego
w Białym
Domu. Nixon odmówił wydania nagrań,
twierdząc, że są one chronione z mocy przywileju prezydenckiego (executive privilege) i zwolnił Coxa. To wywołało burzę w
Waszyngtonie i doprowadziło do rozpoczęcia przez Kongres procedury impeachment
przeciwko prezydentowi.
Nixon ostatecznie wydał
kilka taśm, następnemu
specjalnemu prokuratorowi Leonowi Jaworskiemu, ale część nagrań została z
nich usunięta. Jaworski zwrócił
się do sądu
o nakazanie prezydentowi wydania nagrań. Distric
Court nakazał prezydentowi oddanie nagrań Jaworskiemu. Nixon odwołal się. Sąd
II instancji podtrzymał decyzję I instancji.
Nixon nie dał za wygraną i sprawa znalazła się w Sądzie
Najwyższym Stanów
Zjednoczonych.
W imieniu USA występowali specjalni prokuratorzy Leon Jaworski i
Philip Lacovara.
W imieniu prezydenta Nixona,
James st. Clair, adwokat z Bostonu.
Jaworski i Lacovara stali na stanowisku, iż
uprawnienia prezydenta do powoływania się na przywileje władzy wykonawczej - executive privilege – jest w tej konkretnej sytuacji bezprawne,
albowiem przywileje te nie są absolutne, a nagrania stanowią ewidencję w toczącej
się sprawie
karnej. Prezydent
nie może powoływać się
na żadne prawa i przywileje, jeżeli wiąże się to z pozbawieniem sądu
dostępu do dowodu w postępowaniu karnym. Jest to spór konstytucyjny i winien
być rozstrzygnięty przez sąd.
St. Clair twierdził, iż z konstytucyjnego trój-podziału
władz wynika uprawnienie prezydenta
do decydowania, czy podzieli się informacjami, które posiada z innymi władzami,
czyli z władzą ustawodawczą – Kongresem i Senatem i władzą sadowniczą.
Ponadto, St. Clair twierdził iż
ten przywilej jest absolutny, a co najważniejsze - to prezydent i tylko
prezydent determinuje, jak istotne są te informacje dla bezpieczeństwa państwa
i zachowania ich w tajemnicy, lub też
nie. Spór ten powinien być rozwiązany w ramach władzy wykonawczej, a nie
przez sądy.
8 lipca 1974r., Przewodniczący Sądu Najwyższego
Stanów Zjednoczonych Warren Burger otworzył sprawę. Publiczność koczowała
pod sądem od trzech dni, mając nadzieję na dostanie się na salę i
uczestniczenie w tej historycznej rozprawie, którą nazwano ‚Sprawą nagrań
Watergate“. Ale w historii SN USA jej
poprawna nazwa to - Stany Zjednoczone Ameryki
versus Richard Nixon, Prezydent Stanów Zjednoczonych sygnatura
418 U.S. 683/1974.
Sędziowie słuchali argumentów o uprawnieniach i
obowiązkach konstytucyjnych i
obywatelskich prezydenta. Z jednej strony Jaworski i Lacovara stali na
stanowisku, iż prezydent jest jak każdy inny obywatel i jest zobowiązany jak
każdy obywatel udostępnić sądowi ewidencję w sprawie karnej. Z drugiej
strony St.Clair argumentował, iż konstytucja daje prezydentowi uprawnienia na
mocy przywilejów władzy wykonawczej - executive privilege - do odmowy
udostępnienia tej ewidencji tak sądom jak i Kongresowi i Senatowi.
Pierwszy przedstawiał argumenty Leon Jaworski, legendarny adwokat z Texasu,
były przewodniczący
American Bar Association.
Jego zdaniem cała sprawa sprowadza się do jednej fundamentalnej kwestii
– kto jest upoważniony do interpretowania zapisøw w Konstytucji?
