opublikowano: 26-10-2010
FAŁSZOWANIE PRAWDY O STANIE WOJENNYM- (dr Leszek Skonka)
Mija 25 lat od wprowadzenia w Polsce stanu wojennego 13 grudnia 1981 r., przez rządzącą wówczas ekipę PZPR. Prasa, media, jak zawsze będą przeinaczać fakty i kłamać. Również byli członkowie, działacze i kierujący wówczas obozem „Solidarności” wspominając tamte wydarzenia ograniczą się jedynie do wymieniania skutków, jakie spowodował dla wielu obywateli stan wojenny, a świadomie pomijać jego przyczyny. Zwykła, ludzka i obywatelska uczciwość, przyzwoitość, szacunek dla prawdy, dla społeczeństwa wymagają przypomnienia także faktycznych przyczyn tamtych wydarzeń. Przemilczanie ich, ukrywanie prawdy pod pretekstem nie rozdrapywania jeszcze niezabliźnionych ran jest błędem i nieuczciwością. Taka postawa toruje bowiem drogę do utrwalania czasowo w świadomości społeczeństwa kłamstwa, które wcześniej lub później zostanie zdemaskowane. Zdumiewające, że zarówno obóz postsolidarnościowy, jak i postpezetperowski zgodnie dążą do przemilczania i przeinaczania faktycznych przyczyn poprzedzających wprowadzenie stanu wojennego. Dzieje się tak dlatego, gdyż ludzie obu obozów pragną ukryć, przemilczeć lub przeinaczyć fakty dowodzące, że po sierpniu 1980 roku toczyła się zażarta walka o władzę w Państwie. Tylko o władzę, o korzyści płynące z jej sprawowania, o przywileje jakie może ona zapewnić sprawującym, a nie o żadne wartości społeczne i cele narodowe.
Dlatego
wywodzący się z ówczesnego obozu rządzącego PRL,
a następnie z III RP, są dziś tak samo przeciwni powracaniu pamięcią
do niewygodnych, sierpniowych wydarzeń, do
Umowy z Rządem , do wynegocjowanych 21 postulatów,
przypominaniu przyczyn
wprowadzenia stanu wojennego; bo
to kompromituje obie strony. Obóz PRL
bronił wówczas posiadanej władzy, a kierownictwo Związku walczące
pod szyldem Solidarności, chciało mu
ją odebrać i dążyć do zrealizowaniu tego, co dziś mamy w kraju.
Stan wojenny nie był spowodowany zagrożeniem z zewnątrz, interwencja Związku
Radzieckiego i państw Bloku Sowieckiego. Zagrożenie było wewnętrzne –
utrata władzy lub poważne jej ograniczenie .
Po 26 latach od sierpniowych
buntów pracowniczych i wprowadzenia stanu wojennego elementarna
uczciwość obywatelska i zwykła ludzka przyzwoitość nakazują mówienia
ludziom prawdy o tamtych wydarzeniach, choć
może ona być niewygodna, wstydliwa
i bolesna dla wielu dawnych i obecnych działaczy „Solidarności, oraz
ówczesnego kierownictwa PZPR.
Nawet faktycznie doznane krzywdy i
cierpienia rozczarowanych i oszukanych działaczy Solidarności , nie
usprawiedliwiają ich do
przemilczanie lub fałszowanie prawdy, w imię rzekomo wyższych celów. Nie ma
wyższych celów, niż mówienie Narodowi prawdy.
Prawdy domagają się dziś ludzie szczerze i autentycznie zatroskani
o dalsze losy kraju, o jego przyszłość
, a przede wszystkim oczekują na to nowe postsolidarnościowe i
postpezetperowskie pokolenia. Ponieważ upłynęło już ćwierć wieku od tamtych
wydarzeń i wiele faktów zatarło się w ludzkiej pamięci przypomnijmy je. Po
zakończeniu strajków sierpniowych w 1980 r. ruch zawodowy
ludzi pracy, przy dyskretnym sterowaniu nim, od samego początku, przez Służby
Specjalne, zwłaszcza SB i centralne kierownictwo PZPR, opanowany został przez
rożne gangi przestępcze, wszelkiej maści szumowinę, karierowiczów i
zwykłych łobuzów. Sprzyjała temu
naiwność, łatwowierność, nieświadomość, niewiedza, lenistwo myślowe
otumanionych przez KOR, i podobnie wrogie
siły antynarodowe, które
wykorzystały instrumentalnie ludzi pracy pchnęli
ich do walki o obalenie istniejącej władzy i zagarnięcia jej dla siebie. W
tym celu opanowali kierownictwo Związku „Solidarność i przekształcili go w
partię polityczną, nazwaną – enigmatycznie „ruchem społecznym”. Usunęli
z Solidarności” aktywnych i zaangażowanych działaczy związkowych, a na ich
miejsce wprowadzili karierowiczów, serwilistów, ludzi bezideowych,
sprzedajnych, nijakich, obiecując im uczestnictwo w przyszłości w sprawowaniu
władzy i korzyściach
z niej wypływających. (X). Zaczęli też systematycznie dezorganizować życie
kraju, i nie pozwolili na poprawę sytuacji gospodarczej, w tym żywnościowej.
