opublikowano: 26-10-2010
BREWIARZ, coś w rodzaju... ROMAN DMOWSKI WSKRZESICIEL POLSKI- Wojciech Włazliński
Drodzy Przyjaciele
Usiłuję przekazywać Wam i za Waszym pośrednictwem innym, niektóre sprawy które
uznaję za potrzebne do podzielenia się z innymi. Oczywiście jest ich zbyt
wiele jak na możliwości jednej osoby.
Cieszy, że po wielu latach narzędzie jakim jest internet i poczta
elektroniczna staje się coraz bardziej użyteczna w przekazywaniu wiedzy do której
dostęp był i dalej jest utrudniony lub wręcz uniemożliwiany. (monitorowanie osób,
żeby tylko. Pisałem o tym wcześniej.
Ci monitorujący ludzie w swojej dufności w to, że uważają się za ludzi zapominają
o tym, że mogą być także monitorowani prze rożne osoby, także te z Trójcy
Świętej.)
Dla chcącym wiedzieć jest już dużo rzeczy dostępnych a jeszcze więcej w
innych językach niż polski język. Co więcej, ta wiedza dotycząca tego
"co robić" w celu ratowania tego co Polskie, co Narodowe, co Polaków,
była już dostępna w dużej mierze 100 lat temu ale wystarczyła nalepka
"antysemita" przylepiona przez ludzi albo "ludziofilow" choćby
tylko na nazwisku Romana Dmowskiego żeby znikoma ilość osób wiedziała w
czym rzecz i co to za osoba.
Przytaczam nazwisko tej osoby i jego spojrzenie na sprawę Polski, i
"co robić
"
"GDYBYM BYŁ WROGIEM POLSKI...
Są dwa gatunki ludzi, którzy z łożem snów rozkosznych rozstać się nie
chcą. Jedni zawsze stali z dala od życia, od jego potrzeb i konieczności, dla
nich zrozumienie rzeczywistości zawsze było niedostępne, przed wielką wojną
i w czasie tej wojny postępowali, jak nieprzytomni, upojeni haszyszem
rozmaitych fikcji o świecie, o własnym kraju i o samych sobie. Inni odczuwają
silnie dzisiejszą rzeczywistość, twardość łoża na którym
dotychczas spoczywali, dokucza im mocno, ale wstrętna im jest myśl o długich wysiłkach
i ofiarach na rzecz stopniowej naprawy. Ci Pocieszają się, że im ktoś
to łoże prześcieli, że za nich zrobi robot dyktator, czy król,
a im pozwoli spoczywać. Ostatni to często ludzie nie tylko najlepszych chęci,
ale dostępni dla logiki. Dlatego chciałbym i z nimi na tym miejscu pogadać”.
„Uważam to za rzecz bardzo pożyteczną zastanawiać się od czasu do czasu
nad tym, co bym robił, gdybym był wrogiem Polski, gdyby odbudowanie Polski było
mi niedogodne i gdyby mi chodziło o jej zniszczenie. (...)"
W załączniku jest całość lepiej czytelna dla osób chcących wiedzieć więcej
niż wyniki sportowe i co ludzie z Holywood chce przekazać.
--------------------------------------------------------
"A
cóż to za kraj" to tytuł Janusza B. Kępki, z którym dobrze byłoby
zapoznać się, także z zawartością tej strony, "Afery Prawa". Nie
tylko zapoznać ale wspomagać.
Chcielibyśmy mięć sędziów lecz mamy "sądzących" i to "nieśmiertelnych".
To tyle jako czegoś w rodzaju "brewiarza" na dzisiaj.
Wojciech Włazliński
24. IX. 2009
P/S
Pewnie to nie było zamierzone przez Darwina ale narobił on kłopotu ludziom. A
może ci ludzie to właśnie to brakujące ogniwo, bo reszta to przecież małpy
tylko ze ludziopodobne.
W
70-tą rocznica śmierci Romana Dmowskiego –
Tylko głupi naród nie słucha swych mędrców i nie baczy na niebezpieczeństwa
i chytre działania wrogów!
