opublikowano: 26-10-2010
O jedność sił patriotycznych w Polsce.
Modlitwa i Polityka – ks. prof. Jerzy Bajda
„...polski katolicyzm powinien odrzucić zarówno Maritainowską koncepcję państwa liberalnego, jak neopogańską koncepcję państwa totalnego, atoli jednak opowiedzieć się za państwem "jednokierunkowym", tzn. takim, w którym "uobecnia się określony ideał narodowy i katolicki". Polska "nie może być pojmowana jako wspólny dach dla komunistów, hitlerowców i tym podobnych. Polska ma określoną misję katolicką, tę misję spełnić ma naród polski, w imię tej misji naród polski rządzi Polską, nie inni. Tamci mogą być tolerowani, o ile nie szkodzą. Nic więcej"./Ojciec Prof. Józef I.M. Bocheński/
MODLITWA I POLITYKA
Ks. prof. Jerzy Bajda

Katyńska
Matko Boża
z
zakneblowanymi ustami
Pamiątko
Polskiej
Golgoty Wschodu
przy
Tobie Ojciec Święty
modlił
się za podstępnie zabitych
zmiłuj się nad nimi
Ludzie wychowani na schematach poprawności politycznej
mogą odczytać zestawienie tych dwóch pojęć jako sprzeczność. Tymczasem
to, co obecnie, po katastrofie pod Smoleńskiem w Lesie Katyńskim, przeżywa
Polska, jest niezwykłym znakiem symbiozy obu sposobów odnoszenia się do
rzeczywistości. Żałoba po tych, którzy zginęli, zamieniła się w wielką
narodową modlitwę na podobieństwo tej z 1980 r. z czasu "Solidarności".
W kontekście tej modlitwy, a przynajmniej refleksji duchowej wywołanej tragedią,
pojawiły się publicznie wypowiedzi i komentarze dotyczące sytuacji
politycznej Polski.
Pewien zasłużony kapłan z Przemyśla, komentując ten tragiczny fakt,
sugerował, aby realistycznie pomyśleć o zreformowaniu politycznego profilu
Polski, ponieważ po tym, co się stało, nic już nie może pozostać takie,
jakie było do tej pory. Rozgniewali się na to niektórzy dziennikarze, dowodząc,
że żadne wycieczki polityczne nie powinny zakłócać głębokiego spokoju żałoby
przeżywanej przez Naród. Między innymi jakiś komentator Onetu nazwał
kazanie przemyskiego kapłana "kontrowersyjnym", pomimo iż wszystko,
co powiedział duchowny, było prawdziwe i wynikało z miłości do Ojczyzny.
Kiedyś kazania ks. Jerzego Popiełuszki też uważano za
"kontrowersyjne", a jednak były jednymi z nielicznych, przez które
Duch Święty oświecał Naród w czasach mrocznych i pełnych zamętu. Równocześnie
- w sposób nieunikniony z powodu szczególnego wymiaru tej katastrofy - zaczęły
się pojawiać domysły dotyczące przyczyn tej tragedii. Również nie brakowało
głosów uciszających ten nurt debaty ze względu na niebezpieczeństwo wywołania
napięć w stosunkach międzynarodowych.
Tylko pod
tym Krzyżem, tylko pod tym znakiem. Polska jest Polską, a Polak Polakiem.
Krzyż Katyński i polski
Przy tym wszystkim panował nastrój modlitwy, a do ostatniej chwili tłumy
(powiedzmy raczej: rzesze) ciągnęły do Pałacu Prezydenckiego, by złożyć
hołd Prezydentowi i jego najbliższym. Szczególnym świadkiem tego religijnego
wydarzenia stał się Krzyż Katyński przyniesiony przez harcerzy jako
przedstawicieli młodzieży. Ten Krzyż powinien być umieszczony w takim
miejscu, aby stał się czytelnym znakiem i światłem dla wszystkich, którzy będą
podejmować odpowiedzialne decyzje polityczne dotyczące losów naszej Ojczyzny.
