opublikowano: 23-03-2011
Pakiet klimatyczny jest po to by eksploatować kraje Europy Środkowej - czyli jak rozparcelowano Polskę cd.
To mają być neokolonie.
Temu służy likwidacja polskich banków, ciężkiego przemysłu i handlu – z
profesorem Witoldem Kieżunem rozmawia Krzysztof Świątek.
– Głosi Pan pogląd, że Polska podlega rekolonizacji. Na czym to polega, kto
realizuje tę koncepcję i jakie będą jej skutki?
– Problem rekolonizacji znam o tyle dobrze, że przez 10 lat prowadziłem
jeden z największych programów ONZ modernizacji krajów Afryki Centralnej. I
miałem możliwość zorientowania się, jak wygląda polityka wielkiego kapitału
w stosunku do dawnych krajów kolonialnych. Kiedy stawały się wolne, z reguły
odzyskiwały dostęp do źródeł surowców, a także przedsiębiorstw znajdujących
się wcześniej w rękach kolonizatorów. W II połowie lat 80. rozpoczęła się
olbrzymia rekolonizacja. Kapitał międzynarodowy „oświadczył” mieszkańcom
Afryki: macie niepodległość, swoje państwa, natomiast my wykupimy wasze
przedsiębiorstwa, głównie zajmujące się eksploatacją złóż minerałów,
ale także uprawą kawy, herbaty czy egzotycznych owoców. Wy będziecie
prowadzić małe i średnie firmy, pracować na roli i oczywiście kupować
nasze towary, bo sami, niewiele produkując, zostaniecie zmuszeni do importu. Na
przełomie lat 70. i 80. rozpoczyna się rewolucja informatyczna. Pojawia się
możliwość tworzenia potężnych imperiów gospodarczych, które zyskują
szansę oddziaływania na cały świat. To stworzyło kapitalną okazję do
rekolonizacji. Jedna grupa kapitałowa mogła przejąć np. kopalnie w Kongo,
Rwandzie i Ugandzie. Przerażająca korupcja w Afryce ułatwiała niezwykle
tani zakup. Ta akcja, akceptowana przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank
Światowy, niesłychanie się rozwinęła.
– Skutki polityki wielkiego kapitału widział Pan w Rwandzie.
– Znam podłoże konfliktu rwandyjskiego. W moim projekcie pracowało 56 osób,
w tym 45 Murzynów, z których tylko dwóch przeżyło. Resztę zamordowano. Cały
konflikt był olbrzymią akcją kapitału amerykańskiego. Kiedy na początku
lat 60. Rwanda i Burundi odzyskały niepodległość, władzę opanowali Tutsi.
Później w Rwandzie doszło do rewolucji i władzę przejęli Hutu, a większość
Tutsi uciekła do Ugandy. Reprezentowali wyższy poziom niż ludność
miejscowa, opanowali więc władzę w wojsku. I wtedy doszło do porozumienia z
amerykańskim kapitałem zbrojeniowym – dacie nam na kredyt broń, a my
uderzymy na Rwandę, potem przez Burundi dojdziemy do Zairu, który jest
najbogatszym krajem zasobnym w minerały, diamenty i uran. Zair był wtedy
opanowany przez kapitał belgijski i francuski, a chciał tam wejść kapitał
amerykański. Wszystko rozgrywało się na moich oczach. Amerykanie przekazali
sprzęt do Ugandy i ta rozpoczęła wojnę. Rwanda miała gorsze uzbrojenie,
radzieckie. Ewakuowano mnie w momencie, kiedy mój zastępca został
zamordowany, a armia ugandyjska była 20 km od stolicy Rwandy. Hutu, w odwecie
zaczęli mordować miejscowych Tutsi. Tutsi z Ugandy zdobyli Rwandę, przeszli
pokojowo przez Burundi – cały czas opanowane przez Tutsi – i ruszyli na
Zair. W tym kraju wymordowano 500–600 tys. ludzi i region został opanowany
przez kapitał amerykański i brytyjski. Dziś kontroluje on całą Afrykę
centralną.
– W jaki sposób przeniesiono pomysł na rekolonizację Afryki tak, by objęła
naszą część Europy?
– Sytuacja Afryki była interesująca ze względu na surowce, ale
przedstawiciele kapitału światowego zdawali sobie sprawę, że tam robotnik, a
nawet inżynier jest słabo wykwalifikowany. Kocham Murzynów, są sympatyczni,
mili, ale mają jedną wadę – brakuje im zmysłu do systematycznej pracy.