ROMAN DMOWSKI WSKRZESICIEL POLSKI
70. rocznica śmierci Romana Dmowskiego
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20090102&typ=my&id=my12.txt
"Jestem Polakiem - więc mam obowiązki polskie: są one tym większe
i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka"
(Roman DMOWSKI, "Myśli nowoczesnego Polaka", 1902)
Roman Dmowski - jedna z najwybitniejszych
postaci naszej historii - był mężem stanu, politykiem, pisarzem, publicystą,
twórcą i przywódcą polskiego obozu narodowego. W sposób szczególny jest on
symbolem niezależnej polityki polskiej, której przejawem była działalność
konspiracyjnego Stronnictwa Narodowego, a następnie Narodowych Sił Zbrojnych i
Narodowej Organizacji Wojskowej w czasie II wojny światowej oraz walka
niepodległościowych formacji narodowych z okupacją komunistyczną po 1945
roku. Postać Romana Dmowskiego może być szczególnie cenna dla polskiego
ruchu narodowego. Opublikował bowiem szereg dzieł, w których sformułował
aktualne do dziś uniwersalne zasady polityki
narodowej.
GDYBYM
BYŁ WROGIEM POLSKI...”
„Są
dwa gatunki ludzi, którzy z łożem snów rozkosznych rozstać się nie chcą.
Jedni zawsze stali z dala od życia, od jego potrzeb i konieczności, dla nich
zrozumienie rzeczywistości zawsze było niedostępne, przed wielką wojną i w
czasie tej wojny postępowali, jak nieprzytomni, upojeni haszyszem rozmaitych
fikcji o świecie, o własnym kraju i o samych sobie. Inni odczuwają silnie
dzisiejszą rzeczywistość, twardość łoża, na którym dotychczas
spoczywali, dokucza im mocno, ale wstrętna im jest myśl o długich wysiłkach
i ofiarach na rzecz stopniowej naprawy. Ci pocieszają się, że im ktoś to
łoże prześciele, że za nich zrobi robotę dyktator, czy król, a im pozwoli
spoczywać. Ostatni to często ludzie nie tylko najlepszych chęci, ale dostępni
dla logiki. Dlatego chciałbym i z nimi na tym miejscu pogadać”.
„Uważam to za rzecz bardzo pożyteczną zastanawiać się od czasu do czasu
nad tym, co bym robił, gdybym był wrogiem Polski, gdyby odbudowanie Polski
było mi niedogodne i gdyby mi chodziło o jej zniszczenie.
Otóż przede wszystkim używałbym wszelkich wysiłków i nie żałowałbym
żadnych ofiar na to, ażeby nie dopuścić do zapanowania w tym kraju zdrowego
rozsądku, ażeby postępowaniem Polaków nie zaczęła kierować trzeźwa ocena
stosunków i położenia ich państwa. Utrzymywałbym w Polsce na swój
koszt legion ludzi, których zajęciem byłoby szerzenie zamętu pojęć,
puszczanie w obieg najrozmaitszych fałszów, podsuwanie najbardziej wariackich
pomysłów. Ilekroć bym zauważył, że Polacy zaczynają widzieć jasno swe położenie
i wchodzić na drogę do naprawy stosunków i do wzmocnienia państwa,
natychmiast bym zrobił wszystko, żeby odwrócić ich uwagę w inną stronę, wysunąć
im przed oczy jakieś nowe idee, nowe plany, wytworzyć jakiś nowy ruch, w którym
by rodząca się myśl zdrowa utonęła.
