opublikowano: 14-07-2011
Psychiatryczne
badania, poczytalność,
odpowiedzialność, opiniowanie... Kilka uwag o niepoczytalności oraz
poczytalności ograniczonej
Poczytalność, a więc zdolność rozumienia znaczenia czynu i zachowana możliwość pokierowania swoim postępowaniem to podstawowy warunek pociągnięcia sprawcy czynu karalnego do odpowiedzialności karnej. Wprawdzie w polskim prawie karnym obowiązuje zasada domniemania poczytalności, ale oznacza ona tylko to, że w typowej sytuacji nie wymaga się przeprowadzenia dowodu. Kiedy jednak pojawiają się wątpliwości, czy sprawca był poczytalny, zachodzi konieczność uzyskania opinii sadowo-psychiatrycznej. Opinię taką wydaje co najmniej 2 biegłych lekarzy psychiatrów. W razie potrzemy mogą skorzystać z pomocy psychologa, socjologa czy innego specjalisty. Po analizie materiału sprawy i osobistym zbadaniu oskarżonego psychiatrzy sądowi oceniają czy w chwili dokonania czynu był on poczytalny, jaki jest stan zdrowia psychicznego badanego w chwili opiniowania, czy pozwala on na uczestniczenie oskarżonego w procesie. W zależności od okoliczności sprawy i stwierdzonego stanu zdrowia przedmiotem opinii mogą być inne jeszcze zagadnienia, np. prawdopodobieństwo zapamiętania niektórych fragmentów zdarzenia, a niepamięć innych. Opinie w zasadzie wydaje się na podstawie jednorazowego badania w warunkach ambulatoryjnych. W bardziej skomplikowanych przypadkach biegli mogą wnioskować o poddanie badanego obserwacji w szpitalu psychiatrycznym. Obserwacja taka nie powinna trwać dłużej niż 6 miesięcy. Okres ten może być jednak przedłużony na czas niezbędny do wydania opinii. Zarówno umieszczenie na obserwacji, jak i przedłużenie jej czasu zastrzeżone jest do decyzji sądu. Stwierdzenie niepoczytalności sprawcy oznacza, że postępowanie karne musi zostać umorzone. W niektórych wypadkach możliwe jest jednak umieszczenie go w szpitalu psychiatrycznym lub innym odpowiednim zakładzie
http://www.zielona-gora.po.gov.pl/ciekawostki.php?idt=63
Niebieska Linia, nr 6 / 2000
Kilka uwag o niepoczytalności oraz poczytalności ograniczonej (art. 31 Kodeksu karnego)
Michał Gaberle
I.
Określenie granic odpowiedzialności karnej osób, które popełniły czyn
zabroniony znajdując się pod wpływem zaburzeń psychicznych, jest problemem
wyjątkowo trudnym. Każdy obdarzony choć odrobiną wrażliwości musi przyznać,
że odpowiedzialność osoby, która w chwili czynu dotknięta była
zaburzeniami psychicznymi musi być odmienna od odpowiedzialności osoby nie
dotkniętej takimi zaburzeniami. Właściwie nierozwiązywalne trudności
pojawiają się, gdy idzie o zasady takiej odpowiedzialności. Oczywiście
ustawodawstwa poszczególnych krajów starają się uporać z tym problemem i
czynią to z różnym powodzeniem.
Trudności z właściwym
uregulowaniem problemu niepoczytalności w ustawach karnych spowodowane są, oprócz
pryncypialnych kwestii o charakterze ogólnym, także problemami, jakie pojawiają
się, gdy prawo - z natury swojej konserwatywne - styka się z dynamicznie
rozwijającymi się naukami przyrodniczymi i społecznymi. Regulacje prawne po
prostu nie nadążają za postępami nauki w dziedzinach zajmujących się
zdrowiem psychicznym człowieka.
Nie nadąża również
opinia publiczna, co nie wpływa korzystnie na ustawodawstwo. Wbrew obiegowym
opiniom chorzy psychicznie wcale nie naruszają prawa częściej niż reszta społeczeństwa.
Pewne stereotypy kształtują również osoby stosujące prawo. Prawnicy w swoim
zainteresowaniu problemami psychiatryczno-psychologicznymi nieczęsto wychodzą
poza niezbędne minimum.
II.
Odpowiedzialność karna osób chorych psychicznie to jeden z najstarszych
problemów, jakimi zajmuje się nauka prawa karnego. Został on dostrzeżony już
w prawie rzymskim: w epoce klasycznej nie podlegali karze furiosi (szaleni) i
fatui (umysłowo upośledzeni). Uważano ich za "pozbawionych woli i
niezdolnych do podjęcia zamiaru popełnienia przestępstwa". W prawie
justyniańskim karze nie podlegali "dotknięci szaleństwem, otępieniem,
obłąkaniem, niedołęstwem umysłu i bezmyślni". Później czyniono odstępstwa
od tych reguł. Bliskie nam podejście do poczytalności rozwinęło się
dopiero w wieku XVII (nauka niemiecka). Prawdziwy zaś przełom miał miejsce u
schyłku wieku XVIII, co wiązało się z rozkwitem filozoficznych prądów oświecenia.