Kultura afrykańska zrodziła się nie z pracy, a z zabawy. W Burundi są np.
lasy bananów, z których można zrobić zupę, piwo czy chleb. Jeszcze w latach
30. po ulicach Bużumbury biegały daniele, wystarczyło z łuku strzelić, nie
trzeba było pracować. Mieszkańcy wyżywali się w zabawie i to zostało do
dziś. Uroczystości zaręczyn i ślubu trwają wiele dni. Tymczasem Polska
dysponowała kadrą wykwalifikowanych inżynierów i robotników. Wedle źródeł
amerykańskich, w 1980 roku znajdowała się na 12. miejscu, jeśli chodzi o
wielkość produkcji. Pojawia się więc kolejna fantastyczna okazja dla światowego
kapitału zdobycia atrakcyjnego rynku. I rusza George Soros. To jeden z 10
najbogatszych ludzi na świecie, dorobił się na spekulacjach giełdowych.
Polska jest otwartym krajem, w którym znaczna część młodszej kadry przywódczej
przebywała w USA na stypendiach. Jest wielu Cimoszewiczów, Kwaśniewskich,
Rosatich, Balcerowiczów. Leszek Balcerowicz uzyskał tytuł MBA na Saint
John’s University.
Decyzja – zaczynamy w Polsce.
Wielki reprezentant światowego kapitału George Soros przyjeżdża w maju
’88. Spotyka się z Rakowskim i Jaruzelskim. Natychmiast tworzy za miliony
Fundację Batorego, stawiając jako cele: otwarte społeczeństwo i otwarty
rynek. Niedługo później NBP tworzy 9 banków komercyjnych z partyjnym
kierownictwem. Zaczyna się I etap tworzenia tzw. przedsiębiorstw
nomenklaturowych. Soros opracowuje program w oparciu o tzw. konsensus waszyngtoński.
Zakłada on otwarcie granic, możliwość dużego importu i jak najdalej idącą
prywatyzację. Bazuje na koncepcji neoliberalizmu Miltona Friedmana, absolutyzującą
wolny rynek, w której państwo nie ma nic do gadania. Soros sprowadza Sachsa,
który jest finansowany przez Fundację Batorego.
– Sachs spotyka się ze strategami Solidarności.
– W maju ’89 roku idzie do Geremka. Potem wspólnie z Liptonem, który
pracuje w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, a jednocześnie w redakcji
„Gazety Wyborczej” jadą do Kuronia. Kuroń mówi: „W porządku, zrozumiałem.
Zrobimy to. Napiszcie plan”. Sachs obiecuje przesłać zapisy pomysłów w ciągu
dwóch tygodni. Kuroń oponuje: „Nie! Potrzebujemy planu teraz”. Jadą do
„Gazety Wyborczej”, gdzie jest komputer i do rana Lipton z Sachsem opracowują
program. Biegną do Michnika, który wyznaje: „Nie jestem ekonomistą. Nie
rozumiem tych rzeczy”. Ale decyduje się napisać artykuł: „Wasz prezydent,
nasz premier” i zobowiązać rząd do realizacji programu. Nie odkrywam przed
czytelnikami niczego nowego, wszystko znajdą w książce Jeffreya Sachsa
„Koniec z nędzą. Zadanie dla naszego pokolenia”. Wracając do tematu:
wtedy Sachs spotyka się z OKP w sejmie…
– Większość posłów też nie ma wiedzy ekonomicznej…
– Aleksander Małachowski przyznał później – byliśmy jak barany.
Powstaje pytanie: kto ma realizować tę koncepcję? Jako pierwszy brany jest
pod uwagę Trzeciakowski, który odmawia. Nie zgadzają się także Jóźwiak i
Szymański. Wtedy Stefan Bratkowski stawia moją kandydaturę. Ja jestem w
Burundi, gdzie nie ma ambasady, dlatego dzwoni ambasador z Kenii, ale nie umie
sprecyzować, o jaką propozycję chodzi. Brakowało mi roku do zakończenia
10-letniego programu, stąd odmawiam. Wtedy Kuczyński ni stąd, ni zowąd łapie
Balcerowicza. Co ciekawe, Balcerowicz robi doktorat w ’75 roku, a w ’89 nie
ma jeszcze habilitacji. Kiedy pracowałem w Wydziale Zarządzania UW to nasi
adiunkci musieli w ciągu pięciu lat zrobić habilitację. W przeciwnym razie
byli zwalniani. Sprawa druga – Balcerowicz nie brał udziału w pracach „okrągłego
stołu”. Po trzecie – nigdy w życiu niczym nie kierował. Dobór więc
bardzo dyskusyjny. W tym czasie OKP tworzy komisję do stworzenia programu
gospodarczego pod przewodnictwem prof. Janusza Beksiaka. I wtedy Mazowiecki
stawia sprawę na ostrzu noża – albo oni, albo my. Zostaje Balcerowicz.