Ówczesny premier gen. Wojciech Jaruzelski prosił
tylko o 90 spokojnych,
bezstrajkowych dni, by można było doraźnie poprawić sytuację gospodarczą i
żywnościową w kraju. Przez 16 miesięcy istnienia „Solidarności” nie było
ani jednego bezstrajkowego dnia. Ówczesne kierownictwo „Solidarności
nakazywało zakładom strajkować z byle jakiej przyczyny, a nawet bez
powodu. Wałęsa często żalił się , że jeździ po kraju i gasi strajki, a
ktoś je na nowo wznieca. Wreszcie zmęczona walką narzuconą przez Solidarność
ekipa PZPR zgodziła się na podział władzy, ale ludzie
faktycznie kierujący „Solidarnością” żądali wówczas zbyt wiele,
zaś PZPR była gotowa podzielić się władzą ale dawała zbyt mało.
Toteż 4 grudnia 1981 r. w Radomiu,
Krajowa Komisja Koordynacyjna
”Koro-Solidarności” postanowiła, że przejmie rządy w Polsce 17 grudnia 1981 roku
ogłaszając strajk
powszechny, to znaczy sparaliżuje gospodarkę, administrację i wszystkie sfery
życie kraju. To właśnie w Radomiu zapadła ostateczna decyzja podjęcia
decydującej, rozstrzygającej walki o władzę w Polsce
i „targaniu się po szczękach”. Tam też Karol Modzelewski
zapowiedział zwycięstwo „Solidarności” i klęskę PRL – mówiąc, że
„ bój to jej będzie ostatni”.
Generał Jaruzelski uprzedził Koro-Solidaność wprowadzając stan wojenny trzy dni wcześniej.
x/ Mirosław M.
Krupiński, Zaułki Zbrodni, Ottawa, 2005. Autor przedstawia fakty, z
przygotowywania przez SB przyszłych członków rozmów w Magdalence i przy
‘okrągłym stole.
Czy MOŻna BYŁO uniknąć KONFRONTACJI?
Otóż tak. Trzeba było jednak od początku członkom Związku i społeczeństwu uświadomić, że „Solidarność” powołana została jako związek zawodowy i powinna być Związkiem Zawodowym , tylko Związkiem i niczym innym. Realizować tylko cele związkowe i spełniać oczekiwania pracownicze. Nie powinna zajmować się polityką, bo temu celowi służą partie i organizacje polityczne. Jeśli było mało partii lub były niewłaściwe, to należało zorganizować nowe. Jeśli ludzie pracy, strajkujący w sierpniu 1980 roku, chcieli uwolnić ruch związkowy od kurateli i wpływów politycznych PZPR, to niewolno było nowemu związkowi narzucać celów politycznych i oddawać jego kierownictwo politykom typu KOR. Od początku istniały w Związku dwie główne tendencje: Jedna słabsza, związkowa, pro pracownicza, prospołeczna, pronarodowa, propolska, występująca m.in. pod hasłem – „socjalizm tak, wypaczenia – nie; więcej socjalizmu, mniej wypaczeń”, która chciała realizować „Porozumienie Gdańskie”. I druga silniejsza, wspierana przez Zachód, przez jego wywiady, agentury w Polsce, Kościół, „polski ciemnogród” - antypracownicza, antyspołeczna, antynarodowa, antypolska, pro kapitalistyczna. Pierwsza chciała rozszerzyć i umacniać socjalne, społeczne, obywatelskie zdobycze ludzi pracy i budować niezależny ruch zawodowy. Przewodzili jej m.in. Anna Walentynowicz, Jan Zapolnik, Andrzej Gwiazda w Gdańsku, Kazimierz Świtoń w Katowicach, Jerzy Piórkowski i Leszek Skonka na Dolnym Śląsku, Marian Jurczyk w Szczecinie, Bolesław Ćwikła w Lublinie... Druga tendencja po zakończeniu sierpniowych strajków zmierzała do zerwania Umowy Gdańskiej i pchnięcia związkowców do walki politycznej, o zdobycie władzy w państwie. Tej drugiej orientacji przewodził w walce o władzę głównie obóz KOR-u i tacy ludzie, jak Lech Wałęsa, Adam Michnik, Jacek Kuroń, Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Karol Modzelewski, Jan Lityński, Janusz Onyszkiewicz, Henryk Wujec, Jan Józef Lipski, Bogdan Borusewicz, Władysław Frasyniuk, Mirosław Chojecki, Antoni Macierewicz, Zbigniew Romaszewski, Piotr Naimski i im podobni. By osiągnąć wyznaczony cel opanowali oni kierownictwo „Solidarności, usunęli rękoma naiwnych związkowców, niewygodnych działaczy związkowych, którzy sprzeciwiali się upolitycznieniu Związku i przekształceniu go w partię, czy ruch polityczny.”