"Słowo - dziennik katolicki" z 22 lutego 1993 r. zamieściło krótki,
ale wymowny tekst pt. "Prośba o krzyż". Napisano w niej:
"Kilkudziesięciu posłów, głównie z klubów PC, RdR, ZChN, NSZZ
"Solidarność", ChD zwróciło się do marszałka Sejmu o zawieszenie
krzyża obok godła RP w Sali Plenarnej obrad. Będzie to nawiązanie do tysiącletniej
historii Polski, która z tego znaku miłości i pojednania czerpała siłę i
wytrwałość w chwilach najtrudniejszych nawet dramatów, które dotykały
naszych przodków. Ufamy, że pod tym znakiem także i teraz łatwiej nam będzie
budować niepodległą, demokratyczną i sprawiedliwą Polskę". Od czasu
tamtej petycji grupy posłów trudno powiedzieć, na ile parlamentarzyści
skorzystali z tej pomocy, która płynie z krzyża. Jeszcze trudniej powiedzieć,
ilu agentów, zdrajców i cwaniaków politycznych chowało się bezpiecznie w
cieniu krzyża, aby prowadzić politykę sprzeczną z interesami "Polski
niepodległej, demokratycznej i sprawiedliwej".
Trudno powiedzieć, ilu polityków naprawdę rozumiało wymowę krzyża, którą
tak dobitnie przypomniał nam Wielki Prorok Jan Paweł II. Po tym, co się stało
w oktawie uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego pod Smoleńskiem, wydaje się,
że tajemnica krzyża stanowiąca wstęp do Zmartwychwstania trafiła do głębi
serca Narodu i odsłoniła na nowo fundamenty, na których może zostać
odbudowana jego jedność. Z tego krzyża wytrysnęło źródło wielkiej
modlitwy rzucającej także światło na wszystko, co zwykliśmy nazywać
"polityką". Źródłem i podstawą jedności Narodu ma być nie tyle
znak krzyża zredukowany do roli symbolu naszego tysiąclecia, ile żywy,
Zmartwychwstały Chrystus, w którego "przebitej dłoni" spoczywają
losy świata. Chrystus zwyciężył w walce, która przyniosła nam zbawienie.
Ale zarazem Chrystus, zapraszając do udziału w tym zwycięstwie, pozwala nam
wziąć na siebie cząstkę tych zmagań, cierpienia i upokorzenia, które sam
podjął z miłości do nas. To także jest wymowa tego krzyża, którego cień
padł na Polskę 10 kwietnia, w wigilię Święta Miłosierdzia Bożego.
Snop światła na rzeczywistość polityczną
Wbrew temu, co nam zarzucali różnej maści marksiści, zwrócenie się do Boga
w modlitwie nie zamyka oczu na to, co się dzieje w świecie. Przeciwnie -
pozwala wyraźnie widzieć i oceniać działania ludzkie, także polityczne, w
świetle kryteriów moralnych. Dlatego nie da się uniknąć tego, że ludzie w
Polsce przeżywający w bólu i nadziei chrześcijańskiej odejście tak licznej
grupy patriotów będą wypowiadać się na temat jakości moralnej różnych
aktualnych poczynań i postaw polityków którejkolwiek partii. Wielu dopiero
teraz, w obliczu śmierci prezydenta, widzi wyraźnie ogrom krzywdy wyrządzonej
temu człowiekowi, który chciał kierować sprawami państwa w duchu
"prawa i sprawiedliwości". Dlatego właśnie, że nie ukrywał
drogich mu zasad moralnych i że reprezentował kierunek prawy, czyli
patriotyczny (choć może nie we wszystkim się mu to udało). Politycy, którzy
przez przypadek opanowali "większość" w parlamencie, uczynili osobę
prezydenta przedmiotem kpin i wszelkich form poniżania godności urzędu
prezydenckiego. Zapomnieli nawet o elementarnych zasadach kultury. Równocześnie
ujawniły się cyniczne i haniebne postawy tych, którzy w tragedii smoleńskiej
widzą szansę dla politycznego obozu liberałów i komunistów: skoro prawica
otrzymała tak dotkliwy cios, w takim razie "my teraz górą". W
podobny sposób mogą myśleć tylko ci, którzy nie czują się Polakami lub
zupełnie zagłuszyli sumienie. Ale to także należy do aktualnej rzeczywistości
politycznej i ludzie modlący się nie mogą tego przeoczyć.