– Dlaczego inni nie chcieli jej realizować?
– Bo poza zdławieniem inflacji, skutkowała zniszczeniem państwowych przedsiębiorstw,
likwidacją pegeerów, masowym bezrobociem, a jednocześnie zalewem importu –
importowaliśmy wówczas nawet spinki do włosów i makulaturę. Przyjeżdżam
wtedy do Polski i widzę mleko francuskie na półkach. Kuzynka mówi mi, że
jest propaganda, by nie kupować polskiego mleka, bo rzekomo butelki myje się
proszkiem IXI. Pytam o „Mazowszankę”, którą zawsze lubiłem. Okazuje się,
że nie ma. Można za to nabyć niemieckie wody mineralne. Chcę kupić krem do
golenia Polleny. A trzeba pamiętać, że Szwedzi specjalnie przyjeżdżali do
Polski po wódkę i polskie kosmetyki. Polleny też nie ma, jest Colgate. W końcu
ekspedientka znajduje Pollenę w magazynie. Widzę, że jest trzy razy tańsza.
Kobieta tłumaczy, że bardziej opłaca jej się sprzedawać droższy towar, więc
polskiego nie wystawia. Krótko mówiąc, rozpoczyna się świadoma likwidacja
konkurencji. Siemens kupuje polski ZWUT, który dysponuje wówczas monopolem na
telefony w Związku Radzieckim. Niemcy dają pracownikom dziewięciomiesięczną
odprawę. Wszyscy są zadowoleni. Po czym burzą budynek, całą aparaturę
przenoszą do Niemiec i przejmują wszystkie relacje z Rosją. Likwiduje się
„Kasprzaka”, produkcję układów scalonych, diod, tranzystorów, a nawet
naszego wynalazku, niebieskiego lasera. Wykupuje się polskie cementownie,
cukrownie, zakłady przemysłu bawełnianego, świetną wytwórnię papieru w
Kwidzyniu. A my uzyskane pieniądze przejadamy.
– Największy skandal to jednak sprawa Narodowych Funduszy Inwestycyjnych.
– Kupiłem wtedy świadectwo NFI za 20 zł, wychodzę z banku i zatrzymuje
mnie mężczyzna, oferując za nie 140 zł. Okazało się, że posiadacz 35
proc. akcji miał prawo do podejmowania decyzji sprzedaży. NFI tworzyło ponad
500 najlepszych przedsiębiorstw. Wszystkie upadły albo zostały za grosze
sprzedane. I potem te świadectwa były po 5 zł. Toczyły się procesy, m.in.
Janusza Lewandowskiego, zakończony w zeszłym roku uniewinnieniem. Wszyscy
porobili kariery, a Balcerowicz dostał Order Orła Białego i był kandydatem
do Nagrody Nobla. To nie do wiary!
– Polska oddała banki, a sektor energetyczny przejmują firmy narodowe innych
państw, np. szwedzki Vatenfall.
– Wcześniej TP SA przejął państwowy France Telecom. Podobnie działo się
w Afryce. Wszystkie towary eksportowane z Europy albo Ameryki były bez porównania
droższe. Kupiłem w Afryce volkswagena za 15 tys. dolarów, przyjechałem do
Berlina, patrzę – kosztuje tylko 8 tys. Teraz także ceny artykułów przemysłowych
są w Polsce dużo wyższe, zaś płace nieporównywalnie niższe. Na tym polega
interes firm zagranicznych. Gdyby płace, żądaniem związków zawodowych,
doprowadzono do poziomu wynagrodzeń za granicą, to koncerny przeniosłyby się
do Rumunii, Bułgarii, na Białoruś, do Chin, a nawet do Afryki. Przecież Ford
zlikwidował fabrykę pod Warszawą i otworzył ją w St. Petersburgu.
