opublikowano: 26-10-2010
Głos
na sesji panelowej: „Profesor Walerian Pańko – w XV rocznicę śmierci”,
11.12.2006, Uniwersytet Śląski w Katowicach.
7 października 1991 roku na trasie szybkiego ruchu Warszawa-Katowice na wysokości
Piotrkowa Trybunalskiego w tragicznym
wypadku samochodowym
zginął urzędujący prezes Najwyższej Izby Kontroli prof. Walerian Pańko.
Oficjalna wersja przyjęta w śledztwie i w
wyroku sądu brzmiała,
iż przyczyną wypadku była wina kierowcy,
oficera BOR-u,
którego samochód miał zaczepić tylnym kołem o krawężnik,
co spowodowało, iż został wyrzucony na
przeciwny pas jezdni, gdzie w jego tył
uderzył jadący z przeciwka BMW. Kierowca rządowej lancii został
skazany na trzy lata w zawieszeniu.
Tymczasem w blisko rok po tragicznym wypadku ukazał się wywiad w jednym
z tygodników [„Tajemnica.
Rozmowa z Urszulą Pańko, wdową po tragicznie zmarłym prezesie Najwyższej
Izy Kontroli Walerianie Pańko,
tygodnik
„TAK”,
nr 27 [32], 18 września 1992] z jedynym świadkiem,
który przeżył wypadek, żoną prezesa NIK
Urszulą Pańko. „Zawsze
będę
twierdzić - mówi w nim U. Pańko -
że nie był to zwykły wypadek, a jadące BMW, które przecięło nasz samochód
na pół, to był po prostu palec Boży. Pamiętam, że zanim doszło do
zderzenia jakaś nadprzyrodzona siła zerwała nasz samochód
i poprzez pas zieleni pędziliśmy prosto, aby zderzyć się ze ścianą
wiaduktu. Wcześniej zanim samochód wypadł z autostrady, usłyszałam jakieś
dziwne huki, coś w rodzaju wybuchów. Nie
jechaliśmy z oszałamiającą prędkością, ponieważ
kierowca zamierzał dopiero co wyprzedzić ciężarówkę.
W tym momencie zarzuciło nasz samochód, z jednoczesnym nieprawdopodobnym
hukiem”.
Dodajmy, iż śmierć prezesa NIK, jednego z najwyższych urzędników polskiego państwa nastąpiła na dwa dni
przed planowanym wygłoszeniem przez niego w
Sejmie RP wystąpienia na temat zakończonej
przez NIK kontroli nieprawidłowości w Funduszu Obsługi Zadłużenia
Zagranicznego, która to sprawa dziś
nazywana jest tzw „aferą FOZZ”.
W tym samym cytowanym wywiadzie U. Pańko
stwierdziła - „Mnie
(…) bardzo martwiły stany depresyjne u męża.
Okazało się, że nawet zaczął się leczyć. Nie wiedziałam również
o tym, że mój mąż otrzymywał mnóstwo anonimów
i listów z pogróżkami. Listów tych niestety nie odnalazłam …”.
Ponad dwa miesiące wcześniej 18 lipca 1991 roku
zmarł nagle na zawał serca
podwładny prezesa NIK, odkrywca mechanizmu działania FOZZ starszy
inspektor NIK Michał Tadeusz Falzmann. W
trakcie kontroli FOZZ jako inspektor NIK był obiektem nieustannych pogróżek, nacisków
szantaży aż po anonimowe
groźby śmierci. Jeszcze w kwietniu roku 1991 w jego dzienniku pod datą
21 kwiecień znalazł się zapis: „Dalsza
praca to osobiste śmiertelne niebezpieczeństwo. Szans na sukces nie widzę żadnych”.
(„Wspomnienie o Michale Tadeuszu Falzmanie. Niezwykła jest zwykłość”,
Małgorzata Konopczyńska-Dakowska, „Nowe
Życie”, Dolnośląskie Pismo katolickie, nr 2 (269), luty 1997).
M. Falzmann odkrył gigantyczną, systematyczną i zorganizowaną grabież finansów kraju dzięki operacjom na polskich
długach sięgającą czasów PRL-u, a kontynuowaną w sposób wzmożony
po 1989 roku głownie w oparciu o to co prof.
Jerzy Przystawa nazwał „złamaniem parytetu stóp procentowych”, a
co ja nazywam „oscylatorem Balcerowicza”. Ów
„oscylator Balcerowicza” polegał na wykorzystaniu różnicy
pomiędzy bardzo wysokim oprocentowaniem kont złotówkowych
w warunkach inflacji i polityki aprecjacji złotówki, a relatywnie bardzo niskim
oprocentowaniem kont walut obcych. Umożliwiało to, zwłaszcza z początkiem
lat 90 w sytuacji wprowadzenia w ramach tzw. „planu Balcerowicza” sztywnego
kursu dolara w stosunku do złotówki, olbrzymią spekulację.