Odmawiając wydania ewidencji w sprawie kryminalnej, prezydent powołuje się
na Konstytucję. Oczywiście prezydent może mieć rację w swojej interpretacji
prowizji Konstytucji, ale też może być w błędzie. I jeżeli jest w błędzie,
kto ma prawo powiedzieć mu, że jest w błędzie? I jeżeli jest w błędzie i
nie ma nikogo, żeby mu to powiedzieć, to będzie on kroczył błędną drogą.
Co wtedy się stanie z naszym rządem, z Konstytucją i z państwem?
Jego zdaniem, konstytucyjne podstawy formowania rządu są śmiertelnie
zagrożone, jeżeli prezydent, każdy prezydent może powiedzieć, że to co
Konstytucja mówi to jest to co on mówi i robi,
i nawet Sąd Najwyższy nie może mu powiedzieć, że jest inaczej.
Sędzia Potter Stuart przerwał Jaworskiemu:
Stuart - Zgodnie z prawem, jeżeli (prezydent) ma rację, to on jest
jedynym arbitrem i zwraca się do sądu o
potwierdzenia jego interpretacji.
Jaworski - Tak, ale mój
argument jest inny - jeżeli ( prezydent) jest uważany za jedynego sędziego i
jest w błędzie w swojej interpretacji, to będzie ten błąd kontynuował.
Stuart – No dobrze, to wtedy ten sąd powie (prezydentowi), że jest w błędzie.
Jaworski – Myślę, że to jest właśnie sedno tej sprawy, czy nie tak?
W tym miejscu zabrał głos sędzia Burger
Burger – Czy nie jest prawdą, że prezydent oddał
tę sprawę w nasze ręce, podobnie jak ty?
Jaworski – Jak tak tego nie widzę. Panie Przewodniczący, moim zdaniem mówiąc
uczciwie, pozycja prezydenta jest taka, że mówi
„ Konstytucja tak mówi i nikt mi nie będzie interpretował
Konstytucji“. Jak dotąd prezydent twierdzi, że tylko on jest odpowiednim i
jedynym interpretatorem Konstytucji.
Następnie Jaworski przypomniał sądowi o reakcji społeczeństwa i
Kongresu na zwolnienie specjalnego prokuratora Coxa przez Nixona. I dalej w
swojej argumentacji doszedł do punktu, kiedy sędzia Stuart przerwał mu
ponownie.
Stuart – Czy chcesz nas teraz przekonać, że w ogóle nie istnieje coś
takiego jak executive privilege?
Jaworski – Nie,
Stuart – Tak też myślałem.
Jaworski – Nie, ale chciałem podkreślić, że taki przywilej nie ma żadnego
umocowania w Konstytucji.
Stuart – Czy w takim razie, jeżeli w ogóle, uważasz, iz ma gdzieś
umocowanie, może umocowanie w zwykłym prawie.
Sprawa ta dotyczy przywilejów i podkreślam, że przywilejów w bardzo wąskim
zakresie, sprowadza się do bardzo wąskiego i bardzo istotnego problemu. …czy
prezydent w toczącej się sprawie karnej może odmówić udostępnienia sądowi
ewidencji, powołując się tylko na
fakt, że jest to tajemnica komunikacji wynikająca z uprawnień
konstytucyjnych…Nie sugerujemy, że executive privilege nie powinien byç
brany pod uwagę. Uważamy, że wręcz
przeciwnie, iż jest to problem, który
Wysoki Sąd powinien rozstrzygnąć. Ale końcowa decyzja nie będzie zależała
od tego czy jest ten przywilej absolutny, czy ma umocowanie w Konstytucji, czy
nie daje komuś jakiś praw, czy nie
upoważnia kogoś, czy nie upoważnia nawet Wysokiego Sądu do pochylenia się
nad tym. Ponieważ, jeżeli to sądy są upoważnione do ostatecznej i wiążącej
interpretacji zapisów Konstytucji i mogą zmusić nawet Kongres do działania
zgodnie z zapisami Konstytucji, to jest oczywistym, że nie powinny mieć
mniejszych kompetencji orzekając o konstytucyjnych prawach prezydenta.
