opublikowano: 26-10-2010
Juliusz Nowina-Sokolnicki - list otwarty do "gazety wyborczej" dot. sprostowanie propagowanych fałszywych informacji w artykule "Wielki Mistrz" - z cyklu zabroniona historia II RP
Juliusz
Nowina-Sokolnicki
Ciechocinek, dnia 14 lipca 2008 r.
[-], United Kingdom
Redaktor Naczelny "Gazety wyborczej"
Adam Michnik
00-732 Warszawa, ul. Czerska 8/10
Dotyczy: artykułu Bożeny Aksamit z dnia 19 mają 2008 r. zatytułowanego
"Wielki Mistrz".
W związku z artykułem Pani Bożeny Aksamit w gazecie wyborczej pt.
"Wielki Mistrz" (nadtytuł "Fałszywy prezydent") z dnia 19
maja br. stwierdzam, iż artykuł ten zawiera wiele pomówień i nieprawdziwych
informacji.
Zapytać należy dlaczego Pani redaktor i gazeta wyborcza boją się 87-letniego
polityka emigracyjnego, bo tylko bojaźń może tłumaczyć chęć
przedstawienia go w złym świetle.
Zapytać też należy dlaczego Pani Bożena Aksamit i gazeta poświadczają
nieprawdę działając na moją szkodę, naruszając me dobra osobiste, dobre
imię Orderu Świętego Stanisława, którego jestem Wielkim Mistrzem i majestat
II Rzeczypospolitej - dlaczego świadomie wprowadzają w błąd czytelników w
kraju, fałszując historię polskiej emigracji politycznej, historię naszej
Ojczyzny?
Konstytucyjnym prezydentem Rzeczypospolitej na Uchodźstwie zostałem z woli
prezydenta Augusta Zaleskiego, który 22 września 1971 r. wyznaczył mnie swym
następcą. Wynikało to z ówczesnej sytuacji politycznej. W roku 1971 zarysowały
się wyraźne różnice między Premierem Muchniewskim i Ministrem Spraw
Zagranicznych Gawendą z jednej strony, a mną, odnośnie warunków przyszłego
zjednoczenia partii politycznych i stronnictw na emigracji. Różniły też nas
poglądy na temat stosunków polsko-niemieckich. Ja uważałem pojednanie
polsko-niemieckie prowadzące do uznania granicy Polski na Odrze i Nysie za
jedno z najważniejszych zadań rządu na obczyźnie. Prezydent A. Zaleski nie
był też zadowolony z rezultatów rozmów zjednoczeniowych. We wrześniu 1971
r. spytał mnie wprost, czy przyjąłbym stanowisko konstytucyjnego Następcy
Prezydenta. Jego zdaniem wyznaczony na Następcę Prezydenta prof. Stanisław
Ostrowski był za stary, miał już 80 lat. Argumentował też, iż jest on za
miękki w stosunku do grup opozycyjnych i mógłby być przez nie manipulowany,
w szczególności przez ludzi odpowiedzialnych za aferę Bergu i ograbienie
Skarbu Narodowego. Uzgodniliśmy, że przyjmę jego propozycję, ale nie ogłosimy
tego publicznie, aby nie blokować rozmów zjednoczeniowych. A. Zaleskiemu
bardzo zależało na dalszym ich prowadzeniu w spokoju. Upublicznienie zmiany
Następcy Prezydenta mogło te delikatne rozmowy zakłócić. Jednocześnie 25
listopada ustąpiłem ze swych stanowisk ministerialnych w rządzie.
Wyznaczenie mnie dnia 22 września 1971 r. przez prezydenta Augusta Zaleskiego,
na podstawie artykułów 13 i 24 Konstytucji z 23 kwietnia 1935 r., następcą
prezydenta Rzeczypospolitej - na wypadek opróżnienia się urzędu Prezydenta
Rzeczypospolitej", oznaczało, że wszelkie wcześniejsze dokumenty
wystawione przez prezydenta Augusta Zaleskiego przed datą 22 września 1971
roku traciły moc prawną. Działała tu zasada podobna do mocy testamentu. Nowy
testament unieważnia testament z wcześniejszą datą. Zgodnie z tą zasadą w
1947 roku prezydentem został August Zaleski.
Prezydent August Zaleski zmarł 6 kwietnia 1972 r. w wieku 89 lat. Zmarł w
szpitalu w Londynie po amputacji nogi skutkiem cukrzycy. Ostatniej jego woli nie
poddał się jednak profesor Stanisław Ostrowski, który samowolnie złożył
przysięgę konstytucyjną. W tej sytuacji - działając jako konstytucyjny następca
prezydenta Rzeczypospolitej - zaproponowałem S. Ostrowskiemu kompromis.