JAK MÓGŁ I POWINIEN POSTĄPIĆ OBÓZ RZĄDZĄCĄCY
W GRUDNIU 1981 R.?
Na ten temat od 25 lat panuje zmowa milczenia.
Solidarność unika tego pytania i odpowiedzi
na nie. Czy powinien 17
grudnia 1981 roku oddać bez oporu
władzę w ręce „Solidarności”? KOR-u, Kościoła?
Ale konkretnie, komu? Organizacji, pn. „Solidarność”,
ludziom z nią związanym; ale personalnie, komu? Kuroniowi, Gieremkowi,
Rulewskiemu, Frasyniukowi, Modzelewskiemu, Mazowieckiemu, Wałęsie? Chodziło
także o procedurę techniczno- organizacyjno-prawną przekazania władzy.
Czy ludzie z tego obozu pretendujący do władzy byli gotowi do jej przejęcia
i rządzenia krajem, państwem, także w terenie, i czy rządziliby lepiej,
bardziej sprawnie, uczciwiej, niż obóz PZPR?
Dzisiejsza rzeczywistość świadczy,
że kierowaliby państwem jeszcze gorzej, jeszcze bardziej nieudolnie, jeszcze
bardziej niesprawiedliwie. Czy gdyby się wówczas tak rzeczywiście stało, nie
oznacza to, że sytuacja, jaką dziś mamy w kraju nastąpiłaby już wcześniej,
czyli wszystko byłoby sprzedawane, rozkradane, rozgrabiane, zniszczone 8 lat
wcześniej?
Wreszcie pytanie logiczne, pragmatyczne – czy PZPR
mając do dyspozycji takie potencjalne siły, jak wojsko, milicjcję, SB, sądy,
prokuratury, środki masowego przekazu, banki, aparat administracyjny, gospodarkę,
poparcie państw ościennych itp. mogła rzeczywiście oddać bez walki, bez
oporu sprawowaną przez 35 lat władzę, i to w niewiadome, bardzo niepewne ręce,
zwykłym „pętakom”, jak ich w przyszłości nazwie abp. Józef Życiński,
i ”popaprańcom”, jak ich określi Lech Wałęsa. Jeśli rzeczywiście tak
by się stało, czy nie postawiono by dziś zarzutu rządzącym wówczas w PRL,
że oddali lekkomyślnie władzę gówniarzom,
hochsztaplerom, oszustom, karierowiczom, miernotom i dlatego ponoszą
odpowiedzialność za obecny stan
kraju: bezrobocie, nędzę społeczeństwa, ruinę gospodarczą? Wprowadzając
stan wojenny, choć nieudolnie, ówczesna ekipa rządząca ma dziś pewne
moralne alibi, choćby we własnym
mniemaniu, że nie chciała dopuścić do sytuacji, jaka panuje dziś w Polsce.
SPÓŹNIONA
REAKCJA JANA PAWŁA II NA BŁĘDY SOLIDARNOSCI
Papież był od początku mocno
i bezpośredni zaangażowany w
tworzenie „Solidarności” i jest odpowiedzialny za skutki jej działania, za
powrót zwierzęcego, dziewiętnastowiecznego kapitalizmu, pauperyzację społeczeństwa,
za nędzę i poniżenie robotników, ludzi pracy. To nie Papież i nie Kościół
lecz M. Ghandi uważał, że „nie ma większej zbrodni niż doprowadzić
ludzi do życia w nędzy”. Dlatego w jednym z artykułów zamieszczonym
w Internecie wyraziłem się , że Papież powinien
przeprosić ludzi pracy w Polsce za „Solidarność”.