James St.Clair - Mój kolega
(dosłownie - learned brother) widzi sprawę z bardzo tradycyjnego
punktu widzenia, to znaczy jest to próba specjalnego prokuratora
uzyskania czegoś, co uważa on za ewidencję w postępowaniu karnym i
jego obowiązkiem jest uzyskanie tej ewidencji. Przy czym, ani razu nie wspomniał
o bardzo istotnym szczególe... związku tego żądania z procedurą
impeachment prowadzoną w Izbie Reprezentantów.
Dalej St.Clair argumentował, że jest oczywistym, iż nagrania te będą użyte
w tej procedurze. A przecież sądy są wykluczone z udziału w
procedurze impeachment. Tymczasem specjalny prokurator wciąga sąd w tę
procedurę, żądając udostępnienia nagrań.
Sędzia Thurgood Marshall – Co jest na tych taśmach, co może być użyte
w impeachment?
St. Clair – Jeżeli Wysoki Sąd pozwoli, Kongres wnioskował o te
nagrania.
Marshall - ja nie wiem co te taśmy zawierają. Domniemam, że ty wiesz?
St.Clair – Nie, nie wiem.
Marshall – Ty też nie wiesz. W takim razie skąd wiesz, że powinny być
objęte przywilejem odmowy?
St.Clair – Wiem, że są to nagrania rozmów prezydenta z jego
doradcami.
Marshall - Czyli, ( dla ciebie)
nie ma znaczenia czego dotyczą?
St.Clair – Nie ma znaczenia czego dotyczą.
Tutaj wtrąca pytanie sędzia Burger.
Burger – Czy specjalny prokurator nie twierdzi, że dotyczą one wszystkie
jednego tematu?
St.Clair – Tak twierdzi, ale przecież nie może tego dowieść. Nie może
dowieść, że dotyczą one kwestii Watergate. Ja twierdzę, ze prezydent
powinien decydować i jest to polityczna kwestia – co udostępnić Izbie.
Marshall – oh!? Więc Kongres może je ewentualnie otrzymać, prezydent może
je posiadać, a jedyni ludzie, którzy nie mogą ich zobaczyć to są sądy?
St.Clair- Sąd
ma rozpatrzyć, kwestię żądania przez specjalnego prokuratora ewidencji. ...
Sędzia Mrshall chciał się dowiedzieć, czy prezydent zastosuje sie do
decyzji tego sądu.
Marshall – A więc jednak pozostawiasz
decyzję temu sądowi?
St. Clair – W jakimś sensie.
Marshall – A w jakim sensie?
St. Clair – W takim sensie, iż sąd jest zobligowany przestrzegać prawa.
Dobrze? Prezydent ma natomiast konstytucyjny obowiązek wypełniania swojej
funkcji.
Marshall –Zwracasz się więc do tego sądu, aby
zdeterminował czy przywileje mogą być zastosowane w tej sprawie czy nie?
St. Clair - Dobrze... pytanie
jest jeszcze bardziej zawężone. Czy przywilej, co mój kolega podważa -
jest absolutny?
Marshall – Ja się pytałem o „tę sprawę“! Czy można to jeszcze
bardziej zawężyć?
St.Clair – Nie, Wysoki Sądzie.
Marshall – Dobrze, zgadzasz się więc, że to jest kwestia, którą sąd
ma rozważyć, czy więc oddajesz tę sprawę sądowi do rozpatrzenia?
St.Clair – Ta sprawa została przedstawiona temu sądowi do rozważenia
zgodnie z prawem. Prezydent natomiast jest zobligowany zapisami
Konstytucji.
Marshall – Czy zwracasz się do tego sądu o wydanie orzeczenia?
