opublikowano: 26-10-2010
Izrael Szamir - studium kabały - podstawy wiary żydowskiej i ich mentalność, czyli izraelska rzeczywistość - pełne wydanie książki.
(Tytuł oryginału „PaRDeS - an etude in Cabbala") Wydawca: BookSurge, 2005; www.israelshamir.net Słowo PaRDeS w języku hebrajskim oznacza:1/ ogród, gaj pomarańczowy
2/ Raj (stąd ang. Paradise)
Wprowadzenie do wydania polskiego „PaRDeS"
Tytułową
„kabałą" („spiskiem") omawianym w tym zbiorze esejów
Izraela Szamira jest żydowski sposób
myślenia, czyli specyficzne ustawienie połączeń w korze mózgowej
Żydów, co zdaniem Szamira powoduje, że zwykli oni widzieć świat w
odmienny (według nich „lepszy") od nie-Żydów sposób. Na poparcie
tej swej tezy, wychowany w
ateistycznym ZSRR przez pierwsze dwadzieścia lat swego życia IASHA (Izrael
Adam Shamir), przytacza już na wstępie opinię sprzed stu lat wiedeńskiego
filozofa Otto Weiningera, iż „żydowskość polega nie na rasie, na
przynależności do narodu, ani nawet
na wyznawanej wierze, ale na tendencji umysłowej". A
zatem, starając się wprowadzić polskiego czytelnika w egzotyczny
dla dzisiejszych Polaków temat „mentalności Żydów" (z którymi to
„prawdziwymi Żydami", zwłaszcza tymi w jarmułkach, bardzo się
dzisiaj trudno spotkać w naszym kraju), warto przypomnieć jak ludzka
'tendencja umysłowa' się formuje, poczynając od naszego wczesnego dzieciństwa.
Otóż
przeprowadzone w wieku XX-tym, bardzo szczegółowe badania psychologa Jeana
Piageta na temat rozwoju osobowości dzieci wykazały, iż ich odruchy
poznawcze osiągają formę dojrzałą tylko po wykonaniu przez te dzieci
odpowiedniego zespołu czynności psychomotorocznych. Co więcej, nabyte w
ciągu młodości odruchy myśli są uwarunkowane
trwającą przez całe dekady interakcją młodych osób z ich otoczeniem. W
odróżnieniu do przysłowiowego „żydowskiego haczykowatego kształtu
nosa", który się w znacznym stopniu dziedziczy, umysłowym „Żydem"
można zrobić każdą osobę wychowaną od dziecka w „ulu", jaką
jest programowo izolująca się od innych narodów,
społeczność czcicieli tekstów Starego Testamentu.
W
dawnej Polsce mieliśmy już okres zafascynowania się Starym Testamentem
w okresie
saskim, gdzieś dwieście pięćdziesiąt lat temu, kiedy to szlachta
polska poczęła wyprowadzać swój rodowód od jednego z zaginionych
plemion mitycznego Izraela. Kolejna fala zachwytu nad mądrością Starego
Testamentu nawiedziła Polskę około ćwierć
wieku temu i ten „polski zachwyt" nad 'hebrajskim korzeniem'
katolickiej wiary trwa do dzisiaj, oficjalnie umacniany przez
dyrektywy poznawcze nadchodzące z „zekumenizowanego" (czytaj 'zjudaizowanego')
Watykanu. Otóż to, że Polacy z czasem zamienią się w „Żydów
nowotestamentowych" (było to często wyrażanym marzeniem Czesława
Miłosza), przewidywał już dwieście lat temu poeta i patriota polski
Julian Ursyn Niemcewicz w napisanej przezeń satyrze politycznej „Rok
3333" (). Także piszący w kilkadziesiąt lat po Niemcewiczu,
niemiecki filozof Karol Marks w pamflecie „W kwestii żydowskiej" z
1844 roku przewidywał, że idąc za wzorem ówczesnych Stanów
Zjednoczonych, w których „komercyjny duch żydowski całkowicie
zatriumfował nad duchem chrześcijańskim", także i Europa i
Świat cały staną się z konieczności wyznawcami
„Jedynego, prawdziwego boga Izraela jakim jest pieniądz, przed którym
to bogiem wszyscy inni bogowie człowieka będą musieli się ugiąć".
W
tej marksistowsko-niemcewiczowskiej perspektywie, najnowszy zbiór esejów
Izraela Shamira, poświęcony studium nad mentalnością Żydów,
dostarcza bardzo cennego materiału faktograficznego, który powinien znać
każdy szanujący swą godność obywatelską
dorosły mieszkaniec nie tylko Polski ale także i Europy - i to niezależnie
od tego czy to będzie osoba wierząca, czy też „post-katolik"
(jak niżej podpisany), czy (były zazwyczaj) ewangelik (jak większość
przyjaciół niżej podpisanego z okresu, gdy mieszkał
on w Genewie), czy też w końcu „ateista, ale prawosławny", jak
określił kiedyś siebie obecny prezydent Białorusi. Fakt postępującej
judaizacji naszej (?) kultury jest faktem niezaprzeczalnym, a najlepszym
tego dowodem jest pojawienie się, w niedawno otwartym,
papieskim sanktuarium w Łagiewnikach w Krakowie... rzeźby „gorejącego
mojżeszowego krzaka" przyozdabiającej w zasadzie pusty, główny
tego kościoła ołtarz. (Według naszego, nieco już zjudaizowanego poety
romantycznego, Juliusza Słowackiego, to właśnie „zza mojżeszowego
krzaka wychylił się Bóg i zapytał „Polska? Ale jaka?")
Bo
Polska dzisiaj jest przecież totalnie zjudaizowana, co widać szczególnie
po jej dzisiejszym
„duchu handlu", dawniej kojarzonym, nie tylko przez Karola Marksa,
z kulturą żydowską. Ten to „duch żydowski", w I-szej
Rzeczpospolitej zwany 'frymarkiem'
względnie 'frymarczeniem' (odFreiMarkt), najwyraźniej promieniuje
dziś w Polsce nie tylko z niezliczonych sklepów, banków, giełdy,
wydawnictw oraz zza kuluarów Sejmu,
ale i ze „zreformowanych" polskich uczelni, gdzie dla filozofów
prawie obowiązkowymi stały się kursy „zasad negocjacji".
Jak
jednak do tego jednak doszło, że cały, trwający od momentu demontażu
Związku Radzieckiego (), cykl raptownych przemian na świecie można określić
terminem „Wielkiej Żydowskiej
Rewolucji Hiper-Burżuazyjnej" ()? W napisanej dokładnie
sto lat temu powieści „Ziemia obiecana" Władysław Reymont
przedstawił Rewolucję Przemysłową, jakiej byliśmy świadkami w
dynamicznie się podówczas rozwijającej Łodzi, jako rodzaj
„spisku" trzech młodych ambitnych szubrawców: chciwego Polaka
wychowanego w tradycjach szlacheckich, Niemca pochodzącego z protestanckich
warstw mieszczańskich, oraz Żyda, oczywiście powiązanego z lokalną żydowską
gminą. Jak argumentuje Izrael Szamir w rozdziale 3 „Człowiek, który
zrobił
karierę",
podobne trzy typy charakterologiczne (ogarnięci żądzą pieniądza chrześcijańscy
„pionierzy",
protestanccy„przedsięiorcy" i w końcu żydowscy
„spekulanci") kolonizowały,
kilkanaście dekad temu, nie tylko Polskę ale i Stany Zjednoczone. I tak
się złożyło, że finansowe
'owoce' ich poczynań, dzięki post-modernistycznej „ekonomice kasyna",
znalazły się obecnie prawie w całości w rękach bardzo wąskiej Światowej
Oligarchii Żydowskiej, która to
oligarchia w naszym (?) kraju reprezentowana jest przez „filantropijną"
Fundację Batorego/Sorosa.
Gdzie
jednak tkwi podstawowa przyczyna, dla której słowo 'Żyd', względnie „judaista',
'syjonista' czy nawet tylko 'filosemita', kojarzą się - i to nie tylko
I.A. Szamirowi
- ze społecznościąhiper-szubrawców? IASHA wskazuje, że tradycyjni Żydzi
w swym „rodzinnym" gettcie wychowywani są w poczuciu, iż są oni
zarówno obcy ('wyalienowani') jak i
z definicji lepsi od otaczającej ich społeczności gojów, czyli nie-Żydów.
Ten sławny 'żydowski egoizm' ma swe biologiczne ( a ściślej,
zoologiczne) podłoże, jako iż według badań psychologa Jeana
Piageta każde dziecko przechodzi etap rozwoju, w którym mu się wydaje,
iż jest „pępkiem świata" i że należy do 'narodu wybranego' -
dokładnie tak, jak to się w starożytności wydawało hebrajskim
prorokom, według których wszystko co żyje, ma być Narodowi Wybranemu
poddane.
Tak
zatem jak dzieci, które nie zdając sobie z tego nawet sprawy, w swym
egoizmie potrafią być po prostu okrutne wobec ich otoczenia, tak i
wychowani od dzieciństwa w „oparach" Starego Testamentu Żydzi
(oraz naśladujący ich 'chrześcijańscy syjoniści') zazwyczaj nie zdają
sobie sprawy z tego, iż ich postępowanie jest i aspołeczne i przeciwne
Naturze. Stąd też i budowane przez tych sztucznie
„udziecinnionych" Żydów (oraz wspierających ich sprawę
„filosemitów") Światowe Super-Państwo,
przy bliższym się zapoznaniu z zasadami jego funkcjonowania, okazuje się
być zgigantyzowanym (a)społecznym NOWOTWOREM, zdolnym li tylko do niezróżnicowanego
wzrostu, kosztem dewastowanej przezeń Przyrody. Sprawie instynktownie
popieranego przez ludzi wyrosłych w kręgu kultury judeo-amerykańskiej,
coraz agresywniej szego „usztucznienia" warunków naszego życia,
Izrael Szamir poświęca aż dwa długie eseje. nr. 14 oraz 16,
zatytułowane „Apokalipsa dzisiaj" oraz „Sumud
i Flux (Trwanie i Przepływ).
Jaki
rodzaj 'odtrutki" proponuje mój "towarzysz broni" (comrade-in-arms)
na narastające
zatrucie się „post-chrześcijańskiej" części ludzkości
prymitywnymi ideami „panowania nad ziemią", wywodzącymi się nie
tylko ze stron Starego Testamentu, ale nawet i z niektórych sformułowań
chrześcijańskich Ewangelii, zapowiadających nadejście
proto-globalistycznego „państwa szczęścia", kiedy to 'nastanie
jedna owczarnia, jeden będzie pasterz' ()? Dla Izraela Szamira taką
odtrutkąjest bogactwo ducha religii chrześcijańskiej (którą to
religię zna on tylko w jej prawosławnym wydaniu), połączone z siłą
ducha znanej mu dobrze z Palestyny religii islamu. Co ciekawsze,
według jego 'prawosławnej' opinii, zasady islamu nie odbiegają od niceańskiego
(tego z roku 325) kanonu wiary chrześcijan (). Czy jednak da się uratować
'duchowość' człowieka bez zupełnego
odcięcia się od zaakceptowanych na tymże Soborze w Nicei tekstów
Starego Testamentu, w których to tekstach wmontowana jest iście
„kanibalistyczna" propozycja 'odżywiania się' kapłaństwa
Izraela „bogactwem narodów,
których dobra sobie przywłaszczycie, zażywając wiecznego szczęścia",
(Księga Izajasza61,
6-7)?
To
zasadnicze pytanie autor niniejszego wstępu - którego Izrael Szamir porównuje
w „PaRDeS" z „nowym Marcjonem, który ma zastrzeżenia nawet do
(wzorowanej
na Izajaszu) teologii św. Pawła" - pozostawia czytelnikom do
samodzielnej odpowiedzi.
Marek Głogoczowski, Gdańsk maj 2006 www.marek.glogoczowski.zaprasza.net
Rozdział 1
Droga do Suezu
W
roku 1973, moja uderzeniowa jednostka czerwonych beretów została
przerzucona helikopterem na żółte piaski Pustyni Wschodniej w Egipcie i
wylądowała jakieś 101 km od Kairu. Otrzymaliśmy rozkazy zablokowania
drogi Kair-Suez, gdzie przez dwa decydujące dni utrzymywaliśmy kilka
niewielkich wzgórz naprzeciw potężnych skał Jabal Attaka, ostrzeliwując
każde natarcie egipskich czołgów i komandosów. Nasz oddział liczył
zaledwie stu żołnierzy słabo wyposażonych w przestarzałą broń
przeciwczołgową, ale Egipcjanie myśleli, że mieliśmy siłę co
najmniej dywizji. Wkopaliśmy się we wzgórza, szukając w ich żółtej
ziemi ochrony przed potężnymi
salwami wroga i wynurzaliśmy się z naszych kryjówek gdy działa
przestawały strzelać, zezwalając ich piechocie na natarcie na
nas. Posuwające się na wschód egipskie czołgi dostawały się pod nasz
ogień i zatrzymywały się, aby wznowić ostrzał naszych pozycji. Trwaliśmy
na naszym wzgórzu, chociaż nie mieliśmy wody, ani nawet czasu na
grzebanie naszych zabitych towarzyszy. Z trudem przychodziło nam
powstrzymywanie głodnych i chudych psów pustynnych by nie ucztowały na
ich rozdętych zsiniałych ciałach.
Żaden
z nas, być może oprócz naszego dowódcy, nie rozumiał celu naszych
poczynań. „Nie ich rzeczą jest rozumieć dlaczego", żołnierze
nie muszą koniecznie wiedzieć o co walczą. Staraliśmy się jedynie
robić swoje i przetrwać. Dopiero po dwóch dniach,
gdy dotarły do nas pancerne kolumny generała Brenn'a, poznaliśmy plany
Sztabu Generalnego, polegające na odcięciu egipskiej Trzeciej
Armii na wschodnim brzegu Kanału Sueskiego, i przekształceniu pozornej
porażki w zwycięstwo. O wiele później poznaliśmy człowieka, który
to umożliwił - był to Henry Kissinger, żydowski Sekretarz Stanu USA,
który dał zielone światło i rozpostarł atomowy parasol ochronny nad
izraelskimi oddziałami. Kazał on niezdecydowanej Goldzie Meir przerwać
zarządzone przez Radę Bezpieczeństwa zawieszenie broni i dokończyć
okrążania. Dopiero wtedy nasza skromna akcja zaczęła pasować do
strategii.
W
podobny sposób, pojedynczy Żyd rzadko wie lub rozumie, czego Żydzi chcą
od siebie samych i od zdezorientowanej ludzkości. Ten brak zrozumienia
powoduje, że wielu
wspaniałych mężczyzn oraz kobiet głosi swoje poparcie (lub sprzeciw)
dla politycznego ciała zwanego 'Żydami'.
Urodzenie się oraz wychowanie się jako Żyd wcale
w tym nie pomaga, podobnie jak przynależność do elitarnych oddziałów
wojska nie zapewnia zrozumienia planów Sztabu Generalnego.
Osoba
o niewielkim zasobie wiedzy nazywana jest w żydowskiej nauce 'tinok shenishba'
(uprowadzone dziecko). Uprowadzone żydowskie dziecko nic nie wie o żydowskich
obyczajach, poza tym, że należy do Żydów. Nie tak dawno izraelski prezydent
Moshe Katzav nazwał niereligijnych Żydów 'uprowadzonymi dziećmi', ale nawet
religijni Żydzi w bardzo ograniczonym stopniu rozumieją żydowskie plany
urządzenia świata. Wielu
Izraelczyków oburzało się na słowa Katzav'a, ale miał on rację. Wasz
przeciętny 'Żyd' bardzo mało wie i rozumie z tematów, którymi będziemy
zajmować się w tej książce;
jest wysoce prawdopodobne, że on (lub ona) uważa siebie za Żyda,
ponieważ jego (lub jej) dziadkowie byli Żydami.
Naszym
celem jest zrozumienie i wyjaśnienie czego 'Żydzi' chcą. Jest to trudne
zadanie, ponieważ Żydzi nie mają
wyraźnych przywódców tworzących jedną strategię,
nie
mają żadnej głównej kwatery, ani centralnego dowództwa. Trudno jest
uwierzyć, że Żydzi mają strategię, ale nie mają stratega; Protokoły
mędrców Syjonu są popularne właśnie dlatego, że zakładają
istnienie takiego najwyższego (choćby ukrytego) stratega. Jednakże, jak
mówią Przypowieści Salomona 30,:27 „'Szarańcze króla nie mają, a
wszakże wszystkie wyruszają w szeregu", niszcząc całe kraje, jak
gdyby planowo. Być może nie ma (albo prawie nie ma) Żydów, którzy w
pełni by rozumieli, czego chcą Żydzi.
Słowo 'Żydzi', w tym sensie w jakim jest ono używane w tym artykule,
oznacza duchową osobowość wyższego rzędu, powiązaną z
indywidualnymi Żydami podobnie jak
Kościół Katolicki jest powiązany z poszczególnymi katolikami, lub jak
ul jest powiązany z pojedynczą pszczołą. Z tego powodu nie ma żadnych
subiektywnych win związanych z indywidualnymi Żydami, o ile ich
konkretne działania - lub niedziałania
- nie mają charakteru kryminalnego lub grzesznego same z siebie. Niniejsza
rozprawka powinna pomóc jednostce zdecydować, czy chce on być Żydem
czy też nie, w taki sam sposób jak ktoś może wybrać czy chce
być komunistą czy też kwakrem.
Rozdział
2
Być
albo nie być
Według
mojego najgłębszego przekonania bycie lub nie bycie Żydem jest aktem wolnej
woli. Żyd francuski może być po prostu Francuzem, Żyd rosyjski - po
prostu Rosjaninem, Żyd palestyński
- Palestyńczykiem. Nikt nie musi być Żydem, a najlepszym tego
potwierdzeniem jest wspaniała postać Simone Weil, małej świętej
komunistycznej świętej chrześcijańskiej
czasów Hitlera. Przebywała wśród robotników Renault,
popierała Ruch Oporu Charles'a de Gaulle'a i marzyła o pokonaniu nie
tylko nazizmu, lecz całego paradygmatu nowoczesności z jej fałszywą
edukacją, religijną obojętnością
i zerwaniem z tradycją. Urodziła się w rodzinie żydowskiej, doszła do
Chrystusa, lecz uchyliła się
od pełnego zespolenia z Kościołem, gdyż czuła, że Kościół jest
zbyt prożydowski (Lettre a un religieux, Gallimard)). Dla niej,
nie tylko hebrajscy prorocy, lecz także Grecy i Galowie, Hindusi i Chińczycy,
Germanie i Słowianie znali Chrystusa
przed Jego narodzinami.
Odrzuciła
ona twierdzenie o 'żydowskich korzeniach' chrześcijaństwa mówiąc, że
bezkrytyczne przyjęcie Starego Testamentu było poniekąd 'skazą
poporodową' Kościoła. Jej
Chrystus był bliski Dionizosowi i Attis, natomiast Demeter i Izy da to wcześniej
przeczuwane obrazy Najświętszej Dziewicy. Według niej, straszny czyn
Ukrzyżowania mógł zdarzyć się jedynie tam, gdzie Szatan przeważył
nad Bogiem.
Simone
Weil nie była osamotniona. Od świętego Pawła do świętej Teresy z
Avila, od
Karola Marksa do Lwa Trockiego, były to osoby urodzone w żydowskich
rodzinach, które zerwali z gminą żydowską i dołączyli do ludu, wśród
którego żyli. I nie było ich bynajmniej
niewielu, ale była to większość. Spośród siedmiu milionów Żydów w
czasach świętego Pawła, do ósmego wieku pozostało ich tylko
kilka tysięcy; reszta stała się Palestyńczykami i Włochami,
Francuzami i Egipcjanami, chrześcijanami oraz muzułmanami. Zasymilowały
się także miliony Żydów dwudziestego wieku i ich potomkowie. Niektórzy
dołączyli do Kościoła Katolickiego, jak Edyta Stein, inni do Kościołą
Prawosławnego, jak ojciec Aleksander Mień, niektórzy przyjęli Islam,
jak mój przyjaciel Yusuf Hattab (Yosef Cohen); inni pożenili się poza
wspólnotą żydowską i zerwali z Żydami.
Małżeństwo
poza wspólnotą jest ostatecznym znakiem „przekroczenia granic". Premier
Izraela, Golda Meir powiedziała „Małżeństwa mieszane są gorsze od holokaustu",
zaś Elliot Abrams, dyrektor ds. Bliskiego Wschodu w rządzie prezydenta Busha,
oraz Deborah Lipstadt, profesor studiów żydowskich w Emory, występowali
przeciwko małżeństwom z nie-żydami
aby zachować czystość 'rasy żydowskiej'. „Deborah Lipstadt,
która dużo napisała i miała wiele wykładów o Holokauście, nawoływała
żydowskich rodziców by nie zgadzali się na małżeństwa mieszane [z
nie-żydami], podobnie jak nie
zgadzają się oni na to, by ich dzieci zażywały narkotyki". Elliot
Abrams napisał książkę, „Wiara czy strach: Jak Żydzi mogą przetrwać
w chrześcijańskiej Ameryce", która krytykuje małżeństwa
mieszane jako niebezpieczeństwo dla przetrwania Żydów w USA.
Meir
i Lipstadt poszły tradycyjną ścieżką Żydów: Stary Testament
gloryfikuje Fineasza, który
zamordował Żyda za stosunek z nie-żydówką; Ezra wyklął wszystkich kapłanów
żydowskich, którzy pożenili się z rdzennymi Palestynkami; Talmud porównał
małżeństwo mieszane ze zezwierzęceniem, „nie-żydom jest bliżej do
zwierząt niż do
Żydów".
W żydowskiej tradycji, rodzina żydowska, w przypadku gdy syn lub córka wyjdzie
za goja, powinna dokonać pełnego obrzędu żałobnego.
Pomimo
tych potępień, kobiety oraz mężczyźni pochodzenia żydowskiego
zawierali mieszane małżeństwa i świadomie zrywali z żydostwem. Akt
ten jest ważnym świadectwem ich gotowości do odrzucenia partykularyzmu
i wtopienia się w naród, wśród którego żyją. Jest to, w pewien sposób,
tak samo radykalne jak chrzest. Wymuszone nawrócenie hiszpańskich Żydów
w roku 1492 zostało odebrane przez Hiszpanów jako akt hipokryzji,
ponieważ nawróceni żenili się jedynie wewnątrz swojej wspólnoty.
Hiszpanie często mieli rację: wielu Marranów (inna nazwa nawróconych)
powracało do żydostwa jak tylko opuścili posiadłości hiszpańskie. I
byli przyjmowani doń z powrotem,
ponieważ Żydzi wiedzieli: Marrani żenili się jedynie wśród swoich.
Ich chrześcijańska wiara była tylko barwą ochronną, częścią żydowskiej
tajemnicy. Z drugiej strony, ci z nich, którzy żenili się poza
wspólnotą, dawali dowód szczerości swojego ochrzczenia.
Donmehowie,
naśladowcy Sabbataja Cewi w Turcji, na zewnątrz przyjmowali Islam, lecz
wciąż żenili się tylko w obrębie swojej wspólnoty. Ta osobliwa sekta
odegrała ważną rolę w tragicznych wydarzeniach w Turcji na początku
XX wieku; niektórzy tureccy historycy łączą ich z ludobójczym wypędzeniem
Ormian, masakrami Greków w Anatolii
oraz ze sprzeciwiającą się tradycji politykąKemala Ataturka. Pamiętając
o tej tajemniczej tradycji, rozumiemy, że małżeństwa mieszane to
bardzo ważny krok, rzeczywiste zerwanie wymagające wielkiej siły
charakteru, niezależności myślenia,
jest to coś, z czego ich dzieci mogą być dumne. Ponieważ małżeństwo
oznacza w pewnym stopniu łączność duchową; małżeństwo
mieszane jest zawsze aktem buntu przeciwko żydostwu, wyrwaniem się na
swobodę, sprzymierzeniem się z rdzenną ludnością.
W
normalnych okolicznościach, ten błogosławiony proces doprowadziłby w
ciągu kilkuset
lat do zniknięcia Żydów; ale w ostatnich latach został on zahamowany a
nawet odwrócony. Ponieważ obecnie
Żydzi tworzą elitę (są to 'grube ryby'), więc dzieci małżeństw
mieszanych pozostają w tyle. Inni „odkrywają swoich żydowskich przodków"
podobnie jak Brytyjczycy „odkryli swoje normandzkie pochodzenie". Główni
kandydaci na prezydenta Ameryki w roku 2004 prześcigali się w
poszukiwaniu swoich „żydowskich korzeni". Generał Wesley
Clark powiedział, że on „pochodzi z długiej linii rabinów z Mińska";
babcia Hilary Clinton wyszła za kogoś o nazwisku Max Rosenberg, a John Kerry
„'dowiedział się, że babcia i dziadek z linii ojca byli Żydami"
(Kerry nazywał się początkowo Kohn). Dzieci Howarda Dean'a oraz chrześcijanki
pochodzenia żydowskiego zostały wychowane jako Żydzi. Tak więc
wszystkie wysiłki poprzedniego pokolenia są zaprzepaszczane w naszych
czasach.
Dzieci
małżeństw mieszanych często nie rozumieją obrazoburczych działań
swoich rodziców, a rodzice często boją się wyjaśniać sakralną ważność
tego czynu swoim dzieciom, które
zamiast chlubić się nim, próbują go odwrócić i 'powrócić' do żydowskiego
otoczenia. Ich usiłowanie 'powrotu' skazane jest na niepowodzenie, ponieważ
według żydowskiego prawa, takie dziecko nigdy nie będzie mogło zostać
'pełnym Żydem'. On lub ona nie będzie
mogła poślubić Cohen'a, ani wejść do jakiejkolwiek rzeczywiście
'odpowiedniej' żydowskiej rodziny. Jego pozycja jest praktycznie
taka sama, co mamzera, bękarta, „syna dziwki". Będzie on
mieć prawo do popierania Żydów, do oddania życia za Żydów, ale to
nie wystarczy do pochowania go na żydowskim cmentarzu. Ale nie żałujcie
tego, nasze pół-żydowskie ale całkowicie ludzkie
dzieci, że nie możecie połączyć się z Żydami, jako że nie jest to
nawet wskazane,
jako
że żydostwo nie jest dobrym rozwiązaniem, co postaramy się wykazać w
niniejszym eseju.
W
rzeczy samej, na początku XX wieku, dziecko z mieszanego małżeństwa
prawie zawsze identyfikowałoby się z rdzenną ludnością swojego kraju.
Lecz tendencja ta napotkała na przeciwdziałanie historii Holokaustu,
ideologicznej konstrukcji wszczepiającej
potomkom Żydów fatalistyczne wrażenie 'braku ucieczki'. „Nie ma znaczenia
czy jesteś Żydem pełnej krwi czy też masz tylko kroplę krwi żydowskiej,
czy jesteś ochrzczony czy też nie - mógłbyś tak samo być zamordowany
przez hitlerowskich nazistów.
Dlatego przyłącz się do Żydów i popieraj Żydów" - oto, w skrócie,
idea lansowana przez Żydów w celu utrzymania, w swym dalszym
otoczeniu, potomków tychże Żydów.
Tak
więc Żydzi, reprezentowani przez ideologów Holokaustu, zrobili z Adolfa
Hitlera i jego nazistów swoich najlepszych sojuszników. Nie jest zwykłym
zbiegiem okoliczności, że opętana ideą 'żydowskiej czystości'
Lipstadt sprzeciwia się krytycznym badaniom historycznym nad tragicznymi
wydarzeniami II wojny światowej. Oficjalna bowiem
historia Holokaustu dąży do utrzymania Żydów w charakterze posłusznych
sług „Żydów". Prawdopodobnie z tego właśnie powodu, żydowscy
bankierzy początkowo zapewniali poparcie Hitlerowi i jego partii w ich
drodze do władzy.
Rzeczywistość
była jednak cokolwiek inna od fatali stycznej historii ideologów
Holokaustu: w armii Hitlera służyło ponad 150 000 żołnierzy żydowskiego
pochodzenia, co
udokumentował Bryan Mark Rigg, profesor historii na Amerykańskim
Wojskowym Uniwersytecie; wśród nich był admirał Bernhard Rogge, który
otrzymał Ritterkreuz (Krzyż Rycerski) osobiście od Hitlera, generał
Johannes Zukertort, generał Luftwaffe Helmut Wilberg, marszałek polny
Erhard Milch i wielu innych.
Idee
Hitlera o przeciwstawności archetypów aryjskiego i żydowskiego były w
pewnym stopniu oparte na teoriach znakomitego filozofa wiedeńskiego, Otto
Weiningera, który wyrzekł się żydostwa
i został przyjęty do Kościoła Luterańskiego. Dla Otto
Weiningera, żydowskość oznaczała „ani rasę, ani naród, ani też
uznane wyznanie, lecz tendencję w myśleniu". Pisał „Zajmuję się
judaizmem, w sensie platonicznym, jako ideą. Nie ma bardziej czystego Żyda
nad czystego chrześcijanina. Aby przezwyciężyć judaizm, Żyd musi
najpierw zrozumieć siebie i walczyć z sobą. Jedynie mocne
postanowienie, połączone z najwyższym poczuciem własnej godności, może
uwolnić Żyda z żydowskości. Dlatego, kwestia żydowska może być
rozwiązywana jedynie indywidualnie;
każdy indywidualny Żyd musi próbować rozwiązać ją we własnej
osobie" - poprzez odkrycie obecności Boga w świecie, to jest
Chrystusa.
Człowiek,
którego Hitler nazywał swoim „ojcowskim przyjacielem", bawarski
poeta Dietrich Eckart, łączył antyjudaizm z myśleniem anty
kapitalistycznym. Wierzył on, że żydowski element jest obecny we
wszystkich ludziach oraz narodach; ma on być przezwyciężony,
lecz nie może być unicestwiony całkowicie (Albert Lindemann, Esau 's
Tears, str. 498). W jego mniemaniu żydowskość i
aryjskość odpowiadają przeciwieństwom
Ying i Yang, a pewna doza 'żydowskości' (egoizm) jest narodowi potrzebna,
aby mógł on przetrwać. Miał on wielkie uznanie dla Żydów, którzy
doszli do Chrystusa. Hitler zadedykował mu drugi tom Mein Kampf.
Pomimo
swego podziwu dla Weiningera i uwielbienia Eckharta, pragmatycznie myślący
Hitler wolał, zamiast zwalczać podejście judaistyczne, imitować je,
czyniąc Narodem Wybranym 'swój własny
lud, Niemców'. Takie rasistowskie nastawienie spowodowało
morze cierpień wśród wszystkich narodów Europy i zrujnowało na wiele lat
stary kontynent. Trzeba także pamiętać, że negatywna interpretacja
judaizmu (lub
żydowskości)
nie jest tożsama z rasizmem, ale może oznaczać wzniosłą interpretację
ideologiczną oraz teologiczną.