W tym też okresie dokonano wielkich, nowoczesnych kodyfikacji prawa karnego
(Austria, Prusy, Francja).
Dawne prawo polskie nie
przewidywało w zasadzie odpowiedzialności karnej osób chorych umysłowo i
niedorozwiniętych. Od reguły tej jednak niekiedy odstępowano. Ponadto
konkretne rozwiązania różniły się w prawie miejskim i ziemskim.
Warto zacytować słowa
wybitnego polskiego pisarza i prawnika Bartłomieja Groickiego (1534-1605), który
o prawie miejskim pisał:
"od mężobójstwa bywają wymówione te persony:
(...) Szaleni, którzy nie wiedzą, co czynią, albowiem na swym szaleństwie
dosyć karania mają (...).
Który się porywa ze snu podobny szalonemu albo wielce pijanemu, ale to tak ma
być rozumiano, jeśli się mu to porywanie nigdy nie przydawało".
III.
Omówienie obecnie obowiązujących przepisów wymaga spojrzenia w nie tak odległą
przeszłość. Kodeks karny z 1969 r. problem niepoczytalności regulował w
art. 25:
"§1 Nie popełnia przestępstwa, kto z powodu niedorozwoju umysłowego,
choroby psychicznej lub innego zakłócenia czynności psychicznych nie mógł w
chwili czynu rozpoznać jego znaczenia lub pokierować swym postępowaniem.
§2 Jeżeli w chwili popełnienia przestępstwa zdolność rozpoznania znaczenia
czynu lub kierowania postępowaniem była w znacznym stopniu ograniczona, sąd
może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.
§3 Przepisów §1 i 2 nie stosuje się, gdy sprawca wprawił się w stan
odurzenia powodujący wyłączenie lub ograniczenie poczytalności, które
przewidywał albo mógł przewidzieć".
1 września 1998 r. wszedł
w życie nowy, uchwalony 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny. Zawiedzeni zostali ci,
którzy spodziewali się rewolucyjnych zmian, przepis dotyczący niepoczytalności
nie różni się bowiem wiele od cytowanego wyżej z 1969 r. Trzeba jednakże
zgodzić się z wypowiedzią J.K. Gierowskiego i A. Szymusika, że przyjęta
"konstrukcja niepoczytalności nie odbiega zbyt daleko od współczesnych
standardów, jest rozwiązaniem może nieco mało nowoczesnym, ale za to dobrze
w praktyce zweryfikowanym". Dla porządku warto przytoczyć dotyczący
niepoczytalności przepis w obecnie obowiązującym kształcie. Art. 31 Kodeksu
karnego, bo o nim tu mowa, brzmi: "§1 Nie popełnia przestępstwa, kto, z
powodu choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub innego zakłócenia
czynności psychicznych, nie mógł w czasie czynu rozpoznać jego znaczenia lub
pokierować swoim postępowaniem. §2 Jeżeli w czasie popełnienia przestępstwa
zdolność rozpoznania znaczenia czynu lub kierowania postępowaniem była w
znacznym stopniu ograniczona, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie
kary. §3 Przepisów §1 i 2 nie stosuje się, gdy sprawca wprawił się w stan
nietrzeźwości lub odurzenia powodujący wyłączenie lub ograniczenie
poczytalności, które przewidywał albo mógł przewidzieć" .
Wprowadzone poprawki można
określić jako kosmetyczne. Mają one jednak znaczenie. Określenie "upośledzenie
umysłowe" lepiej odpowiada sensowi przedstawionej regulacji od użytego
poprzednio sformułowania "niedorozwój umysłowy". Zmiana zaś określenia
"chwila czynu" ("chwila popełnienia przestępstwa") na
"czas czynu" ("czas popełnienia przestępstwa") nie jest
jedynie czystą grą słów. Pojęcie "czas czynu" jest bowiem pojęciem
szerszym od pojęcia "chwila czynu".
Niewątpliwie pozytywnym
aspektem jest fakt, że nadal aktualne są licznie spotykane w literaturze wartościowe
wypowiedzi dotyczące niepoczytalności, sformułowane zgodnie z poprzednio
obowiązującą ustawą. To samo zresztą dotyczy orzecznictwa. Aktualne też
pozostają wypowiedziane na gruncie poprzedniego Kodeksu słowa krytyki.
IV.
Zgodnie ze znaną zasadą nullum crimen
sine culpa (nie ma przestępstwa bez winy) art. 1 (3 Kodeksu karnego
stanowi: "Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego, jeżeli
nie można mu przypisać winy w czasie czynu." Jest rzeczą oczywistą, że
nie każdy, kto popełnia czyn zabroniony, jest zdolny do tego, ażeby mu
przypisać winę. W grę wchodzi tu m.in. wiek (dojrzałość) oraz stan zdrowia
psychicznego. Wedle art. 10 (1 Kodeksu karnego "Na zasadach określonych w
tym kodeksie odpowiada ten, kto popełnia czyn zabroniony po ukończeniu 17
lat". Wyjątek od tej reguły wprowadza (2, przewidujący w szczególnych
przypadkach odpowiedzialność osób, które ukończyły 15 lat. Drugim z
wymienionych warunków przypisania sprawcy winy jest jego poczytalność. Ale
art. 31 Kodeksu karnego mówi o niepoczytalności, nie zaś o poczytalności.