St. Clair – Jeśli chodzi o literę prawa – tak.
Tu nie wytrzymał Przewodniczący SN.
Burger – Gdyby tak nie było, nie bylibyśmy tutaj, czy nie tak?
St. Clair – Ja nie jestem tutaj z własnej woli... To jest sprawa do
rozwiązania przez władzę wykonawczą ( prezydenta). Nie było żadnej
umowy pomiędzy władzą wykonawczą
(prezydentem), a władza
ustawodawczą ( Kongres) jeśli
chodzi o ewidencję ( St. Clair
usiłuje przekonać sąd, że specjalny prokurator L.Jaworski nie miał
nawet podstaw – brak uzgodnień z prezydentem – aby żądać udostępnienia
nagrań, jako ewidencji) Jeśli chodzi, o tę ewidencję
- nie jest rolą sądu, aby decydować, jaka ewidencja ma być
zaprezentowana w postępowaniu przed władzą ustawodawczą.
Sędzia Stewart – Więc twój argument jest taki – to jest
interesujący i ważny problem
do rozwiązania przez politologów, a także interesujący i ważny problem
prawa konstytucyjnego i w ogóle prawa, tyle tylko, że twój klient sam pozbawił
się tych argumentów w momencie powołania specjalnego prokuratora.
St. Clair – Być może jest to prawda, z wyjątkiem faktu, że nie
upoważnił specjalnego prokuratora do decydowania, czy jego ( nagrane)
rozmowy są tajemnicą czy też nie. Ten sąd nie ma jurysdykcji w
rozstrzyganiu sporu, czy ta ewidencja powinna być wydana czy nie, ponieważ
zaangażowanie sądu byłoby zaangażowaniem po stronie prokuratora.
Adwokat sprowokował sędziego Marshalla ponownie.
Marshall – Czy ten sąd może ocenić co jest ewidencją w postępowaniu
karnym, czy też nie?
St. Clair – Może, proszę Wysokiego Sądu, jeżeli to dotyczy trzeciej
strony, ale nie powinien być zaangażowany w procedury oskarżania przez władze
ustawodawczą.
Marshal – Moje pytanie dotyczyło tylko kwestii czy wniosek taki może być
rozpatrzony przez sąd. I wniosek ten był rozpatrzony przez sąd niższej
instancji. Prawda?
St.Clair – Tak, proszę Wysokiego Sądu.
Marshall – (rozpatrzony) troszkę zgodnie z prawem?
St. Clair – całkowicie zgodnie z prawem.
Marshall – O czy więc ma decydować ten sąd?
St. Clair – Ale ja wystąpiłem o skasowanie tej decyzji.
Marshall – Więc, o czym ma decydować ten sąd?
St. Clair – Odmowa skasowania tej decyzji
prze sąd apelacyjny jest jedną z kwestii, którą ma rozpatrzyć sąd.
Marszall –Nie jest to jedna z kwestii, ale jedyna kwestia – czy
wniosek o wydanie ewidencji powinien być uznany czy nie?
St. Clair – Pytanie jest, czy ten wniosek jest zgodny z prawem.
Marshall – Racja
St. Clair – Sędziowie popełniają błędy, tak jak i prawnicy i nawet
prezydenci. Moje stanowisko jest takie, że władza wykonawcza ...
Marshall – Rola władzy wykonawczej, jak
ja rozumiem twoje argumenty, to tutaj - czy wydać dobrowolnie specjalnemu
prokuratorowi ewidencję. Ale my już jesteśmy dalej. Prezydent nie wydał
dobrowolnie ewidencji. Jesteśmy teraz w punkcie, kiedy specjalny prokurator zwrócił
się do sądu, żeby
orzekł, czy prezydent ma wydać nagrania, czy nie jest to trochę dalej, niż
rozważania czysto polityczne, co może prezydent?
