opublikowano: 15-02-2011
Komitet
Pamięci Ofiar Stalinizmu POMOCNICZE
KRYTERIA USTALANIA POWIĄZAŃ AGENTURALNYCH.
Wielu przeciwników
ujawnienia zawartości teczek SB oraz nazwisk agentów i ich ofiar wysuwa różne
preteksty by przekonać do zaniechania działań w tym kierunku. Przeciwnicy
tego oczyszczającego procesu często dowodzą, że nie da się bezbłędnie
ustalić faktycznych współpracowników SB, a łatwo można skrzywdzić
niewinnych ludzi. Ich zdaniem, etatowi funkcjonariusze SB świadomie fałszowali
dokumenty. W dokumentach mogły też powstać nieścisłości, błędy
na skutek bałaganu, niedbalstwa, niefrasobliwości lub niefachowości
funkcjonariuszy. Ponadto, część dokumentacji tych służb została celowo
zniszczona. Istnieje więc możliwość pomylenia prześladowców
z ich ofiarami. Mimo pozorów logiczności rozumowania, jest to argumentacja naiwna,
fałszywa i obłudna. Możliwe, że część dokumentów istotnie
została bezpowrotnie zniszczona, ale istnieją także dowody pośrednie, które
można odtworzyć i zweryfikować: protokoły zatrzymań, nakazy aresztowań,
rewizji, sprawozdania z przesłuchań, inwigilacji. Znajdują się one w
archiwach prokuratur, sądów, zakładów pracy, a niektóre posiadają je także
ofiary prześladowań. Poza tym znaczna część rzekomo zniszczonych teczek
jest celowo ukrywana albo znajduje się w prywatnym posiadaniu
dawnych pracowników SB i służy im i ich następcom do szantażowania byłych
tajnych agentów usadowionych przez SB na różnych ważnych,
eksponowanych, wpływowych stanowiskach w III RP. Pewne dokumenty
znajdują się także w Instytucie Gaucka w Niemczech, w archiwum KGB
i innych miejscach za granicą. Ponadto trzeba brać pod uwagę fakt, że dawni
funkcjonariusze usadowili na wpływowych stanowiskach swoich najbliższych:
dzieci, krewnych, przyjaciół , znajomych…
KTO I DLACZEGO PODEJMOWAŁ WSPÓŁPRACĘ Z
SB?
Pomijając nadzwyczaj rzadkie przypadki, zwłaszcza u schyłku PRL,
podejmowanie współpracy z tą instytucję z motywów czysto ideologicznych było
bardzo rzadkie, gros agentów czyniło to dla osiągnięcia osobistych,
doraźnych, konkretnych korzyści. SB bowiem miała szerokie możliwości wpływu
na różne sprawy w PRL: wydawanie paszportów na wyjazd na Zachód, opinii dla
otrzymanie atrakcyjnej i dobrze płatnej pracy ( np. w prasie, radiu, telewizji,
służbie zagranicznej, Powexie) podjęcie pracy na tzw. eksportowych
inwestycjach, zatrudnienia za granicą, na szybszy awans zawodowy, finansowy,
lub jego przyspieszenie, otrzymanie kierowniczego stanowiska, ułatwienie
dostania się na studia dzieciom agentów, przyznania stypendium krajowego lub
zagranicznego, stażu naukowego w kraju lub za granicą, mieszkania, talonów na
samochód, zgody na meldunek w Warszawie lub innym zamkniętym mieście w PRL …
Podobnych potencjalnych możliwości nagradzania swoich agentów SB
miało znacznie więcej i wykorzystywała je także po roku 1980, 1989, i
czyni to nadal. Zdobywała także współpracowników na wiele innych
sposobów; jeżeli np. ktoś popadł w jakieś tarapaty wykorzystywała
to oferując mu pomoc w załatwieniu, w zatuszowaniu sprawy w zamian
za współpracę. Ktoś jechał np. po pijanemu, spowodował wypadek,
sfałszował jakiś dokument, przemycał jakiś nielegalny towar, obcą walutę,
zrobił przekręt finansowy; wówczas SB oferowało mu pomoc oferując
zatuszowanie sprawy, pod warunkiem wyrażenie zgody na współpracę.
Niektórzy uważają, że w momencie przejęcia władzy przez rządy „Solidarności”
i rozwiązaniu SB, skończyły się jej wpływy na życie
publiczne w kraju.
Nic bardziej błędnego.
