Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 18-11-2017

Zginął wychowawca MOW w Bielicach - to kolejna ofiara bydgoskich "organów (nie)sprawiedliwości.  

Ponad rok temu poruszaliśmy sprawę pomówienia wychowawcy przez wychowanków w tekście: Zniszczyć wychowawcę - zemsta wychowanków przy współudziale prokuratury w Mogilnie i niekompetetnego biegłego T. Króla - pismo do Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro.  

Aktualnie dostaliśmy informacje od rodziny, że sędziowie jednak "dali wiarę gówniarzom" a ich syn nie wytrzymał presji i jak niejedna osoba skazana niewinnie popełnił samobójstwo... Publikujemy ten fakt, żeby funkcjonariusze sądownictwa zdali sobie sprawę, że to oni tak naprawdę zabili kolejną osobę i będą z tego rozliczeni. 

Zawiadomienie Rodziny.

Z głębokim żalem i bólem serca zawiadamiam, że w wieku 36 lat w dniu 14 października 2017 roku pożegnaliśmy syna Marcina, który walczył przez dwa lata i 2 miesiące o swoje dobre imię i sprawiedliwość. Syn zmagał się z zarzutami, które mu postawiono, a do których się nie przyznał do samego końca, ponieważ nic złego nie zrobił. Syn walczył w sprawie, którą wcześniej opisywał w artykule „zniszczyć wychowawcę…”. Marcin osierocił ukochaną 12 letnią córkę, opuścił najdroższą narzeczoną, z którą był od wielu lat, a która wspierała go w każdym momencie, kochające trzy siostry, trzyletnią chrześnicę oraz rodziców. Chciałbym podziękować wszystkim osobom, które były z nami w tym bolesnym dla nas dniu.

Syn ukończył studia magisterskie na kierunku administracja bezpieczeństwa i porządku publicznego, studia podyplomowe z resocjalizacji i profilaktyki społecznej, edukacji dla bezpieczeństwa. Aby doskonalić swój warsztat pracy brał udział w różnego rodzaju kursach, warsztatach, szkoleniach i konferencjach metodycznych, które pozwoliły na wprowadzenie nowoczesnych metod w pracy z młodzieżą niedostosowaną społecznie, m.in. „Jak radzić sobie z dzieckiem trudnym”, „Zagrożenia i wyzwania dla bezpieczeństwa na początku XXI wieku”, „Trening zastępowania agresji”, „Środki psychoaktywne…”, „Ewaluacja wewnętrzna w nowym nadzorze pedagogicznym” i wiele innych. 
Od 2007 roku pracował w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Bielicach. Nigdy nie było skarg na jego pracę.

Wychowankami tego Ośrodka są chłopcy o obniżonej normie intelektualnej, z zaburzeniami emocjonalnymi i brakiem przystosowania społecznego, pochodzącymi z rodzin nie spełniających swoich obowiązków rodzicielskich i wychowawczych, jak również patologicznych. Młodzież ta miała konflikt z prawem, niejednokrotnie przebywali tam wychowankowie po wyrokach. Syn o tym wiedział i uwzględniał to w swojej pracy. Starał się wpoić swoim wychowankom normy moralne jakie obowiązują w społeczeństwie oraz szacunek. Nie pozwalał na to, aby wychowankowie wzajemnie się krzywdzili. Sprzeciwiał się pobłażaniu złym zachowaniom i tolerowaniu agresji między podopiecznymi.

Współpracował z policją, z sądami, domami dziecka, Polskim Czerwonym Krzyżem, Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie, Mogileńskim Zakładem Opieki Zdrowotnej, Nadleśnictwem Miradz, Strażą Miejską, Gminą Komisją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Mogilnie, Krajowym Biurem ds. Zapobiegania Narkomanii, Bankiem Żywności. Był niejednokrotnie wynagradzany za zaangażowanie w pracę oraz pomoc potrzebującym. Otrzymał odznakę opiekuna miejsc pamięci narodowej za opiekę nad częścią zabytkowego cmentarza dla dzieci, liczne wyróżnienia oraz dyplomy. Niezależnie od warunków Marcin był zawsze na straży z młodzieżą. Zawsze niósł bezinteresowną pomocy tym, którzy tej pomocy potrzebowali. Wierzył, że najmniejszy przejaw dobroci i bezinteresowności może wywołać uśmiech na czyjejś twarzy.