Cele obecnej modlitwy Polaków
Ci, którzy zwracają się ku Bogu w modlitwie, nie mogą tracić z oczu realiów
obecnego życia, ale muszą zobaczyć wszystko w świetle prawdy, która
pochodzi z góry. Modlitwa Polaków ma obecnie dwa cele: jeden podmiotowy, drugi
przedmiotowy. Kiedy mówię "podmiotowy", mam na myśli to, że tylko
modlitwa powoduje zjednoczenie, dzięki któremu Polacy mogą się poczuć jednością.
Coś takiego stało się po raz pierwszy w 1980 roku i dawało o sobie znać w
trakcie papieskich pielgrzymek. Społeczeństwo ludzkie, złożone z osób, może
się zjednoczyć tylko w relacji do Osoby, która stanowi dla tego społeczeństwa
transcendentne źródło i ostateczny cel swego przeznaczenia. Nie należy
ukrywać prawdy, że tą Osobą jest Chrystus jako "Droga, Prawda i Życie".
Osoby ludzkie bowiem nie mogą się odnaleźć w jedności poprzez jakąś
abstrakcję, hasła i ideologie. Dotykamy tutaj tajemnicy: osoba ludzka nie
może się czuć zjednoczona z innymi osobami, jeśli nie jest w zgodzie z sobą.
Tego rodzaju tożsamość osiąga się tylko przez uczestnictwo w Osobie
Chrystusa, Wcielonego Słowa, ponieważ "tajemnica człowieka
wyjaśnia się naprawdę w Chrystusie" (por. KDK 22). Z tego powodu
w gruzy obrócone zostają wszelkie "antropologie", które odrywają
człowieka od Boga, pozostając trwale w polu napięcia między biegunem
indywidualizmu i biegunem kolektywizmu, nawet zamaskowanego szyldem z napisem
"demokracja".
Jest to poważne zadanie dla polskiego Narodu, który skłania się ku
"pluralizmowi" politycznemu, czyli wielości partii, które nikogo w
gruncie rzeczy nie reprezentują poza swoimi zwolennikami popierającymi dane
ugrupowanie w prywatnych interesach. Typowym
przykładem takiej partii jest "panująca nam" Platforma Obywatelska.
W sposób logicznie uzasadniony jej przywódcą jest człowiek, który nigdy nie
rozumiał Polski i pewnie do dziś nie wie, co to jest Polska i dlaczego
Bóg przemawia do Polaków mową krzyża. Nasze doświadczenia związane z
niedawną historią, w której niezwykłym wydarzeniem było powstanie
"Solidarności" jako moralnej jedności wszystkich sił
patriotycznych, poucza nas, jak to podkreślał Jan Paweł II, że taka jedność
Narodu jest możliwa przez powszechne zawierzenie Chrystusowi na gruncie Ofiary
Eucharystycznej. Drugie doświadczenie historyczne jest
smutniejsze: wiąże się z podstępną manipulacją ze strony całej armii
agentów nasłanych ze Wschodu. Przejęli oni hasła "Solidarności",
aby rozbić osiągniętą jedność, a całą energię polityczną Narodu wplątać
w sieć partyjek pseudodemokratycznych, w celu stworzenia "okrągłostołowej"
karykatury niepodległości, w której "starzy znajomi" powrócili
do władzy w duchu oswojonego marksizmu. Powstała po tym kompromisie sytuacja
jest największym oszustwem w dziejach Polski, w której stała się ona
przedmiotem handlu między agentami sterowanymi z zewnątrz. Ta sytuacja
koniecznie domaga się zmiany, jeśli Polska ma odzyskać swój honor i swoją
duchową tożsamość.
I to jest owo niezmiernie trudne zadanie
odbudowania podmiotowości politycznej Polski, która stanie się rzeczywistością,
kiedy wszyscy patrioci zjednoczą się w jednej formacji politycznej zdolnej do
pokierowania losami państwa. Rekonstrukcja podmiotowości Narodu,
oprócz tego, że jest łaską Boga mającą swój fundament w sakramentach, wymaga
specjalnej troski duszpasterskiej, podobnej do tej, którą rozwijał Prymas
Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński. Wymaga także pełnego i żywego
powrotu do całego nauczania Jana Pawła II, zwłaszcza tego skierowanego do
Polaków, ale także tego, które zostało zawarte w podstawowych dokumentach
skierowanych do Kościoła.