– Czy podobnie rekolonizowano inne kraje, które wychodziły z komunizmu?
– Tak, tę koncepcję zrealizowano w całej Europie Środkowej.
– Jak ocenia Pan aktualną sytuację Polski?
– Jest tragiczna. Suma długu państwa i długu prywatnego przekracza poziom
dochodu narodowego. A dług rośnie, bo całe te 20 lat mamy ujemny bilans w
handlu zagranicznym. Żyjemy wedle filozofii sformułowanej przez premiera Tuska
– „tu i teraz”. Nie ma żadnego planu strategicznego.
– Czy limity emisji CO2 to pomysł na doprowadzenie do upadku polskiego
przemysłu?
– Pakiet klimatyczny jest korzystny dla zachodu Europy, który kombinuje, by
eksploatować kraje Europy Środkowej. To mają być neokolonie. Temu służy
likwidacja polskich banków, ciężkiego przemysłu i handlu. To są ostatnie
lata polskiego handlu. Tylko w tym roku Carrefour i Biedronka zamierzają
otworzyć paręset nowych placówek.
– Czyli Polacy nie mają być właścicielami dużych firm?
– Taki jest cel. Polsce grozi poważny kryzys finansowy. Zagrożony jest
system ubezpieczeń społecznych. Jak można było stworzyć OFE – kilkanaście
zagranicznych firm, które biorą po 7,5 proc. prowizji? Należało powołać
jedno polskie towarzystwo emerytalne, które tworzy fundusz inwestujący tylko w
budowę wieżowców, duże przedsiębiorstwa i na tym zarabia. Tak jak ONZ, którego
fundusz emerytalny jest właścicielem wieżowców w Nowym Jorku, których wartość
idzie co roku w górę. Ale zagranicznym firmom ubezpieczeniowym dawać takie
zarobki?!
– Dlaczego Niemcy zdecydowali się otworzyć swój rynek pracy?
– Jest zapotrzebowanie na konkretne zawody, m.in. informatyków, lekarzy oraz
osoby do opieki nad ludźmi starszymi. Zarazem Niemcy prowadzą konsekwentną
politykę. W latach 70. wyemigrowało paręset tysięcy Polaków, którzy mieli
rodziny w Niemczech. Oni się zgermanizowali. Także część mieszkańców
Dolnego Śląska ma już obywatelstwo niemieckie i praktycznie tylko wakacje spędza
w Polsce, a pracuje w Niemczech. Zakładamy, że po 1 maja wyjedzie kolejne 400
tys. Polaków.
– Za granicą pracuje już 1,5 mln Polaków. Jakie będą konsekwencje masowej
emigracji zarobkowej?
– Tragiczne. Zabraknie nam specjalistów i robotników wykwalifikowanych, a to
ograniczy możliwości rozwoju. Najzdolniejsi wyjeżdżają i tylko niewielki
procent z nich wróci. W tej chwili przysyłają jeszcze pieniądze do Polski,
ale to się skończy, kiedy ściągną rodziny. A przecież wymieramy jako naród,
bo statystyczna Polka rodzi 1,23 dziecka. W rekordowym tempie rośnie
mocarstwowość i rola Niemiec, które już są 4. potęgą świata i ściągają
najlepszych specjalistów, również z Polski. Program Solidarności sformułowany
na I zjeździe w Oliwie to była koncepcja samorządności – tworzenia samorządów
przedsiębiorstw i samorządów zawodowych. Po ’89 roku udało się utworzyć
1500 spółek pracowniczych, które dziś świetnie prosperują. Ale na poziomie
państwa projekt „S” odrzucono.
(Skopiowane z "Tygodnika Solidarność" nr 12 (1170) 18 marca 2011.)
http://przedsoborowy.blogspot.com
Globalne przekręty - czyli jak okrada sie nie tylko obywateli ale i całe Państwa.
Czym
spryskiwany jest świat? - ... czyli jak nas trują z powietrza ... film na
temat "rzekomej" teorii spiskowej ...
więcej na http://symetrix.pl/
Globalne ocieplenie to oszustwo robione pod zamówienie?
Świńskie oszustwo nowa grypa może się okazać jedną z największych afer korupcyjnych na świecie
Bill Gates, szczepionki i depopulacyjny spisek - kolejny globalny przekręt, czyli światowa eugenika?
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Komentowanie nie jest już możliwe.