Polegała ona na zamianie walut obcych na złotówki i lokowaniu ich na
bardzo wysoko oprocentowanych kontach złotówkowych, a następnie na zamianie
na waluty obce z olbrzymim zyskiem. M. Falzmann nazwał to „rabunkiem
finansów państwa”.
Sama zaś działalność Funduszu Obsługi Zadłużenia
Zagranicznego była tylko fragmentem szerszej całości, choć fragmentem
istotnym. Jej sednem było nigdy nie ujawnione przed szeroką opinią
publiczną jej „drugie dno” w postaci wykorzystywania
około 1 mld dolarów FOZZ do walutowych operacji spekulacyjnych, umożliwiających
wyprowadzanie głównie poprzez system bankowy pieniędzy i drenowanie
gospodarki kraju. W ten sam zresztą sposób nigdy nie ujawniony przed opinią
publiczną p. Bagsik z p. Gąsiorowskim
wyprowadzili w ramach tzw. „afery Art. B” w ciągu zaledwie
roku czasu z polskiego systemu bankowego 480 mln dolarów.
Na podstawie zgromadzonych przez M. Falzmanna od 1989 roku materiałów,
kiedy to pracował jeszcze jako inspektor kontroli skarbowej w Warszawie, 2
czerwca 1991 r. Mirosław
Dakowski
i Jerzy Przystawa złożyli
w gabinecie
ówczesnego ministra sprawiedliwości
powiadomienie o przestępstwie, w którym czytamy - „Przesyłamy
do dyspozycji Pana Prokuratora Generalnego zgromadzone przez nas
dokumenty i materiały, w ilości 290 stron ręcznie
ponumerowanych,
z których wynika że: Na
terenie Rzeczpospolitej Polskiej i poza jej granicami działają
zorganizowane grupy przestępcze
dokonujące systematycznej grabieży pieniądza,
w szczególności dewiz wymienialnych, na szkodę Państwa Polskiego, a
także innych podmiotów gospodarczych, krajowych i zagranicznych. Na
podstawie przedstawionych dokumentów można
wnioskować, że grabież ta ma
rozmiary sięgające kwoty wielu miliardów dolarów USA.” (M.
Dakowski, J. Przystawa, Via
Bank i FOZZ, Wyd. Antyk, Warszawa 1992).
Zasadnicze ustalenia M. Falzmanna dokonane w sprawie operacji finansowych na polskim zadłużeniu
i wynikających stąd gigantycznych strat gospodarki kraju i poziomu życia
przeciętnych obywateli zostały opublikowane
w książce Mirosława Dakowskiego i
Jerzego Przystawy w 1992 r. o tytule Via Bank i FOZZ. Można do nich w każdej
chwili sięgnąć, choć z pewnością również
całość dokumentacji zgromadzonej przez M. Falzmanna powinna znajdować
się w siedzibie NIK.
Najwyższa Izba Kontroli zajęła się już po śmierci
M. Falzmanna wyłącznie sprawą FOZZ, co
wynikało z procedur kontrolnych, a ustalenia tam
dokonane są zawarte w „Raporcie”, przedstawionym w październiku 1991 r.
Sejmowi. Niemniej wnioski końcowe zawarte we „Wnioskach i ustaleniach
końcowych” tego raportu, a podpisane tuż przed śmiercią
przez prezesa
NIK prof
Waleriana
Pańkę
dotyczyły już finansów
całego państwa polskiego, i - były szokujące. Przytoczmy kilka z nich: „Kontrola
FOZZ ujawniła ponadto fakty nieprawidłowego
funkcjonowania Ministerstwa Finansów,
Banku Handlowego i Narodowego Banku Polskiego w następujących
dziedzinach:
- nadzoru
ministra finansów nad działalnością Banku
Handlowego,
polityką zaciągania kredytów oraz ich spłat;
- statystyki finansowej państwa, tzn. Bilansu Płatniczego, Bilansu
Rozrachunkowego
- gdyż obecny system
statystki finansowej państwa jest niedokładny i nie ujmuje wszystkich operacji
finansowych np. nie ujawnia dużych transferów dewizowych
z Rzeczpospolitej Polskiej i do
Rzeczpospolitej Polskiej;
- funkcjonowaniu systemu bankowego a zwłaszcza wypełnianiu przez NBP funkcji nadzorczych nad prawidłowością
i legalnością działania banków.