Brał czyny udział w różnych akcjach zbierania darów, odzieży, środków pieniężnych przeznaczonych na paczki dla najuboższych rodzin, wyprawki szkolne dla uczniów, Hospicjum Nadzieja w Toruniu i innych osób potrzebujących pomocy. Należał do Ochotniczej Straży Pożarnej, gdzie wraz z innym wychowawcą Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Bielicach przygotowywał młodzieżową drużynę pożarniczą w skład której należeli wychowankowie tej Placówki.

                Syn w 2015 roku został oskarżony o naruszenie czynności narządu jednego z wychowanków z art. 157 § 2 k.k. Pragnę się podzielić z absurdami postępowania, do jakich doszło w trakcie całego procesu. Dnia 14 września 2015 roku miało miejsce rzekome zdarzenie, minęła noc, niedziela, jest poniedziałek i dopiero wychowawca, który nie był w dobrych relacjach z Marcinem po przebytych dwugodzinnych zajęciach wychowania fizycznego zgłasza, że dwaj wychowankowie rozwiali plotkę o pobiciu, które miało mieć miejsce 2 dni wcześniej jeszcze innego wychowanka, który na nic się nie skarżył. Dlaczego na początku zajęć podczas zbiórki nie zauważył, że coś może być nie tak, być może świadczy to lekceważącym podejściu do lekcji przez nauczyciela. Najdziwniejszą rzeczą jest to, że wychowawcy pełniący dyżur w tym dniu co mój syn, kolejni w nocy, w niedzielę i poniedziałek rano nic nie zauważyli. Przełożona tej placówki, która pełni funkcję dyrektora poinformowana przez niego o rzekomym pobiciu i opierająca się na opowieściach, pojechała dopiero we wtorek sama na policję i zgłosiła sprawę. Tu nasuwa się pytanie, czy przechodzimy do czasów lat 80 tych, gdzie Policja ma limitowane dostępy do paliwa i nie może sama przybyć na miejsce zdarzenia. Jeżeli chłopiec został tak strasznie pobity to dlaczego nie została wezwana policja i nie została sprawa zgłoszona w poniedziałek lub od razu w sobotę! Nikt nic nie zauważył przez dwa dni, jak to możliwe? Brak kompetencji spowodował ogromną krzywdę mojemu synowi. Rolą przełożonej powinno być sprawdzenie monitoringu, wyciągnięcie konsekwencji od wychowawców, którzy byli z Marcinem na dyżurze i w niedziele od nich, dlaczego to nie było zgłaszane? A jeżeli tego nie zrobiła i stwierdziła, że jest tak mocno pobity pięściami i paskiem, to nad czym się zastanawiała cały dzień i sama odłożyła decyzję o zgłoszeniu sprawy na policję, czy do rzecznika dla nauczycieli.

                 Dodatkowo Pani Dyrektor Ośrodka w wywiadzie udzielonym do lokalnego tygodnika „Pałuki” powiedziała: „Mam informację od wychowanków, że takie zdarzenie miało miejsce. Niestety nie mam żadnych dowodów na to.” … „Sam wychowanek nie zgłaszał żadnych dolegliwości” …  „Nie ma żadnych obrażeń, które by uniemożliwiały mu branie udziału w czymkolwiek. Powstałe obrażenia to siniaki, ale czy one powstały na skutek uderzenia przez nauczyciela tego nikt nie wie tak naprawdę, dopóki nie rozstrzygnie o tym organ powołany do rozstrzygania tego typu spraw. Nie można na dzień dzisiejszy powiedzieć, że zrobił to wychowawca. Nie mogę tego powiedzieć. Równie dobrze wychowanek mógł się o coś uderzyć. Naprawdę nie wiem. Trzeba brać pod uwagę, że wyobraźnia naszych wychowanków czasami mija się z rzeczywistością. To jest młodzież z intelektualnymi deficytami. Po drugie trzeba tutaj brać poprawkę na pewne niedostosowanie społeczne naszej młodzieży. Dlatego pochopne wyciąganie wniosków z tego co oni mówią może komuś krzywdę wyrządzić. I nie chciałabym tak tego przekazywać”. Na opinii sądowo lekarskiej z dnia 19.10.2015 roku Pani dyrektor opierając się tylko na podejrzeniach podała na policji, że chłopak był bity pięściami i pasem po twarzy i został zaciągnięty przez Marcina do swojego pokoju. Na monitoringu widać zupełnie co innego. Marcin prowadzi przodem wychowanka korytarzem do swojego pokoju, nie zaciąga go. Dodatkowo widać jak inny wychowanek uderza podopiecznego w twarz. Do pokoju zaglądają inni wychowankowie, widać jak syn przytrzymuje na półotwarte drzwi od środka. Więc w jaki sposób miałby bić wychowanka paskiem i pięściami na łóżku i równocześnie przytrzymywać drzwi. Na rozprawie z dnia 19 lutego 2016 roku powiedziała: „Ja jestem pewna, że to osoby mówią prawdę tj. wychowankowie”. To jest zaskakująco dziwna sytuacja, ponieważ mówi zupełnie co innego niż w udzielonym wywiadzie.

