opublikowano: 01-04-2013
Jak aferzyści WGI Dom Maklerski SA przy cichej współpracy prokuratorów "piorą złodziejskie majątki"...
Miliony WGI wyparowują... pod nosem prokuratury rozpływa się zabezpieczony przez Skarb Państwa majątek oskarżonych
Blisko 1,2 tys. poszkodowanych klientów w aferze Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej nie ma co liczyć na odzyskanie choć części pieniędzy z zabezpieczonego przez śledczych majątku. Należał on do trzech oskarżonych szefów grupy spółek działających pod nazwą WGI – Macieja S., Łukasza K. oraz Andrzeja S.
Ze śledztwa „Rz" wynika, że w zdecydowanej części się on rozpłynął. Pewna jest tylko gotówka – 600 tys. zł m.in. poręczeń majątkowych, które dwa miesiące temu wpłynęły wraz z aktem oskarżenia na kontro depozytowe sądu. Ale to kropla w morzu roszczeń.
Kto mu na to pozwala?
Największym zabezpieczeniem prokuratury była Villa Radość, rezydencja z basenem Macieja S., warta realnie 9–10 mln zł. Okazała willa jest od lat wynajmowana do kręcenia filmów – m.in. „Przepis na życie" czy „Rezydencja". Jak ustaliła „Rz", w czasie kiedy trwało śledztwo, wielokrotnie zmieniała właściciela. Z analizy ksiąg wieczystych wynika, że w ostatnich miesiącach została obciążona również kilkoma umowami najmu i dzierżawy przez rodzinę oskarżonego lub należące do nich spółki. Po co? By nikt jej nie kupił, a willa została „w rodzinie".
– S. gra na nosie wymiarowi sprawiedliwości i organom ścigania od samego początku. A ja pytam, kto mu na to pozwala? – denerwuje się jeden z pokrzywdzonych klientów WGI.
Rezydencję (ponad 1000 mkw.) z basenem, w otoczeniu lasów położoną na terenie blisko 4 tys. mkw. w warszawskim Wawrze przy ul. Koprowej Prokuratura Okręgowa w Warszawie zabezpieczyła w 2006 r., zaraz po zatrzymaniu szefów WGI i postawieniu im zarzutów. Wtedy jej właścicielem był 30-letni Maciej S. Wyceniła ją tylko na 3,3 mln zł, tłumacząc to dziś ówczesnymi realiami na rynku nieruchomości.
Maciej S. kilka miesięcy później aktem darowizny przekazał nieruchomość żonie Katarzynie. Z ksiąg wieczystych wynika, że następnie w 2009 r. Villa Radość znowu zmieniła właściciela – w formie darowizny otrzymała ją matka Katarzyny S., a teściowa szefa WGI, Ewa K. W październiku 2007 r. Maciej S. obciążył też majątek hipoteką na swego ojca Włodzimierza S. na kwotę 5 mln zł tytułem pożyczki.
To nie wszystko. Od stycznia do marca 2012 r., kiedy finalizowano śledztwa przeciwko szefom WGI, w księgi wieczyste tej nieruchomości wpisano kilka umów: dzierżawy, poddzierżawy i najmu na: Katarzynę S., spółki VSS Capital (jedna zarejestrowana w Wielkiej Brytanii, druga w Warszawie – są to spółki żony Macieja S.) i Liliannę B. (zasiada ona z Włodzimierzem S. w radzie nadzorczej spółki z rynku nieruchomości).
W grze też komornik
Jednocześnie, jak ustaliliśmy, w tym samym czasie S. w dwóch agencjach nieruchomości w Warszawie próbował sprzedać rezydencję za 9 mln zł. Nikt jej jednak nie kupił. Powód? – Zadłużenia ustanowione na nieruchomości przewyższają jej realną wartość, którą wyceniamy na 9–10 mln zł. To nieruchomość praktycznie nie do sprzedania – mówi nam dziś jeden z pracowników agencji.
Faktycznie, księgę wieczystą Villi Radość, którą przeanalizowaliśmy, poza zabezpieczeniem prokuratury (na 3,3 mln zł) obciążają jeszcze dodatkowo dwa kredyty w banku (w sumie na ok. 6,5 mln zł, z czego jeden w dolarach) oraz pożyczka Włodzimierza S. na 5 mln zł, w sumie więc ok. 15 mln zł. To oznacza, że zabezpieczenie prokuratury na poczet przyszłych roszczeń i kar jest całkowicie wirtualne.
W księgach jest ponadto ostrzeżenie komornika sądowego o zajęciu nieruchomości przy Koprowej, który w styczniu wystawił ją na licytację za 2,4 mln zł. Z ogłoszenia wynika, że dłużnikiem jest Ewa K., teściowa Macieja S. i formalnie właścicielka nieruchomości.