W związku z powyższym stwierdza się niezbędność przeprowadzenia kontroli legalności
działań i kontroli skarbowej w
podmiotach krajowych, które miały związek z działalnością Funduszu
Obsługi Zadłużenia Zagranicznego.
Szczególnie ważna i pilna jest weryfikacja całego zadłużenia
zagranicznego Skarbu Państwa, która by ustaliła, czy wszystkie
zobowiązania i umowy zawierane w imieniu Skarbu Państwa były zawierane
zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz przez uprawnione do tego
podmioty. Ponadto należy zbadać prawidłowość
systemu obsługi i zarządzania zadłużeniem zagranicznym Skarbu Państwa”.
Po takich wnioskach, dotyczący przecież ponad 45 mld dolarów
ówczesnego zadłużenia państwa polskiego, powinno
było dojść do politycznego,
personalnego
i prawno-proceduralnego „trzęsienia ziemi”.
Doszło zaś do tragicznej śmierci prezesa NIK, a
następnie zapadła w sprawie tych wniosków kompletna cisza, a nazwiska Michała
Falzmanna i Waleriana Pańki zniknęły
na lata z mediów i debaty publicznej.
W latach 1993-97 mówiący te słowa był posłem na
Sejm Polskiego Związku Zachodniego z listy Konfederacji
Polski Niepodległej. W 1994 r. dotarłem do
informacji o przeprowadzeniu w I półroczu 1993, a więc dopiero w 1,5
roku po raporcie i wnioskach końcowych NIK w
sprawie FOZZ kontroli Banku Handlowego
S.A. w Warszawie oraz o istnieniu protokołu kontroli „Działalność
dewizowa Banku Handlowego” obejmująca
okres lat 1991-92 sporządzonego przez inspektora NIK Halinę Ładomirską.
Przypomnijmy, że Bank Handlowy pełnił funkcję głównego banku
dewizowego państwa i obsługiwał zadłużenie
zagraniczne polskiego państwa,
a nagminnie pojawiał się w materiałach M.Falzmanna. Udało się mówiącemu
te słowa dotrzeć choć z wielkimi oporami i trudnościami od ówczesnego
Prezydium Sejmu poczynając, do ustaleń protokołu kontroli NIK o której
wcześniej Sejm nie był informowany. Z tych ustaleń wynikało, że w latach 1991-1992
a więc w okresie kontrolowanym Bank Handlowy był wykorzystywany do operacji dewizowych na szkodę polskiej gospodarki
i polskiego państwa o skali co najmniej kilkakrotnie przekraczającej
operacje finansowe FOZZ.
Z ustaleń protokołu wynikało, że
gospodarka dewizowa tego newralgicznego dla gospodarki
polskiej banku była dotknięta rażącymi nieprawidłowościami. Nieprawidłowości
te wiązały się z łamaniem prawa bankowego i prawa dewizowego, fałszowaniem
dokumentów księgowych czy fałszowaniem rocznego bilansu banku. W protokole
stwierdzono chaos w systemie ewidencji księgowej,
braki w udokumentowaniu importu towarów, mimo iż dokonano transferu dewiz,
przeterminowane inkasa eksportowe, nie udokumentowane zlecenia importowe,
brak ewidencji obrotów dewizowych z tytułu
gwarancji kredytowych, udzielanie bez zabezpieczenia
gwarancji kredytowych na wielomilionowe kwoty, otwieranie
i zamykanie rachunków w bankach zagranicznych bez odpowiednich umów, ukrywanie środków finansowych, zaniżanie
aktywów walutowych itp. Dla zobrazowania ustaleń przytoczmy tylko następujące
ustalenia protokołu: „Zapisy
w dokumentach są wymalowywane (korektorem - W.B.),
operacje walutowe nie są wykazywane w równowartości złotowej [ZLP],
brak daty waluty na dokumentach
rozliczeniowych, brak rozliczeń różnic kursów walutowych dotyczących
danej transakcji”. „Wydział
Operacji Walutowych (departament Gospodarki Pieniężnej prowadzi
rejestr (odręczny w zeszycie
formatu A4) obejmujący spis operacji zarówno
walutowych dokonywanych przez Bank Handlowy zarówno na rynku krajowym
jak i zagranicznym”.