Przyczyną jest fakt, że łatwiej zdefiniować niepoczytalność niż
poczytalność, ponadto przyjmuje się, że poczytalność jest regułą,
niepoczytalność zaś wyjątkiem (odwrotne założenie prowadziłoby do rozwiązań
kuriozalnych). Założenie to ma zresztą swój wymiar procesowy. Otóż podnosi
się, że powołanie przez sąd (lub prokuratora) biegłych lekarzy psychiatrów
w celu wydania opinii o stanie zdrowia psychicznego oskarżonego jest
uzasadnione, gdy istnieją wątpliwości co do jego poczytalności (co do jego
stanu zdrowia psychicznego). W tym miejscu warto zwrócić uwagę, jak wiele
wymaga się tu od sądu (prokuratora), który musi rozstrzygnąć, czy takie wątpliwości
występują, czy też nie. Problem ten jest ważki, nawet gdy weźmie się pod
uwagę liczne wskazówki, jakie daje w tej materii orzecznictwo Sądu Najwyższego.
V.
Problem niepoczytalności nie wyczerpuje całej treści art. 31 Kodeksu karnego.
W (2 tego artykułu mowa jest o poczytalności ograniczonej w znacznym stopniu.
Jak pisał wybitny przedstawiciel polskiej nauki prawa, W. Wolter: "Ścisłe
granice tworzy dla celów poznawczych porządkujący umysł ludzki; w naturze
nie ma ścisłych granic, lecz zachodzą jedynie mniej lub więcej stopniowe
przejścia. Fakt ten sprawdza się również w problematyce poczytalności i
niepoczytalności". Chciałoby się dodać do tego: "i w problematyce
poczytalności znacznie ograniczonej". Wyodrębnienie poczytalności
ograniczonej w znacznym stopniu wydaje się złem koniecznym. Dla potrzeb prawa
karnego zdecydowano się wprowadzić przepis mówiący o stanie, którego
rozgraniczenie wcale nie jest proste. Niezaprzeczalnym jest jednak fakt, że
uregulowanie problemu poczytalności ograniczonej mimo wszystko wymiarowi
sprawiedliwości pomaga. Daje bowiem możliwość pełniejszego uwzględnienia
stanów pośrednich, znajdujących się na krawędzi poczytalności i
niepoczytalności, w orzekaniu o odpowiedzialności karnej (nadzwyczajne złagodzenie
kary).
Poczytalność znacznie
ograniczona nie jest okolicznością wyłączającą winę, sprawca będący w
takim stanie popełnia więc przestępstwo. Jednakże jego stan rzutuje na
stopień zawinienia, co ma oczywiście wpływ na wymiar kary.
VI.
Wymienia się trzy metody, jakimi można się posłużyć przy określaniu
niepoczytalności: psychologiczną, biologiczną (psychiatryczną) oraz mieszaną.
Pierwsza kładzie nacisk na psychiczne następstwa niepoczytalności. Tą metodą
posłużyłby się polski ustawodawca, gdyby zamiast całego wywodu w art. 31 (1
Kodeksu karnego zamieścił przepis następującej treści: "Nie popełnia
przestępstwa, kto nie mógł w czasie czynu rozpoznać jego znaczenia lub
pokierować swoim postępowaniem". Posłużyłby się zaś metodą
biologiczną, gdyby wymienił jedynie źródła niepoczytalności (choroba
psychiczna, upośledzenie umysłowe, inne zakłócenie czynności psychicznych).
W polskim Kodeksie karnym użyta została metoda mieszana. Jak się podkreśla:
"Metoda ta zapewnia w większym stopniu trafność przyjętych ocen".
Mogłoby się zdawać, że
regulując kwestię poczytalności znacznie ograniczonej ustawodawca posłużył
się metodą psychologiczną. Tak jednak nie jest. Ścisły związek przepisów
(1 i 2 każe przyjąć, że przyczyny poczytalności ograniczonej są takie same
jak przyczyny niepoczytalności. Mamy więc tu do czynienia z metodą mieszaną.
VII.
Art. 31 Kodeksu karnego wymienia następujące przyczyny niepoczytalności:
chorobę psychiczną, upośledzenie umysłowe oraz inne zakłócenia czynności
psychicznych. O ile dwie pierwsze nie budziły zasadniczych wątpliwości, o
tyle ostatnia była przedmiotem sporów. Otóż podnoszono, iż owe inne zakłócenia
czynności psychicznych muszą mieć charakter patologiczny. Zwolennikami tej
koncepcji byli głównie psychiatrzy - prawnicy mieli z reguły zdanie
przeciwne. Obecnie wymienione zakłócenia nie muszą mieć charakteru
patologicznego. Odmienna interpretacja wypaczyłaby sens omawianej regulacji
prawnej. To samo dotyczy również poczytalności w znacznym stopniu
ograniczonej.
VIII.