Naród jest sobą, o ile uczestniczy w tożsamości
Kościoła i w jego życiu zanurzonym w Misterium Paschalnym. Jeżeli
Sobór Watykański II naucza, że "Kościół jest w Chrystusie jakby
sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i
jedności całego rodzaju ludzkiego" (KK 1) to znaczy, że żadne
autentyczne zjednoczenie ludzkie nie może się dokonać poza Kościołem, czyli
poza Chrystusem. Odnosi się to nie tylko do zjednoczenia ściśle
sakramentalnego (wspólnota eucharystyczna), ale w ogóle do zjednoczenia
ludzkiego, czyli dokonującego się na poziomie osób. Stąd wynika szczególna
odpowiedzialność Kościoła za Naród. Suwerenność Narodu -
jak uczy Jan Paweł II - jest pochodną suwerenności osoby (List
do Rodzin 17), zatem jak podmiotowość rodziny opiera się na uczestnictwie w
"Wielkim Sakramencie" (tamże, nr 17; 19), tak
podmiotowość Narodu wyrasta z tych samych źródeł, z których pochodzi
tajemnica rodziny. Jest to wielki temat, który można zrozumieć
jedynie przez odniesienie do tajemnicy Trójcy Przenajświętszej.
„Katolicyzm
nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale
tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie
oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i
od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu. (...)
Z drugiej strony, naród szczerze, istotnie katolicki musi dbać o to, ażeby
prawa i urządzenia państwowe, w których żyje, były zgodne z zasadami
katolickimi i ażeby w duchu katolickim były wychowywane jego młode
pokolenia. Stąd
wynika potrzeba ścisłej współpracy państwa i Kościoła”.
(Roman
Dmowski) |
Polityka jako przedmiot modlitwy
Mówiąc najkrócej, przedmiotem modlitwy jest także polityka: polityka jako
zadanie, jako powołanie, jako aktualnie tworząca się historia, która -
jak twierdzi Jan Paweł II - przeplata się z "historią
zbawienia", czyli wchodzi w zasięg zbawczej łaski Chrystusa. W obrębie
tego celu można wyróżnić dwa składniki: poznawczy i praktyczny. Cel
poznawczy to inaczej dążenie, by przez modlitwę poznać to, czego Bóg od nas
wymaga, i zrozumieć cały teatr świata, w którym toczą się sprawy na ogół
skomplikowane. Cel praktyczny to modlitwa, by powiodło się to, co zamierzamy
urzeczywistnić jako spełnienie woli Bożej. Przyjmując założenie, że jeśli
urzeczywistnienie tego celu przekracza ludzkie możliwości (bo często tak właśnie
się dzieje), to jest to modlitwa, by Bóg sam wkroczył do akcji i rozstrzygnął
sytuację zgodnie ze swoimi zamiarami. Nie
modlimy się wówczas, by Bóg działał zgodnie z naszymi planami, lecz właśnie,
żeby spełnił swoje zamierzenia.
W tej modlitwie (której "polityka jest przedmiotem") wolno nam nazywać
po imieniu zło, które rozpoznajemy swoim rozumem oświeconym wiarą i
wolno nam identyfikować przeciwników, jak to uczynili chrześcijanie w
rozdziale czwartym Dziejów Apostolskich. Godne uwagi jest jednak, że owi chrześcijanie
- świadomi, że są osaczeni przez wrogów - nie modlili się o ich pokonanie,
lecz o odwagę głoszenia Słowa Bożego niezależnie od sytuacji. Wielokrotnie
w późniejszej historii wyznawcy Chrystusa modlili się o zwycięstwo nad
wrogami wiary i Bóg nieraz cudownie bronił tych, którzy Mu zaufali.
Tak było pod Lepanto, pod Wiedniem, pod Warszawą i na pewno w wielu jeszcze
sytuacjach, o których nie pamiętamy lub się ich nie domyślamy.