SB po sierpniu 1980 była także nadal aktywna i obsadzała ważne,
wpływowe stanowiska przez swoich ludzi i tych na których miała haki,
mogła ich szantażować i wymuszać postępowanie zgodne z jej oczekiwaniami.
Zwłaszcza po czerwcu 1989 roku obsadzała stanowiska społeczne, związkowe,
administracyjne, rządowe, samorządowe, gospodarcze przez swoich
agentów. Wielu myślących ludzi zadawała sobie i zadaje nadal pytanie
dlaczego ktoś nijaki, znikąd, otrzymuje nagle stanowisko wojewody, prezydenta
miasta, naczelnika gminy, powiatu, dyrektora przedsiębiorstwa, banku, członka
rady nadzorczej?
W PRL takie praktyki
były czytelne, działał system nomenklatury partyjnej. Partia obsadzała
wszystkie ważniejsze i lukratywne stanowiska swoimi członkami. Ale dlaczego w
III RP obsadza się nadal kierownicze i wpływowe stanowiska b. członkami PZPR
i miernotami, a pomija lub eliminuje z życia publicznego ludzi
kompetentnych oraz dawnych zasłużonych działaczy opozycji zwalczanych
zaciekle niedawno przez SB, tego nie można zrozumieć?
Kto naprawdę rządzi
i kieruje Państwem? Dziś, gdy okazuje się ilu swoich i sobie posłusznych
agentów SB usadowiła w kierownictwie „Solidarności” jest zrozumiałe
dlaczego po tak krótkim czasie pospezetperowski obóz powrócił do władzy.
Ludzie słusznie zadają sobie pytanie: dlaczego np. były sekretarz KC PZPR
Marcin Święcicki ( zięć komunisty, wicepremiera w PRL Eugeniusza Szyra )
zostaje prezydentem Warszawy, a następnie Unia Wolności powierza mu stanowisko
wiceministra przemysłu, dlaczego Hanna Suchocka, b. posłanka z ramienia SD
zostaje premierem „Solidarnościowego” rządu, a Janisław Muszyński
z Leszna pierwszym wojewodą we Wrocławiu, zaś Stanisława
Cioska b. I-szego sekretarza KW w Jeleniej Górze Lech Wałęsa
mianuje ambasadorem Polski w Moskwie?
JAK
SB ZNISZCZYŁA „ SOLIDARNOŚĆ”?
Jednym z 21 postulatów przed którego przyjęciem tak zaciekle
i do końca broniła się delegacja rządowa w sierpniu 1980 roku było
wyrażenie zgody na powstanie wolnego, niezależnego ruchu związkowego. Kiedy
jednak nie udało się go obronić władze PRL pozornie ustąpiły
ale postanowiły tak personalnie obsadzić kierownictwo nowego związku by Rząd
PRL i PZPR mogły mieć skuteczny wpływ na jego działanie. Dlatego SB
skierowała do niego, jak przyznał sam gen. Kiszczak, i jak potwierdzają to
ujawnione archiwa, tysiące agentów. Główne przywództwo formalnie
powierzono Lechowi Wałęsie, człowiekowi skompromitowanemu współpracą
z SB w 1970 roku i później, prymitywnemu, ciemnemu, zarozumiałemu, pazernemu
na władzę, zaszczyty, pieniądze, udającemu pozorną, prostacką
religijność, chwalącemu się publicznie, że w życiu nie
przeczytał żadnej książki. By jednak zachować kontrolę nad jego
działalnością zainstalowano w jego otoczeniu agentów SB i ludzi o podobnych
prostackich, prymitywnych cechach, pazernych na władzę, pieniądze i
zaszczyty, jak Jacek Kuroń, Adam Michnik, Karol Modzelewski, Bronisław Gremek,
Mieczysław Wachowski, Barbara Labuda, Władysław Frasyniuk, Jan Rulewski, Jan
Lityński, Bogdan Borusewicz.
Jednocześnie
odsunięto od wpływu na związek autentycznie zaangażowanych działaczy związkowych
, organizatorów i przywódców strajkowych: Andrzeja Gwiazdę, Annę
Walentynowicz, Jana Zapalnika, Kazimierza Szołocha z Gdańska, Mariana
Jurczyka ze Szczecina , Kazimierza Świtonia z Katowic, Leszka Skonkę z Wrocławia,
Bolesława Ćwikłę z Lublina …
JAK ODRÓŻNIĆ AGENTÓW SB
OD ICH OFIAR?