Psychologiczne kryterium w definicji niepoczytalności (poczytalności
ograniczonej) nie zakłada równorzędności "zdolności pokierowania swoim
postępowaniem" i "zdolności rozpoznania znaczenia czynu",
albowiem brak zdolności rozpoznania znaczenia czynu pociąga za sobą brak
zdolności pokierowania swym postępowaniem. Sytuacja odwrotna zaś nie
zachodzi.
IX.
Zagadnieniem, które od dawna stwarza kłopoty twórcom kodyfikacji karnych,
jest problem odpowiedzialności osób działających pod wpływem alkoholu i środków
odurzających. Polski ustawodawca przyjął rozwiązanie (art. 31 §3 Kodeksu
karnego), o którym trzeba wyrazić się z uznaniem. Przepisów dotyczących
niepoczytalności lub poczytalności znacznie ograniczonej (31§1 i 2) nie
stosuje się do sprawców, którzy wprawili się "w stan nietrzeźwości
lub odurzenia powodujący wyłączenie lub ograniczenie poczytalności",
jakie przewidywali lub mogli przewidzieć. Naturalnie, gdy sprawca nie
przewidywał i nie mógł przewidzieć ograniczenia bądź zniesienia poczytalności,
stosowanie przepisów art. 31§1 i 2 nie jest wyłączone (w przypadku np.
upojenia patologicznego).
X.
Spojrzenie na regulacje prawne dotyczące problematyki niepoczytalności w
innych krajach, a szczególności w Niemczech lub Szwajcarii, skłania do
optymizmu. Przepisy tam obowiązujące wcale nie różnią się w sposób
zasadniczy od polskich. Do rozważenia pozostaje oczywiście sposób ich
stosowania.
Zagadnienie unormowania
niepoczytalności w prawie karnym jest częścią o wiele szerszego problemu.
Problemu tworzenia takiego prawa, które wśród skomplikowanych rozwiązań
teoretycznych oraz wyszukanych konstrukcji prawnych nie zagubi głównego celu
regulacji - dobra konkretnego człowieka i dobra społeczeństwa. Niebezpieczeństwo
pogubienia się w gąszczu szlachetnych i cennych haseł jest niestety widoczne.
Należy życzyć polskiemu ustawodawcy, ażeby tego niebezpieczeństwa uniknął.
Takie same życzenia należy wyrazić również w stosunku do nauki prawa.
Bibliografia
[1]Zob. A. Blikiewicz
(red.) "Psychiatria dla studentów medycyny. Podręcznik.", Warszawa
1998, s.512
[2] M. Cieślak, K. Spett,
A. Szymusik, W. Wolter "Psychiatria w procesie karnym", Warszawa 1991,
s.10
[3] Co do przedstawionych
wywodów zob. M. Cieślak, K. Spett, A. Szymusik, W. Wolter
"Psychiatria...", s. 10 - 12
[4] B. Groicki "Porządek
sądów i spraw miejskich prawa magdeburskiego w Koronie Polskiej",
Warszawa 1953, s.211 i 212; cyt. za M. Cieślak, K. Spett, A. Szymusik, W.
Wolter "Psychiatria...", s.15
[5] J.K. Gierowski, A.
Szymusik "Nowe prawo karne z perspektywy psychiatrii i psychologii sądowej",
Psychiatria Polska 1998, nr 4, s.387
[6] Zob. K. Buchała, A.
Zoll "Kodeks karny . Część ogólna. Komentarz do art.1 - 116 Kodeksu
karnego", Kraków 1998, s.283
[7] Z. Doda, A. Gaberle
" Orzecznictwo Sądu Najwyższego. Komentarz.. T. I: Dowody w procesie
karnym", Warszawa 1995, s. 129
[8] M. Cieślak, K.Spett.
A.Szymusik, W. Wolter "Psychiatria...", s. 39 - 40
[9] K. Buchała, A. Zoll
" Kodeks ...", s. 287
http://www.pismo.niebieskalinia.pl/index.php?id=232
Portal porad psychologicznych
http://www.psychologia.net.pl/porady.php?level=24
1977.06.16 uchwała
SN VII
KZP 11/77 OSNKW
1977/7-8/68
7
sędziów - zasada prawna
glosa:
Lipczyńska M. NP 1978/5-6/835
przegląd
orzeczn.: Daszkiewicz W. PiP 1979/6/110
glosa:
Kubala W. Palestra 1978/1/89
przegląd
orzeczn.: Cieślak M. Doda Z. Palestra 1978/7/39
glosa:
Gajewska A. OSP 1978/6/113
1.
Dopuszczenie dowodu z opinii biegłych lekarzy psychiatrów o stanie zdrowia
psychicznego oskarżonego (art. 183 k.p.k.) jest równoznaczne z istnieniem
"uzasadnionej wątpliwości" co do jego poczytalności i powoduje
obligatoryjną obronę (art. 70 § 1 pkt 2 i art. 74 § 1 k.p.k.).
2.
Powyższą uchwałę wpisać do księgi zasad prawnych.
19272
Dz.U.69.13.96: art.70; art.183
Przewodniczący:
Prezes SN B. Dzięcioł. Sędziowie: J. Bratoszewski, F. Kozłowski (współsprawozdawca),
J. Mikos, S. Pawela, W. Żebrowski (sprawozdawca), J. Żurawski.
Prokurator
Prokuratury Generalnej: A. Kabat.