Kto wystąpił o zajęcie komornicze? Okazuje się, że Włodzimierz S. Marcin Łochowski, rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, wyjaśnia „Rz", że pod koniec lutego 2012 r. Sąd Rejonowy w Wołominie nadał klauzulę wykonalności aktowi notarialnemu przeciwko Ewie K. na rzecz Włodzimierza S. co do kwoty 900 tys. zł. Najprawdopodobniej jest to roszczenie wynikające z umów najmu i dzierżawy, jaką rodzina S. podpisała między sobą.
Pierwsza licytacja zakończyła się niczym. Pod koniec kwietnia komornik znowu wystawia Villę Radość na sprzedaż. – Wygląda to na próbę podniesienia wysokości wierzytelności, by majątek przejąć na tej podstawie – ocenia funkcjonariusz ABW, któremu pokazaliśmy dokumenty.
Pod nosem prokuratury rozpływa się zabezpieczony przez Skarb Państwa majątek oskarżonych
O tym, że komornik licytuje zabezpieczoną nieruchomość, Prokuratura Okręgowa w Warszawie dowiedziała się od „Rz". – Zabezpieczenia zostały przekazane do dyspozycji Sądu Okręgowego w Warszawie, który aktualnie jest gospodarzem postępowania – tłumaczy Dariusz Ślepokura, rzecznik prokuratury.
Czy darowizny, pożyczka, umowy najmu są zgodne z prawem? Okazuje się, że prokuratura badała wątek pięciomilionowej pożyczki, jakiej udzielił ojciec Macieja S., ale nie dopatrzyła się przestępstwa. Sprawa darowizny Villi Radość na rzecz żony toczy się w Prokuraturze Rejonowej Praga-Południe od trzech lat przeciwko Maciejowi S. Zawiadomienie złożył jeden z wierzycieli WGI. Sąd zażądał powołania biegłego, który ustali wartość nieruchomości. Już raz jednak sprawę umorzył.
– Nie podobają się nam te darowizny i umowy, ale oskarżony nie musi nas nawet o tym informować. Zabezpieczenie nasze jest wpisane w księgi – mówi jeden ze śledczych.
Niezamożni panowie
Obracający kiedyś milionami złotych klientów WGI biznesmeni dziś są formalnie niemal bez grosza przy duszy. Maciej S. pracuje w spółce żony – VSS Capital. Wykazuje, że zarabia tam miesięcznie jakieś 1,5 tys. zł brutto, a na utrzymaniu ma żonę i córkę. Nie ma żadnego majątku, bo willę wartą kilka milionów podarował, jak już wiemy, teściowej.
Poszkodowani nie mają co liczyć na odzyskanie pieniędzy i od innych oskarżonych szefów WGI. Łukasz K. pracuje obecnie w spółce SLMax jako doradca ds. wizerunku z dochodem 3 tys. zł brutto. Mieszkanie w Warszawie również jest wystawione do licytacji przez komornika.
Prokuratura na poczet pokrycia szkód zabezpieczyła udziały Macieja S. w spółkach. Dziś ich wartość stanowi 0 zł, bo spółki nie istnieją. Prokuratura nie odzyskała także ponad 6,6 mln dolarów, które Łukasz K. i Maciej S. przetransferowali do spółki poza kraj – WGI Europe, na konta w Credit Suisse. Ustaliła jedynie, że część tych pieniędzy przelano na prywatne rachunki oskarżonych m.in. w banku w Szwajcarii.
Andrzej S., trzeci z oskarżonych, podpisał rozdzielność majątkową na cztery dni przed odebraniem licencji na działalność maklerską WGI (powodem były podejrzenia o działalność niezgodną z prawem). Jest bezrobotny.
Po siedmiu latach śledztwa prokuratura oskarżyła ich tylko o niegospodarność, a nie świadome oszustwo, na które nie znalazła dowodów. Grozi im do dziesięciu lat więzienia, ale jak wynika z sądowych statystyk, nigdy nie skazano z tego paragrafu na dłużej niż dwa lata i na dodatek ponad 99 proc. wyroków zapadało w zawieszeniu.
WGI działała jako dom maklerski od 2005 r. Pieniądze inwestowała na rynku walutowym, wykazując zyski sięgające kilkudziesięciu procent. Wiarygodności przedsięwzięciu dodawali ludzie z pierwszych stron gazet zasiadający we władzach WGI.
W 2006 r. wybuchła afera. Okazało się, że klienci i nadzór finansowy wielokrotnie otrzymywali od WGI nieprawdziwe dane, a na koncie spółki jest niewielka kwota. Setki klientów zostały na lodzie.
Grupa klientów pozwała władze KPWiG, która wydała WGI licencję na działalność maklerską.
Więcej o aferze WGI:
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo Internetowe redagowane jest przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: |
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA
WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI
RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być
ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie
dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska,
zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób.
Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
Komentowanie nie jest już możliwe.