Jeden z czytelników, pan Opolski, replikował na moją
wypowiedź,, pisząc:
Odpowiedź na artykuł dra
Leszka Skonki - Czy Ojciec Święty
przeprosi?
Myślę że można też zadać
takie pytanie, kto przeprosi Ojca Świętego za naciski jakie były skierowane
na Jego Osobę.
O ile sobie przypominam, to Ojciec Święty kilka razy oficjalnie krytykował
to, co się dzieje za czasów rządów tzw. prawicy. Raz doszło do tego, że wołał
podczas audiencji ogólnej - co zrobiliście z Polską, to jest też i moja
Ojczyzna.
Nawet doszło do tego, że w pewnym momencie zrezygnował z odwiedzenia Polski;
to było wtedy, gdy przyjechał na Mszę pod granicę Polski, o ile wiem, to już
wszystko było przygotowane na to, aby Ojciec Święty miał spotkania też w
województwach przy granicy z Czechami i Słowacją, po naszej stronie granicy.
Jednak Ojciec Święty nie zgodził się. Tak samo raz doszło do sytuacji, że
Prymas nie miał zamiaru pofatygować się na powitanie i spotkanie z Ojcem Świętym.
A takim wyraźnym sygnałem, że coś nie jest w porządku była nagła
rezygnacja z transmisji na żywo z Watykanu, nawet i Radio Maryja nie
transmitowało.
Dopiero zaczęli transmitować, gdy swoje już przeprowadzili, lub Ojciec Święty
złagodniał.
Z tym się nie mylę, zresztą sam brałem
udział w jednej z Akcji zainicjowanej przez Ojca Świętego.
No cóż później okazało się, że silniejsza od nas jest późniejsze AWS.
Mogę dodać, że dla jednej z gazet katolickich, skończyło się tym, że
musieli zawiesić działalność, byli zbyt dobrzy...
IAR/PAP, MFi / 2003-11-11 16:15:00
)
"Solidarność"
popełniła błąd
Jan Paweł II
wielokrotnie, choć nie od razu, wytykał błędy "Solidarności".
„Solidarność” popełniła błąd zajmując się polityką -
powiedział Jan Paweł II do dwóch tysięcy działaczy związku, którzy złożyli
mu wizytę w Watykanie w dniu Święta Narodowego.(11 listopada 2003 r. przyp.
L.S). Dopiero po latach
Papież wezwał związek do powrotu do
korzeni i obrony ludzi pracy. Jan Paweł II zapewnił, „że jak zawsze los
ludzi pracy w Polsce jest mu stale bliski". (…)
Stwierdził jednak, że nie wystarczająco troszczy się ona (Solidarność,
przyp. L.S) o "losy pracowników małych prywatnych przedsiębiorstw,
supermarketów, szkół, szpitali i innych podmiotów gospodarki rynkowej, które
nie mają tej siły, jaką mają kopalnie i huty". Niesprawiedliwością
"wołającą o pomstę do nieba" nazwał papież niewypłacalnie
ludziom zarobków.
Zdaniem Jana Pawła II "Solidarność" zawiodła nadzieje świata
pracy, gdy nastąpiło "upolitycznienie związku", co "doprowadziło
do jego osłabienia".
"Niech mi wolno będzie powiedzieć - stwierdził na zakończenie - że dziś
»Solidarność«, jeśli prawdziwie pragnie służyć narodowi, winna wrócić
do swych korzeni, do ideałów, jakie przyświecały jej jako związkowi
zawodowemu". Czyli do przestrzegania 2-go punktu Umowy Sierpniowej z Rządem,
który brzmiał:
„Nowe związki zawodowe będą bronić społecznych i materialnych interesów
pracowników i nie
zamierzają pełnić roli partii politycznej. Stają one na gruncie
zasady społecznej własności środków produkcji stanowiącej podstawę
istniejącego w Polsce ustroju socjalistycznego”
Oczywiście, cenzura rzekomo wolnych mediów
zablokowała tę i podobne wypowiedzi Papieża.
Szkoda, że dopiero po 24 latach Papież nawoływał
do odpolitycznienia Związku i powrotu do jego związkowych korzeni.