Zaoferowałem mu stanowisko premiera, a nawet gotów byłem przekazać mu urząd
prezydencki, ale na zasadach pełnego legalizmu i wówczas gdyby S. Ostrowski
zjednoczył wokół siebie i wokół legalizmu, czyli bez naruszenia Konstytucji
z 23 kwietnia 1935 r., wszystkie partie i ugrupowania polityczne działające na
emigracji. Jednakże S. Ostrowski nie chciał negocjować. Przejął on z rąk
niekonstytucyjnej Rady Trzech przekazane mu przez nią nieistniejące
uprawnienia. W tej sytuacji 17 listopada złożyłem przysięgę Konstytucyjną
jako prezydent II Rzeczypospolitej i zwolniłem rząd pod przewodnictwem Alfreda
Urbańskiego b. członka Rady Trzech i gen. Stanisława Kopańskiego, także byłego
członka Rady Trzech, ze stanowiska Generalnego Inspektora Polskich Sił
Zbrojnych (PSZ) i mianowałem konstytucyjny rząd pod kierownictwem pułkownika
Sergiusza Ursyn Szantyra, zaś Generalnym Inspektorem PSZ mianowałem byłego
Szefa Wojskowego we Francji generała Antoniego Zdrojewskiego. Jako głowa państwa
zrezygnowałem też z członkostwa w Ruchu Odrodzenia Narodowego - uważałem
bowiem, iż prezydent powinien być bezpartyjny.
S. Ostrowski - przypominam - samozwańczo ogłosił się prezydentem na uchodźstwie,
by kontynuować dzieło niesławnej Rady Trzech. Jego niekonstytucyjnymi następcami
będą później Edward Raczyński, Kazimierz Sabbat, Ryszard Kaczorowski.
Dlatego 22 grudnia 1990 r. Lech Wałęsa nie mógł przyjąć władzy od R.
Kaczorowskiego. Przejął tylko
insygnia władzy, zawłaszczone zresztą przez grupę Ostrowskiego. Wcześniej
grupa gen. W. Andersa zawłaszczyła Skarb Narodowy. Po wypowiedzeniu posłuszeństwa
prezydentowi Augustowi Zaleskiemu w 1954 r. gen. Anders utworzył bowiem
niekonstytucyjną, zdradziecką Radą Trzech w składzie Władysław Anders,
Tomasz Arciszewski, Edward Raczyński. Ową niekonstytucyjną i zdradziecką
"Radę" powołali ci, którzy chcieli uchylić się przed
odpowiedzialnością za aferę Bergu (za amerykańskie pieniądze prowadzili oni
bez zgody rządu nieudolnie wywiad na kraj kosztem tysięcy ofiar, w tym śmiertelnych).
Oni też zawładnęli państwowymi pieniędzmi - Skarbem Narodowym. Środki te użyto
potem przeciwko prezydentowi A. Zaleskiemu opanowując emigracyjną prasę.
Lech Wałęsa mógł przejąć władzę i zostać konstytucyjnym prezydentem II
Rzeczypospolitej w grudniu 1990 r. W tym celu 27 sierpnia 1990 r. przekazałem
do prof. dr Mieczysława Tyczki, Prezesa Trybunału Konstytucyjnego PRL
"Akt Przekazania Suwerennej Władzy" naznaczając w nim swoim
konstytucyjnym następcą tego, kto wygra wybory prezydenckie w kraju. Wybory te
wygrał Lech Wałęsa, który jednak złożył przysięgę na konstytucję PRL.
Z nieznanych mi do końca przyczyn zerwał on ze mną kontakt podkreślony przyjęciem
ode mnie Orderu Orła Białego (8 październik 1989 r.) i nie zechciał on być
konstytucyjnym prezydentem II Rzeczypospolitej. Dlatego też dzisiejsza Polska słusznie
nazywana jest przez jej krytyków "PRL-bis". Jest bowiem ona
kontynuacją PRL-u a nie II Rzeczypospolitej, z dramatycznie bolesnymi dla
Ojczyzny skutkami politycznymi i prawnymi. Brak ciągłości państwowej
utrudnia bowiem skuteczną egzekucję odszkodowań wojennych, cywilno prawnych i
kontrybucji wojennych należnych nam za napaść w 1939 r. od obu najeźdźców
- Niemiec i Rosji. Chodzi przecież o ponad tysiąc miliardów dolarów
odszkodowań, należnych nam tylko od Niemców, odszkodowań o które nigdy nie
upomnieli się Ryszard Kaczorowki, Lech Wałęsa i jego następcy. Odszkodowania
należące się nam od Rosji są także ogromne, ale jeszcze nie policzone.