Myśl
antyjudaistyczna leży u podstaw chrześcijaństwa i komunizmu (mówiąc
tylko o dwóch z najważniejszych ideologii). Żydzi starają się
przedstawić poglądy antyjudai
styczne jako rasizm. Chociaż myśl antyjudai styczna istnieje już od
setek lat, Żydzi upierają się
na używaniu nazwy 'antysemityzm', oznaczającej niezbyt starą teorię rasową
z końca XIX wieku. Dla antysemity, Żyd posiada nieodłączne i
niezmienne jakości wrodzone;
natomiast myśl antyżydowska analizuje i zwalcza tendencję
judejską-w sztuce, w teologii, w naukach politycznych. Żydzi nie
potrafią stawić czoła przemyślanym, racjonalnym zarzutom w stosunku do
ich idei, i w związku z tym powtarzająmantrę „Jest tak z powodu tego
kim jesteśmy, a nie tego, co robimy", która to „mantra"
ostatnio została przywłaszczona sobie przez prezydenta Busha. Tak zatem
musi to być rasizm.
Dawid
Mamet, amerykański dramaturg żydowskiego pochodzenia, zauważył Volvo
z naklejką na zderzaku Izrael, won z osiedli, slogan ten według
niego „można by było najlepiej przetłumaczyć jako Zdechnijcie
haczykonosi Żydzi”. Graham Barrett napisał w redagowanej przez Żydów
gazecie The Age (Melbourne, 10 stycznia 2004): „ustępujący
malezyjski premier użył sobie na odchodnym na 'haczykonosych' Żydach, którzy
'zza kulis rządzą światem', które to stwierdzenie odbiło się wielkim
echem w innych islamskich stolicach". Barret kłamie: wypowiedź
dr Mahathira nie nosiła charakteru rasistowskiego, jak insynuuje to
Barrett. Mamet też kłamał: osoba jadąca Volvo z taką naklejką, mogłaby
być równie dobrze żydowskiego pochodzenia.
Otrzymałem
maila od 'Sama Jonesa', który napisał: „twoje dzielne wysiłki i pisanie
są doceniane przez nasz naród. W pełni podzielam twoją pogardę dla
haczykonosego syjonistycznego robactwa. Wszystkich żydowskich brudasów
należy z powrotem zapędzić do pieców. Jeszcze raz dziękuję za pomoc
w głoszeniu tej życiowej prawdy".
Jego internetowy adres doprowadził do pewnego syjonistycznego
prowokatora, lecz informacja
ta nie była potrzebna: „haczykowaty nos" to wyraźny znak, że to
Żyd chciał skierować
antysyjonistyczną wzglednie antyjudai styczną polemikę na tory rasistowskie.
Rzeczywiście, 'Sam Jones' wysyłał podobne maile także do innych przyjaciół
Palestyny. Jeff Blankfort, oddany antysyjonista żydowskiego pochodzenia, przejrzał
jego grę; jednak inni, jak nasz nie-żydowski przyjaciel Harry Clark,
wystraszyli się i wyłączyli się z dyskusji.
Rzeczywiście,
ludzie żydowskiego pochodzenia są odporni na tego typu atak
psychologiczny. Oto dlaczego w pierwszych latach istnienia Sowietów,
przekonani komuniści pochodzenia żydowskiego (Jevrsekcja, Sekcja
Żydowska) likwidowali żydostwo, natomiast dobrotliwi Goje (Kalinin i Łunaczarski)
błądzili po stronie filosemitów. Otto Weininger zauważył: „Aryjczyk
mający dobrą pozycję społeczną zawsze czuje potrzebę respektowania
Żyda; nie podoba się mu gdy Żydzi ujawniają jakieś
rewelacje o Żydach, i ten kto to robi może od tej sfery spodziewać się
podobnego braku wdzięczności, jak od przeczulonych Żydów". Słowa
jego są nawet bardziej trafne dzisiaj: w okresie, gdy wpływy Żydów
wzrosły, ludzie pochodzenia żydowskiego zostali obarczeni zadaniem
likwidacji żydostwa.
Od
lat ciągnie się dyskusja, w której hasło „antysyjonizm jest
antysemityzmem" szybko zastępowane jest: „Nie mieszaj syjonizmu z
judaizmem! Jak śmiesz to robić, ty antysemito"
- co dowcipnie ujął Michael Neumann. Krytycy Izraela codziennie przysięgają,
że nie są antysemitami. Odrzucając praktycznie nie istniejący
biologiczny antysemityzm
rasowy, tę poronioną dziewiętnastowieczną teorię, możemy w pełni
przyjąć
wielką tradycję antyjudaistyczną świętego Pawła, Marksa, Simone Weil.
Antysyjonizm może być antyjudai
styczny lub nie, lecz Ewangelia z pewnością jest antyjudaistyczna.
Jedynie Bóg jest łaskawy, natomiast Żydzi mogą doskonale działać w sposób
niszczący i wrogi w stosunku do świata, w którym żyjemy, przeciw
naturze i przeciw nie-Żydom.
Takie
dokładne oddzielenie myśli antyjudai stycznej, od nienaturalnego połączenia
jej
z biologicznym antysemityzmem, już dawno temu winno nastąpić, co
pozwoliłoby powrócić naszemu światu do normalności. Atakowany Mel
Gibson miał odwagę dumnie odpowiedzieć Foxman'owi i innym bestiom z żydowskiej
Ligi Przeciwko Zniesławianiu (ADL):
„Nie, ja nie jestem antysemitą, nie myślę, że żydowskość jest
cechą wrodzoną, w przeciwnym wypadku nie robiłbym filmu o Jezusie
Chrystusie. Lecz jestem antyjudaistą, tak samo jak Chrystus."
Antysyjoniści będą mieli luksus wyboru, czy mają być przeciwko
syjonizmowi, uważając go za zjawisko anormalne (punkt widzenia rabina
Arika Ashermana), czy też mają całkowicie odrzucić syjonizm jako nieodłączną
część paradygmatu judaistycznego (jest to mój punkt widzenia).
Taki
obrót sprawy ożywi działania mające na celu przeciwdziałaniu
tendencji judaistycznej i powstrzymaniu jej, przede wszystkim zachęcając
ludzi pochodzenia żydowskiego by jej nie wspierali. Ale co to jest
tendencja judaistyczna i dlaczego należy ją pokonać? Żydowskie objaśnienia
Biblii podają cztery, coraz wyższe poziomy jej głębokiego zrozumienia.
Te cztery stopnie składają się na skrót 'PaRDeS' (Paradise - raj, lub
ogród), gdzie 'peshat’ to proste odczytanie, a 'raz', 'derash’
i 'sod’ -to najgłębsza zawartość mistyczna. Będziemy
według tego schematu postępować, tłumacząc zamiary Żydów,
przy czympeshat koncentruje się na interesach pieniężnych, raz
dotyczy spraw społecznej dyskusji, derash to poziom
polityczny, zaś sod to płaszczyzna teologiczna.
Rozdział
3
Genealogia
Człowieka Sukcesu (peshat)
Trzech
szubrawców, szczęśliwych, że umknęli swoim prześladowcom, lecz
przygnębionych i bez grosza, spotkało się w małym miasteczku na
amerykańskim Środkowym-Zachodzie -
tak zaczyna się krótkie komiczne opowiadanie „Człowiek który zrobił
karierę" amerykańskiego mistrza tego rodzaju literatury, O.
Henry'ego. Ludzie ci reprezentują trzy odmiany przestępców. Bill jest włamywaczem,
Jeff jest szulerem, natomiast Alfred
handluje akcjami bez pokrycia. Z czasem Bill obrabował bank i otworzył
salon do gry w pokera. Wykorzystując to Jeff podmienił karty i spłukał
Billa, 'pozostawiając mu czarnego
kota oraz zamiłowanie do włóczęgi'. Jednak radość Jeffa trwała krótko:
zainwestował on zyski ze swego 'biznesu' w akcje kopalni złota, aby odkryć,
niestety zbyt późno, że te akcje są podpisane przez CEO A.L.
Fredericks, pod którym to
nazwiskiem ukrywa się jego kolega oszust, Alfred E. Ricks. W rezultacie
tego zyski pochodzące z rabunku przeszły w ręce biznesmena, a w
końcu znalazły się u giełdowego
spekulanta. Wtedy to szuler Jeff głośno zaczął krzyczeć: spekulacje
na Wall Street oraz rabunek winny być wytępione przez prawo!
Opowiadanie
to można odczytać jako przypowieść o amerykańskich fortunach. Włamywacz
'Bill' symbolizuje pierwotną zdobycz (lub według Karola Marksa,
'akumulację pierwotną'). Najpierw pionierzy wymordowali rdzennych
mieszkańców i obrabowali nowo odkryty Kontynent. Zaczęli kopać
złoto i wydobywać ropę naftową, przekształcili prerie w pszeniczne
pola i upamiętnieni zostali na bilboardach Marlboro jako
nieustraszeni kowboje. 'Jeff’ to Jankes, typowy amerykański biznesmen,
który obrobił Billa, otworzył hipermarkety oraz banki, handlował
Coca Colą, zbudował koncerny
naftowe, podporządkował sobie Południe i przekształcił Amerykę Łacińską
w swój własny bananowy ogródek. I to jedynie po to, by okazało się,
że obdarował swoimi pieniędzmi A.L. Fredericks'a, znanego także
pod nazwiskiem Goldman Sachs, Marc Rich, Michael Milken, Andrew Fastow i
inni.
W
realnym życiu, podobnie jak w tym krótkim opowiadaniu, A.L. Fredericks
oszukał oszusta Jeffa. Otrzymał on odeń realne dolary zamieniając je
na 'dziwne pieniądze', według jednego z internetowych dowcipnisiów:
„bezzwrotne, nieoprocentowane skrypty dłużne Fed (Federalnego Banku
Rezerw), nie mające w niczym
pokrycia oprócz zaufania wierzycieli". Na wypuszczone 650 miliardów
dolarów, Fed posiada zaledwie
równowartość 17 miliardów dolarów 'realnego pokrycia'. USA mają
obecnie 38 bilionów dolarów łącznego długu zaciągniętego przez
symbolicznego 'Alfreda', w porównaniu
do 10 bilionów dolarów produktu krajowego brutto wytworzonego
przez 'Billa' oraz 'Jeffa'. Ta największa ze wszystkich 'piramida finansowa'
jest zbudowana na takich samych zasadach jak 'piramida albańska', która zrujnowała
ten mały bałkański kraj kilka lat temu. Raczej wcześniej niż później
'Jeff’, czyli amerykańska klasa średnia, odczuje zbliżający się
kryzys, grożący powrotem do roku
1929. 'Bill', czyli amerykański robotnik, już to odczuwa. Zrujnowanie amerykańskiej
klasy pracującej, a nawet i klasy średniej, jest nieuniknione, ponieważ
nieprawdopodobne bogactwa USA znikły w stworzonej przez 'Alfreda' czarnej
dziurze.
Czy
da się zidentyfikować tego 'Alfreda', człowieka sukcesu, który zrobił
karierę i o którym powszechnie wiadomo tylko, iż jest 'złym bogaczem'?
Kim są ci, którzy
wygrywają
netto, konstruując finansowe „piramidy"? Niedawne badania nad
ludnością USA
(www.osu.edu/researchnews/archive/relgwlth.htm), przeprowadzone
przez Lizę Keister, profesora socjologii na Uniwersytecie Stanu Ohio,
wykazują, że „zamożność (lub
średnia wartość majątku netto) ludności żydowskiej w USA wynosi
150.890 $, co oznacza iż jest ona ponad trzykrotnie większa od średniej
zamożności Amerykanów (48.200
$)". (Dla porównania, w roku 1956, średnia wartość majątku netto
Żydów była zaledwie poniżej średniej). Zamożność
konserwatywnych protestantów (Bill z opowiadania)
wynosi 26.200 $, lub połowę ogólnej średniej. Zamożność zaś głównych
odłamów protestantów oraz katolików (Jeff z opowiadania) jest
mniej więcej równa średniej dla całej próbki. Tak więc amerykański
Żyd jest trzy razy bogatszy niż tak bardzo
nielubiany Jeff, będący WASP'em (White Anglo-Saxon Protestant) i
sześć razy bogatszy niż
jeszcze bardziej pogardzany 'robol' (redneck- czerwony kark) Bill.
„O
podziale świata decyduje fakt należenia, lub nienależenia, do ludzi
określonego pochodzenia. Przyczyna i konsekwencja to jedno i to samo:
jesteś bogaty, ponieważ jesteś Żydem,
jesteś Żydem, ponieważ jesteś bogaty", by
przypomnieć głośne słowa
znanego marksistowskiego znawcy kolonializmu, Frantza Fanona (mutatis mutandis:
mówił on o 'białych' w
kolonialnej rzeczywistości Afryki).
Lenni
Brenner, trockistowski autor książki „Żydzi w Ameryce" (Saki
Books, Londyn 1985) napisał niedawno: "Dlaczego więc lobby
syjonistyczne jest tak silne gdy jego
apologeci bez końca piszą o zrażeniu ich młodzieży do tego ruchu?
Odpowiedź jest prosta: Żydzi są najbogatszą warstwą etniczną
względnie religijną w USA Ponieważ ich standard życia jest tak wysoki,
są więc najlepiej wykształceni. Ponieważ są najlepiej wykształceni,
więc najwięcej interesują się nauką i stąd ich największe skłonności
do ateizmu i religijnego
sceptycyzmu. Lecz ‘prawdziwie wierząca' ich mniejszość (złożona
z ortodoksyjnych Żydów - M.G.) wciąż dysponuje niewyobrażalną ilością
pieniędzy, które może wydawać na polityków."
Keister
odkryła, że „jedna trzecia Żydów inwestuje w dające wielkie zyski inwestycje
związane z wysokim ryzykiem, takie jak akcje oraz obligacje, natomiast
nie czynią tego wcale konserwatywni protestanci i 4 procent katolików."
Pomimo, iż Żydzi nie mają monopolu na spekulacje na Wall Street, to i
tak tworzą oni twarde jądro „kolektywu A.L. Fredericksa". Jest to
częścią ich tradycji: Jay Goulg oraz Joseph Seligman
doprowadzili do krachu na rynku akcji w „czarny piątek"w końcu
XIX wieku, natomiast Jacob Schiff spowodował powszechnie znaną
panikę w „czarny czwartek" 1929
roku, która to panika doprowadziła do ogólnopaństwowej depresji
ekonomicznej (Benjamin
Ginsberg "The FatalEmbrace: Jews and the State", University
of Chicago Pres, Chicago 1993, str. 73). Seligman maczał również
palce w aferze przy budowie Kanału
Panamskiego, gigantycznym oszustwie giełdowym, które stało się przysłowiowe
we Francji (było ono
przypomniane, m. innymi, w „Protokołach mędrców Syjonu" -M.G).
„Podczasprohibicji
- zauważa
Robert Rockaway, autor apologetycznej książki o żydowskich gangsterach -
pięćdziesiąt procent największych przemytników alkoholu było Żydami,
ponadto żydowscy kryminaliści finansowali i kierowali większością
handlu narkotykami w państwie...
Gangsterzy ci byli obrońcami i darczyńcami żydowskiej wspólnoty" (Rockaway,
str. 215 cytowane z JTR). Tak zwany 'Murder Inc.', kierowany przez
Żydów gang w Chicago, zaopatrywał syjonistów w broń; żydowski
gangster Mickey Cohen zdobywał pieniądze dla żydowskich terrorystów z
gangu Irgun (Birmingham str. 281 cytowane z JTR). Szef chicagowskiej mafii
Meyer Lansky kazał zamordować eksportera uzbrojenia, który sprzedawał
je do krajów arabskich i sam
wspierał,
swoją nieuczciwie zdobytą fortuną, United Jewish Appeal („Zjednoczony
Apel Żydów").
Obecne przywództwo amerykańskiego żydostwa to w większości synowie żydowskich
gangsterów, morderców, przemytników oraz oszustów. Dla przykładu
bracia Bronfmanowie to synowie przemytnika alkoholu Bronfmana, a Michael
Steinhardt, jeden z głównych popleczników Josepha Libermana,
kandydata Partii Demokratycznej na prezydenta, to syn mafioso znanego jako
„czerwony Steinhardt".
Dr
William Pierce napisał interesującą pracę o żydowskich oszustach (http://globalfire.tv/nj/03en/globalism/rabbisandglobalism.htm).Oczywiście,
dr Pierce jest skrajnie prawicowym rasistą, lecz to nie unieważnia
jego obserwacji. Połowa rozpraw antysyjonistycznych oparta była na książkach
Benny Morrisa, izraelskiego nazisty, który wychwalał etniczną czystkę
polegającą na „wyzwoleniu" Palestyny od Palestyńczyków i żałował,
że Palestyna nie jest wolna od gojów. Jeśli czytamy prace Morrisa, to
nie ma powodu, aby ignorować dr Pierce, który napisał:
„- Czy pamiętacie Michaela Milkena, Ivana Boesky 'ego, Marty Siegela, Dennisa Levine 'a i związany z tymi nazwiskami skandal wywołany przez działających z ukrycia aferzystów, którzy prawie doprowadzili do katastrofy na Wall Street kilkanaście lat temu - i przy sposobności doprowadzili do bankructwa dziesiątki tysięcy zwykłych Amerykanów, którzy stracili swoje wkłady pieniężne w wyniku sztucznego manipulowania cenami papierów wartościowych? Wszyscy główni aktorzy tego skandalu byli Żydami.
-
Czy
pamiętacie wielką katastrofę oszczędnościowo-pożyczkową w latach
osiemdziesiątych, której zakończenie kosztowało amerykańskich
podatników 500
miliardów dolarów? W dużej części przyczyną upadku sektora oszczędnościowo-
pożyczkowegow latach osiemdziesiątych były ogromne inwestycje, robione
przez
wiele instytucji oszczędnościowo-pożyczkowych,
w tak zwane „ obligacje bez
pokrycia". A człowiekiem stojącym za tymi pozbawionymi wartości
obligacjami -
finansowym geniuszem namawiającym te
instytucje do ich zakupu - był nie kto
inny, jak Michael Milken.
-
Czy
pamiętacie Martina Frankela, któy ukradł ponad 200 milionów dolarów
ze
spółek ubezpieczeniowych w pięciu (amerykańskich)
stanach, a następnie uciekł z
kraju w roku 1999 w momencie, gdy
policja miała go aresztować? Prawdopodobnie
nie pamiętacie Frankela, ponieważ, pomimo ogromu kradzieży, której
dokonał, w
mediach nie cieszył się on wielkim rozgłosem.
-
Czy
pamiętacie Sholama Weissa, ultraortodoksyjnego rabina z Nowego Jorku,
który zrabował 450 milionów dolarów
z National Heritage Life Insurance Company
na Florydzie, w największej kradzieży ubezpieczeń w historii
USA? Ukradł on
ubezpieczenia na życie ponad 25 tysiącom w większości starszych
wiekiem
Amerykanów, którzy wszystkie pieniądze z emerytur zainwestowali w tej
spółce
ubezpieczeniowej.
-
Czy
pamiętacie „czterech z New Square ", czterech ortodoksyjnych Żydów
z
całkowicie żydowskiego miasteczka New Square w stanie Nowy Jork, którzy
zorganizowali żydowską szkołę, jesziwę, która istniała tylko na
papierze, a
następnie zebrali ponad 40 milionów dolarów rządowych dotacji na swoją
nieistniejącą szkołę? Byli to
Chaim Berger, Kalmen Stern, David Goldstein i Jacob
Elbaum. Kilka godzin przed opuszczeniem Białego Domu, Bill Clinton
złagodził
wyroki tym czterem żydowskim oszustom. Zostali oni zobowiązani przez sąd
do
zwrotu ukradzionych 40 milionów, lecz do tej pory nie odzyskano od nich
ani
jednego centa.
-
Na
pewno pamiętacie Marca Richa i jego partnera Pincusa Greena. Są to dwaj
żydowscy kryminaliści, którym w ostatnim roku poświęcono najwięcej
uwagi, kiedy
to odBilla Clintona uzyskali ułaskawienia w stylu „ last minute ".
Są to
międzynarodowi
spekulanci, którzy złamali ogromną ilość praw, objeżdżając świat
w swoich mętnych interesach i wyprowadzając dla siebie kilka miliardów
dolarów
podczas ich realizacji. Gdy ich oskarżono o gangsterstwo, oszustwa
telefoniczne, i
wiele innych przestępstw, uciekli z kraju wraz z pieniędzmi. Rich
przekazał około
200 milionów dolarów do Izraela i nieznaną sumę Billowi Clintonowi za
swoje
ułaskawienie.
-
Nie
jest tak, że Żydzi sa jedynymi szubrawcami okradającymi naród
amerykański. George Bushjest szubrawcem, a nie jest Żydem. Bill i
Hillary
Clintonowie
są szubrawcami, ale i oni też nie są Żydami. W Ameryce jest
prawdopodobnie więcej oszustów
nie-Żydów niż oszustów Żydów, i to po prostu z
tego powodu, że w całej populacji stosunek nie-Żydów do Żydów
wynosi 40 do
jednego.
-Nie,
Żydzi nie są jedynymi oszustami, lecz z pewnością są oni największymi
oszustami.
Gdy słyszysz o oszustwie na 100 tysięcy dolarów, to mógł je zrobić dowolny
człowiek. Jeśli słyszysz o oszustwie na 100 milionów dolarów, to
wiesz, że musiał to zrobić
Żyd.”
Byłoby
błędem uważanie tych danych za 'rasizm'. Ideolodzy żydostwa z oburzeniem
zaprzeczają wszelkim związkom pomiędzy 'religią', 'etnicznością', względnie
'pochodzeniem' oszustów, a ich złodziejskimi wyczynami. Tego należy
oczekiwać - za to oni są opłacani. Lecz prawdę powiedziawszy, A. L.
Fredericks jest związany
z Żydami, bez względu na to czy jest Żydem czy nie. Głównym
dyrektorem finansowym koncernu Enron był Andrew Fastow, scharakteryzowany
przez rabina swojej synagogi jako „zaangażowany członek gminy żydowskiej.
Aktywnie wspiera sprawy żydowskie, w
oddany sposób popiera Izrael" („The Forward”, 22 lutego
2002). Z kolei jego żona,
Lea Weingarten, obecnie broniąca się przed zarzutami o oszustwa („New
York Times", 9 stycznia 2004), „pochodzi z
wybitnej i bardzo szanowanej rodziny filantropów'" i nie opuszcza żadnych
nauk w synagodze.
Także
i Kenneth Lay, główny goj (nie Żyd) w aferze Enronu, był zaangażowany
w
sprawy żydowskie. W ostatnim roku dał on, wraz ze swoją także nie-żydowską
żoną Lindą, 850.000 dolarów z
okazji zbiórki funduszy na Muzeum Holokaustu w Houston w Teksasie, o czym
poinformowała gazeta „Jerusalem Report” ( www.jrep.com/Business/Article-5.html
25
marca 2002). Gazeta ta tę wiadomość zakończyła w następujący sposób:
„ogółem koncern Enron był związany z około jedną trzecią spośród
3,5 miliona zebranych na ten cel dolarów, co uczcił poprzedni senator z
Teksasu Lloyd Bentsen oraz kronikarz Holokaustu Ruth Gruber."
Znowu
widzimy tutaj owo zatrważające, ścisłe ze sobą powiązanie rozmaitych
przestępców i - nie tyle samych Żydów,
ale spraw żydowskich: czy jest to kult Holokaustu czy też
sprawa interesów syjonizmu. Panowie Lay oraz Fastow ukradli miliardy
dolarów inwestorowi, nazwanemu przez nas ' Jeffem' i ukradli oni nawet więcej
robotnikowi symbolicznie określonemu
jako 'Bill'. Następnie zaś pani Lea Fastow-Weingarten
przelała ich pieniądze do raju podatkowego na Wyspach Caymana. Lecz gdy przyszło
do aktów miłosierdzia, ci bogacze nie zatroszczyli się ani o biednych
Amerykanów, ani o głodujących Afrykanów. Oddali swoją dziesięcinę
na sprawę
żydowską.
Kenneth
Lay nie jest jedynym, 'Sir" Konrad Gray, nie-żydowski baron medialny
(w powszechnej opinii ożeniony z Żydówką
z najwyższych sfer), jest całkowicie oddany sprawie żydowskiej i
syjonistycznej. Jest właścicielem „Jerusalem Post”, ekstremistycznej
gazety syjonistycznej, krytykującej Sharona za jego brak gorliwości. Jak
należało oczekiwać i on okazał się być oszustem. Ograbił on aktywa
spółek, którym prezesował i ukradł miliony dolarów
(www.globeandmail.ca/servlet/story/RTGAM20040117.wblack17/BNStory/Bus).
Bogaty człowiek,
uwielbiający Żydów i poświęcający tak wiele dla spraw żydowskich
jest niezmiennie oszustem, czy jest on Żydem jak Fastow, czy gojem jak
Lay.
Jeśli
powiązania żydowskich kryminalistów ze sprawą żydowską da się wytłumaczyć
uczuciami etnicznymi, to co czyni sprawę żydowską tak atrakcyjną dla oszustów
nie-Żydów? Aby odpowiedzieć na to podstawowe pytanie, powinniśmy
rozpocząć od analizy psychologicznych motywów postępowania żydowskich
oszustów. Dr Pierce proponuje interesujące wytłumaczenie:
„Być
może największą przewagą żydowskiego szubrawca jest to, że jest on
obcy. Złapany oszust nie-Żyd staje się wyrzutkiem wśród swego narodu.
Oszust żydowski prawie
zawsze okrada nie-Żydów, a to jest w jakiś sposób przebaczane jego
religią i przez dawno zakorzeniony zwyczaj jego narodu. W przypadku złapania
może on zostać ukarany przez nie-Żydów, lecz nie stanie się
wyrzutkiem w oczach swoich ziomków i z tego względu nie powstrzymują go
skrupuły moralne. Stara się on osiągnąć więcej, niż mógłby osiągnąć
oszust nie-Żyd na jego miejscu."
Nie
jest to jedyna przewaga żydowskiego kombinatora. Nawet większą przewagą
jest
jego, narzucone przez społeczeństwo, poczucie 'bycia ofiarą', a to z
tego względu, że jako wieczna ofiara, Żyd odczuwa potrzebę naprawiania
'niesprawiedliwości' za pomocą jakiegoś
czynu pozaprawnego. Izraelczycy objaśniają grabież ziem jordańskich w
dolinie Arava swoim
pragnieniem naprawienia 'niesprawiedliwości' przyrody: z przyczyn geologicznych,
lepsze gleby osadowe nagromadziły się na jordańskim wschodnim brzegu Arawa.
Grabież ziem palestyńskich została objaśniona (między innymi przez
rabina Lernera) potrzebą naprawienia
'niesprawiedliwości' rzymskiej okupacji Palestyny 2000 lat temu.
Założenie państwa żydowskiego objaśniane jest 'niesprawiedliwością'
Arabów, posiadających 22 państwa, podczas gdy Żydzi nie mieli żadnego.
Ograbienie w biały dzień banków
szwajcarskich naprawiło 'niesprawiedliwość' konfiskat nazistowskich, chociaż
banki te nigdy nie trzymały żydowskich depozytów. Nawiasem mówiąc,
muzea Holokaustu są ważnym czynnikiem wzrostu żydowskiej przestępczości,
ponieważ wzmacniają one żydowskie
poczucie 'bycia ofiarą'.
„To
fałszywe poczucie 'bycia ofiarą', usprawiedliwiające wszelkiego rodzaju
zło, jest motorem żydowskiej przestępczości", napisał myśliciel
religijny Ken Freeland z Teksasu. Żydowska nadmierna wojowniczość,
(wyimaginowany - M.G) stan wojny ze społeczeństwem
[nie żydowskim], ta stała cecha żydowskich skłonności, pozwala
jeszcze inaczej wyjaśnić genezę żydowskiej przestępczości.
Stan permanentnej wojny ze społeczeństwem, który to „stan wyjątkowy"
pozwolił Żydom pobierać lichwiarskie procenty, zbierać nadmierne
podatki, ciągnąć zyski z wynajmowania mieszkań w slumsach oraz z
kradzionej własności, przekształcił się w znacznym stopniu w standard
neoliberalnego 'społeczeństwa
otwartego', w którym każdy toczy wojnę z każdym.
Zdaniem
Freelanda, „podobnie jak żydowscy przestępcy, którzy czują, że
ich
przestępczość
jest oczyszczana z grzechu, wybaczana, względnie usprawiedliwiana dzięki
ich zaangażowaniu w maksymalne, finansowe wsparcie spraw żydowskich,
nie-żydowskie typy kryminalne też mają analogiczne odczucia
odpokutowania za swe przestępstwa, gdy wspierają te same sprawy. Żydzi
(jako kościół) „zapewniają przebaczenie” , lecz gdy Kościół
chrześcijański żąda skruchy, jako warunku koniecznego do przebaczenia,
Żydzi, przyjmując darowizny, nie rozróżniają pomiędzy bogactwem
pochodzącym z legalnego i nielegalnego źródła".
Freeland
jest przekonywujący, lecz to, co zmusza nie-żydowskich oszustów do wybierania
poparcia dla spraw żydowskich, to nie tylko możliwość 'przebaczenia
bez skruchy',
ale sam urok żydowskiego zrozumienia świata, który jest atrakcyjny dla
niektórych nie-Żydów, których nazywamy tutaj 'Mammonistami'. Podoba im
się nieco lucyferyczny paradygmat
bycia osobą 'z zewnątrz', osobą będącą w stanie wojny z otaczającym
ją społeczeństwem, a zatem wolną od moralnych ograniczeń narzucanych przez
większość i dodatkowo jeszcze „wybraną" przez Wyższą Istotę.
Ci
'naśladujący Żydów' szubrawcy słusznie wyczuwają, że będą mieli powodzenie
w świecie urządzonym po żydowsku. Dlatego właśnie popierają sprawę żydowską
i zachwycają się państwem izraelskim, krajem bez moralnych ograniczeń,
będącym hurtowym mordercą i
niszczycielem przyrody, pralnią brudnych pieniędzy i czołowym
eksporterem broni oraz urządzeń do tortur.
Jacob
Ben Efrat, izraelski działacz demokratyczny, wzywa nas do „spojrzenia
na TelAviv, którego czwarta część ludności składa się obecnie z
robotników, imigrantów ze Wschodniej Azji, Wschodniej Europy oraz
Afryki. Kapitalistyczni globalizatorzy chcą elastycznej
siły roboczej, którą będą mogli według własnej woli przemieszczać
pomiędzy krajami. W rezultacie, przepaść pomiędzy bogatymi i
biednymi wzrośnie. Izrael jest tego doskonałym
przykładem. Tutaj górna jedna piąta populacji zarabia 21 razy więcej
niż jej dolna jedna piąta (w porównaniu do 11 razy więcej w
USA) " (dane z prelekcji Yacova Ben
Efrata, generalnego sekretarza Organizacji Akcji Demokratycznej (ODA), w
Bamat Etgar w Jaffie 11 grudnia 2003). Cecha ta czyni Izrael ulubionym
krajem nie-żydowskich Mammoni
stów.