                Jest to osoba, która była współodpowiedzialna za zabezpieczenie monitoringu z dnia zdarzenia. Sama decydowała o tym co jest ważne, a co nie. Zeznała, że mało istotne jest zabezpieczenie monitoringu świetlicy, gdzie według zeznań doszło do uderzenia pokrzywdzonego przez innego wychowanka. Na zapisie z monitoringu wyraźnie widać, jak syn prowadzi wychowanka, który przyszedł z bardzo złą opinią, a który nie powinien tam być, ponieważ była awantura między wychowankami. Chłopaka, na którego Państwo łoży od najmłodszych lat, który był już w kilku rodzajach placówek. Widać również, jak przez rzekomym zdarzeniem w pokoju chłopaka jest kilku wychowanków i z mowy ciała widać, że na coś się namawiają, najprawdopodobniej jak zwabić syna do pokoju. Syn padł ofiarą zemsty za niedopuszczenie do wyłudzenia butów przez innego chłopca z ośrodka. Są na to świadkowie wychowawcy. Podopieczni, którzy dopuścili się do takiej zmowy do tej pory grożą innym wychowawcom, że załatwią ich tak jak Marcina. Pokrzywdzony chłopaka przebywa obecnie w Ośrodku o zaostrzonym rygorze. Jaką karę ponosi jego rodzina, a jaką ja ponoszę. Nikt tam nie płacze, a moja rodzina legła całkowicie w gruzach, przez taką bzdurę.

                Chciałbym również nadmienić, że syn pracował jak sama nazwa mówi MOW z młodzieżą niedostosowaną społecznie, agresywną, a nie w przedszkolu.

Następny paradoks prokurator nie sprawdzając informacji, twierdzi, że Marcin jest właścicielem domu jednorodzinnego, 1ha ziemi. Natomiast syn był tylko współwłaściciel domu i ziemi i miał na głowie bardzo wysoki kredyt, który wziął na remont i modernizację domu, który praktycznie wykończył. Pan Prokurator wiedział, że biegły sądowy pracuje w tym samym ośrodku co syn, a mimo to nie zgłosił tego. Według Marcina biegły nie był obiektywny. Nie sprawdził również monitoringu oraz dowodów zgłoszonych przez syna. Nadzorował zabezpieczenie plików przez policję i ostatecznie okazało się, że zostały zabezpieczone tylko niektóre fragmenty dotyczące zdarzenia. Dopuścił do sprawy zeznania wychowanków, poszkodowanego, którzy w postępowaniu przygotowawczym oraz przed Sądem składali nieprawdziwe informacje. Taki prokurator jak dowiedziałem się w nagrodę za błędy prawdopodobnie awansował do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.

Biegły założył synowi sprawę o pomówienie, której kolejna rozprawa miała się odbyć teraz 15 listopada. Syn był ciągle nękany, były składane kolejne zawiadomienia od tej osoby na policję. W jakimś stopniu również przyczyniło się to do załamania psychicznego mojego syna.