Sąd
Najwyższy w sprawie Antoniego K. o wznowienie postępowania, po rozpoznaniu
przedstawionego przez Sąd Najwyższy w składzie zwykłym przedstawianego przez
Sąd Najwyższy w składzie zwykłym postanowieniem z dnia 26 lutego 1977 r.
zagadnienia prawnego wymagającego zasadniczej wykładni ustawy:
"Czy
dopuszczenie dowodu z opinii biegłych lekarzy psychiatrów w celu wydania
orzeczenia o stanie zdrowia psychicznego oskarżonego tempore criminis (art. 183
k.p.k.) powoduje obowiązek wyznaczenia w myśl art. 70 § 1 pkt 2 k.p.k. obrońcy
dla oskarżonego?"
i
po wysłuchaniu prokuratora uchwalił udzielić odpowiedzi jak wyżej.
Przedstawione
do rozstrzygnięcia powiększonemu składowi Sądu Najwyższego zagadnienie
prawne powstało na tle stanowiska zajętego w uchwale składu siedmiu sędziów
tego Sądu z dnia 21 stycznia 1970 r. - VI KZP 23/69 (OSNKW 1970, z. 2-3, poz.
15). W punkcie IV powołanej uchwały między innymi wyjaśniono, że sam fakt
poddania oskarżonego badaniu przez biegłych lekarzy psychiatrów (art. 183
k.p.k.) nie jest równoznaczny z "uzasadnioną wątpliwością" co do
jego poczytalności (art. 70 § 1 pkt 2 k.p.k.), gdyż potrzeba zarządzenia
badania psychiatrycznego może wyjątkowo powstać już wcześniej jedynie w
celu sprawdzenia, czy taka uzasadniona wątpliwość w ogóle może zachodzić.
W
związku z przedstawionym zagadnieniem prawnym oraz stanowiskiem wyrażonym w
wymienionej uchwale Sądu Najwyższego powstaje potrzeba ponownego rozważenia,
czy na tle przepisów kodeksu postępowania karnego poddanie oskarżonego
badaniu przez biegłych lekarzy psychiatrów w celu wydania opinii o stanie jego
zdrowia psychicznego jest dopuszczalne tylko wówczas, gdy zachodzi w tym względzie
"uzasadniona wątpliwość", czy też może to nastąpić również
wtedy, gdy wątpliwość taka nie występuje.
Sąd
Najwyższy, uznając w wymienionej na wstępie uchwale, że do poddania oskarżonego
badaniu przez biegłych lekarzy psychiatrów nie jest konieczne wystąpienie
"uzasadnionej wątpliwości" co do stanu jego zdrowia psychicznego,
powołał się między innymi na treść art. 183 k.p.k., a więc przepisu
regulującego bezpośrednio tę kwestię, podkreślając, iż norma ta, w
przeciwieństwie do art. 70 § 1 pkt 2 k.p.k., nie zawiera takiego wymagania.
Stanowisko takie należy jednak uznać za niesłuszne, gdyż nie uwzględnia ono
treści innych przepisów kodeksu postępowania karnego, które przemawiają za
odmienną wykładnią art. 183 k.p.k.,
a także - pomija charakter dowodu z opinii biegłych lekarzy psychiatrów o
stanie zdrowia psychicznego oskarżonego.
Zgodnie
z art. 176 § 1 k.p.k. biegłych (z jakiejkolwiek dziedziny) powołuje się wówczas,
gdy do rozstrzygnięcia sprawy konieczne są wiadomości specjalne. W zakresie
badań psychiatrycznych konieczność taka nie zachodzi w każdej sprawie, lecz
jedynie wówczas, gdy co do poczytalności oskarżonego istnieje uzasadniona wątpliwość.
Wprawdzie art. 183 k.p.k. określenia takiego nie używa, jednakże nie może
budzić wątpliwości, że wówczas, gdy stan oskarżonego nie wykazuje odstępstw
od normy, a w każdym razie wtedy, gdy nie zachodzą przynajmniej uzasadnione co
do tego wątpliwości, nie ma potrzeby posługiwania się "wiadomościami
specjalnymi" przez powołanie biegłych lekarzy psychiatrów (art. 176 w
związku z art. 183 k.p.k.).
Należy
też wskazać, że zgodnie z art. 174 § 3 k.p.k. można zarządzić przesłuchanie
świadka z udziałem biegłego lekarza lub biegłego psychologa, ale tylko
wtedy, gdy istnieje wątpliwość np. co do stanu psychicznego tego świadka.
Rozstrzygając
rozważane zagadnienie należy również mieć na względzie, że dowód z
opinii biegłych lekarzy psychiatrów - połączony przecież z badaniem
psychiatrycznym, a nawet z obserwacją w zakładzie leczniczym - nie jest obojętny
dla osoby badanej z punktu widzenia jej odczuć i jej reputacji w społeczeństwie.