Tak
więc, dla Ameryki, Europy oraz Rosji wniosek jest jasny: ich proizraelscy,
prożydowscy
politycy są najgorsi dla zwykłych ludzi i najlepsi dla wszelkiego typu szubrawców.
Po przeczytaniu niniejszego eseju, potencjalny inwestor w akcje Enronu mógłby
po prostu sprawdzić wpłaty Enronu na muzeum Holokaustu i już wiedziałby
wystarczająco wiele, by się domyślić, że jeśli nie chce swych pieniędzy
utracić z przyczyn podatkowych, to
winien je zainwestować gdziekolwiek indziej. Kalifornijski wyborca,
poznawszy opinię Diane Feinstein o żydowskim państwie i głosując na
nią, wiedziałby już z góry, iż popiera sprawę wojny w Iraku, drogiej
sprywatyzowanej elektryczności oraz napływu nielegalnych pracowników.
W
rzeczy samej, demokratka Diane Feinstein, przyczyniła się do wojny w
Iraku więcej niż przeciętny republikanin: „W protokołach z
wojennego przemówienia Sekretarza
Stanu Powella, czołowi demokraci Senatu, tacy jak Joseph Biden z Delaware
i Diane Feinstein z Kalifornii, ogłosili, iż ta mowa Powella jest
niezbitym oskarżeniem Iraku, a
zatem przygotowali swą partię do stania murem za wojną, która obecnie
odległa jest jedynie o dni
lub tygodnie", napisała
w lutym 2003 roku internetowa strona The World Socialist (www.wsws.org).
Obecne (koniec 2004 - M.G.) współzawodnictwo w wyborach
prezydenta USA, o głosy Żydów i Mamm oni stów, to zły znak dla 'Billa'
oraz ' Jeffa', ponieważ obaj kandydaci współzawodniczą o to, który
z nich lepiej złupi „normalną"
ludność USA.
W
Szwecji, która była państwem niezwykłego dobrobytu, kiedyś umocnionym
przez antysyjonistycznego premiera
Olofa Palme, ten dobrobyt jest obecnie likwidowany przez Gorana
Perssona, aktualnego premiera tego kraju, wiecznego organizatora konferencji
na temat Holokaustu.
Podczas
głosowania lub inwestowania, roztropni Amerykanie, Europejczycy lub
Rosjanie powinni wybierać kandydata względnie spółkę, która nie
popiera sprawy żydowskiej lub syjonistycznej. Oczywiście, można głosować
na polityka pochodzenia żydowskiego, jak na przykład na senatora z
Minnesoty Paula Wellstone, który został zamordowany w dobrze
zaplanowanej katastrofie samolotowej w październiku 2002 roku. Wellstone
ostro występował przeciwko wojnie w Iraku, i popierał walkę Palestyńczyków.
Michael Howard, nowy lider partii konserwatywnej, jest innym dobrym przykładem.
Czołowy brytyjski prawicowy ideolog i zdecydowany rasista Martin Webster
scharakteryzował go jako „publicznegoprzeciwnika ograniczających
wolność żydowskich ustaw
‘przeciwko nienawiści', który powiedział Izraelowi kilka słów
prawdy na temat tego, co musi on zrobić by osiągnąć pokój i który 'ożenił
się 'poza żydostwem i którego syn ma przyjąć kapłańskie
chrześcijańskie święcenia. Ja sam oczywiście zawsze bardziej wolałbym
mieć białego nie-Żyda jako premiera Wielkiej Brytanii, będącego
Brytyjczykiem anglo-sakso-celtyckiego pochodzenia. Lecz gdy popatrzymy na
nikczemne pro-żydowskie, pro-syjonistyczne zachowanie się, w stylu
amerykańskiego pudla, charakteryzujące
dzierżącego obecnie ten urząd człowieka (Tony 'ego Blaira), posiadającego
wszystkie etniczne kwalifikacje, o których wspomniałem, może to być
dla nas wszystkich przyczyną do zastanowienia się (nad zasadnością
naszych rasistowskich poglądów -
M.G.)".
Rzeczywiście,
nie-Żyd kochający sprawę żydowską-jak Tony Blair lub Condoliza
Rice, Bill Clinton lub George Bush - jest o wiele bardziej niebezpieczny,
niż Żyd
trzymający się zdala od spraw żydowskich.
Jak
widzieliśmy wyżej, Żydzi oraz ich sojusznicy Mammoniści wygrywali w
ostatnich trzech dziesięcioleciach, kiedy to, według słów wybitnego
amerykańskiego filozofa Immanuela Wallersteina, niektórzy ludzie
zarobili mnóstwo pieniędzy, a inni stracili
przysłowiową ostatnią koszulę. „Jest to czas, kiedy większość
zysków otrzymano dzięki manipulacjom finansowym" (Immanuel
Wallerstein, „CODA, the so-calledAsian Crisis”, str.52).
Używając wprowadzonej na wstępie terminologii, A. L. Fredericks osiągnął
swoje zyski kosztem 'oskubania' Billa oraz Jeffa.
Immanuel
Wallerstein porównuje wydarzenia roku 1968 do 'katastrofy statku', w następstwie
której utalentowany A. L. Fredericks przedarł się do brzegu, 'nie niepokojony
myślami o tonących towarzyszach', niemniej jednak (kontynuując, w
naszej terminologii, parabolę Wallersteina) tonący Bill i Jeff
doszli do wniosku, że możliwość dopłynięcia do brzegu ich
utalentowanego towarzysza jest znakiem nadziei także i dla nich.
Wallerstein nie zrozumiał sytuacji: taka optymistyczna interpretacja ta
nie pochodziła od Billa i Jeffa,
lecz od całkowicie podporządkowanego A. L. Fredericks'owi pomocnika,
w postaci żydowskich mediów z ich żydowskimi luminarzami. Bez tego narzędzia,
Fredericks mógłby zostać wytarzany w smole i pierzu, jeśli nawet nie
zlinczowany, zgodnie z najlepszą amerykańską tradycją.
Podobny
proces miał miejsce w wielu innych krajach. Rosja stanowi świeży przykład,
kiedy to grupa przeważnie żydowskich szubrawców sprywatyzowała całą rosyj
ską własność społeczną, od gazu i nafty począwszy (Chodorkowski i
Abramowicz), aż po aluminium
(Czernoj). Mniej znane jest to, że Rosja także miała swojego 'Jeffa',
który oszukał 'Billa', przed tym zanim 'Alfred' wykiwał jego samego.
Rosyjski 'Jeff’ był
partyjnym
aparatczykiem lub dyrektorem w gospodarce, należał do elity w czasach
radzieckich. Kierował przemysłem gazowym i naftowym; tworzył program
podboju kosmosu nie ustępując
nikomu; kierował olbrzymią siecią kolej ową i lotniczą. Jednakże, Jeff,
goj, był jedynie kierownikiem, nie był właścicielem tego majątku i
uległ pokusie 'prywatyzacji' (czytaj - kradzieży) własności społecznej.
Zdemontował system radziecki, aby w
końcu uświadomić sobie, że został oszukany przez 'Alfreda'. Również
w Rosji, 'Bill' jest tym, który stracił najwięcej: jeśli pod 'Jeffem'
miał on gwarantowane skromne mieszkanie i pensję, Alfred
sprzeciwił się takim antyrynkowym luksusom. Dla 'Alfreda', robol
'Bill' może zdechnąć nawet jutro, gdy nie będzie mógł konkurować z
tanią siłą roboczą z Chin
lub Meksyku.
Kapitał
finansowy spekulantów i banków przewyższył pojemność przemysłu i
rolnictwa i sprawił, że gigantyczna dolarowa bańka niebawem pęknie. Tłumaczy
to histeryczną kampanię przeciwko 'antysemityzmowi': A. L. Fredericks
nie chce, aby jego nazwisko i adres poznali Bill oraz Jeff; woli on ukrywać
się anonimowo pod fasadą 'białego
bogatego człowieka'. Aby pozostać po właściwej stronie, 'antysemici' są
zawsze kojarzeni z 'rasistami', natomiast Żydzi - z Murzynami lub
innymi imigranckimi mniejszościami,
jak gdyby walka z Alfredem miała cokolwiek wspólnego z rasowymi lub innymi
cechami Jima, czarnego współbrata Billa, lub Ahmeda, bezsilnego
outsidera.
Dlaczego
powinno nas obchodzić, kto przywłaszczył sobie forsę Billa - czy pełnej
krwi Amerykanin, oszust Jeff, czy też kosmopolityczny spekulant Alfred?W rzeczy
samej, jeśli żydowskie pieniądze pozostawałyby jedynie pieniędzmi,
dotyczyłoby to jedynie klasy średniej. Dlatego to socjaliści z
początku XX wieku a później Szkoła Frankfurcka uważali, że
antysemityzm to „obrona drobnej burżuazji przed kapitałem finansowym",
obrona symbolicznego 'Jeffa' przed 'Alfredem'. Z tego punktu widzenia, amerykańska
klasa średnia ma prawdziwą przyczynę do obaw, gdyż gra toczy się o środki
jej egzystencji. Lecz czy dla reszty, dla zwykłej amerykańskiej klasy
pracującej, istnieje jakaś przyczyna do obaw? Jeśli ktoś obawia się
kapitału żydowskiego, czy ktoś inny
nie powinien obawiać się kapitału muzułmańskiego (najbogatszym człowiekiem
na świecie jest muzułmański sułtan Brunei) względnie ormiańskiego
albo wschodnioazjatyckiego (innych bogatych społeczności zamorskich)?
Wielki
Kapitał w rękach wszystkich mniejszości etniczno-religijnych stwarza
problemy, ponieważ obcy w danym narodzie kapitaliści zwykle nie troszczą
się o rdzennych robotników. Nie są oni związani z nimi więzami
rodzinnymi lub poprzezreligię i mogą być bardziej bezwzględni od
przedsiębiorców rodzimych. Kapitaliści pochodzący z mniejszości
etnicznych - Ormianie i Grecy w Imperium Ottomańskim,
diaspora Chińska na Dalekim Wschodzie, Hindusi we Wschodniej Afryce -
mieli podobną pozycję, co Żydzi w świecie chrześcijanskim. Amerykańsko-chińska
uczona pochodząca z Filipin, Amy Chua w książce „Świat w
ogniu" („Worldon Fire: How
Exporting Free Market Democracy Breeds Ethnic Hatred and Global
Instability") z roku
2003 nazwała takie mniej szości ' dominuj ącymi na rynku'. Amy Chua
pisała w niej:
„Mniejszości
dominujące na rynku można spotkać w każdym zakątku świata. Moja
rodzina jest częścią niewielkiej, lecz przedsiębiorczej, ekonomicznie
silnej chińskiej mniejszości
na Filipinach. Reprezentując tylko 1 procent ludności, filipińscy Chińczycy
kontrolują aż 60 procent prywatnej ekonomiki, łącznie z czterema głównymi
liniami lotniczymi naszego kraju i prawie wszystkimi bankami, hotelami, centrami
handlowymi i głównymi spółkami.
Chińczycy
są dominującą na rynku mniejszością nie tylko na Filipinach, lecz w
całej
Południowo-Wschodniej Azji. W roku 1998, indonezyjscy Chińczycy, stanowiący
jedynie 3 procenty ludności, kontrolowali z grubsza 70 procent
indonezyjskiej ekonomiki prywatnej, w tym wszystkie największe spółki
krajowe. Ostatnio, w Birmie, przedsiębiorczy Chińczycy dosłownie przejęli
ekonomikę Mandalay i Rangunu. Libańczycy są dominującą na rynku
mniejszością w Zachodniej Afryce.
Przedstawiciele plemienia Ibo są mniejszością dominującą na rynku
w Nigerii. A Żydzi są na pewno dominującą na rynku mniejszością w
postkomunistycznej Rosji.”
Jednakże,
Żyd Alfred jest w swej klasą dla samego siebie i to nie ze względu na swe
okrucieństwo. Sułtan Brunei buduje pałac i daje Boeinga swojej córce.
Paul Getty zamyka się w jakiś
odległym miejscu. Natomiast bogaci Żydzi kupują media, a media to narzędzie
do kierowania umysłami. Zatem ich wpływy sięgają dalej, poza dominację
na rynku, na niezbadane jeszcze wody kontroli umysłów.
Schemat
ten powtarza się na całym świecie. Sulzberger i Zukerman są właścicielami
całego szeregu gazet w USA od „New York Times" do „USA
Today", a ich konfratrzy zmonopolizowali stanowiska
wielkich wydawców i inne istotne pozycje. Wykaz Żydów zajmujących
wysokie stanowiska w mediach jest zbyt długi, by go tutaj włączać, i
można go znaleźć gdzie indziej (na przykład, w nowej przedmowie Kevina
Macdonalda do książki „The
Culture ofCritique"). Łącząc bogactwo z wpływami w mediach,
Benjamin Ginsberg, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Johna Hopkinsa
w roku 1993 pisał:
„Dzisiaj,
pomimo, że zaledwie 2% ludności USA to Żydzi, prawie połowa miliarderów
jest Żydami. Główni członkowie zarządów trzech najważniejszych
sieci telewizyjnych, oraz czterech największych wytwórni
filmowych są Żydami, są nimi także właściciele największej krajowej
sieci gazet i najbardziej wpływowej gazety, New
York Times'."
("The FatalEmbrace: Jews and the State", University of Chicago
Pres, Chicago 1993, str. 1)
Ten
fakt ma ogromne znaczenie, gdyż w przeciwnym razie wolne media mogłyby wskazać
oskarży ci elskim gestem w kierunku winowajcy. Naród amerykański mógłby
zażądać
od 'Alfreda' by otworzył swoją kiesę i całkowicie zrefundował
skradzione dobra.
Jednakże takie remedium nawet do głowy nie przychodzi zwykłemu
Amerykaninowi. Powodem jest żydowskie zaangażowanie się w omawiany
przedmiot. Możemy zatem zakończyć
pierwszy etap naszej analizy nutą czysto materialistyczną, tak drogą
sercom wulgarnych marksistów. Bogaci Żydzi wykupują media, które
kamuflują ich (i ich współbraci)
przestępstwa. Żydzi umiejscowieni w mediach ochraniają bogatych Żydów:
w mediach prawicowych, ochraniają oni wszystkich ludzi bogatych i mających
władzę; w mediach lewicowych,
zamazują różnicę pomiędzy 'Jeffem' i 'Alfredem'. Czy tego
właśnie chcą Żydzi?
Rozdział
4
Dwa
posągi kobiece z katedry w Strasburgu (raz)
Popatrzmy
trochę głębiej. Pozycja Żydów w omawianej sprawie jest o wiele
silniejsza niż jest to potrzebne dla zwyczajnej ochrony bogatych Żydów.
W USA, a nawet i w Zachodniej Europie, na forum publicznym nie można
przedstawić żadnego poglądu, jeśli nie będzie on zaaprobowany (po
uprzednim zbadaniu i skorygowaniu) przez opiniotwórczą grupę żydowską.
To centralne usytuowanie Żydów w zachodnim systemie władzy doskonale
przedstawił były szef CIA, Jamesa Woolsey, który ostatnio powiedział:
„Żydzi w historii są postrzegani na tyle wielkimi mistrzami rządów
prawa, że doszło do ucieleśnienia z nimi tego prawa.
Antysemityzm zagraża rządom prawa i nietolerowanie Żydów jest
pierwszym krokiem do rządów dyktatorskich" (). CIA nie słynie
z miłości do rządów prawa, raczej do rządów elit. Tak, więc domysły
Woolsey'a można odczytać następująco: „Żydzi ucieleśniają rządy
elit".
Podobne
opinie wyraża prezydent Georg W. Bush, Condoleesa Rice, i wszyscy
pretendenci do prezydentury USA, którzy na gwałt szukają swoich żydowskich
korzeni, względnie co najmniej korzeni swoich żon oraz kochanek.
Istotnie, jak słusznie zanotowano w
izraelskim tygodniku Vesty, czterech z pięciu głównych pretendentów
(do fotela prezydenckiego USA w 2004 roku) było upoważnionych do
otrzymania izraelskiego
obywatelstwa.
Podobne
zjawisko jest obserwowane w niegdysiejszym Imperium Zła. W powstałych po
II wojnie światowej komunistycznych państwach Europy Wschodniej Żydzi
ucieleśniali rządy Kremla, tworząc kliki rządzące, siły bezpieczeństwa
oraz aparaty ideologiczne wielu
republik radzieckich oraz państw formalnie niezależnych. Ich wpływ
był najsilniejszy w latach 1945 - 1956, gdy tworzyli oni część elit
narodowych najbardziej oddanych Moskwie. Po roku 1956, gdy kraje te
otrzymały więcej niezależności, ich wpływ na struktury siłowe osłabł,
natomiast ich udział w ruchu dysydenckim
odpowiednio wzrósł. Jeśli poprzednio kierowane przez Żydów, reżymy
na Węgrzech, w Polsce oraz Czechosłowacji reprezentowały twardą linię
komunistyczną, to następnie wzrost znaczenia Żydów następował
pod flagą amerykańską.
Po
rewolucjach lat dziewięćdziesiątych, stosunkowo nieliczni w tych
krajach Żydzi stali się ucieleśnieniem zachodniego stylu życia oraz
jednobiegunowego świata podległego
Ameryce. Odczuwa się to szczególnie w Polsce, na Węgrzech, w Bułgarii
i w Rumunii; nowi postkomunistyczni przywódcy nawiązali ścisłe
stosunki z państwem żydowskim, otwarli muzea Holokaustu, ogłosili wojnę
z antysemityzmem, który identyfikowany jest z antyamerykanizmem, tak jak
kiedyś był on identyfikowany z antysowietyzmem. W postkomunistycznym świecie,
Żydzi są często postrzegani jako piąta
kolumna globalizacji prowadzonej pod przywództwem USA. (). Obecnie, proamerykańskie
siły (określane w publikacjach zachodnich jako prodemokratyczne lub
prorynkowe) zwykle grupują nieproporcjonalne ilości Żydów i nie-żydowskich
filosemitów, chociaż rzeczywisty
udział Żydów w populacji (kolonizowanych przez USA narodów) jest całkiem
mały.
Dowodu
dostarczyły ostatnie wybory parlamentarne w Rosji. Gdy w samej Rosji,
ekstremalnie prorynkowa i proamerykańska partia, Sojusz Sił Prawicowych,
otrzymał 4% głosów,
rosyjscy Żydzi, mieszkający w Izraelu, oddali na niego 41% swoich głosów.
Profesor
Aleksander Panarin, rosyjski socjalista i filozof pisał: „Żydzi
niezwykle kochają USA. W państwach,
które dotychczas opierają się globalnym ambicjom Ameryki, są
oni często postrzegani przez ludność rdzenną jako piąta kolumna USA.
Dyskusja z żydowskim intelektualistą prawie zawsze kończy się
gloryfikacją amerykańskiej misji w świecie, oraz negatywnymi uwagami o
archaicznych patriotach nierozumiejących tej misji i wymagań naszych
czasów. Żydzi chcą obdarzyć USA misją sterowania większością
ludzkości; globalna zaś obecność USA jest spostrzegana jako gwarancja
dla Żydów. Oto dlaczego suwerenność narodów winna zostać
podminowana, podczas gdy amerykańska
kontrola nad światem ma stać się totalna.”
Nieco
podobną pozycję zajmuje komunistyczny historyk Siergiej Kara-Murza oraz
nacjonalistyczny myśliciel Aleksander Dugin. Żaden z nich nie chce
rezygnować z Żydów; na odwrót, obaj w światowej konfrontacji próbują
przeciągnąć Żydów na stronę swych
narodów. Pamiętają oni stare czasy, gdy Żydzi popierali Związek
Radziecki, kiedy małżeństwo Rosenbergów zostało stracone za
pomoc Związkowi Radzieckiemu; kiedy każdy prawicowy konspirolog od
Winstona Churchilla do Douglasa Reeda uważał komunizm
za żydowski spisek.
Tak
więc, także oni przyjmują (bez jakiejkolwiek próby wyjaśnienia
przyczyny) koncepcję
żydowskiej ważności dla świata. Jednakże, ta ważność nie jest (lub
nie jest wyłącznie) spowodowana żydowskim bogactwem; w Rosji
Radzieckiej Żydzi nie byli bogaci, lecz ich wpływ był ważnym
czynnikiem zarówno zbudowania jak i rozpadu Związku
Radzieckiego.
Wyjaśnienie
tego zjawiska za pomocą zwykłego, mechanicznego poglądu na żydowskie
wpływy jako produkt uboczny posiadanych przez nich pieniędzy, nie zda
egzaminu, jeśli nie wprowadzimy Toynbee'owskiej kategorii Kościoła. W
społeczeństwie tradycyjnym, funkcja względnie czynność prowadzenia
dyskursu, określającego narodowe superego, była zastrzeżona dla kapłanów.
Za sumienie narodu był odpowiedzialny Kościół, natomiast za materialną
pomyślność ludności odpowiadał władca.
W idealnej sytuacji, Kościół i Państwo były dwoma niezależnymi (ale
wzajemnie uzależnionymi) autorytetami, (chociaż równowaga ta często
była podkopywana przez silną władzę papieską względnie królewską).
Kościół kładł nacisk na dobro duchowe i potrzebę solidarności ludu
z królem. Tak więc, Kościół aprobował jak również ograniczał
absolutną władzę władcy.
Przenieśmy
się do stolicy Alzacji, małego kraju wciśniętego pomiędzy Niemcy i
Francję, będącą ojczyzną starej gminy żydowskiej, pierwszej gminy Żydów
aszkenazyjskich we Francji, która powstała w tym kraju na mocy włączenia
Alzacji do Francji. Na ościeżach (obramowaniu) imponującej katedry
strasburskiej, stoją dwie figury kobiece. Jedna jest majestatyczna i
koronowana; druga jest zgarbiona i opiera się na
złamanej lancy. Przedstawiają one Kościół oraz Synagogę. Obie figury
kobiece usiłują zwrócić na siebie uwagę króla, nie tylko
niebiańskiego, lecz także króla ziemskiego.
Obecnie
wydaje się, ze wizja artystów z katedry sztrasburskiej była cokolwiek
przedwczesna. Ze złamaną lancą i usuniętą koroną, starsza kobieta
wciąż chowa jakieś sztuczki w rękawie. Przede wszystkim, jest ona
bardziej uprzejma dla króla. Potężny Kościół
stawia wiele wymagań królowi, natomiast alternatywny establishment żydowski
proponuje poparcie i nie stawia wymagań. Synagoga zachowuje się w
stosunku do nie-żydowskiego króla
jak Sydonitka Jezebel w stosunku do Ahaba, króla Izraela: uważa go za
wszechmocnego, nieskazitelnego i ponad prawem moralnym. W jej oczach może
on rabować i mordować. Dopóki ją kocha, wszystko mu wybacza i całkowicie
go popiera. Nie próbuje go pozbawić władzy, ponieważ nie może ona rządzić
sama w obcym kraju.
Kościół
chrześcijański wymaga, by król był dobry dla ludzi, lecz „kościół"
żydowski, cudzoziemski,
nie stawia takich wymagań, a zatem jest on bezlitosnym dla nie-żydowskiego
ludu. Co więcej, jest on śmiertelnym wrogiem wymagającej i niezależnej
prawdziwej Królowej, czyli (wyidealizowanego przez I. Shamira -
M.G.) Kościoła.
W
rzeczy samej, Zachód przez setki lat był rozdzierany przez konflikt między
władzą papieską i królewską, aż do czasów kiedy Rewolucja Francuska
dokończyła dzieła zniszczenia Kościoła. Siłą napędową walki
Rewolucji Francuskiej przeciwko Kościołowi nie byli ateiści, czyli
ludzie którzy sprofanowali Notre Dame i inne piękne, wielkie
katedry Francji proponując alternatywną wiarę: Najwyższy Rozum. Większość
z nich była kiedyś duchownymi, często mającymi związki z
'tendencją galicką', próbującą założyć autokefaliczny (niezależny)
kościół francuski. Tragicznym jest, że żądanie to zostało odrzucone
przez Kościół Katolicki, i niedoszli reformatorzy zostali buntownikami.
Jednakże, nie zdołali oni założyć nowego kościoła, ponieważ Kościół
ma za zadanie zapewnić mistykę życia i najwyższy autorytet; coś,
czego Rozum nie mógł zapewnić. Toczego dokonali, to było podminowanie
Kościoła Katolickiego we Francji.
Hermann
Hesse () doskonale to opisuje: „W duchowym życiu Europy po okresie
średniowiecza były dwie ważne tendencje: uwolnienie myślenia od
autorytetu, tj. walka dojrzałej
i suwerennej myśli przeciwko dominacji Kościoła Rzymskiego, a z drugiej
strony, ukryte, lecz zapalczywe
poszukiwania legalizacji tej wolności przez nowy wyższy autorytet”.
Tak
więc historia udowodniła nam, że żadne społeczeństwo nie może przeżyć
bez swojego
Kościoła. „Będziesz musiał komuś służyć, może to być Szatan,
może to być Pan, lecz będziesz musiał komuś służyć", są to słowa
Roberta Zimmermana (Boba Dylana). Krótkie
bezkrólewie 'społeczeństwa obywatelskiego' zbudowane na ruinach Bastyli
zakończyło się wraz z samookreśleniem się Żydów jako nowej kasty
kapłańskiej.
Żydzi
jako Kościół Alternatywny naszego społeczeństwa, przeżyli w stanie
zawieszenia przez setki lat. Tak długo jak Kościół Chrześcijański
dominował w społecznym dyskursie, tak długo Żydzi z oczywistych
przyczyn nie mieli możliwości konkurowania;
lecz gdy jego siła została złamana przez poszukiwaczy wolności, na czoło
wysunął się porządek alternatywny.
Wybór
'Kościół CZY Żydzi' przeczuli europejscy intelektualiści. W swoim pięknym
filmie Fanny i Aleksander, znakomity szwedzki reżyser Ingmar
Bergman przeciwstawia ponurego i sztywnego biskupa Kościoła Luterańskiego
elastycznemu i czarującemu Żydowi.
Biskup znęca się nad swoimi pasierbami i wypędza ich na ciemny strych;
Żyd ratuje dzieci i ostatecznie pomaga ich matce odzyskać wolność.
Biskup umiera straszną śmiercią, a Żyd zajmuje jego miejsce na
rodzinnym zebraniu.
Bergman
wcale nie stara się uczynić swojej fabuły realistyczną: jego
ortodoksyjny Żyd, w wielkiej czarnej jarmułce, pije wino ze Szwedami za
stołem wigilijnym, czego żaden religijny Żyd nigdy by nie zrobił. Lecz
dla Bergmana, wywyższenie Żyda
jest sposobem na pokazanie jego animozji do Kościoła. Z drugiej strony,
anty-judaistyczni myśliciele T. S. Elliott, G. K. Chesterton, oraz Jorgen
Graf, obrazoburczy badacz Holokaustu, w końcu zostali przyjęci do
Kościoła.
Awans
Kościoła Judaistycznego jest podobny do wzrostu znaczenia eunuchów na dworze
Cesarstwa Bizantyjskiego, Ottomańskiego oraz Chińskiego, co zauważyli
(oddzielnie) Michael Neumann i Siegfried Tischler (): ma on miejsce, gdy władza
Króla jest słaba. Patrząc z tego punktu widzenia, gdyby Ameryka miała
mieć własne silne przywództwo, nie mogła by ona zostać zredukowana do
obecnego poziomu posłuszeństwa
wobec eunuchów Sulzbergera i Foxmana. Jednak według nas, tego się po
prostu
nie da zrobić: nawet silna arystokracja wymaga poparcia kościoła
legitymującego jej rządy. Jeśli Kościół Chrześcijański nie może
zapewnić ochrony, na czoło wysunie się jakiś
inny kościół ułomny lub alternatywny.
Żydzi
są bardzo dobrze przygotowani do przejęcia władzy duchowej dzięki ich
podejściu do społecznego dyskursu. Podczas wielu wieków chrześcijańskiego
panowania, bogaci Żydzi, o których mówiliśmy w poprzednim rozdziale,
tradycyjnie obarczeni byli ciężkim brzemieniem utrzymania żydowskich
erudytów i pożenienia ich ze
swoimi dobrze uposażonymi córkami. Bogaty Żyd wiedział, iż jego obowiązkiem
jest utrzymanie uczonych. Jak nadmieniliśmy powyżej, bogaci Żydzi
mają zawsze jakiś praktyczny powód by wkupić się w media, ale nie mają
żadnego praktycznego powodu by tracić
pieniądze na ten ogromny ideologiczny aparat 'kościoła alternatywnego'.
Patrząc jednak z innej strony, ten alternatywny kościół
(nazwijmy go Żydostwem) był raison
d'etre (racjąbytu) ich
wysiłków.
Rozdział
5
Osiołek
niosący Mesjasza (derash)
Bogaci
Żydzi,, zgodnie z żydowskim powiedzeniem, to zaledwie osiołek niosący Mesjasza.
Wyrażenie to znalazło szerokie rozpowszechnienie w Izraelu kilka lat
temu, gdy izraelski pisarz Seffi
Rachelevsky () opublikował znaczący tom pod tym tytułem. W książce
tej stwierdza on, że kabalistyczni, religijni przywódcy żydowscy uważają
zwykłych izraelskich Żydów jedynie
za 'osiołka Mesjasza', który ma nosić na sobie Mesjasza nie
rozumiejąc swej funkcji.
Wyrażenie
to oparte jest na słowach proroka Zachariasza (9:9) „Oto król twój
przybędzie ... siedzący na ośle, to jest, na oślęciu" (xamor). Mędrzec
powiedział: jest to ten sam osiołek
na którym jeździł Abraham ('osiodłał osła swego', Genesis 22:3) i
Mojżesz ('wsadził je na osła', Ex 4:20). Twórca Golema, Maharal z
Pragi, wyjaśnił to (Gevurot
5:29) za pomocą kalamburu: 'xamor' to osioł, 'xomer' to materia. Mesjasz
(a przed nim Abraham oraz Mojżesz) może używać narzędzi
materialnych ('jechać na ośle') bez ulegania pokusom świata
materialnego. Mówiąc zrozumiale, duch zawsze zwycięża materię; a
duchowy Mesjasz ma wykorzystać materialnego osła.