Wskazówką i wyraźną poszlaką naprowadzająca może być dawna i
obecna uprzywilejowana pozycja agentów PRL i III RP: ich
poziom materialny w przeszłości i obecnie, warunki mieszkaniowe,
zajmowane stanowiska i awanse zawodowe, finansowe, naukowe, społeczne,
polityczne, ekonomiczne, gospodarcze, bezkarność i tolerancja ich nadużyć… Bronisław
Geremek np. ma kryminalną, haniebną stalinowską przeszłość, był
faworytem władzy w najbardziej ponurym okresie PRL, stypendystą studiów w
Paryżu; co nie przeszkadzało mu w osiągnięciu w rządach „solidarnościowych”
i Unii Wolności najwyższych stanowisk. Podobnie przeszłość
partyjna Balcerowicza, wykładowcy Wyższej Szkoły KC PZPR nie
utrudniała mu piastowanie stanowiska wicepremiera, przewodzenia Unii Wolności
prezesa Rady Polityki Pieniężnej z miesięczna pensją ponad 40 tys. zł. .
Izabellę Niezabitowska bez przeszkód SB ustawiła w otoczeniu
„solidarnościowego” rządu i prezydenta Lecha Wałęsy, na stanowisku
Rzecznika Rządu. SB Mieczysława Wachowskiego uczyniła bez przeszkód
Ministrem Stanu, czy jak go złośliwie opinia publiczna nazywała
wiceprezydentem RP zastępującym Lecha Wałęsę.
JAK
ZIDENTYFIKOWAĆ AGENTA SB
Jeżeli pojawiają się jakieś podejrzenia o powiązania agenturalne
jakiejś osoby, to należy zacząć od dokładnego przyjrzenia się
jakich ewentualnych szykan, represji, szkód w przeszłości ona, i jej
najbliżsi doznawali z powodu uprawiania niezależnej patriotycznej,
obywatelskiej działalności lub manifestowania jawnej, ostentacyjnej niechęci
do władzy i jej poczynań? Władze PRL i SB były mściwe i bezwzględne. Jeżeli
taka osoba była wyrzucana z pracy, dyskryminowana, szykanowana, represjonowana
i mimo posiadanych kwalifikacji pomijana w awansach zawodowych, naukowych, społecznych,
zatrzymywana, aresztowana, w jej mieszkaniu przeprowadzano rewizje, konfiskowano
korespondencje, książki, notatki, aresztowano więziono przez policję
polityczną, to bez oglądania „teczek” można uznać za
pokrzywdzoną . Dlatego od wszystkich ubiegających się o stanowiska publiczne,
także od tych, którzy dorastali w III RP trzeba i powinno się
koniecznie żądać przedstawiania publicznie dokładnych
życiorysów zawierających wyraźne stwierdzenia, co robili oni sami i ich
najbliżsi, jak się zachowywali, nie tylko w PRL, ale także, po sierpniu 1980,
1989 i obecnie, bowiem po tym okresie powstawało także wiele krzywd i zła, a
wyrządzili je konkretni ludzie, a nie krasnoludki.
ZDROWY OBJAW POSTAW OBYWATELSKICH – SPOŁECZEŃSTWO UWAŻA
, ŻE ZA WINY TRZEBA ODPOKUTOWAĆ.
Istnieje nadal poparcie Polaków dla lustracji i dekomunizacji ale rządząca
mafia przemilcza te postawy. Niedawne badania opinii publicznej dowiodły,
że Już 68 proc. badanych przez CBOS jest za dalszym sprawdzaniem
związków ze służbami specjalnymi PRL osób pełniących funkcje publiczne, a
56 proc. ankietowanych - za wprowadzeniem zakazu ich pełnienia dla wysokich
rangą funkcjonariuszy PZPR oraz komunistycznych spec służb. Co nie ma żadnego
wpływu na obecną rzeczywistość. Z badań wynika, że Polacy opowiadają się
za rozszerzeniem obecnych procedur lustracyjnych m.in. o urzędników wyższego szczebla (87 proc. wskazań), osoby pełniące
kierownicze funkcje w spółkach Skarbu Państwa (78 proc.), policjantów oraz
oficerów wojska (76 proc.), kierujących bankami (72 proc.), radnych w gminie
(68 proc.), dziennikarzy (60 proc.), księży (56 proc.), naukowców z wyższych
uczelni (53 proc.).56 proc. respondentów opowiada się za wprowadzeniem do
polskiego prawa zakazu pełnienia przez 10 lat funkcji publicznych w
administracji, państwowych spółkach i mediach dla wysokich rangą
funkcjonariuszy PZPR i aparatu bezpieczeństwa PRL. 22 proc. było temu
przeciwnych i tyle samo nie ma zdania.