W adresowanym 27 sierpnia 1990 r. do prof. dr Mieczysława Tyczki wówczas
Prezesa Trybunału Konstytucyjnego w Warszawie piśmie napisanym w imieniu rządu
Prezydenta II Rzeczypospolitej na Uchodźstwie Juliusza Nowina-Sokolnickiego i
Komisji Specjalnej d/s Rozmów z Rządem R. P. w Kraju m.in. napisaliśmy:
"Wnosimy o rozpatrzenie przez Wysoki Trybunał Konstytucyjny legalności
sukcesji na stanowisku prezydenta R. P. na uchodźstwie w świetle ustawy
konstytucyjnej z dnia 23 kwietnia 1935 roku. W załączeniu przedstawiamy wstępną,
zasadniczą argumentację w tej sprawie. Dowody rzeczowe oraz szersze omówienie
tła istniejącej kontrowersji przedstawi nasz przedstawiciel na każde żądanie
Wysokiego Trybunału, przed, lub w czasie rozprawy". A dalej: "od
wielu lat nasz naród jest oszukiwany" (...) "sprawą niezmiernie
aktualną obecnie, staje się kwestia ciągłości prawnej R. P. i związanego z
tym, formalnego przekazania władzy konstytucyjnej przez prezydenta na uchodźstwie
- nowemu prezydentowi w kraju."
Do tego pisma, które otrzymał Trybunał Konstytucyjny w kraju, dołączyliśmy
dokument zatytułowany "Sprawa legalności sukcesji na stanowisku
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie", w którym napisano
wprost: "Prezydent Juliusz Nowina-Sokolnicki trwa na powierzonym mu
stanowisku przez Jego poprzednika i wytrwa do końca, aby godnie przekazać
Konstytucyjną Władzę w ręce Głowy Państwa wybranej przez Naród. Dowody
rzeczowe: 1. Ustawa Konstytucyjna z dnia 23 kwietnia 1935 roku, 2. Dokument
nominacyjny, wydany przez Prezydenta Augusta Zaleskiego, z odciskiem oryginalnej
pieczęci urzędowej Prezydenta R. P. i podpisem Prezydenta Zaleskiego (kopia).
Oryginał tego dokumentu będzie przedstawiony Wysokiemu Trybunałowi na jego życzenie
w ustalonym terminie."
"Akt Przekazania Suwerennej Władzy" potraktowano jak kukułcze jajo.
Profesor Tyczka uznał się za niewłaściwego adresata i przekazał ten Akt
prof. Andrzejowi Stelmachowskiemu, ówczesnemu marszałkowi Senatu PRL, który
ponoć nie wiedział co z tym dokumentem zrobić, chociaż wiedział jak
przedstawić polskiej opinii publicznej niekonstytucyjnego prezydenta R.
Kaczorowskiego.
W kraju Trybunał Konstytucyjny, Sejm, Senat i w końcu sam prezydent elekt Lech
Wałęsa nie chcieli oglądnąć oryginału "Dokumentu nominacyjnego".
Tego dokumentu też nie chciała widzieć, bo nie chciała dociekać prawdy Bożena
Aksamit, autorka zniesławiającej mnie publikacji. W kraju wyżej wymienione
dokumenty opublikowano m.in. na łamach wydrukowanej przez Wydawnictwo
"Wers" książki Konstantego Z. Hanffa pt. �Rewizja
Historii" oraz w internetowym www.botutaj.pl
- do źródeł tych też nie dotarła B. Aksamit?
Co do konferencji w Hanowerze.
W dniach 14-19 stycznia 1972 r. przewodniczyłem delegacji polskiej na zjeździe
pojednania z Niemcami w Hanowerze. Nie zgodne z prawdą jest, że występowałem
tam jako prezydent II Rzeczypospolitej. Żył jeszcze prezydent August Zaleski,
któremu po powrocie zdałem sprawozdanie. Od listopada 1971 r. nie byłem już
w rządzie, byłem więc tylko byłym ministrem. Konstytucyjnym prezydentem II
Rzeczypospolitej, przypominam - zostałem dopiero po śmierci prezydenta Augusta
Zaleskiego.
Nie zgodne z prawdą jest, iż nie zachowały się materiały z tego spotkania.
Zachowały się teksty polskie i niemieckie. Mieliśmy rozmawiać o wzajemnym
pojednaniu. A tam spotkała nas niespodzianka. W sali, gdzie miałem być
pierwszym mówcą, zobaczyliśmy ściany udekorowane herbami miast odzyskanych
jak Wrocław, Kołobrzeg czy Szczecin. W tych warunkach trzeba było zachować
się dyplomatycznie. Powiedziałem, że w miastach tych urodziło się tysiące
Polaków i tysiące Niemców, że wzrosły w nich pokolenia Niemców, a obecnie
wzrosły już dwa pokolenia Polaków. I niech te herby łączą nas w naszej wspólnej
pracy dla pojednania, a nie dzielą. I wtedy większość Niemców dała mi
brawa i przeszliśmy nad tym do porządku dziennego. Do spraw granic już więcej
nie wróciliśmy. Kłamstwem więc jest, że na tym zjeździe rozmawiałem o
granicach.