Według
Rachelevsky'ego, kabalistyczna teologia rabina Kooka z jej wybuchową mieszaniną
idei mesj ani stycznych, nienawiści do gojów i socjalistycznej lewicy syjonistycznej,
oraz pragnienia zemsty i rozlewu krwi, stała się dominującą ideologią
ortodoksyjnych Żydów. „Dążenie do absolutnej władzy to ich cel,
ponieważ są oni zdecydowani zniszczyć demokrację w Izraelu, odbudować
Trzecią Świątynię (która będzie
zwiastować erę Mesjasza), i być może, wzniecić światową apokalipsę."
Kabaliści nie mieli nic przeciwko temu, gdy socjalistyczni syjoniści
budowali Izrael i toczyli swoje wojny „torując drogę do
ostatecznego wyzwolenia ludu żydowskiego; lecz skoro już osiągnięto
potrzebne cele, lewicowcy muszą zejść ze sceny historii, ponieważ samo
ich istnienie zaprzecza koncepcji
zbawienia narodow o-religijnego," napisał
Eliezer Don-Yehiya w gazecie Haaretz ().
„Niektórzy
krytycy porównali tą książkę do Protokołów mędrców Syjonu. Prawdę
powiedziawszy, Osiołek Mesjasza jest o wiele gorszy, należy on do
kategorii zjadliwych antysemickich
piśmideł" - konkluduje ortodoksyjny krytyk.
Książka
„zjadliwego antysemity" Seffi Rachelevsky'ego stała się
bestsellerem w Izraelu
i została z radością przyjęta przez wielu izraelskich intelektualistów,
poczynając od najlepszego żyjącego poety izraelskiego, Nathana Zacha do
aktywisty pokojowego Uri Avnery, który nazwał ją „najważniejszą książką
opublikowaną tutaj w ostatnich latach.
Jest to niezbędna lektura dla każdego, kogo niepokoi przyszłość
naszego kraju" ().
„Wielu
poważnych rabinów bierze udział w konferencji na temat budowy świątyni
na
ruinach dwóch najświętszych budowli islamskich, wiedząc doskonale o
tym, że jest to krok prowadzący do
wojny pomiędzy nami i miliardem muzułmanów - i nie ma ani jednego
rabina, który ośmieliłby się publicznie zaprotestować! Widzimy
religijnych nacjonalistów i ultra-ortodoksów - którzy aż do
niedawna byli zaprzysięgłymi wrogami -a teraz razem ustawiają się pod
w spólną flagą nienawiści do gojów" - ciągnął
Avnery pytając się: jak judaizm mógł przeobrazić się w takie
monstrum? „Rachelevsky wyjaśnił ten proces szczegółowo. Ujawnił
on tajny kod przekazu. Odsłonił nam cały świat uprzednio przed nami
zakryty: setki nieznanych faktów, setki cytatów z Talmudu, księgi Zohar,
Rambam, Ha'Ari, Maharal, rabina Kooka, i wiele innych."
Lecz
czy te fakty oraz cytaty były rzeczywiście nieznane? Istnieje przecież
olbrzymia literatura wyjaśniająca trujące idee judaizmu i to już.od IV
wieku, kiedy to święty Jan Chryzostom z Antiochii zaczął badać nową
wiarę Talmudu. Względnie od wieku XII, kiedy to Zachód uświadomił
sobie istotę wiary żydowskiej (poprzednio zachodni Europejczycy myśleli,
że Żydzi trzymają się przedchrześcijańskiego judaizmu biblijnego).
Nawet przed ostatnio opublikowanymi pracami, jak Trzy tysiące lat żydowskiej
tradycji Izraela Shahaka lub Dziwni bogowie judaizmu Michaela
Hoffmana, istniało dosłownie tysiące książek na ten temat. W ciągu
wieków, setki Żydów, którzy wyrzekli się wiary, nawróciło się na
chrześcijaństwo i ujawniło tajemnicę żydowskiej 'nienawiści
do gojów' oraz 'dążenia do absolutnej władzy'. W odpowiedzi na to społeczeństwo
żydowskie załamywało ręce i krzyczało 'antysemityzm'! I nawet Uri Avnery,
w swoim przemówieniu w Kolonii () pięć lat po tym jak zachwycał się
książką Rachelewsky'ego, postanowił zapomnieć „setki nieznanych
faktów i setki cytatów" i dołączyć
do demaskatorów - demaskujących nie „wrogów gojów dążących do
absolutnej władzy", lecz „antysemitów", którzy
ujawniają te fakty oraz cytaty.
Chociaż
Rachelevsky zrobił ważny krok odsłaniając 'uprowadzonym dzieciom' współczesnego
Izraela prawdziwe oblicze judaizmu, to jego teoria nie wytrzymuje konfrontacji
z faktami. Nawet jeśli przyjmiemy jego przesłankę o mesj ani stycznym, kabalistycznym
odurzeniu się ortodoksyjnych Żydów, nie będzie to oznaczać, że ich
opinie (w swej istocie obrzydliwe) nie mogą zostać przekształcone w spójną
politykę. Ortodoksyjni Żydzi są najbiedniejszą i najbardziej
dyskryminowaną częścią społeczeństwa izraelskiego. Nawet Żydzi
religijno-nacjonalistyczni są słabi; a brutalni osadnicy
z Hebronu to po prostu kilkadziesiąt osób. Cokolwiek oni czują do
lewicowych syjonistów - nie ma żadnego znaczenia.
Ponadto,
syjonizm socjalistyczny nie jest mniej odrażający od nauk rabina Kook'a.
Lasse Wilhelmson() prawidłowo określił go jako żydowski narodowy
socjalizm. Jeśli chce się poznać te odrażające zapatrywania, można z
powodzeniem zacząć od jakiegoś niereligijnego „lewicowego"
syjonisty. Matti Golan, główny redaktor gazety Haaretz, będący
typowym okazem niereligijnego liberalnego syjonisty, napisał w przeddzień
Nowego Roku 2004: „Ci którzy mówią, że takie same zasady, jeśli
chodzi o broń atomową, powinny
odnosić się do nas i do krajów muzułmańskich, nie uwzględniają naszego
powodzenia. Gdy zapytają nas, jak możemy zapewnić, że broń ta nigdy
nie zostanie użyta w niewłaściwy sposób, musimy szczerze powiedzieć:
nasza pewność wypływa z faktu, że
my nie jesteśmy nimi; nie jesteśmy podobni do nich i ci którzy mówią
inaczej, mylą się. Pozwolenie krajom muzułmańskim na posiadanie broni
nuklearnej jest równoznaczne ze zgodą na globalne samobójstwo"
(). W rzeczywistości, Matti Golan powtórzył słowa żydowskiej
modlitwy porannej: „Dzięki ci, Panie, że stworzyłeś nas innymi od
gojów, że nasze przeznaczenie nie jest ich przeznaczeniem, że nie jesteśmy
jako narody ziemi."
Tak
więc Rachelevsky się mylił, a popularność jego książki w Izraelu
została częściowo spowodowana wyborem oskarżonego: Żydzi religijni
nie są lubiani przez syjonistów. Dokładnie zidentyfikował on ukrytą
warstwę judaizmu z 'nienawiścią do gojów'
i 'dążeniem do absolutnej władzy', lecz mylił się obciążając tym
stosunkowo małą społeczność
religijną. Mylił się także czyniąc socjalistów-syj oni stów (takich
samych rasistów jak inni) niewinnym osiołkiem Mesjasza. Socjaliści-syjoniści
(nie mogę zrozumieć,
dlaczego są oni przedstawiani jako 'lewica Izraela') odgrywają wcale nie
większą rolę niż potężni Żydzi wszędzie indziej, od
Sulzbergera do Sorosa. W pewnym
sensie,
wszyscy Żydzi nieświadomie działająjak część osiołka Mesjasza,
przy czym ten Mesjasz jest duchem a nie człowiekiem ().
Rabin
Leitman, czołowy izraelski kabalista, wyjaśnia: „Zpunktu widzenia kabalistów
lub Żydów rzeczywiście ortodoksyjnych, nie istnieje osobowy Mesjasz.
Kabaliści wyjaśnili wyraźnie, że Mesjasz jest niebiańskim światłem,
najwyższą siłą duchową, która zstępuje do naszego świata i
udoskonala ludzkość, podnosząc jej świadomość
na wyższą płaszczyznę. Słowo 'Mesjasz 'pochodzi od 'liMshoh' -dwuznacznika
tak popularnego w śród kabalistów - oznaczającego 'ciągnąć',
ponieważ wyciąga on ludzi z bagna codziennej egzystencji na wyższy
poziom. To jest Mesjasz. Mogły
pojawiać się światła przewodnie pokoleń, nauczyciele i kaznodzieje,
lecz Mesjasz jest siłą
duchową a nie człowiekiem."
Siergiej
Bałandin, interesujący religijny pisarz rosyjski, żyjący w
Jerozolimie, zauważył podobieństwo tego punktu widzenia do chrześcijańskiego.
Lecz jest to podobieństwo antypodów. Chrystus jest rzeczywiście światłem
niebiańskim, opromieniającym każdego, Żyda i Greka, pragnącego Go
przyjąć, natomiast światło Mesjasza
żydowskiego opromienia jedynie Żydów, a na chrześcijan spuszcza ciemność.
Jeśli Żyd zrozumie, że światło Chrystusa jest dla każdego kto
chce je przyjąć, staje się chrześcijaninem. A gdy człowiek przyjmuje
Chrystusa, spostrzega, że Chrystusowe Światło opromienia każdego, kto
je przyjmuje. Jednakże ciemność spuszczana przez Mesjasza
żydowskiego odcina człowieka od Chrystusa, oddala od Boga. Każdy
technik specjalista od oświetlenia to potwierdzi: jeśli chcemy
rzucić na kogoś snop światła, należy postarać się by otaczała go
ciemność.
Rozdział
6
Izrael
to rzeczywistość (sod)
Żydowski
Mesjasz, którego Żydzi, podobnie jak osiołek, niosą na swych grzbietach
w długiej podróży poprzez wieki, to jest pewien Duch, powiązany z Żydami
w taki sam sposób jak Chrystus jest powiązany z Kościołem. Ale
Żydzi nie uważają go za Boga, i
mają rację, „ponieważ nie jest to Bóg, lecz idol, który czczą
żydzi -jak pisała Simone Weil - nie jest to figura z
metalu lub drewna, lecz Naród, będący w równej mierze przedmiotem z
tego świata. Żydowska wiara nie może być oddzielona od uwielbienia
tego idola z powodu jej podstawowej koncepcji Narodu Wybranego" ().
W
rzeczy samej, Żyd uważa siebie za nierozdzielną część, pojedynczą
jednostkę Yizraela, wielkiej istoty sakralnej, która związana jest z
oddzielnym Żydem jak ul z pszczołą, względnie jak Kościół z
katolikiem. Yizrael jest centralną, obojnaczą figurą w żydowskim
kosmosie, ponieważ jest on panem młodym Tory, a ona jest wybraną panną
młodą Boga. Lecz jest pewna różnica. Podczas gdy w kosmosie chrześcijańskim
istnieje para Chrystus - Kościół, w kosmosie żydowskim, Yizrael, będący
Kościołem Żydów, jest jak Chrystus dla chrześcijan; ponieważ Kościół
Żydów, czyli Yizrael, uwielbia Yizraela, czyli siebie. Ta narcystyczna
osoba wyższego rzędu, pewien rodzaj neurotycznego super-ego kolektywnej
osobowości Żydów, posiada własną wolę; a jego wola
nie zgadza się z wolami i pożądaniami indywidualnych Żydów. Yizrael
nie troszczy się o oddzielnych Żydów - w razie potrzeby są oni
poświęcani na ołtarzu jego misji.
Howard
Bloom, autor popularnej niedawno wydanej książki The Lucifer
Principle (Zasada
Lucyfera), zaproponował naukowo wyglądające wyjaśnienie: „Napoczątku
XX wieku,
entomolog William Morton Wheeler obserwował życie mrówek. Żadna mrówka
nie jest samotną wyspą. Z ludzkiej perspektywy wydawało się, że
czynności poszczególnych mrówek mają o wiele mniejsze znaczenie niż
zachowanie się kolonii jako całości. Rzeczywiście, kolonia działała
jak gdyby była niezależnym stworzeniem, żywiąc się, wydalając
odchody, broniąc się, i przygotowując się do przyszłości. To właśnie
Wheeler nazwał grupę osobników, działających kolektywnie na podobieństwo
jednego zwierzęcia, rodzajem super-organizmu. Podobnie jak mrówki oraz
komórki gąbki, ty i ja jesteśmy częściami
ogromnej populacji, której zsumowane wysiłki posuwają istotę wyższego
rzędu po jej drodze życia. Podobnie jak mrówki, nie możemy żyć w całkowitej
izolacji od ludzkiego zbiorowiska.
Jesteśmy składnikiem super organizmu.... Czynimy starania jako
pojedyncze jednostki, lecz jesteśmy także częścią czegoś większego
od nas, odznaczającego się złożoną fizjologią i życiem psychicznym,
które spełniają się w nas, lecz które jedynie mgliście
rozumiemy."
Wielu
Żydów przyjęło książkę Blooma z nieukrywanym entuzjazmem („Mam
swego Boga i mieszka on na Brooklynie. Howard Bloom zajmuje miejsce obok
Darwina, Freuda,
Einsteina" pisał
Richard Metzger), ponieważ przedstawił on w niemalże naukowy
sposób to, co oni czują. Czują, że ich przynależność do 'Żydów'
odbywa się ponad ich
rozumowaniem, lecz jest to tak samo rzeczywiste jak cokolwiek innego. Czują
oni, że konkurują z całą resztą, niejako indywidua, lecz jako
grupa. Czują oni nadrzędną realność
'superorganizmu' (według określenia Blooma) nazywającego się Yizrael, będącego
w opozycji do wyimaginowanej rzeczywistości. I nie czują Boga ponad nim.
Chrześcijanie
wiedzą, że ponad wszystkim jest Bóg, a kościół zajmuje miejsce
centralne w społeczności. Lecz Żyd z zasady mylnie bierze, za uczucia
religijne, swoje
uczucia
przynależności do narodowego superorganizmu. Dlatego synagoga była
raczej klubem niż miejscem modlitw. (Hałas oraz pogawędki Żydów w ich
synagogach były głównym powodem narzekań Żydów reformowanych w XIX
wieku). Żydzi religijni wierzą w Boga, który jest Bogiem Yizraela, będącego
boskim opiekunem tego superorganizmu.
Ich 'monoteizm' nie jest religią plemienną jak mówią ich krytycy, lecz
ekstremalnym egocentryzmem mrówki,
która nie wierzy, że poza jej mrowiskiem istnieje życie, lub że
istnieje bóg, nie będący Bogiem Mrówek. Natomiast nieliczni pobożni
Żydzi postrzegają Boga, który jest współistotny Chrystusowi, jako
ojca wszystkich. Ci nieliczni to Synowie odrzuconych przez Żydów Proroków.
Są oni bardzo blisko Chrystusa, i Kościół zawsze modli się do łaski
bożej o doprowadzenie ich do Chrystusa.
Brutalny,
biologiczny i materialistyczny model Blooma („mrowisko") odpowiada głębokiej
koncepcji duchowej, pomagając zrozumieć zagadkę żydowskiej
egzystencji. Narodem Wybranym byli członkowie Izraela, wielkiej
super-duszy, duchowego odpowiednika super-organizmu. Mający styczność z
Bogiem, uformowany przez Jego Przymierze, Izrael był nad-rzeczywistością
w świecie przedchrześcijańskim. Z przyjściem Chrystusa, ta super-dusza
przeżyła catharsis (oczyszczenie) i jej większa i lepsza część została
przechrzczona w nad-duszę Kościoła. Lecz odrzucona jej część nie
umarła. Pozostała częściowo w świecie duchowym a częściowo w
materialnym. Jest ona wciąż realna, w przeciwieństwie do urojonej
rzeczywistości pozbawionych ducha narodów; lecz jest podobna do demona i
zdezorientowana. Niewyraźnie pamięta, co wybrała, i próbuje działać;
lecz bez Chrystusa jej wysiłki idą w złym kierunku. Stała się parodią
starożytnego Izraela i próbując wypełnić proroctwa, powoduje ona
(nazywamy ją Yizraelem) wokół siebie zniszczenie. Z chrześcijańskiego
punktu widzenia, Yizrael jest stanem buntu przeciwko Bogu; jest więc on
spokrewniony z Lucyferem.
Nie
może on żyć, nie może i umrzeć; jak słoń samotnik, bezduszna
resztka wielkiego starożytnego Izraela, wędruje po świecie, powodując
zniszczenia na swej drodze. Walczy z Chrystusem, ponieważ Chrystus usunął
ten mierny pierwiastek z Izraela i nie pozwolił mu uczynić jego kosmosu
jedynym; ten mierny pierwiastek ma jednak nadzieję zwyciężyć, usuwając
Chrystusa z tego świata. Jego plany nie doprowadzą
do niczego; nigdy nie będzie Jeruzalem, o którym marzą Żydzi; dewastują
oni Ziemię Obiecaną w nadziei jego zbudowania; świat budowany przez
nich jest tylko przeraźliwą parodią wizji proroczych.
Tymczasem
przydarzyło się wielkie nieszczęście z wielką Nad-Duszą Kościoła,
tą reinkarnacją
Izraela w ogniu Chrztu Chrystusa. Wskutek zerwanej łączności pomiędzy
mistycznym i tradycyjnym Wschodem, a egzoterycznym i materialistycznym
Zachodem, te dwie połowy jednego sumienia schizofrenicznie podzieliły się.
Zachód stał się fizycznie silniejszy, lecz duchowo słabszy.
Była
to wielka szansa Yizraela. Chory i wykolejony, istniał realnie, podczas
gdy kościoły
narodowe zanikły. Naród bez swego kościoła narodowego jest martwym
bezdusznym ciałem, ponieważ Kościół był jego duszą. Yizrael
zamieszkał w martwych ciałach narodów pozbawionych kościoła, stwarzając
imitację ich superego. Lecz gdy Chrystus przyciąga najbardziej
uduchowionych, Yizrael, prześmiewca, przyciąga nikczemnych
łobuzów gotowych porzucić Chrystusa, wyprzeć się duchowości i gonić
za dobrami materialnymi.
Dlatego
jest on spostrzegany przez nie-Żydów jako Mamon, bóstwo dóbr
materialnych. Dla sług Mamona, wszystkie rozważania dotyczące innego świata
są zabronione, natomiast zysk jest wyniesiony na wierzchołek skali
priorytetów. Chicagowska szkoła
neoliberalna Miltona Friedmana zaproponowała pseudonaukową
interpretację
tendencji mam oni stycznej, ogłaszając nadrzędność sił rynkowych.
Mammon jest
potężnym wrogiem Chrystusa, ponieważ Mammonista jest zamknięty w świecie
materialnym, a zatem jest bezduszny.
Współczesny
rosyjski pisarz Wiktor Pelewin zaproponował odmitologizowanie Mammona.
Przemianował, wyobrażanego na podobieństwo boga Mammona na 'Oranusa' (Oral+Anus
= usta+odbyt), czegoś w rodzaju małży, lub rozgwiazdy, rodzaj żywego
stworzenia, niezdolnego do wyższego myślenia. Nie ma ono uszu, nosa,
oczu oraz mózgu. Nie jest to koncentracja zła. Nie ma on własnej woli.
Jest prymitywnym prawdziwym pasożytem, ewolucyjnie niższym od swoich komórek.
Oranus-Mammon składa się z komórek,
przy czym każda komórka jest ekonomiczną, pieniężną projekcją człowieka.
Człowiek
jest stworzeniem wielowymiarowym; może on zostać dostosowany do
mamonistycznej przestrzeni ekonomicznej, względnie do sfery Chrystusa i
Kościoła, lub nawet może zostać przeznaczony na kawałek mięsa dla
tygrysa, na kwartę krwi dla wampira,
i tak dalej. Tak więc "człowiek jako komórka (ciała) Mammona"
jest realizacją Człowieka, pozbawionego pasji do Boga, do Miłości
i do Sztuki. Będąc ewolucyjnie zwierzęciem
niższym, Mammon-Oranus ma nieskomplikowane pragnienia; jego krwią są pieniądze,
a ponieważ pragnie on zwiększenia obrotu pieniądza, więc wykorzystuje
w tym celu rodzaj (społecznego)
systemu nerwowego, który stanowią 'media reklam'. Mamon, to zwrócona
ku nie-Żydom twarz Yizraela, produkt uboczny odduchowienia świata.
Postawa mamonistyczna oparta jest na koncepcji Homo homini lupus est, rozwiniętej
przez Hobbitów (od Thomasa Hobbesa w XVII wieku - M.G.) i popieranej
przez von Hayeka, Poppera, Sorosa, Jacoba, Gluksmana i innych neoliberałów.
Jest to podejście judaistyczne do modelu stosunków poza społecznością
żydowską, rozwinięte dla postępowania
z gojami którzy, według Kabały, są 'immanentnie złymi czerepami'. Wyrażając
się jasno, neoliberalizm to jest judaizm bez Boga.
Chrystus
jest wrogiem Yizraela, ponieważ to jego boska interwencja spowodowała
wydzielenie się Yizraela. Jednakże Yizrael nie może się na to zgodzić
bez przyznania, że Jezus jest Chrystusem; zamiast tego, Yizrael
stworzył mit o zniszczeniu świątyni jako formie katharsis starych czasów.
Żydzi wierzą, że odbudowanie Świątyni doprowadzi do pełnego
odtworzenia siły Yizraela, doprowadzi do jego łączności duchowej z
Bogiem, lecz mylą się, jako że prawdziwą katastrofą Yizraela było
odrzucenie przez niego Chrystusa. Odbudowanie Świątyni będzie największym
żydowskim niepowodzeniem od momentu
Zmartwychwstania.
Mamon
jest wrogiem Chrystusa również w prostym, materialnym znaczeniu peshat,
ponieważ tradycyjna nauka chrześcijańska mówi, że bogactwa należy
się wstydzić, mówi o wielbłądzie, który nie przejdzie przez ucho
igielne. Chrześcijanie są powszechnie przeświadczeni, iż ludzie bogaci
rzadko są uczciwi. Wstydzą się władzy, ponieważ w Ewangelii jest
powiedziane, że ostatni będą pierwszymi. Mamoniści nie mają takich
obaw. Oni chcą władzy, ponieważ Stary Testament mówi „Niechaj ci
służą ludy, i niechaj ci pokłon oddają narody. Bądź panem braci
twoich, a niech ci pokłon oddają
synowie matki twojej" (Gen. 27:29). Mamoniści
wierzą, że bogactwo jest oznaką bycia błogosławionym,
natomiast dla chrześcijan oznaką bycia błogosławionym jest bycie
błogosławieństwem dla innych.
Sądzi
się, że Żydzi będą posłuszni Yizraelowi. Rzeczywiście, każdy, kto prowadził
długie rozmowy z Żydami, wie z jaką zawziętością usprawiedliwiają
oni zachowanie się judaistów, jak zaprzeczają niewygodnym prawdom, jak
gwałtownie argumentują, jak wiele inicjatywy wykazują w obronie
Yizraela i w atakowaniu
społeczeństwa
nie-Żydów. Są niezrównani w grze zespołowej: komuniści i kapitaliści,
bogaci i biedni, wszyscy śpiewają
na jedną nutę, dążąc do jednego celu. Jeśli nie bronią Yizraela,
to po prostu nie są Żydami, nawet gdyby sami myśleli inaczej.
W
roku 1648, podczas powstania Chmielnickiego na Ukrainie, Kozacy chcieli
oddzielić biednych Żydów od ich bogatych współbraci. Wysłali
delegację i oferowali pełną ochronę dla biednych Żydów, dla nich była
to walka klasowa biednych chłopów ukraińskich i ich sojuszników,
wojowniczych Kozaków, przeciwko eksploatującym ich polskim
panom i żydowskim zarządcom oraz lichwiarzom. Kozacy nie chcieli walczyć
z biednymi Żydami i biednymi Polakami. Lecz, jak pisze krytyczny
żydowski historyk marksistowski Saul Borowoj, biedni Żydzi odrzucili ich
propozycję i ewakuowali się razem
z bogatymi Żydami.
W
dzisiejszych czasach, Żydzi wyznają różne idee i należą do różnych
partii oraz ideologii.
Ale wielu z nich ma te same pozycje wyjściowe: obecnie atakują Islam,
ponieważ jest to olbrzymi, dotychczas nie zniszczony, zbiornik duchowości.
Od najwyższego kapłana kultu Holokaustu, Elie Wiesela, do zagorzałego
antysyjonisty Lenni Brennera, od izraelskiego lewicowego profesora Benny
Morrisa do kabalistycznego skrajnego prawicowca Barucha Marzela, wszyscy
wypowiadają się z wrogością o Islamie, chociaż robią to z różnych
pobudek. Ci, którzy nie podporządkowują się, którzy nie czują się
częścią superorganizmu, którzy nie usprawiedliwiają
przestępstw Żydów - po prostu nie są Żydami, nawet jeśli urodzili się
w żydowskich rodzinach. Na skutek jakiejś wady, nie posiadają oni
'telepatycznego połączenia'
z Yizraelem. (Zdarza się to także u pszczół, lecz takie pszczoły
zwykle giną).
To
poczucie przynależności do roju jest dość wyjątkowe i do końca
swoich dni Żydzi nie rozumieją go. Dlatego odgrywają oni to, co Michael
Neumann dowcipnie nazwał „grą w
skorupki żydowskiej tożsamości": „Patrz! Stanowimy religię!
Nie! Rasę! Nie! Jednostkę
kulturalną! Przepraszam - religię!"
Antysyjonistyczny
historyk Joachim Martillo próbował () wyeliminować tą wyjątkowość
Żydów, umieszczając syjonizm w historycznym i geograficznym kontekście
Europy Środkowej i Wschodniej. Nadał on Żydom inną nazwę, Aszkenazyjczycy
(co po hebrajsku oznacza Niemcy - M.G.). Według niego, ta wschodnioeuropejska
nazwa pomaga zmniejszyć problem do normalnych proporcji. Wskazał on na
podobieństwa pomiędzy ruchami nacjonalistycznymi i wyznaniowymi różnych
narodów Europy środkowowschodniej oraz syjonizmem, przy czym
scharakteryzował syjonizm jako 'fundamentalistyczny' ruch z
'prymitywnymi' ideami, przeciwieństwo
idei wyjątkowości lansowanej przez żydowskich Uczonych w Piśmie.
Niestety,
redukcja ta nie zdała się na nic. Chociaż można nie lubić wyjątkowości,
nie
będzie niestosownym zająć się tym problemem. Jeśli, zgodnie z
Martillo, Aszkenazyjczycy są zwykłym narodem wschodnioeuropejskim, owładniętym
prymitywnymi ideami fundamentali
stycznymi jak na przykład Serbowie, dlaczego w dominującym głównym
nurcie dyskusji wszyscy Wschodnioeuropejczycy, a nawet wszystkie
takie fundamentali styczne ruchy oprócz syjonizmu, są potępiane. Skąd
ten wyjątek? Dlaczego ani Serbom ani Japończykom The New York Times nie
pozwala mieć fundamentali
stycznego ruchu i prymitywnych przywódców? Jeśli ruch żydowski jest
tak podobny do niemieckiego
nazizmu, to dlaczego ten ostatni jest wyklęty, zaś ten pierwszy wychwalany
przez dominujące media? W jaki sposób ten mały wschodnioeuropejski naród
zdołał zdominować spór pomiędzy USA i Rosją, oraz w mniejszym
stopniu Europą? W jaki sposób największa i najbardziej niszczycielska
finansowa broń naszych czasów została ucieleśniona w osobie George
Sorosa? W jaki sposób idee tych 'prawie
(nazistów)
Serbów' stały się paradygmatem naszych dni pod firmową nazwą neoliberalizmu?
Dlaczegóż to każdy może napisać wszystko, co zechce o Serbach, lecz
sama antysemicka aluzja mrozi atrament w wiecznym piórze?
Porównanie
Martillo jest bardzo interesujące, lecz bałamutne. Syjonizm rzeczywiście
ma pewne cechy podobne do fundamentalistycznych ruchów europejskich
(„nazistów" itp.), lecz czy są to cechy istotne, czy tylko
powierzchowne? Czy syjonizm jest 'fundamentalistyczny'? Z całą pewnością
nie, ponieważ w rzeczywistości jest to ruch dążący do wyplenienia
wszystkich prawdziwych tradycji Żydów aszkenazyjskich i całej przyrody
w ich nowym środowisku - czyli w Palestynie. Stara się on być fundamentali
styczny, aby odwoływać się do popleczników ruchów fundamentalistycznych.
Przynajmniej starał się to robić w latach 20-ych i 30-ych XX wieku,
gdy te fundamentali styczne (narodowe) ruchy powstawały.
Syjonizm
ma także pewne cechy podobne do ruchów socjalistycznych, lecz czy są to
cechy podstawowe? Kibuc wydaje się być socjalistyczny dopóki ktoś nie
przyjrzy się mu bliżej i nie znajdzie unikalnej, „wyjątkowej"
jakości totalnego rasizmu, wojskowego drylu oraz prania mózgów. Czy
syjonizm jest socjalistyczny? Nie, on udawał, że jest socjalistyczny,
aby móc się odwoływać do socjalistów i to z wielkim sukcesem.
Obecnie,
państwo syjonistyczne wydaje się być 'społeczeństwem otwartym' i demokracją.
I znowuż jest to tylko pozór, stworzony w celu wprowadzenia w błąd i pokazania
się w sympatycznym świetle. Nie ma potrzeby przytaczania wielu przykładów,
ponieważ prawdziwa natura morderczego izraelskiego apartheidu
powinna być dobrze znana
czytelnikowi.
Takie
są moje zarzuty w stosunku do atrakcyjnych tez Martillo. Syjonizm, lub ruch
żydowski, zasługuje na wyjątkowe potraktowanie ze względu na swoją
wyjątkową zdolność do naśladownictwa lub mimikry (). Syjonizm
można nazywać ruchem nazistowskim,
socjalistycznym, demokratycznym, czymkolwiek zechcesz i jeśli czymś się
on wyróżnia, to swoją zmiennością. Syjonizmu nie można zrozumieć
bez uwzględnienia innych ruchów żydowskich, od antysyjonistycznego
Bundu do niesyjonistycznych
neokonserwatystów. Żydowska działalność w Palestynie wydaje się być
częścią (wcale nie najważniejszą) większej całości.
Czują
to przywódcy światowi, wysyłający swoich najlepszych ambasadorów do
naszego małego i biednego (? - M.G.) kraju. W Tel Avivie szukają oni
kluczy do serc możnych tego świata, do niszczyciela (narodowych) skarbców
George Sorosa, do ulubieńca konserwatystów Conrada Blacka. Poprzez
Michaela Levy szukają oni dojścia do szefa Partii Pracy Tony Blaira,
poprzez Richarda Perle do George Busha, za pośrednictwem
plejady magnatów medialnych starają się oni dojść do serc Amerykanów.