W obecnej chwili wielce by mię zaniepokoiło to, że w polityce polskiej
zapanowały nad wszystkim zagadnienia skarbowe i gospodarcze, że Polacy
zaczynają sobie naprawdę zdawać sprawę z tego, iż dotychczas szli do ruiny
finansowej i gospodarczej, a tym samym do utraty niezawisłości, że zaczynają
widzieć błędy dotychczasowego sposobu rządzenia, otwarcie i śmiało do tych
błędów się przyznają, chcą się z nich otrząsnąć i objawiają w tym
kierunku wyraźną wolę. Uważałbym za rzecz bardzo niepomyślną fakt, że po
dymisji Grabskiego Sejm zdobył się, acz z trudem, na utworzenie rządu
koalicyjnego, w którym stronnictwa, bardzo dalekie od siebie w swych
programach, postanowiły współdziałać w doprowadzeniu budżetu państwa do równowagi
i w ratowaniu kraju od popadnięcia w ostatnią nędzę. I wcale by mnie nie
cieszyło, że nowy minister skarbu tak daleko poszedł w swej otwartości, odsłaniając
niebezpieczne położenie państwa i wskazując potrzeby zmniejszenia jego
rozchodów o tak olbrzymią sumę. Czułbym, że mię spotyka największy zawód,
mianowicie że się zawodzę na Sejmie, na który liczyłem z całą pewnością,
że nigdy nie dopuści do uzdrowienia gospodarki państwowej, że każdy wysiłek
w tym kierunku unicestwi. I zacząłbym się obawiać, czy te słabe początki
nie rozwiną się w coś mocniejszego, czy te objawy otrzeźwienia, postępu pojęć
i poczucia odpowiedzialności za losy kraju nie staną się wyraźniejszymi, i
czy Polska nie zaczyna istotnie wchodzić na drogę naprawy. Uważałbym to
za rzecz tym bardziej niepożądaną, że obecnie stan finansowy i gospodarczy
państw europejskich w ogóle psuje się, że rządy i parlamenty coraz mniej
wykazują zdolności zaradzenia złemu i że, gdyby Polska zdobyła się na wysiłek
i gospodarkę swą jako tako uporządkowała, mogłoby to utrwalić jej pozycję
w Europie i nawet uczynić ją wcale mocną.
Postanowiłbym temu zapobiec za wszelką cenę. Ale jak?...
Przede wszystkim, rozwinąłbym swoimi środkami i przez swoich agentów
agitację w Polsce, odwracającą uwagę społeczeństwa od spraw gospodarczych
i skarbowych. Nie to jest nieszczęściem Polski, że za mało wytwarza, a
za wiele spożywa, że skarb państwa ma za małe dochody – a większych mieć
nie może, bo z ubogiego społeczeństwa więcej nie wyciśnie – a za wielkie
wydatki, że i obywatel kraju, i państwo samo jest obdzierane przez niecną
spekulację... Dziś głównym nieszczęściem jest zły ustrój polityczny
państwa. Ten ustrój trzeba przede wszystkim zmienić. Rzucić wszystko, a tym
się zająć.
I tu bym radykalnie zmienił swoje dotychczasowe stanowisko: gdy dawniej byłem
za tym, żeby Polska miała najbardziej demokratyczną konstytucję w Europie,
gdym starał się, ażeby miał w niej wszechwładzę Sejm, który jak spodziewałem
się, nigdy nie pozwoli na utworzenie rządu, kierującego się zdrowym rozsądkiem,
prowadzącego rozumną gospodarkę państwową – dziś, widząc w tym Sejmie
pierwsze objawy, świadczące, że ludzie się czegoś nauczyli, że zaczynają
zdawać sobie sprawę z położenia kraju, z twardej rzeczywistości, że
zaczynają nieśmiało wstępować na drogę, na której jedynie można stworzyć
trwałe podstawy bytu państwowego, dziś, powiadam, stałbym się bezwzględnym
przeciwnikiem konstytucji demokratycznej, Sejmu, dziś zacząłbym głosić
potrzebę zamachu stanu, dyktatury, czy nawet autokratycznej monarchii.
A gdyby mi się jeszcze udało znaleźć jakiego militarystę śniącego o
czynach wojennych i czekającego na sposobność wpakowania Polski w jakąś
awanturę, np. w wojnę z Sowietami, obsypałbym go złotem – o ile bym je
miał – i wszelkimi środkami pomógłbym mu do pokierowania polityką polską
według swej woli. Wtedy już byłbym pewny, że wszystko będzie dobrze.
