opublikowano: 26-10-2010
Boruszewicz
Bogdan - list protestacyjny do marszałka senatu RP - Czerwony sabat w
Buenos Aires
- kombinacje
Otrzymaliśmy
zawiadomienie o zwołaniu tzw. „wyborów” w Związku Polaków w Buenos Aires
na dzień 25 czerwca 2005 roku. Jest tylko jeden kandydat, p. Szybisz, urodzony
w Tel Avivie, aktualnie zamieszkujący w Argentynie.
W
liście konwokacyjnym figuruje również propozycja wejścia do Związku
organizacji o smutnej sławie, zwanych „stowarzyszeniami kulturalnymi argentyńsko-polskimi”,
które zostały stworzone, i dalej są tworzone w krajach Ameryki i w całym świecie,
przez post komune (wielokrotnie pisano na ten temat w wolnej prasie w Polsce
oraz w „Głosie Polskim” w Buenos Aires, kiedy był jeszcze niezależny).
Ich celem jest zniszczenie tradycyjnych organizacji, patriotycznych i
katolickich. Organizacje te wymyślono - na zamówienie postkomunistycznych i
post sowieckich mocodawców – w konsulatach i ambasadach. Zawsze są tam
obecne polskie służby specjalne opanowane przez ex komunę i SB, których
pracownicy są w większości byłymi agentami sowieckiego NKWD. Tak jest w
przypadku Buenos Aires, reprezentowanego przez ambasadora i przez
konsula Schupa, starego agenta SB, który pozostaje w zależności od służb
specjalnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (nie ma nic wspólnego z dyplomacją),
popieranych przez swoich zwolenników, Szybisz, Łuciwa, Stachnika i spółkę.
Próbują w ten sposób zniszczyć patriotyzm wśród Emigracji, mimo opozycji
wszystkich organizacji polonijnych na świecie, które energicznie sprzeciwiają
się tej haniebnej ofensywie postkomunistów skierowanej na rozbicie
patriotycznych i katolickich organizacji polonijnych.
Przypadek
argentyński jest szczególnie poważny. Związek Polaków, od 80 lat posiada
Ustawę Zasadniczą, która jasno formułuje postawę patriotyczną, mimo to,
dostała się tam trucizna sącząca się z „demokratycznej” ambasady
polskiej. (Często stawiamy sobie pytanie dlaczego 80% ambasadorów jest Żydami,
skoro jest ich w Polsce 1%. Nie
mamy nic przeciwko religii, ale jeśli 95% ludności polskiej jest katolickie to
czemu nie respektuje się tej procentowej reprezentacji na stanowiskach za
granicą?).
Ta
niekorzystna sytuacja w Związku Polaków w Buenos Aires wytworzyła się po śmierci,
lub wycofaniu się z życia publicznego, takich osób jak pani Machnikowa,
prezes Ptasznik, były preses Farkas i wielu innych, a także prezes Kobylański,
który zrezygnował ostatnio. Nie zapominajmy, że Szybisz i jego żona oraz jej
wspólniczka Ewa, przy poparciu agenta Kozłowskiego zawładnęły Związkiem
Polaków, co spowodowało rezygnację prezesa Kobylańskiego, który zostawił
Związek Polaków bez długów i z pieniędzmi pochodzącymi z darowizny
Wielkiej Polki, pani Machnikowej. Teraz oni, w niesłychany i haniebny sposób,
dopominają się o darowizny podczas gdy przepuszczają resztki spadku po pani
Machnikowej, która gdyby żyła, pewnie zmarłaby na nowo widząc co się
dzieje. Bez wątpienia była to prawdziwa patriotka polska, przeciwna
komunizmowi.
Do
Zarządu Związku zdołały wejść tymczasowo przy pomocy sztuczek osoby takie
jak pan Szybisz, który nie posiada żadnych zasług w swojej przeszłej działalności
w organizacjach polonijnych. W
epoce PRL-u mógł on jeździć do Polski, skąd przywiózł sobie żonę o
szkodliwych poglądach charakterystycznych dla tamtego okresu i ustroju. W tych
czasach, mogły podróżować i
zabierać ze sobą innych tylko osoby sprawdzone, cieszące się poparciem
komunistów, lub po prostu agenci. Pytanie do pani Szybisz : jest Pani agentką,
czy tylko przez przypadek mogła w tamtych czasach wyjechać do Argentyny?