Ten
szczególny charakter tego dowodu przemawia także za koniecznością
ograniczenia dopuszczalności poddania oskarżonego badaniu tych biegłych w
celu wydania opinii o stanie jego zdrowia psychicznego tylko do tych wypadków,
w których zachodzą uzasadnione - a więc oparte na konkretnych okolicznościach
i dowodach - wątpliwości w tym względzie, powodujące także - zgodnie z art.
70 § 1 pkt 2 k.p.k. - obligatoryjną obronę.
Potrzeba ujednolicenia praktyki uzasadnia wpisanie uchwały do księgi zasad prawnych.
1998.01.28 wyrok SN
III KKN 363/96 Prok.i Pr. 1998/7-8/10
Zgodnie
z orzecznictwem i poglądami doktryny przeprowadzenie dowodu z opinii biegłych
lekarzy psychiatrów o stanie zdrowia psychicznego oskarżonego jest równoznaczne
z istnieniem "uzasadnionych wątpliwości" co do jego poczytalności.
Sformułowanie
to oznacza, że nie chodzi tu o czyjekolwiek lub jakiekolwiek wątpliwości,
lecz o wątpliwości wynikające z rzeczywistych i obiektywnych przesłanek
powzięte przez organ procesowy, a więc przez sąd lub prokuratora. Wątpliwości
te muszą zatem być oparte na konkretnych dowodach lub na konkretnych okolicznościach
ustalonych w sprawie i wynikać z oceny dokonanej in concreto przez uprawniony
organ procesowy. Przykładowo będą to zaświadczenia stwierdzające chorobę
psychiczną lub niedorozwój umysłowy oskarżonego, długotrwały jego pobyt w
szpitalu psychiatrycznym z rozpoznaniem świadczącym o istotnych mankamentach
zdrowia psychicznego, a także wyjątkowo nietypowy przebieg przestępczego
zdarzenia albo nietypowy sposób zachowania się oskarżonego.
33278
Dz.U.69.13.96:
art.183
2002.07.12 wyrok SN
V CKN 1095/00 OSNC 2003/11/153
Tytuł
publikacji prasowej, jako integralna jej część, powinien odpowiadać obowiązującym
zasadom i wymaganiom rzetelnego dziennikarstwa.
81371
Dz.U.84.5.24: art.12
Sędzia
SN Antoni Górski (przewodniczący, sprawozdawca)
Sędzia
SN Jan Górowski
Sędzia
SN Elżbieta Skowrońska-Bocian
Sąd
Najwyższy w sprawie z powództwa Zakładów Produkcyjno-Usługowo-Handlowych
"M.", S.A. w O. przeciwko Tadeuszowi B., Tadeuszowi G., Jerzemu B. i Górnośląskiemu
Towarzystwu Prasowemu, spółce z o.o. w K. o ochronę dóbr osobistych, po
rozpoznaniu w Izbie Cywilnej w dniu 12 lipca 2002 r. na rozprawie kasacji strony
powodowej od wyroku Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 9 listopada 1999 r.
uchylił
zaskarżony wyrok i przekazał sprawę Sądowi Apelacyjnemu w Katowicach do
ponownego rozpoznania i rozstrzygnięcia o kosztach postępowania kasacyjnego.
Sąd
Okręgowy w Katowicach wyrokiem z dnia 29 czerwca 1998 r., uwzględniając powództwo
Zakładów Produkcyjno-Handlowych "M." S.A. w O., zobowiązał
pozwanych do zamieszczenia w "Trybunie Śląskiej" i "Gazecie
Wyborczej" oświadczenia, wyrażającego ubolewanie z powodu opublikowania
w nr (...) "Trybuny Śląskiej" artykułów "Supermarket
Auschwitz" oraz "Lagergeszeft" autorstwa Jerzego B.,
bezpodstawnie sugerujących, że projektowana przez powoda inwestycja centrum
handlowego w pobliżu obozu jest działaniem nieetycznym, bezczeszczącym pamięć
ofiar tego obozu zagłady oraz do przeproszenia wszystkich wprowadzonych w błąd
tymi informacjami lub dotkniętych ich treścią. Jednocześnie Sąd zasądził
od pozwanych solidarnie na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża kwotę 10.000 zł
tytułem zadośćuczynienia.
Na
skutek apelacji pozwanych od tego orzeczenia Sąd Apelacyjny wyrokiem z dnia 9
listopada 1999 r. zmienił je i oddalił powództwo. Wbrew ocenie Sądu
pierwszej instancji uznał, że kwestionowane publikacje są realizacją prawa
do swobodnego wyrażania poglądów i do krytyki prasowej, krytyka zaś zmierzająca
do poprawy rzeczywistości nie jest działaniem bezprawnym, mimo nawet
nadmiernej ekspresyjności opisu i ujemnej oceny, a także zbytniej ostrości
sformułowań i argumentów, zwłaszcza jeśli została podjęta w interesie społecznym.
Ogromne zainteresowanie opinii krajowej i międzynarodowej wywołane tymi artykułami
doprowadziło do zmiany przez władze Oświęcimia koncepcji zagospodarowania
strefy ochronnej wokół obozu, co tylko potwierdza potrzebę i skuteczność
interwencji publicystycznej. Wzgląd na ochronę pamięci ofiar nazizmu
usprawiedliwiał ostrą formę dziennikarską. Z tych przyczyn Sąd Apelacyjny
uznał, że nie doszło do nadużycia prawa do wolności słowa i krytyki
prasowej, wobec czego zmienił orzeczenie Sądu Okręgowego i oddalił powództwo.