Na to wszystko, gdybym był wrogiem Polski, nie żałowałbym wysiłków, ani
ofiar.
Co prawda, wrogowie Polski, bliżsi i dalsi, tyle mają kłopotów dzisiaj u
siebie w domu, te kłopoty tak z dnia na dzień rosną, złoto, które jeszcze
posiadają, tak szybko topnieje, że za wiele myśli nie mogą Polsce poświęcać
i nie mogą się zdobywać na zbyt wielkie ofiary dla doprowadzenia jej do
ostatecznej zguby.
Na szczęście dla nich w samej Polsce istnieje sporo ludzi, którzy starają
się za nich robotę robić.
Zdarza się to czasami w życiu, że jakiś biedak, nic nie posiadający i ciężko
walczący z twardymi warunkami bytu, naraz, nieoczekiwanie dostaje wielki
spadek. Że zaś nigdy większej ilości pieniędzy nie widział, większymi
sumami nie operował, wobec tego majątku, który mu spadł bez żadnego z jego
strony wysiłku, doznaje zawrotu głowy, wydaje mu się on czymś nieskończonym,
niewyczerpanym. Zaczyna tego majątku używać: żyje, jak we śnie, rzuca pieniędzmi
na prawo i na lewo, bez planu, bez sensu, bez rachunku.
Majątek w ciągu paru lat rozprasza się i na powrót zaczyna się bieda. Tylko
teraz już cięższa, bo się zaznało dostatku.
Takim biedakiem, który niespodziewanie dostał wielki spadek, jest obecne
pokolenie polskie, tym spadkiem jest zjednoczona niepodległa Polska.
Nic dziwnego, że pokolenie, które ją dostało – bo przecie nie zdobyło jej
własnymi wysiłkami – doznało zawrotu głowy. Ludzie u nas zaczęli żyć,
jak we śnie, zamknęli oczy na otaczającą ich rzeczywistość. Własne państwo,
które posiedli, traktowali tylko jako źródło wszelakich rozkoszy: łatwego
dorabiania się, zaspakajania najbardziej wybujałych ambicji, kąpania się w
godnościach i zaszczytach okazałych, często śmiesznych w swej okazałości
reprezentacji, delektowania się uroczystościami, obchodami... Z tego, że ten
wielki spadek pociąga za sobą wielkie obowiązki, sprawy sobie nie zdawali.
I w ciągu siedmiu lat zdążyli ogromną część odziedziczonego majątku
roztrwonić.
W pewnej mierze było to nieuniknione. Nie można było żądać takiego cudu od
Pana Boga, żeby pokoleniu, które nic nie miało i niczym nie rządziło, spuścił
z nieba dar rozumnego od razu rządzenia wielkim państwem, a nawet tego, żeby
je uchronił od zawrotu głowy wobec tak nagłej zmiany losu.
Ten jednak zawrót głowy, to życie we śnie trwało przydługo. Od paru lat
zaczęły się próby obudzenia społeczeństwa z tego snu niebezpiecznego,
przywrócenia go do przytomności. Te próby były bezskuteczne. Budzić się
zaczęli dopiero pod wpływem przykrych odczuć rzeczywistości. To rozkoszne łoże,
na którym śnili swoje sny o władzy, zaszczytach, fortunach itd., zaczęło się
robić coraz twardszym, przewracanie się z boku na bok nic nie pomaga. I oto
dziś zaczyna się przebudzenie, ludzie zaczynają myśleć i przytomnie postępować.
Zaczynają rozumieć, iż na to, żeby żyć dalej, żeby istnieć, trzeba
wielkiego, nieustannego wysiłku”.
Roman Dmowski, Pisma, tom X; Od Obozu Wielkiej Polski do Stronnictwa Narodowego
(Przemówienia, artykuły i rozprawy z lat 1925-1934).