W aktualnym Zarządzie Związku Polaków znalazły się osoby popierane i
wspomagane przez ambasadę, jak n.p. panowie Kozłowski i Dudkowiak, czy pani
Kamińska redagująca z polecenia konsulatu tygodnik w Buenos Aires
ukierunkowany na niszczenie tradycyjnej myśli polskiej. Niektórzy, jak panie
Wawrzniak i Sztaba, i inni, złapali
się na pozory. Ambasada szczodrze rozdaje odznaczenia.
To wstyd, żebyśmy musieli bronić się przed taką
hołota. Najwidoczniej, w Buenos Aires zapomniano, że większość
darowizn na wyremontowanie budynku, kupno mebli, spłatę długów, itd. w ciągu
17 lat pochodziła od prezesa Kobylańskiego, który dokonał ich całkiem
prywatnie. Nawet za ostatnie malowanie budynku Domu Polskiego, mniej więcej
przed rokiem, opłacił z własnej kieszeni pan Kobylański.
Jeden z tych, którzy otrzymali wysokie odznaczenie to pan Stachnik,
znany mason, prowadzący „operacje” finansowe w Biurze w Asunción, a teraz
także w Montewideo. To jemu zlecono utworzenie tych destrukcyjnych antypolskich
organizacji „kulturalnych”. Pytamy: za co otrzymał odznaczenie? Jakie są
jego zasługi? Wszyscy wiedzą, że jego ojciec był w Polsce poważanym
adwokatem, który będąc Żydem, musiał uciekać przed nazistami. Osiedlił się
w Argentynie i nie wrócił już do Polski zajętej przez sowietów. Widać,
jego syn obrał inną drogę i ukochał post komunizm oraz kapitana służb
specjalnych, Krzyżanowskiego, za pośrednictwem którego kupił sobie konsulat
honorowy w Mar del Plata (podobno za dziesięć tysięcy dolarów lub więcej).
Pan Stachnik ma lokajów na swoje usługi, sympatyków postkomuny, jak Wesołowski,
Kozłowski i kilku innych.
Niewiarygodny skandal w „Głosie Polskim” to odrębny temat.
Tygodnik ten, z upływem czasu i z powodu braku czytelników, zmniejszał
stopniowo swój nakład aż spadł do zaledwie 350 egzemplarzy (to, co mówi
redakcja na temat wyższych nakładów to zwyczajne kłamstwo). Każdy widzi ten
smutny cud pani Słowikowskiej-Wylazłowskiej, która ze sprzątaczki awansowała
na Główną Redaktorkę. Nam wydaje się równie cudowne to, że mogła
przyjechać z Polski do Argentyny. Jak to zrobiła? Jest agentką, czy to tylko
przypadek?
To
samo dotyczy jej koleżanki pani Rynarzewskiej-Szybisz, która dla zmylenia
opinii publicznej podpisuje nazwiskiem panieńskim, aby ludzie nie domyślili się,
że chodzi o interes rodzinny: Szybisz - prezes, Sekretarz Generalny - Szybisz,
płatna redaktorka – Szybisz... to po prostu skandal.
Prezes
Kobylański we wszystkich pismach, które ostatnio podał do wiadomości
publicznej, sprzeciwia się tej szkodliwej i niewytłumaczalnej sytuacji. To
niedopuszczalne, aby te same osoby odpowiadały za podejmowanie decyzji i za ich
kontrolowanie, i jeszcze ciągnęły z tego korzyści.
Prezes
Kobylański domagał się natychmiastowego zamknięcia „Głosu Polskiego”.
Sprzedaje się go za 2 peso i rachunek jest bardzo prosty, wręcz dziecinnie łatwy.
Wykorzystują nieznajomość rzeczy przez ludzi i stowarzyszenia polskie. Jeśli
pomnożymy 350 egzemplarzy (choć część z nich dostarcza się nieodpłatnie)
przez 2, otrzymamy sumę 700 pesos na tydzień, co oznacza dochód 3.000 peso
miesięcznie. Następny cud, którego nikt nie chce widzieć. Pensje, które
panie Szybisz i Słowikowska podwyższyły same sobie, oraz trzem innym osobom, łącznie
z dodatkami socjalnymi, przewyższają 5.000 peso. Następne 5.000 wydaje się
na papier, tusz, światło, itp. Co to oznacza? To oczywiste, że dochody ze sprzedaży
gazety nie pokrywają kosztów. Straty wynoszą około 7.000 peso miesięcznie.