Wyrok
Sądu Apelacyjnego zaskarżył powód kasacją, zarzucając naruszenie art. 23 i
24 k.c. w związku z art. 14, 47 i art. 54 Konstytucji oraz art. 10 Europejskiej
Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, i wnosząc o jego zmianę
przez oddalenie apelacji albo o uchylenie i przekazanie sprawy do ponownego
rozpoznania.
Sąd
Najwyższy zważył, co następuje:
Stosownie
do treści art. 24 § 1 k.c., w sprawie o ochronę dóbr osobistych sąd
powinien w pierwszym rzędzie ustalić, czy do ich naruszenia doszło i dopiero
w razie pozytywnej odpowiedzi na to pytanie oceniać, czy działanie pozwanego
naruszyciela było bezprawne, mając przy tym na względzie, że powołany
przepis posługuje się konstrukcją domniemania bezprawności, a zatem, że ciężar
dowodu obalenia tego domniemania spoczywa na pozwanym.
Tymczasem
w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku nie omówiono odrębnie obu tych przesłanek
ochrony dóbr osobistych. W rezultacie trudno z jego treści jednoznacznie
odczytać, czy przyczyną oddalenia powództwa było to, że kwestionowana
publikacja prasowa nie naruszyła dobrego imienia powoda, czy to, że istniały
okoliczności wyłączające bezprawność działania autora, a w szczególności
prawo do swobody wypowiedzi i do krytyki prasowej, na które powołuje się Sąd.
Utrudnia to kontrolę instancyjną orzeczenia apelacyjnego i powoduje, że nie
można jest odeprzeć podniesionych przeciwko niemu zarzutów kasacyjnych.
Z
treści obu artykułów prasowych wynika, że intencją ich autora było
zakwestionowanie etycznej strony planowanej przez powoda inwestycji, zwłaszcza
zaś zlokalizowania jej w sąsiedztwie obozu oświęcimskiego. Świadczą o tym
przede wszystkim same tytuły publikacji oraz treść następujących po nich
odautorskich komentarzy, zawartych w podtytułach. Wystarczy przywołać
brzmienie jednego z nich: "Supermarket w Oświęcimiu, podobnie jak wcześniej
krzyż przy byłym klasztorze karmelitanek i sam klasztor, może wywołać
kolejny międzynarodowy skandal ze szkodą dla Polski. Jeżeli zresztą już go
nie wywołał". Dodatkowo taki odbiór wzmacnia następujący fragment
publikacji: "To skandal, robienie interesów na holocauście i to w takim
miejscu - mówią byli więźniowie i kombatanci z całego świata".
Jednocześnie w tych tekstach zabrakło informacji o tym, że do tej pory na
terenie samego obozu funkcjonują hotel, sklep ze starą odzieżą i
gastronomia, po drugiej zaś stronie ulicy, na miejscu planowanej inwestycji,
istniały i istnieją obiekty handlowe, produkcyjne i usługowe, tyle że o
niekorzystnym wyglądzie, spowodowanym na ogół bardzo złym stanem
technicznym. Autor nie przytaczał i nie rozważał w ogóle argumentacji
zwolenników nowej inwestycji, podnoszących konieczność i celowość uporządkowania
pasa miejskiego okołoobozowego oraz wyprowadzenia z terenu samego obozu działalności
gospodarczej, która może nie licować z powagą tego miejsca, naznaczonego piętnem
zbrodni ludobójstwa. Trudno jest zatem odmówić racji stronie powodowej,
zarzucającej mu jednostronność ujęcia opisywanego tematu, zwłaszcza że
dotyka on kwestii bardzo trudnych, wywołujących zainteresowanie opinii międzynarodowej,
angażującej przy tym nierzadko skrajnie emocjonalne stanowiska. Nie ulega wątpliwości,
że przy poruszaniu tak trudnej i delikatnej materii stawiany dziennikarzowi w
art. 12 ust. 1 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. - Prawo prasowe (Dz. U. Nr 5,
poz. 24 ze zm.) wymóg szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i
wykorzystywaniu materiałów prasowych, rozumiany w orzecznictwie jako
kwalifikowana staranność i rzetelność (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10
sierpnia 1987 r., II CR 269/87, OSNC 1989, nr 4, poz. 66), jest aktualny. W
takim kontekście należy zatem odpowiedzieć przede wszystkim na pytanie, czy
określenie planowanej przez powoda inwestycji mianem "Supermarket
Auschwitz" oraz "Lagergeszeft" mogło naruszać dobre imię
strony powodowej, czy też nie. Brak w zaskarżonym wyroku jednoznacznej oceny Sądu
w tym względzie jest wystarczającym argumentem do uwzględnienia kasacji,
zarzucającej naruszenie art. 23 i art. 24 § 1 k.c.