Ostrożność przy takim osądzie nie zawadzi, chociaż działania
te są postrzegane jako zintegrowana
i wzajemnie powiązana całość, to zawsze istnieje możliwość, że wszędzie,
gdzie ci ważni ludzie się spotykają, dyskutuje się jedynie o
golfie na Bahamach.
Martillo,
będący w głębi serca naukowcem, chce sklasyfikować syjonizm,
nadziewając go na kolekcjonerskie szpilki, jako część swojej kolekcji
wschodnioeuropejskich dziwolągów. Lecz dziwoląg ten jest zbyt wielki.
To nie tylko nieprzyjemna postać
nacjonalizmu. Jego niebezpieczeństwo polega na odejściu od Boga: Prorocy
Izraela krytykowali Izraelitów za bezbożność. Szpilka Martillo jest po
prostu za mała na tego dziwoląga-potwora - wymaga on grubego gwoździa.
Rozdział
7
Światy
oraz Bogowie
Aby
zrozumieć postępowanie Yizraela, musimy zająć się dwoma równoległymi
kosmosami, żydowskim i chrześcijańskim ().
Zapuśćmy
się więc do kosmosu żydowskiego. W nim, stworzenie świata oddzieliło
świat od Boga czyniąc go w rezultacie bezbożnym, lecz w swoim miłosierdziu
Wszechmocny wybrał Yizraela i dał mu Torę (). Tora zstąpiła do
naszego świata podobnie jak Mądrość
w wizji gnostycznej, przy czym zrobiła to na zawsze, by nigdy nie opuścić
już ziemi. Poślubiła ona Yizraela, i razem rozpalili wyspę światła w
uprzednio ciemnym świecie. Yizrael
jest Kościołem Ludzkości; jest to jedyny ślad obecności Boga w
materialnym świecie, ponieważ Yizrael mógł obcować z Bogiem,
natomiast nie-Żydzi są egzystencjalnie różni od ludu Yizraela,
i nie są oni w stanie wielbić Boga Yizraela, a tylko służyć
Yizraelowi. Yizrael jest światłem dla narodów, i narody są oświecane
tym światłem, podobnie jak drzewo jest oświetlane słońcem, lecz
pozostaje drzewem.
W
kosmosie żydowskim, wszelka łączność pomiędzy człowiekiem i Bogiem
jest przerwana.
Nawet bezpośrednia interwencja Boga jest odrzucana przez żydowskich „mędrców",
co w Talmudzie jest przedstawione następującymi słowy: ponieważ Tora
została dana Izraelowi, więc wszystkie decyzje na ziemi są wykonywane
przez nas. Po zniszczeniu Świątyni, nawet Yizrael nie może obcować z
Bogiem. A zatem żydowski kosmos pozostaje bezbożny dla wszystkich
praktycznych celów.
W
kosmosie chrześcijańskim, nie ma niemożliwej do przebycia
egzystencjalnej przepaści pomiędzy Bogiem i światem, ponieważ sam Bóg
zstąpił na świat i przyjął w nim ciało. Nigdy nie było także
egzystencjalnej przepaści pomiędzy Żydami i nie-Żydami.
Wszyscy jesteśmy synami Adama. Przed wcieleniem się Chrystusa, Żydzi
czcili Boga, lecz nie mieli monopolu: Melchizedek, kapłan Boga
Najwyższego, był rówieśnikiem Abrahama i jego przełożonym.
Melchizedek, był kapłanem Najwyższego Boga, zwiastunem chrześcijańskiej
tradycji przed przyjęciem ciała przez Jezusa Chrystusa. Chrystus jest
nie tylko Mesjaszem Izraela, lecz także najwyższym kapłanem Kościoła
Melchizedeka, Kościoła Ludzkości. Chrystus otworzył Izrael dla
wszystkich. Światło, które było wewnątrz Izraela, objęło swym zasięgiem
wszystkie narody, na podobieństwo rozprzestrzeniania się ognia w lesie.
Było
to możliwe, ponieważ idee chrześcijańskie były obecne pośród narodów
świata tak samo jak były one obecne w starożytnym Izraelu. Simone Weil
() pisała o przedchrześcijańskich przeczuciach Greków i podkreślała
nieżydowskie źródła wiary chrześcijańskiej. Odrzuciła ona koncepcję
bałwochwalstwa nie-Żydów jako 'wymysł żydowskiego
fanatyzmu, ponieważ wszystkie narody przez wszystkie wieki znały Jedynego
Boga'.
Masowe
objęcie nie-Żydów mocą i łaską Chrystusa nie spowodowało anulowania
wybraństwa
Izraela: był on i pozostał Wybrany. Izrael po Chrystusie, lub prawdziwy
Izrael, to Kościół Chrystusowy, obejmujący Żydów i nie-Żydów, którzy
przyjęli Chrystusa. Żydzi, którzy odrzucili Chrystusa, przestali należeć
do Prawdziwego i jedynego Izraela, a zatem pozostają oni poza Przymierzem
z Bogiem. A zatem z chrześcijańskiego punktu widzenia, Żydzi którzy
odrzucili Chrystusa, zerwali z Bogiem. Dla Simone Weil, wiara żydowska po
Chrystusie stała się formą bałwochwalstwa, ponieważ w samym określeniu
Narodu Wybranego jest obecne żydowskie uwielbienie
swego
narodu względnie rasy (czyli doczesnego przedmiotu z tego świata). A
zatem żydowski Yizrael jest
wydzieloną resztką starożytnego rzeczywistego Izraela, która w najlepszym
wypadku jest niczym, a w najgorszym jest sprzymierzeńcem szatana.
Wróćmy
do kosmosu żydowskiego. Tutaj, wybraństwo Yizraela jest wieczystym wybraństwem
pewnej linii krwi. Nawet przyjmowanie neofitów nie zmienia tej zasady,
ponieważ prawdziwy neofita rodzi się z żydowską duszą, lecz z
niezbadanego wyroku Opatrzności Bożej, rodzi się w ciele nie-Żyda. Dla
niego, nawrócenie jest jedynie sposobem
naprawienia błędu, jaki zaistniał przy urodzeniu. Prawdziwy nie-Żyd
nie może nawrócić się, ponieważ nie ma sposobu zapewnienia mu
żydowskiej duszy. Niektórzy współcześni
kabaliści uważają, że różnica pomiędzy Żydem i nie-Żydem
zaznaczona jest na genetycznym poziomie DNA. Nie-Żyd, jak każde
żyjące stworzenie, ma obowiązek czczenia Boga Yizraela: lecz nigdy nie
powinien on próbować połączyć się z Izraelem. Goj
usiłujący postępować zgodnie z naukami Tory, danej Yizrael owi,
powinien być uśmiercony, podobnie jak człowiek z ludu próbujący
nałożyć na swoją głowę koronę (królewską
lub kapłańską). Nawet goj studiujący Torę powinien być uśmiercony,
chociaż tutaj pojawia się problem naukowy, pod jakim pretekstem
powinien on być uśmiercony, czy jako złodziej, który śmie pokusić się
na dziedzictwo Yizraela, czy też jako cudzołożnik, za próbę pohańbienia
prawowitej małżonki Izraela. ().A zatem żydowski kosmos
jest odzwierciedlony w społeczeństwie kastowym, w którym kasta kapłańska
jest oddzielona od reszty, i nie ma przyzwolenia dla społecznej
mobilności.
W
kosmosie żydowskim, Yizrael to realność, natomiast narody nie-Żydowskie
i ich bogowie to jedynie wymysł wyobraźni. Rozkład narodów nie-Żydowskich
oraz eliminacja ich bogów to
teologiczny cel Yizraela, głoszona przez niego misja posiadania jedynego
Boga i jednej Świątyni w Jerozolimie, bez żadnych innych form oddawania
czci religijnej. Samo istnienie
jakichkolwiek narodów nie-Żydów, posiadających własną sferę duchową,
stanowi obrazę dla zawistnego Yizraela.
Oto
dlaczego Yizrael globalizuje i ujednolica świat, wykorzenia i rozbija ludzkość.
Żydowskie poparcie dla globalizacji było potwierdzone przez dr Avi
Bekera, dyrektora ds. Spraw Międzynarodowych Światowego Kongresu
Żydów, członka zarządów Yad Vashem, Uniwersytetu Bar Ilan oraz Beth
Hatefutsoth. W książce "Dispersion
and Globalization: The Jews and the InternationalEconomy" ()
pisał on:
„Rozproszenie
żydowskiego ludu, jego skoncentrowanie w pewnych dziedzinach ekonomiki,
jego parcie do centrów ekonomicznych, i być może nawet jego narodowe i
religijne charakterystyki, dały mu pewne przewagi, wymagane w ekonomice
globalnej.
W
ciągu setek lat, egzystencja Żydów w diasporze była oparta na
globalizacji, a zatem i dzisiaj, tak jak w przeszłości, Żydzi poparli
idee globalizacji, i stali się jej przedstaw
icielami."
Żydowską
skłonność do internacjonalizmu i globalizacji można interpretować na kilka
sposobów. Optymiści widzą ją jako dowód doskonałego człowieczeństwa
Żydów. Jest to oczywiście możliwe. Możliwe jest także to, co mówią
cynicy, że Żydzi widzą jedynie niewielkie różnice pomiędzy różnymi
narodami i ludami; dla Żydów, goj jest gojem i gojów można traktować
jednakowo. Rozważmy takie żydowskie hasła: „Nacjonalizm zniknie!
Religie muszą przeminąć! Jednakże Izrael nigdy nie zaginie, ponieważ
ten mały lud jest Wybranym Ludem Bożym" ().
Lecz
czy Yizrael sam się nie zniszczy przez nowoczesność i globalizację?
'Żydowskość'
jest pojęciem głęboko teologicznym, archetypowym stosunkiem do rzeczy i
człowieka, i Żydzi wierzą, że może ona przetrwać i wykorzenianie i
homogenizację. Niektórzy Żydzi wyobrażają sobie doskonale
wykorzenionego świeckiego Żyda, bez własnego języka, kultury i
religii, w dalszym ciągu będącego Żydem. Niektórzy tradycjonaliści,
mianowicie Aleksander Dugin (), wierzą, że Yizrael jest także niszczony
przez nowoczesność i dlatego Żydów można będzie przekonać, by w
swoim własnym interesie przestali popierać wykorzenianie. Pożar jednak,
pochłaniając drewno, niszczy także
podstawę swojego istnienia. Mimo to nie można go przekonać, by
powstrzymał się przed wypaleniem lasu. Zachowanie Yizraela jest podobnie
bezwarunkowe, ponieważ nie ma sposobu, by można było jakoś
powstrzymać tą osobę wyższego rzędu. Jak Golem, robi ona rzeczy, które
jej rozkazano w innych okolicznościach i nie da się jej zatrzymać.
Mamoniści
nie-Żydzi w pełni popierają globalizację. „Uczniowie Mammona nie
lubią zachwycającej mozaiki ras i kultur; zamiast tego chcą ujednolicić
świat. Mają oni przyczynę
praktyczną: łatwiej jest sprzedawać towary ujednoliconej ludzkości.
Mają także
przyczynę moralną: nie chcą, by ludzie cieszyli się tym pięknem
wynikającym z wolności, należy więc to piękno zniszczyć. Po
zniszczeniu wioski, wspaniałe starożytne przedmioty powinny być
przekazane do muzeum (lub
skansenu), bo dzięki nim można będzie zwiększyć cenę biletu wejściowego"
().
Yizrael
popiera imigrację, ponieważ pomaga ona ujednolicić nie-Żydów; 'wielokulturowość'
powoduje obojętność religijną. Weil była przerażona ideą 'wielokulturowości'
polegającą na ogłoszeniu religii sprawą prywatną, nie mającą znaczenia
publicznego, tak jak pójście na przyjęcie lub wybór krawatu. Była
przerażona zdaniami w rodzaju:
'Katolicy, protestanci, Żydzi lub ateiści -wszyscy jesteśmy Francuzami',
jak gdyby wiara była bez znaczenia. Dla niej, wiara najbardziej określała
jakość człowieka.
Lecz
w kosmosie żydowskim, bezbożny nie-Żyd jest o wiele lepszy od pobożnego,
ponieważ bezbożnik jawnie świadczy o braku Boga poza Yizraelem, natomiast
pobożny goj tworzy dla siebie fałszywego bałwana lub pretenduje do
Korony Yizraela.
Tak
więc USA, będące obecnie państwem żydowskim, tak jak Włochy były
katolickim, zakazały wspominać Allaha i Koranu w podręcznikach
okupowanego Iraku (). Personel USAID zażądał od ekspertów irackiego
ministerstwa oświaty usunięcia wersetów
Koranu z eksperymentalnych podręczników gramatyki arabskiej, i zastąpienia
ich treścią neutralną. Amerykański ekspert proponował: „Jeśli w
podręczniku gramatyki jest zadnie w rodzaju „ Chwała Bogu ",
musimy przedyskutować skorygowanie lub zamianę tego na
inne zdanie". Wojna przeciwko Islamowi nie jest tylko wojną o
naftę, nie jest tylko wojną o państwo izraelskie i jego interesy, jest
to także wojna religijna o narzucenie
wiary w 'Boga Yizraela' i wyrwanie z korzeniami istniejącej wiary.
W
USA, wiara w Chrystusa jest z trudem tolerowana. Nawet męka Chrystusa
okazuje się zakazana: film Mela Gibsona, ostro skrytykowany przez Żydów,
nie mógł znaleźć dystrybutora.
Zakazane jest nawet wystawianie w miejscach publicznych figurek bożonarodzeniowych.
W rzeczy samej, według prawa żydowskiego, „nie-Żyd, wymyślający dla
siebie święto religijne [takie jak Boże Narodzenie], podlega karze śmierci."
Co
jest teologiczną przyczyną tego odrzucenia chrześcijaństwa i rozkwitu
idei żydowskiej dzisiaj? Jest to związane ze starą, lecz wciąż
aktualną kwestią walki ducha z materią; najważniejszym problemem człowieka.
Aby to zrozumieć, musimy skoncentrować
się na świecie idei, aby odkryć antyżydowską tendencj ę po drugiej
stronie
chrześcijaństwa,
to jest gnostycyzm.
Teologia
chrześcijańska jest tak nieprawdopodobna, jak upadek monety na krawędź;
tak nieprawdopodobna, jak Wielki Wybuch, jak gotowanie się magmy pod
zieloną łąką, jak siła wybuchowa wodoru. Jedną z jej najbardziej złożonych
cech jest kosmogonia aktu stworzenia, niezbędna dla zapewnienia wolności
woli, zdolności człowieka do rozróżniania i wyboru pomiędzy dobrem i
złem. W doktrynach nie-kreacjonistycznych
(na przykład, w hinduizmie) nie istnieje prawdziwa wolność woli, nie ma
świata rzeczywistego, nie ma walki dobra ze złem, lecz jest majak,
iluzja podobna do snu. W judaizmie istnieje akt stworzenia i wolna
wola, lecz okupione jest to nieprzebytą przepaścią
pomiędzy duchem i materią.
W
kosmosie chrześcijańskim, mostem nad tą przepaścią jest Bóg i Najświętsza
Dziewica,
która będąc materialnym człowiekiem, porodziła Chrystusa, zarazem Człowieka
i Boga. Most ten jest dla wszystkich: 'Bóg stał się człowiekiem a więc
człowiek może stać się Bogiem' (słowa świętego Atanazego) zachowując
swoje człowieczeństwo.
Ta
wielka idea otwarła źródło ducha dla ludzkości, a jej pierwszym
przeciwnikiem była charakterystyczna dla tego świata cecha starożytnego
judaizmu biblijnego, która stworzyła tendencję judaistyczną. Chrystus
odrzucił tą tendencję poprzez ogłoszenie Swego Królestwa nie z tego
świata, zdymisjonowanie Świątyni i Jerozolimy, odrzucenie litery Prawa
dla jego Ducha, lecz przede wszystkim, poprzez swoje
wcielenie, nieprawdopodobne wcielenie Logosu w śmiertelne ciało. Święty
Paweł walczył z tendencjami judaistycznymi w rodzącym się kościele,
wywyższając duchową treść odnowionej wiary. W tej jego
wielkiej duchowości gnostycy zaszli zbyt daleko.
Jeśli
judaistyczna tendencja w chrześcijaństwie kładła nacisk na Chrystusa
jako Człowieka (proroka lub nauczyciela), to tendencja gnostyczna widziała
go jako Boga, którego wcielenie było
jedynie iluzją. Dla gnostyków materia była szatańską pułapką na ludzkie
dusze; ten świat to jedynie tymczasowe więzienie Ducha. Według tego
archetypowego wyjaśnienia, świat został stworzony przez ignoranta (lub
zwyczajnego diabła) Demiurga, żydowskiego Boga Jahwe, który nie był
nawet świadomy wyższych sfer
duchowych. Dlatego nasz świat jest daleki od doskonałości. Mądrość,
archetypowa dusza, pokłóciła się z Najwyższym Bogiem i zstąpiła
do świata materialnego. Tutaj cierpiała, została poniżona i
doprowadzona do całkowitej nędzy. Poprosiła wtedy Ojca, Boga Najwyższego,
i zesłał On Chrystusa, Jej Oblubieńca i Zbawiciela. Chrystus poślubił
Ją i zabrał, z powrotem do wyższego Świata Duchowego.
Ta
gnostyczna koncepcja była problematyczna, ponieważ odrzucała wzniosłą
piękność naszego świata, jego
cudowną naturę, materialną radość, oraz dzieło Chrystusa. Rzeczywiście,
dla gnostyków Chrystus nie miał realnego ciała materialnego, i nie mógłby
być ukrzyżowany: męka Golgoty była jedynie wizją. Koncepcja złego
Demiurga przypomniała o rozłamie między człowiekiem i światem.
W swojej radykalnej postaci, gnostycyzm odrzucił małżeństwo, odrzucił
naturę, odrzucił społeczeństwo i uważał tymczasowe
przebywanie człowieka na ziemi za wyrok skazujący. Taki nihilizm był
nie do wytrzymania, mało tego, był samobójczy dla społeczeństwa
i rodzący się Kościół przeciwdziałał temu, skłaniając się ku
tendencji judaistycznej, gloryfikującej Stwórcę i świat
materialny.
Krótko
mówiąc, tendencja judaistyczna wychwala Materię i umniejsza Ducha
zaledwie do koniecznego dodatku; natomiast tendencja gnostyczna uwielbia
Ducha i uważa Materią za iluzyjne
więzienie. Były to Scylla i Charybda myśli chrześcijańskiej, i Kościół
płynął pomiędzy tymi niebezpieczeństwami, tocząc ostre i pasjonujące
dyskusje.
Drogą
wybraną przez Kościół była zasada złotego środka pomiędzy dwiema
sprzecznymi tendencjami;
nazywa się to ortodoksją. Subtelnie wyważona, ortodoksyjna nauka mogła
doprowadzić człowieka do Boga, utrzymując go w jedności ze społeczeństwem
i przyrodą.
Żyjemy
w czasach przytłaczającej przewagi tendencji judaistycznej; wiary w
Materię i oddalenia się od Ducha. Sprawy teologiczne są tłumaczone na
pozycje budżetowe i prawo
kryminalne. Na przykład dla gnostyka, śmierć ciała jest mało ważna, lub
nawet jest pożądana; chrześcijanin złotego środka uważa, że nie
powinniśmy się obawiać tych, którzy
chcą zabić nasze ciało, powinniśmy się obawiać tych, którzy chcą zabić
naszą duszę; natomiast dla Żydów, ten kto zabija Żyda jest jak ktoś,
kto niszczy cały świat. Idee te oznaczają, że: myśl gnostyczna jest
dobra dla żołnierzy i dla ludzi uduchowionych, lecz może się wydać
surowa zwykłym ludziom, natomiast idea żydowska jest pozornie
humanistyczna, lecz doprowadziła do wielkiego przeludnienia, nadmiernej
opieki nad ludźmi starymi i ułomnymi dziećmi, kwitnącej opieki
medycznej dla bogatych, i zakazu eutanazji. Powrót do chrześcijańskiej
równowagi pozwoliłby starym
ludziom umierać w spokoju, a młodym normalnie się rozwijać.
Dla
chrześcijanina, judaizm nie jest obcą, całkowicie odmienną wiarą, jak
wierzenia tybetańskie lub sikhizm; jest on ekstremalną tendencją na
marginesie chrześcijaństwa, taką jak trockizm na marginesie kościoła
komunistycznego. Jest on niebezpieczny, ponieważ rezonuje z fundamentem
społeczeństwa chrześcijańskiego. Rezonans
ma straszną siłę, wiemy, że maszerujący pluton może spowodować
zawalenie się mostu. Dlatego Żydzi nie są niebezpieczni dla społeczeństw
niechrześcijańskich: ich koncepcje
nie rezonujątam z najgłębszymi strukturami. Żydzi w Indiach, Chinach
lub Japonii byli jedynie niewiele znaczącą etniczną lub religijną
mniejszością, lecz dla społeczeństw chrześcijańskich stanowili oni
siłę śmiertelnie niebezpieczną.
Rene
Guenon sformułował koncepcję 'przeciw-wtajemniczenia". Jest to
grupa uczniów
doskonale znających ezoteryczną stronę wiary, lecz działających
przeciw jej celom. Dla niego, sataniści
lub niektórzy masoni byli uczniami przeciw-wtajemniczenia. Natomiast
Aleksander Dugin () zaproponował inne spojrzenie: pewne religie działają
jako grupy 'przeciw-wtajemniczenia'
wzajemnie w stosunku do siebie. Judaizm oraz chrześcijaństwo są
taką parą wzajemnie przeciw-wtajemniczonych religii. Rozpowszechniły się
one w tym samym czasie, w pierwszych wiekach po Chrystusie, gdy
ojcowie Kościoła z jednej strony i Tanaim oraz Amoraim z
drugiej, stworzyli, będąc całkowicie świadomi swojej przeciwstawności,
wzajemnie wykluczające się komentarze do Biblii. Odpowiednio
wykształcony żydowski erudyta działa w społeczeństwie chrześcijańskim
jako przeciw-wtajemniczony, natomiast chrześcijański duchowny w państwie
żydowskim podkopuje ślepą lojalność Żydów. Nie na darmo w państwie
żydowskim, chrześcijaństwo jest szykanowane. Aby wyżyć, chrześcijaństwo
musi zwalczać tendencję judaistyczną, nawet jeśli jest ona zamaskowana
jako ruch niereligijny. Jednakże symetria nie jest tutaj pełna.
Religie
zwykle odgrywają podwójne role, jako instytucje określające
ograniczenia dla
społeczeństw, oraz jako protektorki różnorodności. Podział na szyitów
i sunnitów pozwolił Arabom i Persom zachować ich odmienne kulturalne
dziedzictwa. Podobnie, istnienie odmiennych kościołów, prawosławnego i
katolickiego, pozwoliło Rusinom zachować
swoją kulturę nawet wtedy, gdy Zachód miał przewagę. Niektóre społeczności
religijne mogą pokojowo współistnieć w jednym państwie: przykładem
są sunnicki islam i prawosławne chrześcijaństwo, zgodnie współżyjące
razem od Palestyny do Turcji i Rosji. Lecz para ta nie może dzielić
jednego państwa z chrześcijanami zachodnimi,
katolikami
lub protestantami, co przejawiło się rozpadem Jugosławii i Czechosłowacji,
niemożnością
utrzymania katolickiej Chorwacji przez Imperium Ottomańskie, oraz niemożnością
podporządkowania sobie przez Rosję katolickiej Polski i Litwy, a także
protestanckich państw bałtyckich. Różnice religijne często wskazują
na niezdolność społeczeństw do mieszania się ze sobą. Istnieje
rosyjski żart: „Co jest zdrowe dla Rosjanina, zabija Niemca".
Japonia,
sprzed epoki Meiji, pozwalała holenderskim kupcom przekraczać swoje
granice pod jednym warunkiem: mieli oni podeptać Ewangelię. Japończycy
uważali, że tacy
kupcy nie zabiorą ze sobą religijnego bagażu i nie zagrożą zwartości
japońskiego społeczeństwa. Wracając do judaizmu i chrześcijaństwa,
napotkamy na następujący problem: tendencja judaistyczna może przeniknąć
do społeczeństwa chrześcijańskiego pod niereligijną postacią
materialną i zacząć go rozkładać. W przeciwieństwie do powyższego
przykładu japońskiego, odrzucenie przez Żydów ich tradycyjnej wiary
jest daleko niewystarczające.
Tradycyjnym
lekarstwem na wpływy judaistyczne jest tendencja gnostyczna, i dlatego
Simone Weil poszła za Marcjonem (wczesnochrześcijańskim heretykiem
-przyp. M.G.), odrzucając Boga Żydów i Stary Testament. Wpływ
gnostyczny jest szczególnie silny w Islamie: muzułmanie, podobnie jak
doketystyczni gnostycy, wierzą, że ukrzyżowanie było jedynie wizją, i
że Bóg wziął Chrystusa do nieba, pozostawiając wyobrażenie człowieka
na krzyżu. Usuwając Biblię z kanonu Islamu, muzułmanie uchronili się
przed niewolniczym trzymaniem się tendencji judaistycznej; zakazując lichwy
uniemożliwili żydowsko-mamm oni styczny sojusz. Nie posiadając ani
papieża ani Watykanu, uniknęli oni wyjaławiającej resztę kraju
koncentracji władzy duchowej w jednym miejscu.
Zwycięstwo
muzułmanów nad Żydami było tak całkowite, że Żydzi przestali zagrażać
Islamowi. Mała społeczność zajmująca się rzeczami zakazanymi
(lichwa, pożyczki, magiczne czary) osiągnęła pozycję podobną do wspólnoty
Barakumin w Japonii, która była kastą pariasów zajmującą się ubojem
zwierząt, zabronionym przez prawo buddyjskie. Jednak tylko do pewnego
momentu: Barakumin nie mogli polepszyć swego losu poprzez ścisłe
stosowanie się do norm buddyjskich, natomiast Żydzi w świecie
muzułmańskim mogli włączyć się w społeczeństwo przyjmując Islam.
W bajkach Tysiąca i jednej nocy, które powstały w
abbasydzkim Bagdadzie, muzułmański bohater pokonujący bogatego,
nikczemnego i wstrętnego żydowskiego czarnoksiężnika, zawsze wymaga
porzucenia jego szatańskiej wiary. Żydówki nawracają się z łatwością
i wychodzą za mąż za muzułmanów.
Dlatego,
anty-judaistyczna ideologia w Islamie z trudem utrzymuje się przy życiu.
Muzułmanie nie potrzebują i nie rozumieją anty-judaistycznych pomysłów
społeczeństw Europy
Zachodniej, względnie prawosławnego chrześcijaństwa; żadne ilości
drukowanych Protokołów, ani nawet sterowana przez Żydów
anty-islamska propaganda nie może zmienić tego faktu. Dla muzułmanów,
Żydzi nie stanowią ideologicznego niebezpieczeństwa, i Żydzi muszą
walczyć z nimi czołgami oraz rakietami, zamiast używać bardziej
subtelnych sposobów, jakie stosują przeciwko chrześcijaństwu.
Opowiadania o 'muzułmańskim antysemityzmie' to nie tylko wprowadzanie w
błąd, to są po prostu kłamstwa. Lecz oznacza to także, że przykład
muzułmański nie jest w stanie pomóc napastowanemu chrześcijaństwu w
walce z jego najstarszym wrogiem.
Dopiero
ostatnio powstała sekta wahabitów, która odrzucając pielgrzymki do lokalnych
świątyń (ziyara) i okazywanie czci świętym, uznając 'ścisły
monoteizm' zwraca się ku
tendencji judaistycznej. Wahabici nie są przyjaciółmi Żydów, lecz nie
byli
także
poprzednikami chrześcijan-syjonistów.
Wewnątrz
doktryny chrześcijańskiej, napięcie pomiędzy Jerozolimą i Atenami,
pomiędzy aktem stworzenia i objawieniem, pomiędzy judeo-chrześcijaństwem
i greko-chrześcijaństwem,
doprowadziło do różnych rozwiązań na Wschodzie i Zachodzie. Nawet
przed schizmą, Kościół Wschodni wolał tendencję hellenistyczną z
jej ezoterycznymi rysami i Chrystusem-Bogiem, natomiast Kościół
Zachodni był za tendencją
judaistyczną egzoteryczngo kultu z Chrystusem-Człowiekiem. Wewnątrz tej
samej ortodoksji, Wschód wolał Ducha, natomiast Zachód wolał
Materię. Schizma, pomiędzy Wschodem i Zachodem, wzmocniła te
przeciwstawne tendencje, i chrześcijaństwo zachodnie, odłączone od
swoich duchowych korzeni na wschodzie, przesunęło się w kierunku większego
materializmu.
Lecz
tego było za mało dla kalwinistów, którzy praktycznie odtworzyli
judaizm bez Żydów. Powrócili do Starego Testamentu, uprawomocnili lichwę,
zrezygnowali z kultu Matki Boskiej, odrzucili Kościół i sakramenty,
popełnili wiele zbrodni ludobójstwa i doprowadzili do powstania drapieżnego
kapitalizmu. Jeśli chcemy myśleć o tej tendencji
pozytywnie, to możemy identyfikować ją z wolnością: wolnością od
ograniczeń nakładanych przez społeczeństwo, wolnością od
moralności, wolnością dla silnych do uciskania
słabych, i na koniec, wolnością od Boga. To królestwo wolności było
zaledwie pośrednim etapem na drodze do zniewolenia pozbawionego
swoich korzeni człowieka, jednak poszukiwacze wolności nie zrozumieli
tego. W rezultacie tendencja judaistyczna odniosła zwycięstwo na
Zachodzie, tworząc bezduszny, zeświecczony świat, przygotowany dla
judaistycznego kościoła Mamona.
Jednakże
bitwa nie skończyła się: tendencja judaistyczna została zaatakowana z
lewa poprzez komunistów i z prawa poprzez narodowych socjalistów. Żyjemy
dzisiaj w świecie powstałym po wielkim zwycięstwie żydo-mamonistów
nad tymi buntownikami. Spójrzmy
jednak wstecz.
Rozdział
8
Prawica
i lewica przeciwko Mamonowi
Już
od ponad stu lat, prawicowcy są przekonani, że komunizm to spisek żydowski.
Mówią, komunizm to judaizm, podkreślając żydowskie pochodzenie Karola
Marksa oraz rosyjskich rewolucjonistów.
Lecz judaizm to kult wybraństwa, kult przyrodzonej różnicy między z
natury złą powłoką a iskrą dobra. Chrześcijaństwo jest wiarą w
przyrodzoną dobroć człowieka.
Ontologicznie, komuniści są chrześcijanami a nie Żydami.