St. Clair – Uważamy, że sąd nie miał prawa pomagać ( Jaworskiemu) i
decydować co prezydent zaoferuje jako ewidencję.
Dalej argumentując, twierdził jeszcze raz, iż prezydent został wybrany i
w oparciu o zapisy Konstytucji i jego prawa, obowiązki i odpowiedzialność mają
umocowanie w Konstytucji i powtórzył argumenty przytoczone powyżej.
Ostatnie słowo po stronie Stanów Zjednoczonych wygłosił Philip Lacovara.
Lacovara - Założenie, że ponieważ w Kongresie toczy się procedura
impeachment, to „jakoś“ czyni
nasze żądanie nie podlegającym jurysdykcji sądów – a politycznym żądaniem
– jest niesamowite i oburzające. Nie jest ono poparte żadnym konstytucyjnym
przepisem, ani żadnym orzeczeniem tego sądu.
To jest postępowanie sądowe w sprawie kryminalnej, przed sądem
federalnym. Wniosek dotyczy ewidencji, która będzie wykorzystana w sądzie,
podczas procesu, który rozpoczyna się 9 września. (ten) Sąd, nie może
uchylić się od przyznania, że jest to sprawa sądowa o doniosłych
konsekwencjach dla kraju. I sprawa ta nie ma nic wspólnego z procedurą
impeachment. To jest konstytucyjny proces, który trwa. A tutaj chodzi o
zastosowanie zwykłego, tradycyjnego i wręcz prozaicznego wniosku
o uzyskanie ewidencji w sprawie karnej.
Następnego dnia cały skład Sądu
Najwyższego, (oprócz chorego najmłodszego członka – sędziego Wiliama
Rehnquista) ośmiu sędziów, zebrało się na naradę. Pod gmachem sądu tysiące
Amerykanów oczekiwało na decyzję.
Sędziowie zgodzili się z St. Clair, iż Konstytucja daje prezydentowi
przywileje. Ale zgodzili się też z Jaworskim, ze te przywileje są limitowane,
a nie absolutne i muszą być, jeżeli zachodzi taka potrzeba, poddane
weryfikacji władzy sądowniczej. Decyzja była jednogłośna – prezydent musi
oddać wszystkie taśmy sądowi.
Sąd zadecydował, ale czy prezydent będzie respektował tę decyzję –
pytali Amerykanie. Nixon po usłyszeniu decyzji SN wybuchł i zapowiedział, że
nie uznaje wyroku SN i nie odda nagrań. Było jednak już za późno. Trzy dni
później Komisja Sprawiedliwości
Kongresu głosowała za impeachment prezydenta - „utrudnianie wymiaru
sprawiedliwości“. 8 sierpnia
prezydent złożył swoją rezygnację.
Uzasadnienie decyzji SN USA
napisał Przewodniczący Warren Burger.
W uzasadnieniu podkreślił, iż ani doktryna trój-podziału władzy, ani
potrzeba objęcia tajemnicą komunikacji prezydenta z jego doradcami nie może
być podstawą absolutnego i arbitralnego immunitetu prezydenta przed
jakimkolwiek postępowaniem sądowym w jakichkolwiek okolicznościach. Generalne
powoływanie się na powyższe musi ustąpić przed przed zademonstrowaną,
konkretna potrzebą ewidencji w toczącej sie konkretnej sprawie karnej.
Pięciu mężczyzn zostało skazanych za włamanie w
budynku Watergate, wraz z nimi E. Howard Hunt, Jr, były doradca Nixona i G.
Gordon Liddy, adwokat Komitetu Wyborczego. Nagrania z Białego
Domu były
ewidencją w sprawie.
AP
Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY PRAWA"
- Niezależne Czasopismo
Internetowe redagowane jest przez dziennikarzy AP
i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA
SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH
INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST
ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być
ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie
dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska,
zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób.
Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
Komentowanie nie jest już możliwe.