Pozytywne
przesądzenie tej podstawowej kwestii uzasadniać będzie rozważenie
zagadnienia, czy istniały okoliczności usprawiedliwiające treść i
zastosowaną formę publikacji, wyłączające tym samym bezprawność działania
strony pozwanej. Jedna z takich okoliczności wynika, zdaniem Sądu
Apelacyjnego, z treści art. 10 Europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka
i podstawowych wolności, statuującego prawo do swobody wyrażania opinii oraz
do otrzymywania i przekazywania informacji. Należy jednak przypomnieć, że w
uzasadnieniu wyroku z dnia 11 października 2001 r., II CKN 559/99 (OSNC 2002,
nr 6, poz. 82), Sąd Najwyższy trafnie zwrócił uwagę, iż prawo to nie ma
charakteru absolutnego, podlega bowiem ograniczeniom niezbędnym w
demokratycznym społeczeństwie m.in. ze względu na konieczność ochrony
dobrego imienia i praw innych osób. Dlatego w orzecznictwie Europejskiego
Trybunału Praw Człowieka przyjmuje się, że progiem granicznym dla ochrony
swobody wypowiedzi jest rzetelność dziennikarska, zachowanie wymogów dobrej
sztuki i etyki zawodowej, natomiast każdorazowe wyważanie, pomiędzy prawem
jednostki a przyczynami ingerencji w swobodę wypowiedzi, wymaga odniesienia do
znaczenia i rangi prawa dla człowieka oraz rzeczywistych, a nie subiektywnych
konieczności leżących u podstaw tej ingerencji (por. wyrok z dnia 8 lipca
1986 r. w sprawie Lithgow przeciwko Wielkiej Brytanii). W zaskarżonym wyroku
zabrakło dokonania takiej analizy i oceny zderzenia w konkretnym wypadku obu
konkurencyjnych, a doniosłych społecznie wartości. Stąd też zarzutu kasacji
naruszenia art. 10 Konwencji nie można odeprzeć.
Eksponując
konstytucyjne zasady wolności prasy (art. 14) oraz prawa do wolności wyrażania
poglądów i zakazu stosowania cenzury prewencyjnej (art. 54), Sąd Apelacyjny
nie rozważył, że ochrona dobrego imienia jest również wartością
konstytucyjną (art. 47), podlegającą odpowiedniej ochronie prawnej, co zawsze
podkreślał w swoim orzecznictwie Sąd Najwyższy. Wystarczy odwołać się do
stanowiska tego Sądu wyrażonego w dwóch orzeczeniach. W wyroku z dnia 19 września
1968 r., II CR 291/68 (OSNCP 1969, nr 11, poz. 200) stwierdził, że krytyka
prasowa jest działaniem pożytecznym i pożądanym, jeżeli została podjęta w
interesie społecznym, jest rzetelna i rzeczowa, a jej celem nie jest tylko
dokuczenie innej osobie. Z kolei w wyroku z dnia 3 grudnia 1986 r., I CR 378/86
(OSNCP 1988, nr 4, poz. 47) wyjaśnił, że obszar dopuszczalnej krytyki
prasowej nie może wykraczać poza granice zgodnego z prawdą relacjonowania
faktów.
W
tych ramach równoważenie sprzecznych interesów i wartości stwarza konieczność
określenia granicy pomiędzy prawem do wolności wypowiedzi i do krytyki
prasowej a obszarem ochrony zagrożonych korzystaniem z tych wolności dóbr
osobistych. Należy rozpatrywać także obronę pozwanych, którzy powołują się
na specyficzną rolę i funkcję tytułów prasowych. Tytuły te mają za
zadanie m.in. przyciągnąć uwagę czytelnika, co w przekonaniu strony pozwanej
usprawiedliwia ekspresyjność użytych w kwestionowanych publikacjach sformułowań.
Rozstrzygając tę kwestię, trzeba mieć na względzie, że tytuł prasowy nie
jest elementem autonomicznym oderwanym od treści publikacji; pozostając jej
integralną częścią powinien odpowiadać obowiązującym zasadom i wymogom
rzetelnego dziennikarstwa. Niejednokrotnie czytelnik ogranicza swoje
zainteresowanie tylko do brzmienia tytułu, bez poznawania całej treści artykułu,
co powinno skłaniać dziennikarza do większej odpowiedzialności za słowo i
do rezygnacji z epatowania tytułem bez ograniczeń. (...)
Z
tych przyczyn Sąd Najwyższy orzekł, jak w sentencji (art. 39313
k.p.c.).
- Wywiad udzielony przez „prof. dr hab. UJ” Krzysztofa Józefa Gierowskiego, demaskujący „jasnowidza” i oszusta „na usługach prawa”. Andrzej Kursa
- Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie to "podobno" doskonała placówka...
- Kolejne dowody korupcji sędziów krośnieńskich i lekarzy psychiatrów z Jarosławia: Piotr Cisek, Anna Kontek-Olejarska, psycholog Krystyna Blok.
- Jarosław - sprawa Kazimierza Kalisza - nieetyczni psychiatrzy Andrzej Kuliński oraz Stanisław Adamik na usługach skorumpowanych prokuratorów ze Strzyżowa Jacka Złotko i Zbigniewa Husa.
Komentowanie nie jest już możliwe.