Jeśli
mamonistyczny neoliberalizm jest ateistyczną interpretacją żydowskiej
postawy w nieżydowskim świecie, postawy zwięźle określanej przysłowiem
„człowiek człowiekowi wilkiem", to komunizm jest ateistyczną
interpretacją chrześcijańskiej postawy
„miłuj bliźniego swego jak siebie samego". Hasłem rosyjskich
komunistów było „człowiek człowiekowi przyjacielem,
towarzyszem i bratem". Rzeczywiście, komuniści byli tradycyjnie
wrogo nastawieni do Żydów. Nie tylko Karol Marks pisał: „Ich Bóg to
chciwość", także Róża Luksemburg nazywała (kapitalistycznych)
nie-żydowskich przywódców 'szabesgojami'
('żydowskimi niewolnikami', jest to ulubiona obelga antysemitów).
Lenin wykluczył żydowską partię Bund ze swej partii bolszewików,
opinie zaś Simone Weil są tak antyżydowskie, jak mało kto odważył się
sformułować. Istniał silny antyżydowski prąd reprezentowany przez
Proudhona; Stalin i Trocki byli prawie
tak samo antyżydowscy.
Rosyjscy
komuniści wiele zapożyczyli z dziedzictwa prawosławnego chrześcijaństwa
swego kraju. Józef Stalin studiował teologię i jego retoryka pozostała
chrześcijańską; często posługiwał się antyżydowską teologią świętego
Pawła i cytował Nowy Testament. Zauważyło to wielu autorów. ()
W
komunizmie, podobnie jak w chrześcijaństwie, istniała tendencja
judaistyczna. Nie
ma tak podłej idei, której nie można by było obrócić w dobro; nie ma
też tak dobrej idei, której nie dałoby się obrócić w podłość.
Tendencja judaistyczna w komunizmie nakłaniała do nowoczesności,
zerwania z tradycją, do ujednolicenia, centralizacji, pionowej władzy w
imperium i upodobnienia partii komunistycznej do Kościoła.
W
roku 1920 Bertrand Russel () pisał: „Bolszewizm to ... butna
i okrutna arystokracja, składająca
się ze zamerykanizowanych Żydów. Rosjanie to naród artystów, aż
do najprostszego chłopa; celem bolszewików jest ich industrializacja i
uczynienie z nich, na ile to możliwe,
Jankesów. Wyobraź sobie, że jesteś pedantycznie rządzony przez
mieszankę Sidney Webba i Rufusa Isaacsa, i zobaczysz, co stało się z
nowoczesną Rosją".
Bolszewicy
walczyli także z Rosyjską Cerkwią Prawosławną pogrążając ją w
przeogromnych cierpieniach.
Ta
wojna przeciwko Kościołowi była elementem nowoczesności, czy to
komunistycznej czy też nie. Na początku XX wieku, w niekomunistycznej
Francji, kościoły obrabowano z własności; wspaniałe obrazy i naczynia
liturgiczne zabrano i sprzedano na
licytacji. W niekomunistycznej Norwegii, unikalne stavkyrkor (drewniane
kościółki) w XIX wieku spalono, aby uzyskać miejsce na inne
cele; w komunistycznej Rosji
zrujnowano niezliczoną ilość średniowiecznych cerkwi, zniszczono czcią
otaczane ikony, skarby ducha gromadzone w ciągu wieków. W Rosji,
podobnie jak wszędzie, walka z Kościołem doprowadziła do zerwania z
tradycją i nadejścia „cywilizacji koczowników" Jacquesa Attali.
Jacques
Attali, żydowski bankier, nawoływał do stworzenia nowego koczownika, człowieka
„wolnego od wszelkich ograniczeń - wolnego od narodowych korzeni, od
tradycji
kulturalnych,od namiętności politycznych i od trwałych więzi
rodzinnych" i budowy cywilizacji nomadów, ludzi, których łącząjedynie
zależności finansowe. W Związku
Radzieckim, była tendencja do wyrwania człowieka z pod wpływu tradycji
i prawie się to udało: nowy człowiek
radziecki nie był zwierzęciem ekonomicznym z rojeń Attali, lecz
był całkowicie zanurzony w nowoczesności i postępie, zatracił swoje tradycje,
nigdy nie chodził do kościoła, i był tak samo wyalienowany z przyrody
jak jego zachodni odpowiednik.
Trzeba
więc zgodzić się z krytyką Marksa przeprowadzoną przez Simone Weil: eliminacja
komercjalizmu w społeczeństwie komunistycznym nie rozwiązała problemów
wynikających z zerwania z tradycją. Komunizm pomógł wykształcić
ludzi, zapewnił im bezpieczeństwo, mieszkanie, pracę, dał im wolny
czas do myślenia i działania, lecz słabość jego teologii była jedną
z przyczyn jego klęski. Bezbożność filozofii kierowała ostatecznie w
stronę tendencji judaistycznej z jej brakiem Boga, oddalała od chrześcijańskiego
przeczucia Boga żywego. Bez Chrystusa, idea miłości braterskiej straciła
swoje podstawy, a elity były wiedzione pokusą przyjęcia postawy „człowiek
człowiekowi wilkiem".
Wyalienowanie
z przyrody związane było z wyrzeczeniem się tradycyjnego kultu Theotokos,
Matki Bożej, ponieważ Jej obraz oznacza w chrześcijańskich społeczeństwach
miłość człowieka do ziemi. Powstanie kapitalizmu w północnej Europie
oparte było na wyeliminowaniu kultu Matki Bożej, co pozwoliło człowiekowi
zastąpić miłość do ziemi przez dominację nad ziemią. Zachodnie potęgi,
z ich grabieżczym stosunkiem do ziemi, do przyrody i do człowieka były
silniejsze od swoich ofiar kochających ziemię (tzn. przyrodę), podobnie
jak kanibale są najsilniejsi w obleganym mieście. Komuniści rosyjscy
poszli tą samą drogą, zrezygnowali oni z miłości do Matki Ziemi w imię
zwycięstwa we współzawodnictwie z USA. Bez Chrystusa i bez Jego Matki,
Rosjanie wytrzymali współzawodnictwo wojskowe z Zachodem, lecz w końcu przegrali
wojnę ideologiczną.
Pomimo
tego, komuniści rosyjscy pod wodzą Józefa Stalina podkopali tendencję judaistyczną,
i dali potomkom Żydów szansę złączenia się z pozostałą ludnością.
Wielu potomków Żydów wykorzystało to, zawarli mieszane małżeństwa,
wstąpili do partii a później dołączyli
do Cerkwi. Szczególnie dotyczyło to osób pochodzących z małżeństw mieszanych:
aż do roku 1990 niezmiennie identyfikowali się one z Rosjanami. Jeśliby
Związek Radziecki istniał następnych pięćdziesiąt lat,
prawdopodobnie doszłoby do asymilacji
jego Żydów, tak samo jak stało się to na Sycylii, w Hiszpanii oraz w
Chinach.
Nigdy
komuniści rosyjscy nie wywołali biologicznej nienawiści do Żydów, co
było probierzem niemieckiego narodowego socjalizmu. Niemcy zaszli zbyt
daleko w odrzuceniu Żydów,
odrzucili także chrześcijaństwo apostolskie. Nowa książka Konrada Loewa
Die Schuld(Wina), z podtytułem „Żydzi i chrześcijanie w opinii
nazistów i współcześnie" (Resch Press, 2002) cytuje
Hitlera, chcącego zdeptać Kościół Katolicki 'jak depcze się żabę'.
Według poglądów dominujących w głównym nurcie nazizmu, chrześcijańskie
korzenie wywodziły się ze Starego Testamentu, więc każdy, kto był
przeciwko Żydom, automatycznie musiał być także przeciw Kościołowi,
wskutek „nieprzezwyciężonej siły ducha krwi i ziemi przeciwko pladze
hebraizmu oraz chrześcijaństwu".
Główny
nurt nazizmu był zarówno antykomunistyczny jak i antychrześcijański.
Czołowy ideolog a zarazem minister (Rzeszy) dr Robert Ley, w programowym przemówieniu
() powiedział: „Nasza nauka afirmuje życie. Jest to idea rasy, krwi
i ziemi, idea życia i piękna ziemi, Matki Ziemi, która
jest naszą ojczyzną (Fatherland). Jest to
nasza
obrona przed siłami ciemności: marksizmem, bolszewizmem, liberalizmem,
wolnomularstwem i wiarą w Mesjasza (Chrystusa
- I.Szamir), będącą żydowską doktryną zbawienia".
Niemieccy
narodowi socjaliści nie zrozumieli dialektyki Hegla i poszli za daleko. Mają
rację ci, którzy są przeciwko „Żydom", lecz trzeba zachować
umiar. W przeciwnym razie, można wpaść w otchłań odrzucenia
Chrystusa, a przecież wspaniały gmach naszej kultury zbudowany został
na Chrystusie.
Oddanie
się Chrystusowi to wąska ścieżka na grani pomiędzy dwiema przepaściami,
pomiędzy tendencją judaistyczną i tendencją gnostyczną, pomiędzy Atenami
i Jerozolimą. Obie one mogą być zabójcze, jeśli zajdzie się w nich
za daleko. Naturalnie, wtedy gdy zagrażała gnoza, to zwróciliśmy
się o pomoc ku judaizmowi, czego dokonali Ojcowie Kościoła, gdy zagrażała
herezja Marcjona; gdy natomiast zaczyna zbytnio wzmacniać się tendencja
judaistyczna, dla zachowania równowagi zwracamy się ku gnozie, co zrobiła
Simone Weil.
Alfred
Rosenberg, czołowy ideolog nazistowski, interesował się ideami gnostycznymi,
ale zaadoptował żydowską koncepcję wrodzonych wartości żydowskich. Nie
jest to bynajmniej biologiczna „żydowskość", lecz ideologia oraz
teologia, którym należy się przeciwstawić i które należy
egzorcyzmować. Myśl tą zrozumiał wiele lat później niezwykły człowiek,
członek skrajnie lewicowej Frakcji Czerwonej Armii i założyciel
skrajnie prawicowej Niemieckiej Partii Narodowej - Horst Mahler, który pisał:
„Dopiero
w kwietniu 1945 Hitler zrozumiał, że Żydzi reprezentują pewną duchowość,
której jednostronność można wyleczyć (w
terminologii Hegla „pokonać" -I.
Szamir) jedynie przy pomocy innej duchowości, a nie za pomocą
mordowania Żydów. Powinniśmy
krytykować żydowską zasadę rozdzielenia Boga i człowieka, zdając
sobie sprawę, że „naukowy pogląd na świat" i ateizm są jedynie
negatywnym posłaniem judaizmu.
Powinniśmy krytykować biologiczny rasizm historycznego narodowego socjalizmu,
który zredukował życie człowieka do impulsów zwierzęcych, zniszczył
duchowość człowieka, uważając ducha za coś skończonego i dlatego śmiertelnego.
Nie rozumieli oni, że istotą
duchowości jest wolność, wyobrażając sobie wolność osoby jako podstawę
zła. W radykalnym odruchu, odrzucili oni tą podstawę - niszcząc w ten
sposób samych siebie."
Tak
więc rewolucjonista Mahler, który spędził 10 lat życia w więzieniu, podkreślił
zarówno pozytywną funkcję Żydów -jako że pozbawienie Człowieka
korzeni daje mu wolność -jak
i negatywną funkcję oddzielenia człowieka od Boga. Dla niego, zwolennika
Hegla, ducha żydostwa nie należy zwalczać, lecz za pomocą syntezy
'leczyć z j ego niezrównoważenia'.
Rozdział
9
Biblijny
Jozjasz powraca
Mój
przyjaciel, szczery przyjaciel Palestyny, Jeff Blankfort napisał do mnie:
„Większość Żydów, których długie lata znałem, nie tylko nie
uczęszcza do synagogi, ale niewiele wie o tym, co znajduje się w żydowskich
księgach i, w najlepszym przypadku, przestrzega jedynie świąt. Żydzi,
w zasadzie, nie popierają dogmatów skierowanych przeciwko nie-Żydom, o
których Izrael Shahakpisze w swojej książce, a które pochodzą z żydowskich
tekstów religijnych oraz ich interpretacji". Jest to prawda, tak
samo jak fakt, że spośród stu dzielnych spadochroniarzy na 101 km od
Kairu, z trudem jeden lub dwaj rozumieli, po co tam przybyli. Bardzo
niewielu z tych żołnierzy czuło jakąś nienawiść lub wrogość do
Egipcjan. Nie było to wcale potrzebne: plany nakreśliło nasze dowództwo,
a my mieliśmy robić to, co należy do żołnierzy.
W
podobny sposób, Żydzi zazwyczaj ani nie znają, ani nie rozumieją, planów
Yizraela. Są oni posłuszni - i to wystarczy. Tak więc, żołnierz nie
musi nienawidzić wroga, ani rozumieć
planów generałów, wystarczy, jeśli robi swoje. Problem wywołują nie
tyle ich świadome działania, co to, że są oni również „osiołkiem"
dla prowadzącego ich
Ducha.(71).
Także
Żydzi ortodoksyjni nie są gorsi od ateistów. Jest raczej na odwrót i
to z tego powodu, że Żyd religijny ma jakieś pojęcie o Bogu, natomiast
Żyd ateista często myśli, że na niego przyszła kolej i że nie ma
boga oprócz Yizraela. 'Plan' żydowski nie jest
tajemnicą; nie ma potrzeby ponownego czytania „Protokołów" ani
pytania Żydów, czego chcą.
Yizrael
pozornie chce tego samego, czego Izrael chciał przed Chrystusem, i te pragnienia
na pierwszy rzut oka są święte także dla chrześcijan. Chrześcijanie
w rzeczy samej czytają te same księgi proroków, szukają natchnienia w
tych samych psalmach, i ich cele, dla kogoś patrzącego z zewnątrz,
wydają się takie same jak cele Żydów.
„PAN
stanie się królem całej ziemi; tego dnia PAN będzie jeden i jedno jego
imię. Cała
ziemia zostanie zrównana, lecz Jeruzalem pozostanie wywyższone i cieszyć
się będzie bezpieczeństwem...
Bogactwo wszystkich narodów będzie zgromadzone razem, złoto i
srebro w wielkiej obfitości... "
Mówiąc
krótko Yizrael, podobnie jak przed nim Izrael, chce dokonać zjednoczenia
świata pod swoim duchowym przywództwem; świątynia Boga Yizraela ma
znajdować się w Jerozolimie, która ma być centrum tego rządzonego
przez Żydów kosmosu, wszystkie zaś narody będą składać tam daniny.
Narody będą czcić Boga służąc Yizraelowi. Ten paradygmat globalizmu
nie jest szczególnie pociągający i niektórzy współcześni myśliciele
odnajdująjego korzenie w Starym Testamencie. Nasz przyjaciel, profesor
Marek Głogoczowski, interesujący polski filozof z Krakowa, porównał go
z hitlerowskim hasłem „Ein Volk, ein Führer"(Jeden Naród, jeden
Przywódca), i wysnuł pochopny wniosek: Żydzi i chrześcijanie są tacy
sami, a prezydent Bush realizuje to, o czym marzyli Prorocy. Do tego
samego wniosku doszli chrześcijańscy syjoniści, chociaż podstawa ich
rozumowania jest inna. Chrześcijańscy syjoniści naśladują Busha i
Biblię, natomiast Marek G. naśladuje Marcjona i odrzuca zarówno Busha
jak i Biblię. (Marek posuwa się o wiele dalej niż Marcjon, który
uwielbiał św. Pawła, i odrzuca także nauki Pawła, lecz jest to już
inna sprawa). Jednakże
ci przyjaciele oraz wrogowie Starego Testamentu sąjednakowo w
błędzie.
Te same idee, te same wersety Biblii są odmiennie interpretowane przez Żydów
i chrześcijan;
wskutek tego dążenia Izraela (Kościoła) i Yizraela (Żydów) są całkowicie
odmienne. Tego należało oczekiwać, bo Yizrael to po prostu parodia,
szatan przedrzeźniający stare proroctwa, natomiast Izrael-Kościół
przedstawia ich interpretację duchową. Według Marksa, judaizm jest nędznym,
zprymityzowanym chrześcijaństwem, natomiast chrześcijaństwo jest
uduchowionym judaizmem.
Żydzi
interpretują Stary Testament całkowicie inaczej niż chrześcijanie. Na przykład,
przykazanie 'Nie zabijaj', dla Żyda oznacza 'Nie zabijaj Żyda'. Tak więc
wzniosłe marzenia proroków
(duchowa jedność ludzkości wokół Chrystusa) otrzymuje nędzną
materialisty czną interpretację. Dla chrześcijan, 'Jerozolima' jest
symbolem uniwersalnego Kościoła, dla Żydów jest ona konkretnym
miastem, przeciętym 4 metrowej
wysokości murem z drutem kolczastym.
W
interpretacji żydowskiej, wyjątkowa świętość Jerozolimy oraz Izraela
wymaga desakralizacji
narodów oraz reszty świata. Nie ma być kościołów ani meczetów, księży
ani duchownych muzułmańskich. Świat ma stać się pogańską pustynią,
zamieszkałą przez pogańskie bydło
- czyli narody - i tych narodów „pasterzy", czyli Żydów.
Ojcowie
Kościoła byli świadomi kłopotów z żydowską koncepcją Jerozolimy
jako świętego centrum świata, ponieważ desakralizuje ona resztę świata.
Święty Grzegorz z Nysy sprzeciwiał się nawet pielgrzymkom do Ziemi Świętej,
ponieważ obawiał się, że chrześcijanie
mogliby uważać swoje własne kościoły za niewystarczająco święte.
Rzeczywiście, chrześcijaństwo jest globalne i jednocześnie lokalne.
Chociaż Chrystus jest ten sam, jego Kościół nie ma jednego punktu
ogniskowego. Każdy kościół w Moskwie czy Paryżu jest tak samo dobry
jak świątynia jerozolimska. Każdy kapłan jest
tak samo dobry jak najwyższy kapłan żydowski. Tak więc, Kościół nie
jest siłą globalizującą; mały kościółek parafialny jest równy
katedrze w Chartres.
Podczas
swojego pierwszego tysiąclecia, Kościół nie miał także tytularnego
przywództwa. Biskupstwa Konstantynopola i Rzymu, Aleksandrii i
Jerozolimy, Antiochii i (później) Moskwy posiadały swoich własnych,
autokefalicznych papieży względnie patriarchów. Polityka ta miała
istotne znaczenie i była nakierowana na decentralizację Kościoła,
równoważono ją synodami ekumenicznymi, na których najważniejsi
duchowni ze wszystkich kościołów narodowych dyskutowali i
decydowali o wspólnej teologii. Na wschodzie,
trady cj ę tą utrzymano; coraz więcej narodowych kościołów, zachowując
łączącą je teologię, stawało się autokefalicznymi; nawet mała
Serbia względnie Rumunia posiadają swoje niezależne kościoły
narodowe. Na Zachodzie tradycja ta tragicznie upadła; narodowe kościoły
północnej Europy, walcząc o niezależność, oderwały się i odpłynęły
za daleko. Wybrały własną teologię, i doszły do błędnego mniemania,
że Kościół Narodowy może być utworzony po prostu (lokalną) suwerenną
decyzją. Był to błąd: aby kościół narodowy był żywy, powinien być
on w sakramentalnej wspólnocie z Kościołem
utworzonym przez Chrystusa.
Kościół
jest jeden, podobnie jak Izrael; stworzył go Bóg, i nie mogą go stwarzać
ludzie; jego
doktrynalna jedność powinna być przywrócona, a decentralizacja
popierana. Nie jest to
kwestia polityczna związana z walkami o władzę. Chrześcijaństwo (łącznie
z chrześcijaństwem sprzed Chrystusa) zakłada z góry boską obecność
w świecie. Jest ona umiejscowiona w kościołach i świętych miejscach,
i jest szeroko rozpowszechniona. W przeciwieństwie do tego, Yizrael
pragnie sprofanowania świata - oprócz oczywiście Jerozolimy. Żydzi
pragną powtórzenia w skali globalnej wyczynu króla Jozjasza, który zniszczył
wszystkie święte miejsca w kraju dla ustanowienia wyjątkowości Świątyni
Jerozolimskiej
(2 Król. 23). „Spalił on naczynia, usunął bałwochwalczych kapłanów,
splugawił
świątynie i miejsca wyżynne, potrzaskał kolumny, obalił ołtarze"
itd.
Simone Weil słusznie napisała:
„Gdyby
Żydzi z ich najlepszych dni powrócili do życia i mieliby dość siły,
wytępiliby oni nas wszystkich, mężczyzn, kobiety i dzieci, za bałwochwalstwo.
Pozabijaliby nas za wielbienie Baala
i Astarte, ponieważ postrzegali oni Chrystusa jako Baala, a Najświętszą
Pannę jako Astarte. Jednak tak naprawdę, Baal oraz Astarte były
wyobrażeniami Chrystusa i Najświętszej
Panny."
Pisała
ona te słowa w roku 1942, wtedy gdy etnicznych Żydów spotkało największe
nieszczęście; lecz nawet w owym czasie Weil czuła, że ma obowiązek
ostrzec ludzkość przed ideologicznym niebezpieczeństwem żydowskiej
teologii, jej tendencją do globalizowania, odarcia świata z
duchowości i wynarodowienia ludów. Simone Weil napisała:
„Les Juifs sont le poison du deracinement” - Żydzi są
trucizną wykorzenienia.
Rozdział
10
Pompa
wysysająca Ducha narodów
Przytoczyliśmy
powyżej prorocką wizję czasów mesj ani stycznych, kiedy to wszystkie
narody będą wysyłać swoje złoto i srebro do Jerozolimy: „Bogactwo
wszystkich narodów będzie zgromadzone razem, złoto i srebro w wielkiej
obfitości, itd.„" Dla chrześcijan, ma to znaczenie jedynie
duchowe (), niezwiązane w ogóle z Ziemią
Świętą, tak samo jak przypowieści Chrystusa nie odnoszą się w rzeczy
samej do winnic.
Jednakże
Yizrael, wzmocniony upadkiem Kościoła, przeprowadza swój własny program,
oparty o dosłowny odczyt Pisma . Jegopeshat (interpretacja dosłowna)
najwidoczniej spełnił się
- Żydzi (w Izraelu) prawdopodobnie mają więcej pieniędzy niż chrześcijanie
lub muzułmanie, lecz pomimo to USA oraz Niemcy w dalszym ciągu ślą nam
miliardy dolarów. Istnieje także derash (interpretacja głęboka):
narody przekażą Żydom także swoją duchowość. Zostało to już w
pewnym stopniu zrealizowane: trudno jest
znaleźć dziedzinę działalności duchowej, gdzie Żydzi nie graliby
pierwszych ról. W rezultacie zarówno europejski jak i amerykański
duch narodowy przejawia się w popieraniu praktycznej żydowskiej
architektury bez jakiegokolwiek wyrazu, sztuki konceptualnej,
frankfurckiej szkoły socjologii, chicagowskiej szkoły ekonomicznej,
wiedeńskiej psychologii, neokonserwatywnych polityków, teologii
Holokaustu oraz syjonizmu. Nie świadczy to o tym, że Żydzi są
znakomici: oni jedynie potrafią uniwersalizować
swoje programy.
Oto
przykład: w tym samym czasie w Rosji zaistniały dwa ważne wydarzenia:
proces Bejlisa, oskarżonego i uznanego za niewinnego zarzutowi
zamordowania dziecka z pobudek religijnych; oraz tragedia ostatnich dni Tołstoja.
Chociaż dla człowieka światowego drugie wydarzenie miało większe
znaczenie, to jednak proces otrzymał większy rozgłos (i dotychczas nim
się cieszy). Dzisiaj, graffiti na synagodze przyciągnie o wiele więcej
uwagi niż niszczony przez izraelskie wojsko kościół świętej Barbary
(w Palestynie).
Tragedia
zagłady Żydów w II wojnie światowej i tragedia Hiroszimy wydarzyły się
w tym samym czasie. Otóż przed dojściem do władzy Żydów w roku 1968,
była HiroshimaMon Amour ('Hiroszima
moja miłość' - znany film francuski); teraz mamy tylko Listę
Schindlera. Duch Zachodu stał się służalczy wobec programu Żydów.
Istnieje
także interpretacja sod: w świecie żydowskim zaistniała
catharsis (oczyszczenie ducha) poprzedzające i połączone ze
zniszczeniem Świątyni. Wygnanie Yizraela spowodowane było potrzebą
naprawienia kosmicznej katastrofy, która miała miejsce, gdy Niebiańskie
Naczynie potłukło się pod ciśnieniem Boskiego Światła; jego skorupy
spadły na ziemię i zmieszały się z iskrami światła. Ponieważ
Yizrael to morze światła, więc
narody to są w zasadzie złe skorupy, z których tylko niektóre niosą w
sobie iskrę światła. Jest to dusza żydowska uwięziona w nieżydowskim
świecie. Ostatecznie, z pokolenia na pokolenie, wszystkie iskry
zostaną zgromadzone w Ludzie Żydowskim; natomiast
skorupy - czyli goje - pozostaną całkiem ciemne i bezduszne. Oto cel wygnania
Żydów: troskliwe odzyskiwanie duchowych iskier z nieżydowskiego świata.
Obecnie
także doświadczamy tego zjawiska. W ostatnich latach pojawiły się tuziny
instytucji, gdzie goje uczeni są pewnych form judaizmu; nie są oni
nawracani, lecz tworzą drugi rzut wsparcia. Wiele religijnych osób
woli areligijnego 'Boga', który pasuje
także
do wzorca judaistycznego. Teizm jest inną formą mile widzianą przez Żydów,
ponieważ
nie wymaga on szczególnie uświęconych punktów ogniskujących.
Trywialnym
jest stwierdzenie, że Żydzi chcą zdominować świat. Lecz nie dążą
oni do panowania o charakterze królewskim, ale do władzy kościelnej
(tzn. religijnej -M.G.); ich
marzeniem jest stworzenie teokratycznego Państwa Kościelnego (). Żydzi
nie chcą nawracać nie-żydów, by robić z nich żydów, tak samo
jak Kościół nie chce powierzać funkcji duchownych osobom świeckim.
Według chrześcijan, każdy może zostać
księdzem; według żydów, dla goja stanie się żydem jest to tak samo
łatwe jak dla kota stanie się człowiekiem. Wymagania kościoła
żydowskiego w stosunku do kontrolowanego przezeń nieżydowskiego laikatu
nie są bardzo wysokie: mogą robić co zechcą, mogą gromadzić bogactwa
oraz władzę, pod warunkiem, że wyrzekną się swej duszy i zapomną o
swych duchowych inspiracjach. Goje nie powinni także pomagać sobie
wzajemnie, ponieważ, zgodnie z żydowską doktryną, altruizm jest
unikalną cechą Żyda. I wielu zgadza się z tymi wymaganiami.
Poniżony lub nie, Kościół Chrystusowy był założony przez Tego, kto
mył nogi Swoim uczniom obiecując, że ostatni będą pierwszymi. Kościół
Żydowski oparty jest na obietnicy danej jego adeptowi, że ich bracia uklękną
przed nim. A zatem Kościół Żydowski bardziej pasuje tym, którzy szukaj
ą panowania.
W
świecie żydowskim, nie-Żydzi powinni podporządkować się Żydom. Drogą
do osiągnięcia
tego jest przyjęcie siedmiu przykazań Noahidów (). Krótko mówiąc,
goj ma powstrzymać się od czczenia innych bogów. Co ważniejsze, goj
nie powinien mieć własnych świąt lub obrządków. Dopóki nie ma on
religii jest dobrym, jego odduchowiona egzystencja nie stanowi zagrożenia.
Rambam (względnie Majmonides) tłumaczy: „Nie-Żyd tworzący lub
wyznający zasady religijne oprócz siedmiu przykazań powinien zostać
wychłostany i ostrzeżony, że zostanie stracony w razie ich nie
zaprzestania. Nie pozwalamy by goje sami wykonywali obrządki religijne i
tworzyli dla siebie
przykazania" ().
Przyjmując siedem przykazań osoba godzi się na swój status goja w żydowskim
świecie.
Gdy
święty Paweł ze świętym Piotrem rozpoczynali swoją misję wśród
pogan, początkowo starszyzna Kościoła Jerozolimskiego - Żydzi którzy
uwierzyli w Chrystusa - zażądali
obrzezania nowych uczniów (). W ich oczach chrześcijaństwo było tylko
dla Żydów; chociaż byli gotowi na przyjęcie neofitów. Święty
Piotr odmówił. Wtedy starszyzna Kościoła zaproponowała kompromis:
niech nowi chrześcijanie pochodzenia nieżydowskiego
przyjmą przykazania Noahidów i powstrzymają się od spożywania ofiar pogańskich.
Święty Piotr gotowy był zgodzić się i na to, ponieważ nie rozumiał
on znaczenia zakazu. Święty Paweł
odmówił, ponieważ zrozumiał: przyjmując zakaz, nowi chrześcijanie
zgodziliby się dostosować do świata urządzonego po żydowsku (). Nie
upierał się przy spożywaniu tych ofiar, ale uważał, iż należało
wtedy powiedzieć: możemy, 'zakaz'
ten nie ma dla nas znaczenia.
W
świecie ducha nie ma rzeczy małych. Zgodnie ze średniowieczną żydowską
opowieścią, kabalista z Safed, Józef della Reina, uwięził szatana w
magicznym pentagramie i rozkazał mu uwolnić duszę Mesjasza. Szatan
zgodził się, pod jednym małym
warunkiem: poprosił Józefa o zapalenie dla niego świecy. Józef zapalił
świecę, i ten akt czci zwrócił szatanowi wolność. Porwał on
Józefa i odrzucił go daleko, aż do Tyberiady.
W
podobny sposób, małe ustępstwa w stosunku do Żydów spowodowały poddanie
się chrześcijaństwa - nie tylko Żydom, ale także ich duchowi
przewodniemu. Zaczyna się od rzeczy małych: usunięcia symboli
religijnych ze szkół i miejsc
publicznych.
Lecz nasze dusze interpretują to poddanie ducha jako dowód zwycięstwa
Żydów. Jakiś czas temu, Kongres USA, w najdziwniejszym akcie poddaństwa,
zgodził się nadać status prawa siedmiu przykazaniom Noahidów (). Było
to zupełnie niestosowne: w żadnym
wypadku nie spożywamy ofiarowanego pożywienia, było to tak niestosowne,
jak świeca zapalona przez della Reina, i tak katastrofalne jak głupota
tego kabalisty.
Jeszcze
większym idiotyzmem jest koncepcja dwóch ważnych Przymierzy z Bogiem
ogłoszona na Soborze Watykańskim II. Chrześcijanin może dowodzić, że
Nowy Testament różni się od Starego, lecz wtedy powinien on
przyjąć ideę supercesji (oddzielenia się), czego dokonali katolicy.