ROMAN DMOWSKI NAKREŚLA CELE POLSKIEJ
NAUKI
W czasie
promocji na doktora honoris causa Uniwersytetu Poznańskiego, która odbyła się
11 czerwca 1923 r. - wypowiedział
wtedy Roman Dmowski wspaniałą mowę, w której sformułował wyraźnie swoje
poglądy na doniosłość nauki dla życia narodu i na obowiązki, jakie w tym
względzie ciążą na wszystkich tych członkach narodu;
„Wielkim jest
naród nie tylko przez swą liczbę, bogactwo, potęgę materialną, wielkim
staje się on przez swą myśl, wiedzę, potęgę ducha. O samoistności narodu
stanowi nie tylko niezawisłość polityczna, ale własna samodzielna twórczość
duchowa, życie w sferze ducha nie tylko tym, co spada z cudzego stołu”.
Praca naukowa
jest szukaniem prawdy i wysiłki pracowników, którym często towarzyszy
wielkie poświęcenie i wyrzeczenie się tego, co inni mają w życiu, z miłości
prawdy pochodzą. Zbliżenie się z nauką, zrozumienie jej ducha rozwija w społeczeństwie
miłość prawdy, wypiera z życia społecznego kłamstwo: kłamstwo poczciwe,
polegające na złudzeniach co do siebie samych i co do świata zewnętrznego, złudzeniach,
które były źródłem tylu klęsk naszej ojczyzny - i kłamstwo podłe, obmyślane
i często zorganizowane, które znieprawia życie polityczne i rozkłada siłę
narodu”.
Nauka polska
wtedy tylko, gdy będzie samoistną, gdy pójdzie naprzód własnymi badaniami,
będzie mogła przyjść z pomocą polityce narodowej, która bez takiej pomocy
zawsze będzie narażona na błądzenie po omacku. Praca w tym kierunku jest
„wielkim zadaniem kierowników młodszego pokolenia, w którym musimy wychować
zdolność do wysiłku, do samodzielnego rozstrzygania zagadnień naszego
narodowego życia”.
Poza tym, poniekąd
praktycznym znaczeniem nauki dla życia narodu, podkreśla Dmowski równie
silnie duże znaczenie moralne, jakie ma rozwój nauki dla myślącego ogółu:
„Praca naukowa jest szukaniem prawdy i wysiłki pracowników, którym często
towarzyszy wielkie poświęcenie i wyrzeczenie się tego, co inni mają w życiu,
z miłości prawdy pochodzą. Zbliżenie się z nauką, zrozumienie jej ducha
rozwija w społeczeństwie miłość prawdy, wypiera z życia społecznego kłamstwo:
kłamstwo poczciwe, polegające na złudzeniach co do siebie samych i co do świata
zewnętrznego, złudzeniach, które były źródłem tylu klęsk naszej ojczyzny
- i kłamstwo podłe, obmyślane i często zorganizowane, które znieprawia życie
polityczne i rozkłada siłę narodu
Bez wytworzenia
silnych kadr takich jednostek, zdolnych do samodzielnej twórczości naukowej,
nie ma mowy o prawdziwej niezawisłości kulturalnej, bez której nie może
istnieć naród naprawdę wielki. Ideologia zatem prawdziwie narodowa , głosząca
ideał wielkości narodu, musi wymagać od swych wyznawców pełnego zrozumienia
potrzeby i obowiązku pracy dla nauki i propagowania wszelkimi środkami jej
rozwoju
ROMAN DMOWSKI OSTRZEGŁ PRZED ŻYDOMASOŃSKIM SPISKIEM POLAKÓW I EUROPEJCZYKÓW
Układ z Dorothenstrasse’1918
(Żydowski spisek przeciwko Polsce i Europie)
Polityka, a kondycja narodu polskiego w kleszczach masonerii. (...). Masońskie rządy sanacyjne, które przejęły władzę -drogą krwawego zamachu stanu w roku 1926-tym, po to nagłośniły tymczasowy akt kapitulacji Niemiec podpisany w Compiegne 11-go listopada 1918 i ustanowiły państwowe Święto Niepodległości - pod ta datą, by zakłamać polską historię, a szczególnie zataić rolę Romana Dmowskiego i Narodowej Demokracji (endecji) – naszej rdzennej formacji politycznej.