Pomijając fakt, że powrót taki jest już
dziś niemożliwy, choćby dlatego, że w „Solidarności” nie ma
prawdziwych, ideowych działaczy związkowych i ludzi, którzy chcieliby i
potrafili pozyskać zaufanie i poparcie społeczeństwa. Dziś, żeby odzyskać
odrobinę społecznego zaufania, zarówno Kościół, jak i owe resztki
„Solidarności” musiałyby zacząć od przyznania się do błędów i
naprawienie krzywd wyrządzonych w imieniu Związku i Kościoła, milionom Polaków.
W tym hipotetycznym procesie ekspiacji musiałby uczestniczyć przede wszystkim
Kościół, jako współwinny nagromadzonego zła.
Dr Leszek Skonka –
1.
Były
działacz opozycji demokratycznej, uczestnik Ruchu Obrony Praw Człowieka i
Obywatela, współorganizator i współkierujący strajkiem w sierpniu 1980 roku
we Wrocławiu .
2.
Członek
prezydium w pierwszym składzie Zarządu
Regionu Dolnośląskiego NSZZ.
Organizator i prowadzący pierwsze kursy ( jeszcze w czasie strajku) na temat
organizowania i działania związkowego, a następnie w MKZ po zakończeniu
strajku, dla działaczy i organizatorów nowych związków.
3.
Sprzeciwiał
się wprowadzaniu KOR-u i upolitycznieniu Związku, zrywaniu Umowy Gdańskiej,
awanturnictwu politycznemu. Chciał by związek nie wychodził poza swój
statut. Za swą postawę oskarżony został publicznie bez jakichkolwiek podstaw
o sprzyjanie PZPR, działanie na szkodę Związku, współpracę z SB. Usunięty
ze wszystkich funkcji, również ze Związku ”Solidarność”, spotwarzony
publicznie, bez prawa do obrony, skazany na karę śmierci cywilnej 19 października
1980 r.
4.
Założyciel
i przewodniczący istniejącego od 1988 roku Komitetu Pamięci Ofiar Stalinizmu
w Polsce oraz Instytutu Badań Stalinizmu i Patologii Władzy, zbudował w 1989
roku pierwszy w Polsce i na świecie Pomnik Ofiar Stalinizmu we Wrocławiu. Założyciel
w 1990 r. Stronnictwa Sprawiedliwości Społecznej.
![]() |
Czy Polacy nie mają prawa poznać prawdy o tym, jak doszło w latach osiemdziesiątych do zmiany ustroju - jak dogadano się z SB, kim byli negocjatorzy?
[...]
Od kilku miesięcy Instytut Pamięci Narodowej konsekwentnie odmawia udzielenia
wglądu do dokumentów wytworzonych przez stalinowski wymiar sprawiedliwości
oraz inne organy bezpieczeństwa państwa, np. tych związanych z Okrągłym Stołem,
np. Jacka Kuronia, Lecha Kaczyńskiego
oraz innych "negocjatorów" prowadzących rozmowy z
SB.
Powodem takiego działania jest wymóg formalny, wynikający z ustawy o IPN,
polegający na przedstawieniu przez wnioskodawcę dorobku
publicystyczno - naukowego. Nie jest się historykiem lub
dziennikarzem z uznanym dorobkiem publicystycznym - to o dostępie mowy być nie
może. Pytanie tylko jaka jest "norma Kurtyki"?
Sytuacja sprowadza
się do sytuacji, gdzie koledzy pana prezesa co nóż dorabiają na publikowaniu
materiałów w Arkanach, Tygodniku Powszechnym, lub też "dokonują
przecieków" do Gazety Polskiej, szczególnie zaś do Życia Warszawy.
Działanie takie jest o tyle dziwne, że wiele z żądanych materiałów nie
jest obłożne żadną klauzulą tajności, została ona zdjęta, lub taka
klauzula utraciła dawno racje bytu, bowiem, wytworzone materiały są starsze
niż 50 lat, bowiem informacje zawarte w żądanym materiale nie wchodzą w skład
katalogu spraw podlegającym ochronie obecnie obowiązującej ustawy o ochronie
informacji niejawnej. Z tego powodu klauzule winny zostać usunięte.
Kuriozalnym jest to, że prezes Kurtka odmawia konsekwentnie wyrażenia zgody na
wgląd, wglądu np. do akt procesów karnych, prowadzonych w Kielcach w latach
1945 - 56 przez wojskowy wymiar sprawiedliwości, odtajniają zaś materiały
wytworzone przez WSI, dotyczące np. Suboticia
Co jest przyczyną takiego zachowania? O co chodzi IPN? Co ukrywa prezes Kurtyka,
czego nie chce pokazać opinii publicznej?.
http://www.raportno
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.