Nie jest zgodne ze stanem faktycznym, że jeździłem z wizytą do Herberta
Czaji, którego nigdy w życiu nie spotkałem. Prawdą jest, że Herberta Czaję
podejmował niekonstytucyjny prezydent Stanisław Ostrowski ze swoim ministrem
spraw zagranicznych Bronisławem Hełczyńskim na tzw. "Zamku" w
Londynie.
Odnośnie mojej najmłodszej córki nie tylko nie dawałem zgody na publikację
bzdur i fotografii, ale była ona już pełnoletnią mężatką i mej zgody nie
potrzebowała.
Nie zgodne z prawdą jest także, że jakikolwiek Niemiec otrzymał order
Virtuti Militari ode mnie. Otrzymali je AK-owcy i wyżsi oficerowie alianccy:
Amerykanie, Anglicy, Belgowie i Francuzi. Pełne spisy znajdują się w Archiwum
Emigracji, na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, ale dla Pani Aksamit
to widocznie za daleka droga, aby się zapoznać z dokumentacją, więc wymyśliła
jakąś załogę krążownika.
W związku z moim spotkaniem z Edwardem Gierkiem, ówczesnym I sekretarzem KC
PZPR pragnę zwrócić uwagę, że Edward Gierek w czasie II wojny światowej był
w polskim ruchu oporu i służył pod generałem Antonim Zdrojewskim. I na tym
spotkaniu we Francji A. Zdrojewski i E. Gierek bardzo serdecznie ze sobą
rozmawiali. Ja natomiast rozmawiałem z gen. Grudniem, który towarzyszył
Gierkowi jako przedstawiciel kombatantów PRL.
Wreszcie, jeszcze raz powtórzę najważniejsze pytanie: na jakiej podstawie
Pani Aksamit stwierdziła że jestem "fałszywym prezydentem"? Moja
prezydencka nominacja dokonana została zgodnie z prawem na co przedłożyłem
już stosowne dokumenty.
Nawet mój oczywisty nieprzyjaciel Stanisław Iwańczak w swych wspomnieniach
opublikowanych w książce pod tytułem "Czy warto było wracać do
Polski?" zacytował odpowiedź jaką dostał z Pentagonu, gdzie na skutek
intrygi i donosu tegoż pana także sprawdzono moją osobę i stwierdzono, że
miałem pełne prawa - jako Prezydent II Rzeczypospolitej i Wielki Mistrz Orderu
Świętego Stanisława - nadawać odznaczenia komu chciałem.
Dla Pani redaktor, która otrzymuje rozkazy z niewiadomych źródeł, oczywiście
to nie wystarcza.
Ze względu, że poruszony w artykule pt. "Wielki Mistrz" przez Państwa
temat nie ma natury prywatnej a posiada rangę polityczną, historyczną i
konstytucyjną, korzystając z prawa prasowego i ustawowej ochrony dóbr
osobistych domagam się opublikowania w "gazecie wyborczej"
niniejszego sprostowania w całości oraz przeprosin za powielanie
rozpowszechnianych przez St. Iwańczaka i Bogusława J. T. Zajączkowskiego
plotek, za opublikowanie nieprawdziwych informacji i pomówień, w terminie 7
dni od otrzymania tego listu.
Zastrzegam sobie możliwość dochodzenia moich praw przed sądem w przypadku
nie opublikowania tego sprostowania.
Zwracam uwagę, że artykuł Państwa jest arogancki nie tylko w stosunku do
mojej osoby, ale również do innych najważniejszych osób w jedynie niepodległej
II Rzeczypospolitej. Przejawia się to nie tylko we wskazanych przeze mnie powyżej
pomówieniach i nieprawdziwych informacjach dotyczących mojej osoby, ale również
przez nieprawidłową pisownię nazwiska prezydenta Augusta Zaleskiego.
Juliusz Nowina-Sokolnicki
Do wiadomości:
- Przeor dr Marian Król i Kawalerowie Orderu Świętego Stanisława,
- Instytut Pamięci Narodowej w Warszawie,
- prof. Mirosław Supruniuk, Archiwum Emigracji, Uniwersytet Mikołaja Kopernika
w Toruniu
- PAP i inne redakcje (telewizje, radia, ważniejsze dzienniki i tygodniki)
- www.botutaj.pl
- redakcja "Wolna Polska", Poznań
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
aferyprawa@gmail.com |
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.