Jednak modlitwa zawsze przynosi owoc, który ukazuje się nam w takim kształcie,
jaki mu Bóg nadał. Bóg zawsze zwycięża, ale nie zawsze to zwycięstwo
da się zdefiniować w kategoriach ludzkiej strategii. Chrystus
zwyciężył, będąc zewnętrznie "pokonany": bo ta walka toczyła się
na innej płaszczyźnie. Podobnie wolno nam się domyślać, że
tragiczne losy Polaków w czasie II wojny światowej, tragedia Katynia czy
ostatnia tragedia pod Smoleńskiem - mogą być widziane w świetle
Tajemnicy Paschalnej jako wezwanie do udziału w Chrystusowym zwycięstwie,
którego nieomylnym znakiem jest krzyż.
"To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów" (Mt 26, 28).
Kaplica św. Krzyża
Kaplica położona jest w dolnej części kościoła Matki
Boskiej Częstochowskiej. Można do niej wejść od strony Golgoty. W ołtarzu
znajduje się krucyfiks, z którego losami związana jest niezwykła historia.
Podczas II wojny światowej w parafialnym kościele św.
Doroty hitlerowcy urządzili szkołę dla chłopców z Hitlerjugend. Młodych
Niemców zaprawiano -
w okrucieństwie. Ci, którzy pamiętają tamte czasy mówią, że szczególnie
celowała w tym Berta Bauer – wychowawczyni chłopców. Kiedy w lipcu 1944
roku chłopcy zaczęli się skarżyć, że w kościele ,,coś ich straszy’’ wymierzyła
z pistoletu i strzeliła do krucyfiksu. „Gdyby Bóg istniał,
powinien natychmiast mnie ukarać” – powiedziała. Kilka godzin później,
kiedy jechała na stację kolejową do Konina, przelatujący samolot -
prawdopodobnie niemiecki, ostrzelał jej wóz. Berta Bauer zginęła na
miejscu.
Wiele lat po wojnie znieważony krzyż, z wyraźnymi śladami po kulach, zawisł
w ołtarzu Kaplicy św. Krzyża. Krucyfiks cieszy się ogromną czcią wiernych.
Nie sposób wyjechać z Lichenia, nie uklęknąwszy przed nim. W ołtarzach
bocznych znajdują się dwa, zasługujące na szczególną uwagę, obrazy pędzla
Olgi Bajkowskiej: Pieta i Powstanie Warszawskie. Wychodząc z Kaplicy św. Krzyża
po prawej stronie mieści się sala wystaw
MODLITWA
Boże Wszechmogący, któryś cierpiał za wszystkie
grzechy ludzkie i śmierć na Krzyżu poniósł, bądź z nami Święty Krzyżu
Pana Jezusa Chrystusa. Udziel nam wszelkiej swojej dobroci i litości. Święty
Krzyżu Jezusa Chrystusa odwracaj od nas wszelkie zło. Święty Krzyżu Jezusa
Chrystusa udziel nam laski wiecznego zbawienia. Święty Krzyżu Chrystusa oddal
od nas nieszczęścia i choroby. Święty Krzyżu Jezusa Chrystusa zachowaj nas
od wypadków i nagłej śmierci. Niech zawsze wychwalam i czczę Święty Krzyż
Jezusa Chrystusa!. Jezu Nazareński ukrzyżowany i umęczony za grzechy, nasze
winy, miłosierdzie nad nami przez wszystkie wieki miej.
Amen
Modlitwa ta została znaleziona w 1505 roku przy grobie Świętym i przesłana do Kościoła Św. Michała we Francji ( Florencji?).Ten kto będzie odmawiał tę modlitwę i będzie ją nosił przy sobie, ten nie zginie nagłą śmiercią, ani się nie utopi, nie spali, ani żadna trucizna nie będzie mu szkodzić. Nie wpadnie w ręce wroga i nie polegnie w bitwie. Osoba odmawiająca tę modlitwę będzie błogosławiona. Kto tę modlitwę będzie nosił przy sobie, ten nie umrze śmiercią nagłą, a nawet gdy ktoś w towarzystwie będzie chory po przyłożeniu do prawego boku chorej osobie pomoże mu bardzo, będzie uzdrowiony. A kto ją przepisze dla siebie i drugich osób tego Pan Jezus błogosławi, a w domu zostawiona ta modlitwa chronić nas będzie w czasie burz od grzmotów i piorunów!.
Źródło; http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100423&typ=my&id=my11.txt
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.