Alternatywnie, można on wierzyć, wraz z prawosławnymi,
że jest tylko jedno Przymierze, a stare jest identyczne z nowym. W tym wypadku
winien on podkreślać, że Żydzi, którzy odrzucili Chrystusa nie są więcej
częścią Przymierza. Ale w żadnym wypadku nie może chrześcijanin
powiedzieć, że Przymierze żydowskie
jest ważne; ponieważ podkopuje to sam sens ofiary Chrystusa. To tworzy
z konieczności religię o charakterze dwupiętrowym, z pierwszą (wyższą)
klasą 'chrześcijańskich Żydów', których dotyczą oba Przymierza, i
drugą (niższą) klasą gojów, których dotyczy jedynie drugie
Przymierze. Kościół powinien przyciągać i chrzcić Żydów, lecz bez
nadawania im specjalnego statusu. W przeciwnym przypadku Kościół,
najsilniejsza obrona przed postępującą żydowską ofensywą, zostanie
ujarzmiony, a majestatyczna (i władcza) pani ze Strasburga ustąpi
miejsca tej symbolizującej Synagogę.
Żydowski
świat jest już budowany, cegła po cegle, a jednym z jego znaków jest obniżanie
się poziomu edukacji i życia duchowego nie-Żydów. W wielkim państwie
żydowskim, USA, trzeba co roku wydawać ponad 30.000 dolarów na opłacenie
kształcenia się na dobrym uniwersytecie. Ogromna większość Amerykanów
nie może nawet marzyć o takich sumach, ale jest to osiągalne dla Żydów.
Amerykańskie filmy upodlają swoich widzów, zaś telewizja jest w stanie
przekształcić uporczywego jej odbiorcę w zombie (tzn. żyjącego
„martwego człowieka" - M.G.).
Przychodzi
tutaj na myśl delikatna sprawa integracji szkolnej. John Spritzler pisał
w New Democracy (): „Tu w USA widziałem (w latach siedemdziesiątych)
liberalną elitę zmuszającą
białych rodziców, w imię zakończenia segregacji rasowej, do wsadzania
swoich dzieci w wieku przedszkolnym do autobusów, aby je przewieźć
przez cały Boston - godzina jazdy autobusem - do odległych szkół które,
podobnie jak wszystkie szkoły dla dzieci z klasy robotniczej w Bostonie,
były fatalne i niedoinwestowane. Liberalny sędzia, który to zarządził,
nawet nie wziął pod uwagę alternatywnego planu proponowanego przez
murzyńskich rodziców, że można by było skończyć z segregacją
skracając odległości przejazdów i dokładniej je planując.
Sprzeciwiającym się zarządzeniu sędziego białym, przykleiła etykietę
„rasistów " liberalna gazeta Boston Globe, będąca własnością
największych przedsiębiorców.
Zauważmy:
Boston Globe jest gazetą żydowską. Przewóz dzieci autobusami był świetną
okazją dla żydowskich szkół oraz przedszkoli: nie podlegały one
przewozowi, dzięki czemu mogły one
przyciągnąć wszystkich Żydów oraz wyższą klasę nie-Żydów i podnieść
opłaty. Pojawiła się także dodatkowa uciecha dokuczenia i upokorzenia WASP'ów
- lub zintegrowania wszystkich gojów w jedną „szczęśliwą rodzinę".
Jest to pewne iż przewóz dzieci autobusami - dobry lub zły, względnie
sprawiedliwy lub niesprawiedliwy - doprowadził do obniżenia się poziomu
wykształcenia amerykańskiej klasy średniej i ta debilizacja Ameryki
WASP'ów była niezbędnym krokiem dla zawładnięcia
opinią Ameryki. Totalne zwycięstwo żydowskiego ducha będzie osiągnięte
jedynie
wtedy, gdy zdebilały goj-analfabeta będzie całował ręce Żyda i dziękował
mu za jego
przewodnictwo.
Rozdział
11
Ziemia
Święta
Czego
Żydzi chcą w Ziemi Świętej? Żyć w pokoju, mówią ich poplecznicy.
Chcą wymordować
lub wypędzić Palestyńczyków, odpowiadają przeciwnicy. Mają nadzieję
utworzyć superpaństwo od Nilu do Eufratu, mówią pesymiści. Antysemici
zaś mówią, nic nas to nie obchodzi, dopóki nas pozostawiają w spokoju
- i mylą się. Rzeczywiście, są Żydzi, którzy chcąjednej z tych
trzech rzeczy. Lecz 'ci Żydzi' (w przeciwieństwie do 'Żydów') mają
zamiar przekształcić Jerozolimę w najważniejszą stolicę świata, a
jej odbudowaną świątynię w punkt ogniskowy Ducha na Ziemi. Jest to
jedyna rzecz, która wciąż nie pozwala na zrealizowanie budowy żydowskiego
Uniwersum.
W
roku 1962, magazyn ilustrowany „Look" poprosił założyciela państwa
żydowskiego, Dawida Ben-Guriona, o
wypowiedź, jak świat będzie wyglądał za 25 lat. Przepowiedział on (błędnie),
że do roku 1987 będzie już istniał Rząd Światowy, wraz z Najwyższym
Sądem dla Ludzkości (wyższe ciało duchowe) umieszczonym w Jerozolimie,
będzie tam także świątynia, upamiętniająca rolę Żydów w
zjednoczeniu ludzkości ().
Jeśli
(i gdy) do tego dojdzie, świat zostanie zmieniony tak, że nie da się
tego odwrócić. Chrześcijaństwo umrze, duchowość opuści narody
naszej części świata, a nasza obecna dwuznaczna demokracja będzie
wyrugowana przez ogromne państwo teokratyczne. W takich okolicznościach
pokój jest ostatnią rzeczą, czego możemy się spodziewać. Życie w państwach
teokratycznych nie należy do przyjemności, bez względu czy miałoby to
być w rządzonym przez Jezuitów Paragwaju, czy we włoskim Państwie
Kościelnym, czy w purytańskiej Nowej Anglii. Jednakże teokratyczne państwo
żydowskie będzie znacznie gorsze, ponieważ zwykli nie-Żydzi
(goje) nie będą mogli uczestniczyć w jego zarządzaniu i nie będą
mieli dostępu do jego duchowości. Pozbawieni
duchowości i wynarodowieni, bezdomni i samotni, wczorajsi panowie świata
staną się niewolnikami, choć nie będą tak nazywani.
Zaczynamy
teraz rozumieć największą tajemnicę dwuznacznej jedności dwóch,
wydawałoby się przeciwstawnych, idei politycznych, syjonizmu i
mammonistycznego liberalizmu. Podczas gdy syjonizm buduje bazę dla
centrali nowego porządku światowego, mammonistyczny liberalizm buduje ogólnoświatowe
niewolnictwo. Żabotyński i Soros
wykonują różne zadania dla wspólnego systemu; Żelazna Kurtyna i Społeczeństwo
Otwarte, to tylko różne nazwy tej samej rzeczy. Gdy Żydzi w Ziemi Świętej
domagają się uznania ich prawa do rozjeżdżania się czołgami według
ich własnego uznania, do porywania
swoich wrogów na całym świecie, do prywatyzowania ziemi Palestyńczyków
i zakładów aluminiowych w Rosji, to postępują według paradygmatu społeczeństwa
otwartego. Zwracają się oni ku hipostazom Żelaznej Kurtyny, gdy budują
Mur na ziemiach Palestyńczyków i zmuszają swoich chińskich niewolników
do podpisywania kontraktów „Bez seksu, bez Boga" ().
Co
więcej, społeczeństwo otwarte nie może istnieć bez Żelaznej Kurtyny.
Członkowie zniewolonego społeczeństwa otwartego, którym zrabowano ich
środki egzystencji, będą atakować
rabusiów, którzy będą musieli postawić zabezpieczającą ich własności
Żelazną Ścianę. W Ziemi Świętej, Żydzi mają wodę i ziemię, nie-Żydzi
są głodni i spragnieni; dlatego
terytoria palestyńskie są otwarte na żydowskie najazdy, zaś
8-metrowej
wysokości Mur chroni Żydów.
Opisując
najwyższego kapłana społeczeństwa otwartego i jego idee, Marek G. pisał:
„Większość prac von Hayeka poświęcona jest wypracowaniu metod
uczynienia ludzi
wzajemnie sobie obcymi, pozbawionymi jakiegokolwiek śladu przyjaźni oraz
al
truizmu."():
Proponuje
on (von
Hayek) ustawiczne wymieszanie ludności Imperium Globalnego, dzięki
czemu nie powstawałyby trwałe i odmienne kultury (ani nie zachowałyby
się też te z przeszłości). Mieszkańcy Imperium Globalnego mają być
humanoidami pozbawionymi narodowości
(a tym samym automatycznie pozbawionymi własnej tożsamości), jednostkami
„indywidualistycznie "poruszającymi się w kierunkach dyktowanych
im przez „niewidzialne " przywództwo finansowe, którego
istnienie jest milcząco postulowane
w pismach Hayeka. Autor ten głosi, iż „Likwidacja suwerenności państw
jest niezbędnym i logicznym celem programu
liberalnego". Jedynym wspólnym celem ludzkiej działalności,
dopuszczanym w Imperium Globalnym, ma być gromadzenie prywatnej własności,
szczególnie tych ruchomych i błyszczących przedmiotów, które są wytwarzane
w ramach konkurencyjnej, masowej ich produkcji oraz dystrybucji.” ().
Neoliberalizm
jest judaistyczną wizją świata podległego Żydom. Jest to główna
bojowa linia ataku Yizraela, natomiast syjonizm, z jego okrucieństwem,
jest jedynie operacją poboczną.
Jesteśmy obecnie świadkami interesującego zjawiska: George Soros, ten
(Hans) Guderian Yizraela, uskarża się, że nieostrożne działania
amerykańskich neokonserwatystów-syjonistów naraziły jego, o wiele
bardziej poważną, operację. ()
Nie
jest czymś niezwykłym w armii, by generał żądał wstrzymania pomyślnie
realizowanej przez jakąś jednostkę operacji, ponieważ przeszkadza ona
w osiągnięciu głównego celu. George'owi Sorosowi udało się „własnoręcznie"
skolonizować (prawie całą) Europę Wschodnią, i ma on nadzieję na
stworzenie alternatywy, w Europie Zachodniej,
w stosunku do wojowniczych amerykańskich neokonserwatystów. Wydaje się,
że ten ulubiony projekt Sorosowskiego 'Yizraela' zostanie zrealizowany za
naszego życia. ()
Jednak
totalna profanacja Człowieka nie jest fizycznie możliwa. Podobnie jak pozbawienie
normalnych stosunków płciowych w więzieniach prowadzi do perwersji, do głosu
musi dojść perwersja duchowości zachodniej. Afrykańscy niewolnicy w
Ameryce rozwinęli nowy kult zastępczy, będący mieszanką ich starych
wierzeń i wierzeń ich panów. Podobne kulty zastępcze wyrastają
obecnie wśród Europejczyków, a kult Holokaustu
jest jednym z nich.
Teologicznie,
kult ten jest adaptacją żydowskich reguł duchowych do chrześcijańskiej
mentalności, ponieważ zastępuje on Chrystusa Izraelem, Golgotę Oświęcimiem,
a Zmartwychwstanie utworzeniem państwa żydowskiego. Ludzie kwestionujący
dogmat Holokaustu są traktowani tak samo jak niegdyś heretycy. Są oni wyklinani
i wykluczani ze społeczeństwa.
Zwykle
są to ludzie myślący w sposób naukowy; ich argumenty przypominają argumenty
naiwnych ateistów, którzy mieli zwyczaj mówić, 'Wieloryb nie może połknąć
człowieka, a więc mit o Jonaszu jest nieprawdziwy'. W podobny
sposób, heretycy kultu Holokaustu mówią: takich ogromnych ilości Żydów
nie można było zamordować, względnie
twierdzą, że nie ma komór gazowych potwierdzających zaistnienie tej
zbrodni. Lecz argumenty te nie wywierają żadnego wrażenia:
ludzie, którzy znaleźli się w żydowskim
świecie wyobrażeń muszą wynaleźć jakieś religijne narzędzia oraz
dogmaty.
Na
poziomie podświadomości, Amerykanie oraz, w mniejszej części, Europejczycy,
już pogodzili się z porażką. Claude Lanzmann rzucił wyzwanie mówiąc:
„Jeśli
prawdą jest Oświęcim, to istnieje cierpienie ludzkie, z którym
cierpienia Chrystusa po
prostu nie można porównywać. W takim wypadku, Chrystus to fałsz, i
zbawienie nie przyjdzie od niego. Oświęcim obala Chrystusa". (). Wyzwania
tego nie podjęto. Żaden nowy Roland nie podniósł rękawicy nacierającego
wroga. Lanzmann nie spotkał się z ostracyzmem, jego filmy wyświetlano w
kinach Francji, natomiast teologowie dyskutowali
o 'Chrześcijaństwie po Oświęcimiu'. Duchowa kapitulacja Zachodu zamanifestowana
została usunięciem krzyży i klasztoru z terenu Oświęcimia; potwierdziła
to papieska „Canossa" w Jerozolimie, gdy przywódca Rzymskiego Kościoła
Katolickiego prosił Żydów o przebaczenie.
Był
to błąd. Nie było to przypadkiem, że wkrótce potem, Sharon
pomaszerował na Wzgórze Świątynne
i rozpoczął trzecią wojnę światową. Żydzi nie są chrześcijanami i
uważają przeprosiny za znak poddania się. Nasz przyjaciel Paul
Eisen pisał:
„Chrześcijanom
i całemu światu nie-żydowskiemu Żydzi mówią: 'Będziecie przepraszali
za żydowskie cierpienia znowu i znowu i znowu. A gdy już skończycie przepraszać,
wtedy będziecie przepraszać jeszcze więcej. Gdy już przeprosicie
dostatecznie wiele, wybaczymy wam, pod warunkiem, że pozwolicie nam robić
to, co chcemy w Palestynie."
Eisen
był zbytnim optymistą. Palestyna nie jest ostatecznym celem Żydów;
jest nim cały świat. Palestyna jest tylko miejscem na centralne
instytucje państwa światowego; jest ona miejscem niezbędnym, w
przeciwnym przypadku narody Europy nie byłyby zmagnetyzowane, jak królik
w świetle reflektorów samochodowych. Gdyby państwo żydowskie zostało
założone, powiedzmy, w Argentynie jak chciał baron Hirsh, bądź w
Ugandzie jak chciał Teodor Herzl, lub na Madagaskarze jak chciał Hitler,
nie można byłoby uaktywnić głębokich poziomów świadomości chrześcijan.
Obecnie, pojawiwszy się jako część
proroctwa (Izajasza o tysiącletnim państwie światowym, patrz szczególnie
rozdziały 60 i 61 - przyp. M.G.), to państwo zawładnęło ich myślami.
Zawładnęło
także myślami Izraelczyków. Ich zadanie w całym układzie jest,
zdaniem wszystkich, ograniczone. Żydzi, w swoim dążeniu do dominacji światowej,
potrzebują mieć bazę, a Izrael
czy cy mają zająć i zabezpieczyć tą bazę. Aby wykonać to zadanie
nie muszą mieć oni wielkiej wyobraźni, a syjoniści to ludzie myślący
prostymi kategoriami. Średni współczynnik IQ Izraelczyków wynosi 95,
co jest poniżej średniej dla
Europejczyka, wynoszącej 100, i dużo poniżej europejskiego Żyda - 105.
Niższy IQ nie jest wynikiem uwzględniania Żydów sefardyjskich,
jak czasami się twierdzi, lecz z powodu dobrze znanego faktu: mądrzy i
odnoszący sukcesy Żydzi rzadko kiedy emigrowali
do Izraela. Robią oni kariery w USA lub Rosji, we Francji lub w
Niemczech. Robią pieniądze na Wall Street, walczą z
antysemityzmem na stronach Le Monde i The Times,
rządzą narodami i piszą
recenzje z wystaw artystycznych. Izrael czy cy to hołota światowego żydostwa,
wysłana do zdobycia terenów pod centralę „nowego światowego porządku".
Horyzonty
bardzo niewielu Izraelczyków sięgają poza kolejne wzgórze, które mają
oni nadzieję odebrać Palestyńczykom. Zawładnęła nimi ich żądza,
chociaż nie mogą zrozumieć ani wyjaśnić dlaczego. Dobrym przykładem
jest dr Benny Morris. Ekspert od
palestyńskiej tragedii 1948 roku, obecnie pochwalają, żałuje że nie dokończono
jej i chce ją powtórzyć w stopniu wzmocnionym i zwielokrotnionym(). Nie
jest to odrzucenie Holokaustu, jest to pochwała Holokaustu. Dla Morrisa,
wykorzenienie Palestyńczyków i zniszczenie ich kultury, ziemi i
ich wyjątkowości, to nic wielkiego:
przecież
nie zamordowano ich w biologicznym sensie, prawda? Goj jest jak
biologiczna maszyna, zwierzę, którego
środowisko i sposób życia można zniszczyć, gdy potrzebne to będzie
dla istoty wyższej. Morris twierdzi: „Wciąż uważam się za
lewicowca". Jeśli taka jest żydowska lewica, jaka więc jest
żydowska prawica?
W
miarę upływu czasu, przekonanie do swojej misji coraz bardziej utrwala
się w świadomości Izraelczyków. Świadczy o tym metamorfoza Nathana
Szczarańskiego, w poprzednich
latach bojownika o prawa człowieka, który teraz zmienił się w
prawicowego żydowskiego nacjonalistę. Kiedyś liberał, ostatnio () nawoływał
do utrzymania Wzgórza Świątynnego w żydowskich rękach, nawet
za koszt niekończącej się wojny. Benny Morris, kiedyś przyjaciel
Palestyńczyków, obecnie nawołuje do etnicznej czystki i przepowiada
bezustanną wojnę, z nuklearnym holokaustem (czyli 'całopaleniem narodów'
- M.G.) w ciągu dwudziestu lat. Żydzi żyjący gdzie indziej są
zakochani w państwie Izrael,
chociaż nie troszczyli się zbytnio o niego przed 1968 rokiem, dopiero po
tym pamiętnym roku zaczęli odczuwać postępy globalnych planów
Yizraela.
W
Izraelu, liczba ludzi pochwalających plany (budowy) Trzeciej Świątyni
stale rośnie, i obecnie przekracza 60 procent. Przy okupowanym Iraku,
Palestyńczykach zamkniętych za murem, Irańczykach trzymanych na muszce
i Saudyjczykach przestraszonych na
śmierć, wysadzenie w powietrze Złotej Kopuły (meczetu al Aqsha) i rozpoczęcie
wznoszenia Trzeciej Świątyni to kwestia jedynie miesięcy. Trudno
przewidzieć konsekwencje tego, czy ograniczyłyby się do błogiego
nuklearnego Armagedonu czy, w o wiele gorszym wypadku, nasza ekumena odpłynęłaby
do żydowskiego 'uniwersum' (czyli świata
chorej wyobraźni - M.G.).
No
cóż, nie całkowicie: podczas gdy narody chrześcijańskie duchowo umrą,
żadne świątynie nie otworzą nieistniejącej linii porozumienia pomiędzy
Żydami i Bogiem; żadna łaska z nieba nie spłynie na taką świątynię
i na ludzi. Satanistyczny prześmiewca
będzie śmiał się z Żydów, wierzących, że czołgi i buldożery mogą
zapędzić Boga do ich kieszeni.
W
opowiadaniu Charlesa de Costera, oszust i prześmiewca Tyl Ulenspiegel
(Dyl Sowizdrzał)
sprzedał Żydom magiczną saszetkę, obiecując, że ssąc ją będą
mogli przewidzieć przyszłość. Żydzi,
mając nadzieję poznać, kiedy przyjdzie ich Mesjasz, ssali zapamiętale,
aż w końcu odkryli, że saszetka była pełna krowiego łajna. Podobne
rozczarowanie kryje się w oczekiwaniu na budowniczych świątyni. ()
Jednakże
fatalne konsekwencje tego przedsięwzięcia będą bardzo realne, ponieważ
zgoda na szatańskie panowanie wpłynie maksymalnie silny, jeśli nie wszechmocny,
na kolektywne sumienie ludzkości. Naukowcy pracujący nad projektem Manhattan,
mający stworzyć pierwszą bombę nuklearną, obawiali się, by reakcja
łańcuchowa nie zniszczyła Ziemi, przekształcając ją w gwiazdę. Wtrącanie
się do sfer niebiańskich może doprowadzić do równie niszczycielskiego
wyniku, przekształcając świat w
duchową pustynię.
Aby
obronić świat przed możliwością duchowej dewastacji, państwo żydowskie
musi być zdemontowane. Nawet gdyby Yasser Arafat przysiągł lojalność
Arielowi Sharonowi, trzeba to będzie
zrobić - nie tylko przez wzgląd na Palestyńczyków, lecz dla całego
świata. Można to zrobić łagodnie, bez przesiedleń i rozlewu krwi,
tworząc po prostu demokratyczne państwo dla wszystkich mieszkańców
Palestyny, dla Palestyńczyków rdzennych i przybranych. Nie będzie to państwo
żydowskie, po prostu Żydzi izraelscy zostaną w końcu wchłonięci
przez Palestyńczyków, tak samo jak Żydzi starożytni zostali wchłonięci
przez Palestyńczyków w okresie od 2-go do 7-go wieku.
W
końcu, Palestyńczycy rdzenni oraz Żydzi izraelscy są tym samym ludem,
rozdzielonym
przez religię. Ostatnio, hiszpański genetyk, profesor Antonio
Arnaiz-Villena z madryckiego Uniwersytetu Complutense, wykrył, że Żydzi
i Palestyńczycy posiadają bardzo
podobną pulę genów i należy ich uważać za blisko spokrewnionych, nie
są oni genetycznie odmienni. Stąd rywalizacja pomiędzy tymi dwiema
grupami opiera się na „różnicach kulturalnych i religijnych, a
nie genetycznych", stwierdzili autorzy (). Tak więc, rodzina
Abrahama zjednoczy się ponownie, a świat powoli przyjdzie do siebie po
zniszczeniach spowodowanych przez Yizrael.
Rozdział
12
Przekleństwo
czy też błogosławieństwo?
Czy
istnieje sposób obiektywnego określenia kto ma rację, który model świata
jest prawdziwy, żydowski czy chrześcijański, a może jest to sprawa
smaku, jak wybór kawy względnie herbaty? I czy w ogóle powinniśmy się
tym przejmować? Na oba pytania odpowiadamy twierdząco: tak, istnieje,
tak, powinniśmy. Jeśli to, co mówią Żydzi jest prawdą i oni są
Izraelem Prawdziwym, to ich obecność powinna być błogosławieństwem
dla ludzi wśród których mieszkają; jeśli prawdą jest to, czego
naucza Kościół, a ich Yizrael jest oszustem, to awans Żydów będzie
prawdopodobnie przekleństwem dla
miejscowej ludności.
Oto
punkt obopólnej zgody pomiędzy Żydami i chrześcijanami: sprawdzianem jest
błogosławieństwo.
Popularny
rzecznik interesów żydowskich Irwin Graulich, którego artykuł Judaizm
natrętnie-przymusowy
krążył
intensywnie po Internecie, napisał:
„Odpowiedź
(czy obstawać przy Żydach, czy też nie) jest w rzeczywistości bardzo prosta
i pochodzi z ważnego zdania w Nowym Testamencie. 'Ci, którzy błogosławią
Żydom będą błogosławieni, a ci którzy przeklinają Żydów będą
przeklęci. 'Każdy, kto zgadza się z tym zdaniem, wybierze drogę
amerykańskich chrześcijan [syjonistów]. Nie ma w tym nic dziwnego, że
Ameryka stała się najbardziej błogosławionym krajem w historii świata.
A które narody są dzisiaj najbardziej przeklinane? Oczywiście świat
arabski i muzułmański, na równi z ich wszystkimi szybami
naftowymi!"()
Otóż
ie ma takiego zdania w Nowym Testamencie. Jest natomiast wzmianka o Synagodze
Szatana. Są to Żydzi prześladujący Jezusa. Są Żydzi coraz bardziej
nastający na Jego życie. Są Żydzi działający nieszczerze.
Lecz zdania, które przytacza Irwin Graulich,
nie można w ogóle tam znaleźć.
Graulich
nie zmyślił sentencji o błogosławieństwie i przekleństwie: pomylił
jedynie Nowy Testament ze Starym, gdzie ta sentencja znaczy całkiem coś
innego. Faktyczny cytat brzmi: „I będę błogosławił błogosławiącym
tobie (Abrahamowi); a przeklinające
cię przeklinać będę; i będą błogosławione w tobie wszystkie narody
ziemi." [Gen. 12:3]. Dla chrześcijanina, Bóg mówi o
Chrystusie, bezpośrednim potomku Abrahama.
Co mogłoby być wyższym i lepszym błogosławieństwem niż bycie
praojcem Chrystusa? Rzeczywiście, według słów świętego Pawła,
poprzez Chrystusa, wszystkie narody Ziemi (goje, czyli nie-Żydzi) zostały
błogosławione, i wszyscy, którzy przyjęli Chrystusa, stali się dziećmi
Abrahama. Natomiast ci, którzy odrzucili Chrystusa zostali przeklęci tym
samym przekleństwem. (Rzym. 4:11 [])
Ponieważ
Chrystus udostępnił Przymierze dla wszystkich, więc Kościół Chrystusowy
stał się Prawdziwym Izraelem, a Żydzi, którzy odrzucili Chrystusa, nie
należąjuż więcej do
Prawdziwego Izraela, ani też nie odnoszą się do nich więcej proroctwa
duchowe. Stosując przedchrześcijańskie obietnice do rzeczywistości
zaistniałej po Chrystusie, Graulich oszukuje swego naiwnego czytelnika.
Zdanie
Graulicha mogłoby bardzo mało znaczyć w świecie; lecz taka sama linia
została rozpowszechniona przez „The New Scofield Reference Bible",
(Oxford 1967) i przez
następne wydania, będące ogromnym, inspirowanym przez Żydów
przedsięwzięciem,
cieszącym się uznaniem wśród łatwowiernych amerykańskich pastorów.
Ta 'Biblia' jest raczej Talmudem, ogromnym zestawem 'komentarzy' i 'objaśnień'
do tekstu Biblii. Wynik tak samo daleko odbiega od Starego Testamentu, jak
żydowski Talmud, będący innym
zestawem 'komentarzy'. Na przykład, Talmud komentuje słowo 'człowiek'
następująco: „oznacza Żyda, ponieważ nie-Żyd nie jest nazywany 'człowiekiem'
". Oksfordzcy redaktorzy „ScofieldReference Bible" wstawili następujące
objaśnienia do Starego Testamentu:
„
(3) istnieje obietnica błogosławienia tym osobom i narodom, które błogosławią
potomków
Abrahama, a przekleństwo ciąży na tych, którzy prześladują Żydów.
Ludzie którzy prześladowali Żyda niezmiennie znaleźli się w złym położeniu,
natomiast ci którzy go bronili - w
dobrym. W przyszłości zasada ta jeszcze bardziej będzie
potwierdzana" ().
Sprawdźmy,
w najlepszym miejscu dla takiego sprawdzenia, czyli w państwie żydowskim,
czy ludzie, którzy bronili Żyda znaleźli się w dobrym położeniu.
Pośród
piaszczystych i zapylonych wzgórz Negev, ogromnego jałowego obszaru południowej
części Ziemi Świętej, dokładnie poniżej zbudowanego przez Rzymian
przejścia przez przełęcz Skorpiona, na skraju doliny Arava, w połowie
drogi od Jerozolimy do Eliatu i z Gazy do Petra, rośnie sędziwe i
czczone, tysiącletnie drzewo jojobe (ziziphus spina-christi). Pod
jego rozpostartymi wiecznie zielonymi i pokrytymi listowiem konarami, było
kiedyś zasobne źródło wody, zwane w Biblii En-Hazeva, a w nowoczesnym
arabskim Ain-Husub. Jego tryskające wody przyciągały karawany kupców Nabatejczyków
przewożących mirrę i kadzidło z Arabii Szczęśliwej nad Morze Śródziemne.
Mieszkający przy nim starożytni Izraelici, Edomici, zbudowali małą świątynię
na wzgórzu nad nim, a Rzymianie wznieśli łaźnię. W czasach nowożytnych,
wielu beduińskich pasterzy, dzieci Abrahama, wędrowało ze swoimi
stadami do jego błogosławionego strumienia i składało przysięgi przy
drzewie, w jego głębokim i chłodnym
cieniu.
Jest
to granica Ziemi Obiecanej, ojczyzna sielankowej figury pasterza z jagnięciem
na ramionach. Szczupły i mocny, w białym luźnym odzieniu, o szlachetnej
smaganej wiatrem twarzy w białym obramowaniu ubioru głowy opasanym
czarnym ściągniętym sznurem, ze
skręconym papierosem z wyhodowanego przez siebie tytoniu w szorstkiej dłoni,
Arab czuje się w nagiej bezkresnej pustyni tak samo w domu, jak my na naszej
ulicy Górnej. Zawsze zrelaksowany i przyjazny, z przyjemnością wychodzi
na spotkanie. Wielokrotnie, wędrując po pustyni, wychodziłem na czarny
namiot Beduina i byłem ugaszczany ich ożywczą herbatą maramiye, zawsze
podgrzewaną w wielkim aluminiowym
kotle na bursztynowych węglach.
Gwiazdy
ponad ogniskiem ich obozu, gwiazdy ogromnej porośniętej krzakami
pustyni, były o wiele bardziej frapujące i wzruszające niż płaski
ekran telewizyjny, na który skazani jesteśmy by się gapić. Elektryczność,
to wątpliwe błogosławieństwo, podarowało
nam przyjemność czytania książek w nocy, ale ukradło nam gwiazdy; łatwiej
jest włączyć żarówkę elektryczną niż zapalić ognisko, lecz
Arab razem ze światłem otrzymuje jednocześnie żywe ciepło ogniska. W
przypadku ludu osiadłego, ściany zatrzymują wiatr, lecz ograniczają
widok; natomiast Arab ma żywy widok dziewiczej nietkniętej natury. Dachy
chronią nas przed słońcem i deszczem, natomiast Arab ma wysokie
niebo przypominające mu o Bogu.
Z
daleka, wszystkich mieszkańców Bliskiego Wschodu nazywa się 'Arabami',
lecz
tutaj, nazwa ta oznacza wyłącznie Beduinów. W cudownej mozaice
Palestyny, arabscy pasterze, fellachowie ze wsi, i mieszczanie z miast tak
się między sobą różnią, jak
podstawowe kolory; wszyscy są bardzo uczciwi i odmienni. Fellach ma
zielone palce; uprawia on kwiaty migdałów i oliwki na owoce;
buduje terasy i kamienne domy. Ludność
miejska żyje pomiędzy wspaniałymi kościołami i meczetami Palestyny;
zajmuje się ona nauką i handlem. Arabowie różnią się od ludności
osiadłej, ponieważ narażeni są na żywioły; są moczeni
deszczem, rozgrzewani słońcem, smagani wiatrem, są oni integralną częścią
przyrody. T.E. Lawrence był w nich zakochany, i myślał, że Żydzi będą
bronić Beduinów przed fellachami i ludnością miejską. Dlatego poparł
on deklarację Balfoura oraz żydowską kolonizację Palestyny.