WADLIWY DOBÓR LUDZI W IPN
Także
wielką hańbą i obelgą rzuconą w twarz ofiarom stalinizmu i poststalinizmu
jest powierzenia przewodzenie tym procesom osobom wysługującym się w
przeszłości PZPR, takim jak np. Włodzimierz Suleja, dyrektor Oddziału
IPN we Wrocławiu. W tej sytuacji byli aktywiści PZPR będą orzekać,
kto był pokrzywdzony i ma otrzymać prawo do wglądu w swoje akta gromadzone
przez SB. Czyżby nie było ludzi prześladowanych przez komunizm, którzy
mogliby pełnić rzetelnie ważne dla Narodu funkcje? Wybór Włodzimierza
Suleji na stanowisko dyrektora Oddziału IPN we Wrocławiu jest obelgą dla
ofiar stalinizmu. Komitet Pamięci Ofiar Stalinizmu wielokrotnie protestował
przeciw powierzaniu tej funkcji ludziom związanych z tymi, którzy byli
sprawcami zbrodni i krzywd wyrządzonych ofiarom stalinizmu. Właśnie oprawcy
tych ofiar dążyli do wyboru na te stanowiska ludzi im wygodnych, posłusznych,
podobnie jak oni myślących. Leon Kieres - były przewodniczący
IPN nawet nie taił, że był za grubą kreską. Więc nic dziwnego, że dobierał
sobie ludzi podobnie mylących, a Włodzimierz Suleja jako b. członek
PZPR jest takim człowiekiem. Czyli zamiast uhonorować ofiary stalinizmu, to im
się urzędowo dokopuje, a czyni się to pod szyldem obozu „Solidarności” i
Kościoła. Czy rzeczywiście nie ma w Polsce ludzi godnych, honorowych, o
czystych rękach, b. ofiar komunistycznych represji i tylko trzeba sięgać po
takie skompromitowane osoby? Zakrawa to na prowokacje, podobnie jak powierzanie
Urzędu ds Kombatantów i Osób Represjonowanych osobom pokroju Dobrońskiego,
Taylora i im podobnym. Parzcież tacy ludzie zaśmiecają całe otoczenie
dobierając podobnych do nich osoby. Zamiast ujawniać sprawców zła, naprawiać
krzywdy ofiarom, wybiela ją i bronią prześladowców i naigrywają się z ich
ofiar.
Leszek
Skonka -
1. Były działacz opozycji demokratycznej, uczestnik Ruchu Obrony Praw Człowieka
i Obywatela, współorganizator i współkierujący strajkiem w sierpniu 1980
roku we Wrocławiu.
2. Członek prezydium w pierwszym składzie Zarządu Regionu Dolnośląskiego
NSZZ. Organizator i prowadzący pierwsze kursy ( jeszcze w czasie strajku) na
temat organizowania i działania związkowego, a następnie w MKZ po
zakończeniu strajku, dla działaczy i organizatorów nowych związków.
3. Sprzeciwiał się wprowadzaniu KOR-u i upolitycznieniu Związku, zrywaniu
Umowy Gdańskiej, awanturnictwu politycznemu. Chciał by związek nie wychodził
poza swój statut. Za swą postawę oskarżony został publicznie
bez jakichkolwiek podstaw o sprzyjanie PZPR, działanie na szkodę Związku, współpracę
z SB. Usunięty ze wszystkich funkcji, również ze Związku
”Solidarność”, spotwarzony publicznie, bez prawa do
obrony, skazany na karę śmierci cywilnej 19 października 1980 r we Wrocławiu
4. Założyciel i przewodniczący istniejącego od 1988 roku
Komitetu Pamięci Ofiar Stalinizmu w Polsce oraz Instytutu Badań Stalinizmu i
Patologii Władzy, zbudował w 1989 roku pierwszy w Polsce i na świecie
Pomnik Ofiar Stalinizmu we Wrocławiu. Założyciel w 1990 r. Stronnictwa
Sprawiedliwości Społecznej.
Adres Kontaktowy 50-046 Wrocław, ul. Sądowa
10/7
Tel/fax
(48) 71 7809081, kom. 691830350
e-
mail: Skonka.leszek@gmail.com
Konto:
Deutsche Bank, Leszek Skonka 97 1910 1048 2944 2803 6405 0001
Komentowanie nie jest już możliwe.