Każdy numer sprzedany za 2 peso, w rzeczywistości kosztuje 7,20 peso.
Prezes Kobylański domagał się natychmiastowego obniżenia tych
astronomicznych wydatków, spowodowanych przez rodzinę Szybisz i spółkę –
Słowikowską i innych.
Osoby
te poprosiły społeczność polską aby dla “uratowania” Głosu Polskiego
pomogła w jego wydawaniu dokonując darowizn, podczas gdy w rzeczywistości,
potrzebują tych pieniędzy na swoje wydatki “osobiste”, bo to nic innego
tylko to. Ogłupili czytelników informując o „ogromnej pomocy i zrozumieniu,
które otrzymali”, zapominając wspomnieć, że pieniądze te trafiają do ich
kieszeni. W ostatnich 10 numerach publikowana jest ciągle ta sama lista darczyńców.
To jest działanie nieprzyzwoite i dziecinne, które tylko wprowadza zamieszanie
w stowarzyszeniach polskich.
Piszemy
to wszystko, aby opinia publiczna mogła zdać sobie sprawę z tego, co dzieje
się w Buenos Aires z Szybiszami i spółką. Pan Łuciw to następny lokaj
Szybisza i to jego właśnie mianowano prezesem tego „stowarzyszenia
kulturalnego” a on za stanowisko i za odznaczenia działa przeciw interesom
naszej Ojczyzny.
Patrząc
na rolę postkomuny w tym wszystkim, my Polacy za granicą prosimy Polaków w
Argentynie niech zareagują, niech usuną te osoby z zarządu i wybiorą ludzi
szczerych i godnych. Dosyć już tych naciągaczy, których celem jest
zniszczenie szacownej i patriotycznej organizacji z 80- letnim stażem.
Ten
rok jest rokiem wyborów w Polsce i ci wszyscy przestępcy i ich adepci boją się,
że utracą swoje posady i że zacznie się badać ich kryminalna przeszłość.
Dążą do zniszczenia za wszelką cenę, tak w Polsce jak i za granicą, tych
osób i organizacji, które są prawdziwie patriotyczne. Nie zapominajmy, że
istnieje grupa agentów działających w przeszłości, i którzy kontynuują
działalność, wywodzących się w większości z żydowskich stowarzyszeń
młodzieżowych Uniwersytetu Warszawskiego. Grupa ta została stworzona w
czasie okupacji sowieckiej a jednym z najważniejszych jej członków był
profesor Geremek. Znamy także niektórych jego ulubionych uczniów, którzy
okazali się niezwykle efektywni. Między nimi znajduje się były ambasador
Schnepf, który w młodości szpiegował organizacje polonijne w Kanadzie i w
innych krajach. Jego ojciec także ma bujną przeszłość. Był z Drohobycza i
posiadamy obfite informacje od osób, które znały go w czasie wojny i po
wojnie, ale to długa historia i zostawimy ją na inna okazję. W tymże
uniwersyteckim stowarzyszeniu młodzieży
żydowskiej Uniwersytetu Warszawskiego był także ambasador Perlin, Lewicki,
wiceminister Mroziewicz, była ambasador Skórzyńska,
Jan Maria Rokita = Izaak Goldwicht, Adam Michnik = Aaron Szechter i wielu
innych. Całą ta informacja powinna być dostępna ogółowi, a tego typu
ludzie, z taką przeszłością, nie powinni pod żadnym pozorem reprezentować
Polski lub piastować funkcje publiczne.
Nie zapominajmy także o słynnym przypadku ofensywy służb
szpiegowskich Polski postkomunistycznej, szczególnie poprzez konsulaty i
ambasady, i że mają reprezentanta w Ameryce Łacińskiej, przez większość
część czasu przebywającego w Kurytybie, w Brazylii. Jest znany na całym świecie
jako stary szpieg przeszkolony w szkole NKWD na Kubie. Ma on kilku wspólników,
m.in. były ambasador w Urugwaju, Gugała; w Buenos Aires, Kozłowski i Wojsław,
matka i córka, Skowron, Wróbel, itd. Któż nie pamięta
tzw. „profesora” Dembicza? Jego agentów i pomocników, którym załatwiał
tytuły uniwersyteckie z Polski? Szczególnie z Uniwersytetu Warszawskiego, z którego
cudem także posiada tytuł profesora. Pamiętajmy,
że 15 lat temu Dembicz mieszkał w Warszawie, w biedzie, a teraz posiada pałac
i jest multimilionerem. Zadajemy sobie pytanie, dlaczego rząd Polski ni zbada
jakim sposobem ta osoba zgromadziła tyle pieniędzy? Trzeba spytać instytucje
przeprowadzające lustrację w Polsce, dlaczego nie upowszechnia się informacji
o przeszłości osobników takich jak Dembicz, i ministrów takich jak Min.