I to FAŁSZERSTWO obowiązuje aż do tej pory!
86 lat temu, 11 listopada 1918 roku - Niepodległości Polska jeszcze nie odzyskała, a jedynie żmudnie ją odzyskiwała, lecz nie dokonało się to żadnym jednorazowym aktem, ale mozolną pracą polityczną, kierowaną przez Romana Dmowskiego. Wrogowie Polski ten fakt zatajają. Szczególnie chodzi o dzieło Narodowej Demokracji na Konferencji Pokojowej w Wersalu.
Należy przypomnieć, co się
wydarzyło 23-go listopada r.1918 w loży masońskiej przy Dorothenstrasse w
Berlinie.
Jak „europejskie siły polityczne” szykowały odradzającej się państwowości polskiej zagładę. Powiedzmy – jakim kłamstwem jest nieinformowanie o rzeczywistych mechanizmach krzywd, odniesionych przez naród polski na konferencji wersalskiej.
To sprawa niebagatelna – źle
zawarty na tej konferencji pokój zaowocował wojną o gdański korytarz, zagładą
Słowian, Żydów, Cyganów…
Jak to się dzieje, że do tej pory nauczyciele historii nie uczą o
rzeczywistych powodach II Wojny Światowej?
We wtorek, 23-go listopada 2004, o godz. 20.30 przy Placu Na Rozdrożu, w miejscu, gdzie stanie pomnik Romana Dmowskiego spotkamy się, by przypomnieć o Układzie z Dorothenstrasse’1918 i walce Ruchu Narodowego z Układającymi Się Stronami. /-/
Dariusz Benedykt Ciesielski, /-/ Eugeniusz Sendecki, /-/ Sławomir
Zakrzewski,
POWIEDZMY PRAWDĘ O UKŁADZIE Z DOROTHENSTRASSE’1918! ZATAJANYM PRZEZ MASONÓW!!!
Dorotheenstrasse – dwie
wiadomości, zła i dobra.
Układ z Dorotheenstrasse wydarzył się w roku 1918-tym.. Przez oficjalnie nauczających historii Polski jest to fakt ukrywany. Wiele można mówić – dlaczego tak się dzieje? Dlaczego prawda o Układzie nie przedarła się dotychczas do świadomości ogółu? Co było (i jest ?!!!) przyczyną, że doniosłe wydarzenie – kluczowy w XX-tym wieku punkt spisku przeciwko Polsce nie stał się jak dotychczas przedmiotem wspomnień, dyskusji, opracowań, gorących sporów i nocnych rodaków rozmów?!
Jest w Polsce blokada
informacji o spisku z Dorotheenstrasse i jego skutkach.
Jakaś siatka agenturalna wytrwale deprecjonująca
polską tradycję, starania polityczne. Niestety – sojusznikami tej
zgrai stały się liczne szeregi zobojętniałych naszych rodaków, zabieganych
za utrzymaniem codziennym i manipulowanych przez środki przekazu, których
dysponenci pozostają poza granicami Polski. To jest zła wiadomość.
2) Ale – są również osoby,
które postanowiły tę sytuację przełamać.
Istnieje od ponad stu lat formacja wytrwale realizująca w działaniach
politycznych dobro narodowe. Ta formacja polityczna została nazwana endecją
– od słów „narodowa demokracja”, albo – „ruch narodowy”, czyli
potocznie „narodowcy”. Narodowcy polscy istnieją.
I to jest ta dobra wiadomość.
Roman Dmowski – „Polityka Polska i
Odbudowanie Państwa” – fragmenty;
(…) Wieczorem 23 listopada 1918 roku w rzęsiście oświetlonym gmachu
wielkiej loży masońskiej przy Dorotheenstrasse w Berlinie panował ruch
niebywały. Zwołano zjazd wolnomularzy z całych
Niemiec; wezwania podpisane były przez szereg wielkich osobistości, takich między
innymi, których przedtem o udział w masonerii nawet nie posądzano.