Ale w tym nielegalnym i legalnym chaosie była
jednak logika umożliwiająca istnienie mechanizmów umożliwiających transfer dewiz z Polski, a również
spekulacje finansowe na operacjach
walutowych. Istnienie takich mechanizmów było potwierdzane zarówno w wypadku inkasa dokumentowego, gdy „bank
nie wymaga udokumentowania sprawdzania towarów
będących przedmiotem transakcji”
oraz że „bank nie
posiada informacji, czy
import będący przedmiotem transferu
dewizowego został faktycznie zrealizowany”. Dotyczyło to
również przekazów bankowych, gdyż stwierdzano istnienie nie udokumentowanych
transferów dewiz, a to z racji nie udokumentowanych zleceń importowych.
Dotyczyło to i akredytyw, gdzie stwierdzano,
że „nie został zrealizowany import w terminie ważności
akredytywy mimo że środki przeznaczone na
realizację zostały przetransferowane”.
Sama autorka protokołu H.Ładomirska oszacowała
straty Polski w latach
1991-92 wynikające z dewizowej działalności Banku Handlowego na około
od 5 do 10 mld dolarów. W moim przekonaniu - te straty były prawdopodobnie o
wiele większe,
gdyż nie została wyjaśniona
kwestia olbrzymich nawet
jak na Bank Handlowy kwot gwarancji zagranicznych udzielanych
i otrzymywanych, w tym gwarancji udzielanych bez zabezpieczenia. Z moich wyliczeń
wynikało, że Bank Handlowy mógł operować kwotą między 5 mld a 7 mld dolarów
do celów spekulacji finansowych
[przy 1 mld jakim
dysponował FOZZ].
Z nieznanych mi powodów NIK uznał kontrolę H.Ładomirskiej
za nieudaną i przeprowadził już
po ujawnieniu przeze mnie istnienia
protokołu H.Ładomirskiej nową kontrolę która niczego istotnego co do
nieprawidłowości - nie stwierdziła, a co
najważniejsze nie ustosunkowała się do
podstawowych
zarzutów w protokole
poprzedniej kontroli wysuniętych, a
nawet nie podjęła podstawowego problemu, mechanizmów transferów dewiz i walutowych
spekulacji finansowych. Prokuratura Rejonowa
w Warszawie, gdzie
złożyłem w 1994 zawiadomienie o popełnieniu
przestępstwa
przez kierownictwo Banku Handlowego, odmówiła wszczęcia postępowania.
Jeśli teraz z perspektywy minionych 15 lat spojrzymy na sprawę
zarówno tajemniczych okoliczności śmierci Michała Falzmanna i
Waleriana Pańko oraz FOZZ i Banku Handlowego, to w moim przekonaniu nic się
przez te kilkanaście lat nie wyjaśniło i nie zmieniło. Ani w sprawie
okoliczności śmierci, ani w sprawie FOZZ i Banku Handlowego.
I tu rodzi się fundamentalne pytanie o powody kilkunastoletniej
„zmowy milczenia” elit politycznych i intelektualnych oraz
większości ogólnopolskich
masmediów. Nie
tylko „zmowy
milczenia” ale
co ważniejsze „zmowy
zaniechania” wszelkich istotnych działań. Trudno bowiem za takie uznać wyrok
skazujący w sprawie FOZZ
wydany po kilkunastu latach śledztwa
i procesu, który dotyczył mało istotnego „pierwszego dna” afery FOZZ w
postaci nie zwrócenia ponad 100 mln dolarów kredytów.
Przede wszystkim trzeba stwierdzić, iż powodem tej
swoistej „zmowy” nie
jest brak informacji
wyjściowej o całej sprawie. Kto powinien i
chciał o tym wiedzieć, ten wiedział. Ukazała
się w tej sprawie i książka, został nakręcony film dokumentalny
Jerzego Zalewskiego, opublikowano dziesiątki artykułów, choć nie w wielkonakładowej
prasie ogólnopolskiej. Również w ówczesnym województwie katowickim w latach
90, było przynajmniej dwóch dziennikarzy z którymi miałem przyjemność współpracować, a którzy pisali i mówili
o tym otwartym tekstem. Przypomnę gwoli
sprawiedliwości, że były to dwie
kobiety - red. Agata Wawrzyniak-Pustułka z ówczesnej „Trybuny Śląskiej”,
która kilkakrotnie pisała na ten temat artykuły i publikowała wywiady oraz
red. Monika Szymborska z radia „Flesh”,
która wielokrotnie umożliwiała informowanie o całej sprawie swych słuchaczy.