Sprawiedliwości i Kieres? To jest tragedia dzisiejszej Polski, gdzie korupcja i
brak sprawiedliwości niszczą kraj.
Co się tyczy Schnepfa, jako ambasadora, jest dostatecznie dużo powodów
aby go wyrzucić , mimo to ciągle jest w MSZ-cie, bo służy tej bandzie, która
tam się znajduje. Nigdy nie zbadano jak należy oszustwa związanego z wymuszoną
sprzedażą samochodu prezesowi Kobylańskiemu, ani jego udziału w skandalu z
czekami bez pokrycia na dwa miliony dolarów. To samo, co się tyczy podróży
ambasadora do Polski, której koszty biletu i inne, pokryte zostały z kieszeni
prezesa Kobylańskiego, lub też
sprawy jego klienta Goldenberga, dla którego załatwił konsulat honorowy w
Asunción.
Adam Wielgus 9.06.2005
Unia
Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej
(USOPAŁ)
-
list
otwarty
do
Marszałka Bogdana Boruszewicza.
Szanowny Pan Bogdan
Borusewicz Marszałek Senatu RP ul. Ogarna 99/100 Szanowny Panie Marszałku! Zwracamy
sie do Pana z prośbą o błyskawiczną interwencję Senatu R.P. w kwestii
działań Wicemarszałka Senatu, pana Macieja Płażyńskiego w Buenos
Aires, gdzie publicznie przyrzekł on pieniądze organizacjom
pseudopolonijnym, utworzonym w ciągu ostatnich kilku lat przez ambasadę
i konsulat R.P. w Argentynie i mającym charakter ewidentnie
prokomunistyczny i wrogi Polsce, celem których to organizacji, określanych
między innymi jako "kulturalne stowarzyszenia polsko-argentyńskie",
jest zniszczenie prawdziwych polonijnych organizacji patriotycznych w
Argentynie posiadających ponad stuletnią tradycję. Destrukcyjna
forma działania ambasad i konsulatów polskich jedynie z nazwy, a tak
naprawdę uderzających w życiowe interesy naszej Ojczyzny znana jest od
lat we wszystkich krajach Ameryki Łacińskiej, gdyż wszędzie robią to
samo niszcząc z zapamiętaniem i zacietrzewieniem godnym jedynie
bolszewików wszystko to, co polskie, patriotyczne i katolickie. Dołączamy
do niniejszego listu kopię pewnego wystąpienia, jakie miało miejsce w
Taipei dnia 23 czerwca 2006 roku i które miało podobny charakter, jak
pozostałe antypolskie działania ambasad i konsulatów R.P. na całym świecie. Oczekujemy,
że Pan, Panie Marszałku podejmie właściwe działania, które doprowadzą
do wyjaśnienia zachowanie Wicemarszałka Płażyńskiego oraz dyrektora
Chodkiewicza ze Wspólnoty Polskiej, który reprezentuje tę samą opcję
polityczną co pan Płażyński. Uważamy,
że najwyższy już czas, aby nie tylko Polska, ale także wszystkie
organizacje polskie i polonijne za jej granicami uwolnione zostały od
komunistycznej i postkomunistycznej zarazy, która eksploatuje i niszczy
nasz Naród i Ojczyznę. Z
wyrazami szacunku
Leonor Adami
Marek
Lubiński dyrektor d/s kontaktów
rzecznik prasowy USOPAŁ
międzynarodowych USOPAŁ P.S.: dołączamy dokumenty
wyjaśniające zaistniałą sytuację Kopia niniejszego
listu dostarczona zostaje do: |
Podobne tematy znajdziesz w dziale:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia
i wiele innych w kolejnych działach czasopisma "AFERY PRAWA":
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
ponadto
Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.