Jednakże,
wraz z jednostronną deklaracją niepodległości w roku 1948, Żydzi wypędzili
Beduinów z Doliny Arava do Jordanii, Synaju i Strefy Gazy. Koło źródła
Ain Husub pozostała jedynie jedna rodzina, rodzina Ali Abu el Mesk
Amrani, której ojciec 'bronił Żydów':
w roku 1949 pomógł on syjonistycznym żołnierzom odnaleźć drogę na południe
do Eliatu. W nagrodę pozwolono mu pozostać na ziemi jego przodków, obok
wspaniałego starożytnego drzewa i obfitego źródła. Lecz nie na długo:
w latach sześćdziesiątych do
Arava przyszli osadnicy żydowscy. Wykorzystując jej ciepły klimat chcieli
zaprowadzić zyskowne uprawy rolne na eksport do Europy. Gleba była
nieurodzajna, więc przejęli oni ziemie jordańskie po drugiej stronie
granicy. Praca była ciężka, ściągnęli więc robotników z Tajlandii.
Ich idee upraw rolnych rozwinęły się w Europie, gdzie jest dostatek
wody, więc wywiercili głębokie studnie, i wyssali soki z ziemi.
W roku 1964 starożytne źródło Ain Husub wyschło; w ciągu kilku lat
wszystkie z 26 małych źródeł, które kiedyś dostarczały owcom
Alego wodę, wyschły i zamarły.
Po
utraceniu środków utrzymania, Ali zdecydował się na budowę domu i przejście
na nowoczesny sposób życia. Lecz nie pozwolono mu na to: władze, które
pozwoliły żydowskim osadnikom zbudować ich wsie, zabroniły tego Alemu,
gojowi. Wraz ze swą rodziną w dalszym ciągu mieszkał w
porwanych namiotach, przy wyschniętym
źródle Ain Husub, obok pławiących się w dobrobycie wsi żydowskich osadników,
obok małego miasteczka baraków, o nazwie Bangkok, dla tajlandzkich robotników.
Możemy
teraz porzucić postmodernistyczną wielokulturowość, przeciwstawianie
się nienawiści, wyzbyte uprzedzeń podejście głoszące równą wartość
wszystkich religii, i odpowiedzieć
na pytanie, kto ma rację, który model uniwersalnego świata jest lepszy,
żydowski czy chrześcijański?
Rzeczywiście,
świat żydowski jest dobry dla Żydów, lecz jest przekleństwem dla
innych. Kościół miał rację: ich błogosławieństwo stało się
przekleństwem, i ktokolwiek błogosławi
im, jest przeklinany; czego Amerykanie doświadczają teraz na własnej skórze.
Dominacja żydowska oznacza nic dobrego dla zwykłych ludzi, doświadczono
tego wielokrotnie.
W
Europie Wschodniej, w czasach dominacji żydowskiej zwykli ludzie doświadczyli
najgorszego. Porewolucyjna Rosja przeżyła panowanie terroru w
dwudziestych latach XX wieku, niszczenie jej kościołów, wielki głód
na Ukrainie, i masowe niszczenie chłopstwa. Moi żydowscy dziadkowie nie
chcieli nikomu robić żadnej
krzywdy, nie byli złośliwymi potworami. Jak chłopiec wyciągający złote
rybki z naczynia, by nacieszyły się słońcem, Żydzi chcieli
dobrze. Chcieli zmienić Rosję w nowoczesny,
wydajny kraj bez kościołów, bez 'antysemity' Dostojewskiego, bez jej prymitywnej
rodzimej kultury. Jeśli Rosjanom potrzebny był kościół, gotowi byli przysłużyć
się i popierali przypominającą Kościół hierarchię partii
komunistycznej z jej
policją
ideologiczną Czeka podobną do Inkwizycji.
Żydzi
utracili swoją wysoką pozycję w Komunistycznym Kościele około roku 1934
i życie zwykłych Rosjan zmieniło się na lepsze. Po roku 1991,
Judeo-Mammoniści narzucili swój paradygmat Rosji, i życie zwykłych
Rosjan uległo degradacji, natomiast rozkwitły
nowe elity.
W
Polsce, Czechosłowacji i na Węgrzech lata żydowskiej dominacji
(1945-1956) były
najbardziej surowe i przykre. W Niemczech, żydowski prymat w latach
dwudziestych XX wieku zbiegł się ze straszliwą inflacją i bezrobociem
dla Niemców, oraz wzrostem żydowskiego
dobrobytu i wpływów. Rdzenni, nie-żydowscy mieszkańcy w żydowskim
państwie Izraela są wdeptywani w ziemię. Także w USA, w miarę jak od
roku 1968 żydowskie wpływy ciągle zwiększały się, życie zwykłych
ludzi ulegało pogorszeniu a różnice społeczne na różny sposób
wzrastały.
Prawicowy,
amerykański Business Week, w artykule zatytułowanym
„Przebudzenie z amerykańskich marzeń", doniósł, że pomiędzy
rokiem 1973 i 2000 średni realny dochód dolnych 90 procent amerykańskich
podatników w rzeczywistości spadł o 7 procent. Tymczasem dochód górnego
1 procenta wzrósł o 148 procent, dochód górnego 0,1 procenta wzrósł
o 343 procent, zaś dochód górnego 0,01 procenta wzrósł o 599
procent. Ruchliwość pionowa ludności zmalała z 25% do 10% i bardzo mało
dzieci z klasy niższej toruje sobie drogę nawet do umiarkowanego
dostatku. Paul Kriegman pisze wNation
(), że Ameryka tworzy społeczeństwo kastowe, w którym niska
pozycja zwykłych Amerykanów jest gwarantowana przez cięcia w
edukacji i w służbie zdrowia, oraz przez przesunięcie ciężarów
podatkowych z ludzi bogatych i wykształconych na pracowników.
Tendencja
ta jest wyraźna w państwie żydowskim, gdzie w wielu wypadkach zyski
z rynku akcji, oraz zyski z nieruchomości nie są w ogóle opodatkowane,
natomiast praca jest opodatkowana w pełnym wymiarze. Nie jest to
przypadek: Żydzi tradycyjnie gardzą pracownikami i robotnikami, i awans
kościoła żydowskiego miał dotkliwe reperkusje dla zwykłych ludzi
pracy. W państwie Izrael, problem 'przekleństwo czy błogosławieństwo'
jest naprawdę oczywisty. Rdzenni nie-Żydzi Ziemi Świętej cierpią z
powodu niszczenia ich kraju; ich drzewa oliwne są karczowane, ich dochody
stanowią ułamek dochodów żydowskich, natomiast oni sami są zamknięci
za wielkim murem Sharona.
Izraelski
autor, Ran HaCohen napisał w Antiwar.com: „Najwyższy czas powiedzieć
to głośno: W ciągu całej żydowskiej historii, poczynając od niewoli
babilońskiej w VI wieku przed Chrystusem, nigdy nie było okresu błogosławionego
mniejszym antysemityzmem niż obecny. Żadne czasy nie były lepsze dla Żydów
do życia niż nasze." Zgadzam się z tym. Lecz czy nie jest to
najwyższy czas, aby głośno powiedzieć: Dobre czasy dla Żydów nie są
dobrymi czasami dla reszty ludzkości. Od roku
1968, Żydzi mają coraz lepiej i lepiej, natomiast zwykli lidzie coraz
gorzej i gorzej.
Znaleźliśmy
więc odpowiedź na pytanie: błogosławieństwo dla Żydów jest przekleństwem
dla innych, i dlatego Żydzi nie są błogosławionym Izraelem. Żydowski
teolog z Nowego Jorku, Saadiya Grama, powiedział zwięźle: „Żydowskie
sukcesy w świecie są całkowicie uwarunkowane niepowodzeniami innych
ludzi. Jedynie gdy nie-Żydzi (goje) stają wobec totalnej katastrofy, Żydzi
doświadczają dobrego losu" (). Jego książkę
całkiem słusznie potępiono jako rasistowską, gdyż twierdził; „Różnicapomiędzy
narodem Izraela i narodami świata jest zasadnicza. Żyd ze względu swoje
pochodzenie i samą swoją istotę jest całkowicie dobry.
Goj, ze względu swoje pochodzenie i samą swoja
istotę jest całkowicie zły. Nie jest to po prostu sprawa różnic
religijnych, lecz są to
raczej
dwa całkowicie różne gatunki.”
Grama
powiedział wyraźnie i bez ogródek to, co wielu innych Żydów, od
Chasydów Lubowickich do Matti Golana, myśli. Co ważniejsze, jest to
prawdziwe przedstawienie żydowskiego paradygmatu teologicznego,
oczyszczonego z kłamstw i udawania wymaganego przez względy taktyczne.
Byłoby to obiektywnie prawdziwe nawet wtedy, gdyby to nie-Żyd takie myśli
przedstawił albo świadomie rozważał. W sposób
podobny, Ameryka była oddzielona od Europy przez Atlantyk nawet wtedy,
gdy ojej istnieniu
Europejczycy nic nie wiedzieli.
Rozdział
13
Jak
Chińczycy zrzucili jarzmo
W
XIII wieku Francuzi zajęli Sycylię. Osiedlili się w miastach, i
utworzyli klasę wyższą, oddzieloną od rdzennych mieszkańców. Byli
bogatsi i silniejsi od Sycylijczyków, a na wyspie stacjonowały
francuskie oddziały, broniąc ich. Lecz w roku 1282
na Wielkanoc, w czasie nieszporów, dotąd potulna ludność Palermo
zbuntowała się i wymordowała francuskich żołnierzy oraz
osadników. 2000 Francuzów zostało zmasakrowanych w trakcie tego, co
znane jest w historii jako Sycylijskie Nieszpory. Francja
straciła swoją zamorską posiadłość. A po dziesięciu kolejnych
latach, Królestwo Krzyżowców w Akrze zostało pokonane przez sułtana
Halil al-Ashraf, zaś Frankowie-koloniści zostali wyrżnięci, sprzedani
w niewolę, lub uciekli na Cypr.
Nie
jest to niezwykłe rozwiązanie problemu obcej dominacji. Jeśli rządzący
cudzoziemcy trzymają tylko ze sobą i nie integrują się z tubylcami, to
tym samym przygotowują dla siebie nieprzyjemny los Francuzów na Sycylii
lub Franków w Outremer (terytoriach zamorskich). Lecz są mniej krwawe
sposoby poradzenia sobie z cudzoziemskimi
elitami, o czym możemy dowiedzieć się przy okazji spożywania obiadu.
W
lepszych chińskich restauracjach, oprócz smacznego jedzenia są także rozkosze
wizualne: kelnerki ubrane są w długie suknie z bocznym rozcięciem aż
do pasa, dzięki czemu każdy krok tych zachwycających stworzeń pozwala
ujrzeć ich piękne nogi. Nie jest to oznaka zachodniej dekadencji: nawet
bardzo tradycyjne chińskie restauracje w Chinach zachowuj ąten
rozweselający zwyczaj. Nie ma on odciągać klientów od delektowania się
kaczką po pekińsku - wycięcie w sukni ma inne znaczenie.
Jest
to pamiątka zawojowania Chin przez Mandżurów, naród pokrewny Mongołom,
żyjący w północno-wschodniej prowincji Chin, Mandżurii. W roku 1644 Mandżurowie,
zepchnięci rosyjskimi postępami w Dolinie Amuru, przy pomocy chińskich
dysydentów, zostali nowymi władcami Chin pod nazwą dynastii Ts'ing.
Dynastia Ts'ing rządziła Chinami aż do roku 1911, czyli prawie trzysta
lat. W tym czasie, Chińczycy zasymilowali swoich półkoczowniczych władców:
Mandżurowie uracili swój język,
swoją oryginalną kulturę, swoje obyczaje i stali się Chińczykami.
Jednak
asymilacja jest procesem dwukierunkowym. Mandżurowie - zarówno mężczyźni
jak kobiety -byli nieustraszonymi wojownikami i jeźdźcami; mandżurskie wysoko
urodzone damy ubierały długie suknie z wycięciem do głębokości
talii, które pozwalało im siedzieć
okrakiem na grzbiecie konia. Zabrały one te suknie ze sobą do ich nowej
cesarskiej stolicy w Pekinie, i wkrótce wszystkie chińskie arystokratki
przyjęły tą modę, chociaż nigdy nie jeździły konno.
W
roku 1911 rewolucja przekształciła Chiny w republikę; rządy Mandżurów
zostały
obalone i zlikwidowane, oprócz krótkotrwałej japońskiej próby
utworzenia mandżurskiego państwa Mandżukuo. Jedyną rzeczą, jaka
pozostała z prawie trzech wieków
mandżurskiego panowania, była dworska suknia z głębokimi wycięciami
do jazdy konnej; przyjęła się ona do tego stopnia, że obecnie służy
jako chiński kostium restauracyjny.
Jest
to sposób na obrócenie w niwecz dominacji obcych elit. Nie zawsze można
odeprzeć
napastników, czasami łatwiej jest ich zasymilować. Żydowska dominacja
w USA i w Palestynie wymaga szybkiej asymilacji Żydów. Pewne ślady
okresu ideologicznych rządów żydowskich pozostaną, lecz po
sprowadzeniu ich do poziomu
mandżurskich
sukni, nie będą stanowić niebezpieczeństwa. W rzeczywistości, potępiając
żydowską
teologię oraz ideologię, chcemy wybawić Żydów od zaczarowania, uczynić
ich dobrymi, skierować ich energię
na służenie ludziom. Żar Palestyny pozwala stopić się ludności
rodzimej z błąkającymi się potomkami dzieci Izraela.
Część
II: Eseje
Rozdział
14 Apokalipsa
dzisiaj
I
Po
zielonych trawnikach Hyde Parku przechadza się stary włóczęga niosąc obskurny
tekturowy plakat „Koniec nastąpi wkrótce". Musi to robić
już od lat, jeśli jest to ten sam włóczęga, którego zauważyłem już
jakieś trzydzieści lat temu. Jednak nawet zepsuty, zatrzymany zegar wcześniej
czy później wskaże prawidłowy czas. Czy mogło się zdarzyć,
że ten złowieszczy moment już nadszedł?
Magiczny
pentagram został rozbity się i wieża babilońska zawaliła się 11 września
2001. Żydzi panują w Ziemi Świętej. Dolar stoi wysoko (w 2002 - przyp.
M.G), natomiast twórczość chrześcijaństwa osiągnęła minimum; jego
sklepy są pełne, lecz jego kościoły są puste; jest mnóstwo dilerów,
szulerów oraz brokerów, lecz mało artystów, poetów i świętych.
Powodzie i susze, letnie śnieżyce i zimowe upały, zatrute rzeki
i wyschnięte j eziora przypominaj ą nam, że Nasza Matka Ziemia j est
bardzo, bardzo chora. Apokalipsa jest jużobecna; wielu ludzi w
ostatnich latach odczuło to wyraźnie.
Justin
Raimondo napisał coś w Weekly World News ("w tym
bezsensownie ponurym tabloidzie, na
temat którego nikt nie przyzna się, że go czyta, nawet w kolejce do
kasy w supermarkecie"), oto jego dziwnie przewidująca opowieść:
„Twarz szatana sfotografowana nad stolicą USA!" Była nawet
fotografia tej sączącej się jawnej wrogości: szczupła twarz prześmiewcy,
wyzierająca z ciemnej skłębionej chmury, płonące
obłędne oczy i gęba skrzywiona w satanistycznym szyderczym uśmiechu. WW
News cytuje „pewnego niezidentyfikowanego weterana służby
CIA" mówiącego:
Obraz
ten jest portretem terroru niepodobnego do czegokolwiek, co kiedykolwiek widzieliśmy
w naszym kraju. Czy jest to coś nadprzyrodzone? Czy jest to jakaś forma
życia? Czy jest to - i do diabła czy jest to, pytam się - sam Szatan? ([1]).
Odczucie
to, kiedyś spotykane wyłącznie u osób z wielką wyobraźnią i nadwrażliwych,
względnie u oddanych czytelników WW News, obecnie rozpowszechniło
się na całej socjalnej szachownicy. W Moskwie i w Nowym Jorku, w
Jerozolimie i Bagdadzie, Paryżu i Berlinie, ludzie świeccy i praktyczni
zadają sobie wzajemnie pytanie: „Czy to jest koniec świata?"
„Tak,
to jest" odpowiedział na to pytanie znany amerykański filozof,
Immanuel Wallerstein, lecz w tytule swojej trafnie nazwanej książki „Koniec
świata jaki znamy" ([2]),dodał
ostrożny sprzeciw. Doszedł on do wniosku, że bardzo długi okres
ludzkiej historii osiągnął nieprzewidziany koniec. Świat, jaki my
znamy, i jaki znali nasi rodzice i nasi dziadkowie, rzeczywiście
ma się ku końcowi.
Wallerstein
twierdzi, że 'świat, jaki znamy' pojawił się jakieś 500 lat temu w Zachodniej
Europie i osiągnął swoje crescendo w Stanach Zjednoczonych Ameryki.
Charakteryzuje się on specyficzną aberracją ludzkiego rozwoju, nazywaną
'kapitalizmem' lub 'rynkiem'.
Wallerstein śmiało odrzuca aksjomat 'nieuniknionego postępu',
i twierdzi, że nie był to proces niezbędny, lecz przypadkowa ewolucja negatywna,
czyli Aberracja. Chociaż wszystkie społeczeństwa posiadały pewne
elementy kapitalizmu i ekonomiki rynkowej, to były one marginalne.
Zdrowe społeczeństwo
wiedziało jak je ograniczyć. Gdy tylko elementy kapitalistyczne próbowały przesunąć się ze swojej peryferii do centrum, gdy tylko odnosiły sukces, były załatwiane przez wywłaszczanie lub bunty. Wallerstein porównuje ten mechanizm do układu immunologicznego. Wzrost kapitalizmu w Europie to był fenomen, nagłe załamanie się układu immunologicznego europejskich struktur socjalnych. Wirus wymknął się spod kontroli i Europa osiągnęła wielkie sukcesy polityczne i militarne.
Dla
zrozumienia istoty sukcesu Zachodu, rozpatrzmy przypadek oblężonego miasta.
Gdy głodni i słabi obywatele zdadzą sobie sprawę ze wspólnego
przeznaczenia, odnajdą wsparcie w braterstwie. Lecz gdy wtargnie
do ich głów idea indywidualizmu, 'każdy
sam dla siebie', niektórzy dokonują wielkiego odkrycia: można zaspokoić
głód wracając do
kanibalizmu. Jeśli społeczeństwo jest silne, to tacy zostaną
wyeliminowani. Lecz gdy poczucie braterstwa i wspólnego przeznaczenia
zawiedzie, miastem zawładną kanibale. Ich zachowanie będzie uważane za
udaną strategię. Będzie ono naśladowane, ponieważ ludzie
zwykle naśladują coś, co jest uznane za sukces.
Tak
więc, we wspólnocie narodów, narody spoza kręgu zachodniego są na siłę
faszerowane ideą indywidualizmu i wzywane do naśladowania zachodniego
sukcesu. Z pewnymi ograniczeniami,
tendencja ta jest nadzwyczaj niszcząca. Rujnuje ona przyrodę i społeczeństwo,
a obecnie doprowadziła nas na skraj przepaści. Jak twierdzi Wallerstein,
prawdopodobnie dawno temu już tam byśmy się znaleźli, pod żelaznym
obcasem (światowej) oligarchii, jak
pisał Jack London w roku 1910, jednak w roku 1917 Rosyjska Rewolucja
wstrząsnęła światem i wskazała alternatywę ([3]).
Od
tego momentu narody Europy Zachodniej i Ameryki Północnej otrzymały możliwość
stworzenia społeczeństwa dobrobytu, w którym wybitną rolę odgrywała
klasa średnia, a robotnicy byli raczej zadowoleni, natomiast Trzeci Świat
uzyskał wytchnienie od ekspedycji karnych i podbojów
kolonialnych. Przed rokiem 1917, Anglia, w odpowiedzi na zamordowanie
brytyjskiego dyplomaty, bez żadnych wahań ostrzelała Shimonoseki.
Przed rokiem 1917, różnice społeczne w społeczeństwie Europejskim były
tak samo wielkie, jak różnice we współczesnym Trzecim Świecie. Według
Wallersteina, po zawaleniu się systemu socjalistycznego w roku
1991, to wielkie, dane przez historię wytchnienie skończyło się, wróciliśmy
do roku 1914.
Czy
oznacza to, że elity pokonane w roku 1917 zdołały odzyskać swoje
utracone pozycje? Oczywiście, że nie. Stare elity zostały
wyeliminowane, powstała nowa siła społeczna
i duchowa. W moim eseju ([4]), nazwałem ją „mammonistami"
(czcicielami Mammona), lub 'Nowymi Żydami" ([5]), ponieważ
ta wielonarodowa grupa naśladuje niektóre tradycyjne cechy żydowskie.
Mamoniści walczyli przeciwko starym elitom na szachownicy
całego świata, od czasu do czasu zawierając alianse z Lewicą.
Wykorzystali oni Rewolucję Rosyjską do eksterminacji i wygnania
tradycyjnej elity rosyjskiej. W Anglii i Skandynawii, stara elita straciła
władzę wraz z nastaniem demokracji socjalnej. Niemcy i Włochy wyniszczyły
swoje elity w II Wojnie Światowej. W okresie gdy rządziły stare elity,
mamoniści popierali program równościowy, polegający na przekazaniu władzy
i zasobów z rąk starej elity zwykłym ludziom.
Były
to czasy wielkich nadziei. Potężna siła bogactwa mamonistów i ich powiązań
wspierała siły dążące do równości, i niezbyt wielu ludzi zdawało
sobie sprawę, jakie są cele ich potężnych sprzymierzeńców.
Dopóki bankierzy, prawnicy oraz właściciele mediów popierali program
humanistów, humaniści ignorowali ich ukryte zamiary. Był to błąd, gdyż
w międzyczasie mamoniści przejęli oni władzę nad społecznym
dyskursem i stali się jego zwierzchnikami.
Aby
zrozumieć tą koncepcję, przeanalizujmy wczesny film Woody Allena
„What’s
Up, Tiger Lily?" (O
co chodzi, tygrysie Lily?). Amerykański dyrektor przejął japoński film
klasy B, trochę go skrócił i naniósł nań nową, całkowicie inną,
ścieżkę dźwiękową. W rezultacie otrzymano nowy film z nowym objaśnieniem
zdarzeń. Podobnie jak ten film, nasz świat może być interpretowany na
wiele sposobów. Spróbujmy obejrzeć dobry film, powiedzmy „Zeszłego
roku w Marienbadzie" bez dźwięku lub w nieznanym języku i niejasności
będzie ogromna ilość. Nasz świat jest bardziej
skomplikowany niż ten film Alaina Resnais i jedynie dyskurs społeczny
pomaga nam odnaleźć sens w nadmiarze zdarzeń. W swobodnym
dyskursie wyrażane są różne opinie
o treści 'filmu', a 'widz' skłania się do przyjęcia wypośrodkowanego,
uzasadnionego stanowiska. W dyskursie ukierunkowanym, zwierzchnicy
przygotowują swój wątek, i
eliminują niewygodne opinie. 'Widz' zostaje wmanewrowany na 'wypośrodkowaną
pozycję w zaoferowanym dyskursie', tam, gdzie zwierzchnik chce by on
tkwił.
Na
przykład, Henry Kissinger kierując polityką zagraniczną USA zniszczył
Kambodżę. Na ten mały kraj Południowo-Wschodniej
Azji spadło więcej amerykańskich bomb i min, niż na Niemcy w II Wojnie
Światowej. Chłopi ocaleni z tej masakry zbiegli do bezpiecznej,
okupowanej przez Amerykanów stolicy, powiększając jej populację do niemożliwości.
Następnie, partyzanci Pol Pota pokonali oddziały USA i przejęli kontrolę
nad ruinami Kambodży. Podjęli one jedynie słuszną decyzję i
wysłali ludzi z powrotem do ich zrujnowanych wsi, zamienionych przez
Amerykanów w pola minowe. Zwierzchnicy dyskursu opowiedzieli swoją
straszną historię, pomijając dywanowe bombardowania Kissingera i
uwydatniając ofiary w ludziach podczas przymusowego powrotu do normalności.
Obecnie wiemy o polach mordów w Kambodży, nie myśląc wcale
o amerykańskich bombach (i minach); 'znamy' „okrucieństwa komunistów"
a zapomnieliśmy o okrucieństwach mamonistów. Utworzenie
zunifikowanej maszyny społecznego dyskursu umożliwiła kontrola
zwierzchników nad mediami i uniwersytetami, usuwająca zwykłych ludzi z
dyskursu.
Po
niepowodzeniu (studenckiej) rewolucji z roku 1968, mamoniści osiągnęli swoje
cele i zintegrowali się z pozostałościami starej elity. Odrzucili
gadanie o równości oraz prawach obywatelskich i przyjęli nowy
program, program zniewolenia człowieka. (W podobny sposób, burżuazja
wykorzystała siłę i gniew klas niższych podczas Rewolucji Francuskiej
w roku 1789. Robotnicy i chłopi usunęli starą arystokratyczną elitę,
a następnie nowa elita burżuazyjna dała im kopniaka i zagarnęła władzę
wykorzystując militarny geniusz Napoleona).
Po
roku 1968, bezlitosna Historia rozpoczęła swój nowy obrót. Mamoniści
już więcej nie chcą demokracji ani państwa dobrobytu. Chcą mieć
obecnie Napoleona dla utrwalenia swoich rządów. Dlatego, po 11 września,
siły (światowej) oligarchii unieważniły
ustawę o prawach obywatelskich, wolności demokratyczne, Kartę Narodów
Zjednoczonych oraz umowy międzynarodowe i stworzyły nowy świat kilku
miliarderów, uciskanej klasy średniej, spauperyzowanych robotników,
oraz potężne siły wojskowe i policyjne. Planują oni, że po zakończeniu
tego całego zamieszania wyłonią się oni jako nietykalni. Jednak ta
najczarniejsza godzina jest także czasem nadziei.
Jutro
jest ukryte przed naszymi oczami i to nie bez dobrej przyczyny. Jak mówi Wallerstein,
obecnie stanęliśmy na rozstajach historii, na historycznym rozdrożu,
jednym z tych, jakie zdarzają się raz na tysiąclecie. Z
definicji, okres wyboru jest okresem niestabilności. Jest to czas, gdy
nawet niewielkie wysiłki jednego człowieka mogą zmienić postać
rzeczy. W okresach stabilności, nawet wielkie wysiłki nie mogą wiele
zmienić. W ciągu kilku setek lat, ludzie wierzyli w przeznaczenie i w
nieuniknione
wyroki
historii: w marzenia marksistów, względnie w państwo dobrobytu, albo w
drugie nadejście
Chrystusa. Czas ten na pewno się skończył. Możemy wpaść w nowy ciemny
wiek, w ponury okres antyutopii, i nasze dzieci nie darują nam naszej
bierności. Względnie możemy w dalszym ciągu pchać i ciągnąć, mając
nadzieję na lepsze.
Karol
Marks opisał kiedyś historię ludzkości jako dzieje walki klas o zawłaszczenie
środków produkcji. Neodarwiniści widzą tę historię jako grupowe współzawodnictwo,
lub starcie cywilizacji. Bardziej trafnie opisać to jako wojnę idei. Zbombardowanie
przez USA stacji telewizyjnej al-Jazeera w Kabulu, które nastąpiło tak szybko
po zbombardowaniu (przez NATO) serbskiej telewizji w Belgradzie, jest
dodatkowym dowodem jak ważne są słowa. Rzeczywiście, właściciele
gazet, telewizji, uniwersytetów oraz kin, jednym słowem, zwierzchnicy
dyskursu, okazali się największą władzą
naszych czasów. To oni, a nie producenci nafty i stali, decydują o naszych
losach. Najważniejszą wojną naszych dni jest wojna o społeczny
dyskurs; należy go oswobodzić i z
powrotem zwrócić ludowi.
Problem
ten jest obecnie dyskutowany na całym świecie. Od Japonii do Kalifornii,
od Malezji do Francji ludzie próbują różnych strategii by sprostać
wyzwaniu. Coraz więcej i coraz częściej zwracają się ku religii, jako
broni obronnej. Intuicyjnie czują, że w religii tkwi ogromny potencjał
braterstwa. W oblężonym mieście Boga nie było kanibali, ponieważ ludzie
zjednoczeni przez swoje wyznanie wiary mogli usunąć złoczyńców i nie
ulec ich czarom. Podejście to znajduje dodatkowe potwierdzenie w odpowiedzi
wroga, który nienawidzi 'fundamentalistów', czy to muzułmańskich, rosyjskich
czy też katolickich, więcej niż kogokolwiek innego. Zaraz po zniszczeniu
komunistycznej utopii, czołowa siła mamonistów naszej planety wyznaczyła
'fundamentalistów', jako wybranych
przeciwników w ich wojnie z terrorem. Lecz 'świeckie' siły lewicy oraz
prawicy wahają się czy mają dołączyć do wysiłków ich nieoczekiwanych
sojuszników. Dlatego nawołujemy do zrewidowania relacji człowieka z Bogiem
w naszych zmaganiach o wolny świat.
II
Od
czasów starożytnych człowiek wiedział, że najważniejszą rzeczą w świecie
jest jego stosunek do rzeczy wzniosłych. Było wielu królów, lecz jedynie
świątynie przetrwały z mroku dziejów. Płynąc w dół po rzece
Irrawaddy, wzdłuż niegościnnych terenów górnej Birmy, można zauważyć
flotę kosmiczną, która wylądowała na wzgórzach nad zakrętem rzeki.
Jest tam wiele świątyń wycelowanych w niebo. Na dalekim
brzegu Nilu, wznosi swoje kolumny świątynia w Dendera, strzegąc
bezcennego i przemijającego wizerunku Nut, bogini nocy. Jej ciało,
zgięte pod kątem prostym, płynie w
niebie jak rzeka. Poprzez wodę, na południe, dwa rzędy sfinksów prowadzą
do świątyń Karnaku. Egipcjanie zbudowali wieczne piramidy, by
przetrwały ludzkość oraz zniszczenie. Zbudowali świątynie by przypominać
nam: najważniejszą rzeczą w świecie jest nasz stosunek do rzeczy wzniosłych
Podobne tematy znajdziesz w dziale:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia
i wiele innych w kolejnych działach czasopisma "AFERY PRAWA":
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
ponadto
Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.