Nazajutrz po tym zjeździe rozeszły się po Berlinie wieści, że stanął
na nim pakt miedzy masonerią niemiecką, a Żydami, mocą którego Żydzi
otrzymują całkowitą swobodę działania wewnątrz Niemiec i szereg naczelnych
stanowisk w ich życiu politycznym, a za to zobowiązują się do tego, że żydostwo
międzynarodowe będzie broniło interesów niemieckich przy zawieraniu pokoju.
Żydzi znowu zrobili dobry handel: bronili interesów niemieckich od dawna
i bronić musieli, bo w znacznym odsetku były to ich interesy, zobowiązywali
się więc do rzeczy, która byliby bez wszystkiego zrobili; za darmo więc
kupili sobie rządy polityczne w Niemczech. Naturalnie, z
chwilą kiedy już i politycznie Niemcy opanowali, sprawa niemiecka stawała się
dla nich tym bliższa. Cały koszt tego
paktu mieli ponieść Niemcy w postaci dezorganizacji wewnętrznej i rozkładu
ich sił narodowych i narody, które uda się na konferencji pokojowej skrzywdzić
na rzecz Niemiec, przede wszystkim Polskę.
Pakt ten nie napotkał ze strony niemieckiej trudności. Socjaliści i liberałowie niemieccy zawsze byli związani z Żydami i pracowali dla zwiększenia ich politycznej roli; żywioły zaś nacjonalistyczne miały w ciągu wojny i w chwili końcowej katastrofy oczy zwrócone przede wszystkim na zewnątrz, przejęte były strachem przed utratą tego, co do niedawna wydawało im się zdobyczą na wieki pewną, i wszystko były gotowe sprzedać, byle kupić sobie obronę interesów zewnętrznych. Obrona zaś żydowska była nie do pogardzenia: Żydzi mieli duże wpływy w państwach zwycięskich, doszli, zwłaszcza za rządów Wilsona, do ogromnej roli w Stanach Zjednoczonych, a przede wszystkim mieli całkowicie oddanego sobie człowieka w osobie premiera londyńskiego, Lloyd George’a. Położenie tedy zwyciężonych Niemiec nie było beznadziejne. („Polityka Polska i Odbudowanie Państwa” t.2, str.105)
(…) Ataki przychodziły czasem z całkiem
nieoczekiwanej strony.
Zdarzyło się być na obiedzie wojskowym francusko-polskim, na którym
przemawiał p. Władysław Mickiewicz, syn nieśmiertelnego Adama, uskarżający
się na nacjonalizm polski, który urządza pogromy żydowskie. Uczułem się
tym wybrykiem zmuszony do zabrania głosu i zwróciłem się do obecnych Francuzów:
– Właśnie, proszę panów, otrzymałem wiadomość o nowym „pogromie” w
Polsce. W Kielcach paruset młodych Żydów, wyszedłszy z kinematografu,
ciągnęło przez ulice z okrzykami: „Niech Żyje Lenin! Niech żyje
Trocki! Precz z Polską!” Tłum rzucił się na nich i padły ofiary.
Co by panowie zrobili, gdyby w którym mieście francuskim ukazała się na
ulicach banda z podobnymi okrzykami, wołająca „Precz z Francją!”? – To
samo – odpowiedzieli jednogłośnie obecni.
Niepowołany oskarżyciel dostał naukę.
Musze zauważyć, że pierwszym kanałem, przez który
wieści o pogromach szły na zachód, była prasa niemiecka.
Był to jeden z punktów współdziałania niemiecko-żydowskiego po wojnie. (op.cit.
t.2, str.116)
Źródło; http://www.naszasprawa.fir.pl/modules.php?name=News&f
Nasz Patriotyzm - Roman
Dmowski
Upadek Myśli Konserwatywnej w Polsce
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.