Syn oskarżył jednego z dwóch wychowawców ośrodka w liście pożegnalnym. Natomiast jego nazwiska nie ma w aktach sprawy. Jak się dowiedzieliśmy jest spowinowacony z prezesem sądu w Mogilnie i w nagrodę zastępował panią dyrektor podczas jej choroby. Zastanawiam się, czy w tej szkole nie ma już nikogo więcej. Do prokuratury trafiły bulwersujące nagrania z udziałem wychowanków, na których mówią o tym, że dwaj wychowawcy biją podopiecznych, natomiast ze względu na znajomości jednego z tych panów sprawa została zamieciona pod dywan.

Sprawa, która była w gestii dyrektorki tej placówki została skierowana do Sądu Rejonowego w Mogilnie. Znajomości, małe miasto, wszyscy wszystkich znają. Po odwołaniu się syna do sądu drugiej instancji decyzja sądu zostaje powielona kropka w kropkę. Uzasadnienie zostało napisane w formie ogólnej, tak jakby było to skopiowane z książki z odpowiedziami na apelację przez panią sekretarkę. Syn walcząc o swoją niewinność wskazywał sądowi różnie nieścisłości i absurdy, których nie badał prokurator, a Pani Dyrektor placówki miała pretensje o to, że ta sprawa tak długo trwa, ponieważ syn się odwoływał.

Ogromnie zawiodłem się na ludziach i na sprawiedliwości. Przez 27 lat byłem funkcjonariuszem pożarnictwa, starałem się jak najlepiej wykonywać swoją pracę. Moja rodzina tak została skrzywdzona. Przez 37 lat swojego małżeństwa wychowałem czwórkę dzieci, wykształciłem, nigdy nikogo nie prosiłem o pomoc. Moje życie i mojej rodziny legło w gruzach w jednej sekundzie dzięki ludziom i wymiarom sprawiedliwości do których straciłem całkowite zaufanie i zastanawiam się w jakim kraju my żyjemy. Zaczynam wierzyć w to, że jeżeli jest się dobrym dla ludzi to nie ma co oczekiwać wzajemności i pomocy, bo ludzie szybko zapominają co się dobrego dla nich zrobiło.

Na sam koniec fragment listu pożegnalnego syna: „Andrzej, Michał, Mariusz, Magda nie bójcie się i wszystko powiedzcie… „. Ja ze swojej strony przyrzekam walczyć ze wszystkich sił, choćbym miał walczyć do końca życia o Twoje dobre imię synu i cenę jaką poświęciłeś. A Ci którzy w najmniejszy sposób przyczynili się do Twojej krzywdy, żeby czuli oddech sprawiedliwości.

Będę na bieżąco informował o przebiegu sprawy.

Spieszcie się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą...

Rodzice Marcina

 

Tematy  w dziale dla inteligentnych:  
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA

Polecam sprawy poruszane w działach:
 SĄDY   PROKURATURA  ADWOKATURA
 POLITYKA  PRAWO  INTERWENCJE - sprawy czytelników  

"AFERY PRAWA" 
 
Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.eu
  redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA

    uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: afery@poczta.fm  - Polska
aferyprawa@gmail.com 
Dziękujemy za przysłane teksty opinie i informacje. 

WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ. 

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.

~gucio
23-11-2017 / 11:07
aferyprawa.eu/Interwencje/Zniszczyc-wychowawce-zemsta-wychowankow-pr w artykule nazwiska osób, które przyczyniły się do śmierci naszego kolegi i jeszcze rozpowszechniają nieprawdziwe informacje na jego temat po jego śmieci. Takie osoby "uczą" w MOW BIELICE młodocianych przestępców po wielu wyrokach.
~mily
21-11-2017 / 16:36
https://plus.nowosci.com.pl/wiadomosci/a/nauczyciel-pobil-uposledzonego-wychowanka-osrodka-w-bielicach,12543793
~odcisk
20-11-2017 / 16:32
Nie uwierzycie. Sąd utrzymał w mocy postanowienie prokuratora o odmowie wszczęcia śledztwa na podstawie art. 17 par. 1 pkt 1 k.p.k. - czynu nie popełniono, w sprawie dokonanego zabójstwa człowieka - art. 148 par. 1 k.k. Sentencja postanowienia prokuratora zawiera wewnętrzną sprzeczność. Ten prawdopodobnie zamierzony przez prokuratora błąd logiczny - nie miał żadnego znaczenia dla sądu.