Ta swoista „zmowa zaniechania” elit politycznych i intelektualnych, a
szerzej jeszcze rządzącego III Rzeczpospolitą establishmentu politycznego
wynika w moim przekonaniu z faktu, iż
ujawnione przez M. Falzmanna zjawisko nazwane przez niego „rabunkiem
finansów Polski” z końca lat 80 i początku
lat 90 legło u podstaw siły ekonomicznej, a w konsekwencji i politycznej górnych warstw struktury społecznej. Sądzę, że
te prawdopodobne kilkadziesiąt miliardów dolarów wytransferowanych na firmowe i prywatne konta poprzez
takie mechanizmy jakie istniały w FOZZ i
Banku Handlowym, są najważniejszym
„argumentem” przeciw ujawnieniu całej tej sprawy.
Dla przykładu kilka tygodni temu w programie TVP1 „Misja specjalna” ujawniono fakt agenturalności
właściciela jednej z dwóch największych
prywatnych stacji telewizyjnych „Polsat” Zygmunta Solorza - właściciela
7 paszportów o 7 nazwiskach. Uznano to za sensację, choć dla każdego kto pamięta
czasy PRL-u i wie, że to Służba Bezpieczeństwa decydowała
o paszportach, sensacją to być nie może. Ale już informacja o tym, że
Z. Solorz korzystał z kredytów FOZZ przeszła bez echa. A to była kluczowa
informacja. Sądzę, że w kontekście tej
informacji nie można się dziwić że przez kilkanaście lat na antenie
„Polsatu” nigdy nie padło słowo „FOZZ”
o nazwiskach Falzmanna i Pańki nie wspominając.
Obserwując zachowanie znaczącej części polskiej
klasy politycznej III RP sądzę,
iż jest ona w dużym stopniu zależna od elit międzynarodowej
oligarchii finansowej. I jeśli nawet
w swej większości polski
establishment polityczny
w procederze
„rabunku finansów Polski” nie uczestniczył, to przynajmniej ciąży
na nim grzech zaniechania wystarczający, by
dalej blokować działania w tej sprawie a przynajmniej nie wykazywać
politycznej woli jej rozwiązania. Do tego dochodzi jeszcze i równocześnie całość
zamyka dość częsty zwyczajny brak odwagi cywilnej, posunięty czasem
do granic nieprzyzwoitości.
Jakie więc są dzisiaj po 15-tu latach szanse na wyjaśnienie i okoliczności
śmierci Michała Falzmanna i Waleriana Pańki oraz sprawy FOZZ i Banku
Handlowego?
Moim zdaniem szanse są nadal znikome dopóty, dopóki polskim państwem zawiadywać będzie
klasa polityczna,
której trzon wyrósł z
procesów tzw. ustrojowej transformacji i jest w różnorodny sposób, choćby
przez grzech zaniechania powiązana ze sprawą
rabunku finansów publicznych przełomu lat 80 i 90.
Problem w tym, że ta klasa polityczna jest stale i
na nowo, z koniunkturalnymi tylko wymianami, w swym personalnotowarzyskim
składzie nieustannie od 1989 roku reprodukowana kolejnymi wyborami. Jest
odtwarzana w swym rdzeniu, dzięki procedurze
wyłaniania i rozliczania elit parlamentarnych, która nazywa się ordynacją
wyborczą. Czyli dzięki specyficznej partyjnej ordynacji wyborczej,
zwanej proporcjonalną. Ta ordynacja oddaje
faktycznie władzę zgłaszania kandydatów na posłów
wyłącznie w ręce kierownictw istniejących
partii politycznych w kolejnych wyborach, co stale i na nowo reprodukuje
trzon tej klasy politycznej. Z pewną przesadą
można powiedzieć, iż ta ordynacja umożliwia społeczną samokooptację polskiej klasy politycznej. Dzięki temu
zresztą obecna ordynacja faktycznie odbiera obywatelowi przyznane mu przez
Konstytucję bierne prawo wyborcze, gdyż
obywatel nie może realnie zgłosić swej kandydatury na posła bez pośrednictwa partii politycznej, a de facto
jej kierownictwa.
Sądzę, że dopiero zmiana ordynacji wyborczej na
taką jakie są w
najbardziej rozwiniętych demokracjach świata, czyli na ordynację większościową
i jednomandatowe okręgi wyborcze, może istotnie wymienić obecną klasę polityczną i
na tyle tę nową uzależnić od wyborców,
że będzie możliwe wyjaśnienie
okoliczności śmierci W. Pańki i M. Falzmanna, które wiążą
się ze sprawą rabunku finansów państwa przełomu lat 80 i 90, a których
korzenie sięgają czasów PRL.
Dr Wojciech Błasiak - „Kurier Codzienny”, Chicago
29. XII. 06 – 1. I. 07 r.
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.